CZYLI OPOWIEŚĆ Z CZASÓW,
GDY TO RZECZPOSPOLITA
POLSKO-LITEWSKO-RUSKA
NAJWIĘKSZYM BYŁA
MOCARSTWEM EUROPY
"WILNO, RZĘDEM BIEGNĄ MURY CO MNIE NIEGDYŚ WIELKIEJ PRAWDY KOCHAĆ UCZYŁY. MIASTO, SYMBOL NASZEJ WIELKIEJ KULTURY, PAŃSTWOWEJ ONGIŚ POTĘGI, WSZYSTKO CO PIĘKNE W MEJ DUSZY, PRZEZ WILNO PIESZCZONE"
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Jest rok 1556, wysłane przez królową Anglii Marię I Tudor, okręty nowo założonej Kompanii Moskiewskiej (do handlu z Rosją), płyną przez Morze Północne do założonej trzy lata wcześniej, angielskiej faktorii handlowej na rosyjskiej ziemi - Archangielska. Eskadrą dowodzi Richard Chancellor, wiezie on niezwykle ważne dokumenty, zaopatrzone królewską pieczęcią i podpisem Marii Tudor, musi jeszcze podpisać i potwierdzić rosyjski car - Iwan IV zwany Groźnym. Bez podpisu rosyjskiego monarchy, cała ta Kompania Moskiewska nie mogłaby realnie zaistnieć. Lecz nie to jest tutaj najciekawsze. Dokumenty, które wiezie ze sobą Chancellor, są sporządzone w trzech językach XVI-wiecznej dyplomacji: włoskim, greckim i ... polskim. Car zna grekę równie dobrze jak język polski, nie wiadomo więc w którym języku ów dokument przeczytał, ale sam fakt umieszczenia języka polskiego jest niezwykle znamienny (królowa Maria zapewne została poinformowana przez Chancellora, gdy gościł w Rosji po raz pierwszy 1553-1554, że car Iwan dobrze zna język grecki), nie było wiec potrzeby, by umieszczać również tekst w polskim tłumaczeniu, dlaczego wiec to uczyniono? Z prostej przyczyny, język polski był w ówczesnej Rosji (a szczególnie wśród dynastii Rurykowiczów oraz w warstwie szlacheckiej), niezwykle popularny, znacznie bardziej niż greka (o włoskim czy łacinie nie wspominając).
Rok 1556, to również (jeśli chodzi o Anglię), zainteresowanie angielskiego dworu, sprawą Bony Sforzy i jej podróży do Padwy. 29 marca hrabia Devonshire pisał właśnie do Johna Masona (angielskiego ambasadora w Hiszpanii), o przyjeździe królowej Bony do Padwy i niezwykle uroczystym powitaniu, jakie jej tam zgotowano. Peter Vannes, ambasador angielski w Wenecji, pisał zaś do królowej Marii Tudor, w swym liście z 25 kwietnia tego roku, że choć nie miał w tej sprawie (przybycia królowej Bony do Padwy), żadnych dyspozycji z Londynu, sam na własną rękę udał się do Padwy, aby powitać polską monarchinię, matkę króla Rzeczypospolitej Obojga (Trojga) Narodów - Zygmunta II Augusta. Rosję kontrolowaliśmy nie tylko kulturowo, lecz również w pewnych okresach naszych dziejów, także politycznie. Trzykrotnie zdobywaliśmy Moskwę w latach 1610-1612, 1617-1618 i 1812 (wraz z Napoleonem), z czego tylko raz nie udało się Polakom jej opanować (podczas wyprawy królewicza Władysława po koronę cara Rosji w latach 1617-1618). A mimo to jeszcze w latach 80-tych XVII wieku, na rosyjskim dworze w Moskwie, można było częściej usłyszeć język polski i ujrzeć polskie stroje, niż język rosyjski i stroje ruskie.
Zdobyliśmy i kontrolowaliśmy Sztokholm, stolicę Szwecji (1598-1599), a wpływy Rzeczypospolitej od XVI wieku rozpościerały się w całym rejonie, od Sztokholmu i Morza Bałtyckiego na północy po Dunaj na południu, od Śląska i Pomorza Szczecińskiego, po rogatki Moskwy. Myśmy, na zmianę z sułtanami tureckimi, obalali i instalowali na okolicznych tronach, uległych nam (wychowanych w Rzeczypospolitej oraz przesiąkniętych naszą kulturą), lokalnych władców, od Rosji począwszy, po tereny Kurlandii (dzisiejsze Łotwa i Estonia) a skończywszy na ziemiach dzisiejszych Węgier i Rumunii (wówczas był to Siedmiogród, Mołdawia i Wołoszczyzna). Tak się z sułtanem tureckim bawiliśmy, raz to on wypędził propolskiego władcę z owych księstw (hospodarstw), raz my, przepędzaliśmy protureckiego. Opanowaliśmy również Krym (co prawda na krótko 1462-1475), ale zawsze, dodatkowo nasi Kozacy, wielokrotnie zapędzali się przez Morze Czarne, na swych czajkach, aż w okolice Bosforu, paląc okoliczne miasta i poty osmańskie, pacyfikując Chanat Krymski (1615 r.), a nawet paląc ... przedmieścia Stambułu (1616 r.). Cały więc ów Środkowy-Wschód Europy, był jednym wielkim polskim Międzymorzem, kontrolowanym z Warszawy (a wcześniej z Krakowa), ewentualnie z Wilna.
W tych właśnie niezwykle ciekawych czasach, na świat przyszedł nasz bohater, przyszły hetman wielki litewski - Jan Karol Chodkiewicz. Urodził się on w roku 1560, właśnie za panowania Zygmunta II Augusta z rodu Jagiellonów (panującego w latach 1548-1572). Rok wcześniej zaś (1559), doszło do kilku znamiennych dla dziejów Rzeczypospolitej wydarzeń. Mianowicie król Zygmunt 31 sierpnia, zawarł układ z wielkim mistrzem Zakonu Kawalerów Mieczowych w Inflantach - Gothardem Kettlerem, który oddawał kraj w "opiekę" Rzeczypospolitej, w zamian za ochronę ludności przed działaniami Moskwy. Kettler większość ziem byłego Zakonu Kawalerów Mieczowych oddał państwu polsko-litewsko-ruskiemu (nie mylić z rosyjskim), sobie zaś pozostawił niewielką część w Kurlandii (dzisiejsza południowa Łotwa), jako lenno Rzeczpospolitej. W tym samym roku, Prusy Królewskie (czyli dzisiejsze Pomorze Gdańskie), otrzymało wolność wyznania.
KRÓL ZYGMUNT II AUGUST - 1554 r.
Swoją drogą, tak na marginesie dodam, że ówczesna Polska, była państwem całkowitej wolności, zarówno politycznej, jak i wolności prasy i sumienia. To było państwo "bez stosów" (to znaczy, że ludzi tutaj nie zabijano za poglądy polityczne czy przekonania religijne). Niejaki Sebastian Castellion, włoski intelektualista z Uniwersytetu w Bazylei (w Szwajcarii), tak oto pisał o "polskiej wolności": "Wielką, co mówię największą miałbyś tu wolność życia wedle swej myśli i upodobania, także pisania i publikowania. Nikt tu nie jest cenzorem. Miałbyś ludzi, którzy by cię miłowali i bronili (co winno ci być szczególnie miłe), którzy podzielają z tobą wspólną sprawę". W Polsce odrzucano jakąkolwiek przemoc wobec innowierców, czy też wobec ludzi o innych poglądach, czego symbolem niech będzie polski sejm, gdzie uchwały przyjmowano nie zwykłą większością głosów, lecz poprzez konsensus, czyli wspólną zgodę wszystkich posłów (tak długo trwały obrady, aż przekonano niechętnych), to oczywiście w wiekach późniejszych ,zaczęło szwankować, a w XVIII wieku, zupełnie zamieniło się w prawdziwą anarchię polityczną (gdy posłów, sprzeciwiających się ustawom, ratującym państwo od wewnętrznego upadku, kupowały obce dwory). Ową jednomyślność zmieniono właśnie w Konstytucji 3 Maja (pierwszej w Europie i drugiej po amerykańskiej na świecie), wprowadzając zasadę głosowania większościowego. Ale przez bardzo długi czas, ów konsensus jednomyślności panów braci (jak szlachta mówiła o sobie samej), działał dość skutecznie.
Mogę podać przykłady jeszcze z początków XV wieku, polskich dyplomatów i doktorów prawa, którzy zdecydowanie sprzeciwiali się na europejskich soborach i zjazdach monarszych, stosowaniu siły militarnej wobec innowierców, pogan, czy Żydów. Byli to chociażby Paweł Włodkowic, Andrzej Laskarz, Stanisław ze Skarbimierza, Paweł z Worsztyna. Nawet niemiecki XIX-wieczny feldmarszałek - Helmut von Moltke (głównodowodzący armią pruską w wojnie z Francją w latach 1870-1871), pisał: "Przez długi przeciąg czasu przewyższała Polska wszystkie inne kraje Europy swoją tolerancją. Pierwsi Żydzi, którzy tu osiedli, byli wygnańcami z Czech i Niemiec. W roku 1096 schronili się oni do Polski, gdzie wówczas daleko większa tolerancja panowała niż we wszystkich innych państwach Europy". Król Zygmunt August wprost powiedział w czasie swej intronizacji w 1548 r. (koronowany bowiem został jeszcze za życia swego ojca - Zygmunta I w 1530 r. jako 10-letni chłopiec): "Nie jestem panem waszych sumień, jeno stróżem waszych praw". Dziś mówi się o Edykcie Tolerancyjnym francuskiego monarchy Henryka IV Burbona w 1598 r. (zniesionego przez jego wnuka Ludwika XIV w 1685 r.), zapomina się natomiast, że w Rzeczpospolitej taki sam edykt został uchwalony przez sejm, już w styczniu 1573 r. i przetrwał aż do ostatecznego upadku I Rzeczypospolitej w 1795 r.
Drugim ciekawym wydarzeniem, z 1559 r. była wyprowadzka Zygmunta Augusta i jego dworu z Krakowa do Wilna. O tym i o dalszych losach hetmana Chodkiewicza, opowiem w kolejnej części.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz