"ZA TO ŻE WOLNYM CHCIAŁEM BYĆ,
ŚCIGAJĄ MNIE JAK SFORA PSÓW,
CI CO NA SMYCZY WOLĄ ŻYĆ
I NIE PODNIOSĄ NIGDY GŁÓW
MOJA WOLNOŚCI NIE ZNAŁ CIĘ,
ŻADEN NIEWOLNIK, ŻADEN PIES,
DLA NICH OBROŻA ZWYKŁA RZECZ,
DLA MOJEJ SZYI PĘTLĄ JEST"
Co prawda temat ten powinien się ukazać 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (obchodzony dopiero od 2011 r.), ale postanowiłem napisać go wcześniej. "Wolna" Polska, czyli ta nasza III Rzeczpospolita, istnieje już od 28 lat, a dopiero od 6 świętujemy dzień, upamiętniający żołnierzy, którzy w imię Wolności, Niepodległości, Honoru i Godności zarówno swojej własnej jak i swego zniewolonego, sprzedanego i upokorzonego kraju - stawiali za najwyższą wartość (oczywiście zaraz po Bogu, ale chyba tego akurat dodawać nie muszę). Żołnierze Niezłomni od samego początku stali się śmiertelnym wrogiem sowieckiego aparatu terroru, jaki został tutaj zainstalowany na rosyjskich bagnetach po 1944 r. Byli tropieni i zabijani niczym zwierzyna łowna, męczeni w katowniach NKWD, Informacji Wojskowej i Urzędu Bezpieczeństwa. Wybijano im zęby, łamano ręce i nogi, wyrywano palce ze stawów, łamano żebra i bito, wciąż bito. A jeśli przestawano bić, to tylko po to aby doświadczyć Ich cierpieniami psychicznymi - jak głośna muzyka w celi dzień i noc, przez... kilka tygodni, czy informowano co czeka najbliższych tych żołnierzy (w tym żonę i dzieci), jeśli ci nie podpiszą oświadczenia np. o współpracy z Niemcami hitlerowskimi przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Dla człowieka tak potwornie zmaltretowanego fizycznie i psychicznie, informacja o tym że coś podobnego może spotkać jego żonę czy dzieci, musiała być doprawdy przerażająca, ale tak właśnie było.
1:15 - "TY MYŚLISZ ŻE JAK ZDECYDOWAŁEŚ SIĘ NA ŚMIERĆ, TO JUŻ NIC GORSZEGO CIĘ SPOTKAĆ NIE MOŻE? ŻE MOŻESZ SOBIE NA WSZYSTKO POZWOLIĆ? JA WIEM ŻE TY MASZ TWARDĄ DUPĘ, ALE JUŻ DŁUŻEJ SIĘ Z TOBĄ PIEPRZYĆ NIE BĘDZIEMY - JUTRO BĘDZIESZ PATRZYŁ, JAK TWOJĄ ŻONĘ GWAŁCĄ SZCZOTKĄ OD KIBLA, MOI DZIELNI CHŁOPCY, KWIAT BEZPIECZNIACKIEJ MŁODZIEŻY"
Ale równie straszne (często znacznie gorsze niż fizyczne czy psychiczne maltretowanie), było upokorzenie, gdy np. żołnierzom polskim, którzy od 1 września 1939 r. walczyli najpierw w armii w kraju, a potem w konspiracji lub przedostali się do Wojska Polskiego na Zachodzie, kazano przebrać się w... niemieckie mundury. Potem prowadzono ich przez ulicę, by tłum mógł sobie na nich używać, obrzucając ich wyzwiskami - ludzie bowiem rzeczywiście myśleli że to są prawdziwi Niemcy. Zamykano ich we wspólnych celach z niemieckimi zbrodniarzami wojennymi, co miało jeszcze bardziej ich psychicznie pognębić. Nie było takiej podłości, do jakiej nie zniżyliby się komuniści (zarówno Rosjanie jak i będący na ich usługach jak psy - Polacy), aby uśmiercić tych Żołnierzy Wolności. Przy czym - co bardzo ważne - im nie zależało na samej fizycznej śmierci Wyklętych, gdyż zdawali sobie sprawę, że za jakiś czas na ich legendzie ktoś inny (kolejne pokolenie), może ponownie podjąć walkę z komuną. Tutaj należało więc nie tyle uśmiercić fizycznie Niezłomnych, ile uśmiercić ich moralnie (jeden z wyższych funkcjonariuszy UB, major Wiktor Herer, powiedział w czasie śledztwa w 1948 r. do jednego z ujętych żołnierzy, takie oto słowa: "Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa". I tak właśnie postępowali, niszczyli Ich jak tylko mogli, a potem... wyrzucali ciała gdzieś w dołach kloacznych, na torfowiskach czy nawet na wysypiskach śmieci.
Historia Niezłomnych jest więc do dnia dzisiejszego bardzo zakłamana, gdyż komuniści zaprzęgnęli tutaj cały aparat państwowo-partyjno-propagandowy, który miał non stop oczerniać tych żołnierzy. I tak dziennikarze, poeci, artyści, filmowcy, aktorzy - wszyscy oni musieli ukazywać w swych dziełach ogrom zbrodni "narodowych band", które mordowały ludność cywilną (w tym Żydów - co jest kolejnym przykładem skuteczności sowieckiej propagandy), grabiły chłopów no i oddawały się albo piciu alkoholu, albo gwałceniu okolicznych panien. Tak to mniej więcej wyglądało w komunistycznej propagandzie. Przykładem niech tutaj będzie choćby film Kazimierza Kutza - "Znikąd do nikąd" z 1975 r. Tam jest ukazana pewna scena (końcowa), gdy żołnierze porucznika "Groźnego" oddają się libacji alkoholowej i zachowują się przy tym niczym zwierzęta. Wszystko to obserwują - wzięci wcześniej do niewoli - członkowie międzynarodowej komisji, i tam jest też taka ciekawa scena, gdy jeden z owych członków, zwraca się po angielsku do Rosjanina w mundurze sowieckim, z pytaniem: "Dlaczego nie zrobicie z nimi porządku?", na co Rosjanin ze zdziwieniem odpowiada: "Jak to? Przecież to wolny kraj. To nie nasza sprawa". I tutaj propaganda przepięknie wykonała swój cel - ośmieszyła żołnierzy, walczących o Wolną i Niepodległą Polskę, sprowadzając ich do roli jakichś dzikusów i pijaków, których szybko należy aresztować i "zrobić porządek" i jednocześnie ukazywała Sowietów (a raczej Rosjan), w jak najlepszym świetle, jako żołnierzy wyzwoleńczej armii, którzy wcale nie zamierzają wtrącać się do sprawa "wolnego kraju".
NIGDY NAS NIE POKONACIE - SOWIECKIE PACHOŁKI
A prawda była taka, że kraj nasz został dogłębnie zniszczony najpierw przez Niemców, potem przez Rosjan, którzy usadowili tutaj swoje marionetki przy władzy (prezydentem stał się agent NKWD i uwaga, uwaga... Gestapo - Bolesław Bierut, a najważniejsze stanowiska zajęli czołowi aparatczycy lub agenci Moskwy). Ostatni żołnierze, którzy podjęli się jeszcze nierównej i niestety skazanej na klęskę - próby walki z Sowietami i ich polskimi pieskami o Niepodległość (a raczej już tylko o Godność) upodlonego kraju, byli mordowani. Na ich miejsce przychodzili ludzie bez kręgosłupa moralnego, całkowicie ulegli swoim panom z Warszawy (którzy sami byli ulegli swym panom z Moskwy). Ponieważ jednak walka z Niezłomnymi była dość uciążliwa dla komunistów, co jakiś czas organizowali oni tzw.: "amnestie", które jedyne do czego miały prowadzić - to do ujawnień się tych żołnierzy, tylko po to, aby za jakiś czas (np. miesiąc, dwa), ponownie ich aresztować pod byle pretekstem i wtedy już nie było szansy wyjścia z więzienia (a raczej katowni). Niezłomni wychodzili tam tylko w jedną stronę - po katyńskim strzale w tył głowy, ciało wyrzucano gdzieś na jakiś śmietnik i zasypywano. Mimo to wielu chłopaków dało się nabrać. Uwierzyli że może rzeczywiście komuniści chcą się z nimi pojednać, może rzeczywiście dadzą im szansę, jeśli tylko złożą broń i nie będą angażować się w walkę z tym ustrojem. Ci, którzy tak myśleli i ujawnili się - potem i tak kończyli w zbiorowych dołach śmierci.
Nic dziwnego że major Hieronim Dekutowski ps. "Zapora", człowiek którego komuniści zmaltretowali do tego stopnia, że prowadząc go na śmierć, w wieku trzydziestu lat był on już strzępem człowieka, mając powybijane, powyrywane i poprzebijane wszystko co tylko się dało znaleźć na ciele. Nie mógł nawet swobodnie poruszać nogami, był więc ciągnięty na śmierć i na wpół nieprzytomny. Dodatkowo związano mu za plecami połamane wcześniej ręce, z których... powyrywano wszystkie palce, a z palcy wszystkie paznokcie. I w taki właśnie sposób go zamordowano strzałem w głowę. Zdobył się jeszcze na siły by krzyknąć: "Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!" Ten właśnie człowiek, gdy usłyszał że komuniści ogłaszają amnestię i deklarują tym, którzy się ujawnią nietykalność, stwierdził niezwykle prawdziwie: "Amnestia? to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie!" Ci ludzie bowiem wychowali się w tradycji niepodległościowej, biorąc często przykład ze swych ojców, którzy jako młodzi chłopacy (będący w wieku ich synów), również rzucili "na stos swój życia los", wstępując w 1914 r. do Legionów i innych polskich formacji zbrojnych, dzięki którym odbudowano Polskę w listopadzie 1918 r. oraz obroniono Ją (jak i całą Europę) w sierpniu 1920 r. rozbijając Armię Czerwoną u bram Warszawy, a potem definitywnie kończąc wojnę kolejnym zwycięstwem we wrześniu 1920, niszcząc osiem sowieckich (rosyjskich) armii, które były już gotowe do podboju Europy. To wszystko stało się dzięki niezwykłej determinacji tych żołnierzy legionowych, tych prostych chłopaków, walczących ramię w ramię przeciwko śmiertelnemu zagrożeniu, jakim dla Polski, Europy i Świata był i jest komunizm.
"PÓKI IMIĘ POLSKI NIE ZNIKNIE NA ŚWIECIE, PÓKI JEDNO SERCE POLSKIE NA ZIEMI BIĆ BĘDZIE, PÓTY NIE ZAGAŚNIE SERDECZNA, WDZIĘCZNA PAMIĘĆ O PIERWSZYCH ŻOŁNIERZACH SWOBODNEJ, NIEZALEŻNEJ POLSKI"
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Wtedy zwyciężyli, ale zemsta pokonanych skumulowała się na kolejnym pokoleniu, na ich dzieciach, których mordowano fizycznie i moralnie, robiąc z nich degeneratów, gwałcicieli, pijaków i morderców. Dlatego nie zamierzam się wypowiadać na temat ludzi, którzy jeszcze dziś, idąc tropem sowieckiej propagandy - oskarżają Żołnierzy Niezłomnych o zbrodnie. Ostatnio do tego grona dołączył Paweł Kukiz z Kukiz15. No cóż, powiem krótko - dla mnie nie ważne co już ten pan powie, lub czego nie powie, co zrobi lub czego nie zrobi - dla mnie jest już szmatą. O ile jeszcze jakiś czas temu łudziłem się co do jego osoby, to teraz czar prysł definitywnie. Kukiz to dla mnie historia, a wkrótce do historii również przejdzie cały jego klubik, który już się rozpada. No dobrze kochani, to tyle w tym temacie - mam nadzieję że nie będziecie ulegać presji lewactwa i powtarzać bzdur na temat Niezłomnych, stworzonych przez ludzi, dla których byli oni śmiertelnym niebezpieczeństwem, gdyż zwycięstwo Wyklętych oznaczałoby jednocześnie klęskę tych wszystkich komunistycznych kreatur, którzy na dziesięciolecia opanowali Polskę, przekazując Ją następnie (jak dętą szmatę) w ręce swych wyalienowanych z patriotyzmu (a często i z moralności, bowiem niedaleko pada jabłko od jabłoni), potomków. A wcale nie trzeba być genetycznym potomkiem Żołnierzy Wolności, aby utożsamiać się z ich ideałami - choćby ja. Moja osoba posiada geny niemieckie (od strony ojca), a od strony matki, jej dziadek należał do przedwojennej KPP (Komunistyczna Partia Polski). A mimo to, gen wolności jednak (w jakiś sposób) przetrwał w mojej rodzinie i mojej osobie. I wierzę że podobnie będzie z wieloma milionami innych Polaków.
CDN.