CZĘŚĆ DALSZA OPOWIADANIA
EGIPCJANKA
Hatszepsut weszła pewnym krokiem do sali, wszyscy dostojnicy i inni obecni w niej ludzie pochylili głowy na jej widok.
- Mężu mój, jestem przy tobie, wybacz że nie było mnie tak długo, lecz córka nasza - Neferure, także źle się poczuła i bałam się o jej zdrowie. Już jest jej lepiej i wkrótce cię odwiedzi - dodała.
- Hatszepsut - ojciec mój ostatkiem sił zwrócił się w stronę swej małżonki. - Obiecaj mi jedno. Obiecaj że gdy mnie zabraknie, będziesz służyła pomocą i radą memu synowi, który teraz zostanie mym następcą, obiecaj mi to proszę.
- Ukochany mężu, postąpię zgodnie z twą wolą, jednak słowami o swej śmierci ranisz boleśnie me serce, proszę nie mów o tym więcej, odpoczywaj, nabierz sił.
- Hatszepsut zgodnie z prawem zostaniesz regentką do czasu uzyskania przez mego syna pełnoletności, proszę cię niech ma w tobie oparcie i radę, zawsze gdy będzie tego potrzebował.
- Oczywiście ukochany mężu, uczynię wszystko by dopomóc mu w jego przyszłych obowiązkach. Teraz odpoczywaj, nabierz sił i nie rozmawiajmy więcej o tym.
Ojciec mój odetchnął z ulgą, po czym odwrócił głowę i raz jeszcze powiedział w moją stronę
- Bądź silny Totmesie, bądź silny mój synu - jego głos stawał się coraz słabszy. Wówczas po raz ostatni spojrzałem w jego oczy, wpatrywał się we mnie, lecz już nic nie mówił, tylko się patrzył. Wreszcie kapłan Amona-Re, Heptenes, zbliżył się do mego ojca, dotknął go ręką, pochylił się nad jego głowę, po czym odwrócił się i rzekł:
- Niech bogowie mają nas w swej opiece, oto zgasło Słońce Egiptu. Jego Świątobliwość, Żywy Horus, Byk Potężny, wielki swą siłą Aakheperenre Totmes - oddał swą duszę Ozyrysowi litościwemu. Oto Pan nasz zakończył swój ziemski żywot i niech bogowie przyjmą go z powrotem do swego Domu.
Na te słowa obecne w komnacie płaczki rozpoczęły lament, a wszyscy dostojnicy pochylili głowy przed ciałem mego ojca. Podobnie uczyniła Hatszepsut, oraz moja mama, która również miała łzy w oczach, lecz starała się tego nie pokazywać.
Wówczas też, kapłan Amona podszedł do mnie, uklęknął przede mną i powiedział:
- Niech żyje Jego Świątobliwość, Potężny Byk, Horus Żywy swą mocą, wielki swą siłą, silny nieskończenie, ten który ukazał się w Tebach - Złoty Horus, Pan Dwóch Krajów - Górnego i Dolnego Egiptu, syn Re, boski władca Heliopolis, syn Amona, który stworzył go dla siebie na swój obraz i podobieństwo, potomek Harachte, cudowna latorośl boskiego ciała, ukształtowany przez Neith, spłodzony przez przedwiecznego obydwu krajów do objęcia władzy, którą Amon zdobył i wyniósł go jako samego władcę na tron żyjących. Niech żyje ten który przeznaczył Egipt swej potomności, a pustynię uczynił swą poddaną. Życiodajna Siło opromieniająca swym blaskiem świat cały. Obydwa kraje są w jego ręku, a wszyscy bogowie radują się jego miłością. Panuj nam Menkheperre Totmesie - obyś żył wiecznie.
Gdy kapłan skończył mówić, byłem jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej i kompletnie nie rozumiałem co się dzieje, wciąż bowiem w mej głowie brzmiały słowa - "Jego Świątobliwość nie żyje". Mój ojciec nie żyje, jak to się stało? Nagle wszyscy obecni upadli przede mną na twarz, podobnie uczyniła mama. Jedyną osobą stojącą i wpatrującą się we mnie była królewska małżonka - Hatszepsut.
EGIPSKA KSIĘŻNICZKA
Tak oto zostałem władcą dwóch krajów, lecz nim mogłem objąć władzę, nim zasiadłem na tronie mego ojca, musiałem jeszcze poczekać. Pałac tebański okrył się w tych dniach żałobą po śmierci Aacheperenre Totmesa II - mego ojca. Mężczyźni przestali się golić zaś kobiety rozpuściły włosy i nie podkreślały swej urody żadnymi kosmetykami. Tak miało być przez całe siedemdziesiąt dni, czyli do czasu zakończenia mumifikacji mego królewskiego ojca. Był to niezwykle trudny, mozolny proces, trzeba bowiem było najpierw wyjąć z opuszczonej już przez Świętego Ducha - ziemskiej powłoki ciała faraona, jego święte narządy, łącznie z mózgiem, a nie było to proste zadanie, zważywszy że nie rozcina się czaszki. Wszyscy więc oczekiwaliśmy oficjalnego pogrzebu.
W tym czasie obydwa kraje pozbawione były władcy, bowiem ja nie mogłem jeszcze objąć władzy, póki nie złożą ciała mego ojca do jego komory grobowej w pobliskiej Dolinie Królów, zaś Hatszepsut, która z woli ojca mego stała się regentką w mym imieniu, również nie mogła objąć pełni władzy przed zakończeniem pogrzebu. Kraj przez siedemdziesiąt dni pogrążony był w marazmie, jak gdyby świat się zatrzymał i nic nigdy się tu nie działo. Okres ten był bardzo niebezpieczny, bowiem dawał pobitym i zależnym od nas księstwom Dżahy, Amurru, Kanaanu, Fenicji, Syrii, Libii i Nubii, okazję do zbuntowania się i zrzucenia jarzma naszych rządów.
Nic to jednak wówczas dla mnie nie znaczyło, nagle zostałem władcą potężnego kraju, mając zaledwie sześć lat. Byłem sam, moja matka bowiem jako jedna z kobiet haremu mego ojca, nie miała praw by wspierać mnie w rządach, takie prawo przysługiwało jedynie dostojnikom rodziny królewskiej, zaś jedyną przedstawicielką rodu została właśnie Hatszepsut i ja. Młodsi bracia Hatszepsut - Amonmose i Wadżimose, zmarli jeszcze za rządów mego dziadka dostojnego Aacheperkare Totmesa I. Zostaliśmy więc tyko ona, jej córka Neferure i ja. Nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy, jak bardzo pragnęła władzy, jak bardzo chciała pozbawić mnie należnych mej osobie praw.
Dni mijały powoli, zaś ja byłem przygotowywany do spełnienia najważniejszej roli w swym życiu, musiałem nauczyć się panować. Otoczony zostałem szambelanami i dostojnikami królestwa, którzy teraz, oczywiście pod kierunkiem Hatszepsut, dbali o mą edukację. Coraz rzadziej widywałem matkę, nie pozwalano mi się z nią widywać, bowiem Synowi Niebios nie przystoi spotykać się ze zwykłymi śmiertelnikami. Było mi smutno, tak bardzo pragnąłem znów wtulić się w jej ramiona, tak bardzo chciałem ponownie usłyszeć jej miły głos. Pamiętałem dni gdy nie mogąc zasnąć prosiłem mamę by opowiedziała mi jakąś historię, mama nigdy mi nie odmówiła. Pamiętam je wszystkie, mógłbym cytować je z pamięci. Pamiętam jak razu pewnego mamusia opowiedziała mi historię o Oku boga Re.
EGIPCJANKA
Był to dzień w którym wbrew zakazowi mej matki, poszedłem obejrzeć nowe zwierzęta, które przybyły w klatkach na dwór mego ojca z najdalszych krain. Były wśród nich wielkie ptaki zwane strusiami, gazele, słonie, hipopotamy, tygrysy i lwy. Szczególnie zaciekawiły mnie owe drapieżniki, dlatego podszedłem zbyt blisko klatki jednej ze schwytanych lwic i gdyby nie interwencja królewskiego gwardzisty - Szenara, mógłbym stracić oko, a może nawet i coś więcej. Pamiętam że mama strasznie się o mnie bała. Po pierwsze dlatego że zniknąłem i nie mogła mnie odnaleźć, lecz gdy usłyszała o niebezpiecznym zdarzeniu z lwicą, wówczas dopiero się rozpłakała. Najpierw mnie objęła tak mocno że ledwie mogłem nabrać tchu, potem zaś powiedziała:
- Totmesie tak się bałam, dlaczego odszedłeś nie mówiąc mi gdzie idziesz, nigdy więcej tego nie rób, przyrzeknij mi że nigdy już tego ponownie nie zrobisz, przyrzeknij mi to Totmesie.
- Przyrzekam mamusiu - odpowiedziałem trochę z żalem widząc zapłakaną rodzicielkę, lecz jednocześnie nie rozumiałem o co to całe zamieszanie - Mamusiu, nic mi się nie stało jestem cały, dlaczego płaczesz? - zapytałem.
EGIPSKA DZIEWCZYNA
- Jak możesz zadawać mi takie pytanie Totmesie? Jesteś przyszłym władcą, powinieneś być mądrzejszym chłopcem, wielce się na tobie zawiodłam. Nie możesz być taki lekkomyślny, ty jesteś nadzieją Obu Krajów, jesteś moją nadzieją. Och tak się o ciebie bałam - matka ponownie wzięła mnie w ramiona, a ja stałem nie wiedząc cóż mógłbym odpowiedzieć w tej chwili.
- Chodź Totmesie, opowiem ci historię która przydarzyła się Najwyższemu z naszych bogów życiodajnej sile słońca Re - powiedziała matka, a ja posłusznie podążyłem za nią do swej komnaty.
HAREMOWE NIEWOLNICE
Gdy już tam dotarliśmy i usiadłem na swym łożu, mama rozpoczęła swą opowieść.
- Dawno, dawno temu, gdy bogowie władali naszym światem, a ludzi nie było jeszcze na świecie, wszechpotężny Re spłodził dwójkę dzieci, boga powietrza Szu i boginię wilgoci Tefnut. Zaraz po narodzinach obaj bogowie odeszli, nie mówiąc ojcu dokąd się udają. Chodzili po świecie aż wreszcie zabłądzili i nie mogli odnaleźć drogi do domu. Potężny Re, niech Jego imię będzie chwalone przez wieki, zmartwił się bardzo widząc że jego dzieci odeszły nie mówiąc Mu dokąd idą. A ponieważ długo nie wracały, Boski Ojciec posłał jedno ze swych oczu na poszukiwanie zaginionego potomstwa. Jednak oko także długo nie wracało i bóg nie mogąc dłużej żyć bez jednego ze swych oczu i wątpiąc że oko kiedykolwiek powróci, stworzył sobie na to miejsce całkiem nowe, piękniejsze oko. Oko jednak powróciło odnalazłszy zaginioną dwójkę Boskiego Potomstwa, lecz widząc że nie ma już dokąd wracać, bardzo się rozgniewało że jego miejsce jest już zajęte. Nie mogąc jednak nic zrobić, zaczęło płakać rzewnymi łzami, a z każdej kropli spadającej na ziemię powstawali ludzie. Wreszcie widząc że łzy nie zmiękczają boskiego serca, ze złości stanęło w płomieniach, dążąc do samozagłady. Nim jednak do tego doszło wszechpotężny Re uchwycił swe oko i przemienił je w węża. Następnie umieścił je na swoim czole gdzie pozostało do dziś dnia. Wiesz co niesie za sobą ta opowieść Totmesie? - spytała mama.
Ja jednak już jej na to pytanie nie odpowiedziałem, jej opowieść tak mnie uśpiła że usnąłem niczym lew po sutym obiedzie.
- No cóż - dodała matka, - Stratę potrafimy docenić dopiero wówczas gdy utracimy coś bezpowrotnie.
EGIPT W CZASACH SWEJ ŚWIETNOŚCI
I W NAJROZLEGLEJSZYCH GRANICACH
Z LAT PANOWANIA FARAONA TOTMESA III
(ok. 1458 - 1425 r. p.n.e.)
(Utrzymanych przez ok. sto lat, aż do panowania
ECHNATONA , który sprawował rządy w latach
1351 - 1334 r. p.n.e.)
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz