Stron

poniedziałek, 6 marca 2017

WALKA WYWIADÓW - Cz. I

POMIĘDZY POLSKĄ A NIEMCAMI 

I SOWIETAMI W LATACH 1918 - 1939


 



"NIE MA CHYBA TAKIEGO KRAJU I TAKIEGO PAŃSTWA W EUROPIE I NA BLISKIM WSCHODZIE, W KTÓRYM POLSKI WYWIAD NIE UTRZYMYWAŁBY MNIEJ LUB BARDZIEJ ROZBUDOWANEJ SIATKI AGENTÓW. BEZ WZGLĘDU NA TO, GDZIE I JAK GO UGODZILIŚMY, W KRÓTKIM CZASIE WRACAŁ DO POPRZEDNIEJ FORMY, UCZĄC SIĘ Z PORAŻEK"

gen. REINHARD GEHLEN 
1945 r.


GENEZA 
POLSKIEGO WYWIADU


PAŁAC SASKI W WARSZAWIE
BIURO ODDZIAŁU II SZTABU GŁÓWNEGO 
WOJSKA POLSKIEGO
(WYWIAD I KONTRWYWIAD)
1930-1939



Kiedy właściwie narodził się polski wywiad? Czy wraz z odbudową państwa polskiego po I Wojnie Światowej w listopadzie 1918 r.? Nie, geneza tworzenia polskiego wywiadu jest znacznie starsza i sięga wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej w lutym 1904 r. Stał za tym Józef Piłsudski, wówczas członek Polskiej Partii Socjalistycznej, który jednak z socjalizmem raczej się nie utożsamiał, a traktował go jedynie jako formę walki o niepodległość Polski. W swym liście do Stanisława Wojciechowskiego z 9 października 1899 r. Piłsudski pisał: "Chciałbym tylko (...) zwrócić twoją uwagę w sprawie Polski socjalistycznej, że ja zgodzić się na nią mogę tylko jako na wynik ogólnosocjalistycznego dążenia do wzięcia władzy w swoje ręce; wszelkie zaś twierdzenie, że Polska niepodległa będzie po zwycięstwie w naszym ręku, a więc socjalistyczną, uważam za co najmniej ryzykowne (...) mogę powiedzieć że dążę do Polski socjalistycznej, gdyż na to jestem socjalistą, lecz nie mogę twierdzić i wprowadzić do programu punktu, głoszącego, że bez Polski burżuazyjnej się obejdziemy, ominiemy ją", zaś w kolejnym liście do Wojciechowskiego z 6 grudnia 1899 r. pisał: "Przy walce o niepodległość nie możemy liczyć na własne jedynie siły i zatem nie powinniśmy identyfikować momentów zdobycia niepodległości z momentem zdobycia przez nas władzy, że walczyć o niepodległość pomimo to musimy". 

Piłsudski należał do PPS-u od samego początku powstania tej socjalistycznej partii (listopad 1892 r.), jednak pierwsze lata upływały jedynie na pracy partyjno-konspiracyjnej, przy czym ciągle borykano się z problemem braku funduszy. Mimo to Piłsudski i kilku najstarszych towarzyszy partyjnych, takich jak: Stanisław Wojciechowski (późniejszy drugi prezydent odrodzonej Polski w latach 1922-1926), Witold Jodko-Narkiewicz (doktor praw, późniejszy dyplomata), Ignacy Mościcki (naukowiec i wynalazca, trzeci prezydent odrodzonej Rzeczpospolitej w latach 1926-1939), Bolesław Antoni Jędrzejowski, Aleksander Malinowski (inżynier technolog), Leon Wasilewski (historyk, w odrodzonej Polsce polityk i dyplomata), Feliks Perl, Aleksander Sulkiewicz, Jan Strożecki, Aleksander Dębski, Edward Abramowski, zamierzali priorytety partyjne (oczywiście nie bez wewnętrznych sporów) zamienić z walki klas i wprowadzania socjalizmu, na kwestie związane z niepodległością Polski - dla Piłsudskiego szczególnie kwestie socjalistyczne były drugo, a nawet trzeciorzędne - najważniejsza była niepodległość Polski i wypędzenie stąd Rosji. Tak pisał w tych latach: "Postanowiłem po powrocie do kraju (z Syberii, gdzie został zesłany i przebywał przez pięć lat 1887-1892) wstąpić do Proletariatu i starać się zreformować go w kierunku, który obecnie nazywa się P.P.S-owym (...) z tym postanowieniem przyjechałem do domu w drugiej połowie 1892 r. i... ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska jest już zbyteczną".

Nie było jednak pieniędzy a struktury (choć niezwykle lojalne i chętne do akcji "rewolucyjnych"), też były dość wątłe i składały się z zaledwie kilku tysięcy członków, rozsianych po całym zniewolonym kraju (mam tutaj na myśli jedynie zabór rosyjski). Oczywiście dla zapewnienia środków bezpieczeństwa, centrum partyjne PPS-u, mieściły się poza granicami kraju, a konkretnie w Londynie przy ulicy Beaumont Square 7 we wschodnim Londynie (1893-1899). W tych okolicach w 1888 r. grasował słynny londyński morderca prostytutek - Kuba Rozpruwacz. Jednak główna praca konspiracyjna toczyła się w kraju. 21 lutego żandarmi rosyjscy nakryli nielegalną drukarnię "Robotnika" (pisma PPS-u) w Łodzi, który redagował właśnie Piłsudski z małżonką Marią. Został aresztowany i trafił początkowo do więzienia przy ulicy Długiej 13. Tego samego dnia wpadł również Aleksander Malinowski, co spowodowało duży cios dla organizacji partyjnej w kraju, tym bardziej że utracono drukarkę, która nie należała do łatwych do odtworzenia elementów pracy konspiracyjnej. Dopiero 26 kwietnia ponownie ruszył druk "Robotnika" i "Przedświtu", tym razem jednak z Londynu. Natomiast Piłsudskiego przewieziono 17 kwietnia do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej i osadzono w celi nr. 39. Było pewne że zostanie skazany w najlepszym razie na ponowne zesłanie na Sybir, w najgorszym - czekała go nawet kara śmierci.




Nie wiadomo kto podsunął mu wówczas pomysł aby zaczął symulować chorobę umysłową, prawdopodobnie był to Aleksander Sulkiewicz, który rozmyślał jak uwolnić "Ziuka" z Cytadeli. Ale jeśli nawet tak było, to gros pracy w tym zakresie wykonała Gertruda Paszkowska ps. "Ginta", która stała na czele Kasy Pomocy Więziennej i przemycała tez bibułę oraz grypsy. Do spisku wciągnięto również lekarza, doktora Rafała Radziwiłłowicza a także pośrednio Aleksego Siedelnikowa (intendenta X Pawilonu) i jego żonę (Polkę), z którą bardzo dobrze znała się "Ginta". Chodziło o to, aby przyszły marszałek zaczął symulować chorobę psychiczną do tego stopnia, aby przeniesiono go do szpitala, skąd o wiele łatwiej dokonać ucieczki. I tak też się stało, Piłsudski odmawiał spożywania posiłków i stan jego zdrowia znacznie się pogorszył. Do tego dochodziły podania, które pisał do władz wiezienia, a które formułowane były w sposób nielogiczny i sprawiały wrażenie że ten, kto je napisał postradał rozum. 29 października 1900 r. po badaniu lekarskim, w wyniku którego Piłsudski wykazywał swoiste rozdwojenie jaźni, przewieziono go do Szpitala Aleksandryjskiego. Szybko jednak okazało się że nie ma tam oddziału psychiatrycznego, więc zdecydowano się wysłać go do Petersburga. 6 listopada ponownie zbadano "Ziuka" i choć lekarz psychiatra Iwan Szabasznikow stwierdził że Piłsudski symuluje chorobę umysłowa, postanowiono jednak odesłać go do Petersburga. Stało się tak 15 grudnia 1900 r. 

Józef Piłsudski trafił do szpitala Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu, którego ordynatorem był Polak - doktor Otton Czeczot. Został umieszczony we wspólnych salach z psychicznie chorymi. Z tego szpitala udało się "Ziukowi" uciec, przy pomocy doktora Władysława Mazurkiewicza, który specjalnie (na prośbę Sulkiewicza), zatrudnił się w tym szpitalu w marcu 1901 r. i 14 maja umożliwił Józefowi Piłsudskiemu ucieczkę i sam też uciekł (zmiana ubrania, podstawione dwie dorożki, gotowe mieszkanie konspiracyjne na Wasilewskim Ostrowie). Rozesłano co prawda listy gończe, ale Piłsudskiego nie udało się już schwytać. 21 stycznia 1901 r. wypuszczono z więzienia również jego żonę - Marię Piłsudską, sądząc że jest ona jedynie niewinną ofiarą miłości przebiegłego rewolucjonisty. Spotkała się z mężem ponownie w majątku Czystołuża w maju 1901 r. W czerwcu wyjechali do Lwowa, który wówczas znajdował się w zaborze austriackim, tam też zostały przeniesione drukarnie konspiracyjnych gazet (sierpień 1902 r.). Pierwsze jednak początki tworzenia zarówno struktur wojskowych przyszłego Wojska Polskiego (które w sierpniu i wrześniu 1920 r. rozbije nacierającą Armię Czerwoną, ratując przy tym większą część Europy od bolszewickiego jarzma) jak i polskiego wywiadu, mają miejsce z chwilą wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej w lutym 1904 r. Szczególne zainteresowaniem Japończyków zaczęły budzić wszelkie odśrodkowe ruchy antyrosyjskie, mogące osłabić od wewnątrz państwo carów i dopomóc w jego klęsce. 

Tutaj dużą role odegrał japoński baron gen. Giichi Tanaka, który już w 1902 r. zaczął rozmyślać nad użyciem polskich grup rewolucyjnych przeciwko caratowi. Tanaka od 1 listopada 1902 r. pełnił funkcję atachee wojskowego w Petersburgu i przybywając do rosyjskiej stolicy, miał już gotowe plany sabotaży i pozyskania opozycji antyrosyjskiej szczególnie wśród Polaków, choć początkowo dużą trudność sprawiło mu skontaktowanie się z tymi organizacjami. Sprawy przyspieszyły po grudniu 1903 (i otrzymaniu ostatnich wskazówek z Tokio, na temat tworzenia głębokiego wywiadu w samej Rosji). Tymczasem przedstawiciele PPS-u skontaktowali się z Japończykami przez ich ambasadę w Wiedniu. 8 lutego 1904 r. w dniu wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej, do ambasady japońskiej w Wiedniu, wysłał list Witold Jodko-Narkiewicz, proponując wzajemną współpracę w dziele walki z Rosją. 18 lutego, bardzo podobny list wysłał do ambasady japońskiej w Londynie Aleksander Malinowski, zaś 20 lutego ponownie drugi list do posła Nobuaki Makino w Wiedniu Jodko-Narkiewicz. 19 marca po raz trzeci, z tym że już konkretny (formowanie legionów u boku Japończyków lub za japońskie pieniądze), Jodko-Narkiewicz wystosował memorandum do ambasadora Makino w Wiedniu, ale nie uzyskał odpowiedzi. Makino bowiem nie miał zaufania do PPS-u. Uważał ich za marginalną partie, która nie ma zbyt dużego poparcia w społeczeństwie. Również w marcu, Józef Piłsudski wygłosił przemówienie w Petersburgu, na tajnym zebraniu młodzieży PPS-u (pojechał tam oczywiście incognito, przy okazji skutecznie wymykając się rosyjskim władzom i maskując za sobą ślady), gdzie streścił najważniejsze postulaty partii.




A brzmiały one następująco: 1) Największym wrogiem niepodległości Polski jest i pozostaje Rosja. 2) Wszelkie polskie organizacje polityczne, powinny łączyć się i wchodzić w sojusz nawet z diabłem, jeśli tylko pomoże on pokonać i rozbić Rosję. 3) O jakimkolwiek sojuszu z Rosją mowy być nie może. 4) PPS dąży do czynu zbrojnego w celu odbudowy polskiej państwowości i nie zamierza zastanawiać się nad propozycją jakiejkolwiek autonomii. 5) Rosja jest kolosem na glinianych nogach a w tej wojnie zwycięstwo odniesie Japonia i dlatego PPS powinna współdziałać z Japończykami w celu osłabienia lub nawet rozbicia Rosji. Józef Piłsudski stwierdził również: "W tym momencie musimy być gotowi, abyśmy mogli rzucić na szalę walk światowych swoje siły nie jako przyczepek do Moskala, Prusaka czy Austriaka, lecz jako własne, świadome swych dróg i celów". Ponieważ jednak ambasada Japonii w Wiedniu nie odpowiadała na listy Jodko-Narkiewicza, postanowiono uruchomić "kierunek paryski". Tamtejsza ambasada (poprzez atachee Hisamatsu, a potem Ichiro Motono), odpowiedziała na list Wacława Studnickiego ps. "Hannibal" i rozpoczęła się ożywiona korespondencja. "Hannibal" nie zamierzał jednak poprzestawać na dywersji antyrosyjskiej w kraju i planował nawet utworzenie legionów polskich u boku armii japońskiej w Mandżurii. Z ochotnikami do takiej armii polskiej nie byłoby większych problemów, zważywszy że w Mandżurii i Jakucji żyło wielu Polaków, którzy tam właśnie budowali nowe trasy kolei transsyberyjskiej (swoją drogą, niewielu wie, że najliczniejszą grupą pracowników Forda w USA na przełomie XIX i XX wieku, byli właśnie Polacy. Za nimi dopiero plasowali się Włosi potem Niemcy. Ford zatrudniał Polaków głównie dlatego, że byli najlepiej wykształconymi pracownikami - większość Polaków w USA, którzy przyjechali tam z Polski, umiała czytać i pisać i znała się na pracy, która wcześniej wykonywała w kraju. Brało się to z faktu że przy każdej parafii istniała szkoła, kształcąca chłopów i robotników, dla porównania wśród Włochów dopiero co dziesiąty potrafił pisać i czytać).

W czerwcu 1904 r. w celu przyspieszenia planów formowania polskiego wojska u boku Japończyków, udał się do Tokio wraz z Tytusem Filipowiczem - Józef Piłsudski. Zawiązane w tym okresie kontakty, zaowocowały doskonałymi relacjami polsko-japońskimi w późniejszych latach, gdy japońscy oficerowi przejeżdżali do Warszawy aby tutaj się szkolić w dziedzinie kryptologii i łamania szyfrów wywiadowczych, a po wybuchu II Wojny Światowej i niemieckiej agresji na Polskę, Japończycy uruchomili swe ambasady w Rumunii i na Węgrzech, aby dopomóc oficerom w przedostaniu się na Zachód lub na Północ Europy w celu umożliwienia im dalszej walki z Niemcami (i Sowietami). Polska też nie zamierzała wypowiadać wojny Japonii po ich ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 r. a gdy już została do tego zmuszona przez naszych "sojuszników"... Japończycy nie przyjęli tej deklaracji, twierdząc że z Polską nie mają żadnych spornych spraw i podziwiają Naród Polski w jego walce o wolność, jako naród samurajów. No ale nie wyprzedzajmy faktów. Na razie stanęliśmy na podróży Piłsudskiego i Filipowicza do Tokio.












 
CDN.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz