Stron

niedziela, 26 czerwca 2016

WIELKIE RZYMSKIE WAKACJE - Cz. I

CZYLI DAWNE SPOSOBY SPĘDZANIA

WOLNEGO CZASU



 

WSTĘP


Wielkimi krokami idzie lato, a wraz z nim piękna pogoda i ... upalne słońce. Temperatury przekraczające 30 stopni Celsjusza, są bez wątpienia niebezpieczne dla wielu osób (szczególnie dzieci i osób starszych), ale jednocześnie taka pogoda, to wymarzona sprawa dla wszelkiego typu urlopowiczów. Ja też w tym roku zamierzam wyskoczyć na krótki wypad nad (nasze) morze, szczególnie że w okolicach Gdyni (gdzie mam również domek), jest takie ciekawe, odludne miejsce, które należy do moich ulubionych miejsc kąpielowo-wypoczynkowych. Trzeba wreszcie się trochę oderwać od natłoku codziennych spraw zawodowych (tym bardziej że na urlopie nie byłem od jakichś trzech lat (lekko licząc). W każdym razie zaczyna się sezon urlopowy i wiele osób zaludni plaże, kurorty (jak chociażby w Sharm-el-Szejk gdzie spokojnie można do obsługi mówić po polsku lub po rosyjsku, a szczególnie wtedy gdy da się sowity napiwek. Zresztą tam się wszystko załatwi za odpowiedni "napiwek"), lub chociażby miejskie baseny, aby załapać choć trochę wody. 

Ja uwielbiam morze, głównie nasze - bałtyckie morze, choć udało mi się skoczyć służbowo do hiszpańskiej Galicji, gdzie naprawdę jest co podziwiać, szczególnie jak się jedzie górską autostradą, a po drugiej stronie rozciąga się przepiękny widok na ... Ocean Atlantycki. Innym razem "złapałem trochę fal" Morza Śródziemnego, gdy musiałem wyciągnąć (nie sam oczywiście) - swój pojazd, który przez przypadek wpadł do pobliskiego rowu w rejonie  - kierowca bowiem nie zauważył dziury w ziemi i w nią wjechał. Nikomu co prawda nic się nie stało, ale pojazd trzeba było wyciągnąć i odprowadzić do Polski - chcąc nie chcąc musiałem też pojechać tam osobiście), ale głównie "złapałem" zimny prysznic w pobliskim domu koło Mediolanu, gdzie (za pieniądze oczywiście), udało się mnie i innym kierowcom (których zabrałem), wykąpać - ale z drugiej strony prysznic z zimnej wody ponoć hartuje skórę (to było ładnych kilka lat temu). Raz jeszcze byłem z moją Panią w owym egipskim kurorcie nad Morzem Czerwonym, a tak to tylko udaję się (gdy oczywiście mogę się tam udać, gdyż nie zawsze jest taka możliwość) w "znajome" strony - czyli nad Bałtyk (w końcu jestem spod znaku Ryb, a wiadomo że: "rybka lubi pływać").

Wracając jednak do meritum, postanowiłem w tej serii zaprezentować metody spędzania wolnego (przede wszystkim wakacyjnego), czasu przez znane osoby z przeszłości. Głównie (niestety), będą to osoby z czasów starożytnych, a jeszcze konkretniej to w większości prawie sami Rzymianie (gdyż o nich mam najwięcej informacji źródłowych). Jako pierwszą parę zaprezentuję ... Cezara i Kleopatrę i ich dwumiesięczne figle nad Nilem.






CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz