Stron

sobota, 5 listopada 2016

DZIEJE KORONY BRYTYJSKIEJ - Cz. IV

OD CELTÓW KU WSPÓŁCZESNOŚCI






LANCASTEROWIE i YORKOWIE

1399 - 1485

Cz. IV


HENRYK IV LANCASTER
(1367-1413)
(1399-1413)




4 kwietnia 1406 r. zmarł król Szkocji, panujący w tym kraju od 1390 r. - Robert III Stewart (żył 68 lat). Wraz z jego śmiercią, skończył się dobry czas dla hrabiego Northumberlanda i jego towarzyszy. Na tron teoretycznie wstąpił jedyny syn zmarłego władcy, 12-letni książę Jakub (panował jako Jakub I Stewart). Dlaczego teoretycznie? Ponieważ jeszcze przed śmiercią Roberta III, książę Jakub został wysłany przez ojca dla bezpieczeństwa do Francji (ojciec chciał go ratować przed niechybną śmiercią z rąk swego młodszego brata - Roberta Stewarta księcia Albany, który wcześniej zagłodził na śmierć w swym zamku starszego syna króla Roberta - księcia Dawida). Zatem w lutym 1406 r. młody książę wyruszył w otoczeniu dostojników królestwa do Francji. Okręt na którym podróżowali zwał się "Rycerzem Maryi" i należał do floty gdańskiej (wówczas Gdańsk był zajęty przez Zakon Krzyżacki). 22 marca 1406 r. u brzegów środkowo-wschodniej Anglii (w pobliży cyplu Flamborough), okręt którym płynął szkocki następca tronu, został napadnięty przez angielskich piratów. Tym sposobem książę Jakub został angielskim jeńcem i został przewieziony do londyńskiej Tower. Łącznie książę Jakub spędził w angielskiej niewoli ... 18-lat, dopiero w 1424 r. nowy król Henryk VI (wnuk Henryka IV), pozwolił mu powrócić do Szkocji. Przez ten cały czas Szkocją władał książę Albany Robert Stewart - wuj Jakuba. Pozbawił młodego władcę wszelkich praw, odebrał mu rodowe włości i dążył do tego by Henryk IV, a potem jego syn - uśmiercili królewicza.

Gdy więc książę Albany przejął władzę po śmierci króla Roberta III (który zmarł prawdopodobnie na atak serca, po wysłuchaniu wiadomości o uwięzieniu swego syna przez Anglików), sytuacja angielskich zbiegów ukrywających się w Szkocji, stała się niepewna. Tym bardziej że gubernator Szkocji, jak odtąd tytułował się książę Albany, dążył do poprawy stosunków angielsko-szkockich, sam mając nadzieję na uśmiercenie królewicza Jakuba rękoma Anglików (by samemu nie "brudzić sobie rak"). Dlatego też zaproponował Henrykowi IV wydanie Northumberlanda i jego kompanów. W zamian oczekiwał albo ścięcia Jakuba na angielskiej ziemi, albo odesłania go do Szkocji. Wszystko było już ponoć dogadane, do przekazania zbiegów miało dojść w najbliższych dniach, lecz właśnie wówczas sir Dawid Fleming (królewski dworzanin i zwolennik księcia Jakuba), poinformował Northumberlanda o planowanej "wymianie" i umożliwił mu i jego towarzyszom ucieczkę do Walii, będącej pod władaniem Owena Glendowera.

W tym samym czasie król Henryk IV ponownie cierpiał straszliwe bóle. Odnowiła się choroba skóry, która trapiła go już od kilku lat, poza tym król często słabł. Choroby te nawiedzały go cyklicznie co kilka miesięcy, ale gdy już przyszły, król nie był w stanie wstać z łoża, dochodziło nawet do tego że nie mogąc się podnieść, załatwiał się pod siebie, co powodowało że sprzątnięcie tego było dość trudne (króla bowiem należało podnieść z łoża i przenieść do innego by móc zmienić pościel). Gdy jednak choroba ustępowała, władca ponownie wracał do pełni sił. Ale najgorszy atak miał dopiero nadejść. Od 7 lutego 1403 r. król Henryk IV był żonaty z Joanną, córką króla Nawarry - Karola II. Kobieta ta nie miała z nim łatwego życia, nie mieli też żadnych dzieci, choć Joanna otaczała matczyną opieką dzieci króla z pierwszego małżeństwa z Marią de Bohun (zmarłą w 1394 r.). Starała się również zaskarbić sobie przyjaźń najstarszego syna króla - księcia Henryka (przyszłego Henryka V), i często brała jego stronę podczas kłótni Henryka z jego ojcem. Nie była jednak popularna wśród angielskiego ludu, powszechnie oskarżano ją o czary, które sprowadzają na króla nie tylko choroby skóry i słabe zdrowie, lecz także niemoc seksualną. W 1419 r. nowy władca Henryk V, nakaże nawet ją uwięzić pod zarzutem uprawiania czarnej magii.




Tymczasem Henryk Percy hrabia Northumberland niezbyt długo przebywał na dworze Owena Glendowera, zaraz też udał się w podróż do Francji, by prosić króla Karola VI (zwanego "Szalonym"), o pomoc militarną przeciwko królowi Anglii. Gdy przybył do Paryża starał się nakłonić francuskiego monarchę do interwencji zbrojnej przeciwko Henrykowi IV, twierdząc że król nie ma w Anglii poparcia i większość mieszkańców spiskuje przeciw niemu. Sam zadeklarował się jako zwolennik 15-letniego księcia Edmunda Mortimera hrabiego March, jako jedynego legalnego króla Anglii. Edmund Mortimer był wnukiem Filippy, wnuczki króla Anglii Edwarda III). Król Francji odrzucił jednak pretensje Mortimera, uznając prawo Henryka IV do karania swych zbuntowanych poddanych. Hrabia Northumberland musiał więc opuścić Francję. Wyjechał do Flandrii, potem do hrabstwa Holandii, wszędzie próbując zdobyć poparcie polityczne i militarne do dalszej walki z Henrykiem IV. Jego misja zakończyła się jednak totalnym fiaskiem i w lipcu 1407 r. powrócił do Szkocji.

W tym czasie zapał gubernatora Szkocji Roberta Stewarta księcia Albany i hrabiego Angus, do wzajemnego sojuszu z Anglią, dużo zmalał. Tym bardziej że nie mógł wpłynąć na Henryka IV by zgładził księcia Jakuba. Dlatego też pozwolił Henrykowi Percy'emu nie tylko osiedlić się w Szkocji, lecz także umożliwił mu przygotowania do inwazji na północną Anglię. Percy naprawdę sądził że panowanie Henryka IV jest tak niepopularne, a król tak znienawidzony przez lud, że poddani angielscy sami będą się garnąć pod sztandary księcia Edmunda Mortimera, którego on był najzagorzalszym zwolennikiem. Niestety, jego przypuszczenia okazały się płonne. Mimo to, w lutym 1408 r. z siłami jakimi dysponował, przekroczył granicę szkocko-angielską i rozpoczął "marsz na Londyn". Zajął miasteczko Thirsk i tam ogłosił swoją proklamację w której gwarantował uwolnienie ludu od obciążeń podatkowych nałożonych przez Henryka IV.

Następnie rozpoczął marsz w kierunku Knaresborough, nim jednak tam dotarł w rejonie mostu Grimbald, jego armia została zatrzymana przez siły królewskie pod wodzą szeryfa Yorkshire - Tomasza de Rokeby. Wówczas Northumberland skierował swą armię w kierunku Wetherby. 19 lutego wszedł do Tadcaster, lecz oddziały szeryfa de Rokerby posuwały się za nim i dotarły w podliże miasteczka około godziny 13:00. Henryk Percy postanowił przyjąć bitwę, nakazał więc swym siłom zająć pozycje i przygotować się do walki. Do starcia doszło pod Bramham Moor na południe od Wetherby 19 lutego 1408 r. Bitwa zakończyła się totalną klęską i pogromem armii Henryka Percy'ego, a sam hrabia Northumberland poległ w walce (prawdopodobnie przebity strzałą). Jego głowa została odcięta, zawieziona do Londynu i nabita na pal na moście londyńskim. Zaś części jego ciała zostały (podobnie jak przed pięciu laty jego syna Henryka Raptusa), poćwiartowane i wysłane do Lincoln, Berwick i Newcastle. Po jakimś jednak czasie (gdy ciało zaczęło cuchnąc i rozpadać się), król zezwolił na złożenie członków hrabiego Northumberlan'a do grobu. Został pochowany. Henryk IV odebrał jednak wszystkim przedstawicielom rodziny Percy'ego ich rodowe włości, doprowadzając do prawdziwej nędzy tak stary i niegdyś szlachetny angielski ród.




Wydawało się że król odniósł zwycięstwo, rozbił bowiem totalnie jakąkolwiek wewnętrzną opozycję przeciwko sobie. Możne rody angielskie nie próbowały już więcej podnosić buntu przeciw Henrykowi IV, widząc co stało się z rodem Percy. Możni zostali więc całkowicie spacyfikowani, pozostawała jeszcze co prawda kwestia Walii, ale na razie Owen Glendower nie próbował podejmować żadnych anty-angielskich akcji, dlatego też tę kwestię postanowiono odłożyć na potem. Henryk IV był odtąd niepodzielnym i powszechnie uznawanym monarchą, nie miał jednak czasu by się tym cieszyć. Po nowym 1408 roku, króla bowiem ponownie dopadła choroba. Medykom udało się ją co prawda osłabić, lecz w grudniu 1408 r. miał miejsce jeden z najgroźniejszych ataków. Króla "przybiło" do łoża na prawie trzy miesiące, wydawało się że już z tego nie wyjdzie. Henrykowi udało się jednak wyzdrowieć, doszedł do siebie na tyle że był nawet w stanie wziąć udział w turnieju rycerskim, który zorganizowano na cześć jego wyzdrowienia. Wziął udział tylko w jednym starciu, lecz starał się pokazać ludowi z jak najlepszej strony - jako zdrowy, silny i wciąż sprawny władca, dlatego też popisywał się wszem i wobec. Miał zresztą dopiero 42 lata.

Rok 1409 upłynął spokojnie i prawie bez dalszych objaw pogorszenia się królewskiego zdrowia (z drobnymi wyjątkami). W styczniu 1410 r. do Londynu przybyło poselstwo od Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego - Ulricha von Jungingena, proszące króla o osobiste uczestnictwo (na czele rycerstwa Anglii), w wojnie z "pogańską" Polską i Litwą. Henryk, prawdopodobnie zdając sobie sprawę że taka podróż w jego stanie (nawrót choroby mógł nadejść w każdej chwili), nie jest możliwa, wymigał się twierdząc że on bardzo chętnie wziąłby udział w nowej wojnie z poganami, lecz niepewna sytuacja z Walią i Francją, zmusza go by pozostał w kraju. Henryk w młodości już brał udział w walkach w szeregach Zakonu Krzyżackiego, w 1390 r. oblegał wraz z Krzyżakami Wilno. Wiadomość o wizycie dyplomatycznej przedstawicieli Zakonu krzyżackiego, znalazła się także w liście komtura Dietricha von Logendorfa, wysłanego do Malborka (siedziby Zakonu), 20 stycznia 1410 r.




Von Logendorf pisze w nim nie tylko o samej wizycie przedstawicieli Zakonu i królewskich próbach wymigania się z uczestnictwa w wojnie, ale także stwierdza z wyraźnym zaniepokojeniem, że na tym samym statku którym przypłynęły listy wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, przybył do Anglii również polski poseł, wiozący listy od króla Władysława Jagiełły. Dalej w swym liście von Logendorf pisze że w ślad za przybyciem do Londynu polskiego herolda, przybyło tu również dwóch polskich rycerzy. Jednym z nich był niejaki Jarosław z Iwna. Podarował on angielskiemu monarsze cztery piękne ogiery, które były darem od króla Władysława II Jagiełły, prosząc jednocześnie Henryka IV by nie wspierał militarnie (ani politycznie), Zakonu Krzyżackiego. Jarosław z Iwna miał bowiem wytłumaczyć królowi Anglii przyczyny wybuchu anty-krzyżackiego powstania na Żmudzi, przedstawił królewskie listy i opisał okrucieństwa krzyżackie popełniane na ludności żmudzkiej, litewskiej i polskiej. Ponoć gdy doszedł do opisywania gwałtów, jakie popełniali rycerze Zakonu na bezbronnych Żmudzinkach, król Anglii, miał powiedzieć: "Po to istnieją kobiety, by je gwałcić", oraz miał totalnie zbagatelizować sprawę. Król Henryk oficjalnie dał polskim posłom do zrozumienia że czuje się "dziecięciem Prus" (było to nawiązanie do jego wcześniejszych walk po stronie Zakonu na Litwie i w Prusach), a co za tym idzie zamierza wciąż wspierać Zakon Krzyżacki. Jeszcze 10 października 1409 r. zawarł on z przedstawicielami Zakonu układ w Westminsterze.

Mimo że "polska misja" zakończyła się niepowodzeniem, przedstawiciele Zakonu, obecni przy angielskim dworze (wśród nich właśnie Dietrich von Logendorf), zaniepokoili się ewentualną zmianą nastawienia angielskiego dworu do "wojny z poganami". Dlatego też Logendorf namawiał listownie wielkiego mistrza by wysłał do Anglii odpowiedź na "polskie zarzuty". Tak też się stało 20 maja 1410 r. Ulrich von Jungingen wysłał kolejne poselstwo, tym razem ze skargami na króla Władysława Jagiełłę i księcia Witolda (brata Jagiełły), przedstawiając ich w jak najgorszym świetle. Mimo to jednak, choć misja polskich heroldów zakończyła się niepowodzeniem, to odniesiono jeden sukces - przedstawicielom Zakonu udało się namówić do udziału w wojnie niewielką liczbę angielskich rycerzy, zaś sam Henryk IV, prawdopodobnie właśnie pod wpływem opinii Jarosława z Iwna, nie udzielił Krzyżakom pomocy militarnej, do jakiej się zobowiązał w traktacie westminsterskim z 10 października 1409 r. Nadal jednak król Władysław II Jagiełło był postrzegany w Anglii jako "niewierny, udający jedynie chrześcijanina".


PARODIA GRUNWALDU I ... REKLAMA PIWA "LECH"

ŚNIEG PO PACHY W ... LIPCU

"O CO CHODZI?"

"DOSTALIŚMY PREZENT OD WIELKIEGO MISTRZA"

"DANKE, DANKE, NO ALE - W CZYM ON JEST TYM MISTRZEM?"

"WE WOJNĘ CHYBA?"

"TAK?"

 (...)

"ALE KRÓL BIJE DAMĘ"

"TO CHYBA U WAS"





CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz