Stron

środa, 18 listopada 2015

ODNOWA I UZROWIENIE EUROPY WYJDZIE Z POLSKI - czyli PRZEPOWIEDNIA STAREGO MNICHA z XIX wieku ...! Cz. II

... KTÓRA DOTĄD SPRAWDZIŁA SIĘ w ...

100 %


"CESARZ NIEMIECKI ZECHCE POŁOŻYĆ POD SWE NOGI CAŁĄ EUROPĘ (...) 

PRZEKLEŃSTWO PODWÓJNE SPADNIE NA NIEMCY ZA ZNIEWAGĘ ŚWIĄTYŃ (...) 

SKAŻE PAN BÓG RÓWNIEŻ FRANCJĘ I UPOKORZY ZA NIESZANOWANIE KOŚCIOŁÓW, A TO BĘDZIE DOPIERO POCZĄTEK KARY (...) 

PO POTOPIE GERMAŃSKIM JEDYNIE ANGLIA OSTANIE SIĘ BY NIEŚĆ KAGANEK STAREJ KULTURY POPRZEZ KRAJE EUROPY (...) 

POLSKA POWSTANIE WOLNA I BĘDZIE JEDNYM Z NAJPOTĘŻNIEJSZYCH MOCARSTW W EUROPIE. POD HEGEMONIĄ POLSKI SŁOWIANIE POŁĄCZĄ SIĘ I UTWORZĄ WŁASNE MOCARSTWO EUROPY (...) 

POLSKA ZAWRZE WIECZNĄ PRZYJAŹŃ Z TURCJĄ, KTÓRA PO WIEKI ZACHOWANA BĘDZIE (...) 

A JĘZYKA POLSKIEGO UCZYĆ SIĘ BĘDĄ NA WSZYSTKICH UCZELNIACH ŚWIATA"


Oto fragment przepowiedni franciszkanina, Włocha z pochodzenia (choć niektóre źródła, jak wiedeńska broszurka dr. Johannesa - twierdzą że był on Niemcem), ojca Ludovica Rocci. W swej przepowiedni, wygłoszonej przez 92-letniego starca w 1849 r. na tydzień przed jego śmiercią, twierdzi on, że to właśnie Polska (wraz z Anglią i przy pomocy Stanów Zjednoczonych, które on nazywa - "Wielkim Mężem Ameryki"), stanie się mocarstwem światowym i jednym z głównych centrów europejskiej kultury i cywilizacji. Nim dokładnie opiszę tę przepowiednię, chciałbym na moment powrócić do kwestii właśnie polskiego przewodnictwa w Europie i ogromnych wpływów na świecie, do zjednoczenia pod polskim przewodnictwem wszystkich słowiańskich (i części niesłowiańskich, o czym również wspomina ojciec Rocca), narodów w Europie. O tym że polska kultura i polski język staną się tak popularne, iż uczyć się go będą "na wszystkich uczelniach świata".

Powiem więc krótko: "Nihil novi sub sole" - "Nic nowego pod słońcem", czyli jeśli ta przepowiednia się spełni (a jak dotąd wszystko to, o czym mówił na tydzień przed swą śmiercią ojciec Ludovic Rocca, spełniło się w 100 procentach), historia znów zatoczy koło. Pisałem już o tym, że czas nie jest prostą linią, wiodącą od przeszłości, poprzez teraźniejszość do przyszłości, tylko ma formę kulistą (owalną) i to co my traktujemy jako przeszłość, wraca do nas z powrotem, z tą jedynie różnicą że po pierwsze inni są już wówczas "aktorzy" danej "sceny", inne "rekwizyty" zostają użyte, a niekiedy również i "miejsce akcji", jest zupełnie inne. Mimo to, powtarzalność dziejów historycznych jest faktem. 

Przykład: pamiętam okres, jak amerykański establishment polityczno-wojskowy, próbował uzasadnić konieczność zbrojnego ataku na Saddama Husajna w latach 2002 i 2003 i straszył własne społeczeństwo możliwością użycia przez niego broni chemicznej i biologicznej na terytorium USA i innych państw Europy Zachodniej. Wówczas to przypomniała mi się analogiczna sytuacja sprzed wieków (choć oczywiście zarówno "scena" jak i "rekwizyty" były zupełnie inne). Mianowicie w 201 r. p.n.e. wybuchła wojna egipsko-macedońska (rozpoczęła się ona atakiem króla Macedonii Filipa V, na należącą do Egiptu wyspę Samos w Grecji). Wówczas to z Aleksandrii wyruszył (na rozkaz regenta dziesięcioletniego króla Ptolemeusza V - Aristomenesa), niejaki Ptolemeusz z Megalopolis, syn Agesarchosa. Wyruszył on z misją dyplomatyczną do Rzymu (uważanego wówczas za protektora Egiptu i dynastii ptolemeuszy), prosząc o pomoc. Czas nie był sprzyjający dla Egipcjan, Rzym bowiem dopiero niedawno (po 17-letniej wojnie), rozgromił ostatnią armię Hannibala i oblegał Kartaginę zmuszając ją do kapitulacji. Cały kraj, cała Italia była dosłownie wyczerpana i jedyne o czym myśleli wówczas rzymscy obywatele, był pokój - długi pokój. A tu nagle przybywa poselstwo z odległego i nieznanego zwykłym Italom Egiptu i prosi o pomoc w wojnie z równie mało znanym władcą Macedonii (zresztą nie tylko Macedonii, gdyż egipską Celesyrię zaatakował również władca imperium syryjsko-mezopotamskiego Antioch III zwany Wielkim).

Kogo to wszystko ze zwykłych mieszkańców Italii obchodziło? Obywatele mieli wówczas inne sprawy na głowie, na przykład takie, że gdy żołnierze zwolnieni z armii, po zakończeniu wojny kartagińskiej z Hannibalem, wracali na swe w wiejskie tereny, znajdowali swe domostwa w kompletnej ruinie, a rodziny na skraju ubóstwa. Łupy, jakie zdobywali podczas wojny, nie starczały na odbudowę i częstokroć ci ludzie musieli prosić o pożyczki wielkich lokalnych bogaczy na lichwiarski procent. Nie mając innego wyjścia, zadłużali się po uszy, a gdy przychodził termin spłaty długu, a pieniędzy nie było (bo na przykład nastąpiła katastrofalna susza, lub inna klęska nieurodzaju, albo też cały towar został skradziony lub zniszczony, albo też nie było go aż tyle, by można było zarobić jednocześnie na życie i spłatę długu), wówczas pożyczkodawca po prostu przejmował za bezcen ziemię i dotychczasowy majątek rolnika/weterana (Rzymianie jednak, w przeciwieństwie do innych ludów, nie niewolili swych własnych obywateli za długi, gdyż zakazywała im tego ustawa z V wieku p.n.e., z czasów pierwszych dziesięcioleci Republiki). W taki to właśnie sposób następowała powolna degradacja rolnictwa Italii, oraz chłopstwa jako grupy społecznej, natomiast powiększały się majątki nobilitas (stanu senatorskiego i najmajętniejszych obywateli), zwiększała się też migracja do miast, głównie Rzymu, gdzie tworzył się miejski ubogi proletariat, a niektóre dzielnice (np. Subura), stały się tak niebezpieczne, że nawet w biały dzień nie można było tamtędy przejść, w obawie o swe zdrowie i życie. Italia jednocześnie (a szczególnie Rzym), uzależniała się coraz bardziej o dostaw żywności z innych krajów - głównie z Egiptu.

Tak więc w takiej atmosferze, pomysł nowej wojny był bardzo niepopularny w społeczeństwie, o czym przekonał się senat, gdy podczas publicznego głosowania na komicjach centurialnych, okazało się, że zwolennicy nowej wojny ponieśli totalną klęskę. Nic dziwnego że tak się stało. Mianowicie, ludzie, którym niczego nie brakowało i żyli jak przysłowiowe "pączki w maśle", zwracali się do tych nieszczęśników (którzy utracili swe majątki podczas wojny, lub w wyniku złodziejskiej lichwy przedstawicieli ich własnej elity polityczno-gospodarczej), językiem którego oni nie rozumieli. Mianowicie zapatrzeni w kulturę hellenistyczną i misję "Wyzwolenia Hellady" od macedońskiej okupacji, senatorowie i wielcy rzymscy możnowładcy, zwrócili się właśnie z takim apelem do własnego społeczeństwa. Ich hasło: "Przywróćmy wolność Helladzie" - okazało się zupełnie nietrafione, gdyż nikt ze zwykłych obywateli (których życie wypełniała codzienna troska o wykarmienie rodziny), nie rozumiał "hellenistycznej fiksacji" własnych elit, nie dbających o swoich weteranów, którym odebrano ziemię i domy w wyniku złodziejskich machlojek. Dlatego też pierwsze głosowanie przegrali oni totalnie.

 Nie poprzestano na tym jednak i postanowiono przygotować się do kolejnego głosowania znacznie lepiej. Teraz już nie mówiono o wspólnej kulturze, o potrzebie przyniesienia wolności Grecji i obrony Egiptu, po prostu walono prosto z mostu, starając się grać na emocjach i strachu własnych obywateli. Podczas drugiego głosowania rzucono hasło: "Pamiętacie Hannibala? Pamiętacie co tu się jeszcze do niedawna działo? Pamiętacie zniszczenia, gwałty i zbrodnie, jakie galijsko-kartagińskie hordy popełniały na naszej ziemi? Jeśli teraz nie udzielimy pomocy Grecji i Egiptowi i pozwolimy by ten potwór Filip V się umocnił ich kosztem, następni w kolejności będziemy my - Italia, Rzym. Znów chcecie się bić na własnej ziemi i narażać na śmierć i gwałty własne kobiety i dzieci?". Takie postawienie sprawy poskutkowało, w drugim głosowaniu lud rzymski opowiedział się za ... wojną z Macedonią. Osiągnięto więc ten sam cel, ale posługując się innymi elementami, zupełnie jak Bush i jego ekipa w 2003 r. To zresztą nie jedyny przypadek, gdy historia (choć jakże odległa i pod tym względem zapomniana), powtarza się po raz kolejny.





RZYM i ITALIA ok. 200 r. p.n.e.



GRECJA i MACEDONIA w 200 r. p.n.e.



 ŚWIAT ŚRÓDZIEMNOMORSKI ok. 200 r. p.n.e.



W 1555 r. królowa Anglii - Maria I, wysłała ekspedycję handlową przez Morze Białe do Carstwa Rosyjskiego, w wyniku którego powoływała do życia angielską Kompanię Moskiewską (która w swym założeniu, miała doprowadzić angielskich kupców do nie tylko do kraju carów, ale także do bogactw całego Wschodu, do legendarnych skarbów Chin i Indii). Zaś pismo, które angielscy ekipa wiozła do Moskwy (by podpisał je również car Iwan IV Groźny), sporządzone zostało w trzech językach. Po grecku, po włosku i ... po polsku, co świadczy że język polski w XVI był językiem międzynarodowym całej Europy Środkowo-Wschodniej (język grecki wciąż jeszcze był językiem międzynarodowym chrześcijańskiej Europy Południowej, tak jak włoski + łacina językiem oficjalnym Europy Zachodniej).

Nie jest też żadną tajemnicą, że w od drugiej połowy XV stulecia, ogromnie wzrosło znaczenie Królestwa Polskiego, i to zarówno polityczne i militarne, jak i gospodarcze, handlowe (tylko z jednej kompanii gdańskiej, król pruski Fryderyk II Wielki, czerpał po 1772 r. i pierwszym rozbiorze ziem Rzeczypospolitej - takie zyski, że dzięki nim prawie dwukrotnie pomnożył skarb własnego kraju), a przede wszystkim kulturowe. Polska stała się "modna", stała się atrakcyjna, a owa atrakcyjność trwała znacznie dłużej niż polska niepodległość, gdyż nawet w XIX wieku, gdy Polski już nie było, polska kultura święciła triumfy np. w Rosji (paradoksem jest, że w Cesarstwie Rosyjskim w XIX wieku, w Kongresówce, czyli na ziemiach polskich włączonych w skład Cesarstwa, po 1864 r. język polski był usuwany z administracji państwowej i szkół czy uniwersytetów. Po polsku wolno było uczyć jedynie lekcji religii, choć i to przychodziło władzom carskim z wielkim trudem - poza tym wszędzie, nawet na ulicy, wymagano porozumiewania się jedynie po rosyjsku. Nic dziwnego że młody Józef Piłsudski, mający w pamięci doświadczenia wyniesione ze szkoły, gdzie tępiło się polskość i polskich bohaterów, gdzie tępiło się język i wszelkie odniesienia do polskości, powiedział kiedyś: "Gdy w przyszłości zdobędę Moskwę, każę napisać na murach Kremla - "Zabrania się mówić po rosyjsku". Jednocześnie poza granicami Kongresówki, język polski był oficjalnie nauczany na uniwersytetach w Petersburgu, Moskwie, Kijowie, Odessie czy Mohylewie, czy Rydze. Tam nie stawiano żadnych barier, tam katedry z językiem polskim, były wręcz oblegane przez studentów, w tym Rosjan).  



"BÓG WYRZEKŁ SŁOWO - "STAŃ SIĘ",
BÓG I "ZGIŃ", WYRZECZE,
KIEDY OD LUDZI WIARA I WOLNOŚĆ UCIECZE,
KIEDY ZIEMIĘ DESPOTYZM I DUMA SZALONA
OBLEJĄ, JAK MOSKALE REDUTĘ ORDONA,
KAŻĄC PLEMIĘ ZWYCIĘZCÓW ZBRODNIAMI ZATRUTE,
BÓG WYSADZI TĘ ZIEMIĘ - JAK ON SWĄ REDUTĘ"

 ADAM MICKIEWICZ
 
 


 A także w Turcji (Polak - Konstanty Borzęcki był nawet prekursorem idei tureckiego odrodzenia narodowego, które "wybuchło" pod koniec XIX wieku, a na której to wyrósł chociażby Mustafa Kemal Atatürk - twórca współczesnego państwa tureckiego, który pod wieloma względami przypominał Józefa Piłsudskiego, twórcę polskiej Niepodległości. Gdyby nie II wojna Światowa, i późniejsze półwieczne panowanie komunistyczne w naszym kraju, Polska dziś byłaby taką właśnie Turcją, mocarstwem regionalnym, z potężną armią i stabilną gospodarką, a także z liczną i prężną pro-rozwojową partią - lub nawet partiami - "piłsudczykowskimi", tak jak w Turcji, po dziś dzień bardzo silną pozycję - i to nawet jak są w opozycji - mają stronnictwa ataturkowe, oczywiście dodatkowo mają dominującą pozycję w armii. Byłaby jednak duża różnica pomiędzy naszymi krajami. Polska znacznie szybciej uzyskałaby status regionalnego mocarstwa, a nasz handel "zalałby" całą Europę). 


 FRAGMENT FILMU: "PŁOMIENNE SERCA" z 1937 r.



Zresztą w zasadzie nie ma dużego państwa na świecie, gdzie Polacy nie wnieśliby swego wkładu w rozwój lokalnego społeczeństwa, gospodarki czy myśli technologicznej. Np. twórcą amerykańskich rakiet "Patriot", był polski emigrant - Zdzisław Julian Starostecki, jeden z bohaterów bitwy o Monte Cassino (rakiety "Patriot" są o wiele skuteczniejsze np. od rosyjskich "Scudów"). Inny polski inżynier, Henryk Sikorski, był twórcą amerykańskiej rakiety "Redstone", która to wyniosła pierwszego amerykańskiego astronautę w przestrzeń kosmiczną i był współtwórcą rakiety "Saturn", która umożliwiła pierwsze lądowanie na Księżycu i umieszczenie na nim amerykańskiego laboratorium kosmicznego. Mieczysław G. Bekker, był zaś twórcą pierwszego wehikułu księżycowego (w ramach programu "Apollo"). Ten uczestnik Wojny Obronnej Polski z 1939 r., został ściągnięty z Anglii do Kanady w 1943 r., na zaproszenie rządu kanadyjskiego, a w latach 50-tych, wyjechał do USA. W 1971 r. jego wehikuł księżycowy, jako pierwszy stanął na Księżycu. Można by tak bez końca - twórcą pierwszego wykrywacza min, który w latach 40-tych, został przyjęty na wyposażenie najpierw armii angielskiej, potem amerykańskiej, kanadyjskiej, francuskiej i innych - był porucznik Józef Stanisław Kozacki (w 1999 r. tygodnik "Time" przyznał, że dzięki wynalezionemu przez Kozackiego wykrywaczowi min, dwukrotnie przyspieszona została przeprawa brytyjskich wojsk, przez zaminowane piaski, ze 100 do 200 metrów na godzinę). Profesor Hilary Koprowski, był autorem szczepionki przeciwko chorobie Heinego-Medina, znanej także jako paraliż dziecięcy. 

Nie ma jednak sensu wymieniać innych polskich twórców, którzy swym wysiłkiem i pracą, wnieśli kolosalny wkład w rozwój lokalnych społeczeństw zachodnich, w których przyszło im żyć, po zagładzie Polski (Polski prawdziwej już bowiem nie było - była tylko jej sowiecka podróba, a ci którzy walczyli o wolność i niepodległość, zdradzeni przez Stany Zjednoczone i inne państwa tzw.: "Wolnego Świata", byli skazani na samotną walkę i śmierć w lasach i kazamatach sowiecko-polskiej bezpieki)




Nic więc dziwnego, że francuski korespondent w Warszawie Berhard Margueritte'a w 1989 r. powiedział: "Ciągle się mówi o pomocy Zachodu dla Polski, o paczkach, o darach itd., ale niewielu ma świadomość tego, że to, co materialnie Zachód, w tym i Francja, dał w ostatnich latach Polsce, jest to nieporównywalnie mniej ważne od tego, co Polska dała Francji i Zachodowi właśnie w tym okresie. To, co działo się w Polsce w roku 1980 - 1981 - powstanie i działalność "Solidarności" - pokazało, że są wartości, dla których warto walczyć, że w każdej sytuacji wszystko pozostaje możliwe, że te kulturowe wartości istnieją. Moim zdaniem, sytuacja w Europie wygląda tak: z jednej strony ogromny kryzys gospodarczy, cywilizacyjny, a z drugiej - na Zachodzie - kryzys duchowy i moralny. Tam też, przy pokonywaniu go, bardzo dużo możemy się od Polaków nauczyć (...) w gruncie rzeczy ciągle jesteśmy dłużni wobec Polaków, bo przypominają oni nam ciągle, że są i inne wartości niż tylko gospodarcze i materialne".


 "WITAJ SIRE, WITAJ PO TYSIĄCKROĆ NA NASZEJ ZIEMI, KTÓRA CZEKA NA CIEBIE, ABY NA NOWO POWSTAĆ"

Słowa wypowiedziane przez Madame Maria Walewska, podczas jej pierwszego spotkania z Cesarzem Napoleonem - 1 stycznia 1807 r.




"W DZIECIŃSTWIE MOIM CIĄGLE  MI SZEPTANO W USZY TAK ZWANE MĄDRE PRZYSŁOWIA: "NIE DMUCHAJ POD WIATR", "GŁOWĄ MURU NIE PRZEBIJESZ", "NIE PORYWAJ SIĘ Z MOTYKĄ NA SŁOŃCE". DOSZEDŁEM PÓŹNIEJ DO TEGO, ŻE SILNA WOLA, ENERGIA I ZAPAŁ MOGĄ TE WŁAŚNIE ZASADY ZAŁAMAĆ"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI






 TAK OTO Z NIEBYTU I ZAPOMNIENIA WRACAJĄ DZIŚ "ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - NIEZŁOMNI" A DO 2020 r. ZBUDUJEMY SOBIE W WARSZAWIE OGROMNY ŁUK TRIUMFALNY,  NASZEGO WIELKIEGO ZWYCIĘSTWA roku 1920, KTÓRE JEDNOCZEŚNIE OBRONIŁO EUROPĘ I UCHRONIŁO JĄ OD LOSU, JAKI STAŁ SIĘ UDZIAŁEM NASZEGO KRAJU I REGIONU po 1945





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz