Stron

środa, 28 lutego 2018

RESPECTUS - NIESAMOWITY SPOT!

KLIP FUNDACJI WSPARCIA ROLNIKA

ZIEMIA POLSKA





Ostatnio w sieci pojawiło się niesamowite wprost nagranie autorstwa Fundacji Wsparcia Rolnika Ziemia Polska. Ten trzy i półminutowy klip po prostu wbił mnie w fotel i nie byłem w stanie długo wydać z siebie żadnego dźwięku ni gestu. Prawdziwy majstersztyk, wspaniale zrobiony, niezwykle emocjonalnie pięknie pokazany, jednak czegoś mi tu brakowało. Brakowało mi co najmniej anglojęzycznych napisów, gdyż spoty takie nie powinny być kierowane do nas - Polaków, nas nie trzeba przekonywać co do wkładu Polski w II Wojnę Światową czy skali polskiego cierpienia (zarówno tego wojennego, jak i powojennego). Taki przekaz musi pójść w świat. Nie tylko ten jeden klip, polska wrażliwość powinna zostać pokazana całą masą tego typu spotów w językach angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim, rosyjskim a nawet arabskim i hebrajskim. To musi pójść w świat, ale i to za mało. Musimy stworzyć polską telewizję 24-godzinną, która pokazywałaby polską mentalność i specyfikę naszego kraju ludziom Zachodu. Telewizja powinna być anglojęzyczna (nie tylko ale przede wszystkim - to jest takie minimum). Bowiem to, do czego doprowadzono przez ostatnie 30 lat woła o pomstę do nieba. Społeczeństwa Zachodu dziś kompletnie nic nie wiedzą o wkładzie Polski w II Wojnę Światową, o tym że to Polacy złamali szyfry Enigmy jeszcze na długo przed wybuchem wojny, że to Polacy jako pierwsi (i jedyni) sprzeciwili się dwóm agresywnym totalitaryzmom, mającym na celu opanowanie świata, że to Polacy przekazali informacje o trwającym na naszych ziemiach i popełnianym rękoma niemieckich najeźdźców Holokauście Polaków pochodzenia mojżeszowego. A któż słyszał o Holokauście samych Polaków? 

O tym się nie mówi, to jest bowiem niemodne, wręcz powiedziałbym że w dzisiejszej Europie, opanowywanej przez islam i kontrolowanej przez strażników politycznej poprawności i międzynarodowego marksizmu kulturowego - mówić i pamiętać o cierpieniach Polaków jest wręcz... rasistowskie. Tak, dziś w Europie jako autorytety występują takie osoby, jak liderka feministek ze Szwecji (z partii Feminist Initiative) Gita Nabavi, która powiedziała wprost że powinno się całkowicie otworzyć granice na oścież i wpuścić do Europy wszystkich imigrantów. Mało tego, stwierdziła również że powinno się rozwiązać policję i wszelkie siły porządkowe, gdyż islamscy gwałciciele i mordercy "prowadzą nas do lepszego świata". W razie zaś ataku można przecież z nimi porozmawiać - prawda? (o feminizmie chyba ha-ha-ha). To że feminizm jest zupełnie oderwaną od problemów kobiet marksistowską jaczejką, opłacaną przez swoistych demiurgów Nowego Wspaniałego Świata (ja lubię ostatnio zwać ich... Dementorami), to wiadomo od dawna (oczywiście wiedzą o tym ludzie, którzy mają choć odrobinę zdrowego rozsądku), ale można było się o tym niedawno przekonać w Berlinie gdy na tamtejszym zlocie feministek (feminazistek), zorganizowanym przy okazji Berlinale 2018 i debatujących na temat... "patriarchalnej roli mężczyzn w Niemczech" w ramach akcji "#MeToo", gdy na scenę weszły dziewczyny z organizacji 120dB (120 decybeli - tak głośno wyją owe słynne "anty-gwałtowe" spodenki, ostatni krzyk mody frau Merkel i jej propozycja dla niemieckich kobiet) nazywające się "Córkami Europy", chcące zaprotestować przeciwko gwałtom popełnianym na kobietach w Europie przez imigrantów-muzułmanów, natychmiast, ale to natychmiast zostały obrzucone wyzwiskami typu: "NAZI RAUS" itd. 

Jeśli dziś jeszcze ktoś uważa, że feminizm i feministki służą kobietom i sprawie kobiet - to jest albo bezgranicznie głupi i łatwowierny, albo też działa otwarcie w złej sprawie. Dzisiejsze kobiety powinny sobie uświadomić że feminizm już nie służy kobietom (tak na dobrą sprawę feminizm od samego początku był związany z marksizmem i jego celem było poróżnienie kobiet z mężczyznami, podobnie jak celem bolszewików było poróżnienie chłopów i robotników z pracodawcami, celem stworzenia nowego świata, kontrolowanego przez... wybrany aktyw). Feminizm służy tylko pewnym feministkom, które są na tyle bezwzględne, że gotowe są uczynić i poświęcić wszystko (w tym prawa kobiet - np. poprzez namawianie ich do... noszenia burek i mówienie że to jest jakaś wolność), aby osiągnąć swoje cele polityczne. Z reguły jednak są to tak puste osoby, tak beznadziejnie głupie, że doskonale pasuje do nich to oto zdanie, które kiedyś zobaczyłem pod jednym z komentarzy i tak mi się spodobało iż postanowiłem je sobie uwiecznić - oto ono: "feministyczny realizm jest jak tampon wyciągnięty prosto z koranu świeżo nadrukowanego przez niemieckiego tłumacza z Prus" - prawda że niezwykle piękne i prawdziwe są to słowa? Do feministek bardzo pasują też słowa, wypowiedziane przez "Młodego" z filmu "Psy 2 Ostatnia krew":


"FRANZ NIE MA RACJI, WY NIE JESTEŚCIE ZŁE - 
WY JESTEŚCIE TYLKO BEZDENNIE GŁUPIE!"



Ale zostawmy feministki, są to bowiem tylko zwodzone biedne kobiety, przejdźmy do tematu. Otóż jak już wspomniałem Fundacja Wsparcia Rolnika Ziemia Polski staje się obecnie sławna dzięki swojej akcji "RespectUs" ("Uszanujcie Nas"), w którym pokazuje (niestety, na razie jedynie tylko samym Polakom po polsku) naszą wrażliwość i to co przeszliśmy w dość zabawny sposób. Otóż w tym klipie zakrwawiony mężczyzna (w niezwykle symboliczny sposób) zaczyna... przepraszać. Tak, przeprasza że oto rumieniec wstydu zalewa mu twarz (gdy rzeczywiście twarz zalewa mu cieknąca z rozbitej głowy krew) i zaczyna przepraszać bardzo wszystkie narody, szczególnie Niemców - zacnych Germanów za polskie zwycięstwo pod Grunwaldem w 1410 r. za polskiego chłopa Michała Drzymałę (który w latach 1904-1909 toczył spór z niemiecką administracją o pozwolenie na budowę domu w Wielkopolsce - wówczas będącą pod zaborem pruskim - ponieważ Prusacy zamierzali wykupić całą ziemię w Wielkopolsce od Polaków i sprowadzić tam niemieckich kolonistów, szerzyli problemy administracyjne w nabywaniu i budowie ziemi przez Polaków. Drzymała wymyślił więc fortel - w stylu wręcz pana Zagłoby - kupił wóz cyrkowy i zamieszkał w nim z rodzina, a gdy Prusacy stwierdzili że stojący w jednym miejscu przez ponad 24 godziny wóz jest domem, ten codziennie przesuwał go o parę metrów. W taki sposób pokonał pruską administrację, chcącą wynarodowić Polaków i przejąć polską ziemię). Przeprasza również za Wrześnię, małą miejscowość w Wielkopolsce, gdzie Niemcy bili polskie dzieci w szkołach, za mówienie pacierza "Ojcze Nasz" w języku polskim. Mężczyzna przeprasza również Niemców za "wuja Adolfa" co również jest niezwykle symboliczne.

Przeprasza również Rosjan za wywózki Polaków na Syberię i za Stalina, oraz za "testament Dubynina" (sowieckiego generała, stojącego z wojskiem u granic Polski na przełomie 1980 i 1981 r podczas "karnawału" Solidarności w Polsce i mającego za zadanie wkroczyć, gdyby sytuacja bardzo się pogorszyła na niekorzyść Sowietów. Należy też pamiętać że ogromną pracę wykonał wówczas pułkownik Ryszard Kukliński, który dostarczył Amerykanom dokładne plany sowieckich armii i grup armijnych, oraz sowieckich schronów, gdzie w razie wybuchu III Wojny Światowej, miało się schować sowieckie naczelne dowództwo. Amerykanie po latach przyznali w rozmowie z jednym z rosyjskich wojskowych, który twierdził że raporty Kuklińskiego były nic nie warte - wówczas jeden z oficerów amerykańskich powiedział wprost: "Dzięki planom, jakie dostarczył nam pułkownik Kukliński całe dowództwo Związku Sowieckiego przestałoby istnieć w kilka minut po wybuchu III Wojny Światowej a klęska Sowietów byłaby całkowita - powiedział to wprost). Przeprasza również za carską cenzurę, komunistyczną cenzurę w Polsce, Łysenkę (Trofim Łysenko był jednym z ulubionych naukowców Stalina, jego plany odnowy rolnictwa w Związku Sowieckim, doprowadziły do... śmierci głodowej kilku milionów ludzi), a także przeprasza za koniak gruziński z kiszonym ogórkiem (symbol luksusu w szarych czasach komuny w Polsce). 

Mężczyzna ów przeprasza również Szwedów za Potop (z lat 1655-1660, podczas którego wspólnie z Moskwą, Szwecja najechała Rzeczpospolitą i... ograbiła nasz kraj w taki sposób, że równać się z tym może jedynie okupacja niemiecka z czasów II Wojny, choć nie wiem doprawdy czy Szwedzi nie zwyciężyliby w tym zestawienie. Zabierali wszystko, wyrywali nawet posadzki w pałacach, dziś w wielu szwedzkich muzeach znajdują się polskie pamiątki z tamtych czasów - uważam że musimy je odzyskać, nim Szwecja stanie się już realnie kalifatem). Przeprasza również Czechów (Czesi jawnie współpracowali z Niemcami podczas wojny, a życie tam zupełnie nie przypominało okupacji, nawet we Francji żyło się gorzej niż w Czechach, choć Francuzi prowadzili zupełnie normalne życie. Mimo to Czesi wypromowali w świecie masakrę w wiosce Lidice - jeden jedyny przykład niemieckiej zbrodni popełnionej na narodzie czeskim podczas wojny. W Polsce takich Lidic było... ponad 900 i to naprawdę lekko licząc, a świat nie ma o tym żadnego pojęcia, a o Lidicach pamięta). Wreszcie mężczyzna przeprasza za komunę, za zbrodniarzy komunistycznych (często o żydowskich korzeniach), wyrywających ludziom paznokcie, wybijającym zęby, łamiącym palce, żebra i szczeki. Przeprasza również Żydów za to że Polacy jako najliczniejszy naród pomagali Żydom przetrwać (mimo iż tylko w Polsce groziła za to kara śmierci dla całej polskiej rodziny), oraz Chińczyków, Arabów i wszystkich innych. Tylko nas nikt nie przeprasza za realne a nie wymyślone zbrodnie. Postanowiłem że skoro nie ma klipu w wersji anglojęzycznej, osobiście przetłumaczę go na ten i na niemiecki język. A poniżej ów klip RespectUs Fundacji Wsparcia Rolnika Ziemia Polska. Nim jednak do tego przejdę, krótki komentarz ze strony RespectUs:


Piszemy do Ciebie, drogi przyjacielu, z kraju Chopina, Kopernika i Zamenhofa. Zdania te czytasz w mowie ojczystej Jana Karskiego, Witolda Pileckiego i Marii Curie-Skłodowskiej. Ale nie tylko ich. Polakami byli również Jan III Sobieski, który wraz z naszymi wojskami uratował Europę przed ekspansją Turcji, Henryk Arctowski - tak, ten od Antarktydy, Kazimierz Funk - medyk, odkrywca witaminy B1, Michał Sędziwój - odkrywca tlenu, Ignacy Łukasiewicz - wynalazca lampy naftowej czy Korczak Ziółkowski, który rzeźbił Górę Rushmore z podobiznami amerykańskich prezydentów. Góra ta znajduje się w Stanach Zjednoczonych, tych samych, o których niepodległość walczyli Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski - również pochodzący z kraju nad Wisłą. Polska to kraj Jana Pawła II - papieża i duchowego pasterza katolików z całego świata, Ireny Sendlerowej, która uratowała 2,5 tysiąca żydowskich dzieci przed śmiercią z rąk Niemców, Jana Żabińskiego, który, jako dyrektor warszawskiego ZOO podczas okupacji niemieckiej, wraz z żoną Janiną uratował około 300 prześladowanych przez Niemców Żydów. Piszemy z kraju państwa Ulmów, którzy ratując swoich żydowskich sąsiadów przed nazistowskimi najeźdźcami, zostali zamordowani wraz z sześciorgiem swoich malutkich dzieci. W końcu piszemy z kraju, w którym podczas niemieckiej okupacji pomiędzy 1939 a 1945 rokiem za ratowanie Żydów obywatele karani byli śmiercią. Piszemy, ponieważ jest nam po prostu cholernie przykro. Jesteśmy zaskoczeni, że po ponad 70 latach świat zachorował na nagłą amnezję. Nie chcemy Cię jednak do niczego przekonywać. Prosimy tylko, abyś myślał samodzielnie, nie ulegał manipulacjom, konfrontował kłamstwo z prawdą i w tej prawdzie żył.


Bush of shame floods my face, poland tear my face sprinkling.
I'm apologize for all nations, you cordially apologize here.
I'm apologize to Germany, for Grunwald, Drzymala and Wrzesnia.
 I'm apologize hot, I''ll put you vodka for uncle Adolf and the rest.
I'm apologize you also for the Soviet nation, for Siberia, deportations, Stalin.
 I'm apologize you in a cordial word for Dubynin testament.
Tsarist censorship, red small censorship, for Lysenko, a song and silence.
 Georgian cognac with pickled cucumber, I'm apologize you comrades.
 I'm apologize to Swedes, overseas neighbors, for "Deluge" and my wild country.
 I'm apologize you Czech, that I not hanged.
I'm apologize you Eskimos.
  I'm apologize also bolsheviks and communists for UB (comunist Security Office), Berman and Humer, when the last frontier authorities remove and you will be able to take away not your property.
Take townhouses, streets of the moon.
I have only one request, that once you take all the streets leave although holes in the surface.
I'm apologize too the chosen nation.
I'm apologize Chinese and Arab.
And only one penetrates me to the deept:
That's me, fucking no one apologize.




Schamröte überschwemmungen mein gesicht, Polen reißen mein Gesicht bestreuen.   

Ich entschuldige mich für alle nationen, du entschuldigst dich herzlich.

Ich entschuldige mich bei Deutschland für Grunwald, Drzymala und Września.
Ich entschuldige mich heiß, ich bringe dir wodka für onkel Adolf und den rest.
Ich entschuldige mich auch für die Sowjet nation, für Sibirien, deportationen, Stalin.
Ich entschuldige mich für ein herzliches wort für Dubynin testament.
Zaristischen zensur, rote kleine zensur, für Lyssenko, ein lied und stille.
Georgischer cognac mit gurken, ich entschuldige euch kameraden.
Ich entschuldige mich bei Schweden, übersee nachbarn, für "Sintflut" und mein wildes Land.
Ich entschuldige mich für Tschechisch, dass ich nicht gehängt habe.
Ich entschuldige mich für sie Eskimos.
Ich entschuldige mich auch bolschewiken und kommunisten für UB (comunist Sicherheitsbüro), Berman und Humer, wenn die letzten grenzbehörden zu entfernen und sie werden in der lage sein zu nehmen, nicht ihr eigentum.
Nehmen sie stadthäuser, straßen des mondes.
Ich habe nur einen antrag, dass, wenn sie alle straßen zu verlassen, obwohl löcher in der oberfläche.
Ich entschuldige mich auch für die auserwählte nation.
Ich entschuldige mich für Chinesisch und Arabisch.
Und nur einer dringt in mich in die tiefe:
Das bin ich, verdammt, niemand entschuldigen.


DZIĘKUJĘ

 

 GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH 

poniedziałek, 26 lutego 2018

PLAYBOYE U WŁADZY - Cz. VII

CZYLI JAK TO WŁADZA

DODAJE SEKSAPILU






NAPOLEON BONAPARTE

KRÓLOWA LUIZA

HAREMOWE INTRYGI 

CZYLI GDZIE JEST SZPIEG?

Cz. VI







"BĄDŹCIE GODNYMI OJCÓW WASZYCH, KTÓRZY ROZKAZYWALI DWOROWI BRANDENBURSKIEMU, NADAWALI CARÓW MOSKWIE, OSWOBODZILI WIEDEŃ I UWOLNILI CAŁE CHRZEŚCIJAŃSTWO! BĄDŹCIE PODOBNI PRADZIADOM WASZYM, O KTÓRYCH BOHATERSTWIE TYLE ŚWIADECTW DAJĄ DZIEJE ŚWIATA! (...) CHCĘ WASZEMU NARODOWI PRZYWRÓCIĆ ISTNIENIE POLITYCZNE (...) OKAŻCIE SIĘ GODNYMI SWOICH ZAMYSŁÓW (...) BEZ ODBUDOWANIA TEGO KRÓLESTWA EUROPA Z TEJ STRONY POZOSTAJE BEZ GRANIC"


CESARZ NAPOLEON W ROZMOWACH Z POLAKAMI 
ok. 1806/1807


Agenci w spódnicach częstokroć w swych działaniach dorównywali tym noszącym spodnie, a zdarzało się że ich w tym szpiegowskim fachu prześcigali. Innymi słowy agentki różnych wywiadów, działały w owym czasie w najważniejszych stolicach europejskich. Niektóre potrafiły się doskonale kamuflować (jak choćby pewna dama z orszaku cesarzowej Józefiny, która od 1803 r. była agentką rosyjskiego wywiadu. Przesyłała ona raporty do Drezna, skąd potem trafiały one bezpośrednio do Petersburga. Swoją drogą dama ta czyniła tak powodowana swoistą rusofilią - cara Aleksandra I nazywała w swych listach "aniołem", notabene jednocześnie uznawała Napoleona za gwaranta spokoju publicznego i swego osobistego powodzenia - nie chciała też mu bezpośrednio szkodzić, więc w listach zastrzegła, iż przesyłane przez nią informacje nie mogą zostać udostępnione... francuskim rojalistom, których nienawidziła. Za swoje usługi pobierała oczywiście specjalną pensję). Wywiad francuski również utrzymywał agentów płci obojga w Petersburgu, jednak znając upodobania Aleksandra I, znacznie łatwiejszą tutaj pracę do wykonania miały panie. Aleksander uwielbiał aktorki, stąd z Paryża przyjeżdżały do Petersburga trupy aktorskie, wśród których były odpowiednio zwerbowane kobiety, mające umilić carowi czas zarówno grą aktorską, tańcem jak i miłostkami w alkowie (kobiety te specjalnie dobierał dla cara jego osobisty rajfur - książę Aleksander Golicyn, który osobiście "doglądał" najlepsze "sztuki" i wybierał je dla cara, często prezentując po kilka dziewcząt naraz, a te które car odrzucił... brał dla siebie. Zdarzało się że o względy cara w jednym szeregu musiały ze sobą rywalizować zarówno wielkie księżne, hrabianki, damy lokalnej szlachty jak i zwykłe aktorki i mieszczki. Prostytutek nie sprowadzano, gdyż nie godziło się aby car obcował ze sprzedajnymi niewiastami, zresztą nie musiał, większość kobiet i tak dobrowolnie rozkładała przed nim swe uda).

Napoleon to samo, lubieżnie gustował w aktorkach i tancerkach, choć jednocześnie bardzo cenił cnotę wśród kobiet. Pewnego razu w tłumie dostrzegł przypatrującą się mu z pasją młodą dziewczynę. Zaraz też poleciła swemu ordynansowi aby odwiedziła jego apartamenty, spodziewając się namiętnej nocy. Jednak gdy dziewczyna się zjawiła, ten ujrzawszy z bliska że to jeszcze kilkunastoletnie dziecko, które nawet nie ma pojęcia po co zostało zaproszone na pokoje cesarza, po krótkiej z nią rozmowie, upewniwszy się (oczywiście bez sprawdzania) że ma do czynienia z dziewicą, odesłał ją do domu wcześniej obdarowując ogromną sumą pieniędzy, za który dziewczyna mogła zakupić posiadłość pod Paryżem. Zresztą każda z kobiet, która przewinęła się przez cesarskie łoże w pałacu Tuileries, otrzymała odpowiednie wynagrodzenie, częstokroć znacznie zawyżone. Zdarzało się też jednak że potrafił być bezwzględny dla swych metres i niektóre z nich upokarzał, jak choćby pannę Marię Teresę Burgoin, aktorkę Teatru Francuskiego, której w 1804 r. polecił się rozbierać przy uchylonych drzwiach, gdy w sąsiednim pokoju rozprawiał z hrabią de Chanteloupem (kochankiem panny Burgion). Dziewczyna rozebrawszy się, wychyliła się przez uchylone drzwi i ujrzała swego kochanka oraz cesarza. hrabia de Chanteloup widząc to, cały siny z zazdrości i ze złości opuścił pałac Tuileries, zaś pannie Burgoin cesarz kazał się ubrać i również opuścić pałac. To doprowadziło ją do furii, została publicznie upokorzona, co później starała sobie odbić, oskarżając przez następnych kilka lat Napoleona o impotencję i szkalując jego dobre imię. Mało tego, zaczęła wręcz nawoływać do "zwalenia Korsykanina z tronu", a mimo to nie otrzymała nie tylko nakazu opuszczenia Francji (jak równie odważne damy: pani de Stael i pani Recamier), ale nawet dozoru policyjnego. 

Tajemnica tej niezwykłej afery, która przekroczyła granice Francji i dotarła do stolic państw europejskich, wyjaśniła się w 1808 r. gdy podczas spotkania z carem Aleksandrem I w Erfurcie, Napoleon przywiózł ze sobą najlepszych francuskich aktorów, w tym co ciekawe... pannę Burgoin, która do Aleksandra robiła tak maślane oczy, tak się przy nim wiła odsłaniając swe wdzięki, iż od razu przypadła mu do gustu. Haczyk został zarzucony, panna Burgoin wykonała swoją robotę na medal. Car sądził że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, nie tylko posiądzie piękna kobietę, ale jeszcze otwartego wroga Napoleona, która może okazać się ciekawym źródłem informacji o Cesarzu Francuzów. No cóż, w tej materii to jednak Napoleon przechytrzył "Talmę Północy" (jak mawiał o carze Aleksandrze), gdyż nastroje panny Burgoin były pozorowane, a jej tyluletnia niechęć do Napoleona, miała ją tylko uwiarygodnić w oczach jego przeciwników. Car był zafascynowany dziewczyna, ale... rozsądek podpowiadał mu że coś jest nie tak, bowiem to by było zbyt łatwe - oto osobisty wróg Napoleona, miałby wylądować w jego alkowie tak po prostu i to jeszcze sprowadzony tu bezpośrednio przez samego cesarza Francuzów? Zastanawiał się co ma o tym myśleć, ale wówczas Napoleon zwrócił się do niego z przestrogą by jednak się do niej nie zbliżał. Na pytanie cara dlaczego, odrzekł: "za pięć dni cały Paryż będzie wiedział, jak Wasza Cesarska Mość jest zbudowany, i to od stóp do głów". Te słowa zrobiły swoje, car wkrótce potem zaprosił pannę Burgoin do Petersburga, gdzie spędziła kilka kolejnych lat, jako jedna z jego metres, jednocześnie pisząc do Paryża sążniste raporty o rosyjskim monarsze i jego otoczeniu (szczególnie zazdrości innych kobiet, w tym hrabiny Naryszkiny, jego dotychczasowej głównej kochanki) i polityce rosyjskiego dworu.




Ale wróćmy do Konstantynopola. W tamtejszym haremie sułtana Selima III również została ulokowana francuska odaliska, której zadaniem było uniemożliwienie wystąpienia Turcji Osmańskiej po stronie wrogów napoleońskiej Francji. Napoleon zaatakował tureckie posiadłości jeszcze w 1798 r. w czasie swej wyprawy do Egiptu (Egipt był wówczas cześcią składową Imperium Osmańskiego). W tym czasie pokonał kilkukrotnie siły turecko-mameluckie, m.in.: w bitwie pod Piramidami (21 lipca 1798 r.), pod górą Tabor (16 kwietnia 1799 r.) czy pod Heliopolis (20 marca 1800 r.). A mimo to turecki sułtan nie tylko nie odwołał swego ambasadora (Es Seyid Aliego) z Paryża, ale również nie wtrącił do lochu francuskiego posła (Ruffina) w Konstantynopolu. Wyglądało na to, że sułtan nic sobie nie robi z powolnego odkrawania Egiptu przez Bonapartego od jego imperium. Wywiad rosyjski, austriacki i oczywiście brytyjski, zachodziły w głowę, co jest przyczyną tego stanu rzeczy, przecież logicznie myśląc sułtan powinien zerwać jakiekolwiek stosunki z Francją, wypowiedzieć jej wojnę i wejść do koalicji antyfrancuskiej. Tak się jednak nie stało, a 25 czerwca 1802 r. w Paryżu Talleyrand i Seyid Ali podpisali pokój francusko-turecki. Logicznie myśląc nic się tu nie układało, tym bardziej że zarówno Brytyjczycy jak i Rosjanie nie żałowali złota, aby przekupić sułtańskich dostojników z wielkim wezyrem na czele - ci pieniądze przyjmowali, deklarując swe poparcie dla celów swych sponsorów, ale... niczego nie byli w stanie zdziałać, wszystkie ich plany były torpedowane w zarodku. Turcja w jakiś niewytłumaczalny sposób nie chciała wdać się w wojnę z Francją Napoleona.

Jeśli coś się nie da wytłumaczyć logicznie, to może... należy spróbować znaleźć mniej logiczne wytłumaczenie tego fenomenu. Pierwsi taką próbę podjęli właśnie Brytyjczycy (wywiad brytyjski), którzy doszli do wniosku że skoro sułtan Selim III prowadzi tak bardzo profrancuską politykę, pomimo jawnej agresji Francji na jego terytorium, to odpowiedź musi się kryć w zakamarkach jego haremu. Któż bardziej może zagłuszyć zdrowy rozsądek, niż... miłość mężczyzny do pięknej kobiety? Brytyjczycy doszli więc do przekonania że wróg znajduje się w sułtańskim haremie i jest to jakaś ulubiona odaliska Selima III. Raport, jaki został przedstawiony premierowi Grenville'owi wzbudził jednak jedynie uśmiech politowania członków brytyjskiego rządu. Zastanawiano się na co idą pieniądze Jego Królewskiej Mości, przeznaczone na potrzeby wywiadu, skoro ten, nie mogąc znaleźć żadnego logicznego powodu utrzymywania profrancuskiego kursu polityki osmańskiej, wymyśla jakieś niestworzone romantyczne historyjki. To było zbyt proste i zbyt żałosne, aby zostało zaakceptowane przez rząd Wielkiej Brytanii. Wywiad brytyjski jednak nie pomylił się, często bowiem najmniej prawdopodobne rozwiązania są najprostsze. Londyn jednak nie uwierzył własnemu wywiadowi, ale przez kolejne kilka lat nie wracano do sprawy, jako że zarówno Francja jak i Turcja zajęły się swoimi sprawami, nie wchodząc w większe alianse. 

Kolejnym szokiem koalicji anty-napoleońskiej, była francuska deklaracja nienaruszalności granic Imperium Osmańskiego, zawarta 15 grudnia 1805 r. Zaraz potem, w następnym roku nowym ambasadorem Francji nad Bosforem został młody generał, wyspiarski rodak Napoleona - Horacy Sebastiani. I znów stała się rzecz bardzo dziwna, sułtan Selim III zaczął tytułować Napoleona: "Wielkim Cesarzem i Padyszachem Francuzów", choć wcześniej miał opory przed uznaniem go za cesarza. Mało tego, zaczął pisywać doń listy, w których jego sympatia dla Napoleona zaczęła przybierać formy... mistycznego uwielbienia. Turcja wówczas wciąż jeszcze była ogromnym imperium, a jej przejście do obozu napoleońskiego, mogło bardzo poważnie utrudnić formowanie kolejnych kampanii anty-napoleońskich, które były tak potrzebne Brytyjczykom, bowiem przez Napoleona tracili swoją dotychczasową pozycje i pieniądze. Rozpoczęto więc próbę usunięcia sułtana, wywiad brytyjski i rosyjski zaangażował się w podburzanie janczarów i muzułmańskiej hierarchii religijnej przeciwko władcy i choć te problemy wciąż trwały i paraliżowały działania Selima III, główny wróg nie został unieszkodliwiony. Nie został, ponieważ Londyn nie wierzył, aby jedna kobieta mogła pokrzyżować im szyki w tym regionie i na siłę szukali innych wytłumaczeń własnych niepowodzeń. Wymyślano więc inne możliwości zbliżenia francusko-tureckiego - bezskutecznie jednak. Wreszcie, 24 grudnia 1806 r. na spotkaniu sułtańskiego Dywanu, podjęto decyzję o wypowiedzeniu wojny Rosji. Do tej wojny Napoleon również zachęcał Selima, pisząc do niego z Poznania 1 grudnia 1806 r. list o takiej oto treści: "Prusy, które sprzymierzyły się z Rosją, przestały istnieć. Moje armie stoją nad Wisłą, zająłem Warszawę. Polacy zerwali się do walki o swą niepodległość (...) Dalsza Twoja uległość wobec Rosji będzie słabością i spowoduje utratę Cesarstwa Ottomańskiego". Będzie ona trwała kolejne pięć i pół roku do czasu inwazji Napoleona na Rosję.

Ponieważ zajęci na froncie polskim Rosjanie nie mogli uderzyć na Turcję z całą swą siła, postanowili ich w tym dziele zastąpić Brytyjczycy. 25 stycznia 1807 r. brytyjski poseł w Konstantynopolu - Arbuthnot, zażądał od sułtana odnowienia sojuszu angielsko-tureckiego z 1798 r., przekazania brytyjskiej flocie admirała Duckwortha fortów dardanelskich oraz oddania 15 okrętów swej floty. Poza tym brytyjski poseł żądał, aby Turcja oddała Rosji Mołdawię i wyrzuciła ze swego terytorium francuskiego ambasadora. Na tak bezczelnie postawione ultimatum, sułtan zareagował równie bezczelnym wyrzuceniem Arbuthnota wraz z jego personelem ze swego kraju. Już 19 lutego 1807 r. brytyjska flora rozbiła (bezbronną, gdyż prawie pozbawioną załóg, ze względu na muzułmańskie święto) flotę turecką przy Przylądku Nagara w Dardanelach. Po tej klęsce sułtan (który szybko się załamywał niepowodzeniami) postanowił ustąpić żądaniom Brytyjczyków i oddalić Francuzów z kraju. Wszystko szło więc ku szczęśliwemu zakończeniu dla anty-napoleońskiej koalicji, ale szybko okazało się że radość wrogów Napoleona jest przedwczesna. Sułtan postanowił walczyć dalej, nabrał pewności siebie i wiary we własne możliwości. Skąd ta nagła zmiana? Otóż szybko okazało się że sułtan nabiera większej chęci do wojny i utwardza swoje stanowisko, po wizycie w... haremie. Bingo, czyli pierwotny trop był prawdziwy - tam w sułtańskim haremie czai się wróg Brytyjczyków i Moskali, wróg o tyle niebezpieczny i przebiegły iż mógł działać (posługując się swymi niewieścimi wdziękami) bez przeszkód i trudno byłoby go unieszkodliwić. Jak bowiem można było wejść do sułtańskiego haremu? Nie mógł tego uczynić żaden mężczyzna. Mężczyzna nie, ale... inna kobieta?




A wroga tego należało czym prędzej usunąć, bowiem sytuacja stawała się dla Brytyjczyków groźna. W Konstantynopolu wybuchły bowiem rozruchy, skierowane przeciwko Brytyjczykom i ich sojusznikom, tłum bił Anglików, którzy w porę nie zdołali dostać się na swój okręt i odpłynąć. Poza tym Turcy udawali pokornych, pragnąc zyskać na czasie i skutecznie się ufortyfikować (przy pomocy francuskich inżynierów). Admirał Duckworth został kompleksowo złapany w pułapkę rozmów sojuszniczych, gdy Turcy udawali że zależy im na zakończeniu walk, jednocześnie przeciągali rozmowy, aby zdarzyć się odpowiednio zabezpieczyć. Gdy osiągnęli swój cel, stwierdzili że owszem, chcieliby podpisać układ pokojowy, ale nie ma gdzie tego zrobić, bowiem na lądzie grasuje zbuntowany tłum, zaś oni nie będą tego czynili na pokładzie brytyjskiego okrętu, gdyż byłoby to sprzeczne z ich religią. Gdy Duckworth zrozumiał że został kompleksowo wykiwany, było już jednak za późno. 3 marca 1807 r. nastających w porcie Brytyjczyków posypała się lawina ognia z dobrze ufortyfikowanych fortów nadbrzeżnych, zmuszając ich do odwrotu (zatopiono przy tym dwa brytyjskie okręty, trzy dodatkowe mocno uszkodzono i życie straciło kilkuset marynarzy). W bitwie tej sam admirał Duckworth o mało co nie stracił głowy (i to dosłownie) gdy pocisk armatni przeleciał tuż nad jego... kapeluszem, rozrywając pobliski maszt. Zwycięstwo było bezsporne, sułtan opromieniony sukcesem triumfował (i jeszcze bardziej przekonał się do racji swej tajemniczej nałożnicy), a wkrótce potem Napoleon wysłał Selimowi Wielką Wstęgę orderu Legii Honorowej w dowód uznania jego zwycięstwa (odznaczył również swego ambasadora Sebastianiego, który to realnie dowodził bitwą po stronie tureckiej).

Wielka Brytania została pobita i upokorzona, należało więc szybko działać. Ale jak? To że jest w haremie Selima jakaś kobieta, prawdopodobnie Francuzka, której intrygi niweczą brytyjskie plany, stało się już oczywiste również i dla brytyjskiego rządu (nowego rządu, gdyż 31 marca ustąpił gabinet Grenville'a a zastąpił go 2 kwietnia William Cavendish-Bentinck książę Portland). Postanowiono więc początkowo wprowadzić do sułtańskiego haremu własnego agenta - kobietę która miałaby za zadanie odnalezienie francuskiej odaliski i jej "unieszkodliwienie". Sytuacja jednak się skomplikowała, flota admirała Duckwortha musiała opuścić Dardanele, a Brytyjczycy nie dysponowali wówczas żadną inną siłą w pobliżu Konstantynopola. Mało tego, większość brytyjskich agentek, to były damy, które swe raporty pisywały z rozmów z kochankami zdobytymi w łożu, tutaj jednak realnie potrzebowano morderczyni. W tamtej sytuacji stało się więc to już niewykonalne. Znaleziono jednak i na to sposób, znacznie skuteczniejszy niż wprowadzenie do haremu zabójcy, którym wówczas nie dysponowano.     

  

 



GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH



CDN.

niedziela, 25 lutego 2018

O WIELKOŚĆ POLSKI I SZCZĘŚCIE NARODÓW MIĘDZYMORZA - Cz. I

CZYLI OPOWIEŚĆ O TYM, 

JAK TO DAWNI OFICEROWIE

LEGIONOWI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO,

ZORGANIZOWALI W ANGLII

PODWALINY NOWEJ ARMII POLSKIEJ,

MAJĄCEJ WYZWOLIĆ OKUPOWANY

PRZEZ SOWIETÓW KRAJ 

Z POCZĄTKIEM WYBUCHU 

III WOJNY ŚWIATOWEJ


"NIM HITLER RUNIE - ŚMIERĆ KOMUNIE"

 



Niewiele dziś wiadomo w Europie na temat polskiego wkładu w II Wojnę Światową. W Polsce pod tym względem jest oczywiście trochę lepiej, ale tez wiele informacji jest zupełnie zapomnianych lub też całkowicie pomijanych. Obecny konflikt z Izraelem (litwakami) oraz diasporą żydowską w USA, pokazuje dobitnie jak słaba jest znajomość historii wśród Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów czy Niemców (ostatnio youtuber Stefan Thompson zrobił sondę uliczną na ulicach Berlina, pytając młodych Niemców o to czy "Polska była w czasie II Wojny po stronie nazistów czy przeciw nazistom" i wśród wypowiedzi młodych ludzi nie brakowało kuriozalnych i oburzających stwierdzeń że "Polska była po stronie nazistów", choć oczywiście więcej osób sądziło odwrotnie, ale nie wynikało to z ich wiedzy historycznej tylko z przypuszczeń - co sami zresztą przyznawali). Przez ponad pół wieku Polska była krajem okupowanym i realnie zależnym od innego mocarstwa (1939-1945 przez Niemcy a od 1944-1989/93 przez Sowiety/Rosję), przez co historia była pisana przez tych, którym nie zawsze było po drodze z prawdą historyczną (wiadomo - historię piszą zwycięzcy). Polska zaś była realnie sowiecką kolonią, a komunistom nie zależało na wyjaśnianiu nieścisłości i jawnych historycznych kłamstw, godzących w dobre imię Polski i Polaków na świecie. 




Polska, która jako pierwsza przystępowała do II Wojny Światowej, walcząc z dwoma totalitarnymi agresorami (Niemcami i Związkiem Sowieckim), kończyła tę wojnę jako zniszczony i wyludniony kraj, z największymi stratami wojennymi wśród ludności cywilnej (6 milionów pomordowanych tylko przez samych Niemców, nie licząc ok. 2 do 3 milionów pomordowanych przez Sowietów). Kończyliśmy tę wojnę jako kraj okupowany, którego siły zbrojne, walczące u boku państw alianckich nie mogły nawet uczestniczyć w sławnej paradzie zwycięstwa która miała miejsce w Londynie 8 czerwca 1946 r. Kraj, który wystawił czwartą armię koalicji antyniemieckiej (po ZSRS, USA i Wielkiej Brytanii), który bronił angielskiego nieba przed niemieckimi messerschmittami i junkersami, nie otrzymał prawa na uczestnictwo w tej paradzie, choć wzięły w niej udział tak egzotyczne kraje jak Meksyk, Nepal czy Transjordania. Nie mogliśmy weń uczestniczyć, ponieważ nie zgodził się na to... Stalin, a lewicowy rząd Wielkiej Brytanii (Clementa Attlee) ugiął się pod sowiecką "prośbą" (sowieckim ultimatum) i nie zezwolił polskim żołnierzom na wzięcie udziału w paradzie. To było ogromne upokorzenie dla wielu żołnierzy, walczących dotąd ramię w ramię z Brytyjczykami i Amerykanami o klęskę III Rzeszy i wyzwolenie okupowanej Ojczyzny. Tak ten dzień wspominał Witold Herbst - lotnik z Dywizjonu 303: "Stałem przy defiladzie i gdy wszystkie oddziały przeszły, a ja nie zobaczyłem naszych, łzy zaczęły mi cieknąć z oczu. Jakaś starsza kobieta spytała: "Dlaczego ty płaczesz młody człowieku?". Nie mogłem jej odpowiedzieć, tylko dalej płakałem. Zresztą nawet dziś, po blisko 70 latach, tamte emocje i łzy wracają, gdy wspominam, jak nas po wojnie potraktowano".




Świat bardzo szybko zapomniał jak było. Zapomniano iż Polska wystawiła w Anglii 10 dywizjonów myśliwskich, 2 dywizjony bombowe i 2 dywizjony obserwacyjno-transportowe (z których w Bitwie o Anglię najbardziej zasłużyły się dywizjony myśliwskie 302 i 303 oraz bombowe 300 i 301). Zapomniano iż polska Marynarka Wojenna patrolowała zarówno Ocean Atlantydzki i Morze Norweskie (Niszczyciele - ORP "Błyskawica", ORP "Grom", ORP "Burza", ORP "Garland", ORP "Orkan", ORP "Piorun", ORP "Krakowiak", ORP "Ślązak". Krążownik - ORP "Dragon". Okręty podwodne - ORP "Dzik" i ORP "Jastrząb"), oraz Morze Śródziemne (Niszczyciel - ORP "Kujawiak". Okręt podwodny - ORP "Sokół", następnie wysłane tam ORP "Błyskawica", ORP "Krakowiak", ORP "Piorun", ORP "Ślązak" i ORP "Dzik"). Okręty te nie tylko osłaniały alianckie konwoje do Kanady, USA i ZSRS, lecz także brały udział w bitwach morskich i dokonały kilku spektakularnych zatopień niemieckich okrętów (Bitwa o Atlantyk, zwycięskie bitwy pod Quessant 8/9 czerwca 1944 r., pod Jersey 13-14 czerwca 1944 r. Zatopienie "Bismarcka" - najpotężniejszego okrętu niemieckiej floty - to ORP "Piorun" pierwszy zlokalizował położenie "Bismarcka" po zatopieniu przez niego HMS "Hooda" i nawiązał z nim pierwszą ponad godzinną walkę 26 maja 1941 r. jednocześnie przekazując Brytyjczykom swoje położenie, dzięki czemu przybyła brytyjska eskadra zatopiła kolosa, zaś ORP "Piorun" poważnie uszkodzony, udał się do portu na niezbędne naprawy. Na Morzu Śródziemnym zaś zatapiano zarówno okręty niemieckie jak i włoskie, polska Marynarka Wojenna brała udział w walkach o Tunezję, lądowaniu na Sycylii, bombardowaniu niemieckich portów w Grecji, transporcie wojska do Włoch i oczywiście w osłonie desantu w Normandii).

Co się tyczy zaś wojsk lądowych, to we Francji sformowano następujące dywizje: 10 Brygadę Kawalerii Pancernej gen. Maczka, 2 Dywizję Strzelców Pieszych gen. Prugar-Ketlinga, 1 Dywizję Grenadierów gen. Ducha oraz Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich gen. Szyszko-Bohusza (uczestniczącą w walkach o norweski Narwik). w Wielkiej Brytanii sformowano: 1 Dywizję Pancerną gen. Maczka, 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową gen. Sosabowskiego - razem tworzyły one Armię Polską na Zachodzie. Na Bliskim Wschodzie sformowano: 2 Korpus Polski (wyprowadzony przez gen. Andersa ze Związku Sowieckiego), przemianowywany w październiku 1942 r. na Armię Polską na Wschodzie, złożona ona była z 3 Dywizji Strzelców Karpackich gen. Kopańskiego, 5 Kresowej Dywizji Piechoty gen. Sulika, 6 Lwowskiej Dywizji Piechoty gen. Karaszewicza-Tokarzewskiego, 7 Dywizji Piechoty gen. Łakińskiego, Pułku Pancernego Ułanów Karpackich i innych mniejszych jednostek armijnych. W Związku Sowieckim sformowano (od maja 1943 r.) również (całkowicie zależną od Moskwy) - 1 Armię Polską i potem (sierpień 1944 r.) 2 Armię Polską, ale te oddziały akurat były całkowicie kontrolowane przez Sowietów i prócz nazwy "armia polska" niewiele je z Polską łączyło (zresztą to właśnie te siły były potem jednym z narzędzi zniewolenia naszego kraju i poddania go sowieckiej kontroli).




Oczywiście nie muszę chyba pisać o poszczególnych bitwach tych oddziałów oraz o istniejącej w okupowanym kraju konspiracji (Związek Walki Zbrojnej - Armia Krajowa), podległych Naczelnemu Wodzowi (w tym wypadku przebywającemu z rządem Rzeczypospolitej na emigracji w Anglii, premierowi gen. Władysławowi Sikorskiemu), liczącą w 1944 r. prawie 500 000 żołnierzy. Ci żołnierze (również ci, którzy szli od strony Moskwy, gdyż większość z nich to byłe proste chłopaki, którzy przeszli sowieckie piekło i pragnęli walczyć z Niemcami o niepodległość Polski, a ponieważ nie zdążyli do tworzonej od 14 sierpnia 1941 r. Armii Polskiej w ZSRS gen. Andersa która w marcu 1942 r. została zmuszona przez Stalina do opuszczenia Związku Sowieckiego (Stalin wiedział że nie może realnie kontrolować tej armii, podległej legalnemu rządowi Rzeczypospolitej na uchodźstwie, więc nakazał jej opuścić ZSRS i potem stworzył sobie drugą, już całkowicie zależną "armię polską" - to zaciągali się do tej armii, która dawała im możliwość opuszczenia nieludzkiej ziemi). Reasumując, wkład Polski w zwycięstwo aliantów nad nazistowskimi Niemcami był ogromny. Mówi o tym chociażby Halik Kochanski, brytyjska historyk, autorka książki "The Eagle Unbowed" ("Orzeł Niezłomny"). Oto kilka jej zdań, z wywiadu przeprowadzonego z nią w 2012 r.:

- "Czy ludzie na Zachodzie Wiedzą o Polskim Państwie Podziemnym?".
- "Niewiele (...) Zdają sobie sprawę, że w Polsce istniał jakiś ruch oporu, wiedzą że tak jak w większości innych okupowanych krajów w polskich lasach działała jakaś partyzantka. Nie mają jednak pojęcia, jaka była skala tego zjawiska. Nie wiedzą, jak potężne było Polskie Państwo Podziemne. Nie wiedzą że Armia Krajowa była największą armią konspiracyjną na świecie (...) Polacy się nie ugięli. Walczyli od pierwszego do ostatniego dnia wojny, wnosząc wielki wkład do zwycięstwa aliantów. Niestety, nie ma to odzwierciedlenia w wyobrażeniu przeciętnego mieszkańca Zachodu o II wojnie światowej. Polska odgrywa w niej rolę marginalną".

- "Czy Polacy mogą być dumni z Polskiego Państwa Podziemnego?"
- "Bez wątpienia. Gdy badałam to zjawisko, byłam zaskoczona tym, jak znakomicie zorganizowana była podziemna maszyna. Swoją drogą całkowicie zaprzecza to stereotypowi, że Polacy nie mają zmysłu organizacyjnego. Państwo Podziemne naprawdę działało znakomicie. Największym jego atutem byli jednak ludzie. Nie tylko żołnierze, ale także urzędnicy, sędziowie czy łączniczki".

- "A co było jego największą słabością?"
- "Brak broni i środków (...) Ważne jest też to, że Polacy mieli długie tradycje walki powstańczej i konspiracji".

- "Powstanie styczniowe, Polska Organizacja Wojskowa Piłsudskiego"
- "Dokładnie. Trudno więc się spodziewać, żeby podczas okupacji niemieckiej ludzie wychowani na takiej tradycji siedzieli z założonymi rękami".

- "Gdy badała pani Polskie Państwo Podziemne, co zrobiło na pani największe wrażenie?"
- "Zaskoczę pana. Nie było to wcale wojsko, tylko struktury cywilne. To było coś niesamowitego. W przeciwieństwie do innych podobnych tworów nie składało się z dwóch wydziałów - propagandy i cywilnego oporu. To było całe państwo. Ze wszystkimi ministerstwami, departamentami, wymiarem sprawiedliwości i służbami. Gdyby udało się po wojnie odzyskać niepodległość, cała ta skomplikowana struktura wyszłaby z podziemi i po prostu przeistoczyła się w normalne, sprawnie działające państwo. Jak wiemy, tragedia Polaków polega na tym, że celu tego osiągnąć się nie udało. Ale nie zmienia to faktu, że to, co zrobiono, było imponujące". 

- "A polski wywiad?"
- "To chyba jeden z największych, jeżeli nie największy, wkład Polaków w zwycięstwo nad Niemcami. Tak wynika z badań wspólnej polsko-brytyjskiej komisji historycznej, która pewien czas temu zajmowała się tą sprawą. Polski wywiad miał siatki nie tylko w okupowanym kraju, ale także w całej Europie, i na tych siatkach w dużej mierze oparł się wywiad brytyjski (...) Polacy przekazali do Londynu części rakiety V2. To była niesamowita operacja! Brytyjczycy, którzy przeczytali moją książkę, mówili mi, że nie mieli pojęcia, jak bardzo aktywni podczas wojny byli Polacy (...) Proszę pamiętać, że służby okupantów - gestapo, Abwehra i NKWD - starały się zrobić wszystko, żeby zinfiltrować, przejąć kontrolę i sparaliżować polskie organizacje podziemne (...) Pomimo aresztowania "Grota" ostatecznie ponieśli jednak porażkę (...) Znacznie gorzej sprawa wyglądała na Zachodzie. Francuski ruch oporu był całkowicie spenetrowany przez gestapo, a holenderski ruch oporu był w ogóle przez nie prowadzony". 

- "Rozmawiamy w 70 rocznicę powstania "Żegoty", podziemnej Rady Pomocy Żydom. To chyba kolejna sprawa, o której na Zachodzie nikt nie wie?"
- "Niestety, postrzeganie relacji polsko-żydowskich na ziemiach okupowanej Polski przez ludzi Zachodu zostało ukształtowane przez amerykańskich historyków zajmujących się Holokaustem. A ci ludzie skupiają się wyłącznie na cierpieniach Żydów (...) Ludzie na Zachodzie nie mają pojęcia o tym, jak straszliwy terror panował w okupowanej Polsce. Nie wiedzą, co groziło za pomoc Żydom. Wydaje im się, że sytuacja na wschodzie Europy była taka sama jak na zachodzie. Skala ignorancji jest rzeczywiście zastraszająca".

- "Wracając do "Żegoty".
- "Bez wątpienia była to organizacja unikalna w skali Europy. I co ciekawe, założyli ją właśnie Polacy, a cała jej działalność opierała się na pomocy Kościoła. Na wystawianiu metryk, ukrywaniu ludzi w klasztorach i na plebaniach (...) gdy Niemcy rozpoczęli na polskiej ziemi rzeż obywateli pochodzenia żydowskiego, dla Polaków to był szok. Dla czegoś takiego poparcia nie mogło być".

- "O ile na Zachodzie Polacy są demonizowani, o tyle Żydzi są idealizowani"
- "Najlepszy przykład - działające w polskich lasach grupy żydowskich partyzantów. Niedawno furorę zrobił film "Opór" z Danielem Craigiem w roli głównej, opowiadający o oddziale braci Bielskich. Pokazano ich jako nieskazitelnych bohaterów, a rzeczywistość była mniej romantyczna. Gdy Sowieci, z którymi oddział Bielskich blisko współdziałał, poprosili ich o przekazanie ludzi do napaści i zabicia żołnierzy Armii Krajowej, ci zgodzili się bez żadnych oporów".

- "Czy to ten film, w którym w kulminacyjnej scenie żydowscy partyzanci niszczą w walce na otwartym polu niemieckie czołgi?"
- "Tak, to ten sam film. Całkowite fantazje (...) Klęska, jaką poniosła Polska, nie przekreśla bohaterstwa żołnierzy, posłańców, sanitariuszek, podziemnych drukarzy i setek tysięcy innych ludzi, którzy z narażeniem życia budowali Polskie Państwo Podziemne. Po prostu czyni ich historię tragiczną. Z tych ludzi możemy być dumni".


Polski wkład w zwycięstwo nad III Rzeszą Niemiecką był więc ogromny, ale jednocześnie cierpienie też było niesamowicie duże. Łapanki, publiczne egzekucje (50 Polaków za 1 Niemca), gwałty i nieustanne aresztowania, upokorzenia i bicie. Podczas Powstania Warszawskiego (największego zrywu powstańczego podczas II Wojny Światowej), Niemcom został oficjalnie wydany rozkaz: "Mordujcie według upodobania" i mordowali, na niesamowitą wręcz skalę (na samej Woli - jednej z dzielnic Warszawy Niemcy w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. ponad 27 000 ludzi (głównie kobiet i dzieci, nierzadko przy tym rozbijając główki noworodków o ziemię, strzelając do małych dziewczynek czy wyrywając dzieci rodzicom i wrzucając do płonących budynków), często wykorzystując przy tym "pomoc" formacji ukraińskich i rosyjskich kolaborantów, służących na niemieckim żołdzie (często były to zapijaczone, zdemoralizowane oddziały, które głównie zajmowały się grabieniem i mordowaniem ludności cywilnej). Niemcy mordowali na potęgę, a potem przyszli Sowieci/Rosjanie i ich zastąpili w tym dziele, stosując niejednokrotnie bardziej wymyślne sposoby zadawania tortur i powolnej śmierci. Kraj był zniszczony, totalnie zniszczony, kolejni okupanci robili co chcieli - gwałcili, mordowali, zamykali w więzieniach i obozach, oraz wyniszczali psychicznie - np. mówiąc że bliskich czekają takie same tortury, że żona zostanie publicznie zgwałcona, albo stosowano inne metody. 

 "TO NIEMCY CZY ROSJANIE?"
"PANIE OFICERZE CO Z NAMI ZROBIĄ, JESTEŚMY CYWILAMI - 
NIEMCY TAK NIE POSTĘPUJĄ"
"KTO TU DOWODZI? (...) PAŃSCY LUDZIE SĄ PIJANI. 
CO TO JEST W OGÓLE ZA JEDNOSTKA?"
"ROSYJSKA WYZWOLEŃCZA ARMIA LUDOWA"
"POSŁUCHAJ MNIE UWAŻNIE, NIE JESTEŚCIE W ROSJI. MACIE WYKONYWAĆ NASZE ROZKAZY A NIE CHLAĆ WÓDKĘ I KRAŚĆ TO, CO NALEŻY DO NIEMIEC. ZARAZ TU BĘDĄ MOI LUDZIE, WIĘC PROWADŹ TYCH CYWILÓW TAM, GDZIE ICH MIEJSCE - POJĄŁ?"



 "CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE?"
"ZE MNĄ? NIC, MAM TYLKO WŁAŚNIE PRZERWĘ W PALENIU MIESZKAŃCÓW DZIELNICY I POSTANOWIŁEM SIĘ NAPIĆ"
"JA CIĘ ROZUMIEM von HACKEL TO JEST DEGENERAT, ALE ZOBACZYSZ, TERAZ PRZYJEŻDŻAJĄ JESZCZE GORSI. CAŁA TA BANDA DIRLEWANGERA, RUSCY OD KAMINSKIEGO, JACYŚ KOZACY Z UKRAINY. MONGOŁY Z AZJI PRZYJEŻDŻAJĄ"
"NIE CHCĘ TEGO SŁUCHAĆ"
"A BĘDZIESZ MUSIAŁ, OBAJ MUSIMY. PRZECIEŻ JA PRZEZ CAŁY DZIEŃ JEŻDŻĘ PO MIEŚCIE I ORGANIZUJĘ KWATERY DLA TEJ HOŁOTY, U CIEBIE TEŻ MUSZĘ ICH ZAKWATEROWAĆ - WYBACZ"
"JA NIE ROZUMIEM, ONI NA GÓRZE NIC NIE ROZUMIEJĄ Z TEGO, PRZECIEŻ MY ZA CHWILĘ BĘDZIEMY Z TEGO WSZYSTKIEGO ROZLICZANI?"



"CO PAN ROBI? CHYBA WYRAZIŁEM SIĘ JASNO RAINER - WSZYSCY"



"TEN POLSKI FAŁSZERZ - UCIEKŁ"
"JAK TO UCIEKŁ? JAK TO DO CHOLERY UCIEKŁ?"
"ZABIŁ DWÓCH NASZYCH LUDZI W ARCHIWUM, JA NIE WIEM JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?"
"JAK TO UCIEKŁ? KOGO WYSŁAŁEŚ Z NIM? TO JEST WARSZAWA ROZUMIESZ? NIE KOPENHAGA"





 "ŁADNE MIEJSCE, NIGDY TU NIE BYŁEM"
"NO CO TY, MIESZKASZ W WARSZAWIE I NIGDY TU NIE BYŁEŚ?
"JA W OGÓLE RZADKO WYCHODZĘ - BANDYCI WYDALI NA MNIE WYROK"




W sztuce Teatry Telewizji pt.: "Kontrym" jest taka scena jak komuniści cały czas puszczają w celi nagrane słowa: "Zobacz jak się ślini, ale się ślini, ślini się, ślini" - na okrągło, dzień i no, po kilku dniach... przetrzymywany w takich warunkach człowiek rzeczywiście zaczynał się ślinić. Innym razem cały czas puszczano głośną muzykę, uniemożliwiając zaśnięcie, a jeśli mimo to totalnie wyczerpany człowiek próbował zasnąć, polewano go zimna wodą i kontynuowano takie tortury, aż nie nie przyznał się do tego, do czego oni chcieli. Wyrywanie paznokci, szczypcami jeden po drugim, wybijanie zębów - jeden po drugim, łamanie żeber, sadzanie na odwróconym krześle, tak że noga krzesła wchodziła w odbytnicę - to była tylko cześć "repertuaru" nowych sowieckich wyzwolicieli. Nic dziwnego że w takich warunkach wielu się łamało i prosiło że przyznają się do wszystkiego, byle im oszczędzić dalszych tortur). Koniec wojny dla Polaków, Bałtów, Węgrów, Czechów, Słowaków,Rumunów, Bułgarów, Serbów, Chorwatów i Słoweńców nie oznaczał końca okupacji (choć należy też pamiętać, że spośród tych wszystkich narodów jedynie Polacy należeli do zwycięskiej koalicji alianckiej, reszta w takiej czy innej formie kolaborowała z Niemcami). Zaczynała się nowa, tym razem czerwona niewola, z którą należało podjąć walkę. Jedną z takich prób był plan wojny z lipca 1945 r. o czym w kolejnej części.    


 KOMUNIŚCI CZĘSTO ZAMYKALI ZŁAPANYCH ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ WRAZ Z NIEMIECKIMI ZBRODNIARZAMI, ABY ICH DODATKOWO UPOKORZYĆ

"CO ON TU ROBI?"
"CO, DZIWI SIĘ PAN CO TU ROBIĘ? NALEŻĘ DO OBOZU PRZEGRANYCH, TYLKO ZASTANAWIAM SIĘ DLACZEGO PANA TU WSADZILI? U NAS BYŁBY PAN BOHATEREM"
"POLSKA SIĘ O MNIE UPOMNI"
"POLSKA PEWNIE BY SIĘ O PANA UPOMNIAŁA, TYLKO TAKI TWÓR JAK POLSKA JUŻ NIE ISTNIEJE, PODOBNIE JAK RZESZA. JESTEŚMY OBYWATELAMI NIEISTNIEJĄCYCH PAŃSTW. BEZ URAZY PANIE MICHALE, JA NIE CHCĘ PANA DENERWOWAĆ, PAN JEST OBYWATELEM NIEISTNIEJĄCEGO PAŃSTWA DUŻO BARDZIEJ NIŻ JA"



KONIEC WOJNY OZNACZAŁ DLA POLAKÓW 
NOWE ZNIEWOLENIE




W USA I ŚWIECIE ZACHODNIM TAK ŚWIĘTOWANO KONIEC WOJNY:




  A W ZAJĘTEJ PRZEZ SOWIETÓW POLSCE TAK:




SOWIECI PRZEJĘLI KONTROLĘ NAD CAŁYM PAŃSTWEM I O WSZYSTKIM DECYDOWALI
 


 WALKĘ Z NOWYM OKUPANTEM PODJĘŁY NIEWIELKIE JUŻ GRUPY ŻOŁNIERZY, KTÓRZY WIERNI PRZYSIĘDZE BYLI OSTATNIMI RYCERZAMI NIEPODLEGŁEJ PRZEDWOJENNEJ POLSKI. 



WYCZEKIWALI ONI POMOCY Z ZACHODU, WYCZEKIWALI AMERYKAŃSKICH CZOŁGÓW I POLSKIEJ ARMII Z gen. ANDERSEM NA CZELE. DOCZEKALI SIĘ JEDYNIE UPOKORZEŃ, TORTUR I ŚMIERCI W NIEOZNAKOWANYCH, ZBIOROWYCH MOGIŁACH. OSTATNI ŻOŁNIERZE WIERNI NIEPODLEGŁEJ RZECZYPOSPOLITEJ 


WIECZNA IM CZEŚĆ I CHWAŁA

1 MARCA DZIEŃ ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH


 "ZA TO ŻE WOLNYM CHCIAŁEM BYĆ, ŚCIGAJĄ MNIE JAK SFORA PSÓW, CI CO NA SMYCZY WOLĄ ŻYĆ I NIE PODNIOSĄ NIGDY ŁBÓW"




 GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH

  

 CDN.

sobota, 24 lutego 2018

CZY BÓG ZAWSZE NAGRADZA ZA DOBRO I KARZE ZA ZŁO?

DUCHOWE ROZWAŻANIA NA SOBOTĘ




Dawno już nie podejmowałem tematów związanych bezpośrednio z duchowością, lecz ostatnie wydarzenia spowodowały iż postanowiłem powrócić do tego tematu. Mianowicie chciałbym tutaj spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy zawsze Bóg nagradza nas za dobre uczynki a karze za popełnione zło? Ciekawe pytanie prawda? Odpowiedź powinna być jednoznaczna i brzmieć "oczywiście że tak", ale... czy na pewno. W kilku poprzednich moich postach na temat życia po śmierci, starałem się wytłumaczyć na przykładzie ludzi poddanych hipnozie, którzy cofnęli się nie tylko do swych poprzednich wcieleń, ale również do okresu jaki spędzili pomiędzy nimi, jak (mniej więcej) wygląda nasze istnienie po fizycznej śmierci ciała? Należy jednak pamiętać, że nawet opierając się na owych przekazach nie mamy NIGDY stuprocentowej pewności jak jest naprawdę po tej drugiej stronie. Jedno tylko pozostaje pewne - wszystko na tym świecie zbudowane jest z energii, a skoro tak, to znaczy że wszystko jest... nieśmiertelne, bowiem energii nie sposób zniszczyć. Nim przejdę do tematu, chciałbym jednak przeprowadzić krótkie wprowadzenie, polegające na przytoczeniu jednego z przypadków jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, specjalizującego się w udzielaniu pomocy rodzinom i policji w odnajdywaniu zaginionych osób. W tamtym roku miał on przypadek iż... rozmawiał z duchem zmarłego mężczyzny, oto krótka relacja z tego wydarzenia, 
przeprowadzona przez Fundację Nautilius (wybrane fragmenty): 


"- Jesteśmy nieśmiertelnymi istotami, dla których śmierć fizyczna jest tylko błahostką, kolejnym etapem w długiej wędrówce! Trzeba o tym mówić. Trzeba to powtarzać. Trzeba to przypominać i robimy to od 25 lat. A teraz historia, z którą powinien zapoznać się każdy, a zwłaszcza ci spośród czytelników serwisu FN, którzy opłakują odejście bliskich. To na pewno sprawi, że poczujecie spokój i pewność, że wasi bliscy są, żyją i czują się wspaniale w nowym miejscu, do którego właśnie trafili!

Historia zaczyna się kilkanaście dni temu 16 października 2017 roku, kiedy w Warszawie zaginął 79-letni Marian Figiel. Stało się to w okolicach warszawskiego Cmentarza Bródnowskiego, a sam przebieg wydarzenia był wręcz nieprawdopodobny. Zaginiony mężczyzna udał się na cmentarz razem ze swoją żoną i szwagierką, po czym zdecydował się wrócić do domu i dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Policja rozpoczęła wielką akcję poszukiwawczą. Dziesiątki funkcjonariuszy przeczesywało cmentarz i jego okolice - nie dało to najmniejszego rezultatu. Mija 9 dni, od kiedy mężczyzna zaginął bez śladu. I tu pojawia się Krzysztof Jackowski. Syn zaginionego zwraca się o pomoc do jasnowidza i przesyła mu zdjęcie ojca, a także jego koszulę i czapkę.

Krzysztof Jackowski opisuje, że tego dnia wziął do ręki czapkę mężczyzny i poprosił go o pomoc:
- Powiedz mi chłopie, gdzie ty jesteś…
I nagle poczuł obecność ducha zmarłego mężczyzny. Miał bardzo precyzyjną wizję, gdzie leży ciało zaginionego człowieka.
- Minął pierwszą przecznicę, drugą… leży w oczywistym miejscu. Tam jest ulica Podobna, a obok mur cmentarza! Ten człowiek zmarł w pobliżu zakładu kamieniarskiego i cały czas tam leży.
Jasnowidz sprawdził wizję na mapie google - okazało się, że faktycznie wizja zgadzała się co do joty.

Syn zaginionego tuż po telefonicznej rozmowie z jasnowidzem wsiada w samochód i jedzie we wskazane przez jasnowidza miejsce. Po chwili jasnowidz odbiera wiadomość:
- Miał pan rację… znalazłem zwłoki ojca!
Historia jakich Krzysztof Jackowski miał setki, jeśli nie tysiące w swoim życiu. Absolutny, stuprocentowy dowód na jasnowidzenie i pozazmysłową moc jasnowidza. O sprawie napisała także gazeta, a skan tego artykułu jest w Archiwum Fundacji Nautilus.

Ale to nie wszystko - absolutnie najciekawsze wydarzyło się tego samego dnia wieczorem. Jasnowidz mieszka w wolnostojącym domu w Człuchowie, który w piwnicy posiada piec centralnego ogrzewania. Krzysztof Jackowski opowiada, że zszedł do piwnicy, aby napalić w piecu, ale musiał chwilę odczekać jak zwykle, aby "dopilnować rozpalenia się ognia".
Poczułem, jak pojawił się w piwnicy! I wtedy to powiedział...
Była 22.00 - wieczór. To był przeszywający moment - nagle jasnowidz swoimi zmysłami poczuł, że duch zmarłego mężczyzny postanowił go odwiedzić i wszedł do piwnicy jego domu. Kiedy jasnowidz to zrozumiał, wtedy w myślach zadał duchowi pytanie:
- Powiedz mi, jak to jest, kiedy się umiera?
Odpowiedź przyszła błyskawicznie.

- Dymek, zwykły dymek... to takie błahe i proste! - odpowiedział duch zmarłego. Jasnowidz czuł wyraźnie, że duch jest szczęśliwy, a nawet rozbawiony. Ale po chwili dodał coś jeszcze. Słowa, które warto zachować w pamięci na zawsze, kiedy tylko przyjdzie do nas lęk przed śmiercią lub rozpacz po bliskich, którzy weszli do "krainy światła". Duch zmarłego mężczyzny przekazał jasnowidzowi słowa o następującej treści:
- Oni mają już moje ciało i beczą, a ja byłem już w tylu ciekawych miejscach! (PS: o możliwości przemieszczania się duszy zmarłego w najróżniejsze miejsca a także dzielenia własnej energii - czyli bycia jednocześnie w kilku lub kilkunastu miejscach naraz, pisałem już w poprzednich tematach z cyklu: "Umieramy i co dalej?").

Jasnowidz dosłownie zaniemówił z wrażenia. Przekaz ducha był tak jasny, tak wyraźny - natychmiast polubił tego człowieka...
- On mi tego samego dnia to powiedział! On mi to powiedział, a jego ciało już było przecież w kostnicy. Pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć, że zmarły mi powiedział coś, co ja uznaję za fakt. On to mówił szczęśliwie! On był zły, że oni interesują się jego ciałem... Ten pan był wesoły, lekki. To powiedział mi zmarły, którego ja znalazłem! On był w tylu ciekawych miejscach i to go frapowało!"

To tyle wyrazem wstępu, całość na stronie Fundacji Nautilius




KRZYSZTOF JACKOWSKI OPOWIADA O PRZYPADKU ROZMOWY (POPRZEZ MYŚL) Z DUCHEM 
ZMARŁEGO MĘŻCZYZNY



Jesteśmy więc zbudowani (stworzeni) z energii i to energii hiper-świadomej własnej egzystencji i własnej podmiotowości. Nie możemy zginąć po śmierci, nie możemy odczuwać żadnego fizycznego bólu po fizycznej śmierci naszego ciała, co nie oznacza że nie przeżywamy pewnych zdarzeń w sposób mentalny (niekiedy takie dusze, które doświadczyły za życia jakichś okropnych zdarzeń, same decydują się na czasową izolację, ma ona różne aspekty - najbardziej ekstremalna polega na odwróceniu się od Boga, wówczas można powiedzieć że dusza jest w swoistym piekle, ale nie jest to ani stan naturalny ani też stały dla owej duszy. Wszystko zależy bowiem od niej samej, czy pragnie powrócić do reszty - tutaj ogromną rolę do wykonania mają owi Przewodnicy, o których pisałem w poprzednich tematach z serii "Życie po śmierci"). Ja jednak chciałbym się skupić na czymś zupełnie innym, a mianowicie na odpowiedzi na pytanie dlaczego tak wielu dobrych ludzi wiedzie tak nędzne i poniżające życie, dlaczego zaś tylu realnych sukinsynów opływa w dostatki i wiedzie im się bardzo dobrze. Dlaczego ci, którzy realnie pomagali mordowanym Żydom, dziś są oczerniani i przykleja się im łatkę "antysemitów", dlaczego zaś tyle osób lub organizacji jawnie kolaborujący lub przeszkadzających w udzielaniu jakiejkolwiek pomocy Żydom w gettach, dziś promienieje w glorii "sprawiedliwych"? Dlaczego Bóg na to pozwala?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna, tak samo jak fakt iż my sami nie jesteśmy istotami jednoznacznymi. Postaram się jednak spróbować odpowiedzieć na to pytanie, gdyż jest ono fundamentalne dla nas wszystkich, żyjących tu na Ziemi. Oczywiście nasze uczynki, jakie popełniamy za życia, generują odpowiednią ilość energii (pozytywnej lub negatywnej), w zależności od tego, co czynimy dla innych ludzi - to jest fakt bezsporny i połączony jest z owym: "sianiem i zbieraniem", czyli innymi słowy z kwestią karmy (jak zwał, tak zwał - mnie osobiście nie podoba się ta nazwa, bo przywołuje ona skojarzenia z buddyzmem czy hinduizmem, a to o czym piszę nie jest ani buddyzmem ani hinduizmem). Czyli dostajemy to, na co sobie zapracowaliśmy za życia. To jest fakt bezsporny, ale... wielu z nas nie ma pojęcia że istnieje swoista duchowa furtka, która umożliwia przezwyciężenie naszej karmy. Gdzie znajduje się owa furtka? Odpowiedź na to pytanie jest dość błaha i mało skomplikowana (podobnie jak i inne elementy naszego istnienia, takie jak umieranie - które jest tylko naturalnym procesem, nic nie znaczącym porzuceniem "starego ubrania", swoistym "zwykłym dymkiem" bez większego znaczenia - choć dla nas, żyjących ma ono wagę wręcz fundamentalną, czy reinkarnacja - która także jest czymś zupełnie naturalnym, z duchowego punktu widzenia, ale dla nas musi ona przybierać dodatkowe elementy, które tworzą z niej swoiste kuriozum jak np. to, iż dusza ludzka po śmierci może wejść w ciało zwierzęcia, totalna bzdura, dusze ludzkie nie wcielają się w ciała istot zwierzęcych, gdyż ilość nagromadzonej energii duszy ludzkiej, jest inna, niż ta, która inkarnuje w ciałach zwierząt).




Ale do puenty - na czym polega owa "duchowa furtka" umożliwiająca nam przerwanie nagromadzonego systemu karmicznego? Tą "furtką" jest... nasz Umysł, który może generować zupełnie niesamowite rzeczy. Wszystko na tym świecie jest tak zbudowane, aby bez względu na jakie okoliczności (szczególnie te negatywne - zbrodnie, nieszczęśliwe doświadczenia i wspomnienia) dusza/człowiek akceptował/a swoje miejsce na tym świecie. Naszym celem jest pogodzić się z tym iż istnieją przeciwstawne bieguny - pozytywny i negatywny i że nasze podejście do tego tematu będzie konsekwencją naszego przyszłego życia na tym świecie. Jeśli chcemy go przeżyć szczęśliwie, to prócz naszych pozytywnych dokonań i relacji z innymi ludźmi, pogódźmy się również w myślach z tym światem, bowiem (w takiej czy innej formie) jest on dziełem Boga, boskim stworzeniem, naszą szkołą życia. Jeśli zaakceptujemy ten świat, nie będziemy chcieli go zmieniać, wymyślając jakieś niestworzone idee lub ideologie (zauważcie, wszystkie idee rewolucyjne, które miały na sztandarach poprawę tego świata i stworzenie raju na ziemi dla ludzkości, zawsze kończyły jako krwawe tyranie z niewyobrażalną ilością pomordowanych ludzi i zawsze upadały, szczególnie tyczy się to ideologii marksistowskich - komunizmu i nazizmu). Chcemy żyć dobrze - zaakceptujmy ten świat, taki, jaki jest, bez żadnych prób większej ingerencji w jego "naprawę" z naszej strony, bo każda taka naprawa generuje w naszym Umyśle niezgodę na zaistniałą sytuację, a to oznacza że... negatywne emocje do nas wrócą z jeszcze większą siłą, niż nasze uczynki i obrócą się przeciwko nam. Chcemy walczyć ze złem - walczmy, ale poprzez nasze pozytywne myśli i uczynki, a nie poprzez próby "naprawy tego świata". Zło zawsze generuje zło, negatywne myśli są zaś potężną bronią, która powróci do nas szybciej, niż nasze negatywne uczynki. Podobnie zresztą jak i nasze pozytywne myśli doprowadzą nas do prawdziwego "Dolce Vita" - szczęśliwego życia. Jeśli kochamy ten świat, mamy pozytywne doń usposobienie - żyje się nam łatwiej, niż jeśli zaczynamy go krytykować i niszczyć.

Umysł bowiem stanowi naszą realną siłę, to boska Myśl była pierwszą rzeczą, powołującą Wszechświaty i stwarzającą fizyczne życie (choć w Biblii mówi się że było to Słowo, ale w tym przypadku Słowo jest według mnie raczej synonimem Myśli). My zaś, istoty pochodzące od Boga, posiadające własną świadomość (zarówno jednostkową jak i wspólnotową), także jesteśmy w stanie generować własne środowisko wokół siebie i swoich bliskich. Jeśli skupiamy się tylko na negatywach tego świata, to nawet gdy uda się nam coś osiągnąć, wcześniej czy później i tak poniesiemy klęskę (np. stracimy pracę, pogrążymy się w używkach które wyniszczą nasze zdrowie i w konsekwencji życie itd. itp.). Jeśli zaś zaczniemy generować wokół siebie pozytywny świat, bardzo szybko przekonamy się iż "życie" jakby się do nas uśmiechnęło, że jest nam łatwiej, że wiele kwestii, które wcześniej uważaliśmy za niezwykle trudne i wymagające ogromnie dużego zaangażowania, przychodzą nam łatwo. Skupmy się więc na kształtowaniu pozytywnej energii poprzez nasz Umysł i nasze myśli, a cały świat otworzy się przed nami niczym najpiękniejszy kwiat. Ja czynię tak od dawna i naprawdę nie mogę narzekać na swoje życie.


JESTEŚMY ISTOTAMI STWORZONYMI ZE ŚWIADOMEJ SWEGO ISTNIENIA ENERGII - ENERGIA TA KSZTAŁTUJE NASZ ŚWIAT POPRZEZ NASZ UMYSŁ I MYŚL - NAJPOTĘŻNIEJSZĄ SIŁĘ SPRAWCZĄ WSZECHŚWIATA. PAMIĘTAJMY JEDNAK ABY NIE POPAŚĆ W ZBYTNIĄ PYCHĘ I NIE UZNAĆ ŻE MOŻEMY WSZYSTKO. JESTEŚMY TYLKO CZĘŚCIĄ WIĘKSZEJ CAŁOŚCI - ZWANEJ BOGIEM LUB STWÓRCĄ, SWOISTĄ KROPLĄ BEZGRANICZNEGO OCEANU ENERGII MIŁOŚCI, STARAJMY SIĘ WIĘC UNIKAĆ TAKICH SFORMUŁOWAŃ JAK np.: "BÓG  Z NAMI". WEDŁUG MNIE JEST TO ZDANIE WYBITNIE NIEWŁAŚCIWIE SFORMOWANE, GDYŻ PRAWIDŁOWO POWINNO ONO BRZMIEĆ:


"MY Z BOGIEM"


STRZEŻMY SIĘ PYCHY - KTÓRA RÓWNIEŻ KROCZY PRZED UPADKIEM I POKOCHAJMY TEN ŚWIAT, A WSZYSTKIM NAM BĘDZIE SIĘ ŻYŁO O NIEBO LEPIEJ 






GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH