KTÓREGO JĘZYK PRZETRWAŁ PRAWIE
800 - LETNIĄ NIEMIECKĄ OKUPACJĘ
(ORAZ NIEZWYKLE
RYGORYSTYCZNĄ GERMANIZACJĘ) -
TEJ PIĘKNEJ ŚLĄSKIEJ ZIEMI
"JA JUŻ BYM NAWET I SWEGO SYNKA POŚWIĘCIŁA - BYLEBY JUŻ TA
POLSKA WRÓCIŁA"
TO SŁOWA PEWNEJ ŚLĄSKIEJ MATKI, WYPOWIEDZIANE W 1943 r. KTÓREJ SYN ZOSTAŁ PRZYMUSOWO WCIELONY DO WEHRMACHTU I WALCZYŁ NA FRONCIE WSCHODNIM (TAK JAK PRÓBOWANO ZROBIĆ Z MOIM PRADZIADKIEM, KTÓRY CO PRAWDA NIE BYŁ ŚLĄZAKIEM, ALE ZA TO ... STUPROCENTOWYM NIEMCEM)
Ślązacy są jednym z najstarszych słowiańskich ludów dawnej Wielkiej Lechii, który przetrwał prawie w niezmienionym kształcie od czasów ... starożytnych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim ową "śląską godkę", która jest najmniej zmienionym, pierwotnym językiem starożytnych Słowian-Lechitów. Notabene trudno doprawdy się dziwić że Śląsk jest bodajże najbardziej lechicki ze wszystkich dotychczasowych ziem Polski, gdy przyjrzymy się jak w czasach starożytnych i na początku średniowiecza, wyglądało posiadanie Lechitów np. na terenach dzisiejszych Niemiec. Berlin, Hamburg, Lubeka, Wismar, Bremen, Brest, Monachium, Kolonia, Frankfurt nad Menem, Lipsk, Drezno, Erfurt, Jena, Chociebuż, Moguncja, Magdeburg i wiele innych (których nie ma już sensu tutaj wymieniać), miast w dzisiejszych Niemczech, zostało założonych przez Słowian/Lechitów/Polaków. Praktycznie nie ma dziś miasta w Republice Federalnej, starszego niż 500 lat, które nie miałoby swej słowiańsko/lechickiej historii - nie ma!
Ale przecież to nie wszystko. Lechici założyli również kilka miast we Francji, jak chociażby Brest w Bretanii nad Oceanem Atlantyckim (to także świadczy o ogromie terytorium, jakim wówczas władali Lechici, choć co się tyczy zamieszkujących ziemie dzisiejszej Francji - Celtów, to te korelacje pomiędzy naszymi grupami plemiennymi, wzajemnie się nakładały na siebie, szczególnie intensywnie ta współpraca wyglądała po obu brzegach Renu - czego chociażby dowodem jest fakt, iż pierwszą frankijską dynastię, która podbiła Francję i zjednoczyła dotychczas tam mieszkające ludy celto-romańskie, władała ... słowiańska dynastia Meroweuszy, zwanych we Francji Merowingami). Potem Francja zaczęła się coraz bardziej "germanizować", a było to spowodowane również koingerencją północnych plemion aryjskich (tzw.: skandynawskich) z haplogrupą I1 i I2 (tutaj jednak małe wytłumaczenie, przedstawiciele tej haplogrupy zasiedlali w większych skupiskach, głównie tereny dzisiejszej Finlandii i północnej Szwecji, natomiast owe sławne norweskie fiordy i ziemie Szwecji centralnej i południowej, w większości (niewielkiej), zasiedlali Słowianie/Lechici z haplogrupą R1a, haplogrupa I1 oraz I2 była na tych terenach w niewielkiej mniejszości, praktycznie te dwie grupy były sobie równe procentowo, i prawdopodobnie to z ich połączenia zrodzili się późniejsi wikingowie).
SŁOWIANIE/LECHICI BYLI TEŻ OJCAMI
PRAWIE WSZYSTKICH WSPÓŁCZEŚNIE WYSTĘPUJĄCYCH W EUROPIE JĘZYKÓW
Stąd nie dziwmy się że język śląski najbardziej przypomina język starożytnych Lechitów, to co jedynie może dziwić w tym momencie, to fakt, że udało się Ślązakom przetrwać 800-letnią zmasowaną germanizację tych ziem (nawet sami niemieccy historycy, jak np. Werner Hilgemann czy Hermann Kinder - przyznają, że starożytni "Germanie" przybyli na ziemie dzisiejszych Niemiec z północy, z Danii, Szwecji, Norwegii) i zachować własny język oraz pamięć genetyczną swej lechickiej przeszłości. To właśnie uniemożliwiło Niemcom w XIX wieku, skuteczną kolonizację i germanizację tego kraju (zresztą, w ogóle ich sukcesy germanizacyjne, na terenach Wielkopolski, Pomorza czy Śląska były nie tylko mizerne, ale wręcz ... prawie żadne i to w przeciągu ponad 30-tu lat działalności założonej przez Bismarcka w 1886 r. - Komisji Kolonizacyjnej, posiadającej ogromny budżet, który miał zostać przeznaczony na wykup ziemi od miejscowych Polaków w tych trzech dzielnicach i ofiarowanie jej - po niewielkich kosztach - przybyłym z głębi Rzeszy niemieckim kolonistom. W sporządzonym ok. 1910 r. sprawozdaniu z postępów Komisji Kolonizacyjnej, okazało się że prawie wszystkie tereny przez nią zakupione, które miały potem być przekazane niemieckim kolonistom z innych terenów Rzeszy, w zamian za ich osiedlenie się na "niemieckim wschodzie" - pochodzą ... od już mieszkających tam Niemców. Komisja Kolonizacyjna zakończyła swe istnienie wraz z kapitulacją Niemiec 11 Listopada 1918 r. i narodzinami Polski).
Niemcy jednak nie zamierzali odpuścić sobie Śląska, uważając go za część składową niemieckiej Rzeszy (dziś wszelkiego typu ziomkostwa, również marzą o powrocie "do stron ojczystych") i potrzeba było aż trzech kolejnych powstań Ślązaków (1919 - 1920 - 1921), by zwycięskie mocarstwa I Wojny Światowej podzieliły Śląsk pomiędzy Polskę i Niemcy. 22 czerwca 1922 r. po prawie 800 latach nieobecności, Wojsko Polskie wkroczyło na Górny Śląsk, witane tam bramami triumfalnymi i powitaniem setek tysięcy mieszkańców tej dawnej lechicko/polskiej ziemi.
NA KONIEC JESZCZE PAN ANTONI KONOPKA - O ŚLĄSKU, ŚLĄZAKACH, "RUCHU AUTONOMII ŚLĄSKA" I TEGO TYPU PODOBNYCH RUSKO-NIEMIECKICH
AGENTACH WPŁYWU
Witam wszystkich,
OdpowiedzUsuńco do germanizacji stylu życia, mowy i obyczajów śląskich/lechickich to, co nie udało się Niemcom udało się w ciągu 40 lat komunistom. Podam dwa przykłady traktowania ludzi z tego obszaru przez ludzi z innych obszarów Polski. Najpierw przykład mojej rodziny. Traf chciał, że kuzynka zamieszkała w pewnym momoncie swojego życia pod Opolem i to miejsce zamieszkania wystarczyło, aby pewna profesorka w Akademii Muzycznej w Krakowie stwierdziła, że ta Ślązara nigdy nie zaliczy u niej egzaminu na 5. Inny przykład to wielka aktorka - filmowa królowa Bona czyli Aleksandra Śląska. Jej prawdziwe nazwisko to Wąsik. Była córką Edmunda Wąsika - polskiego działacza społecznego i związkowego, uczestnika III powstania śląskiego. Również ona była traktowana pogardliwie na krakowskiej PWSA dlategp na przekór wszystkim przybrała aktorskie nazwisko Śląska. Birąc pod uwagę tylko te dwa przykłady nie dziwią mnie ciągoty Ślązaków do kultury niemieckiej. Efakt jest taki, że obecnie na dziadka i babcię mówi się teraz Opa i Oma (typowo po niemiecku). A jak mówiono jesze 50 lat temu ? Mówiono starzyk i starka ! To proste porównanie jest niesamowite, prawda ?
Pozdrawiam, Justyna
Takie przypadki zdarzają się wszędzie. Ludzka pamięć jest bardzo ulotna, ale ja kiedyś czytałem wspomnienia starej Ślązaczki, która pisała, że przed wybuchem I Wojny Światowej Ślązacy, którzy wyjechali do innych części Niemiec, także byli określani pogardliwie: "Schlesier", lub "Schlonzak" co świadczyło o ich polskich korzeniach. Nie byli też uznawani za "prawdziwych" Niemców.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam,
Usuńkiedy mój tata pracował jeszcze w RFN to też wspominał, że Niemcy pogardliwiej mówią o Ślązakach niż Polakach.
Pozdrawiam, Justyna