ANALIZA NAJKRWAWSZEJ I
NAJBARDZIEJ TOTALITARNEJ TYRANII
W DZIEJACH LUDZKOŚCI
ROZWÓJ MISTYKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
W STAROŻYTNOŚCI
"MIEJCIE WIARĘ W BOGA! ZAPRAWDĘ POWIADAM WAM, KTO POWIE TEJ GÓRZE: PODNIEŚ SIĘ I RZUĆ SIĘ W MORZE, A NIE WĄTPI W DUSZY, LECZ WIERZY, ŻE SPEŁNI SIĘ TO, CO MÓWI, TAK MU SIĘ STANIE. DLATEGO POWIADAM WAM: WSZYSTKO, O CO W MODLITWIE PROSICIE, STANIE SIĘ WAM, TYLKO WIERZCIE, ŻE OTRZYMACIE"
(Mk 11,23n)
Pierwsze lata, zaraz po ukrzyżowaniu (i zmartwychwstaniu) Jezusa Chrystusa (30-36), były okresem wewnętrznej konsolidacji jerozolimskiej gminy chrześcijańskiej i choć podejrzewa się że w owym czasie najprawdopodobniej istniały również inne (niewielkie) gminy chrześcijańskie w innych miastach Palestyny (Jezus wysyłał swych uczniów po całej Judei, jeszcze w czasach gdy nauczał), to nie miały one większego znaczenia i cały wzrok i tak wpatrzony był w Apostołów gminy jerozolimskiej. Mniej więcej w poprzednich postach opisałem jak wyglądało życie pierwotnej gminy pod przewodnictwem Piotra Apostoła, należy jednak słów kilka powiedzieć również (przynajmniej ogólnie - bardziej rozpiszę się o tym w innych tematach) o kilku wydarzeniach z tego okresu. Miały wówczas miejsce trzy ważne i warte odnotowania - wydarzenia dla rodzącej się gminy chrystusowej. Pierwszym z nich, było uleczenie chromego w Świątyni Jerozolimskiej przez Apostoła Pawła, co spowodowało znaczne zwiększenie się liczby wiernych a co za tym idzie pierwsze aresztowanie Pawła. Drugim wydarzeniem, są trzy kolejne aresztowania i zwolnienia z więzienia apostołów Pawła i Jana. Trzecim zaś, godnym uwagi (choć miałem go przytoczyć w innym temacie, mówiącym o Apoloniuszu z Tyany, ale uznałem że do tego tematu jednak bardziej pasuje) jest konflikt pomiędzy Apostołem Pawłem a - stojącym na czele innej gminy, zwanej simonitami - niejakim Szymonem Magiem. Jest to postać dość ciekawa i pozwolę sobie zaprezentować ją właśnie w tym temacie. Cały czas mówimy w tym momencie o okresie przed 36 r. czyli przed pierwszą, męczeńską śmiercią jednego z nawróconych z filozofii hellenistycznej Filona z Aleksandrii (żył w latach 20 r. p.n.e. - 50 r.), Żydów, jakim był (późniejszy) św. Szczepan. Zatem przejdźmy do owego pierwszego wydarzenia.
Piotr Apostoł uleczył chromego w Świątyni Jerozolimskiej. Tak owe wydarzenie opisują Dzieje Apostolskie: "Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę (w poprzednim poście pisałem już że pierwsi Chrześcijanie modlili się wspólnie z innymi Żydami w Świątyni Jerozolimskiej, w specjalnie dla siebie przygotowanym miejscu w portyku Salomona) o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wstępujących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten zobaczywszy Piotra i Jana (...) prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr wraz z Janem przypatrzywszy się mu, powiedział: "Spójrz na nas". A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. "Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź". I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go (...) i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga (...) i ogarnęło ich zdumienie z powodu tego, co go spotkało. A gdy on trzymał się Piotra i Jana, cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano Salomonowym" (Dz 3,1-11). Po tym uleczeniu, wśród Żydów zapanowała opinia, że Piotr jest cudotwórcą i coraz częściej przynoszono do Świątyni najróżniejszych chorych, aby przynajmniej ich dotknął. Wkrótce zaczęli przybywać chorzy i cierpiący ludzie również spoza Jerozolimy. Piotr miał ich dotykać i przywracać zdrowie, wcześniej każąc każdemu z nich wierzyć w Jezusa Chrystusa i w to że dzięki Jego sile sprawczej odzyskają zdrowie.
Owe tłumy, które zaczęły gromadzić się wokół Piotra i innych Apostołów, bardzo szybko zostały zauważone przez najwyższe władze Świątyni, a szczególnie arcykapłana Kajfasza. Nie podobało mu się przede wszystkim to, że Piotr powoływał się na zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, którego przecież zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej on i jemu podobni Faryzeusze i Sadyceusze - doprowadzili do śmierci na krzyżu. Wystąpiono więc z oficjalnym oskarżeniem o bluźnierstwo przeciwko Bogu (Kajfasza poparł dowódca straży świątynnej i wszyscy Sadyceusze), co spowodowało pierwsze aresztowanie Piotra i Jana. Arcykapłanowi i kolegium kapłańskiemu, nie podobało się również to, że Piotr poprzez swoje cuda, bardzo rozszerzył krąg wyznawców Chrystusa w Jerozolimie (z 3000 w chwili śmierci Jezusa do 5000). Oskarżono go więc o bluźnierstwo przeciwko Bogu i gloryfikację ukrzyżowanego buntownika. Nie udało się jednak znaleźć ku temu niepodważalnych dowodów (mimo że sam Piotr miał wystąpić w mowie oskarżycielskiej przeciwko Sadyceuszom, obwiniając ich za śmierć jego Nauczyciela). Jak więc podają Dzieje Apostolskie: "Postanowili tedy (...) nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga" (Dz 4,23). Po raz drugi Apostołowie Piotr i Jan trafili za kratki, w pierwszej sprawie o malwersacje finansowe w gminie chrześcijańskiej, gdy nawróceni na wiarę chrystusową - małżeństwo Ananiasz i Safira, ukryli część dochodów ze sprzedaży własnego majątku, który miał zostać przeznaczony dla chrześcijańskiej gminy jerozolimskiej. Oskarżenie dotyczyło (m.in.) wyroku śmierci, jaki chrześcijanie wydali na ową parę, jak również ponownego nauczania w imię "Chrystusa Zmartwychwstałego".
Początkowo Sanhedryn skazał ich na śmierć, potem (za sprawą rabbiego Gamaliela), zamieniono karę na ubiczowanie i wygnanie, gdy jednak Apostoł Piotr zaprotestował przeciwko temu wyrokowi, twierdząc ze jako obywatelowi rzymskiemu (miał tutaj zapewne na myśli obywatela Imperium Rzymskiego, czyli raczej poddanego, gdyż Żydzi w tym czasie nie byli w żadnym razie uważani za obywateli rzymskich z pełnią przysługujących im praw), należy się odwołanie do Rzymu (doprawdy nie wiem skąd się wzięło takie twierdzenie w Dziejach Apostolskich i skąd w ogóle Piotrowi przyszła na myśl taka linia obrony, była ona przecież już z gruntu niedorzeczna. Żydzi bowiem, podobnie jak wiele innych ludów Imperium Rzymskiego, liczących na przełomie I wieku p.n.e. i I wieku naszej ery - ponad 60 milionów mieszkańców - z czego samych obywateli rzymskich było może z 6 milionów - nie byli rzymskimi obywatelami, a jedynie rzymskimi poddanymi, ludnością podbitą. Mimo to Sanhedryn przyjął tę argumentację Piotra). Sadyceusze podjęli więc decyzję o wypuszczeniu Piotra i Jana na wolność. I tutaj musimy zrobić małą przerwą, bowiem okres pomiędzy drugim a trzecim uwięzieniem, poprzedza właśnie owe trzecie wydarzenie, związane z konfrontacją z Szymonem Magiem i jego zwolennikami (choć oczywiście nie tylko, bo należy pamiętać jeszcze o takich szczegółach jak kolejne uleczenia, nawrócenie Korneliusza, rzymskiego centuriona, zamieszkałego w Jerozolimie, oraz o pierwszym spotkaniu z (św.) Pawłem w Jerozolimie - ok. 35 r. Dopiero potem następuje trzecie uwięzienie Piotra). Przejdźmy jednak do osoby Szymona Maga, bo właśnie niedługo po opuszczeniu przez niego więzienia, doszło do ich konfrontacji.
Kim był Szymon Mag? Może zacznijmy od początku. Przyszedł on na świat w Samarii, we wsi Gitta. Był synem niejakiego Antoniusza i Racheli. Dużo podróżował (głównie do Egiptu), gdzie kształcił się wśród kapłanów z najróżniejszych sztuk, w tym również poznawał tajemnice magii. Pragnął wielkiej sławy, władzy i znaczenia, wkrótce po powrocie z Egiptu ogłosił się żydowskim Mesjaszem, który stoi wyżej nawet niż stwórca świata. Był biegły w wielu dziedzinach nauki i tajemnej wiedzy, szybko zdobył też własnych uczniów, którzy zaczęli uważać go za istotę boską. Kazał im nazywać się: "Hestos" (czyli "Stały"). Nim jednak zgromadził własnych zwolenników (wyznawców), zaraz po powrocie z Egiptu, przyłączył się do działającej w Samarii grupy religijnej niejakiego Dozyteusza (ok. 28 r. czyli jeszcze za życia Jezusa Chrystusa), który zgromadził wokół siebie trzydziestu uczniów, którzy mieli symbolizować trzydzieści dni miesiąca. Uczniów tych nigdy nie mogło być więcej niż trzydziestu, co oczywiście nie znaczyło że nie mogli kształcić się i inni wyznawcy, z tym że "stanowisko" ucznia, objęliby dopiero po śmierci któregoś z już obecnych. Oczywiście uczniami byli wyłącznie mężczyźni, ale w gronie Dozyteusza znajdowała się jednak kobieta (prawdopodobnie jego kochanka), o imieniu Selene. Była ona prostytutką, która podążyła za Dozyteuszem. Szymon spotkał tę kobietę i bardzo mu się ona spodobała. Postanowił ją odbić Dozyteuszowi. Żeby tego jednak dokonać, musiał się do niego zbliżyć. Postanowił więc zostać jednym z jego uczniów. Akurat jednak był "komplet" trzydziestu uczniów, więc Szymon musiał czekać na swoją kolej, w przypadku śmierci któregoś z nich.
Nie zamierzał jednak tego czynić, gdyż pałał gorącą żądzą do owej kobiety. Postanowił więc... obalić Dozyteusza, przeciągając jego uczniów na swoją stronę. Zaczął więc opowiadać im o sobie najróżniejsze rzeczy, niektóre tak niedorzeczne, że doprawdy przypominały bardziej bajki, niż rzeczywiste wydarzenia. Mówił im tak: "Potrafię czynić znaki i cuda, które umocnią naszą chwałę i wiarę (...) Mogę na przykład zniknąć ludziom z oczów, gdyby chcieli mnie schwytać - i w każdej chwili znowu się ukazać (...) Jeśli mnie zwiążą, sznury i kajdany same opadną, a spętają tych, co mi je nałożyli (...) Gdy zechcę, tchnę życie w martwe posągi, tak że wydadzą się ludźmi z krwi i kości. Na mój rozkaz drzewa i krzewy wyrastają w mgnieniu oka. Wchodzę w ogień, a płomień nawet mnie nie liźnie (...) Ukazuję się ludziom z dwiema obliczami naraz (...) Latam w powietrzu (...) Kiedyś moja matka Rachela kazała mi pójść w pole i kosić. Patrzę, a tu sierp leży. Powiedziałem: Wstań i zrób to za mnie! Posłuchał natychmiast. Sam skosił więcej zboża, niż dziesięciu chłopów razem. Popatrzcie na tamte zarośla i na to drzewo wysokie! To ja wyprowadziłem je z ziemi, i to w jednej chwili. A tamtą górę przebiłem na wylot (...) Ludy całe będą modliły się do mnie jak do boga i w miastach staną moje posągi", itd. itp. Oczywiście uczniowie Dozyteusza nie dawali się nabierać na te bajdurzenia, tym bardziej że większość z nich wiedziała z opowieści, że dana okolica była taka jeszcze za ich dziadów, mimo to słuchali (prawdopodobnie z ciekawości) opowieści Szymona. Nie udało mu się jednak przyciągnąć żadnego z nich na swoją stronę. W końcu któryś z uczniów Dozyteusza zmarł i Szymon objął jego miejsce wśród pełnoprawnych uczniów.
Tutaj jednak także zaczął podkopywać autorytet Dozyteusza, szemrząc za jego plecami że nie mówi on swym uczniom całej prawdy, bowiem tej prawdy wcale nie zna, jest więc ułomnym, zwykłym człowiekiem. Próbował też zbliżyć się do Selene, ale Dozyteusz zazdrośnie jej pilnował. Wreszcie doszły do niego słuchy o postępowaniu Szymona i postanowił bezpośrednio się z nim rozprawić. Opowieść o tych wydarzeniach została zaczerpnięta z relacji niejakiego Klemensa - Rzymianina, spisane potem przez Akwilę w jego "Rozpoznaniach" ("Recognitiones"). Według relacji owego Klemensa (który jak sam twierdzi, nie był uczniem Dozyteusza, jednak aspirował do tej roli), Dozyteusz miał wyjąć rózgę i zacząć nią okładać plecy i ciało Szymona. Ale, ku zdumieniu wszystkich owa rózga nie czyniła mu szkody, na ciele nie pojawiały się rany. Dozyteusz miał się przerazić i zapytać: "Powiedz mi, czy to ty jesteś Hestos, a pokłon ci złożę!", na co Szymon odpowiedział: "Jam jest!", po czym Dozyteusz upadł na twarz i bił mu pokłony. Ustąpił mu również rolę przywódczą wśród swego zgromadzenia, a sam zajął miejsce jako jeden z jego uczniów. Oddał mu również Selene, która odtąd stała się nałożnicą Szymona Maga. Szymon zaś przyjął nowy tytuł: "Mocy Najwyższej" zaś Selene nazwał "Ennoją" ("Myślą"), która była kwintesencją jego nauk i cudów. Od tej chwili pełnili oni rolę boga i bogini wśród swych wiernych. Stworzono nawet religijny mit, polegający na założeniu, iż Najwyższa Moc (w tym przypadku Szymon Mag), powziął pierwszą Myśl (czyli Selene), i rozpoczął stwarzanie całego świata. On więc jest bogiem-stwórcą wszystkiego co istnieje, zaś Selene jest twórczą boginią-matką, wysłaną z polecenia Najwyższej Mocy. Tak właśnie kazali się utożsamiać wśród swych uczniów i wiernych. Oczywiście twierdzili że ich ludzkie ciała, są jedynie powłokami, jakie musieli przybrać, aby żyć na ziemi i nauczać.
Trzeba jednak przyznać, że wiele z nauk Szymona Maga było dość interesujących. Mam tutaj na myśli pewne spostrzeżenia, co do istoty świata i stworzenia. Twierdził on bowiem, że świat nie został bezpośrednio stworzony przez Boga (czyli Moc Najwyższą), a jedynie przez istoty pyszne, stworzone przez niego, raza z boską Myślą, która miała być harmonią wszystkiego. Ani świat, ani człowiek nie został więc stworzony bezpośrednio przez boga, a jedynie przez istoty pomniejsze, zrodzone z boga (wydaje mi się że coś tutaj może być na rzeczy, zważywszy jeśli powrócimy sobie do innych moich postów na temat "Życia po Życiu" i ról poszczególnych dusz, jakie sobie wybierają w tzw.: Zaświatach. Warto to sobie przejrzeć i skorygować pewne wiadomości prezentowane przez ludzi, poddanych hipnozie). Według Szymona świat jest więc zły w samej swej naturze, zaś bóg przybywa do ludzi z zewnątrz (spoza okręgu wszystkich nieb). Myśl zaś, na tym świecie nie jest w stanie osiągnąć pełni swej mocy stwórczej, co powoduje że przeżywa upokorzenie i katusze, będąc z reguły (choć nie zawsze), bezsilną obserwatorką rozgrywających się na tym świecie wydarzeń (jakby tak się bardziej zastanowić... coś w tym jest. Zauważcie co piszą twórcy Ewangelii św. Marka, którą przytoczyłem na samym początku: "Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę powiadam wam, kto powie tej górze: podnieś się i rzuć się w morze, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy (...) tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie". Podobnie było z Jezusem chodzącym po wodzie i Piotrem, który także chciał tego dokonać, ale w międzyczasie zwątpił, na co Jezus miał powiedzieć: "Dlaczego zwątpiłeś, człowieku małej wiary". Zresztą jest to prawda stara jak świat, niestety, nie wszyscy o tym wiedzą, dlatego też owa szymonowa Myśl, musi cierpieć upokorzenia i katusze na tym świecie. Ja zaś osobiście wiem, że Myśl to potęga, która może zmieniać ludzkie losy i tworzyć zdarzenia, które pierwotnie wydawały się niemożliwe).
Było to jeszcze na kilka lat przed 35 r. gdy Szymon Mag i jego uczniowie, postanowili... przyłączyć się do rodzącego się w Samarii chrześcijaństwa. Działał tam jeden z apostołów o imieniu Filip, który chrzcił ludzi w nurtach tamtejszej rzeki Kison. Zjawił się tam również Szymon ze swoimi wyznawcami, którzy nazywali go "Najwyższą Mocą". Poprosił Filipa, aby ten ochrzcił również i jego i jego uczniów. Od tej chwili podążali oni za Filipem i mienili się chrześcijanami, jednak trwało to do czasu, gdy do Samarii nie przybyli Apostoł Piotr i Apostoł Jan. Tak to opisują Dzieje Apostolskie: "Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła Słowo Boże, wysłali do nich Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego (...) Wtedy wiec wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. Kiedy Szymon ujrzał, że Apostołowie przez wkładanie rąk udzielali Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze. "Dajcie i mnie tę władzę" - powiedział - aby każdy, na kogo włożę ręce, otrzymał Ducha Świętego. "Niech pieniądze twoje przepadną razem z tobą - odpowiedział mu Piotr - gdyż sądziłeś, że dar Boży można nabyć za pieniądze. Nie masz żadnego udziału w tym dziele, bo serce twoje nie jest prawe wobec Boga. Odwróć się więc od swego grzechu i proś Pana, a może ci odpuści twój zamiar. Bo wiedzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości" A Szymon odpowiedział: "Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, coście powiedzieli" (Dz 8,24).
Wydaje się, że to co opisują Dzieje Apostolskie o Szymonie Magu... zostało zmyślone, na potrzeby rodzących się gmin chrześcijańskich. Najprawdopodobniej Szymon wcale nie przyjął chrztu (a jeśli nawet przyjął, to nie uważał się za wyznawcę Chrystusa, tylko wręcz twierdził że... to on jest prawdziwym Chrystusem, bowiem może przebywać w kilku ciałach naraz - w jednym zginął na krzyżu, w innym narodził się jako Szymon w Samarii), nie jest też prawdą aby chciał uzyskać Ducha Świętego za pieniądze. Wystarczy bowiem się zastanowić, on, który siebie samego uważał za Najwyższą Moc, miałby się zniżać do jakichś praktyk, które w oczach jego uczniów stawiałyby go w jednym rzędzie z innymi Chrześcijanami. Jakiż by z niego był wówczas bóg? Co by znaczyły jego nauki? Natomiast dla Chrześcijan, stanowił w Samarii duże niebezpieczeństwo, więc przedstawili go, jako szarlatana co to za pieniądze pragnie zdobyć dla siebie Boską Moc. W tym przypadku postąpiono tak samo jak z Poncjuszem Piłatem, o którym już pisałem w jednym z poprzednich postów. Wroga i konkurenta religijnego, ukazano w jak najgorszym świetle, a że stanowił on realne niebezpieczeństwo, świadczy fakt, że został tak oczerniony w Dziejach Apostolskich. Nie traci się bowiem czasu dla kogoś, kto nie stanowi zagrożenia i pełni rolę przydrożnego religijnego głupka. Zauważcie co opisuje (na podstawie relacji Klemensa Rzymianina), Akwila w "Rozpoznaniach", oto bowiem Szymon miał powiedzieć takie oto słowa: "Musicie wiedzieć, że dusza ludzka zajmuje w świecie zaraz następne miejsce po Bogu, ale dopiero wtedy, gdy się wyzwoli z ciemnicy swego ciała. W tym momencie uzyskuje też wiedzę rzeczy przyszłych".
To na razie tyle, jeśli idzie o Szymona Maga i jego zwolenników. W kolejnej części przejdę już do rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa po Imperium Rzymskim i pierwszych apostolskich podróży misyjnych
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz