Stron

środa, 1 marca 2017

KONFLIKT POLSKO-ANGIELSKI - 1615 r. Cz. I

ORAZ KILKA INFORMACJI NA TEMAT

POLSKIEJ KOLONIZACJI AMERYKI



"DZIWIĘ SIĘ NASZYM ANGIELSKIM ZIEMIANOM ŻE PODRÓŻUJĄC PO NIEMCZECH NIE ZACIEKAWIĄ SIĘ PODRÓŻĄ Z BERLINA POPRZEZ PRUSY LUB POZNAŃSKIE DO WARSZAWY ALBO Z WIEDNIA PRZEZ ŚLĄSK DO KRAKOWA (...) MOŻNA ZOBACZYĆ W POLSCE MIEJSCA NADER GODNE UWAGI, SZCZEGÓLNĄ FORMĘ RZĄDU, WSPANIAŁOŚĆ DWORU KRÓLEWSKIEGO, NIEZWYKŁĄ WYSTAWNOŚĆ SZLACHTY"

BERNARD CONNOR
("THE HISTORY OF POLAND IN SEVERAL LETTERS TO PERSONS OF QUALITY")
1698 r.





XVI i XVII wiek, to czasy, gdy podróże po Europie były niezwykle popularne. Najpopularniejszymi krajami, do których wówczas podróżowano to były głównie Francja i Włochy, w drugiej kolejności państewka niemieckie i Niderlandy, zaś najmniej popularne (szczególnie jeśli chodzi np. o podróżników i kupców angielskich), to były takie kraje jak Hiszpania, Portugalia, Dania, Norwegia czy Rzeczpospolita. Mimo to doprawdy trudno uznać te słowa za prawdziwe, gdy ma się wiedzę o częstotliwości najróżniejszych kontaktów na linii Anglia-Polska w XVI wieku. Tych wizyt jest bardzo dużo, najróżniejszego rodzaju, począwszy bodajże od pierwszej w tym stuleciu, angielskiej  wizyty dyplomatycznej w Krakowie - z 1502 r. (poselstwo Geoffreya Blythe'a). Kolejne lata to seria następnych obustronnych wizyt dyplomatycznych, podróży handlowych i krajoznawczych. Czasy Henryka VIII i Elżbiety I to okres wzmożonego zainteresowania się dworu angielskiego sytuacją w Europie Środkowo-Wschodniej (co się zaś tyczy Polski, to raczej nie było tak dużego zainteresowania Anglią, jak w analogicznym przypadku Anglików). Po Rzeczpospolitej podróżował również ów sławny John Smith, założyciel pierwszej angielskiej stałej kolonii w Ameryce - Jamestown. Tak oto opisuje on swą podróż (pisząc w trzeciej osobie): "Udał się on pod zbrojną strażą do Rzeczycy nad rzeką Dniepr, w granicach Litwy, a stamtąd z równą grzecznością został przewieziony przez Kołocko, Dobrzesko, Dużybył, Drohobus i Ostróg na Wołyniu, Zasław i Olesko na Podolu, Halicz i Kołomyję (...) W całym swym życiu rzadko kiedy doświadczał większej czci, radości i zabawy, i każdy wojewoda, do którego przyszedł, nie tylko użyczył mu gościny, ale i dał mu coś w darze" (John Smith: "The True Travels, Adventures and Observations of Captain John Smith" - 1629 r. - "Prawdziwe podróże, przygody i obserwacje kapitana Johna Smitha").

W tym temacie jednak pragnę zaprezentować te niezbyt miłe momenty w stosunkach Polski i Anglii. Pierwszy przypadek ostrego sporu politycznego na linii Kraków-Londyn miał miejsce w 1597 r. i był związany z poselstwem posła Pawła Działyńskiego na dwór Elżbiety I (pisałem o tym tutaj). Dziś pragnę przedstawić spór (poważny konflikt dyplomatyczny), jaki powstał przed oboma dworami w roku 1615. Jednym z powodów owego konfliktu, był nieszczęsny los ojca Edmunda Campiona, jezuitę, który został stracony w publicznej egzekucji w Tyburn w 1581 r. (skazany na powieszenie do omdlenia, po czym miał zostać rozpruty i wszystkie jego wnętrzności kat wrzucił w ogień, na jego oczach, gdy konał. Potem dopiero odcięto mu głowę). Aby jednak zrozumieć kontekst (choć powodem owego konfliktu - sprzed wówczas już ponad trzydziestu lat - nie była tylko sprawa Edmunda Campiona, to jednak był jedną z kluczowych jego części), należy pokrótce przyjrzeć się osobie i powodom skazania na śmierć ojca Campiona. Edmund Campion (dziś święty Kościoła Katolickiego), był Anglikiem. Urodził się 25 stycznia 1540 r. w Londynie. Początkowo planował karierę wykładowcy uniwersyteckiego, jednak bardzo szybko powołanie wzięło górę i przyjął święcenia kapłańskie (w Kościele Anglikańskim) w 1564 r. Od początku jednak zdawał się ciążyć ku katolicyzmowi i w 1569 r. w obawie przed ujawnieniem, wyjechał do Irlandii. W 1571 r. całkowicie opuścił Wyspy Brytyjskie, udając się najpierw do Belgii i północnej Franci (Douai), a następnie od 1573 r. do Rzymu (dokąd udał się na piechotę, niczym pielgrzym). Tam poprosił papieża Grzegorza XIII o przyjęcie w szeregi zakonu jezuitów. Od 1564 r. przebywał już w Pradze, gdzie przez kolejne sześć lat wykładał w tamtejszym kolegium jezuickim. We wrześniu 1578 r. otrzymał święcenia kapłańskie (Kościoła Katolickiego), a w 1580 r. otrzymał od papieża tajną misję w swojej ojczyźnie.

Edmund Campion został wysłany do Anglii w czerwcu 1580 r. W tym czasie w jego kraju wiele się zmieniło, od czasu gdy opuścił angielskie brzegi. Jeszcze w 1571 r. wprowadzono tam karę śmierci za podważanie roli królowej, jako głowy Kościoła w Anglii (kilka miesięcy wcześniej, papież Pius V w swej bulli ekskomunikował Elżbietę I i zezwolił jej poddanym aby wypowiedzieli jej posłuszeństwo). Od tej chwili życie dla katolików w Anglii stało się doprawdy niebezpieczne. Po wsiach i miastach grasowała specjalna policja religijna, która miała prawo skontrolować każdy dom, gospodę czy przybytek w poszukiwaniu jakichkolwiek elementów katolicyzmu (różaniec, papieska Biblia, naczynia liturgiczne, krzyżyk czy choćby bicz do zadawania sobie bólu). Jeśli je znaleziono, aresztowano wszystkich domowników, po czym wytyczano im procesy religijne przed sądami. Całe lata 70-te XVI wieku, począwszy od edyktu papieskiego i nieudanego zamachu na życie królowej Elżbiety I, dokonanego przez weneckiego (katolickiego) bankiera - Ridolfiniego (1571 r.), spowodowały zaostrzenie prześladowań i kar wobec ujętych na wyznawaniu swej wiary - katolików. Tym bardziej że wydarzenia, jakie się wówczas działy w Europie (rzeź hugenotów w Paryżu podczas nocy św. Bartłomieja w sierpniu 1572 r. hiszpańskie masakry Holendrów, szczególnie ta w Naarden w 1572 r. i ta w Antwerpii, zwana "hiszpańską furią" z 1576 r.), powodowały chęć jeszcze większego zjednoczenia się Anglików, pod sztandarami religii anglikańskiej i królowej Elżbiety I. 




Do takiego właśnie kraju, oszalałego na punkcie katolików i katolicyzmu, zmierzał, wysłany w swej samobójczej misji (przez kardynała Williama Allena, również Anglika, który przekonał papieża do przeprowadzenia tej misji) Edmund Campion. Campion miał jednak pewne wątpliwości, pomimo tego iż był katolikiem i niezwykle mocno ciążył mu los współwyznawców w jego ojczyźnie, to jednocześnie czuł się wiernym poddanym królowej Elżbiety I - dlatego też Campion odmówił swego wyjazdu do Anglii, jeśli królewska ekskomunika Piusa V  nie zostanie cofnięta. I tak się też stało (również dzięki wsparciu kardynała Allena), w owym 1580 r. zdjęto z Elżbiety ekskomunikę. Wydano też specjalne instrukcje dla misjonarzy katolickich, udających się do Anglii, w których zabraniano im rozmawiania i pisania o polityce, oraz słuchania ludzi krytykujących królową. Mieli skupić się tylko i wyłącznie na nauczaniu wiernych i odtwarzaniu rozbitej społeczności katolickiej na Wyspach. Z punktu widzenia Rzymu, sprawa wyglądała jasno - albo Anglia wróci na łono Kościoła Powszechnego i ponownie podporządkuje się papieżowi, albo będzie zniszczona. Ekskomunika królowej została zdjęta tymczasowo a papiestwo przygotowało dość rozległą i bogatą paletę walki z angielską kontrreformacją, począwszy od ciągłego wysyłania księży katolickich do Anglii ("Mamy prawie 300 księży w szlacheckich i zamożnych domach i co dzień wysyłamy nowych, którzy będą kierowali sumieniami i czynami katolików, kiedy nadejdzie czas" - kardynał Allen w rozmowie z papieżem Grzegorzem XIII - 1580 r.), poprzez wsparcie duchowe i zbrojne powstańców w Irlandii, na interwencji zbrojnej (hiszpańskiej lub francuskiej), skierowanej przeciwko królestwu Elżbiety I kończąc.

Nic dziwnego że każda droga, każdy port były z polecenia królowej, obserwowane dzień i noc. Problemem były wielkie angielskie rody, gdzie papiescy misjonarze mogli uzyskać schronienie i dzięki których pomocy, ich teksty zostałyby powielone wśród biedoty. Nie można było bowiem oficjalnie przeszukać ich posiadłości, bez zgody najwyższych władz, a jeśli już nawet udowodniono by im wspieranie czy ukrywanie misjonarzy, nie mogli zostać poddani torturom Nic więc dziwnego, że najwięcej kapłanów ukrywało się właśnie w takich posiadłościach. Tak się właśnie dzieje również z ojcem Edmundem Campionem, który 25 czerwca 1580 r. wysiada z okrętu w porcie Dover, jako sir Edmundson, przybyły oficjalnie w interesach z Calais. Szybko jednak, jeszcze w samym porcie zostaje zatrzymany przez celników, którzy jednak po kilkugodzinnym przesłuchaniu puszczają go wolno. Sie Edmundson (a właściwie Edmund Campion), zmierza teraz do Londynu, do samej "paszczy lwa", gdzie otrzymał kilka ewentualnych adresów, gdzie może uzyskać schronienie. I tak rozpoczyna się jego prawie 13-miesięczny okres publicystycznej działalności misjonarskiej w Anglii. W czasie tych 13 miesięcy (do lipca 1581r.), czas spędzony na Wyspach spędza niezwykle pracowicie. Przeprowadza zabronione katolickie msze, odbywa kazania, naucza i tłumaczy Biblię oraz co bardzo ważne - podważa argumenty anglikańskich teologów, sprowadzając je do absurdu. W tym okresie wydaje też dwie bardzo ważne i niezwykle wśród możnych i ludu popularne prace. Pierwsza z nich nosi tytuł: "Wyzwanie" i Campion wyjaśnia w niej, że jego misja nie ma na celu godzenie w autorytet monarchii, a jest jedynie dysputą religijną i wzywa w niej anglikańskich teologów do pojedynku na argumenty. Druga, znacznie bardziej popularna praca, nosi tytuł: "Dziesięć dowodów" i w niej po kolei wykłada wyższość religii katolickiej nad anglikanizmem.

Jego działalność misjonarska (a przede wszystkim pisarska), powoduje, że staje się on najbardziej poszukiwaną osobą w Anglii Anno Domini 1581. Kilkakrotnie wymyka się obławie (dzięki pomocy lub dzięki własnej przebiegłości). Wreszcie szczęście go opuszcza (lipiec 1581 r.), gdy policja religijna Elżbiety I, otrzymuje wiadomość że autor "Dziesięciu dowodów" ukrywa się w posiadłości Lyford Grange. 60 ludzi otacza posiadłość z nakazem przeszukania i skrupulatnie sprawdzają każde pomieszczenie i schowek. Campion znów się ukrywa - nikt nie może go znaleźć, ale popełnia błąd - postanawia zmienić swoją kryjówkę na inną, wtedy wpada i zostaje aresztowany. Zadanie wykonane - ujęto największego "szkodnika" monarchii. Zostaje natychmiast przewieziony do Tower, i wtrącony do sławetnej Little Ease (czyli maleńkiej celi, gdzie więzień nie mógł ani stać ani się wyprostować, cały czas musiał siedzieć, a raczej kucać). Po czterech dniach, zamknięty niczym sardynka w puszce, zostaje wyciągnięty z celi i (ku swemu zdumieniu), przewieziony do pałacu królewskiego na spotkanie z królową. Teraz Elżbieta ma propozycję dla Campiona - jeśli wyrzeknie się katolicyzmu i przyjmie anglikanizm, jego dotychczasowe winy zostaną wybaczone, a on sam zostanie dodatkowo nagrodzony intratnym stanowiskiem w hierarchii Kościoła Anglikańskiego. Campion, kłania się monarchini i deklaruje jej swą wierność, ale odrzuca jej propozycję. Zostaje więc ponownie przewieziony do Little Ease na kolejne pięć dni. 

 
 ELŻBIETA I TUDOR



Po pięciu dniach wyciągają go ponownie, ale tym razem nie staje przed obliczem monarchini - trafia na tortury, gdzie jest łamany kołem. Potem znów trafia do swojej celi, gdzie spędza kolejne prawie dwa tygodnie. Następnie raz jeszcze idzie na tortury (łamanie kołem), po czym znów odprowadzają go (nie może już sam chodzić, więc jest ciągnięty) do celi. I wtedy właśnie (koniec sierpnia 1581 r.) pada propozycja zorganizowania debaty religijnej, pomiędzy nim a najlepszymi uczonymi w Piśmie teologami anglikańskimi. Dawno już w królestwie Elżbiety I nie urządzano takich debat, tym bardziej że w czasach rządów królowej Marii I Tudor, prześladowani wówczas anglikanie sami dopominali się zorganizowania takiej debaty - oczywiście wówczas do niej nie doszło. Odbyła się dopiero w ciągu pierwszych dwóch lat panowania Elżbiety I (ok. 1560 r.), ale zakończyła totalnym blamażem, gdyż królowa kazała po prostu... aresztować katolickich teologów i z całej debaty nic nie wyszło. Teraz, po dwudziestu latach, Elżbieta ponownie postanowiła wrócić do tej kwestii - A co, jeśliby dać temu papiście łomot na sali, wśród tłumu poddanych królowej? Upokorzyć go merytorycznie, wytknąć wszystkie jego doktrynalne błędy, tak, aby wszyscy widzieli że to właśnie anglikanizm jest prawdziwą religią, a katolicyzm to zwykła herezja? (tym bardziej że w swym: "Wyzwaniu" Campion sam nawoływał biskupów anglikańskich do walki na argumenty). Taka myśl pojawiła się zapewne w głowie samej królowej, lub kogoś z jej otoczenia, gdyż królowa przystała na pomysł zorganizowania takiej debaty. Doszło do niej dnia 31 sierpnia 1581 r.

Campion został wciągnięty do sali (nie mógł chodzić po tym jak ponownie poddano go torturom). Przez cały ten czas, gdy Campion siedział w swej ciasnej celi lub poddawany był torturom, teolodzy anglikańscy skrupulatnie zapoznawali się z jego "Dziesięcioma powodami" i szykowali linię ataku, przecież tutaj szło o honor i godność samej królowej - anglikanie musieli więc to starcie wygrać w cuglach. Opuszczając swoją celę w Tower, Campion skarży się naczelnikowi na tortury i złe traktowanie, co powoduje jedynie rozbawienie na twarzy naczelnika, który odpowiada że to były raczej pieszczoty niż prawdziwe tortury. Gdy zostaje doprowadzony na salę (również w Tower, bowiem cała ta debata odbywała się właśnie tam), zauważa że jest ona wypełniona po brzegi tłumem gapiów - każdy che zobaczyć jego spektakularną klęskę. Zostaje postawiony (choć ledwie może ustać o własnych siłach), naprzeciwko stołu, za którym siedzi dwóch anglikańskich teologów - Alexander Novell i William Day (na stole zaś leży wiele książek, stanowiących pomoc dla teologów). W pierwszych swych słowach, Edmund Campion wyraża sprzeciw, mówiąc że debata nie jest prowadzona na równych zasadach i że on nie miał czasu aby się przygotować. Wówczas padają odpowiedzi że mógł to czynić gdy siedział bezczynnie w celi. Campion argumentował że nie zostały mu doniesione żadne książki, na co naczelnik Tower stwierdził że o takie nie prosił (chodziło też o to, aby pokazać że Campion jest dyletantem a nie teologiem i że jego argumenty nie są warte funta kłaków). Skargi Campiona zostają więc odrzucone. 

Rozpoczyna się debata, która trwa cały dzień do zmroku (z krótką przerwą na obiad). Dyskusja opiera się na zagadnieniach kanonicznych, związanych z Pismem Świętym, jednak gdy debata dobiega końca, nie ma wyraźnego zwycięzcy (choć władze ogłosiły zwycięzcami swoich reprezentantów). Campion jednak nie został wyraźnie rozbity, więcej - niektórzy nawet z obecnego na sali tłumu, przyznawali mu rację. Wygląda wiec na to że mamy remis ze wskazaniem na Campiona. Do tego nie można było dopuścić bo to oznacza blamaż zarówno religii jak i monarchii. Należy więc zorganizować kolejną debatę, w wyniku której już na pewno Campion musi zostać pokonany w bitwie na argumenty. Władza jednak już nie znęca się fizycznie nad jezuitą, ale wciąż przetrzymywany jest on w swej Little Ease. 18 września ma miejsce druga debata w Tower, jednak przeciwnikami Campiona nie są już spokojni i kulturalni Novell i Day. Teraz stają przeciwko niemu prawdziwe "bulteriery reformacji" - jak William Fulke (który miał osobiste porachunki z Campionem jeszcze z czasów dzieciństwa) i Roger Goode. Pojedynek ten, wcale nie przypomina już debaty, Campion jest tutaj najzwyczajniej w świecie obrażany i upokarzany. Gdy podważa któryś z argumentów swych przeciwników, ci twierdzą że jest niedouczony lub że czegoś nie zrozumiał - traktują go jak ucznia, przekręcają jego słowa i przerywają twierdząc że mówi nie na temat. Campion mimo to radzi sobie całkiem nieźle, wytyka błędy swym interlokutorom, a nawet gdy jeden długo nie potrafi odpowiedzieć na jego argument, prosi jego kolegę by mu dopomógł. 


św. EDMUND CAMPION


Nie wygląda to dobrze, z punktu widzenia monarchii i anglikanizmu. Władza znów ogłasza zwycięstwo, ale nastroje są minorowe. Nie poszło dobrze, choć Campion zaciął się w pewnych momentach (oni korzystali z książek, on musiał wszystko recytować i przytaczać z głowy), należy zorganizować trzecią debatę - już ostatnia, gdzie definitywnie rozłożą papistę na łopatki. Dochodzi do niej pięć dni później - 23 września 1581 r. Fulke już na początku informuje Campiona, że za bardzo się rozgaduje i stwierdza że ma mówić krótko, rzeczowo, na temat. Podczas tej trzeciej już debaty, Campion ponownie jest obrażany i wyszydzany, ale główny nacisk postawiony jest na merytoryczne pobicie go argumentami. Rozmowa schodzi na temat Jezusa (czy może być jednocześnie w Niebie i w eucharystii). Campion znów wszystkie fragmenty Biblii musi przytaczać z pamięci, gdyż nie zostaje mu doniesiona żadna książka, a często nawet przechodzi do skutecznych ataków. To jest po prostu masakra, teraz już po trzeciej debacie widać że Campion wychodzi ewidentnie na prowadzenie. Wśród teologów następuje konsternacja - jak go pogrążyć, jest dobry, zbyt doby - punktuje nas z wyczuciem ale konsekwentnie. Może sobie już odpuścić, po co się kompromitować? Jak to? Przecież to oznacza również kompromitację samej królowej - należy zorganizować czwartą i ostatnią debatę, podczas której Campion będzie musiał uznać zwycięstwo teologów anglikańskich.

27 września ma więc miejsce czwarta i ostatnia debata z udziałem Edmunda Campiona. Znów jednak zmienia się para jego przeciwników (Fulke'a i Goode'a zastępują John Walker i William Charke - ten ostatni jest prezbiterianinem, za którymi także nie przepada królowa Elżbieta I, ale ponieważ nie mają wsparcia za granicą, nie są również prześladowani w taki sposób jak katolicy). W tej debacie Campion odnosi już widoczne zwycięstwo. To skandal! Jak można było pozwolić aby papista ośmieszył królową i naszą religię pytają się niektórzy możni z otoczenia Elżbiety I. Dość tego, dość argumentów, zobaczymy jak poradzi sobie z brutalną siłą - 31 października Edmund Campion ponownie trafia na tortury. Następnie trafia przed sąd, który stara się go wrobić w organizowanie zamachu na życie królowe. Sąd twierdzi że Campion miał stanąć na czele kilkunastoosobowej grupy spiskowców, przedstawiają mu jego "wspólników", których on nigdy na oczy nie widział. Campion twierdzi że skoro został zorganizowana pokazowa debata na argumenty doktrynalne z Pisma Świętego, to on został oskarżony w sprawach religii, a nie polityki, gdyby bowiem było inaczej, władza nie trudziłaby się aby organizować z nim debat. Ma rację - ale wyrok śmierci już jest podpisany, sąd teraz tylko musi znaleźć odpowiednio wielką jego winę. "Jesteś zdrajcą!" - krzyczy doń sędzia, i próbuje mu wmówić że zamierzał dokonać zamachu na życie królowej Elżbiety, nie przyjmuje też jego tłumaczeń po czym przechodzi do odczytywania wyroku i kary. 1 grudnia 1581 r. Edmund Campion zostaje w Tyburn powieszony do omdlenia, a następnie rozłożony na kole i rozpruty, po czym kat wyciąga jego wnętrzności i wrzuca w ogień, po czym odcina mu głowę. W ostatnich słowach, wypowiedzianych do tłumu w ten niezwykle deszczowy dzień, Edmund Campion mówi: "Powierzam swoją i Waszą sprawę Bogu Najwyższemu, który zsyła nam łaskę i godzi nas przed dniem sądu, byśmy w końcu zostali przyjaciółmi w niebie, gdzie wszystkie krzywdy zostaną zapomniane". Tak oto ginie człowiek, przez którego w ponad 30 lat później pomiędzy Londynem a Warszawą zbiorą się czarne chmury. 




  

 CDN.
      

2 komentarze:

  1. Witam wszystkich,

    tym razem nie podam żadnego linka ale mam prośbę do Ciebie, Lukasie, jeśli oczywiście Cię to zainteresuje, abyś temat tego konfliktu pociągnął na dalsze lata XVII wieku ponieważ natrafiłam swego czasu na artykuł o tym, iż Potop szwedzki zaczął się od potężnej łapówki, jaką Cromwell przekazał królowi szwedzkiemu właśnie za wszczęcie wojny z Polską.

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się może w kolejnych tematach, a co się tyczy tego - to był to konflikt dość dziwaczny, bowiem spowodowany przez... Na razie jednak nie wyprzedzajmy faktów, przedstawię je w kolejnej części.

      Również Panią pozdrawiam.

      Usuń