Stron

niedziela, 14 października 2018

HISTORIA SPEKULACJI - Cz. I

CZYLI PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO,

ALE BEZ PIENIĘDZY TO...






Ludzkie dzieje są jedną wielką historią grabieży cudzego mienia. Zauważmy że wszystkie wojny sprowadzały się w zasadzie do jednego celu - przejęcia terytorium i zasobów oraz ludności przeciwnika (zajęcie bowiem wyludnionej ziemi nie ma większego sensu), po to, aby wzbogacić tym samym nasz własny kraj i lud (naród). Przecież wojny nie toczy się dla samej przyjemności zabijania (wykluczając może z tego tzw.: "kwietne wojny" Azteków, toczone w celu zdobycia jeńców na ofiary dla boga Huitzilopochtli , ale społeczeństwo Azteków było głęboko moralnie zdegenerowane od wewnątrz, więc jest to swoisty wyjątek potwierdzający regułę), lecz w celu zdobycia jakiegoś dobra. Z reguły ma ono znaczenie w postaci ziemi, nieruchomości i ludności zdobytej na wrogu, ale może też toczyć się o inne kwestie, równie ważne dla przetrwania społecznego, jak choćby o... kobiety (sławne wojny rzymsko-sabińskie o kobiety). W każdym razie, celem każdej wojny jest zdobycie dobra, którego albo nie ma w naszym kraju pod dostatkiem (lub nie ma go w ogóle - jak choćby wojny górzystej Mesenii z Lakonią o pastwiska), albo też pragniemy przejąć je w celu podniesienia własnego bogactwa oraz pozycji. I o to właśnie toczyły się wszystkie wojny w dziejach świata - by po prostu ukraść cudze dobro. 

Oczywiście wojny nie były do siebie podobne, gdyż walka jaka taka zmieniała się na przestrzeni dziejów. Przede wszystkim wojna zawsze była domeną najbogatszych i wywodzących się z arystokracji. Stanowiła bowiem rodzaj wyróżnienia, a najdzielniejsi byli uważani za najgodniejszych władzy i wszelakich dóbr. Taka metoda walki, wystawiania do boju w pierwszym szeregu najsilniejszych i najlepiej uzbrojonych oddziałów (chłopi i parobkowie, którzy też uczestniczyli w walkach, byli gdzieś w trzecim lub czwartym szeregu - byli też zresztą najsłabiej uzbrojeni). Taktyka walki, polegająca na wystawianiu do boju najodważniejszych i najszlachetniejszych, została potem zmieniona przez Rzymian i... odniosła sukces. Oto bowiem Rzymianie zamienili kolejność, trzy szeregi oddziałów podzielili od najsłabszego do najsilniejszego (Hastati - Principes i Triari), co skutkowało tym, iż po zmasakrowaniu tych najbiedniejszych i najsłabiej uzbrojonych (Hastati), wróg musiał się zmierzyć z kolejnymi oddziałami coraz lepiej walczących i niewymęczonych pierwszym starciem szeregów. Kolejność została zmieniona, chłopi polegli w boju, po to by ci następni - weterani i lepiej urodzeni oraz majętniejsi mogli zakończyć walkę zwycięstwem i przejąć dobra przeciwnika. Oczywiście automatycznie nie oznaczało to utraty honoru, po prostu zamieniono kolejność - polegli ci, którzy i tak byli najsłabsi, a zwyciężali i opływali w dostatki ci, którzy kończyli walkę w glorii chwały (Maria Konopnicka napisała wierszyk dla dzieci pt.: "A jak poszedł król na wojnę": "Grały jemu surmy zbrojne, grały jemu surmy złote, na zwycięstwo, na ochotę. A jak poszedł Stach na boje, zaszumiały jasne zdroje, zaszumiało kłosów pole, na tęsknotę, na niedolę").




W średniowieczu powrócono do starego modelu, gdy w walce potykali się najszlachetniejsi - rycerze, o honor, wybrankę serca czy o króla. Ale wraz z nawrotem do antyku i pojawieniem się renesansu, rycerze zaczęli gnuśnieć. Myśleli sobie, "po co mam ryzykować życie w jakimś boju, skoro mogą za mnie walczyć moi lennicy i poddani, najlepiej chłopi. Oczywiście ja stanę na czele, ale po co mam niepotrzebnie ryzykować życie?". Już w drugiej połowie XV wieku rycerstwo powoli zamienia się w stan szlachecki, gdzie co prawda honor jest ważny i często świadczy o pozycji danego szlachetki, ale poświęcenie w boju już niekoniecznie. Zaczynają się więc tworzyć żołnierze najemni, czyli tacy, co za pieniądze będą walczyć u boku każdego władcy. Ale najemnicy nie są związani ani przysięgą wierności lennej, ani honorem, który zmusiłby ich do walki aż do śmierci za króla i sprawę. Jeśli wróg jest liczniejszy lub jeśli... lepiej zapłaci, dlaczego mają ginąć niepotrzebnie, po prostu przejdą tam, gdzie lepiej im zapłacą, lub jeśli nie ma szans na zwycięstwo ze względu na przewagę liczebną przeciwnika, sami opuszczą swego mocodawcę. Bo to przecież jest biznes, oni w taki właśnie sposób zarabiają na życie. Cóż im przyjdzie z królewskiego złota, jeśli w bitwie stracą życie? Tak więc już od XV (a nawet od XIV wieku) zaczyna się formować nowy model wojownika - najemnik. Oczywiście nie wszędzie ten model się przyjmie, będą wyjątki (jak choćby w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, gdzie stawiano na autorament narodowy, tzw.: wojsko zaciężne np. husaria, czy pancerni - opancerzone oddziały kawalerii.




W Rzeczpospolitej co prawda też zatrudniano najemników, ale głównie stawiano na autorament narodowy, dzięki czemu w naszych dziejach tylko raz doszło do sytuacji, gdy wojska koronne (najemnicze) przeszły na stronę nieprzyjaciela, raz, podczas gdy w czasie wojen XV i XVI a nawet XVII wieku w Europie Zachodniej było to zjawisko dość częste. Zresztą można tutaj podać przykład hetmana Jana Karola Chodkiewicza, który na czele husarii w 1605 r. pod Kircholmem rozgromił ponad trzykrotnie liczniejsze wojska szwedzkie, tracąc przy tym zaledwie ok. 100 żołnierzy, podczas gdy straty Szwedów wynosiły ponad 9 000 ludzi- na prawie 12 000 Szwedów na początku bitwy. On też miał rzecz do jednego z oficerów przed bitwą, który wciąż się mylił licząc szwedzkie chorągwie ze względu na ich liczbę, powiedział doń: "Policzymy ich, jak pobijemy", i tak się też stało). Ale szlachta polska, która też wywodziła się ze średniowiecznego rycerstwa, z czasem też stawała się gnuśna. Należy też pamiętać, że za upokarzające uważała szlachta nie tylko jakąkolwiek pracę fizyczną, ale też paranie się np. handlem. Szlachta uważała że powołana jest do jednego celu - politykowania i walki za Ojczyznę ("Gardła nasze za Ojczyznę ważymy"). Był to więc też do pewnego stopnia stan próżniaczy. Potem w Europie przyszedł czas na armie narodowe, złożone w ogromnej większości już nie ze szlachetnie urodzonych ani z najemników, ale ponownie głównie z chłopów i mieszczan, których powoływano teraz pod broń, karząc im walczyć za króla, wiarę, naród lub ideologię. Zaczęły tworzyć się wielomilionowe armie. Armie narodowe było kolejną formą ewolucji i choć nie potępiam ich formowania, to należy tu od razu dodać że ci, którzy walki pragnęli najbardziej, byli często z dala od bezpośredniej linii frontu - jako generałowie czy dowódcy pułków. 

Oczywiście wiadomo że dowódców się chroni podczas wojny, gdyż ich utrata może doprowadzić do rozpadu każdej formacji, ale współczesne wojny niewiele już mają wspólnego z pojęciem honoru (dziś stawia się zaś na wojnę inteligentna, prowadzoną przy pomocy zdalnie sterowanych maszyn do zabijania - to też jest kolejna forma ewolucji wojowania, ale to również nie ma nic wspólnego ani z honorem, ani z odwagą na polu bitwy. Ostatnim takim wojownikiem-dowódcą, który nie bał się bezpośrednio wjeżdżać w linię walki, był amerykański gen. George Patton, który strzelał nawet do bombardujących samolotów, krzycząc do nich: "Spróbujcie suk...y trafić mnie prosto w nos" - bardzo bał się bowiem postrzału w nos, jeszcze od czasu studiów na West Point). Po co właściwie o tym piszę? Otóż wzrost znaczenia armii najemnych łączy się z rozwojem bankowości europejskiej, czyli z... produkcją pieniędzy z pieniędzy. Było to od początku po dziś dzień niezwykle dochodowe zajęcie, jako że związane było ze spekulacją (pożyczaniem pieniędzy na procent i wykorzystywaniem czynników zewnętrznych na własne potrzeby). Oczywiście pierwsze banki, jakie zaczęły pojawiać się w średniowieczu, były obwarowane dużą zasadą ryzyka i większość z nich po prostu bankrutowała, a to z tej przyczyny iż pożyczając pieniądze władcom na prowadzenie wojen (i opłacenie żołnierzy najemnych), królowie po prostu nie mieli z czego zwrócić tych pieniędzy (w wielu przypadkach), co powodowało że... po prostu nie spłacali długów i przez to banki padały jak muchy (jeden przykład w 1450 r. bank Jacques'a Coeura udzielił wielkiej pożyczki królowi Francji Karolowi VII na podbój Normandii, rok później Coeur był już bankrutem, bo król nie spłacił długów - mimo iż Normandię zajął). 

I o tym właśnie (i temu podobnych operacjach spekulacyjnych) pragnę napisać w tym temacie. Poza tym innym ciekawym wątkiem z tym związanym, jest kwestia tajnych stowarzyszeń i kultów misteryjnych. Poza tym pragnę opisać udział Żydów azjatyckich w procederze spekulacji i produkcji pieniędzy z pieniędzy. Bowiem Żydzi azjatyccy, nie są tymi samymi, których znamy z dziejów Biblii i w ogóle nie są z nimi nawet w najmniejszym stopniu spokrewnieni. Żydzi azjatyccy to Chazarowie, którzy potem zaczęli migrować na Zachód. Nie ma w nich nawet grama krwi Semitów, a pierwotnie wywodzili się z turkmeńskich i mongolskich. Jednak przyjęli we wczesnym średniowieczu judaizm, przez co (wraz z instytucją banków, spekulacji i przepływu pieniądza), stali się najbardziej wpływową grupą wyznającą judaizm i większość z nich do dziś zapewne uważa się za potomków Abrahama, Izaaka i Jakuba, podczas gdy realnie swych przodków mogliby szukać w jurtach stepów Turkiestanu i Mongolii (w Polsce część tego plemienia zwano po prostu "litwakami", czyli innymi słowy ruskimi Żydami, nie tylko nie potrafiącymi jeść nożem czy widelcem, ale również nie respektującymi żydowskich świąt i upijającymi się do rozpuku niczym "ruscy"). Dziś większość Żydów amerykańskich, to w ogromnej części Chazarowie-litwacy, potomkowie pastuchów z turkmeńskich stepów, którzy dzięki temu że przyjęli judaizm, i opanowali sektor bankowy, po dziś dzień w ogromnej większości kontrolują cały świat. To oni wymyślili "przemysł Holokaustu", na którym pragną zarobić, zresztą większa część amerykańskich Żydów (litwaków) podczas II Wojny nie tylko że nie zamierzała pomóc w jakikolwiek sposób Żydom z Europy Środkowo-Wschodniej (a głównie polskim), ale wręcz dążyła do realizacji tego ludobójstwa (z wielu powodów, m.in.: ze względów religijnych, ale również po to, aby później móc się domagać zapłaty za Holokaust i antysemityzm. Opiszę to jeszcze w kolejnych częściach. Wielu z tych sukinsynów, którzy potem zostawali przywódcami państwa Izrael, mówiło wprost że musi umrzeć tyle a tyle milionów Żydów ze wschodniej Europy, których oni uważali nie tylko za podludzi, ale wręcz za... ofiarę całopalną).




Poza tym pragnę też zastanowić się nad przyszłością systemu bankowego, który według mnie w przyszłości będzie musiał ulec zdecydowanej przebudowie. Dysponuje przepowiedniami (których nie publikowałem, ponieważ nie uważam ich za... racjonalne, że się tak wyrażę), które twierdzą że świat przyszłości będzie pozbawiony pieniędzy. W ogóle ma nie być pieniędzy ani banków. Poza tym inną ciekawostką, która też wydaje mi się raczej podejrzana, jest to, iż mowa tam jest o miastach zasiedlanych jedynie przez... ludność Białą, nie ma ani Czarnoskórych, ani Azjatów (być może są dla nich inne miasta w tych przepowiedniach, choć one o nich bezpośrednio nie wspominają). W każdym razie postaram od kolejnego tematu wrócić do tych kwestii. Zacznę jednak nie od średniowiecza, a od starożytności, aby uzmysłowić czytelnikom pewien kontekst (gdy np. czytam iż są przepowiednie w których jest mowa o nieistnieniu banków i pieniędzy, to należy pamiętać że taki okres w historii Ludzkości już był, w starożytności, przed tym, nim Lidyjczycy i Grecy na przełomie VII i VI wieku p.n.e. nie wynaleźli pieniądza). Jednocześnie od razu przejdę do pierwszych tajnych stowarzyszeń (np. istniejące w FBI, które np. współtworzyły ruch feministyczny, oskarżający wszystkich heteroseksualnych mężczyzn o jakąś patriarchalną przemoc wobec kobiet i o jakąś zmowę mężczyzn którzy pewnie jeszcze w jaskiniach uzgodnili że odtąd będą ciemiężyć kobiety i wymyślą sobie do tego patriarchat. Feministki zresztą są dla mnie przykładem totalnej umysłowej eutanazji, ale to rozważania na zupełnie inny temat). No i oczywiście zaprezentuję metody walki z Chrześcijaństwem i Kościołem Katolickim, który jako jedyny ze wszystkich religii opowiedział się ze całkowitym zakazem spekulacji finansowych, co stało w sprzeczności wielu środowisk właśnie zajmujących się produkcją pieniędzy z pieniędzy i na tym opierających (po dziś dzień) swoją ekonomiczną potęgę.






ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER

WILL APPLY TO POLAND



CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz