OPOWIADANIE + 18
Nim jeszcze dzień się zakończył i Baśka wróciła do swej celi,
poprosiła Piotra, by tej nocy nie kazał jej związywać. Była totalnie
wyczerpana, a kolejna noc w niewygodnej pozycji, ze związanymi z tyłu
rękoma i w półprzysiadzie, byłaby dla niej nie do zniesienia.
Szczęśliwie jednak dla niej, Piotr odpowiedział:
- Dziś jestem z ciebie zadowolony. W nagrodę przychylę się do
twej prośby. To będzie środek dyscyplinujący i odnawiany każdej kolejnej
nocy. Wszystko więc zależy od ciebie. Dziś już na nic mi się nie
przydasz. Możesz więc udać się do swej "komnaty". Dzisiejszej nocy
oszczędzę ci niewygodnego snu - z lekkim uśmieszkiem powiedział Piotr.
Basia, usłyszawszy te słowa, zaczęła kierować swe kroki w stronę
korytarza, którym wcześniej podążyła w towarzystwie kamerdynera. Lecz
nagle, Piotr zawołał...
- Wróć! - Baśka niechętnie zawróciła i ponownie stanęła przed siedzącym wygodnie w fotelu mężczyzną.
- Widać że nie jesteś zbyt mądra - powiedział z przekąsem Piotr. - Jak łatwo straciłaś to, co z takim trudem zdobyłaś? Po
pierwsze, kto ci pozwolił chodzić po moim domu bez "opiekuna"? Po
drugie, łaskawie przychyliłem się do twej prośby, a ty co? uważasz że ci
się to należy, że słowa podzięki są za trudne by przeszły przez twoje
gardło? I po trzecie wreszcie. Dziś rano nazwałaś mnie nienormalnym,
pamiętasz? - Baśka kiwnęła twierdząco głową. - Myślisz że o tym zapomniałem? - Baśka stała nie wiedząc co właściwie powinna odpowiedzieć.
- Od chwili kiedy przekroczyłaś próg mego domu, nie wolno ci
mówić do mnie po imieniu. Odtąd jedyne zwroty, jakie mogą zostać
wypowiedziane przez ciebie w moim kierunku to te, które tytułują mnie
twoim panem lub mistrzem. Każda, nawet najdrobniejsza pomyłka z twojej
strony będzie karana. No a teraz odpowiedz, nazbierało się tego trochę,
jak według ciebie powinienem cię ukarać?
Słowa Piotra dudniły w uszach zmęczonej, głodnej i obolałej
kobiety. Miała tego totalnie dość, ale...zależało jej na forsie. Bardzo
chciała dostać te pieniądze, one bowiem odmieniłyby całkowicie jej
życie. Nie tylko spłaciłaby mieszkanie, ale jeszcze...
- No czekam, jaka jest twoja propozycja? - zapytał zniecierpliwiony Piotr.
- Nie wiem właściwie...
- Nie wiesz! Kolejna lekcja, gdy do ciebie mówię masz przybrać
postawę klęczącą, z głową pochyloną do dołu. Nie wolno ci się na mnie
patrzeć, chyba że zechcę inaczej. Zrozumiałaś co do ciebie mówię?
- Tak - Baśka natychmiast uklęknęła i pochyliła głowę w geście poddaństwa.
- My się chyba nie rozumiemy, a nie chciałbym cię tu zamęczyć, co "TAK"? - spytał wyraźnie poddenerwowany Piotr.
- Tak mój panie - odpowiedziała z nutką arogancji w głosie kobieta.
- Będziemy musieli jeszcze to poćwiczyć. Zapamiętaj sobie, że tak
długo jak przebywasz w mym domu, nie mówisz niepytana, nie masz nic
własnego. Nie masz potrzeb ani planów, twoje cele i zamierzenia,
wszystko należy do mnie. Nie wolno ci choćby kichnąć bez pozwolenia.
Twoje ciało też należy do mnie i za chwilę ci to udowodnię - powiedział
Piotr i zwrócił się w kierunku stojącego naprzeciwko kamerdynera:
- Tylko nie zepsuj skóry, chcę się nią jeszcze nacieszyć! - te słowa przeraziły Basię.
Lokaj podszedł do dziewczyny i klepnął ją lekko w ramię, po czym dodał krótkie:
- Idziemy!
Przeszli tę samą drogę co rano, lecz teraz Baśka była wyraźnie
poddenerwowana. Cóż ją czeka, dlaczego miał "nie niszczyć mojej skóry"?
Zastanawiała się czy nie przerwać już tego szaleństwa, lecz z drugiej
strony...ta ponura zabawa zaczęła ją ciekawić.
Doszli do "pomieszczeń więziennych", jak nazywała je w swych
myślach Basia i weszli z powrotem do jej lochu. Lokaj podprowadził
kobietę do wielkich żelaznych kół, umieszczonych na ścianie i zaczął po
kolei przywiązywać do nich jej ręce. Nogi zostały przywiązane do
podobnych, choć mniejszych kół, umieszczonych przy podłodze. Basia była
teraz skrępowana i zdana na łaskę owego jej "opiekuna", jak wyraził się o
nim Piotr.
Kamerdyner podszedł do niej niosąc w dłoniach długą, czarną i
cienką szpicrutę, wykonaną z cienkiego bambusa, obciągniętego skórą.
Pokazał owo "narzędzie" przerażonej kobiecie, a potem odłożył je i wziął
do ręki długi skórzany bat. Ów bicz posiadał siedem rzemieni, każdy z
nich zakończony supłami. Jego również pokazał związanej i
unieruchomionej Barbarze. Następnie wziął do ręki trzeci przyrząd,
spleciony z dość cienkich sznurków, z małymi, ale niezwykle ostrymi
supełkami.
- Który wybierasz? - spytał lokaj, tak jakby chodziło o wybór najzwyklejszego gadżetu z telemarketu.
Kobieta nie mogła wykrztusić nawet jednego słowa, lecz lokaj kontynuował:
- Wiem wybór jest dość trudny i nie łatwo będzie zdecydować. Ale
wiesz co, mam pomysł, który z nich najlepiej do ciebie pasuje - mówiąc
te słowa wziął ostatni pejczyk z ostrymi rzemieniami i...potarł nim o
jej łono. Zawyła z bólu. Następnie wziął bambusową szpicrutę
i...wyprowadził tak silny cios w jej łono że z jej oczu popłynęły łzy.
- Już płaczesz? Jeszcze żeśmy nawet nie zaczęli zabawy. Czy już
ułatwiłem ci wybór, a może wolisz bat? - spytał z sarkazmem lokaj.
- Tak! Proszę o bat - krzyknęła kobieta, nie chcąc doświadczać
ostatniego z owych przedmiotów w najintymniejszym zakątku swego ciała.
- Dobrze, dokonałaś wyboru. A teraz wyjaśnię ci co się stanie. Za
nieposłuszeństwo i obrazę pana Piotra, zostaniesz wychłostana. Zgodnie z
rozkazem, będę przede wszystkim chłostał twoje pośladki i uda, krótko
mówiąc od pasa do kolan. Jest to twoja pierwsza chłosta, dlatego zgodnie
z zaleceniem pana Piotra, przewidziany został limit uderzeń dostaniesz
trzydzieści batów. Każde uderzenie będziesz liczyć osobiście i głośno, a
na zakończenie ładnie podziękujesz za ową lekcję i łaskę, jaką okazał
ci pan Piotr pozwalając dokonać wyboru pejcza. I pamiętaj, jeśli się
pomylisz w rachubie, lub zapomnisz kolejność, zaczynamy od nowa. Jeśli
zaś myślisz że zniesiesz bicie z pokorą, hm - uśmiechnął się kamerdyner - Życzę powodzenia i zaczynamy.
Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty...siódmy. Gdy doszli do
dziesiątego uderzenia, Baśka zaczęła niezgrabnie wić się, próbując
uniknąć dalszych "ukąszeń" rzemienia. Ponieważ kręciła się niemal wokół
własnej osi, zarówno jej brzuch i przednia cześć ud, ucierpiały na równi
z pośladkami. Gdy doszli do dwudziestego drugiego uderzenia, Baśka
zaczęła prosić o litość, na nic się jednak zdały jej błagania. Wreszcie
nastąpiło ostatnie trzydzieste uderzenie. Umęczona kobieta, z czerwonymi
pręgami na pośladkach, udach i podbrzuszu, spocona i brudna, ledwie
mogła wypowiedzieć słowa podzięki, wiedząc doskonale że Piotr ją widzi i
słyszy dzięki kamerom i głośnikom zamontowanym pod sufitem lochu.
Wymamrotała więc podziękowanie i poprosiła o uwolnienie z więzów.
- Twoja postawa jest niedopuszczalna - krzyknął przez mikrofon
Piotr. - W zasadzie powinniśmy rozpocząć kolejną "lekcję pokory", ale...na
dzisiaj wystarczy. Wyśpij mi się na jutro, przygotowałem dla ciebie
kolejną "niespodziankę" - powiedział Piotr i nakazał uwolnić Baśkę z
obręczy. Gdy to nastąpiło, osłabiona kobieta opadła na ziemię. Lokaj
wyszedł a światło zaczęło przygasać, aż wreszcie zgasło całkowicie.
Pogrążona w ciemnościach Basia doczłapała se na swój siennik i
przygotowała do spania, słysząc jeszcze słowa Piotra:
- Śpij dobrze, moja prywatna niewolnico.
Wyczerpana kobieta wolała nie prowokować losu i ostatkiem sił odpowiedziała:
- Dobranoc mój Panie - po czym natychmiast zasnęła".
Rano rozpoczynał się jej drugi dzień niewoli
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz