Stron

wtorek, 12 lipca 2016

KRWAWY TURAŃSKI MORDOR KONTRA "DZIECI WOLNOŚCI"

CZYLI DLACZEGO ROSJĘ NALEŻY 

RWAĆ PO SZWACH NARODOWYCH?






"KAŻDY MIESZKANIEC TEJ ZIEMI RODZIŁ SIĘ NIEWOLNY, ZE SKUTYMI RĘKAMI, ZE ZDŁAWIONĄ PIERSIĄ - ODDYCHAĆ SWOBODNIE, TAK JAK ODDYCHAJĄ INNI W SZCZĘŚLIWSZYCH ZIEMIACH, SYN TEJ ZIEMI NIE MÓGŁ. PANOWAŁ NA TEJ ZIEMI ZAWSZE GWAŁT, PANOWAŁA NA TEJ ZIEMI ZAWSZE PRZEMOC"

JÓZEF PIŁSUDSKI 
19 września 1919 r.


Lubię Rosję! Tak, lubię ten kraj i ludzi tam mieszkających, dlatego też ogarnia mnie wielki żal, gdy uświadomię sobie, w jak nieludzkim państwie przyszło im żyć. Czasami tak sobie myślę, co też uczynili ci ludzie, ci Rosjanie, że ciąży na nich takie przekleństwo życia w najprawdziwszym Mordorze? Rosjanie są cudownymi, wspaniałymi ludźmi, z którymi można się dogadać (zważywszy że nasze słowiańskie języki są trochę do siebie podobne i łatwiej jest zrozumieć Polakowi Rosjanina, jak Niemca, Amerykanina czy tym bardziej Francuza). Ale tutaj też mamy pewien dysonans poznawczy, mianowicie Rosjanie są cudownymi ludźmi, tylko na początku, przy pierwszym poznaniu, gdy zaś staramy się wgłębić w ową mityczną "rosyjską duszę", wychodzi na powierzchnię cały bród i łajno turańszczyzny. I tutaj znów odwrotnie niźli Polacy (którzy na pierwszy rzut oka, są raczej postrzegani jako nieprzystępni, smutni i chorobliwie markotni), Rosjan cechuje negatywizm wewnętrzny, zakorzeniony w ich tradycji i samej "rosyjskości".

Aby porównać Polaków z Rosjanami, należy zamienić po prostu słowa z wiersza Adama Mickiewicza (z III części "Dziadów"), w którym piętnuje on negatywne cechy Polaków, te ... zewnętrzne, pisząc: "Nasz naród jak lawa. Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi. Plujmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Dusza polska, w przeciwieństwie do duszy rosyjskiej, różni się tym, że Polacy mają w swych genach, w swym najgłębszym jestestwie zakodowane bezgraniczne umiłowanie Wolności i poszanowanie Godności ludzkiej. Tak, właśnie Wolności i Godności. Natomiast Rosjanie, przeżarci w ciągu poprzednich wieków najezdniczą turańską ideologię ludów Czyngis-Chana, są wspaniali jedynie z zewnątrz, a w środku dusi ich Mordor, niewolnicza ideologia przemocy, bólu, śmierci i niegodziwości. 

Nie kochani, nie piszę tego z jakichś antyrosyjskich pozycji - w żadnym razie! Na czym bowiem polega ta różnica między Polakiem (i w ogóle tzw.: Białym Człowiekiem kultur słowiańsko-celtycko-romańskich?), a Rosjaninem? Otóż różnica ta, odnosi się przede wszystkim w dbaniu o własnych obywateli, własnych synów i córek, którzy nierzadko oddają życie w obronie Ojczyzny. Turańczycy, Mongoły, Rosjanie nie znają tego pojęcia. Dla nich owszem, istnieje kult bohaterów narodowych, ale tylko w formie pomników i monumentów (stawianych najczęściej w państwach przez nich zajętych i okupowanych), nie zaś w bezpośredniej dbałości o życie własnych obywateli, czy przede wszystkim, życie żołnierzy, ginących dla "Mateczki Rossji". O czym ja właściwie piszę, należałoby zapytać? A no piszę o tym, że Rosjanie dziś domagają się od Zachodu uznania, za pełnoprawny, cywilizowany naród, który ma prawo zająć godne siebie miejsce wśród społeczności naszego globu. Ale jak? Jak kochani Rosjanie ktokolwiek ma was uważać za cywilizowany naród (a nawet za cywilizowanych ludzi), skoro wy sami - wy traktujecie swych własnych żołnierzy, niczym świnie przeznaczone na ubój.

Tak! Dobrze czytacie, dziś bowiem żołnierzy rosyjskich (prawdopodobnie pewien nadmiar, niewygodny dla Kremla), poległych w walkach na wschodniej Ukrainie, po prostu ładuje się na ciężarówki (po to właśnie Putin wysłał na Ukrainę słynne "białe ciężarówki"), a następnie przywozi się do kraju i tutaj ... spala się ciała w wielkich piecach przemysłowych, jak świnie po uboju. Ludzi traktuje się w tym wielkim, nienaturalnym "Więzieniu Ludów", niczym świnie. Sami się tak traktujecie, sami godzicie się na to, by wasze władze traktowały żołnierzy poległych w walce (nomen omen za Rosję), jak bydło, które po prostu się spala w piecu. Bez nagrobka, bez krzyża, bez jakiegokolwiek współczucia - nic, bydło zrobiło swoje, bydło można spalić (oczywiście jednym z  aspektów tego stanu rzeczy, jest również niechęć władz Rosji do płacenia rodzinie odszkodowań za życie poległego żołnierza). Hurra, za Stalinu, za Rodinu, za Putinu - do pieca!

Jak więc ktokolwiek ma was szanować Rosjanie, skoro wy sami uważacie się za podległe władzy bydło, które w odpowiednim czasie można się pozbyć? No jak? Dziś mówicie o tym że wyzwoliliście Europę od niemiecko-nazistowskiego zniewolenia, ocaliliście Europę. Pięknie tak, wspaniale, Hurra i wpieriod na giermanca. A czy wiecie moi drodzy, że wasze dowództwo, wymordowało prawie drugie tyle swych żołnierzy, ilu zginęło na polu bitwy? Wasz wspaniały, zwycięski marszałek Gieorgij Żukow, który przyjmował 24 czerwca 1945 r. (jadąc na białym koniu), triumf w Moskwie po zakończeniu II Wojny Światowej, wcześniej okazał się zwykłym bandytą, wręcz zbrodniarzem wojennym. I nie mówię tutaj wcale o mordach popełnianych za jego przyzwoleniem (lu nawet za zgodą a być może nawet na polecenie), na wziętych do niewoli żołnierzach (węgierskich oficerów i część żołnierzy, którzy walczyli w obronie Budapesztu grudzień 1944 - luty 1945 z Armią Czerwoną, po ich kapitulacji po prostu ... oblano benzyną i podpalono), czy ludności cywilnej (której strzelano w twarz, lub masakrowano w taki sposób, że nie można było odróżnić kim wcześniej była dana osoba), a szczególnie kobiet (np. przybijanych gwoździami za ręce do drzwi i w takiej pozie gwałconych przez niekiedy kilka batalionów aż do ich zgonu).




Nie o tym mówię kochani Rosjanie, mówię o waszych żołnierzach, którzy w oczach marszałka Żukowa (i innych przesiąkniętych jadem turańszczyzny bydlaków, jak choćby "polskiego" generała Karola Świerczewskiego, który prawie ciągle pijany - rzadko bowiem kiedy trzeźwiał, wysyłał swych żołnierzy tabunami jako mięso armatnie bezpośrednio pod kulę, działo czy minę wroga), byli jedynie nic nieznaczącym bydłem, a nawet pokuszę się o stwierdzenie że mogli nawet być dla niego zwykłym ... łajnem. I powtarzam, wcale nie piszę tego posta z pozycji antyrosyjskich, gdyż wszystko to co do tej pory powiedziałem, jest najszczerszą prawdą. Ale wracając do marszałka Żukowa. 

Pewnego razu ów Żukow wezwał do siebie dowódcę kompanii czołgów, z zapytaniem dlaczego czołgi jeszcze nie przejechały przez most pontonowy na drugi brzeg Odry (tam chodziło chyba o to, że Żukow chciał pewnie by Stalin dostał erekcji na wiadomość o zdobyciu Berlina dnia 1 maja - w to "robotnicze święto ludzi pracy"). Ów oficer stwierdził, że przeprawa na razie jest niemożliwa, gdyż na moście zalegają ranni sowieccy żołnierze, których nie da się szybko usunąć, ze względu na ich stan zdrowia. Co zrobił wówczas ów marszałek? Kazał wstrzymać natarcie, póki nie ewakuują się stamtąd jego żołnierze? Nie, kochani, on po prostu wyciągnął z kabury pistolet i ... strzelił temu oficerowi w twarz, po czym do osłupiałego jego zastępcy powiedział: "Teraz ty dowodzisz". Jak myślicie, co się stało z sowieckimi rannymi na owym moście pontonowym na Odrze? Nic wielkiego, po prostu owe czołgi ... przejechały sobie po nich, jak po już nic niewartym ludzkim śmieciu, niezdolnym by ginąć za Stalina, więc bezużytecznym i niepotrzebnym. To jest właśnie turańszczyzna, nie mająca nic, zupełnie NIC wspólnego z Cywilizacją Białego Człowieka (choć Rosja to też kraj białych ludzi, ale jedynie rasowo, nie mentalnie ani cywilizacyjnie). 

Spójrzcie jaka przepaść cywilizacyjna dzieliła wówczas Związek Sowiecki od Stanów Zjednoczonych Ameryki - gen. George Patton za uderzenie mającego depresję żołnierza w twarz, został pozbawiony dowództwa 7 Armii i przez długi czas miał poważne problemy prawne, aż do czasu gdy publicznie przeprosił owego żołnierza. Natomiast Żukow strzelał sobie do własnych oficerów, jeździł czołgami po swych żołnierzach - i stał się bohaterem, "pogromcą Giermańców". Ale to jest właśnie różnica pomiędzy Cywilizacją Białego Człowieka, a krwawym, morderczym, turańskim Mordorem, traktującym ludzi jak gówno, zużyte śmieci czy w najlepszym wypadku bydło, które można sobie spalić w piecu hutniczym.

Inny przykład. Pewnego razu jeden z sowieckich generałów po spotkaniu z amerykańskim generałem Irą Eakerem (dowódcą amerykańskiej 8 Floty powietrznej i twórcą planów strategicznych bombardowań Rzeszy), wypowiedział słowa: "Zdecydowaliśmy się zabić wszystkich Niemców, wziąć 17 mln niemieckich kobiet i to będzie rozwiązaniem". Nie były to wcale pochopnie wypowiedziane słowa owego sowieckiego "komandira", ale oficjalne stanowisko rządu Związku Sowieckiego, co do przyszłych losów Niemiec (i niemieckich kobiet, które skończyłyby jako niewolnice swych rosyjskich "wyzwolicieli"). I nie były to tylko czcze słowa, gdyż Sowieci swój plan zaczęli wprowadzać konsekwentnie w życie po 21 października 1944 r. czyli po zajęciu niemieckiej wsi Nemmersdorf. To co tam Sowieci uczynili, stało się powodem ogólno-niemieckiej paniki w Prusach Wschodnich, gdy ludność cywilna uciekała całymi wioskami na Zachód, byle dalej przed Armią Czerwoną. Ci który uciec nie mogli popełniali samobójstwa na różny możliwy sposób. Panikę podsyciła jeszcze niemiecka kronika filmowa, która w listopadzie pokazała zbrodnię w Nemersdorff (Niemcy odbili wioskę już na drugi dzień 22 października 1944 r.). Szok, spowodowany faktem że zaledwie kilka godzin wystarczyło Sowietom do wymordowania wszystkich mieszkańców był ogromny.

Oto relacja jednego z żołnierzy niemieckich po odbiciu wioski Nemersdorff: "W wylotu ze wsi od głównej drogi odchodziła boczna, wiodąca do okolicznych gospodarstw. Przy pierwszej zagrodzie, na lewo od drogi, stał wóz drabiniasty. Do niego przybito za ręce w pozycji ukrzyżowanej cztery nagie kobiety. Na drzwiach stodoły przybito dwie nagie kobiety również w pozycji ukrzyżowanej. W mieszkaniach znaleźliśmy w sumie 72 kobiety i dzieci oraz jednego starego mężczyznę w wieku 74 lat. Wszyscy byli martwi. Widać było, że torturowano ich w bestialski sposób, z wyjątkiem kilkorga, których zabito strzałem w potylicę. Wśród zabitych były nawet niemowlęta ze strzaskanymi czaszkami. Wszystkie kobiety, a także dziewczynki w wieku 8 - 12 lat nosiły na ciele ślady gwałtu. Nie oszczędzono nawet niewidomej staruszki". Wszystkie zamordowane kobiety ze wsi (w wieku od 8 do 80 lat), nosiły na ciele ślady gwałtu, poza tym ciała były zmasakrowane. Wywołało to ogromną panikę wśród ludności niemieckiej w Prusach Wschodnich.


 

A co za tym idzie, wielki eksodus ludności z tamtych terenów na Zachód. Wielu z nich przybyło do Wielkopolski (wówczas "Warthegau" - Kraju Wart"), lub na Śląsk. Gdy pociąg z uchodźcami przybył do Poznania, na dworcu powitała ich orkiestra grająca marsz powitalny. To wywołało wśród uciekinierów ogromny gniew. Rzucili się na orkiestrę z pięściami i okrzykami: "Głodujemy, uciekliśmy przed sowieckim piekłem, a wy nas witacie marszem. Chcemy chleba nie pieśni" - nikt nie interweniował. Często dochodziło do konfliktów pomiędzy uciekinierami a miejscowymi (lub przybyłymi wcześniej kolonistami niemieckimi). Uciekinierzy ze Wschodu (jak również i z Zachodu przed alianckim bombardowaniem), byli przydzielani do mieszkań tutejszych Niemców, co powodowało konflikty wewnątrz-niemieckie. Jedna Niemka z Monachium, która przyjechała na Śląsk do męża (który tu mieszkał i stacjonował), musiała przyjąć do swego mieszkania rodzinę uciekinierów ze wschodu. Pewnego razu na spacerze spotkała swoją współlokatorkę, ubraną od stóp do głów w jej sukienkę. Kobiety zaczęły się szarpać na ulicy, a cała sprawa znalazła swój finał na policji, gdzie owa Niemka z Monachium została ukarana grzywną pieniężną za: "nieobywatelskie odnoszenie się do nieszczęśliwych rodaków".

W wyniku sowieckiej apokalipsy, zaczęły zmieniać się też nastroje niemieckiej ludności w stosunku do "podludzi". Ogólnie zapanowały nastroje przygnębienia wśród niemieckiej ludności i to nie tylko ludności cywilnej, ale nawet członków partii nazistowskiej i żołnierzy. Jeden z dyrektorów fabryki na Śląsku, wskazując na rosyjskiego robotnika przymusowego powiedział: "To jest mój przyszły następca". Zmienił się też stosunek do ludności polskiej. Na terenach włączonych bezpośrednio do Rzeszy (Pomorze, Wielkopolska, Śląsk), używanie języka polskiego na ulicy było kategorycznie zabronione jako jedna z najcięższych zbrodni wobec niemczyzny. Na przełomie 1944 i 1945 r. zmieniło się to bardzo (choć propaganda hitlerowska wrzeszczała z jeszcze większą siłą domagając się wskazywania wrogów ojczyzny - głównie Polaków, oraz "denuncjowania nieobywatelskich postaw wśród ludności niemieckiej" - zakazano bowiem zwrotów grzecznościowych - Guten Morgen i Guten Tag, twierdząc że powitanie niemieckie jest tylko jedno - Hail Hitler).




Niewielu reagowało już na używanie języka polskiego nawet przez Polaków siłą wcielonych do Wehrmachtu. Pewien żołnierz niemiecki (Polak ze Śląska, siłą wcielony do niemieckiego wojska), w grudniu 1944 r. rozmawiał z dziewczyną w przedziale pociągu po polsku, mimo że naprzeciw niego siedziała grupa Niemców, w tym jeden z partyjnych urzędników, który wylegitymował się książeczką partyjną podczas kontroli biletowej. Nikt na to nie zareagował, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej takiemu żołnierzowi groziłby za to sąd wojenny i kula w łeb. Na murach stacji kolejowej w Katowicach pojawił się w grudniu 1944 r. napis: "Pakujcie walizki, wasz koniec już bliski" i dalej "Złodzieje i mordercy nie uciekniecie nam", nakazano go jedynie zamalować i nie ciągnięto już sprawy dalej, choć wcześniej za coś takiego groziły srogie represje dla ludności polskiej.




Niemcy coraz częściej w oficjalny sposób zmieniali swój stosunek do ludności polskiej. Jeden z niemieckich gospodarzy na wsi pod Śremem przywiózł polskiej rodzinie 2 tony węgla na zimę (1944/1945 r.) Gdy odjeżdżał zwrócił się do nich: "Tylko jak by co, pamiętajcie kto wam pomógł". Choć i nastroje antypolskie też się wzmagały 21 października 1944 r. w bydgoskiej fabryce obuwia "Bromberger Leder Industrie", przy ulicy Magraf Gero Strasse (ulica margrabiego Gerona - pogromcy Słowian, który pobił Wieletów i Obodrzyców i wielokrotnie najeżdżał państwo Mieszka I. Dziś ta ulica nosi nazwę Chocimskiej), odbyło się zebranie polityczne dla niemieckich pracowników. Przemawiał przysłany z Berlina oficer polityczny NSDAP, który stwierdził: "Gdybyśmy kiedykolwiek zostali zmuszeni do opuszczenia tych ziem, to zanim je opuścimy, wyewakuujemy stąd wszystkich Niemców wraz z III grupą NLN (Niemiecka Lista Narodowa. III grupa to - autochtoni uważani przez Niemców za częściowo spolonizowanych - do takiej właśnie listy miał przynależeć mój pradziadek, ale ... odmówił podpisania volkslisty), a Polaków (kontynuował), wyrżniemy do jednego. Ten kto będzie zajmował te tereny, zastanie tylko zgliszcza i gruzy (...) Trzeba raz na zawsze skończyć z polską bezczelnością". Cała sala powitała te słowa z entuzjazmem. To też był turanizm, morderczy krwawy Mordor, tylko że w wersji zachodnio-mongolskiej, czyli brandenburskiej, pruskiej (uważam że Prusy pełnią w Niemczech rolę właśnie takich turańczyków, którzy podporządkowali sobie inne niemieckie kraje Cywilizacji Białego Człowieka).

Ale wracając do Sowietów. Gdy wkroczyli oni do Wiednia zgwałcili w brutalny sposób 100.000 kobiet (od dziewczynek po staruszki). Gdy brytyjski biskup Bernard Gryffin odwiedził Wiedeń zaraz po zakończeniu wojny, był przerażony tym co zastał. W liście z 7 sierpnia 1945 r. do biskupa Chester pisze że dwie córki i 10-letnia wnuczka jego niemieckiego przyjaciela, luterańskiego pastora w Wiedniu "cierpią na rzeżączkę, nabytą w wyniku wielokrotnego gwałtu. Pani N. (żona pastora, pisze dalej biskup), została zabita, kiedy chciała bronić się przed gwałtem, podczas gdy jej córka była gwałcona i później wywieziona do Omska na "indoktrynację". Sowieci gwałcili wszystkie kobiety. Jak piszę wszystkie, należy rozumieć to dosłownie, gdyż po ich wkroczeniu do Nysy brzemiennych było aż 182 zakonnice, w Katowicach 66 zakonnic zaszło w ciążę, po przejściu "wyzwoleńczej Czerwonej Armii" (należy podkreślić że zakonnice w Katowicach były Polkami). Jeśli siostry przeorne próbowały ukrywać czy sprzeciwiały się gwałtom nad swymi podopiecznymi - były mordowane.




Gdy minister spraw zagranicznych Wlk. Brytanii Ernest Bevin odwiedził Berlin po zakończeniu walk, przeżył szok. Po powrocie do Anglii powiedział w parlamencie: "Poczułem, Boże, że to cena za głupotę ludzką (…) To był najstraszniejszy widok" (swoją drogą nie widział Warszawy, po tym co zrobili z niej Niemcy w sierpniu, wrześniu i październiku 1944 r. wówczas dopiero przeżyłby załamanie nerwowe, połączone z silnym wstrząsem psychicznym). Sowieci dodatkowo zabijali każdego, bez względu na narodowość, płeć czy wiek (choć w Polsce starali się jeszcze zachowywać "w miarę przyzwoicie", wszelkie hamulce im puściły po wejściu na etniczne niemieckie tereny). Ale czy można się temu dziwić, skoro w ich własnej armii nie było szacunku dla ludzkiego życia?

Gdy Armia Czerwona zajęła Tychy, sołdaty rozeszli się po mieście w poszukiwaniu "łupów". dwóch krasnoarmiejców weszło do jednego z domów i po przeszukaniu pokoi w poszukiwaniu broni i "skarbów" i wódki, wpadła im w oko pani domu, którą zaczęli gwałcić. Jej mąż za próbę sprzeciwu został pobity do nieprzytomności z zmasakrowaną i zakrwawioną twarzą. Wówczas ich syn, młody chłopak widząc co się dzieje pobiegł do miejscowego sowieckiego "komandira", prosząc go by przyszedł i powstrzymał swych żołnierzy. Udało mu się namówić oficera do pójścia z nim do domu. Gdy weszli zastali leżącego na ziemi zakrwawionego ojca owego chłopaka i matkę leżącą na stole. Po domu kręcili się owi dwaj krasnoarmiejcy w poszukiwaniu kosztowności. Oficer sowiecki podszedł do jednego z nich wyciągnął pistolet i zastrzelił go na miejscu. Następnie skierował broń na drugiego, kompletnie przerażonego, po czym kazał mu wypierd.../wyjść. Według niego rozwiązał sprawę i ukarał winnych.

Ale myliłby się ten, kto by stwierdził że zbrodni dokonywali tylko żołnierze niemieccy i sowieccy. Alianccy żołnierze również popełniali przestępstwa na niemieckiej ludności cywilnej. W czasie procesu z lipca 1945 r. toczącego się przed amerykańskim senatem, oskarżono o gwałt czarnoskórych żołnierzy Armii USA, którzy po wkroczeniu do Stuttgartu, mieli zgwałcić ok. 2000 Niemek. Takie przypadki były częste (choć oczywiście nie dorównywały skali sowieckiej, ani nawet niemieckiej w czasie okupacji przez nich podbitych ziem). Cały aliancki aparat administracyjno-wojskowy stał zawsze po stronie żołnierzy. I tak oficer armii USA po zajęciu Monachium powiedział do ludności cywilnej, pytającej jakie prawa będą posiadali pod amerykańską okupacją: "Prawa! Nie macie żadnych praw. Jesteście pokonani, słyszycie?". Amerykańscy i brytyjscy żołnierze traktowali Niemki jak prostytutki, które często im ulegały, gdyż aby przeżyć i wykarmić swe dzieci, musiały oddawać się żołnierzom w zamian za "prezenty" (głównie papierosy, mydło, buty lub żywność z przydziałów).




Amerykański ppłk. Gerald F. Beane powiedział, że gwałt nie stwarza żadnych problemów żandarmerii wojskowej, bo: “trochę żywności, tabliczka czekolady lub kostka mydła nie wymagają gwałtu". Szef Hunter College - dr. George N. Shuster, tak pisał po wizycie w amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech: "Za wyjątkiem tych, którzy chcą utrzymywać kontakty z wojskiem, Niemcy nie dostają nic poza mydłem i butami. Nic dziwnego, że młode dziewczyny, niezamężne, błąkają się i dobrowolnie ofiarują się za żywność lub łóżko. Mówiąc bardzo prosto, mają jedyną rzecz na sprzedaż, i sprzedają ją. Jako sposób na umieranie, to może być gorsze niż głód, ale odłoży to śmierć na miesiąc, może rok". Oczywiście nie tylko Niemki były w taki sposób traktowane przez Amerykanów, również Japonki, Filipinki, i Francuzki. Ponoć po wejściu do Francji aliantów, francuscy mężczyźni zaczęli w nocy nosić pałki, aby chronić swoje żony i siostry przed obelgami i gwałtem. Zaś amerykański admirał William Halsey stwierdził publicznie na kolacji wydanej dla waszyngtońskich dziennikarzy: "Nienawidzę Japończyków. Mówię wam chłopcy, że gdybym spotkał ciężarną Japonkę, kopnąłbym ją w brzuch".

Jak to się ma jednak do Cywilizacji Białego Człowieka i owej turańskiej, dzikiej sowiecko-brandenbursko-pruskiej mentalności? Powiem tak, wojna przynosi zdziczenie, wojna jest domeną mężczyzn (kiedyś słyszałem takie powiedzenie, że w czasie pokoju rządzą kobiety, natomiast w czasie wojny, bezwzględnie rządzą mężczyźni). Wojna przynosi niejednokrotnie zobojętnienie na śmierć i ludzką tragedię. Żołnierz, który jeszcze do niedawna rozmawiając ze swoim kumplem i częstując go papierosami, nagle zdejmuje ze swojej twarzy jego jelita, bo chwilę wcześniej trafił go jakiś odłamek artyleryjski, nie może potem normalnie funkcjonować. Wojna czyni z ludzi potwory, zabija w nich jakiekolwiek normalne (w czasie pokoju) ludzkie odruchy. Zobojętnia na widok cierpienia i walających się dokoła ludzkich szczątków. A jeśli chodzi o gwałty, to żołnierze, widząc okropności wojny i mając świadomość że wkrótce to ktoś inny będzie wycierał sobie twarz z ich krwi i wnętrzności, wyrwani ze swych rodzin, od swych kobiet, szukają czegoś zastępczego, chwili przyjemności, która może być ostatnią w ich życiu. I nie baczą w tym momencie na cierpienie i przerażenie kobiet, które zmuszają do uległości siłą (np. przystawiając im lufę pistoletu lub karabinu pod głowę).
 



Ale różnica polega na mentalności społeczeństw w sytuacji powojennej, na tym, że nie czcimy zbrodniarzy wojennych i nie wystawiamy im monumentów, tylko stawiamy ich przed sądem i gwarantujemy możliwość obrony. Szanujemy nawet bydlaków, którzy nie szanują nikogo, bo taka jest nasza natura - natura ludzi wolnych. Natomiast mentalność turańska, mentalność dzikich hord Czyngis-Chana polega na zupełnie innym rozłożeniu akcentów. Człowiek w tej kulturze degeneruje się nie tyle psychicznie pod wpływem jakiegoś zewnętrznego zagrożenia, ale wręcz genetycznie, mentalnie, z pokolenia na pokolenie przenosi te same geny swym potomkom. Turańszczyzna najpełniej uosabia się obecnie, w postaci geopolitycznej koncepcji Aleksandra Dugina (z którym kiedyś zamieniłem kilka zdań na Facebooku, ale potem zaczął mnie obrażać, a następnie przestał odpowiadać na moje pytania i wpisy), która zwie się Euroazjatycyzmem (lub koncepcją Euro-Azjatycką do której dziś śpieszno zarówno Moskwie, jak i Berlinowi - co zresztą zrozumiałe, gdyż to właśnie te kraje Rosja i Brandenburgia, stanowią dokładne odwzorowanie koncepcji turańskiej w Europie).

I teraz chciałbym porównać ową euroazjatycką turańską bezwzględność z Cywilizacją Białego Człowieka, a raczej z Cywilizacją Wolności, którą doskonale uosabia (i uosabiała w przeszłości) Polska. W polskiej historii politycznej nie ma bowiem tradycji upokarzania i niszczenia już pokonanego przeciwnika, nie ma w ogóle tradycji militarnego niewolenia narodów. Nie ma tego, gdyż I Rzeczpospolita Obojga (Trojga) Narodów, którą stworzyła tradycja szlachecka (za co powinniśmy być wdzięczni naszym przodkom), wymagała pewnego rodzaju zgody, konsensusu, debaty - którą później nazwano warcholstwem. Innymi słowy I Rzeczpospolita była państwem bardziej demokratycznym, niż wiele dzisiejszych państw w Europie (o autorytaryzmie Unii Europejskiej, zarządzanej przez niedemokratyczny twór, jakim jest Komisja Europejska - nawet nie powinienem wspominać), a już w ogóle nie można jej porównywać z absolutystycznie rządzonymi twardą ręką królów i książąt - państwami Europy Zachodniej, o moskiewskim krwawym despotyzmie nawet nie wspominając. Polską tradycję polityczną zbudował konsensus i odpowiedzialność za państwo, połączona z głębokim patriotyzmem i troską o dobro "Rzeczy-Pospolitej" , czyli wspólnej wszystkim obywatelom.  

Dlaczego ruskie miasta na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, mając do wyboru pokojowe przejście i "zjednoczenie" z Moskwą (celowo stosuję tu podział pomiędzy ludnością ruską a moskiewską, czyli rosyjską, gdyż to dwa zupełnie odmienne narody), w ramach "zbierania ziem ruskich" (hasła które jeszcze w XIV wieku rzucił wielki książę moskiewski - Iwan Kalita) - a Rzeczpospolitą, wybierali tę "drugą opcję". Dlaczego, przecież z Moskwą łączyło ich o wiele więcej cech wspólnych, niż z Litwą czy Polską, jak choćby religia (prawosławie), pochodzenie etniczne (słowiańskie, choć bliższe Moskwie), a nawet język. Dlaczego więc nie tylko pragnęli pozostać przy Rzeczypospolitej, lecz także gdy król polski, dążąc do zgody z Moskwą, oddawał jakieś ruskie miasto Rosji, oni przygotowali się do jego obrony, jednocześnie wysyłając swych przedstawicieli do Warszawy, by na sejmie prosić króla do zmiany decyzji, oraz namawiać w przypadku królewskiej odmowy - posłów do buntu. Dlaczego tak się działo?  Odpowiedź jest bardzo prosta - działo się tak, ponieważ Rzeczpospolita była państwem wolności i prawa - Rosja, czyli Moskwa, krwawą despotią, z bezwzględną władzą cara, jako samodzierżcy państwa (czyli właściciela całego kraju).

PS: I na koniec jeszcze małe pytanie do Ukraińców, gdyż ... ręce i wszystkie członki normalnie mi opadają. Jak to jest, drodzy Ukraińcy, że jest z wami tak cienko? Jak to jest, że nie macie w swej historii (no może poza Chmielnickim i Mazepą), żadnej godnej uczenia postaci, z której moglibyście być dumni, której bez żalu i bez obaw, moglibyście nadać nazwę jednego z placów w Kijowie? Jak to jest, że jedyną wielką postacią z waszej XX-wiecznej historii jest zwykły zbrodniarz i bandyta, którego czcicie, ponieważ nie macie żadnego innego wyboru. Jak to z wami jest? Naprawdę jesteście tak beznadziejni, że musicie czcić zbrodniarza, który stał za potwornymi mordami Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - Stepana Banderę? Jak można nazwiskiem zbrodniarza uhonorować jeden z placów miejskich waszej stolicy? No ja się pytam, gdzie wy jesteście drodzy Ukraińcy, po której z wyżej wymienionych stron. Po stronie Cywilizacji Białego Człowieka, czyli cywilizacji Wolności i Godności ludzkiej, czy też jesteście tylko jednym z odprysków turańsko-mongolskiej dziczy, która przed wiekami najechała słowiańskie ziemie ruskie i całkowicie odmieniła ich mentalność? To co zrobiliście, sytuuje was po tej właśnie stronie i wiecie co ... nie chce mi się więcej o was pisać. 



DASWIDANIA 
(rosyjsko-ukraińska, mordercza, turańska) 
DRUZJA.




PS2  Wychodzi więc na to że Piłsudski miał stuprocentową rację, mówiąc że Rosję należy "rwać po szwach narodowych", być może bowiem dopiero owe rozerwanie kokonu (niczym rozbicie ula szerszeni), spowoduje powrót Rosjan do swych pierwotnych, wolnościowych tradycji słowiańskiej braci. Ale skoro i Ukraina okazuje się również państwem o mentalności turańskiej, może i ją także należy rozerwać. Na cholerę ludzkości takie perfidne państwo, które gloryfikuje bandytę - Banderę jako swojego bohatera narodowego?


 

6 komentarzy:

  1. Stary, straszne głupoty wypisujesz na temat Brandenburgii i Prus, co świadczy o Twojej niewielkiej wiedzy historycznej. Czytaj więcej a mniej pisz. Po pierwsze ideologia oraz twórcy III Rzeszy niewiele maja wspólnego z pruską tradycja. Hitler i najbliżsi jego kumple pochodzą z KATOLICKIEJ Austrii i Bawarii. Początki ideologi również narodziły się w Austii. np. towarzystwo Thule itp. jeśli w ogóle wiesz o czym mówię. Swastyka po raz pierwszy użyta została podczas I Wojny światowej na samolocie austriackim. Kościół katolicki współpracował z nazistami. Co nie było dziwne, skoro nawet w Polsce, Maksymilian Kolbe wypisywał w jakieś gazetce "Bij żyda, masona i antychrysta". Jedyną opozycją w Niemczech w stosunku do Hitlera byli komuniści i socjaldemokraci. Ruchy te związane są raczej z państwem pruskim. Mars był prusakiem. Sławny socialdemokrata, ojciec nowoczesnych związków zawodowych, Ferynand Lassale
    (mimo krytycznego stosunku do Prus) był również obywatelem pruskim. Pewna pozycję do Hitlera stanowili również mocno protestanccy junkrzy pruscy, których Hitler nie lubił i się bał. W Prusach Hitlera fascynował tylko militaryzm i dyscyplina społeczną, a nie nienawidził pruskiego państwa prawa, tolerancji religijnej itp. Ponadto militaryzm pruski nie był szczególnie wyjątkowy w ówczesnej Europie. W brew stereotypom tworzonym często przez polityków, niedouczonych dzienikarzyków oraz pseudohistoryków, Prusy stosunkowo niewiele toczyły wojen (po 1871 r mamy do czynienia z niemieckim nacjonalizmem, który narodził się w zachodnich Niemczech a nie w Brandenburgii i Prusach). A już nie do pomyślenia w Prusach byłby taki Napoleon. Co do Prus. Prusy to przede wszystkim nowoczesne państwo prawa, gdzie nawet chłop znalazł sprawiedliwość. Prusy to przede wszystkim tolerancja religijna, oświata oraz niesamowicie świetnie zorganizowana biurokracja, która służyła nie tylko panom ale również prostym ludziom. Wiem, bo mam do czynienia z oryginalnymi dokumentami pruskich dziewiętnastowiecznych urzędów. Wież mi , nasza dzisiejsza polska administracja nie osiągnęła do tej pory tego dziewiętnastowiecznego pruskiego poziomu intelektualnego, merytorycznego i tzw. etyki pracy. Nawiasem mówiąc nigdy nie osiągnie. Wyobraź sobie , że Fryderyk Wilhelm I już w pierwszej ćwierci XVIII wieku wprowadził obowiązkowe szkolnictwo chłopów w domenach królewskich (coś niesamowitego). W osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej chłopów za zbiegostwo karano śmiercią. Przykładów mógłbym wyliczać mnóstwo. Ubezpieczenia społeczne równiez są wynalaskiem pruskim. Jeśli jesteś prawdziwym Polakiem i katolikiem MIEJ ODROBINE HONORU i zrezygnuj z emerytury, która jest przecież PRUSKIM BEZBOZNYM I NIEMORALNYM WYNALASKIM. Poczytaj sobie o na temat historii Prus (i nie tylko jeden czy dwa ogólne podręczniki) a zrozumiesz dlaczego w Niemczech był i jest taki wysoki poziom życia. Tak na koniec. Jakaś polska hrabina z Łańcuta ( nie pamiętam imienia) w połowie XIX w wysyłała swoje pranie do Francji, kiedy w okolicy chłopi umierali z głodu, natomiast teściowa Ottona Bismarcka w tym samym czasie, co tydzień jadała obiad ze swoimi chłopami i wyrobnikami, I to jest właśnie "preussich".
    Jeśli masz jakieś uwagi:
    tadeuszzaborowski126@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisząc o "Prusakach" miałem na myśli oczywiście Brandenburczyków, a nie owych Niemców z terenów Prus Książęcych - to gwoli wyjaśnienia.

    Ok. jeśli chcesz możemy się licytować na argumenty. Piszesz o chłopach, wiedz że chłopów i tak traktowano o niebo lepiej w pozostałych krajach Rzeszy (czy raczej Świętego Cesarstwa Rzymskiego), niż w Brandenburgii/Prusach. Cała wolność polityczna, jaką osiągnęli Brandenburczycy, pochodziła z ... Polski - niestety, ci brandenburscy Prusacy, sami byli jeszcze na wpół chłopami, a Berlin zapadłą wiochą jeszcze pod koniec XVII wieku. Mogę Ci przytoczyć starania Niemców z Prus Książęcych, którzy PROSILI polskiego monarchę, by wziął ich w swoją opiekę (już po traktatach welawsko-bydgoskich i zrzeczeniu się tych ziem przez Rzeczpospolitą), podobnie Gdańsk, który wolał pozostać przy tej tak źle traktującej chłopów Rzeczpospolitej, niż przyłączyć się do tych "światłych" fryderycjańskich Prus.

    "Prusacy nie prowadzili wiele wojen" - dobre sobie, całe to brandenburskie państewko wyrosło na wojnach i kolejnych zdobyczach (zarówno w Niemczech jak i w Polsce). Prusy to typowa (zachodnia) przystań dzikiej moskiewskiej turańszczyzny, to państwo powstałe na krwi, żelazu i przemocy.

    Co za przykłady mi podajesz, że teściowa Bismarcka jadała z chłopami? No pięknie, i cóż z tego powiedz mi, to świadczy o tym że Brandenburczycy przestali być krwawymi dzikusami, do których kultura płynęła albo ze Wschodu albo z Zachodu?

    PS: Nie definiuję się jako "Polak i Katolik", po pierwsze katolikiem już od dawna nie jestem, a po drugie płynie we mnie również niemiecka krew (choć ojciec mego pradziadka, nie był Prusakiem/Brandenburczykiem, tylko pochodził z terenów Oldenburga (dziś już nie wiem dokładnie z jakiej miejscowości). Prusacy podbili, podporządkowali sobie całe Niemcy, narzucili im swą krwawą, turańską mentalność i akurat fakt, iż Hitler i wielu gorliwych nazistów było Austriakami, stanowi jedynie piękny przykład jak szybko implementowali do siebie tę "pruską mentalność"

    Nie pisz mi głodnych kawałków o Brandenburczykach/Prusakach - proszę Cię. Chcesz się nimi podniecać, proszę bardzo, ale beze mnie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co się jeszcze tyczy kwestii swastyki i jej używania, to muszę ci Przyjacielu powiedzieć, że wcale nie pojawiła się ona po raz pierwszy na "samolocie austriackim", tylko była używana już przez starożytnych Ariów/Słowian i potem na zasadzie pamięci genetycznej, została zapożyczona do wielu krajów świata, w tym oczywiście do Polski, gdzie wiele pułków II Rzeczypospolitej, dumnie nosiło starosłowiański znak swastyki (lewoskrętnej), będący jednocześnie symbolem boga Swarożyca.

    M.in.:

    6 Pułk Strzelców Podhalańskich (niebiesko-biała, lewoskrętna swastyka), czy 4 Pułk Strzelców (prawoskrętna swastyka z białym orłem pośrodku i promieniami słonecznymi po bokach).

    Zresztą polskie władze, po 1926 r. często powracały (nawet podczas publicznych uroczystości), do tej starosłowiańskiej-pogańskiej symboliki, na zasadzie trwania Pamięci Genetycznej - Ariów-Słowian-Lechitów-Polaków.

    Swastyka przejęta przez Hitlera i jego konowałów (jak wszystko czego się dotknęli), została przez nich zbezczeszczona i nabrała negatywnych konotacji.

    http://3.bp.blogspot.com/-3h3exlrQdhY/VlLPvw324MI/AAAAAAAAAiY/KbEbF8lhXmk/s1600/swastikasanacja.jpg

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przytoczony przez ciebie opis tego co wydarzyło się 21.10.1945 w Nemmersdorfie było kłamstwem hitlerowskiej propagandy.Naprawdę Rosjanie rozstrzelali 26 mieszkańców z 27 którzy ukryli się w schronie,jednak nie dopuścili się do gwałtów. Kilkanaście godzin później,gdy niemiecki kontratak zmusił Rosjan do odwrotu,na polecenie Goebbelsa,wyjęto ciała z grobów i przygotowano do haniebnych zdjęć. Propaganda hitlerowska z lubością zamieszczała opisy zgwałconych kobiet i zamordowanych dzieci i starców.Wywołało to nieprawdopodobną panikę wśród ludności niemieckiej, w wyniku której doszło do krwawej orgii w Wildenhagen. Wystarczyło że ktoś krzyknął "Die Russen kommen",a niemieckie kobiety w szale zabijały swoje dzieci i popełniały samobójstwa.Opis tych wydarzen pokazano w serialu dokumentalnym "Die grosse Flucht", w Polsce emitowany na kanale Discovery pt. Exodus ze wschodu.Polecam też książkę Leszka Adamczewskiego Łuny nad jeziorami Agonia Prus Wschodnich

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam wszystkich,
    do poczytania:
    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/09/16/finski-przemysl-zaglady-obozy-koncentracyjne-w-kraju-swietego-mikolaja/

    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/08/06/to-byla-krwawa-rzez-bezbronnych-ludzi-ilu-polakow-zamordowali-niemcy-w-powstaniu-warszawskim/

    http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/07/23/5-zydow-ktorzy-dorobili-sie-na-ii-wojnie-swiatowej/

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń