Stron

niedziela, 10 stycznia 2016

ZDRADZENI!

UCHODŹCY ANNO DOMINI 1945


Dlaczego założyłem ten temat? Dlatego aby uświadomić wielu Europejczyków, że już raz doszło do bardzo podobnej sytuacji związanej z uchodźcami, przed którą dziś stoi i przed którą rozkłada ręce Unia Europejska (oczywiście o nieporównanie mniejszej skali niż dzisiaj). Tamtejsza emigracja miała miejsce po zakończeniu II Wojny Światowej i oddaniu państw Europy Środkowo-Wschodniej, przez przywódców zwycięskich mocarstw (USA i Wlk. Brytanii), w krwawe łapy sowieckiego zamordyzmu. Żołnierze i oficerowie, którzy po upadku Polski w październiku 1939 r. walczyli u boku armii państw zachodnich (najpierw do czerwca 1940 r. Francji, z następnie Wlk. Brytanii), po zakończeniu wojny, stali się nikomu niepotrzebnym balastem. Wystarczy przypomnieć jak Anglicy potraktowali jednego z naszych najlepszych dowódców - gen. Stanisława Maczka. Pozbawiony jakichkolwiek środków do życia, musiał podjąć pracę najpierw jako sprzedawca a następnie barman w hotelach "Dorchester" i "Learmonth" w szkockim Edynburgu. A przecież gen. Maczek, dowodzący podczas wojny 1 Dywizji Pancernej, która między innymi przyczyniła się do alianckiego zwycięstwa w bitwie pod Falaise (7 - 21 sierpnia 1944 r.), zamykając Niemcom ostatnią drogę ucieczki i zakorkowując ich w totalnych kleszczach, a potem wyzwalając Gandawę, Bredę i kilka innych miast w Holandii, oraz zdobywając niemiecką bazę morską w Wilhelmshaven. 


gen. STANISŁAW MACZEK



Podobnie gen. Stanisław Sosabowski, twórca i dowódca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej (pierwszej tego typu jednostki w armii alianckiej, bowiem Brytyjczycy i Amerykanie zaczęli je tworzyć dopiero po sformowaniu polskiej jednostki), pracował jako magazynier w fabryce. A przecież Polacy, według brytyjskiego historyka Petera Caddick'a Adamsa, byli: "Najlepszymi wojownikami spośród wszystkich armii alianckich", co udowodnili w wielu zwycięskich bitwach (wystarczy wymienić tylko te z ostatniego okresu wojny, lat 1944/45): Bitwa pod Falaise, Bitwa o Monte Cassino (po której to bitwie Stalin wpadł we wściekłość, słysząc o zdobyciu tak trudnego, górskiego regionu przez Polaków, na którym wcześniej poległo wiele armii alianckich - Francuzi, Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy i Amerykanie), Bitwa o Górę Ormel, wyzwolenie Ancony, Bolonii i wielu innych miast we Włoszech, północnej Francji i Holandii. 


 Gen. STANISŁAW SOSABOWSKI



Nie wspominam już wcześniejszych polskich osiągnięć, jak rozpracowanie najtajniejszych kodów najlepszej niemieckiej maszyny szyfrującej - Enigmy (co stało się jeszcze w grudniu 1932 r.), przekazanej następnie w sierpniu 1939 r. Brytyjczykom i Francuzom za darmo. Dziś zaś powstają głupie filmiki, w których to Brytyjczycy chlubią się że to oni rozpracowali niemiecką Enigmę, jak choćby propagandowe filmidło "Gra tajemnic" z 2014 r. w reżyserii Mortena Tylduma, z Alanem Turingiem i Joan Clarke w rolach głównych, w którym o Polakach nie ma nawet jednego słowa. Jest to ciekawy przykład jak propaganda potrafi zakłamywać historię i miętolić ludziom w głowach. Ten film to zwykła fałszywka i głupawa propagandówka dla naiwnych i nieznających historii - czyli dla większości ludzkiej populacji. 


Oto prawdziwi twórcy złamania kodu Enigmy - polscy matematycy:


HENRYK ZYGALSKI
 



MARIAN REJEWSKI
 



 JERZY RÓŻYCKI



CI TRZEJ PANOWIE RAZEM OCALILI 
30 MILIONÓW LUDZKICH ISTNIEŃ 
 


A na Zachodzie Europy są dziś zupełnie nieznani. W ich miejsce wymyśla się zaś jakichś sztucznie wykreowanych brytyjskich filmowych bohaterów, którzy z Enigmą mają tyle wspólnego co amerykański marksista (i jednocześnie prezydent tego kraju) Franklin Delano Roosevelt z demokracją. 



Ani też Bitwy o Atlantyk, w której wzięła udział Marynarka Wojenna Rzeczypospolitej Polski, gdzie również mieliśmy znaczne sukcesy, jak choćby niszczyciel ORP "Piorun", który pierwszy ruszył w pościg za niemieckim pancernikiem "Bismarck", pierwszy go dopadł i wytrzymał mordercze salwy, do czasu przybycia brytyjskich posiłków - 26 maja 1941 r.). Inne polskie niszczyciele (ORP "Garland", ORP "Krakowiak", ORP "Kujawiak", ORP "Ślązak" i ORP "Dzik", który podczas dwóch dni 20-21 września 1943 r. zatopił aż 10 niemieckich okrętów), oczywiście nie licząc mniejszych jednostek i okrętów podwodnych, operowały na Morzu Śródziemnym, zatapiając niemieckie i włoskie okręty bojowe, spieszące na pomoc niemieckim oddziałom, walczącym w Afryce Północnej. Na Oceanie Atlantyckim i Morzu Północnym operował niszczyciel ORP "Błyskawica", ORP "Piorun", ORP "Dragon", ORP "Burza", ORP "Orkan", ORP "Grom" i ORP "Jastrząb".


"CHOCIAŻ KAŻDY Z NAS JEST MŁODY, LECZ GO STARYM WILKIEM ZWĄ
MY STRAŻNICY POLSKIEJ WODY, MARYNARZE POLSCY SĄ
MORZE, NASZE MORZE - BĘDZIEM CIEBIE WIERNIE STRZEC
MAMY ROZKAZ CIĘ UTRZYMAĆ, ALBO NA DNIE, NA DNIE TWOIM LEC
ALBO NA DNIE Z HONOREM LEC!"




Nie wspominając już o osiągnięciach polskich pilotów, którzy w ogromnym stopniu (i przyznają to nie tylko brytyjscy historycy, lecz zwykli mieszkańcy Anglii i Szkocji, którzy jeszcze żyją i pamiętają tamte czasy), przyczynili się do zwycięstwa w powietrznej Bitwie o Anglię. 


"LEĆ W GÓRĘ ZNAKU NASZ, NIE TRZEBA WCALE SŁÓW
SKRZYDLATY KLUCZ DO SŁAWY DRZWI ODMYKA ORŁA MAMY HART
GDY POLSKI CZUJNA STRAŻ, HUSARII DAWNEJ HUF
NIE ŚCICHNIE NIGDY W DALI MOCNY GŁOS SILNIKA
HEJ - NA START"


 O osiągnięciach polskich pilotów w Bitwie o Anglię, najlepiej świadczy ich popularność na Wyspach, szczególnie wśród płci pięknej (choć oczywiście nie tylko, jako ciekawostkę powiem, że brytyjscy piloci, aby poderwać panienki, często uczyli się polskich słówek i podawali się za polskich lotników - taka była wówczas popularność tych asów przestworzy, ze Szkoły Lotniczej w Dęblinie, zresztą wystarczy przyjrzeć się ilości zestrzeleń Polaków i Brytyjczyków, by wyrobić sobie zdanie).



Polacy walczyli na wszystkich frontach II Wojny Światowej przeciwko Niemcom (przeciw Włochom raczej nie walczyliśmy, ograniczając się jedynie do zatapiania ich okrętów bojowych i statków transportowych). W niezwykle morderczej bitwie o klasztor na Monte Cassino (styczeń - maj 1944 r.), polskim żołnierzom pomagał w walce ... niedźwiadek - Wojtek, który przynosił amunicję i cięższe ładunki sprzętu wojskowego. Wojtek, niedźwiedź brunatny i jednocześnie ... oficjalnie żołnierz Wojska Polskiego, przygarnięty został przez żołnierzy 2 Korpusu gen. Władysława Andersa (oficjalnie stał się żołnierzem 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, która jako swą oznakę, przyjęła właśnie wizerunek niedźwiedzia niosącego pocisk artyleryjski)



Wojtek był żołnierzem i jednocześnie maskotką całego 2 Korpusu - kochali go wszyscy żołnierze. Przeżył II Wojnę Światową i zdechł w szkockim Edynburgu przeżywszy 22 lata w 1963 r.


ZABAWY i "ZAPASY" WOJTKA 
Z ŻOŁNIERZAMI 2 KORPUSU













 



TUTAJ NA POKŁADZIE OKRĘTU W DRODZE DO WŁOCH, NA WOJNĘ


Anglicy, gdy poinformowano ich że jednym z żołnierzy jest szeregowy Wojtek, osłupieli. Jeden z brytyjskich oficerów powiedział tylko: "To ... nie jest człowiek". "Nie - odpowiedziano mu - ale to też jest żołnierz Wojska Polskiego i budzi ducha walki wśród reszt żołnierzy". Na te słowa Brytyjczyk odpowiedział: "A w takim razie serdecznie witam żołnierza Wojtka". Pierwszą bitwą, w której wziął udział szeregowy Wojtek, była właśnie mordercza walka o Monte Cassino. Jak już wcześniej pisałem, w walkach o klasztor i okoliczne wzgórza - polegli już wszyscy - Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy, Kanadyjczycy, wreszcie przyszła kolej na Polaków i ... szeregowego Wojtka. Początkowo oszołomiony hukiem z dział armatnich i widokiem ognia, wszedł na drzewo, z którego obserwował żołnierzy dźwigających skrzynie z amunicją i wnoszących je na górski szlak, do żołnierzy będących na pierwszej linii ognia. Wreszcie nie wytrzymał tego widoku, zszedł z drzewa, stanął przed ciężarówką i wyciągnął łapy, oferując swoją pomoc. Najpierw wziął jedną, potem dwie, wreszcie trzy skrzynie, wnosząc je na niebezpieczny górski szlak. Po zwycięskiej bitwie (Polakom jako jedynym aliantom, udało się zakończyć tę bitwę zwycięstwem) i zdobyciu klasztoru Monte Cassino - miś Wojtek był niezwykle zadowolony ze swego w niej udziału. Potem też w kolejnych bitwach, wspierał żołnierzy 2 Korpusu gen. Andersa (jak chociażby w bitwie o Ankonę).


OSTATNIO W EDYNBURGU POWSTAŁ POMNIK MISIA WOJTKA
SZKOCI JEDNAK TEŻ PAMIĘTAJĄ O TYM DZIELNYM NIEDŹWIADKU





Po zakończeniu wojny, niestety nie mógł wrócić do Polski. Z prostej przyczyny, Polska walcząca od pierwszego do ostatniego dnia II wojny (przeciwko Niemcom, gdyż z Włochami nie wojowaliśmy, natomiast z Japonią ... nasze wywiady współpracowały przeciwko Związkowi Sowieckiemu i ... Niemcom, których Japończycy byli przecież sojusznikami. Tym bardziej to było po prostu przedłużenie starych kontaktów z lat 30-tych, gdy japońscy oficerowie, przyjeżdżali do Warszawy na szkolenie z kryptologii i deszyfrażu. Zawiązane wówczas znajomości zaowocowały współpracą wywiadowczą podczas II Wojny Światowej), nie należała do państw zwycięskich, chociaż paradoksalnie takim państwem była (wystawiliśmy czwartą armię świata koalicji antyniemieckiej). Byliśmy państwem zwycięskim tej wojny, a jednak my tę wojnę przegraliśmy. Jak to się mogło stać. Bardzo prosto, po prostu zarówno marksistowski imbecyl Roosevelt, jak i równie obłudny (choć należy przyznać, że przynajmniej się starał i z jego polecenia opracowano plan wyzwolenia Polski i Europy Środkowej, spod sowieckiej okupacji), Winston Churchill - sprzedali nas na konferencjach w Teheranie, Jałcie i Poczdamie w krwawe łapy Belzebuba, zwanego Stalinem, przy którym inny Lucyfer - Hitler, jawi się jako zaledwie dość radykalny polityk. Sprzedano nas, bo Europejczycy na Zachodzie i Amerykanie (z małymi wyjątkami i tutaj na uznanie zasługuje postawa gen. George Pattona, który chciał kontynuować wojnę, aż do wypędzenia Sowietów z Europy Środkowo-Wschodniej), nie chcieli już tej wojny kontynuować.

Tak więc zarówno miś Wojtek, jak i wielu polskich żołnierzy i oficerów, którzy przez te wszystkie wojenne lata, poświęcali własne życie i krew w obronie Francji, Włoch, Wlk. Brytanii, teraz zostali pozostawieni własnemu losowi. Bez jakiegokolwiek wsparcia państwa brytyjskiego, bez nawet zwykłego ludzkiego słowa: "Dziękujemy". Nic, wojna się skończyła i Polakom radzono by ... wracali do kraju. Tak, ci ludzie bowiem sądzili że skoro wojna się skończyła to właściwie "dlaczego oni wciąż tu siedzą?". Ci którzy wrócili bardzo często kończyli w kazamatach sowieckiej i polskiej komunistycznej policji politycznej. Mordowani, prześladowani, bici do nieprzytomności, zmuszani do podpisywania obciążających dokumentów, które sugerowały ich "antypaństwową działalność", oraz najczęściej szpiegostwo na rzecz któregoś z mocarstw zachodnich. Brytyjczycy, Amerykanie, Francuzi i inne narody, które znalazły się w tzw.: "Wolnym Świecie", nie potrafili zrozumieć czym jest komunizm. Może właśnie dlatego tak szybko dali się zainfekować inną chorobą lewackim multikulturalizmem, na który Polacy i inne narody Europy Środkowo-Wschodniej byli już odporni, właśnie dzięki temu prawie półwiecznemu okresowi zniewolenia.


 KONIEC WOJNY W EUROPIE, BYŁ POCZĄTKIEM DRUGIEGO (KOMUNISTYCZNEGO) ETAPU NASZEGO ZNIEWOLENIA, DLATEGO TEŻ NIE SPOSÓB BYŁO CIESZYĆ SIĘ ZE ZWYCIĘSTWA NA RÓWNI Z AMERYKANAMI, BRYTYJCZYKAMI, FRANCUZAMI, DLA NAS NIEWOLA WCIĄŻ JESZCZE SIĘ NIE KOŃCZYŁA





  JACEK KACZMARSKI
"PRZEJŚCIE POLAKÓW PRZEZ MORZE CZERWONE"

"NA BRZEGU STOJĄC DRŻĄCE PLEMIĘ BOŻE, PATRZYMY Z TRWOGĄ NA CZERWONE MORZE
ZA NAMI ŚCIANA ŚWIATA TEGO LUDÓW, STOI MILCZĄCA, CZEKAJĄCA CUDU
A NAM NIEDOBRZE TO MILCZENIE WRÓŻY, MY SIĘ MUSIMY W MORZE TO ZANURZYĆ
NIE DLA NAS SADY NA ŻYZNYCH RZEK STOKACH, DLA NAS JEST TOŃ TA, CZERWONA, GŁĘBOKA
WTEM JEDEN CZŁOWIEK NIESPEŁNA ROZUMU, NA KAMIEŃ WŁAZI I WOŁA DO TŁUMU
JA WAM POWIADAM, A KTO CHCE NIECH WĄTPI, ŻE SIĘ TO MORZE PRZED NAMI ROZSTĄPI"




KOMUNIŚCI CZĘSTO ZAMYKALI W JEDNEJ CELI ZARÓWNO ŻOŁNIERZY POLSKICH (ARMIA KRAJOWA, BATALIONY CHŁOPSKIE, NARODOWE SIŁY ZBROJNE), W JEDNEJ CELI Z NIEMIECKIMI ZBRODNIARZAMI WOJENNYMI. CHODZIŁO OTO BY POLAKÓW TYM SAMYM JESZCZE BARDZIEJ UPOKORZYĆ

"POLSKA SIĘ O MNIE UPOMNI"
"POLSKA MOŻE BY SIĘ O PANA UPOMNIAŁA, ALE TAKI TWÓR JAK POLSKA JUŻ NIE ISTNIEJE, PODOBNIE JAK RZESZA. JESTEŚMY OBYWATELAMI NIEISTNIEJĄCYCH PAŃSTW"



 POLSKA STAŁA SIĘ PRAWDZIWĄ KOLONIĄ SOWIECKĄ, A POLSCY MINISTROWIE, MUSIELI ZDAWAĆ RAPORTY, PRZED SWYMI SOWIECKIMI "DORADCAMI", KTÓRZY CZĘSTOKROĆ BYLI NIŻSZEGO STOPNIA  ALBO TEŻ MIELI NIŻSZĄ POZYCJĘ W HIERARCHII WŁADZY




 KRAJ BYŁ DOSZCZĘTNIE ZNISZCZONY, A TO CO POZOSTAŁO NA SKALĘ MASOWĄ RABOWALI SOWIECI, WYWOŻĄC DO ZWIĄZKU SOWIECKIEGO. NIEWIELU BYŁO NA TYLE ODWAŻNYCH, BY IM SIĘ SPRZECIWIĆ, CHOĆ ... ZDARZAŁY SIĘ TEŻ WYJĄTKI




NIC DZIWNEGO ŻE WIELU ŻOŁNIERZY NIE UJAWNIAŁO SIĘ NADAL WALCZĄC PO LASACH Z SOWIECKĄ OKUPACJĄ - ROZBIJANO WIĘZIENIA NKWD i URZĘDU BEZPIECZEŃSTWA, UWALNIAJĄC WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH, LIKWIDOWANO ZDRAJCÓW, CHOĆ Z GÓRY BYŁO WIADOME, ŻE WOJNA KTÓRĄ CI OSTATNI, WIERNI PRZYSIĘDZE WOJSKOWEJ ŻOŁNIERZE POLSKI NIEPODLEGŁEJ - PROWADZĄ, JEST WOJNĄ SKAZANĄ NA KLĘSKĘ.
(WALKA PARTYZANCKA TRWAŁA W POLSCE PRZEZ KOLEJNE 18 LAT, do 1945 do 1963 r.)




 OSAMOTNIENI, OSTATNI ŻOŁNIERZE II RZECZYPOSPOLITEJ, WALCZYLI MĘŻNIE PRZEZ OSIEMNAŚCIE LAT O WOLNOŚĆ, HONOR I GODNOŚĆ CZŁOWIECZĄ, KTÓRE TO WARTOŚCI BYŁY PRZEZ KOMUNISTÓW NISZCZONE

"CHCIELI WALCZYĆ DO KOŃCA, NAWET JEŚLI SIĘ NIE UDA 
POLSKI JUŻ NIE BYŁO, TYLKO JEJ PODRÓBA
NIE CHCIELI STAĆ BEZCZYNNIE LUB BRAĆ UDZIAŁ W TYM GWAŁCIE
PO TYM JAK NAS SPRZEDANO, NA WYPRZEDAŻY W JAŁCIE"

"KIEDY SŁUGUSY STALINA URZĄDZAŁY WAM RZEŻ KRWAWĄ
DLA WAS NIEPODLEGŁA POLSKA BYŁA NAJWAŻNIEJSZĄ SPRAWĄ"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz