Stron

środa, 15 kwietnia 2015

NOC KASZTANÓW - Cz. II

Noc kasztanów, to nie tyle opowiadanie, ile raczej relacja autentycznego wydarzenia, które rozegrało się w Watykanie dnia 1 listopada 1501r. i które zapisało się jako jedno z najbardziej perwersyjnych wydarzeń w historii papiestwa.




- "Matko, czego on chciał" - spytała lekko poddenerwowana dziewczyna

Matka uśmiechnęła się szeroko po czym z pewnym podnieceniem w głosie oznajmiła:
- "Dziś wieczorem książę Valentinois, organizuje na Zamku Św. Anioła, który tak ci się spodobał, przyjęcie, na którym będą najznamienitsze rody Rzymu. Kardynałowie, książęta, lordowie i baronowie. Ty też mój skarbeńku zostałaś zaproszona na tę ucztę" - mówiąc to, matka ponownie objęła dziewczynę i przytuliła ją do siebie.

- "Mamo, czy to żart" - spytała Antonia, u której niepewność zaczęła się mieszać z poddenerwowaniem

- "Nie moja maleńka, nie - to prawda. Wiedziałam że kiedyś twoja uroda przyniesie nam korzyść i teraz to się ziszcza" - matka wciąż nie potrafiła ukryć swej radości z faktu zaproszenia córki na papieski dwór.

- "Jeśli odpowiednio wykorzystasz szansę, którą przyniósł ci los, będziemy zabezpieczone finansowo po wszystkie czasy i będziemy mogły prowadzić spokojne, dostatnie życie. Tymczasem chodź za mną, musimy wybrać dla ciebie odpowiednią suknię na dzisiejszy wieczór" - mówiąc to, matka chwyciła dłoń dziewczyny i pociągnęła ją za sobą w stronę szaf wypełnionych strojami.

- "Nie mamy zbyt wiele czasu, nim zacznie zmierzchać, przyjedzie po ciebie osobista kareta księcia Valentinois, dlatego musimy się pospieszyć" - obie kobiety czym prędzej zajęły się poszukiwaniami odpowiedniej kreacji na ów bankiet.

Wreszcie Antonia zauważyła odpowiednią suknię. Była to dość wąska w biodrach i wycięta na linii biustu suknia uszyta z tafty, o jasnozielonych barwach. Nim jednak zaczęła ją na siebie zakładać, podeszła do niej matka i wymierzyła jej solidny cios w policzek.

- "Co zamierzasz na siebie włożyć?" - spytała całkowicie zmieszanej i trzymającej się za piekący policzek dziewczynie - "Tak chcesz stanąć przed Ojcem Świętym?"

- "Ależ mamo" - zaczęła nieśmiało Antonia - "Ta suknia najbardziej do mnie pasuje. To ona właśnie podkreśla wszystkie moje wdzięki. Mówiłaś że mam wykorzystać szansę, jaką zsyła mi los. Ta suknia mi w tym dopomoże" - dodała.

- "Głupia dziewczyno. Chcesz wyglądać tak jak inne kurwy z Watykanu?" - jej donośny głos, odbił się echem i dziewczynie wydawało się iż słyszalny był także na ulicy. - "Przed Ojcem Świętym musisz wystąpić tak wstydliwie i niewinnie jak zakonnica. Musisz się wyróżniać, a cnotliwość i niewinność znacznie bardziej przyciąga mężczyzn, niż jawne epatowanie ciałem. Zapamiętaj, aby zdobyć i utrzymać przy sobie mężczyznę, szczególnie tak ważnego jak Cezar Borgia - musisz go sobą zauroczyć. Odrobina niewinności, odpowiednio okazywanej - na pewno ci w tym pomoże. Wierz mi, wiem co mówię" - rzekła matka, podając dziewczynie ciemną suknię z długimi rękawami zapinaną pod szyję i nie posiadającą żadnych koralików ani błyskotek.

Gdy Antonia ubrała już podaną przez matkę suknię, ta dokładnie ją sobie obejrzała i dodała z przestrogą
- "I pamiętaj żadnych szminek czy dekoltów". Dziewczyna prezentowała się wspaniale, a jej bujne blond włosy opadały na czarny krój jej sukni. Matka udzieliła jej jeszcze ostatnich porad - "Pamiętaj, nie pij zbyt dużo wina, nie rozmawiaj i nie uśmiechaj się do innych mężczyzn. Całą swą uwagę skup na księciu Valentinois i dla niego też zachowaj swój uśmiech. Poślij również kilka miłych spojrzeń Ojcu Świętemu, jeśli tylko będziesz wystarczająco blisko jego osoby. Z Cezarem nie rozmawiaj zbyt wiele, spraw raczej by to on pragnął każdego twego spojrzenia i każdego uśmiechu. Zainteresuj go sobą i bądż mu dobrą towarzyszką. Czy mnie zrozumiałaś?" - spytała matka.

Antonia kiwnęła głową, a matka uśmiechnęła się z zadowoleniem. Dziewczyna była już gotowa, teraz tyko oczekiwano przybycia karety księcia Valentinois.

Powóz zajechał nim jeszcze zaczęło się ściemniać. Antonia wsiadła do karocy i spoglądając na żegnającą ją matkę, oczekiwała swej pierwszej w życiu wizyty na papieskim dworze. Woźnica smagnął batem i konie ruszyły przed siebie. Czas, jaki dziewczyna spędziła w drodze do Zamku Św. Anioła, urozmaicała sobie wspomnieniami, które teraz, szczególnie wyraziście zaczęły przewijać się przez jej głowę. Przypomniała sobie, jak ludzie z wioski w której się wychowała, opowiadali o "dokonaniach" papieża Aleksandra VI i jego rodziny. Mówiono na przykład że papież urządza najwymyślniejsze orgie z kurtyzanami i prostytutkami. Opowiadano też,  że jest adeptem czarnej magii i potrafi sprawić by rzeczy lewitowały lub znikały. Mówiono również iż - utrzymuje on stosunki kazirodcze z własną córką- Lukrecją, dzieląc jej łoże z swym synem Cezarem, a także że pierwsze małżeństwo Lukrecji z Giovannim Sforzą hrabią Pesaro (12 czerwca 1493 r.), zostało przygotowane z tak wielkim przepychem, iż najstarsi Rzymianie nie pamiętali by cokolwiek podobnego wydarzyło się w przeszłości. Sama suknia Lukrecji, przyozdobiona drogimi kamieniami i złotem, kosztowała aż 15 tys. dukatów w złocie. Znacznie przewyższyła, niezwykle wyszukaną kreację, którą wdziała do swego ślubu księżna Beatrice d'Este wychodząc za potężnego Lodovico il Moro.

Mimo to szczęście Lukrecji nie trwało długo. Po trzech latach małżeństwa, jej ojciec - papież Rodrigo Borgia, unieważnił ten związek jednym pociągnięciem pióra na oficjalnym dokumencie. Wcześniej jednak zmuszono Giovanniego by zgodził się na rozwód, deklarując iż "nie uprawiał z nią miłości cielesnej", czyli że nadal pozostaje dziewicą. W czerwcu 1497 r. Lukrecja została zamknięta w klasztorze dominikanek San Sisto, oficjalnie z powodu jej żalu po anulowaniu małżeństwa. Tam jednak nawiązała romans z młodym Hiszpanem (Borgiowie też byli Hiszpanami, dlatego mieli większe zaufanie do swych krajan, niż do Włochów), Pedro Calderonem, zwanym Perottem. W lutym 1498r. ciąża w którą zaszła została odkryta przez rodzinę. Bękart nie był potrzebny Borgiom, dlatego też ich złość skupiła się na ojcu dziecka - został zamordowany przez Cezara a jego ciało wrzucone do Tybru. Zresztą o samym Cezarze też krążyły najróżnorodniejsze plotki. Ponoć miał stać z zamachem na swego młodszego brata - Juana, księcia Gandii, którego zwłoki, strasznie pokiereszowane wyłowiono z Tybru także w czerwcu 1497r. Miał zostać zamordowany po wspólnej kolacji, jaką spędził w gronie rodzinnym u swej matki Vanozzy Cattanei. Papież ponoć bardzo boleśnie przeżył tą śmierć. Zamknął się na kilka tygodni w klasztorze, gdzie użalał się nad sobą i pościł. Mówił również o upadku obyczajów w Wiecznym Mieście i potrzebie jego reformy. Wszczął również śledztwo w tej sprawie, które po jakimś czasie...przerwał i więcej do niego nie wracał. Kardynałowie szeptali iż Borgia zrezygnował ze śledztwa gdyż...już znalazł winnego mordu.

W każdym razie Cezar też wycofał się na jakiś czas z Rzymu. Powrócił dopiero w sierpniu 1498r. a 17 dnia tego miesiąca, otrzymał z rąk swego ojca dyspensę i mógł już oficjalnie zdjąć kapelusz kardynalski, by poświęcić się życiu świeckiemu, życiu które tak bardzo kochał. Pierwsza kandydatka na żonę dla niego, którą wybrał mu ojciec - to była francuska księżniczka Charlotta Aragońska. Gdy Cezar oficjalnie przybył do Rennes, by prosić ją o rękę, wiózł ze sobą ogromny posag - 200 tys. dukatów. Jednak Charlotta odrzuciła jego awanse, oznajmiając mu z uśmiechem na twarzy: "Kardynałową nie zostanę nigdy". Upokorzony Cezar, zapragnął zemsty, lecz odwiódł go od tego król francuski Ludwik XII, ofiarowując mu za żonę Charlottę d'Albret księżną Nawarry. To uspokoiło nieco krewkiego Hiszpana, lecz nie zmieniło jego charakteru. Pragnął władzy, do czego zresztą popychał go ojciec, marząc o zjednoczeniu Włoch pod panowaniem dynastii Borgia, którzy mieli władać zarówno świeckim królestwem zjednoczonej Italii, jak i dzierżyć w swych rękach papieską tiarę i dzięki temu rządzić całym chrześcijańskim światem. Aby ów cel osiągnąć, najpierw ojciec mianował syna księciem Romanii (17 sierpnia 1498r.), a następnie posłał go na podbój całej środkowej Italii, którą ten opanował. Wszędzie gdzie się pojawiał siał strach i przerażenie swymi czynami, okrucieństwem i dzikością swych kondotierów.

Zresztą nie tylko tym. Był równie brutalny w miłości co na wojnie. Jeśli któraś z kurtyzan nie wywiązywała się ze swych obowiązków, lub co gorsza, nie znajdowała dla niego czasu - jego zemsta była niezwykle okrutna. Jednej z kobiet, rozkazał (byli tacy, którzy twierdzili iż uczynił to osobiście), tak pociąć twarz nożem, iż musiała zaprzestać dochodowego zawodu kurtyzany, co wiązało się oczywiście dla tej kobiety z ogromną nędzą. Inna, która czymś mu zawiniła - została skazana na tzw.: trentuno, co po prostu oznaczało niezwykle brutalny gwałt, wykonany przez 31 mężczyzn (w tym wypadku byli to kondotierzy Cezara Borgii). Istniała również i inna kara zwana trentuno reale - podczas której dziewczyna była gwałcona przez...siedemdziesięciu dziewięciu mężczyzn (tej "kary" jednak Cezar nie zastosował). Te wszystkie "kary" stosowały wobec siebie częstokroć i same dziewczyny, wynajmując i odpowiednio opłacając mających wykonać je ludzi. Czyniły to oczywiście z zawiści by...wyeliminować lub upokorzyć ładniejszą i powabniejszą konkurentkę.

Myśli Antonii przerwał wjazd karocy w bramy Watykanu - Już nie ma odwrotu - pomyślała dziewczyna. Gdy przybyli na miejsce właśnie zmierzchało, pochodnie umieszczone na dziedzińcu przed zamkiem Św. Anioła, rzucały migotliwe światło. Pojazd zatrzymał się i drzwi otworzyło dwóch młodych mężczyzn ze służby papieskiej, którzy podali Antoni rękę i pomogli jej wysiąść z pojazdu. Gdy przestępowała drzwi zamku papieskiego, znów w jej umyśle przypomniały się opowiadania ludzi z jej wioski - o tym że podziemia owego przybytku, kryją ponoć aż...pięć podziemnych więzień, w których konają schwytani wrogowie Ojca Świętego. Szybko jednak usunęła je ze swej pamięci, gdyż znów przypomniały jej się słowa matki:

- "Jeśli odpowiednio wykorzystasz szansę, którą przyniósł ci los, będziemy zabezpieczone finansowo po wszystkie czasy" - a ona pragnęła przepychów i bogactwa. Słyszał również z opowiadań matki, że niektóre z kurtyzan nie tylko zbiły ogromny majątek, lecz - jeśli tylko były wystarczająco mądre i potrafiły na dłużej utrzymać przy sobie potężnych ludzi Rzymu - mogły nawet...zostać ogłoszone świętymi. Zdarzało się to już w historii papiestwa. Dochodziło nawet do tego, iż jawne papieskie kurtyzany (nie tylko Aleksandra VI lecz także i jego poprzedników), podczas odprawianych przez nich mszy, siadały między ołtarzem a kardynałami na eksponowanych miejscach. Szczególnie zaś upodobały sobie kościół Św. Augustyna, który zwano oficjalnie kościołem kurtyzan. Takim miejscem był również kościół Santa Maria delia Pace, ze swym cienistym krużgankiem, który upodobały sobie luksusowe panie sprzedające swe wdzięki. Po mszy, można było od razu skorzystać z usług którejś z nich, jeśli oczywiście...dysponowało się pokaźną sumą pieniędzy. Te kobiety nie były bowiem zwykłymi ulicznicami, ich stroje, fryzury, makijaż, były wzorowane na najnowszych (ówczesnych), trendach mody, również tej francuskiej i hiszpańskiej. Porównanie ich ze zwykłymi prostytutkami byłoby dla nich zapewne ciężką obrazą.

Antonia szła za mężczyzną trzymającym w dłoni pochodnię, po krętych schodach i korytarzach pałacu papieskiego. Wreszcie stanęli pod jednymi z drzwi. Z sali dało się już usłyszeć podniesione głosy, skoczną muzykę i śmiech. Jednak to co ujrzała wchodząc do sali, wprawiło ją w osłupienie...






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz