Stron

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

CESARZ UPROWADZONY! - Cz. II

CZYLI O TYM 

JAK TO ANGLICY Z POLSKI 

NAPOLEONA PORYWALI



"PO BITWIE NIE MA JUŻ WROGÓW 
SĄ TYLKO LUDZIE"

CESARZ NAPOLEON BONAPARTE




Nim przejdę do prezentacji dalszych wydarzeń, zmierzających do uprowadzenia Cesarza przez angielskich "komandosów", słów parę należałoby powiedzieć o wrogich sobie armiach - francuskiej (już wówczas dzierżącej nazwę "Wielkiej Armii"), i pruskiej, starej fryderycjańskiej, "niezwyciężonej" machiny bojowej. W armii francuskiej (a za jej przykładem w Wojsku Polskim, oraz w armiach państw niemieckich i włoskich), wprowadzono szyk batalionowy (zwany również liniowym). Szyk batalionowy, rozciągnięty do szerokości 280 metrów, składał się z trójrzędowych (potem dwurzędowych), kolumn frontowych, umożliwiających każdemu szeregowi swobodne oddawanie strzałów do przeciwnika. Poza tym cała armia francuska, zgrupowana była w siedem wielkich korpusów, a w skład każdego z nich wchodziły trzy dywizje, oraz sztab, zaplecze sanitarne i tabory. Atak można było prowadzić na wiele sposobów: woltyżerką (czyli atak tyralierowy - rozproszonych luźno oddziałów idących w bliskiej od siebie odległości), atakiem dywizyjnym, oraz szarżą.

Poza tym żołnierz francuski wiedział o co i dlaczego walczy. Nie obawiał się kar cielesnych od swego kaprala, gdyż, jeśli doszłoby do takiego incydentu...żołnierz miał prawo poskarżyć się samemu Napoleonowi. A odbywało się to następująco, każdy żołnierz podczas codziennego apelu miał prawo napisać na kartce papieru swe żale i nabić ją na bagnet swego karabinu. Kartki osobiście zbierał adiutant Napoleona, zaś Cesarz (również osobiście, co jest niezwykle ważne - je czytał). Awans w armii napoleońskiej był bardzo prosty i możliwy dla każdego żołnierza. Wystarczyło odznaczyć się w bitwie męstwem, odwagą, błyskotliwością działań, a można było otrzymać nie tylko "Legię Honorową" (Cesarz wielokrotnie, najdzielniejszym żołnierzom wręczał ją osobiście, a tym, którzy mieli po bitwie dziurawy mundur, mawiał - dotykając owej dziury: "Zaceruję ci ją, synku" - po czym przywieszał w to miejsce order Legii), lecz również awans (i to błyskawiczny, jak np. jeden z żołnierzy, który po jednej z bitew, w przeciągu zaledwie...dziesięciu minut został po kolei sierżantem, podporucznikiem, porucznikiem i wreszcie kapitanem), a często także i buławę marszałkowską.

Żołnierze napoleońscy doskonale wiedzieli że zawsze i w każdej chwili mogą awansować, ale awans, niósł za sobą nie tylko przywileje, lecz także i obowiązki. Ci którzy stawali się oficerami, generałami lub nawet marszałkami Cesarstwa, musieli pamiętać że teraz każde ich potknięcie, każdy błąd i każda "głupota", na które dotąd patrzono "przez palce", teraz gdy wstąpili w szeregi korpusu oficerskiego Wielkiej Armii - jest już karane. Napoleon karał o wiele surowiej tych "na górze", niż tych "na dole", niż zwykłych szeregowych żołnierzy, co było wówczas ewenementem na skalę światową (i pozostaje takowym praktycznie po dziś dzień).




Jak tym czasem wyglądała armia pruska, która miała stanąć w szranki z armią Napoleona? Awans w armii Fryderyka Wilhelma III był niemożliwy dla zwykłego żołnierza "z ludu". W korpusie oficerskim mogli służyć jedynie szlachetnie urodzeni, zaś rangę generała otrzymywali najstarsi stażem książęta dynastii panującej, lub największych pruskich rodów. Dowodzili więc albo "dziadkowie", albo...dzieci. Często bowiem się zdarzało że nastoletni, lub niekiedy nawet kilkuletni syn znanego generała, obejmował w dowodzenie oddział po swym ojcu (oczywiście osobiście nie dowodził wówczas w polu, ale sam fakt był znamienny). Tacy kilkuletni książęta mogli już jednak skazać żołnierza na karę chłosty, lub "ścieżki zdrowia" (przejście żołnierzy przez szpaler czekających na nich kolegów, trzymających w rękach solidne kije, które spadały na kark, plecy i głowę delikwenta. Często "ścieżki zdrowia" kończyły się śmiercią nią ukaranych). W oddziałach liniowych zaś służyli jedynie najbiedniejsi, i oni też ginęli nie mając nawet świadomości o co tak dokładnie się biją.

Chłop pruski (ale także rosyjski i austriacki), ściągnięty do armii (a wcześniej drżący przed kijem swego dziedzica, teraz zaś obawiający się kija swojego kaprala), doskonale zdawał sobie sprawę, że bez względu na to jak dzielnie będzie walczył i ile krwi wyleje, nie ma nie tylko najmniejszej szansy na jakikolwiek awans, ale nawet na zwykłe: "Dziękuję", wypowiedziane przez swego dowódcę (który zresztą miał swych żołnierzy za najzwyklejszą hołotę). Dowódca pruski (rosyjski, austriacki...), wymagał od swego żołnierza niewolniczego posłuszeństwa i całkowitej wierności. Miał żyć i umierać za króla, cara lub cesarza, którego najczęściej nigdy nie widział na oczy. Poza pałką swego kaprala i strachem przed karą (karani byli tylko żołnierze, oficerowie zaś, za swe przewinienia, a niejednokrotnie zbrodnie - w najlepszym przypadku byli odwoływani z dowodzenia i zastępowani innymi), żołnierze pruscy (etc...), nie mieli najmniejszej motywacji do walki. Byli dla swych dowódców "bydłem", i jak bydło w błocie umierali (a jeśli nie chcieli umierać na polu bitwy - umierali podczas kar. W armii rosyjskiej stosowano np. do karania niepokornych żołnierzy - żelazne rzemienie, które uderzając rozrywały ciało nieszczęśnika - na chwałę cara).

Armia pruska tworzyła jedynie przestarzały już wówczas szyk linearny (nie znała tyraliery). Armia nie była podzielona na dywizje (najwyższym związkiem taktycznym była brygada). Armia była powolna i bardzo rozciągnięta w marszu w długim szyku kolumnowym. W armii pruskiej i austriackiej kartografowie wytyczali jeszcze mapy terenu, w armii rosyjskiej zakazał tego car Paweł I. Podczas jednej z inspekcji swych oddziałów zobaczył plany sztabowe i warknął: "W mojej obecności śmiecie układać plany!?". Paweł był szczególnym carem, nawet wziąwszy pod uwagę wszelkie indywidua, które rządziły tym krajem. Gdy np. zdenerwował się na jeden ze swych pułków, wydał mu rozkaz: "Baczność! W tył zwrot...na Sybir".

Zresztą oficerowie zarówno pruscy jak i rosyjscy, bardzo często zachowywali się tak, jakby brak im było "piątej klepki". Np. generał Gebhard Leberecht von Blücher (uważany za najlepszego pruskiego wodza doby napoleońskiej), podczas bitwy pod Lipskiem (1813r.), często opuszczał swoje pole dowodzenia i udawał się do swego namiotu. Czynił tak co jakiś czas, gdy wreszcie zapytano go dlaczego tak często opuszcza pole bitwy, odparł gniewnie: "No przecież gdzieś muszę urodzić tego różowego słonia". Zaś Aleksandr Suworow (najlepszy wódz rosyjski, przed Kutuzowem), miał zwyczaj budzić swych żołnierzy w dość oryginalny sposób. Mianowicie wchodził na płot, lub stawał na obozowym wzgórzu i wołał donośnym głosem: "Ku-ku-ry-ku-u-u-u". Miał i inne "pomysły", np. po rzezi Pragi w 1794r., rozebrał się do naga (prócz kalesonów), i tak wjechał do Warszawy (podobnie postąpił w Mediolanie 1799r., gdzie już w ogóle rozebrał się do naga i wykąpał w miejskiej fontannie, nie bacząc na to że jest obserwowany przez tłumy Mediolańczyków, wśród którego były też i damy). Lubił skakać przez rzędy krzeseł w kościele lub w cerkwi (jak np. w Warszawie w 1794r.), i wystawiając kolejne nałożnice (sprowadzane do jego sztabu co którejś nocy), na "publiczny ogląd" swego wojska.


Przeciwko takim ludziom miał stanąć do walki 
zwycięzca spod Austerlitz 
"Mały Kapral" swych żołnierzy 
Cesarz Napoleon Bonaparte.



"WYNOŚ SIĘ STĄD WASZA CESARSKA MOŚĆ, ALBO KAŻĘ CIĘ MOIM LUDZIOM ZWIĄZAĆ, WPAKOWAĆ NA DNO FURGONU I ODWIEŹĆ DO TYŁU"

Słowa wypowiedziane przez gen. Waltera do cesarza Napoleona pod Wagram (1809r.). Gdy Napoleon zbliżył się zbyt blisko pola walki i kule armatnie oraz pociski kartaczowe zaczęły świstać wokół Jego głowy, gen. Walter poprosił Cesarza by ten się cofnął. Gdy Napoleon nie usłuchał, krzyknął do niego wyżej wymienionymi słowami. Napoleon odwrócił się do swych oficerów i z uśmiechem stwierdził: "Ja go znam - gotów rzeczywiście to uczynić", po czym wycofał się na dalsze pozycje.




Napoleon mawiał iż: "Każdy żołnierz francuski nosi w plecaku buławę marszałka Francji", nie były to jednak słowa, rzucane na wiatr. Oto jak wyglądał przekrój społeczny wśród marszałków napoleońskiej Wielkiej Armii (niespotykany w innych wojskach w tym okresie):



Louis Alexandre Berthier - syn inżyniera.

Joachim Murat - syn oberżysty (późniejszy król Neapolu).

Adrien Jeannot de Moncey - syn adwokata.

Jean-Baptiste Jourdan - syn lekarza.

André Masséna - syn garbarza.

Pierre François Charles Augereau - syn murarza.

Jean Baptiste Jules Bernadotte - syn adwokata (późniejszy król Szwecji jako Karol XIV Jan, którego potomkowie panują po dziś dzień na tamtejszym tronie, zaś obecną następczynią  swego ojca Karola XVI Gustawa, jest księżniczka Wiktoria Bernadotte).

Nicolas Jean de Dieu Soult - syn adwokata.

Wilhelm Maria Anna Brune - syn adwokata.

Jean Lannes - syn rolnika.

Édouard Adolphe Casimir Joseph Mortier - syn rolnika.

Michel Ney - syn bednarza.

Louis Nicolas Davout - syn oficera.

Jean-Baptiste Bessières - syn lekarza.
  

W armii napoleońskiej z plebsu pochodziło aż 75% marszałków i ponad 70 % generałów i wyższych oficerów Cesarstwa. Żołnierze wprost Go ubóstwiali i...mieli za co. Napoleon o wiele lepiej czuł się wśród prostych żołnierzy, niż w swym sztabie oficerskim. Osobiście zbierał z pola bitwy rannych (bez różnicy czy byli to Jego żołnierze, czy wrogiej armii), a potem odwiedzał ich w szpitalach polowych. Jeśli usłyszał jakieś skargi, choćby na brak bandaży - natychmiast surowo karał odpowiedzialnych za to oficerów (mogli się cieszyć jeśli skończyło się na degradacji). Nocami siadał wśród żołnierzy i...gdy przychodziła Jego kolej na dorzucenie drwa do ogniska - czynił to bez najmniejszej dozy wywyższenia.



Zresztą nie tylko żołnierze

NAPOLEON to nie tylko imię konkretnego człowieka, to idea wolności, braterstwa i niezależności - idea człowieczeństwa. Może właśnie dlatego kochały (i wciąż kochają), go miliony ludzi na całym świecie, od najbiedniejszych, którzy zawdzięczali mu nie tylko wprowadzenie prawdziwej praworządności i sprawiedliwości (Kodeks Napoleona), i którzy długo po jego upadku, wchodząc do tawern - zamawiali o jedno piwo więcej niż było biesiadników. Gdy karczmarz pytał dla kogo to dodatkowe piwo, odpowiadali ze zdziwieniem, jakby było to coś oczywistego - DLA CESARZA.

Kochali go również i wielcy humaniści pisarze i twórcy epoki (i nie płacił im za to jak czyniła np. caryca Katarzyna II w Rosji), tacy jak George Byron (jeden z największych angielskich poetów i dramaturgów romantyzmu), Johann Wolfgang Goethe (najwybitniejszy niemiecki poeta romantyczny - po prostu mistrz w swoim fachu), Friedrich Schiller (twórca "Ody do radości" - hymnu UE),
Sándor Petőfi (poeta węgierski, uczestnik antyhabsburskiego powstania 1848r.), Michaił Lermontow (jeden z najwybitniejszych rosyjskich poetów romantycznych), Aleksander Puszkin (najwybitniejszy przedstawiciel rosyjskiego romantyzmu), Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński i wielu, wielu innych...jak


"Żołnierze! Pod dowództwem Napoleona niegdyś walczyli nasi dziadowie i pradziadowie, którzy ze czcią przed nim, jako najwyższym wodzem, skłaniali swe sztandary. I dziś dla uczcze­nia pamięci największego żołnierza i najlepszego nauczyciela żołnierzy niech wszędzie prawe serce żołnierskie silniej dla niego zabije, niech przed jego potężnym duchem skłonią się polskie sztandary, niech dla jego sławy zagrzmią pożegnalne salwy" 

MARSZAŁEK POLSKI JÓZEF PIŁSUDSKI



Prezydenci Francji Charles de Gaulle i Georges Pompidou, hr. du Moriez, Byron, Hugo, Heine, Mickiewicz:

 
"Bitwa! gdzie? w której stronie? pytają młodzieńce. Chwytają broń, kobiety wznoszą w niebo ręce. Wszyscy pewni zwycięstwa, wołają ze łzami: Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami"


Słowacki, Balzak, Goethe, Schiller, Petőfi, Puszkin, Lermontow, Krasiński, Kondratij Seliwanow (mistyk rosyjski, udzielający duchowych rad carowi Aleksandrowi I, który najpierw zaciekle zwalczał Napoleona - potem zaś...uznał go za kogoś w rodzaju "Mesjasza Narodów"), Charlie Chaplin.

I WIELU, WIELU INNYCH...



NAPOLEON GDY UCIEKŁ Z ELBY, ODZYSKAŁ FRANCJĘ W KILKANAŚCIE DNI,
I TO BEZ JEDNEGO WYSTRZAŁU.
OTO PRZYKŁAD JAK BARDZO LUD FRANCUSKI KOCHAŁ SWEGO CESARZA
NA PRZEKÓR OSADZONYM WE FRANCJI 
NA OBCYCH BAGNETACH
BURBOŃSKIM BŁAZNOM






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz