Stron

wtorek, 18 września 2018

OSTATNIE POLOWANIA

W 79 ROCZNICĘ ATAKU ZWIĄZKU

SOWIECKIEGO NA POLSKĘ






 Dziś właśnie mija 79 rocznica zdradzieckiego ataku Armii Czerwonej, na walczące w obronie swej zagrożonej niepodległości (i honoru całego cywilizowanego świata), z niemieckim Wehrmachtem - Wojsko Polskie. Postanowiłem dziś nie odnosić się bezpośrednio do tego tematu, tylko zaprezentować ostatnie przebłyski starego, przedwojennego świata, którymi były dyplomatyczne polowania. I choć rocznica zdradzieckiego ataku sowieckiego na walczącą i krwawiącą (przy zupełnym braku jakichkolwiek działań ze strony "sojuszników" - czyli Francuzów i Anglików) Polskę, zmagającą się od 1 września 1939 r. z agresją nazistowskich Niemiec - stanowi pretekst do przedstawienia przynajmniej kontekstu tego ataku jak i jego reperkusji, to jednak pozwolę sobie tego nie uczynić, jako że owe opisy można odnaleźć w innych moich tematach na tym blogu, tyczących się II Wojny Światowej i niemiecko-sowieckiej agresji na Polskę. Dziś krótki, spokojny i być może nawet zabawny temat, o dwóch ostatnich, przedwojennych wizytach w uroczej miejscowości Białowieży, przedstawicieli Niemiec i Włoch.


PARADA WOJSKA POLSKIEGO 
(1936 r.)


  

LUTY 1939 r.

WIZYTA PIERWSZA

(HEINRICH HIMMLER)


Było to 18 lutego 1939 r. Tego dnia bowiem do Pałacu w Białowieży (od 1930 r. letniej rezydencji prezydenta Rzeczypospolitej), przyjechał specjalny gość z Berlina. Był nim szef niemieckiej policji i Gestapo - Reichsführer Heinrich Himmler. Przyjechał na zaproszenie komendanta głównego Policji Państwowej - gen. Józefa Kordian-Zamorskiego, aby miło spędzić czas w uroczej okolicy, na polowaniu. Himmler dużo słyszał o atrakcjach Białowieży od Hermanna Göringa, który już czterokrotnie w ciągu ostatnich lat, przyjeżdżał tutaj, aby (w towarzystwie prezydenta Rzeczpospolitej - Ignacego Mościckiego lub ministra spraw zagranicznych - Józefa Becka), wziąć udział w ulubionych przez siebie polowaniach na dziki, gęsi i zające. Tak więc 18 lutego, pociąg specjalny z Berlina, wjechał na Dworzec Główny w Warszawie. Na peronie czekała już na niego orkiestra reprezentacyjna polskiej policji. Po kurtuazyjnych powitaniach, Himmler, w towarzystwie ambasadora Niemiec w Polsce - hrabiego Hansa Adolfa von Moltke, gen. Józefa Kordian-Zamorskiego i radcy MSZ-u Adama Kurnatowskiego i innych osób towarzyszących, udali się najpierw do specjalnie dla niego przygotowanego apartamentu w Warszawie, a nazajutrz wyjechano do Pałacu w Białowieży (Kurnatowski opuścił gości w czasie drogi, na wiadomość o śmierci ojca). Polowanie przebiegało w radosnej atmosferze, łącznie zastrzelono 20 dzików, z czego dwa zapisano na konto Himmlera. W dniu następnym, Himmler uczestniczył (wraz z gen. Kordian-Zamorskim i inżynierem Karolem Najmanem - dyrektorem lasów państwowych), w zwiedzeniu Muzeum Przyrodniczego Parku Narodowego. Oprowadzający gości - leśniczy Roman Jasiński, zapisał potem że Himmler miał: "zimne, martwe oczy i twarz bez wyrazu", zwrócił również uwagę na: "nie spuszczających oka ze swego pana, dygnitarzy SS, jak psy gończe gotowych na każde jego skinienie". 

Rzeczywiście w czasie wizyty Himmlera w Białowieży, kręciło się w kółko mnóstwo esesmanów w czarnych płaszczach. Smaczku całej wizycie dopełniła uroczyste przyjęcie, wyprawione na cześć niemieckiego gościa, podczas której miała miejsce zabawna sytuacja gdy na widok bogatego zestawu wędlin, obecnego w bufecie kasyna Pałacu w Białowieży, oficerowie niemieccy, obecni w orszaku Himmlera byli mocno zdziwieni tym widokiem. Zapytali się nawet, czy przygotowano to "tylko na pokaz". Roman Jasiński stwierdził że nie, lecz gdy oni nie chcieli uwierzyć, zaprowadził ich do pierwszego lepszego sklepu mięsnego w mieście i pokazał iż wszystko co było dostępne w bufecie, jest dostępne także w zwykłym sklepie. Niemcy byli pod wrażeniem takiego dostatku i... wykupili prawie całą zawartość sklepiku rzeźniczego. Nazajutrz, gdy Himmler wyjeżdżał do Niemiec, ci oficerowie cichaczem przemycali zakupione wcześniej kiełbasy i wędliny do pociągu (sfotografował ich wówczas dziennikarz Ilustrowanego Kuriera Codziennego, czyli popularnego IKC-a). Tak zakończyła się pierwsza i ostatnia przed wybuchem wojny, wizyta szefa niemieckiej policji i Gestapo w Białowieży. 





 LUTY 1939 r.

WIZYTA DRUGA

(GALEAZZO CIANO I EDDA MUSSOLINI)


W kilka dni po wyjeździe Himmlera, do tej samej Białowieży zjechał (26 lutego), również na polowanie - minister spraw zagranicznych Włoch - hrabia Galeazzo Ciano, wraz z małżonką, córką Benito Mussoliniego - Eddą Mussolini. Oficjalnym powodem przyjazdu włoskiej pary, była uroczystość upamiętnienia pułkownika Francesco Nullo, który w 1863 r. brał udział w Powstaniu Styczniowym w Polsce i walczył przeciwko tłumiącym owo Powstanie Rosjanom (zginął w maju 1863 r.). Podczas uroczystości powitalnej w Warszawie, udział wzięli minister spraw zagranicznych Rzeczpospolitej - pułkownik Józef Beck wraz z małżonką - Jadwigą Beck, oraz ambasador Rzeczpospolitej w Rzymie - gen. Bolesław Wieniawa-Długoszewski oraz mnóstwo dziennikarzy i oficjeli mniejszej rangi. Para wzbudzała sensację, samo polowanie odbyło się 28 lutego, lecz nie było ono jakoś szczególnie udane. Upolowano głównie kilka kaczek i zajęcy. Najlepszym okazem tego dnia, stał się ryś, zastrzelony przez hrabinę Eddę (w rzeczywistości sytuacja wyglądała następująco, Edda praktycznie cały czas chybiła, każdy jej strzał to było pudło. 

W pewnym momencie na jej drodze pojawił się ryś, który szedł bezpośrednio na nią. Hrabina wymierzyła broń, lecz ręce jej się trzęsły i tylko zraniła zwierzę, które uciekło w las. Wówczas służba łowiecka otrzymała zadanie odnalezienia rysia, dobicia go i przyniesienia jako trofeum samej hrabiny. Tak też się stało, hrabina Edda była zadowolona). W dniu następnym włoska para również zwiedziła Muzeum Przyrodniczego Parku Narodowego, gdzie wpisano się do księgi pamiątkowej (swoją droga, wokół tej wizyty narosły potem legendy, opowiadające chociażby o tym, że hrabina Edda wpisała do księgi swoje imię i nazwisko "Mussolini" wielkimi literami, a obok mniejszymi dopisała "Ciano". Ludzie jak nie wiedzą co robić, to wymyślają sobie legendy, bowiem zachował się wpis hrabiny Mussolini do księgi pamiątkowej tamtejszego muzeum i można stwierdzić że podpisała się zupełnie zwyczajnie). Na pożegnanie, włoskiej pary (podobnie jak w przypadku Himmlera), odprawiono uroczysty bankiet, po czym na drugi dzień goście wrócili do Rzymu. Było to już ostatnie, międzynarodowe polowanie w Białowieży, przed wybuchem II Wojny Światowej. Wojny, która przeorała Europę i zmieniła oblicze świata, a Polskę, Polaków oraz inne narody Europy Środkowej, zmusiła do pozostania w sowieckiej strefie wpływów.            



A NA KONIEC SOWIECKA PROPAGANDÓWKA Z 1949 r.
"UPADEK BERLINA".
OPOWIADAJĄCA O TYM, JAK TO PIĘKNIE I WSPANIALE ŻYŁO SIĘ W ZWIĄZKU SOWIECKIM (NA PRZYKŁADZIE ZWIĄZKU ALOSZY - PRZODOWNIKA PRACY I NATASZY - NAUCZYCIELKI), WPROST JEST TO KRAINA MLEKIEM I MIODEM PŁYNĄCA, KTÓRĄ NAPADAJĄ PODLI, NIEMIECCY FASZYŚCI. ALE STALIN I TAK ICH POKONA, STALIN WSZYSTKO POKONA - WŁĄCZY SŁOŃCE, RUSZY ZIEMIĘ itd. itp.


"A BYŁ TAKI CZAS KIEDY WOJOWALIŚMY BEZ STALINA? STALIN ZAWSZE JEST Z NAMI"

WPROST BIBLIJNE ODNIESIENIE, JAK TEJ DZIEWCZYNKI Z MIASTA SARATOW, KTÓRA WIDZĄC W KINIE WYCHODZĄCYCH Z KOŚCIOŁA LUDZI, POWIEDZIAŁA DO SIEDZĄCEJ OBOK - "CI LUDZI WIELBIĄ TEGO BOGA, JAKBY BYŁ STALINEM?!"



 

ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND

NEVER WILL APPLY TO POLAND



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz