Stron

sobota, 18 kwietnia 2015

NIE BYŁO NAS, BYŁ LAS - NIE BĘDZIE NAS, BĘDZIE LAS!

Zebrało mi się na wspominki, gdyż zdałem sobie sprawę, że za kilkanaście dni  (dokładnie 12 maja), mija 80 rocznica śmierci wyjątkowego człowieka (każdy z nas jest oczywiście na swój sposób wyjątkowy, ale niektórzy są wyjątkowi ponad czas i przestrzeń). Są bowiem ludzie i prace ludzkie tak silne i tak potężne że przezwyciężają nawet śmierć, że żyją dalej i obcują między Nami. Mam tu na myśli oczywiście osobę i czyny Marszałka Polski Józefa Klemensa Piłsudskiego.


Człowiek który (cytując prezydenta Mościckiego): 



"Śmiałością swej myśli, odwagą zamierzeń, potęgą czynów z niewolnych rąk kajdany zrzucił, bezbronnym miecz wykuł, granice nim wyrąbał, a sztandary naszych pułków sławą uwieńczył. Skażonych niewolą nauczył honoru bronić, wiarę we własne siły wskrzeszać, dumne marzenia z orlich szlaków na ziemię sprowadzać i twardą rzeczywistość zmieniać. Czynami swymi budził u wszystkich - po wszystkie krańce Polski - iskry tęsknot do wielkości. Miliony tych iskier z milionów serc wracały rozżarzone miłością do tego, który je wskrzeszał, aż stał się on jasnością, spływającą na całą naszą ziemię, i płomieniem, wytapiającym kruszec bezcenny, który w skarbcu narodowym wartości moralnych pozostanie odtąd na wieki. Wielkie dziedzictwo pozostawił w spadku po sobie ten potężny władca serc i dusz polskich".


"Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek"





Istotnie, Piłsudski nie znosił w Polakach znamion niewolnictwa. W lipcu 1920r., w sytuacji śmiertelnego zagrożenia nie tylko kraju jako takiego, ale także społeczeństwa jako wspólnoty, mówił zwracając się do polityków: 



 "Od nas polityków i od Narodu - powinien iść do wojska walczącego na froncie głos władzy i otuchy, bo w trzech czwartych od tego zależy zwycięstwo. Zamiast tego dajecie demoralizujący obraz waśni, kłótni i rozdarcia (...) Chwila jest wyjątkowo groźna, nie ma czasu do stracenia. Stoicie nad przepaścią - już jutro możecie zacząć się wyrzynać. Nie wiem, jakimi słowy mam was przekonywać, aby was natchnąć duchem pojednania? Jeżeli potrzebna do tego moja śmierć - to gotowym sobie w łeb wypalić, abyście zrozumieli że to jest ostatnia chwila do ratunku. Ja wiem co mam zrobić. Ja plan mam".





"Pamiętam noc z 5 na 6 sierpnia. Była to okropna noc, której nie zapomnę nigdy. Zastanawiam się nad różnymi planami - każdy jest zły, odrzucam wszystkie, tworzę nowe - znowu je odrzucam. Po strasznej męce wiedziałem co robić, mogłem podjąć decyzję. Z góry zdecydowałem, że grupą kontratakującą - bez względu czy silniejszą czy słabszą - dowodzić będę osobiście."


JÓZEF PIŁSUDSKI 
W swych wspomnieniach o przygotowaniach do kontruderzenia znad linii Wieprza i obejścia od tyłu sił bolszewickich walczących w BITWIE WARSZAWSKIEJ




"Zwycięstwo osiągnięte zostało dzięki strategicznemu geniuszowi jednego człowieka i dzięki przeprowadzeniu przez niego akcji tak niebezpiecznej, że wymagała nie tylko talentu, ale i bohaterstwa. 
(...)
W ciągu trzech dni, które Marszałek Piłsudski spędził wśród wojsk czterech armii - zelektryzował je. Przelał z własnej duszy w dusze walczących - ufność i wolę pokonania wszelkich przeszkód. Pod żadnym innym dowódcą, Wojsko Polskie nie dokonałoby, z tym uniesieniem zażartym - tej ofensywy, rozwalając siły czterech armii sowieckich, które dopiero co miały się za zwycięzców"


gen. MAXIME WEYGAND 
Szef alianckiej misji wojskowej w Polsce w 1920 roku, tak właśnie pisał w swych wspomnieniach w kilka lat po Bitwie Warszawskiej.


Lecz Bitwa Warszawska i zatrzymanie bolszewickiego pochodu za Wisłę, nie zakończyło wojny. Powiem więcej, nie gwarantowało nawet, że niedawny triumf nie przerodzi się w klęskę. Owszem, Bitwa Warszawska uratowała od bolszewickiej agresji stolicę i całą południowo-zachodnią i północną Polskę (z Pomorzem włącznie), ale sama bitwa nie doprowadziła do rozpoczęcia rozmów pokojowych. Bolszewicy, pomimo ogromnych strat poniesionych pod Ossowem, Radzyminem, Sochocinem, Nasielskiem, Mińskiem Mazowieckim, Wołominem, Borkowem i Płońskiem (wszystkie te bitwy toczyły się bezpośrednio o zdobycie Warszawy i znane są pod ogólną nazwą Bitwy Warszawskiej), a także ofensywa Marszałka Piłsudskiego znad Wieprza i bitwy pod Radzyniem, Łukowem, Siedlcami, Kałuszynem (choć tutaj to był raczej zwycięski polski blitzkrieg, gdzie w ciągu kilku godzin Wojsko Polskie zajmowało kolejne miejscowości wychodząc na tyły sił sowieckich walczących o zdobycie Warszawy), nie gwarantowały pełnego zwycięstwa w tej wojnie.

Co zatem zadecydowało o zwycięstwie w roku 1920? Przede wszystkim doskonała strategia Marszałka Piłsudskiego, którą w kilku słowach można by opisać, posługując się cytatem z gen. Goerge'a Pattona: "Cała naprzód i na pohybel suk...om". Cały czas do przodu, cały czas naprzód, pomimo zmęczenia i trudów idziemy dalej - to właśnie zadecydowało o zwycięstwie w drugiej wielkiej bitwie 1920 r., Bitwie Niemeńskiej, która to dopiero była prawdziwą "mogiłą sowieckiej armii". To nie Bitwa Warszawska, ale właśnie Niemeńska zadecydowała o całkowitej klęsce bolszewików, gdyż nie daliśmy im czasu na przegrupowanie się i zajęcie odpowiednich pozycji. Gdyby Polacy zatrzymali się po Bitwie Warszawskiej i pewni odniesionego zwycięstwa, czekali w okopach na sowieckie propozycje pokojowe - przegraliby. Dlaczego? Dlatego że sowieci mogli do Polski skierować armie z innych terenów, które wsparłyby te pobite spod Warszawy. Nie daliśmy im na to czasu eliminując praktycznie doszczętnie wszystkie sowieckie armie skierowane do Polski.

Na początku 1920r., Armia Czerwona liczyła 16 armii, z czego aż osiem skierowanych zostało na front polski. Osiem armii przestało istnieć, a mimo to...Piłsudski nie zatrzymał zwycięskiego marszu. Po zwycięstwie niemeńskim, ponownie ruszyliśmy do przodu, zajmując Słuck i Mińsk (na Białorusi), oraz Olewsk, Zwiahel, Lubar, Płoskirów i Kamieniec Podolski na Ukrainie. Piłsudski chciał iść dalej, ale wówczas...Sowieci poprosili o pokój. Marszałek chciał z początku kontynuować ofensywę i wyzwolić całą (a przynajmniej większość), Ukrainy i Białorusi, by po wyzwoleniu oddać władzę w tych krajach ukraińskim i białoruskim przedstawicielom, wybranym przez ich narody. Niestety, panowie polscy dostali "orgazmu", na widok delegacji sowieckiej, proszącej o pokój i trzeba było zakończyć walkę. Naród polski też pragnął pokoju, był już zmęczony wojną (nie tylko tą wojną, praktycznie wojna na ziemiach polskich toczyła się bez przerwy od sześciu lat, czyli od 1914r. a kraj był doszczętnie zrujnowany). Cieszono się więc z wywalczonej wolności, oklaskując bohaterów wojny i wręczając powracającej z frontu armii kwiaty.

Podczas uroczystego przedstawienia w Teatrze Wielkim 18 marca 1921r., zaproszeni goście i tłumy Warszawiaków długo oklaskiwały na stojąco zwycięzcę tej wojny Marszałka Piłsudskiego (siedzącego w loży honorowej). Cieszono się nie tylko ze zwycięstwa, ale także z uchwalenia konstytucji (której historia nadała przymiotnik - marcowej), dnia poprzedniego (17 marca), oraz podpisania pokoju ryskiego (18 marca). Tylko Marszałek nie był zadowolony z całej tej pompatycznej uroczystości - On wiedział że przegrał. On wiedział że Polska wcale nie zwyciężyła, że jedynie "kupiła" sobie kilkanaście lat spokoju, że nic nie jest jeszcze pewne i rozwiązane. Wiedział że przegrał, bowiem nie udało mu się doprowadzić do końca koncepcji wyzwolenia Ukrainy i Białorusi, które zostały w Rydze zdradzone i oddane w łapy Sowietów, przez naszą endecko-ludową delegację. Wiedział że bój o Polskę tak naprawdę dopiero się rozpoczął, a Zwycięstwo w wojnie 1920 r. było tylko pierwszą jej odsłoną. Bez wolnej Ukrainy i Białorusi nie ma wolnej Polski. Wiedział to Piłsudski, wiedział Jerzy Giedroyc, wiedzieli i inni - nie wiedzieli zaś "panowie Polacy" (jak często w gniewie określał ich Marszałek), zapatrzeni w swe narodowe utopie.

Jak dziś widzę znaczek Młodzieży Wszechpolskiej, wołający do mnie: "Buduj z nami Wielką Polskę" - mówię nie panowie, wy już zbudowaliście "Wielką Polskę" w Rydze, efekt - wrzesień 1939r. Na więcej waszych pomysłów Polaków już nie stać! Nie chcę Polski narodowej, gdyż oznacza to Polskę słabą i podatną na wpływy (wewnętrzne i zewnętrzne), Polskę chwiejną i skazaną na powolny upadek. Wasz rusofilizm (często ukrywany pod postacią antysowieckich haseł), przeraża mnie, gdyż stanowicie doskonałą V kolumnę, dla rosyjskiego wywiadu. Nie chcę waszych pomysłów i ideologicznego bełkotu - chcę ponownie powrócić do idei federacyjnej, do koncepcji "MIĘDZYMORZA".


"Polska idzie wszędzie z hasłem swobody, Polska idzie nie z chęcią ucisku brutalnym butem żołnierskim, nie z chęcią narzucenia komukolwiek stosowania się do jej praw. Będę dumny z Polski, będę dumny ze swoich żołnierzy, będę dumy wreszcie z siebie samego, jeżeli będę mógł tej nieszczęsnej ziemi dać najcenniejszy dar boży- dar swobody"


"Polska, której mam zaszczyt być przedstawicielem, polskie wojsko, któremu mam honor przewodzić, z chwilą uzyskania swej własnej swobody, z chwilą możliwości oddychania pełną piersią, postanowiła przeciwstawić systemowi gwałtu i przemocy system swobody"

JÓZEF PIŁSUDSKI 
Mińsk Litewski 19 września 1919r.


"Przyniesienie wolności ludom z nami sąsiadującym będzie punktem honoru mego życia, jako męża stanu i żołnierza. Oswobadzając tych uciśnionych, chcę tym samym zetrzeć ostatnie ślady rozbioru. Przywiązać ich do Polski pod grozą bata? - Nigdy w życiu. Byłaby to odpowiedź udzielona gwałtem teraźniejszości na gwałty przeszłości"

JÓZEF PIŁSUDSKI 
12 luty 1920r. (w rozmowie z francuskim dziennikarzem)




A tak mogłaby wyglądać Europa z Polską i innymi krajami w federacji "MIĘDZYMORZA", gdyby urzeczywistniła się wizja MARSZAŁKA PIŁSUDSKIEGO





"W warszawskim Belwederze zamknięty - myślałem o Was. I gdym w bój zawołał by Wilno zdobyć, marzyłem, że dwa serca zbratane - dadzą mi to, o czym dusza marzyła"



JÓZEF PIŁSUDSKI
O Polakach i Litwinach

"Polacy maja w sobie instynkt wolności (...) W Polsce nie można rządzić terrorem. To nie pójdzie (...) Instynktu wolności nie można zabijać i zabić się go nie da. I to jest wartość, która ma dużą cenę".

JÓZEF PIŁSUDSKI



Lecz to nie Bitwa Warszawska, nie Bitwa Niemeńska. Nie wojna 1920 roku, ani też jakiekolwiek działania zbrojne w czasie Wielkiej Wojny 1914 - 1918, nie dawały Marszałkowi tak w kość - jak walka z rodzimymi politykami, atakującymi go ze wszystkich stron w sposób wręcz fizycznie ordynarny. Sam zresztą Piłsudski napisał:


"Ani wojna z bolszewikami, ani najrozmaitsze konflikty zewnętrzne nie dały mi się tak we znaki, jak walka z sejmem, w cuchnącej atmosferze pełnej jadu i podłości - wyrosłej w ludziach z długich lat niewoli i poddaństwa zaborcy"


PARSZYWY KARZEŁ Z BAGIEN RODZIMYCH - PLUJE!
BITY KIEDYŚ PO PYSKU PRZEZ ZABORCE, SPRZEDAJNY
CHCE WSZYSTKO OBNIŻYĆ DO SWOJEGO POZIOMU





"W wychodku, jakim jest życie, żyć nie mogę, to ubliża - słyszysz! - ubliża mi jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką

JÓZEF PIŁSUDSKI



"A zawsze myślę, że tak żyć, jak żyłem, warto było. Warto było ten ból i zmęczenie przezwyciężać, jak przezwyciężałem"




"Zamiera zupełnie wewnętrzny bunt, jest w powietrzu jakaś kojąca cisza, jakaś chęć zapomnienia o burzach, bólach i walkach. "Nie było nas, był las - nie będzie nas, będzie las" - myślę i gdzieś powstają jakieś senne, urywkowe wspomnienia z dawnej, dziwnej przeszłości, z dziecinnych przygód przy konnych wycieczkach (...) Nie chce mi się nic, jeno pośmiać się trochę bez troski o jutro (...) Po prostu już odejść, zasnąć wreszcie"

JÓZEF PIŁSUDSKI





"PAMIĘĆ JEGO NIECH BĘDZIE BŁOGOSŁAWIONA!"


Rabin David Zwi Silberstein

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz