Stron

sobota, 2 września 2017

WIELKA HISTORIA SEKSU - Cz. VII

OD CZASÓW STAROŻYTNYCH

PO NAM WSPÓŁCZESNE


STAROŻYTNA BABILONIA I ASYRIA

(ok. 3 000 r. p.n.e. - ok. 550 r. p.n.e.)

 MAŁŻEŃSTWO - RODZINA - SEKSUALNOŚĆ

Cz. II





Małżeństwo było jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu mieszkańca starożytnej Mezopotamii, choć istniała różnica w pozycji żony i męża. Mężczyźni żenili się bowiem z reguły w wieku już dojrzałym (lub po osiągnięciu wieku męskiego, czyli po ukończeniu dwudziestego roku życia), natomiast kobiety stawały się żonami jeszcze jako nastoletnia dziewczynka (częstokroć wydawano za mąż już 12-letnie dziewczęta, ale to i tak nic, w porównaniu z Egiptem, gdzie żonami stawały się nawet 6 lub 7 letnie dziewczęta). Dodatkowo mężczyzna mógł sobie kupić przyszłą żonę (często czyniły tak matki, kupując niewolnice na przyszłe żony dla swych synów, jak to się stało chociażby w przypadku dostojnej pani Nihtesaru, żyjącej w czasach panowania króla Nabuchodonozora II - czyli w VI wieku p.n.e. która zakupiła dla swego syna młodą niewolnicę o imieniu Ninlilhatsine, płacąc za nią 16 srebrnych szekli. W tym celu sporządzony został dokument kupna/sprzedaży - który przetrwał do naszych czasów i stąd wiemy że taka transakcja miała miejsce. Ninlilhatsine początkowo była własnością swej pani, która przygotowywała ją do zamążpójścia z własnym synem - prawdopodobnie ona też nadała jej imię, pod którym ją znamy. Przed samym aktem małżeńskim, dziewczyna została wyzwolona, a w spisanym kontrakcie ślubnym, przyznano jej status małżonki, mimo że nie była w stanie wnieść własnego posagu - czyli szirku. Tak jednak działo się w wielu przypadkach, gdy albo młodzi mężczyźni, albo ich rodzice - głównie matki - kupowali sobie żony spośród niewolnic, których zarówno w Babilonii jak i Asyrii zawsze było więcej niż niewolników).

W języku staro-babilońskim słowo "mężczyzna" brzmiało "amelu" (było równoznaczne ze słowem "człowiek"), "kobieta" to "sinistu", a "niewolnica" to "amtu". Po wyzwoleniu i zamążpójściu niewolnica staje się kobietą, gdyż wcześniej jest tylko "zwierzęciem w stadzie" - jak mawiali o niewolnikach Babilończycy. Jednak nie ma znaczenia czy kobieta urodziła się wolną czy niewolnicą, gdyż jako żona i tak jest zobowiązana do tolerowania mężowskiej niewierności (mało tego, mąż może utrzymywać oficjalną kochankę, która zamieszkiwać będzie w jego domu, pod wspólnym dachem z oficjalną małżonką). Taka kobieta, zwana była "esirtu" czyli nałożnica/kochanka. Mężczyzna w Babilonii (jak również w Asyrii) mógł posiadać tylko jedną oficjalną żonę, ale za to miał prawo utrzymywać nawet po kilka nałożnic, które jednak winne były szacunek oficjalnej małżonce. Tylko ona miała prawo do nakrycia głowy chustą, co stanowiło o jej statusie jako kobiety wolnej i zamężnej, esirtu nie ma prawa zakładać chusty na głowę, gdyż jako kochanka i utrzymanka nie jest uważana za kobietę w pełni wolną. Mało tego, oficjalna małżonka może umieścić ją w pokojach służby, a nawet zamienić w osobistą niewolnicę (częstokroć esirtu nosiły przed małżonkami swego kochanka, krzesła, gdy żony udawały się np. do świątyni, oraz pełniły obowiązki przy porannej toalecie oficjalnej małżonki). W tym przypadku nie miało żadnego znaczenia, czy kobieta, która jest małżonką, była wcześniej niewolnicą, a nałożnica jej męża wolną kobietą - tutaj bowiem te relacje ulegały odwróceniu.




W Babilonii i Asyrii mężczyzna mógł się rozwieść z żoną jeśli uznał że jest nazbyt rozrzutna, bezpłodna lub podejrzewał ją o zdradę. Jeśli udowodniono żonie zdradę, czekała ją zagwarantowana prawnie kara śmierci poprzez publiczne ukamienowanie, ale mąż mógł ocalić żonę, jeśli by wcześniej jej przebaczył, żona zaś nie miała żadnej możliwości rozstać się z mężem, gdyż on był jej opiekunem i panem - dosłownie, częstokroć rozwód był błogosławieństwem dla kobiety, gdy mąż się na niego zdecydował, bowiem wcale nie musiał tego robić i zwracać jej darowiznę, zwaną "tirhatu" (zabezpieczającą kobiety przed porzuceniem jej przez męża), zawsze bowiem mógł... sprowadzić ją do pozycji niewolnicy - i na to zezwalało mu prawo (ale tylko w sytuacji zdrady lub bezpłodności). Żona była również odpowiedzialna za mężowskie długi (no chyba że przed ślubem zawarto w tej kwestii specjalny zapis). Bezpłodność stanowiła największe nieszczęście dla kobiety z Mezopotamii, nie dość że mąż mógł się z nią rozwieść, to już nikt by jej nie poślubił, a i rodzina nie chciała z reguły przyjąć z powrotem "bezpłodnej", gdyż wówczas wystawiała się na potępienie lokalnej społeczności. Bezpłodna kobieta w zasadzie była na przegranej pozycji w każdej możliwej sytuacji, gdyż nawet jeśli mąż zezwolił jej mieszkać w swoim domu po rozwodzie, to jej pozycja była już podobna do pozycji niewolnicy i teraz to ona musiała służyć kolejnej mężowskiej małżonce, wybranej (lub kupionej) właśnie po to aby dała mu potomstwo. Jeśli natomiast bezpłodnym okazywał się mąż, nie było to w ogóle komentowane w mezopotamskim społeczeństwie, a panowało raczej współczucie wobec tego, że ów mężczyzna nie pozostawi po sobie własnych dziedziców (szczególnie synów). 

Jeśli jednak mąż nie mógł mieć własnych dzieci, zawsze mógł adoptować dzieci cudze do własnego rodu i zapewnić im dach nad głową, wyżywienie oraz dziedzictwo (pewien kupiec z XV wieku z miasta Kirkut, adoptował wielu synów, głównie z biednych rodzin, zapewniając im równe prawo do dziedziczenia własnego majątku). Ojciec miał całkowite władztwo nad życiem i zdrowiem swych dzieci, był dla nich, jak określają to zapiski: "panem i właścicielem". To ojciec decyduje o ożenkach swych dzieci i o tym jaką mają oni spełnić rolę w przyszłości. Nie ma mowy o sprzeciwie, matka nie ma żadnych praw, w stosunku do swych dzieci, chyba że mąż uzna inaczej. Dzieci obowiązane są do szacunku i posłuszeństwa rodzicom (szczególnie ojcu) i do pomocy im na starość. Jeśli mężczyzna spłodził dzieci z niewolnicą, były one również niewolnikami (chyba że ojciec je adoptował), dopóki on żył, zyskiwały natomiast automatyczną wolność w chwili śmierci ojca. Wolność zyskiwała wówczas również ich matka (jeśli wcześniej nie została wyzwolona). Zdarzało się jednak że niewolnice dla swych mężów nabywały żony, aby ci nie brali sobie oficjalnych esirtu. O ile mąż mógł kupić i poślubić niewolnicę, wyzwalając ją, o tyle wolna kobieta mogła poślubić niewolnika tylko za zgodą członków własnej rodziny (ojca lub braci), jeśli nie wnosili oni żadnych zastrzeżeń w tej kwestii, kobieta mogła kupić, wyzwolić i poślubić niewolnika (no chyba że niewolnik należał do innego pana, wówczas musiała również uzyskać jego zgodę na małżeństwo). 




Kupowano również niewolników i niewolnice po to tylko, aby ci płodzili ze sobą nowych niewolników, tym samym powiększając majątek pana i jego potomków. Niektórzy niewolnicy stawali się bardzo majętni i kupowali własnych niewolników, choć ich status wciąż się nie zmienił i sami podlegali swemu panu (żyjący w V wieku p.n.e. już po podboju Babilonii przez Persję, niewolnik imieniem Ribat doszedł do takiego majątku, że posiadał ziemię, kilka domów i stawy (które wydzierżawił synom żydowskiego bankiera imieniem Muraszu - jak mówi babilońska inskrypcja z tego okresu). Obowiązkiem żony i niewolników (którymi zarządzała), było przede wszystkim dbanie o dom i opieka nad swymi dziećmi. Dzień powszedni mieszkańców Babilonii i Asyrii zaczynał się od porannego powitania (z reguły całowano się na dzień dobry, jako symbol podzięki bogom, że pozwolili oni spokojnie przetrwać noc). Następnie przystępowano do porannej toalety - załatwiano potrzeby fizjologiczne i myto się (używano nawet mydła, które co prawda nie przypominało dzisiejszego, ale można je tak właśnie nazwać, choć wykonane było ze zmieszanego ze sobą popiołu, oliwy i delikatnej glinki), golono się (te prace w bogatych domach wykonywali specjalnie przyuczeni niewolnicy), następnie ubierano się i przystępowano do śniadania. Było ono z reguły dość skromne, a składał się nań głównie chleb (który nie przypominał dzisiejszego, było to raczej ciasto bez skórki, przypominające bardziej placki lub naleśniki niż chleb, który popijano wodą lub napojem palmowym. Następnie udawano się do pracy (rzemieślnik szedł do warsztatu, kupiec na bazar itd.). Po pracy spożywano obiad-kolację , na który składały się z reguły (w bardziej zamożnych domach): ryby, mięso, jarzyny (dynie, ogórki, melony, daktyle etc.), sery, owoce i ciasta (spożywano również gotowaną szarańczę - to dodam jako małą ciekawostkę). To wszystko popijano winem, piwem lub napojem palmowym (ewentualnie zwykłą wodą). Po kolacji Babilończycy zaś spędzali czas już wedle własnych upodobań (oczywiście nie wszyscy szli do pracy, ludzie majętni nie pracowali fizycznie, raczej zajmowali się własnymi interesami np. swoimi placówkami handlowymi i organizacją doń karawanów).

 Miarą bogactwa było posiadanie ziemi i złota (również klejnotów, które często zamawiały bogate damy). Zwykłe wynagrodzenie płacono jednak albo bezpośrednio w towarach, albo w szeklach, które to bryłki (częściowo srebrne) były substytutem pieniądza. Według kosztów wynagrodzeń i utrzymania z czasów Nabuchodonozora II, wychodzi że dobre wino gronowe kosztuje 8 szekli za dzban (płacono również w towarach, był to więc częściowo handel wymienny), ale już wino daktylowe (uważane za napitek dla najuboższych), kosztowało jedynie pół szekla (można przyjąć, że jeden szekiel to mniej więcej 25 amerykańskich centów), jeden gur daktyli (czyli 0,41 kg.) kosztuje właśnie jednego szekla, olej sezamowy półtora szekla, a jęczmień na ciasto chlebowe od 1 do 3 szekli (tanieje w okresie żniw). Natomiast zarobki wyglądały następująco: robotnikom i rzemieślnikom płacono głównie (choć nie tylko) w towarach i tak otrzymywali określoną ilość jęczmienia (placków chlebowych), daktyli, wina, piwa, oliwy oraz mydła. Ci którzy otrzymywali zapłatę w szeklach, według zapisków z czasów Nabuchodonozora - dostawali od 60 do 150 szekli (niewolnika można było zaś nabyć już od 40 szekli w górę). Zakupy dla domu robiły albo żony osobiście, albo wysłane przez nich niewolnice (w tym również owe esirtu).




Kobieta w ciąży była szczególnie szanowana, ale gdy tylko urodziła, od razu stawała się... nieczystą. Przez trzydzieści dni po urodzeniu była odosobniona i trzymana pod kluczem w jednym z pomieszczeń, z którego jednak usunięto wszelkie meble i sprzęty. Kobieta spała na leżance i nie mogła niczego dotknąć (nawet posiłek podawano jej w taki sposób, aby niewiele mogła sama dotknąć. Po trzydziestu dniach, wypuszczano ją z zamknięcia i owinięta w białą szatę, szła by się oczyścić - wówczas po raz pierwszy od miesiąca myła się i brała kąpiel - dopiero wówczas mogła ponownie stać się żoną i matką (ale gdy tylko dostała okresu, ponownie w miesiącu zmykano ją na sześć dni i ponownie potem musiała się z tego oczyścić, aby móc zbliżyć się do męża i dzieci). Liczyło się tylko urodzenie syna, córki traktowano jako kolejny wydatek (rodzina musiała opłacić pana młodego, ofiarowując mu posag, aby ten poślubił daną dziewczynę), dlatego też kobiety czyniły wiele, aby tylko urodzić synów. Zasięgano opinii wróżbitów i kupowano mikstury, które pomogą począć chłopca. Jeśli kobiecie na twarzy wyskoczyła krosta, traktowano to jako dobry znak - uważano bowiem że wówczas właśnie urodzi się syn. Kobiety które urodziły chłopców, były traktowane w społeczeństwie mezopotamskim znacznie lepiej, niż tek które urodziły same dziewczynki, nie wspominając już o tych, które były bezpłodne - dla nich była bowiem jedynie powszechna wzgarda.   






CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz