Stron

sobota, 5 marca 2016

BEN CARSON SIĘ WYCOFAŁ! - WIELKA SZKODA

GDYBYM BYŁ AMERYKANINEM 

TO WŁAŚNIE BYŁBY MÓJ KANDYDAT 

NA PREZYDENTA





Ben Carson tak na dobrą sprawę, nie miał większych szans w starciu o nominację partii republikańskiej, na kandydata na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, gdyż nie zwyciężył w żadnym ze stanów, w których przeprowadzono prawybory. Wielka szkoda że tacy ludzie przegrywają, wycofują się, że odchodzą, pozostawiając miejsca miernotom politycznym, takim jak Obama, Clinton, czy nawet Trump (choć w nim podoba mi się jego bezkompromisowość i wychodzenie na przekór poprawności politycznej, Trump jest też bardzo inteligentny - inaczej nie zbiłby takiej fortuny - jednak jego pomysły na politykę międzynarodową, a szczególnie pochwały pod adresem Putina, muszą powodować pewnego rodzaju otrzeźwienie). Bardzo żałuję, że kolejnym prezydentem USA nie będzie miał już okazji (Carson ma już 64 lata, najprawdopodobniej więc nie będzie startował w kolejnych wyborach), zostać Ben Carson. 

Swoją drogą ciekawe dlaczego Amerykanie (a może ludzie w ogóle), są tacy głupi? Gdy w 2008 r. w wyborach kandydował Barack Obama, to ogromna większość obywateli tego kraju, poparła go właśnie dlatego że ... był czarny (Obama tak naprawdę jest Mulatem). Nikt nie chciał bowiem wyjść na rasistę i starano się pokazać "lepszą twarz Ameryki". Zagłosowano wiec na człowieka, którego mentorem był czarnoskóry rasista, terrorysta i członek Komunistycznej Partii Ameryki - Frank Marshall Davis. Davies był gorącym apologetą Stalina (zresztą cała Komunistyczna Partia Ameryki, była w całości finansowana przez ZSRS), a dodatkowo publicznie nawoływał do nienawiści wobec białych (a nawet do mordów, choć to już nieoficjalnie). Organizował więc wiece i demonstracje antywojenne (szczególnie na Hawajach), zgodnie z wydaną tajną instrukcją sowiecką z roku 1935, która nakazywała komunistom amerykańskim organizowanie demonstracji, pod hasłem wycofania wojsk amerykańskich z Hawajów (co było na rękę Stalinowi, który sam pragnął w przyszłości opanować całą Azję Południowo-Wschodnią). 

W 1970 r. młody, dziewięcioletni wówczas Barack Obama, został przyprowadzony przez swojego dziadka, do 65-letniego Davisa (notabene przyjaciela matki Obamy, która co ciekawe ... była białą kobietą). Davis zgodził się "ojcować" chłopcu i wychowywać go (prawdziwy ojciec Obamy zniknął, gdy ten miał kilka miesięcy). To właśnie on zaszczepił w młodym Obamie - uprzedzenia rasowe względem białych mieszkańców Stanów Zjednoczonych (co podkreśla Jerome Corsi - autor biografii Obamy - "Obama Nation"). Późniejsza kariera Obamy w najróżniejszych lewicowych organizacjach młodzieżowych ("Woods Fund of Chicago" czy "Chicago Public Education", gdzie znów zaprzyjaźnił się z komunizującym aktywistą - Billem Ayersem), jedynie podkreśla tę teorię. 


 OBAMA NICZYM DAVIS



Tak więc wówczas Amerykanie głosowali na Obamię, because he's black, natomiast taki człowiek jak Ben Carson, nie zdołał zdobyć poparcia w żadnym ze stanów. A przecież jest to człowiek wyjątkowy, człowiek który doskonale obala mit, jakoby czarni mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, jedyne co potrafią to płodzić dzieci, brać zasiłki i protestować na ulicach (paląc samochody i niszcząc sklepy - jak to było w Ferguson, Nowym Orleanie czy Baltimore), po kolejnych incydentach z udziałem zastrzelonych przez policję - czarnoskórych wyrostków, którzy albo są uzbrojeni, albo też tak butni, że nie reagują na wypowiadane przez policjanta polecenia. Zresztą wiadomo, każdy czarnoskóry mieszkaniec USA wie dlaczego zatrzymuje go policja, nawet jeśli popełni jawne wykroczenie, to zatrzymany został tylko dlatego: "because I'm black". Ci ludzie mają prawdziwego zajoba na tym punkcie. Nie widzą też (a może nie chcą dostrzec), że wina leży przede wszystkim po ich stronie. Młode czarnoskóre nastolatki, nawet nie próbują znaleźć sobie pracy, a żerują jedynie na zasiłkach i paczkach żywnościowych. Ogromna większość z nich wchodzi też na drogę przestępstwa i potem zapełnia amerykańskie więzienia ("Murzyni stanowią 62 % osadzonych w więzieniach federalnych" - jak twierdzi badacz historii grup etnicznych - R. Jeneen Jones), i to nie dlatego że "byli czarni", tylko dlatego że są realnymi nierobami i przestępcami.

O ogromnej dysproporcji cywilizacyjnej, jaka dzieli białych i czarnych mieszkańców USA, niech zaświadczy głos jednego z czarnoskórych pastorów z Nowego Orleanu, który (po katastrofalnym huraganie "Katrina" z 2005 r. którego następstwem były rabunki sklepów i podpalenia samochodów, popełniane przez czarnoskórych mieszkańców miasta), wypowiedział się w taki oto sposób: "Poucza się mnie, że teraz, wobec tej katastrofy, wobec tylu gwałtów i rabunków, nie czas na moralizowanie. A ja pytam: to kiedy trzeba mówić o tym, że nasza czarna społeczność zmienia się w stado bestii, jeśli właśnie nie dzisiaj?". A również czarnoskóry aktor, Bill Cosby stwierdził, kierując swe słowa do "Czarnych Braci": "Jesteście cholernymi głąbami, odreagowującymi swe frustracje brutalnością. Przestańcie bić swoje kobiety tylko dlatego, że wskutek niechęci do nauki nie nadajecie się do żadnej sensownej pracy. Trzeba było nie uciekać ze szkół! Przestańcie chrzanić o niewolnictwie - to było bardzo dawno temu. Biedni Azjaci przybywają tu i błyskawicznie robią karierę, bo chce im się uczyć, a wy nie umiecie się nawet wysławiać angielskim językiem po ludzku". Cosby został poważnie ukarany za te słowa. Wkrótce bowiem po ich wygłoszeniu, nagle wybuchła "seksualna afera" z jego udziałem (poszczególne kobiety, nagle po latach zaczęły sobie przypominać, że kiedyś Cosby odurzał je i wykorzystywał seksualnie - wcześniej milczały, teraz nabrały odwagi, i to jedna po drugiej. Ciekawe prawda?).

Wielką szkodę czarnoskórej ludności USA, uczyniły lewicowe (a raczej lewackie organizacje), nawołując czarnoskórą ludność, owsiakowym powiedzonkiem: "Róbta co chceta". Nie chcecie się uczyć, nie musicie, w razie czego głośno krzyczcie "because I'm black" i oskarżajcie wszystkich innych (szczególnie białych), o rasizm, a bardzo szybko zamkniecie im tymi słowami gęby. O tym, że wśród czarnoskórej społeczności te lewackie hasła wciąż są w modzie, świadczą reakcje (części, choć sporej - co z całym zdecydowaniem podkreślam), czarnych aktorów, którzy postanowili zbojkotować tegoroczną ceremonię rozdania Oscarów, ponieważ ... żadem czarnoskóry nie otrzymał statuetki. Ku...a, czy słyszeliście kiedykolwiek o protestach azjatyckich mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy skarżyli się jak to są dyskryminowani w tym kraju? Ja nie słyszałem o takich przypadkach, nie słyszałem też by Azjaci demolowali sklepy i podpalali samochody, tylko dlatego że nie mają pracy, lub że jakiś azjatycki wyrostek (agresywny, posiadający broń palną i ubliżający policjantowi), został zastrzelony. Czy słyszeliście o demolce miast (tak jak to było w Ferguson, Nowym Orleanie czy Baltimore), przez Azjatów zamieszkałych w USA? O czym my mówimy? 

Czarni mieszkańcy USA są więc zwykłymi nierobami, którym się nie chce pracować, a wolą odreagowywać swój gniew, oskarżaniem Białych o rasizm (wiadomo, zawsze łatwiej zrzucić winę za własne niepowodzenia na kogoś innego) i koniec tematu. Gdyby lewackie ideologie nie zawładnęły tak bardzo czarnoskórą społecznością Stanów Zjednoczonych, sądzę że dziś byłoby o wiele więcej lekarzy, prawników i naukowców, reprezentujących właśnie tę rasę, niż dzisiaj (i to pomimo faktu, że na amerykańskich uniwersytetach istnieją ... specjalne stypendia "tylko dla czarnych" i są przyznawane punkty za "pochodzenie rasowe". Poważnie, zupełnie jak w czasach komunizmu w Polsce, gdzie przyznawano punkty za "pochodzenie robotniczo-chłopskie" - swoją drogą, toż to jawny rasizm, tylko teraz skierowany przeciwko białej ludności USA). 

Dlatego więc przykład dr. Bena Carsona jest tutaj tak wyjątkowy. Popierałem go nie dlatego że jest czarny, tylko dlatego, że w moim przekonaniu jest najlepszym kandydatem ze wszystkich startujących w tych wyborach. Jest najinteligentniejszy (w zasadzie można powiedzieć że jest prawdziwym geniuszem, na miarę Einsteina), z nich wszystkich (w 1984 r. w wieku 33 lat został dyrektorem  Oddziału Neurochirurgii Dziecięcej w baltimorskim szpitalu im. Johna Hopkinsa, notabene nigdy wcześniej żaden biały Amerykanin nie objął takiego stanowiska w tak młodym wieku). W 1987 r. przeprowadził pierwszą udaną, 20-godzinną operację, rozdzielenia bliźniąt syjamskich, zrośniętych głowami. To on pierwszy wprowadził nowatorskie wówczas metody (schłodzenie organizmu i zatrzymanie pracy serca na godzinę). Po tej operacji (i kilku następnych), stał się prawdziwym bożyszczem środowiska medycznego na całym świecie i zaczęto nawet przezywać go: "cudotwórcą z Baltimore". Prezydent Bush wręczył mu w 2008 r. Order Wolności, a Kongres USA nadał mu tytuł: "Żyjącej Legendy Ameryki".


"TO NIE SZTUKA BIJĄC GŁOŚNO W GŁOŚNY GONG,
NÓG TYSIĄCE ZMUSIĆ DO TUPOTU.
SZTUKA SKOMPONOWAĆ TAK ULOTNY SONG, 
CO BEZSKRZYDŁYM DA PRZYJEMNOŚĆ LOTU

TO NIE SZTUKA Z CUDZEJ STUDNI WODĘ PIĆ,
ZBIERAĆ CUDZE ZASŁUGI I WINY.
SZTUKA SWOIM WŁASNYM RYTMEM ŻYCIE ŚNIĆ, ZNALEŹĆ ŹRÓDŁO W NAJSUCHSZEJ PUSTYNI"




Ciekawe są też jego przekonania polityczne. Przede wszystkim Carson całe swe życie i sukcesy upatruje w "nierozerwalnej łączności z Bogiem", w którym pokłada nadzieję dla swojej pracy i całego swojego życia ("nierozerwalna łączność z Bogiem" - jakie to piękne). Dodatkowo jest przeciwnikiem poprawności politycznej (podobnie jak Trump), i mówi zawsze to co myśli. Często krytykował swoich murzyńskich współbraci, za ich apatię i niechęć do podejmowania życiowych doświadczeń, oraz za to że wciąż postrzegają siebie jako ofiary innych (głownie białych mieszkańców USA). Sam stwierdził że jego, matka wychowywała inaczej: "Nigdy nie zezwoliła mi uznać się za ofiarę, motywowała (...) Czytając książki zrozumiałem, że mogę zostać kim tylko zechcę. Że wszystko zależy od mojej energii i moich życiowych wyborów". Ilu czarnoskórych mieszkańców Stanów, czyta dziś książki, albo inaczej, jaki odsetek mieszkańców USA w ogóle czyta dziś książki? A jaki odsetek Polaków czyta dziś książki? 

Dopóki nie zrozumiemy że każdy z Nas jest wyjątkowy i bez względu na kolor skóry, płeć czy życiowe doświadczenia - możemy "góry przenosić", jeśli oczywiście tylko tego zechcemy, dopóty zawsze będziemy tkwili w tym błędnym kole "niedoli wzajemnych doświadczeń" i będziemy szukali winnych, nie w sobie samych, tylko wśród innych, wrogich nam "ciemnych i złych" tzw.: innych. To że ktoś jest bogaty nie znaczy że takim musi zostać do końca swych dni i podobnie w drugą stronę, biedak również może zdobyć niesamowitą fortunę - wszystko bowiem zależy od niego. Zresztą, czy naprawdę sensem życia powinno być gromadzenie gotówki i zbijanie majątku? Każdy z Nas jest przecież tutaj jedynie tymczasowo, a większość zachowuje się tak, jakby przybyli tu na stałe. Zdrowy, młody człowiek, który nigdy na nic nie chorował, w jednej chwili może doznać kontuzji lub bólu, który spowoduje jego śmierć (i posłużę się tutaj własnym przykładem - co z tego że mam świetne wyniki badań i że nigdy na nic nie chorowałem i nie choruję? W jednej chwili, mogę doznać tak silnego ataku bólu głowy, spowodowanego np. wysokim ciśnieniem, że ... zakończę wreszcie swoją przygodę na tym łez padole. Nasze życie składa się więc z poszczególnych doświadczeń - dobrych i złych). Dlatego też nie zaprzątajmy sobie głowy nienawiścią na tle rasowym, czy narodowościowym, a szukajmy w każdym człowieku jego wewnętrznego piękna. I pracujmy nad sobą, nad doskonaleniem własnych umiejętności i możliwości, gdyż to My (posiadający "nierozerwalną łączność z Bogiem"), jesteśmy siłą sprawczą wszystkich dobrych i złych chwil w naszym życiu.



DLATEGO TEŻ JESZCZE RAZ POWIEM

WIELKA SZKODA ŻE 
dr. BEN CARSON NIE UZYSKAŁ NOMINACJI SWOJEJ PARTII, 
NA STANOWISKO PREZYDENTA USA





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz