NARODZINY i ŻYCIE NOEGO (NOAHA)
WIELKI POTOP i ZAGŁADA
ZIEMSKICH CYWILIZACJI
Cz. I
Co się stanie z naszą planetą w przyszłości? Czy my - ludzie, jesteśmy na tyle odpowiedzialni by nie doprowadzić do katastrofy, takiej jaka była udziałem Atlantydy? Oczywiście, Atlantyda zginęła z "wyroku bogów", ale sami Atlanci mocno przyczynili się do tego stanu rzeczy. Swoją drogą to jest niezwykle ciekawe, mianowicie wówczas (na Atlantydzie), wpływ i znaczenie (szczególnie w ostatnich dziesięcioleciach istnienia Wyspy), zdobyli biali emigranci z planety Malona (mam tu na myśli maloniańskie kolonie, gdyż z samej Malony nikt żywy nie ocalał). To oni narzucili styl i charakter ekspansywnej polityki II Imperium Atlantydy. To oni zniszczyli Imperium Mu, podbili Imperium Ujghur, zdominowali politycznie i narzucili militarną kuratelę całej planecie. Oczywiście nie byli to bezpośrednio ci sami ludzie, którzy przybyli na Ziemię, po zagładzie planety Malona. Byli to głównie ich potomkowie. Piszę "głównie" co może oznaczać że nie tylko. Tak - to właśnie znaczy. Zresztą dziś na naszej planecie, też (w ogromnej większości), decydują ... dawni Malonianie. Jak to możliwe zapytamy?
Odpowiedź przynoszą channelingi. Mianowicie okazuje się, że obecnie na Ziemi inkarnuje bardzo wiele dusz z dawnej planety Malona, które tu na naszej planecie odbywają proces tzw.: "kwarantanny" (po prostu dochodzą do siebie po szoku, jakim była dla nich zagłada ich świata - pisałem już o tym że większość z tych dusz, zapadła na rodzaj swoistego przygnębienia, który długo nie mogli przełamać ich Przewodnicy. PS: Kto wie czy ja sam nie jestem właśnie taką duszą - jest we mnie bowiem bardzo wiele sprzeczności, do tego stopnia że mnie samego niekiedy to zadziwia a jednocześnie ... przeraża). Właśnie teraz, dusze te próbują swych pierwszych inkarnacji (po tamtej zagładzie), właśnie na naszej planecie. Oczywiście channelingi nie podają liczby tych inkarnacji (któż mógłby zresztą to wiedzieć?), ale mówią o "nagminnych inkarnacjach" na Ziemi. Nie wiem, czy może być to związane z obecnymi światowymi wydarzeniami - wojnami, przemocą, głodem i terrorem? Trzeba jednak pamiętać, że zagładę Atlantydy sprowokowała agresywna, militarna polityka ówczesnych władz Wyspy, która to wywodziła się bezpośrednio z potomków dawnych Malonian. Jeśli dziś te kontakty (na inkarnacji dusz), trwają dalej, pozostawia to wiele pytań o przyszłość Ziemi i naszej ludzkiej rasy.
Malonianami (choć też nie bezpośrednio), byli również ci Nibiruanie, którzy założyli u nas swe niezwykłe bazy, których istnienie zostało opisane w Biblii, pod nazwą - "Ogrodu Eden". Ci niezwykli "bogowie" (piszę tak, ze względu chociażby na ich długowieczność, która była wynikiem narodzin i przebywania na okręcie/planecie - Nibiru), odtworzyli na Ziemi cywilizację maloniańską w całej jej pełni. Władzę piastował najstarszy członek rodu - oczywiście tylko i wyłącznie mężczyzna. Kobiety były pozbawione większości praw (nie tylko politycznych, lecz i osobistych), jedyny wyjątek czyniono dla wysoko urodzonych córek, lub sióstr panujących władców, które jednak musiały swą przebojowością, udowodnić że zasługują na owe wyniesienie (np. "bogini" Ninhursag). Władca (i każdy inny mężczyzna), musiał co prawda posiadać tylko jedną żonę, ale już liczba oficjalnych kochanek i nałożnic, nie podlegała żadnym obostrzeniom. Kobiety zaś, nie miały prawa posiadać kochanków lub innych mężczyzn, nie będących ich mężami. Zresztą "bogowie" często nie dbali nawet o takie konwenanse. Uprawiano bowiem stosunki zarówno z własnymi siostrami, matkami, córkami etc. i nie budziło to żadnych negatywnych skojarzeń, więcej pozwalało zachować "czystość maloniańskiej krwi" w obrębie tylko jednego rodu. I jeszcze mała informacja - seks był obowiązkiem dla kobiety. Nie mogła ona odmówić stosunku z żadnym ze swych braci czy krewnych, jedynie nie wolno jej było posiadać kochanków spoza swego rodu.
Inaczej nibiruańscy mężczyźni. Ci miewali nawet specjalne haremy, złożone z kobiet nie pochodzących ani z Malony ani też z Nibiru, jednak nie czynili ich swymi żonami (przypadek ożenku Marduka, który opisałem kilka postów wcześniej, jest bez wątpienia jednym z wyjątków od owej reguły, a i on sam wywołał tym faktem poważne perturbacje rodzinno-dynastyczne). Jedną z takich kobiet, które stały się nałożnicami "bogów" z Nibiru/Malony, była dziewczyna o imieniu BATANASH. Początkowo była niewolnicą Enkiego (pomagała mu przy kąpieli). Potem zaś stała się jego nałożnicą. Wkrótce też zaszła w ciążę a owocem tego związku było dziecię, które przejdzie do historii pod nazwą - NOEGO. Noe, a raczej NOAH (inna, alternatywna nazwa jego imienia to UTNAPISZTIM), wychowywał się u boku matki (pod opieką ojca) w bazie/mieście - Shuruppak w Edenie. Gdy chłopak osiągnął już wiek męski, doszło do konfliktu pomiędzy Enlilem a Mardukiem o utrzymywanie w miastach Edenu, mieszkańców nie pochodzących z Nibiru. Enlil miał za złe Mardukowi, że otoczył się ludźmi, którzy nie ani członkami jego rodu, ani nawet nie pochodzą z tego samego (czyli maloniańsko-nibiruańskiego) świata. Enlil jako niepodzielny władca i głowa rodu Anu na Ziemi, nakazał Mardukowi wygnać ludzi ze wszystkich miast Edenu. Gdy ten nie posłuchał, Enlil postanowił uśmiercić ludzi, skazując ich na śmierć głodową (zabronił wydawania im pożywienia, oraz polowania, lub łowienia na własną rękę na terenie całego Edenu, jednocześnie zmuszając ich do opuszczenia jego granic w obawie przed zagłodzeniem).
Noah właśnie w tej sprawie udał się do swego ojca, prosząc go o pomoc dla siebie i starej matki. Enki obiecał im pomóc, jednak odmówił oficjalnego wystąpienia przeciwko bratu i podważenia jego decyzji w tej sprawie. Na początku Enki dokarmiał tylko swoją własną rodzinę (Noaha i Batanash), potem zaś krąg ten znacznie się zwiększył i wkrótce okazało się, że praktycznie wszyscy ludzcy mieszkańcy Edenu, są dosłownie na "garnuszku" Enkiego. Ale Enki na tym nie poprzestał. Dodatkowo nauczył ludzi, jak potajemnie wymykać się z Edenu, zdobywać pokarm i wracać z nim z powrotem. Gdy dowiedział się o tym Enlil, oskarżył Enkiego o podważanie jego decyzji, czyli jawną zdradę rodu. Enki zaprzeczał tym oskarżeniom, jednak wkrótce nadeszła wiadomość, która bardzo ucieszyła Enlila. Przyniósł mu ją jego bratanek (syn Enkiego) - NERGAL, który poinformował go (i innych Nibiruan), o plejadiańskich planach zniszczenia Atlantydy przez Federację Galaktyczną za pomocą okrętu/planety Nibiru. Było pewne że w ten sposób dojdzie do wielkiej światowej katastrofy, którą przeżyją jedynie ci, którzy czasowo ewakuują się z Ziemi.
Wkrótce też nadeszło potwierdzenie tej decyzji i jednocześnie rozkaz, wydany przez samego Anu (władcę okrętu Nibiru oraz ojca Enkiego, Enlila i Ninhursag), o natychmiastowej ewakuacji jego rodziny i innych Nibiruan z baz Edenu na marsjańską stację Iggi. Wiadomość tę przekazał tajemniczy, stary (pisząc "stary", mam na myśli naprawdę wiekowego Nibiruanina, zważywszy że kilka czy nawet kilkanaście tysięcy lat, nie czyniło na nich większych widocznych fizycznych zmian), GALZU, przyjaciel i powiernik Anu, wysłany przez niego do Edenu. Galzu (podobnie jak Anu), urodził i wychował się jeszcze na Malonie i pamiętał tamten świat oraz jego zagładę (jego rodzina wyprowadziła się na jedną z kolonii na krótko przed katastrofą planety - należy też od razu dodać, że opuszczając Malonę, Galzu był już mężczyzną w sile wieku, żonatym i mającym własne potomstwo). Tajemniczość Galzu polegała na jego małomówności (choć wielkiej wiedzy i mądrości), długiej brodzie i białym płaszczu. Nikomu też nie pozwalał dotykać swojej wielkiej laski, którą się podpierał chodząc (z opisów channelingowych tej postaci, od razu przyszła mi na myśl postać Gandalfa Białego z "Władcy Pierścieni").
Galzu zakomunikował zebranym Nibiruanom, że czas ich bytności na Ziemi dobiega końca, czas wracać na Nibiru. Stwierdził bowiem, że im dłużej będą przebywali na naszej planecie, tym szybciej nieubłagany czas zrobi swoje i z ich ciałami (choćby to trwało kolejne kilkadziesiąt tysięcy lat). Aby zachować młodość i piękno, należy wracać na Nibiru. To po pierwsze. Po drugie, ci z Nibiruan i ich potomków (zrodzonych z obu małżonków pochodzących z Nibiru), którzy jednak postanowiliby pozostać na Ziemi, muszą na pewien czas opuścić planetę, gdyż Ziemi grozi globalna katastrofa, w postaci zalania praktycznie całego globu. Muszą więc wycofać się na księżycową bazę Iggi i tam przeczekać kataklizm. Co zaś się tyczy potomków Nibiruan, zrodzonych z ziemskimi kobietami, ich los był w zasadzie przesądzony. Nie mogli oni nie tylko udać się na Nibiru, lecz także na Iggi. Galzu radził, by udali się w najwyższe szczyty górskie i tam (przy dużej dawce szczęścia), przeczekali potop. To samo tyczyło się tych nielicznych Nibiruan, którzy poślubili ziemskie kobiety. Mieli do wyboru, albo zostawić swe małżonki na pastwę wielkiej wody, albo ... pozostać z nimi i przygotować się do nieuniknionej śmierci.
Enlil zgodził się z tym rozkazem, wydanym przez swego ojca Anu i potwierdził chęć opuszczenia Ziemi, oraz pozostawienia ludzi na pastwę losu. Enlil wówczas stanowczo zaprotestował, twierdząc że nie po to tworzył pierwszą parę ludzką, by teraz skazywać ich na śmierć. Wówczas miał krzyknąć w stronę brata, że ludzie (linia Adamu), zostali stworzeni nielegalnie i zasługują na śmierć. Doszło do burzliwej debaty, gdyż wielu Nibiruan miało tu swoje kochanki, których nie zamierzali opuszczać i skazywać na śmierć - sami zresztą też nie chcieli ginąć w potopie. Po długich obradach (podczas których Galzu nie odezwał się już ani słowem), uradzono następujące rozwiązanie: Nibiruanie, którzy postanowią pozostać na Ziemi, wraz ze swymi kochankami i potomstwem, udadzą się w wysokie partie górskie. Jeśli jednak wody niebezpiecznie podniosą się i zagrozi to ich bezpieczeństwu, wówczas (w ostateczności), będą mogli zawezwać gwiazdoloty z Iggi (lub Nibiru), które przeniosą całe ich ziemskie rodziny na Księżyc lub na inną planetę, np. na Marsa). Dzieci Anu, miały wycofać się na orbitę ziemską i tam pozostać do czasu cofnięcia się oceanów, natomiast Marduk miał schronić się na Marsie. Inni potomkowie Enkiego i Enlila, mieli udać się na Iggi.
ENKI i BATANASH - NARODZINY NOEGO
Inaczej nibiruańscy mężczyźni. Ci miewali nawet specjalne haremy, złożone z kobiet nie pochodzących ani z Malony ani też z Nibiru, jednak nie czynili ich swymi żonami (przypadek ożenku Marduka, który opisałem kilka postów wcześniej, jest bez wątpienia jednym z wyjątków od owej reguły, a i on sam wywołał tym faktem poważne perturbacje rodzinno-dynastyczne). Jedną z takich kobiet, które stały się nałożnicami "bogów" z Nibiru/Malony, była dziewczyna o imieniu BATANASH. Początkowo była niewolnicą Enkiego (pomagała mu przy kąpieli). Potem zaś stała się jego nałożnicą. Wkrótce też zaszła w ciążę a owocem tego związku było dziecię, które przejdzie do historii pod nazwą - NOEGO. Noe, a raczej NOAH (inna, alternatywna nazwa jego imienia to UTNAPISZTIM), wychowywał się u boku matki (pod opieką ojca) w bazie/mieście - Shuruppak w Edenie. Gdy chłopak osiągnął już wiek męski, doszło do konfliktu pomiędzy Enlilem a Mardukiem o utrzymywanie w miastach Edenu, mieszkańców nie pochodzących z Nibiru. Enlil miał za złe Mardukowi, że otoczył się ludźmi, którzy nie ani członkami jego rodu, ani nawet nie pochodzą z tego samego (czyli maloniańsko-nibiruańskiego) świata. Enlil jako niepodzielny władca i głowa rodu Anu na Ziemi, nakazał Mardukowi wygnać ludzi ze wszystkich miast Edenu. Gdy ten nie posłuchał, Enlil postanowił uśmiercić ludzi, skazując ich na śmierć głodową (zabronił wydawania im pożywienia, oraz polowania, lub łowienia na własną rękę na terenie całego Edenu, jednocześnie zmuszając ich do opuszczenia jego granic w obawie przed zagłodzeniem).
Noah właśnie w tej sprawie udał się do swego ojca, prosząc go o pomoc dla siebie i starej matki. Enki obiecał im pomóc, jednak odmówił oficjalnego wystąpienia przeciwko bratu i podważenia jego decyzji w tej sprawie. Na początku Enki dokarmiał tylko swoją własną rodzinę (Noaha i Batanash), potem zaś krąg ten znacznie się zwiększył i wkrótce okazało się, że praktycznie wszyscy ludzcy mieszkańcy Edenu, są dosłownie na "garnuszku" Enkiego. Ale Enki na tym nie poprzestał. Dodatkowo nauczył ludzi, jak potajemnie wymykać się z Edenu, zdobywać pokarm i wracać z nim z powrotem. Gdy dowiedział się o tym Enlil, oskarżył Enkiego o podważanie jego decyzji, czyli jawną zdradę rodu. Enki zaprzeczał tym oskarżeniom, jednak wkrótce nadeszła wiadomość, która bardzo ucieszyła Enlila. Przyniósł mu ją jego bratanek (syn Enkiego) - NERGAL, który poinformował go (i innych Nibiruan), o plejadiańskich planach zniszczenia Atlantydy przez Federację Galaktyczną za pomocą okrętu/planety Nibiru. Było pewne że w ten sposób dojdzie do wielkiej światowej katastrofy, którą przeżyją jedynie ci, którzy czasowo ewakuują się z Ziemi.
Wkrótce też nadeszło potwierdzenie tej decyzji i jednocześnie rozkaz, wydany przez samego Anu (władcę okrętu Nibiru oraz ojca Enkiego, Enlila i Ninhursag), o natychmiastowej ewakuacji jego rodziny i innych Nibiruan z baz Edenu na marsjańską stację Iggi. Wiadomość tę przekazał tajemniczy, stary (pisząc "stary", mam na myśli naprawdę wiekowego Nibiruanina, zważywszy że kilka czy nawet kilkanaście tysięcy lat, nie czyniło na nich większych widocznych fizycznych zmian), GALZU, przyjaciel i powiernik Anu, wysłany przez niego do Edenu. Galzu (podobnie jak Anu), urodził i wychował się jeszcze na Malonie i pamiętał tamten świat oraz jego zagładę (jego rodzina wyprowadziła się na jedną z kolonii na krótko przed katastrofą planety - należy też od razu dodać, że opuszczając Malonę, Galzu był już mężczyzną w sile wieku, żonatym i mającym własne potomstwo). Tajemniczość Galzu polegała na jego małomówności (choć wielkiej wiedzy i mądrości), długiej brodzie i białym płaszczu. Nikomu też nie pozwalał dotykać swojej wielkiej laski, którą się podpierał chodząc (z opisów channelingowych tej postaci, od razu przyszła mi na myśl postać Gandalfa Białego z "Władcy Pierścieni").
Galzu zakomunikował zebranym Nibiruanom, że czas ich bytności na Ziemi dobiega końca, czas wracać na Nibiru. Stwierdził bowiem, że im dłużej będą przebywali na naszej planecie, tym szybciej nieubłagany czas zrobi swoje i z ich ciałami (choćby to trwało kolejne kilkadziesiąt tysięcy lat). Aby zachować młodość i piękno, należy wracać na Nibiru. To po pierwsze. Po drugie, ci z Nibiruan i ich potomków (zrodzonych z obu małżonków pochodzących z Nibiru), którzy jednak postanowiliby pozostać na Ziemi, muszą na pewien czas opuścić planetę, gdyż Ziemi grozi globalna katastrofa, w postaci zalania praktycznie całego globu. Muszą więc wycofać się na księżycową bazę Iggi i tam przeczekać kataklizm. Co zaś się tyczy potomków Nibiruan, zrodzonych z ziemskimi kobietami, ich los był w zasadzie przesądzony. Nie mogli oni nie tylko udać się na Nibiru, lecz także na Iggi. Galzu radził, by udali się w najwyższe szczyty górskie i tam (przy dużej dawce szczęścia), przeczekali potop. To samo tyczyło się tych nielicznych Nibiruan, którzy poślubili ziemskie kobiety. Mieli do wyboru, albo zostawić swe małżonki na pastwę wielkiej wody, albo ... pozostać z nimi i przygotować się do nieuniknionej śmierci.
Enlil zgodził się z tym rozkazem, wydanym przez swego ojca Anu i potwierdził chęć opuszczenia Ziemi, oraz pozostawienia ludzi na pastwę losu. Enlil wówczas stanowczo zaprotestował, twierdząc że nie po to tworzył pierwszą parę ludzką, by teraz skazywać ich na śmierć. Wówczas miał krzyknąć w stronę brata, że ludzie (linia Adamu), zostali stworzeni nielegalnie i zasługują na śmierć. Doszło do burzliwej debaty, gdyż wielu Nibiruan miało tu swoje kochanki, których nie zamierzali opuszczać i skazywać na śmierć - sami zresztą też nie chcieli ginąć w potopie. Po długich obradach (podczas których Galzu nie odezwał się już ani słowem), uradzono następujące rozwiązanie: Nibiruanie, którzy postanowią pozostać na Ziemi, wraz ze swymi kochankami i potomstwem, udadzą się w wysokie partie górskie. Jeśli jednak wody niebezpiecznie podniosą się i zagrozi to ich bezpieczeństwu, wówczas (w ostateczności), będą mogli zawezwać gwiazdoloty z Iggi (lub Nibiru), które przeniosą całe ich ziemskie rodziny na Księżyc lub na inną planetę, np. na Marsa). Dzieci Anu, miały wycofać się na orbitę ziemską i tam pozostać do czasu cofnięcia się oceanów, natomiast Marduk miał schronić się na Marsie. Inni potomkowie Enkiego i Enlila, mieli udać się na Iggi.
Los większości ludzi, wszystkich innych cywilizacji i Atlantydy był już przesądzony, co wywołało niepokój Enkiego. Postanowił działać, by ocalić choć jeden swój ziemski kod genetyczny. Jego wybór padł właśnie na Noaha.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz