CZY KRÓLEWSKA FAWORYTA
LUDWIKA XV, WYWOŁAŁA EFEKT
"ŚNIEŻNEJ KULI" KTÓRY POGRĄŻYŁ
FRANCJĘ W ODMĘTACH REWOLUCJI?
"CUDOWNE LATA"
UMIŁOWANEGO WŁADCY
1723-1726
Cz. I
"SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST ZASADĄ POSTĘPOWANIA KRÓLÓW. NIE MA SILNIEJSZYCH DLA KRÓLÓW OBRONNYCH FORTYFIKACJI NIŻ MIŁOŚĆ I PRZYWIĄZANIE LUDÓW"
LUDWIK XV
Młody król był powszechnie kochany, gdziekolwiek się pojawiał, jadąc ulicami na białym koniu, zgromadzona ludność entuzjastycznie wiwatowała na widok tego nastoletniego chłopca, i nie była to wcale radość wymuszana zwyczajem, ale rzeczywiste uczucie miłości i przywiązania do tego jeszcze pacholęcia. Po raz pierwszy otrzymał przydomek "Umiłowany" ("Le Bien-Aime") w katedrze Notre Dame 11 sierpnia 1721 r. gdy lud po raz pierwszy ujrzał młodego króla zdrowym (Ludwik poważnie zaniemógł 31 lipca i choć stan jego zdrowia poprawił się już 4 sierpnia, to król po raz pierwszy pokazał się publicznie dopiero właśnie 11 sierpnia), wywołało to szał radości Paryżan i wszyscy dziękowali Bogu że zachował im umiłowanego króla. Dwór królewski powrócił do Wersalu (jeszcze decyzją regenta Francji - Filipa II Burbon-Orleańskiego) 9 marca 1722 r. (po sześć i pół rocznym okresie tzw.: "paryskiego wygnania"), choć sam król przybył tam dopiero 15 czerwca. Jego przyjazd był tam już od dawna oczekiwany i wszystko musiało wyglądać doskonale (ponoć służba nie spała całą noc, poprzedzającą jego przyjazd, gdyż kończono sprzątanie pałacu i ostatnie prace porządkowe, aby wszystko lśniło w chwili przybycia młodego władcy). W Wersalu Ludwik XV przystąpił też do komunii świętej - 9 sierpnia i bierzmowania - 15 września 1722 r. W wersalskim pałacu młody król zajął Wielką Salę Ludwika XIV, jako swój apartament, regent zajął apartament "Wielkiego Delfina" (syna Ludwika XIV), zaś dworacy, którzy wraz z nim przybyli do Wersalu zaczęli miedzy sobą walczyć o pokoje... dawnych faworyt Ludwika XIV. Dwór zresztą należało stworzyć od nowa, gdyż albo się już rozpadł (również poprzez działania regenta), albo naturalną sprawą, większość dworaków poprzedniego króla po prostu zmarła.
22 października 1722 r. miała miejsce uroczysta koronacja królewska Ludwika XV w katedrze w Reims. 15 lutego 1723 r. król skończył 13 lat, tak więc Parlament Paryża uznał go za pełnoletniego (22 lutego), zaś 2 grudnia tego roku zmarł regent Filip Orleański - Ludwik XV mógł wreszcie stać się pełnoprawnym monarcha, na wzór swych przodków. Nadal jednak był za młody by osobiście rządzić krajem (tym bardziej że niezbyt chętnie przykładał się do nauki), władzę wiec, po śmierci regenta, przejął książę Ludwik Henryk Burbon, prawnuk Ludwika Burbona Wielkiego Kondeusza (jednego z najsławniejszych wodzów Ludwika XIV). Ludwik Henryk należał do tej niewielkiej liczby ludzi, którzy zbili ogromny majątek w wyniku reformy monetarnej Johna Lawa z lat 1716-1720 (choć w jego przypadku było to podwojenie już istniejącej rodowej fortuny) i choć fizycznie (pomimo młodego wieku - miał bowiem w chwili objęcia rządów 31 lat) był postacią odpychającą (garb i niewidome oko), stworzył pokaźny prywatny dwór, a wiele kobiet wręcz rywalizowało o to, aby uczynił je swymi kochankami. On wybrał ambitną mężatkę - madame de Prie, która wraz z nim rządziła państwem przez kolejne dwa i pół roku. To właśnie ona wybrała młodemu królowi jego małżonkę - Marię Leszczyńską. Przez cały bowiem 1724 r. trwały starania o jak najszybsze ożenienie króla i choć on sam wcale się do tego nie palił, uznano że tak będzie lepiej dla kraju i dynastii, jeśli król właśnie teraz kogoś poślubi. Chodziło również o to, aby kandydatka była osobą nie mającą większego poparcia wśród zagranicznych dworów, jak również taką, która mogłaby się potem odwdzięczyć tym, którzy ją wybrali. Wybór padł na Marię Leszczyńską, córkę obalonego polskiego władcy - Stanisława Leszczyńskiego, przebywającej wraz z rodzicami na zamku w Wissemburgu. Prócz samej kandydatki (która była dość uległego usposobienia, a przez to uważano że będzie "łatwo sterowalna"), spodziewano się uzyskania tronu polskiego dla samego Ludwika XV, co uczyniłoby go najpotężniejszym władcą Europy.
KRÓLOWA MARIA LESZCZYŃSKA
5 kwietnia 1725 r. unieważniono zaręczyny króla z młodziutką (wówczas już 7-letnią) hiszpańską infantką - Marianną Wiktorią Burbon, wsadzając po prostu dziewczynkę do karety, dając jej lalki i oświadczając że... jadą na przejażdżkę w odwiedziny do jej ojca - króla Hiszpanii Filipa V (Marianna Wiktoria przebywała we Francji od 2 marca 1722 r.). Dziewczynka ponoć rozpłakała się, gdy się okazało że już nie może wrócić do Wersalu. Zerwanie zaręczyn spowodowało pewne perturbacje dyplomatyczne na linii Madryt-Paryż, z zerwaniem stosunków dyplomatycznych i kilkudniowymi rozruchami antyfrancuskimi w Madrycie. Poza tymi incydentami, nie ów krok nie doprowadził do wybuchu wojny, gdyż ani Hiszpania ani Francja nie były na to przygotowane. 27 maja 1725 r. w niedzielę, król ogłosił zgromadzonym w Wersalu dworakom, chęć poślubienia polskiej księżniczki. Co ciekawe, sama zainteresowana (wówczas 22-letnia kobieta), nie wiedziała o tych planach aż do dnia królewskiego wyboru, ponoć tę informację przyniósł jej, który wszedł do komnaty, w której wraz z matką szydełkowała i powiedział jej krótko: "Córko, jesteś królową Francji". Wybór o siedem lat starszej od króla kobiety, był korzystny dla księcia Ludwika Henryka i jego faworyty, gdyż dawał gwarancję usidlenia króla, przez starszą i bardziej doświadczoną osobę, która z kolei zawdzięczając wszystko swym protektorom, miałaby powierzyć im rzeczywistą władzę nad krajem, również i w kolejnych latach, lecz ta kandydatura nie spodobała się na dworze. Paryski adwokat Edmond Jean Francois Barbier tak pisał o królewskiej oblubienicy: "To małżeństwo nie podoba się nikomu. Wszyscy są ciekawi, w jaki sposób przyjmie ją król, który jest oziębły, jest jeszcze dzieckiem i nie wykazuje żadnego zainteresowania kobietami, tym bardziej że nie jest ona piękna, ani nawet ładna, a jest przy tym nieśmiała. Można się zastanawiać, czy małżeństwo to zostanie, czy nie zostanie skonsumowane".
Okazało się jednak że młodzi oblubieńcy przypadli sobie do gustu od początku, ich pierwsze (4 września 1725 r.) spotkanie na drodze w rejonie Fontainebleau, wypadło nad wyraz pomyślnie, oto relacja z ich spotkania: "Królowa wysiadła z karety i próbowała uklęknąć, lecz król, który stał na ziemi, nie pozostawił jej na to czasu: podniósł ją i pocałował w oba policzki z takim ożywieniem, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziano". Ślub odbył się 5 września w Fontainebleau, po czym nastąpiła niezwykle udana noc poślubna, którą chwalił się książę Ludwik Henryk Stanisławowi Leszczyńskiemu, mówiąc że król obdarzył królową "siedmioma dowodami swojej czułości". I tak upływały kolejne miesiące, które młoda para spędzała w pałacyku w Fontainebleau, gdzie odbywały się przyjęcia, teatry, kawalkady konne i parady wojskowe na cześć króla i nowej królowej, której Francja oczekiwała już od 42 lat (czyli od śmierci Mari Teresy, małżonki Ludwika XIV). Królowi bardzo spodobała się jego oblubienica, jak pisał Barbier: "za męża dostała najprzystojniejszego i najlepiej zbudowanego księcia na dworze, mając jeszcze i to szczęście, że mu się podoba". Ona sama zresztą też była oczarowana młodym małżonkiem, chciała spędzać z nim każdą chwilę czasu i smutniała, gdy informowano ją że to nie przystoi królowej Francji. Nie podobało jej się również to, że kardynał Andre Herkules de Fleury, osobisty wychowawca i przyjaciel króla, wtrąca się do ich pożycia małżeńskiego i nawet każe królowej zdawać relacje z tego jak przebiegają noce w królewskim łożu. Ona sama nie miała na dworze oparcia w nikim, prócz madame de Prie i księcia Ludwika Henryka Burbona, nie wiedziała też czy zostanie zaakceptowana, czy zdobędzie sobie odpowiednią pozycję i posłuch oraz czy po prostu będzie na dworze szanowana. Początkowo więc okazywała całkowitą uległość Fleury'emu i wypełniała jego polecenia oraz przekazywała mu informacje, potem jednak zaczęła się powoli buntować, jednak stary (73-letni) kardynał potrafił łamać jej opór w zarodku, a ona prócz madame de Prie i własnej matki Katarzyny Opalińskiej (również obecnej w Fontainebleau), nie miała komu się zwierzyć (dlatego tak bardzo pragnęła wciąż przebywać w towarzystwie króla).
1 grudnia 1725 r. młoda para przeprowadziła się już na stałe do Wersalu. Od tego czasu madame de Prie zajęła się układaniem listy dam dworu królowej, których łącznie było 12 (prócz samej madame de Prie, jeszcze 11 innych kobiet, wybranych spośród osobistych przyjaciółek i znajomych nałożnicy księcia Ludwika Henryka). Starała się stworzyć Marii Leszczyńskiej atmosferę swojskości - aby poczuła się wśród dworu obłudników i kombinatorów, myślących tylko o własnych korzyściach - jak w domu. Dwór wciąż się nudził, więc zajmowano się plotkowaniem, donoszeniem, szpiegowaniem i oczywiście ciągłym balowaniem, polowaniami oraz pochlebstwami, które raczej nigdy nie wyrażały prawdziwych uczuć tych, którzy te słowa wypowiadali. Królowej też przynoszono różne plotki, z którym ona sama nie wiedziała co ma uczynić. Król miał swoje obowiązki, więc królowa większość dnia spędzała w towarzystwie swych dwórek. Co jakiś czas Fleury domagał się od niej wyczerpujących informacji o miłosnych wyczynach króla w alkowie oraz w sposób zawoalowany dawał jej do zrozumienia, że nie życzy sobie, aby młoda królowa wtrącała się do polityki, tylko aby wypełniała jego polecenia. Ten stan podległości zaczął jej bardzo ciążyć, ale jeszcze wówczas nie wiedziała jak ma z tego wybrnąć. Święta Bożego Narodzenia upłynęły wspaniale, król tego dnia prawie nie opuszczał swej małżonki a i ona pragnęła spędzić święta w jego towarzystwie. Rano wybrali się na wspaniały objazd wokół Wersalu, a następnie po mszy świętej wyprawiono świąteczne przyjęcie. Bardzo podobnie było na Nowy Rok, gdzie urządzono wspaniałe uroczystości, połączone z fajerwerkami i iluminacjami (tego dnia 1 stycznia 1726 r. krewny królowej - hrabia Michał Tarło otrzymał z rąk króla Order Świętego Ducha), a następnie wybrano się na kolejne przyjęcia do Marly, gdzie dni spędzano na przechadzkach po tamtejszych ogrodach, zaś noce na blach i w alkowie.
Para królewska wraz z dworem, wróciła do Wersalu dopiero z początkiem marca 1726 r. Wówczas też wybuchł na dworze poważny skandal polityczny, który związany był z działaniami księcia Ludwika Henryka i madame de Prie, mającymi na celu odesłanie kardynała Fleury'ego z dworu i zniwelowanie tym samym jego wpływu na króla. Pani de Prie wciągnęła do tej intrygi również królową Marię, co potem odbije się pierwszym poważnym upomnieniem króla w stosunku do swej małżonki i swoistymi "cichymi dniami" w ich wspólnym łożu. A cała sprawa wyglądała następująco: królowa pewnej nocy poprosiła króla aby odwiedził ją w jej apartamentach. Ten, sądząc że chodzi o noc pełną uniesień w ramionach małżonki, skwapliwie przyjął zaproszenie, lecz okazało się że jest że u niej jest już książę Ludwik Henryk Burbon, który oczekiwał króla, aby wręczyć mu donos na Fleury'ego. Przedstawił w nim kardynała w jak najgorszym świetle, domagając się odesłania go z dworu. Król słuchał tego wszystkiego z nietęgą miną, co jakiś czas spoglądając na swą małżonkę z pytającym spojrzeniem: "Jak mogłaś dopuścić aby obcy mężczyzna wszedł do twojej sypialni?", ale nic wówczas nie powiedział. Gdy książę de Burbon zakończył swą przemowę, zapytał króla jaka będzie jego decyzja. Ten, rozgniewany opuścił komnatę, na drugi dzień zaś zrobił królowej pierwszą od chwili ich poznania, karczemną awanturę, zabraniając jej jakichkolwiek kontaktów z księciem de Burbon i jego małżonką i domagając się odesłania jej z grona dam dworu. Książę de Burbon zaś w kilka dni potem otrzymał dymisję ze swego stanowiska pierwszego ministra Francji, a urząd ten objął właśnie kardynał Fleury. To był kres marzeń królowej o usamodzielnieniu się spod jego wpływów.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz