CZYLI JAK TRAKTOWAĆ
NIEWOLNIKÓW,
ABY LEPIEJ POMNAŻALI
MAJĄTEK GOSPODARSTWA?
Pobyt Katona i jego małżonki Licynii w wiejskiej posiadłości w Reate, upływał powoli, aczkolwiek należy tu od razu dodać iż Katon żył dość surowo. Bardzo rzadko pijał wino i tylko na specjalne okazje, z reguły wolał albo czystą wodę, albo też winny ocet. Poświęcał się też podtrzymywaniu sprawności fizycznej i umiejętności walki mieczem, a jego ciało posiadało sporo blizn (pierwszą miał zdobyć już w wieku 17 lat w jednej z bitew z Kartagińczykami), jak stwierdza Plutarch, cerę miał czerwonawą, jakby spaloną słońcem, co było dość nieestetyczne wśród elit rządzących. Brał też czasem osobiście udział w pracach na własnej roli (być może stąd ta ciągła opalenizna gdyż często pracował "bez odzienia"). Posiłki też spożywał w gronie służby, jedząc z nimi jak równy z równymi, co bardzo zaimponowało jego sąsiadowi Waleriuszowi Flakkusowi (temu, który namówił go do rozpoczęcia kariery politycznej). Ta jego oszczędność była wręcz legendarna, choć czasem po prostu przesadzał, jak wówczas, gdy pozostawił swego konia w Hiszpanii, aby oszczędzić państwu kosztów na jego przewiezienie do Italii, czy też gdy kupował niewolników do swego majątku, zawsze wybierając tylko młodych i silnych, zdatnych do ciężkiej pracy na roli, gdy zaś się postarzeli... wyrzucał ich jak stare śmieci, sprzedając za parę groszy. Wszędzie widział tylko zysk i ściśle przestrzegał starorzymskich obyczajów oraz moralności. Żony nigdy publicznie nie pocałował, nie okazał jej też żadnych względów - choć prywatnie miał być dość wylewny w uczuciach. Jadał bardzo mało, tyle tylko ile potrzeba było do utrzymania ciała w sprawności, podobnie też karmił swoich niewolników, wydzielając im określone porcje. Uważał że ciało służy tylko pewnym celom fizycznym, których nie zdolna wykonać dusza, ale już na przykład rozpustę seksualną i zbytek uważał za coś wybitnie niszczącego zarówno dla ciała jak i dla duszy.
W sprawowanych funkcjach publicznych bywał twardy i surowy a jednocześnie sprawiedliwy i nieprzekupny, a prywatnie bardzo przystępny i miły ludziom. Lubił np. opowiadać dowcipy i śmiać się, przez co niektórzy uważali go za kpiarza. On jednak potrafił bardzo szybko zamienić się z wesołka opowiadającego dowcipy, w ponurego i srogiego przedstawiciela władz, który bezwzględnie egzekwował wszelkie winne państwu należności. Jak już wspomniałem, dbał o zdrowie tak bardzo, że często chodził na pieszo z Rzymu do innych miast (w towarzystwie tylko jednego niewolnika, który niósł jego odzienie na zmianę). W porównaniu z lubującym się w rozkoszach stołu i łoża Scypionem (zwycięzcą Hannibala), sprawiał wrażenie wręcz pustelnika. Pewnego razu upomniał jednego z senatorów, który był dość pulchnej postury iż: "Na cóż się przyda państwu takie to ciało, w którym między gardłem a nogami wszystko zajmuje tylko brzuch!" Twierdził też że kobietom nie wolno powierzać żadnych tajemnic, bo są one nieszczere i szybko je rozniosą (żałował bowiem w życiu trzech rzeczy - właśnie że kiedyś powierzył jedną z tajemnic kobiecie, że popłynął łodzią tam, gdzie mógł dojść pieszo i że jeden dzień pozostawał bez testamentu). Był też wielkim przeciwnikiem greckiego sposobu życia i greckiej kultury, uważając ją za zniewieściałą i niemiłą rzymskiemu sercu (powiadał iż u Greków słowa płyną z warg, zaś u Rzymian prosto z serca). Piętnował też wszelkie zamiłowania wśród Rzymian do hellenizmu, uważając że język grecki jest zbyt rubaszny a przy tym rozwlekły i to co można powiedzieć prosto, u Greków mówi się zawile. Mimo to i on nauczył się greki, choć uczynił to dopiero w wieku starczym, w zasadzie już pod koniec swego długiego życia (85 lat)
Tymczasem wojna z Antiochem III Syryjskim zbliżała się wielkimi krokami. W drugiej połowie 192 r. p.n.e. część armii Wielkiego Króla przeprawiła się do wschodniej Grecji, która już od kilkunastu miesięcy była pozbawiona rzymskich załóg (Rzymianie wycofali się z Hellady w 194 r. p.n.e. na wniosek senatu, który postąpił tak pod wpływem dążeń Kwinkcjusza Flamininusa do urzeczywistnienia "Wolności Hellenów", jaką ten nadał im na Istmie w 196 r. p.n.e. po zwycięskiej wojnie z Macedonią). Tak więc w 192 r. p.n.e. w położonym w Magnezji (Tesalia) mieście Demetrias, nad piękną zatoką wychodzącą ku Eubei, król Antioch zwołał zebranie swych dowódców. Był tam obecny również Hannibal, który od jakiegoś czasu odsuwany był od podejmowania decyzji w sprawach wojennych. Stwierdził tam iż kluczowym dla przyszłej wojny są dwie kwestie, po pierwsze - pozyskanie Macedonii (którą należy przymusić do sojuszu dyplomacją lub siłą), oraz przejęcie kontroli nad morzami (w tym celu radził ściągnąć całą królewską flotę do Grecji i utworzyć tu dwie duże eskadry morskie). Flota ta miałaby dokonać desantu na Sycylii i w południowej Italii i posuwać się dalej na północ wzorem dawnej kampanii króla Pyrrusa sprzed prawie 90 lat. Opanowanie Wielkiej Grecji i stworzenie anty-rzymskiej koalicji świata greckiego, zarówno tego na wschodzie jak i na zachodzie, miałoby być kluczowym punktem tych zmagań. Czyli przekonanie do siebie Greków i Macedończyków, oraz przeniesienie teatru działań wojennych jak najszybciej do Italii, uważał Hannibal za najistotniejsze warunki zwycięstwa w wojnie z Rzymianami. Nieoczekiwanie w tym względzie poparło go również część wodzów króla Antiocha.
Do Demetrias przybyło także poselstwo ze Związku Etolskiego z zamiarem zawarcia anty-rzymskiego sojuszu. Do Beotów Antioch osobiście wysłał poselstwo, ci jednak odpowiedzieli że król musi osobiście się do nich pofatygować, wówczas zastanowią się nad ewentualnym sojuszem. W Demetrias zapadła też decyzja za wypowiedzeniem Rzymowi wojny (choć nie bezpośrednio). Aleksander z Akarnanii (jeden z wodzów Antiocha III), twierdził że jeśli król zdecyduje się na wojnę, pójdą za nim nie tylko Etolowie, ale i Spartanie pod Nabisem, oraz Macedończycy. Twierdził jednak (wbrew temu co mówił Hannibal), że Rzymian można zwyciężyć w Grecji, bez potrzeby ataku na Italię. Z tym ostatnim zgodził się król Antioch, który notabene wcale nie pragnął wojny i był gotów jakoś ułożyć się z Rzymianami, np. wyrzekając się Byzantion, Kyzikos, Rodos i kilku innych azjatyckich polis, zatrzymując jednak Jonię i Eolię, co było nawet do zaakceptowania dla senatu. Nie chciał też sojuszu z Filipem V królem Macedonii, gdyż obaj panowie szczerze się nienawidzili. Realnie król Antioch nie pragnął tej wojny i szukał wszelkich możliwości jak można wyjść z niej z twarzą. Co prawda w Demetrias zapadła decyzja za wojną, ale nie było to oficjalne jej wypowiedzenie, a jedynie stwierdzenie że nie będzie żadnych innych ustępstw wobec Rzymu, nawet jeśli będą one prowadziły do wojny. Po zakończeniu narady król opuścił Demetrias i wyjechał do Chalkis na Eubei, gdzie poznał pewną kobietę, w której ponoć zakochał się bez pamięci i którą bardzo szybko uczynił swoją nałożnicą (a potem włączył do swego królewskiego haremu w Antiochii).
A tymczasem w Rzymie bardzo szybko rozeszła się wiadomość o wojennych przygotowaniach i wojennym zapale króla Antiocha III. Twierdzono że zajął już całą Grecję i że zgromadził ogromne wojska w Etolii, na których czele ma zamiar najechać (wraz z Hannibalem u boku) Italię. Haruspikowie (kapłani zajmujący się wróżeniem przyszłości z wnętrzności zwierząt ofiarnych) wróżyli nadchodzące nieszczęścia, a powszechne przerażenie wzbudziła plotka, jakoby krowa ofiarna, którą miał złożyć w ofierze konsul Gnejusz Domicjusz, przemówiła ludzkim głosem mówiąc: "Biada ci Rzymie". Krowa uniknęła więc śmierci i miała odtąd do końca swych dni pozostawać na państwowym wikcie (aby nie obrazić bogów, którzy przez nią mieli przemawiać). Zarządzono też przygotowania obronne. Cały pas Zatoki Tarenckiej, Apulii i Kalabrii miał być dzień i noc monitorowany, przez specjalnie powołane do tego celu jednostki, które miały natychmiast informować o zbliżającym się desancie. Zaczęto też formować nowe legiony. A tymczasem mijały miesiące a wojna wciąż nie wybuchała. Król Antioch oddawał się przyjemnościom łoża ze swoją nową nałożnicą i był bardzo nierad, gdy przerywano mu te uciechy sprawami polityki i wojskowości, wciąż przebywając w Chalkis i obsypując swoją kochankę licznymi prezentami. Tam też przybyło do niego poselstwo z Epiru i z Elei. Poseł Charops, w imieniu Epirotów prosił by król Antioch nie wciągał ich w konflikt z Rzymem, jako że ich ziemie leżą najbliżej rzymskich granic i najwięcej mogą na tym ucierpieć. Deklarował jednak, że jeśli król ze swoją armią przeniesie się do ich kraju, wówczas przyjmą go z otwartymi ramionami. Elejczycy (w osobie Kallistratosa) również prosili o pomoc, szczególnie od sprzyjających Rzymowi Achajów.
Antioch wysłał więc do Elei 1 000 żołnierzy swojej piechoty pod dowództwem Eufanesa z Krety, zaś do Epirotów swoich posłów, by omówić wspólne interesy. Tymczasem zbliżał się koniec roku i król postanowił uczcić to wydarzenie, żeniąc się ze swoją oblubienicą (która ponoć pięknością przewyższała wszystkie kobiety Chalkis). nadał jej też nowe imię - Eubeja (na cześć wyspy na której się narodziła). A tymczasem wojna w Helladzie już przerodziła się z fazy "zimnej" w "gorącą", choć na razie jeszcze walki pomiędzy sobą toczyły nie dwa "supermocarstwa", a poszczególne miasta lub związki. I tak pierwszy oręż wojny podniósł król Sparty - Nabis, który uzbroiwszy niewolników i biedotę miejską, ruszył przeciwko miastom Lakonii na Peloponezie. Zdobył miasto Gytejon i zwyciężył flotę związku achajskiego w małej bitwie morskiej w Zatoce Lakońskiej. Wojna była już faktem i senat nie mógł dłużej udawać że nic się nie dzieje. Musiał przyjść z pomocą Achajom, jeśli nie chciał aby rzymski ład w Helladzie uległ zupełnemu rozpadowi. Wysłano więc pretora Aulusa Atiliusa Serranusa z flotą 30 pięciorzędowców do Grecji, ale nim owa pomoc nadeszła, wódz Związku Achajskiego, sławny strateg Filopojmen, rozbił armię króla Nabisa i zmusił go do schronienia się za murami Sparty. Tam oblężony i bezskutecznie wyczekujący odsieczy od Antiocha III, został Nabis zamordowany przez swoich żołnierzy, a Sparta musiała skapitulować i wejść w skład Związku Achajskiego (192 r. p.n.e.). W zdobywaniu miasta brali też udział rzymscy posłowie - Tytus Kwinkcjusz Flamininus i Publiusz Williusz Tappulusem, którzy następnie udali się do innych miast Hellady, w tym do Etolii, gdzie tamtejszy strateg - Damokrytos z Kalidonu znieważył Flamininusa, mówiąc mu że uchwałę zgromadzenia, wzywającą Antiocha do wojny z Rzymianami... pokaże mu dopiero w Italii, gdy już stanie obozem nad brzegiem Tybru (swoją drogą Damokrytos rzeczywiście w jakiś czas później znalazł się nad brzegiem Tybru, tylko nie w takiej roli, w jakiej pragnął się znaleźć - a trafił tam jako jeniec wojenny zakuty w kajdany i prowadzony w pochodzie).
Antioch III dysponował w Grecji siłą ok. 18 000 żołnierzy (falangitów, katafraktów i przybocznego oddziału "Srebrnych Tarcz"), oraz floty złożonej ze 100 okrętów wojennych i 200 transportowców. Była to siła wybitnie niewystarczająca, tym bardziej że problemem dla wodzów Antiocha wcale nie byli pro-rzymscy Achajowie czy ewentualne zagrożenie wysadzenia rzymskiego desantu w Helladzie, ale aprowizacja. Żołnierze bowiem musieli jeść, a cała intendentura gromadziła zapasy góra na 5 dni. Dlatego też tak ważne było utrzymanie stałych dostaw zaopatrzenia z Azji Mniejszej (o czym doskonale zdawał sobie sprawę Hannibal, który podczas wojny w Italii większość czasu spędzał nie na samej walce z Rzymianami, tylko na kombinowaniu jak tu zapewnić wojsku ciągły zapas jedzenia, stąd doszczętnie ograbiał italskie wioski i miasta). W zbliżającej się wielkimi krokami rozgrywce z Rzymem, ważne było pozyskanie jak największej liczby sojuszników. Wiedzieli o tym zarówno Rzymianie jak i Antioch III, który wysłał do Achajów swoich posłów, mających przekonać ich o bezsensowności utrzymywania sojuszu z Rzymem i walki z potęgą swoich syryjskich zastępów. Poseł królewski, który przybył do Ambracji (stolicy Związku Achajskiego), zaprezentował zebranym taką oto wizję - ze Wschodu przez Hellespont ściągają niezliczone tłumy armii króla Antiocha, gdzie prócz doborowych jednostek grecko-macedońskiej elity wojennej, idą masy Medów, Dahów, Elimajów i Kaduzjów, których jest tak wiele, że cała Grecja nie pomieści ich liczebności. Poseł przekonywał że on wcale nie każe Achajom zrywać przyjaźni z Rzymem, żąda tylko, w obliczu nieuniknionej klęski Synów Wilczycy, by Achajowie pozostali neutralni w zbliżającym się konflikcie - wówczas ocalą oni swe miasta i tamtejszych mieszkańców. W podobnym tonie przemawiał także i poseł etolski - Archidamos.
Obecni na zgromadzeniu posłowie rzymscy (Flamininus i Tappulusem), stwierdzili że są to najzwyklejsze przechwałki, a ten cały król Antioch niczego jeszcze w Grecji nie dokonał, prócz tego że się tutaj ożenił. Zaś Etolowie to zwykli tchórze, którzy żerują na sukcesie innych i kradną ich wojenną chwałę niczym hieny (poseł etolski przechwalał się że to dzięki nim Rzymianie zwyciężyli Macedończyków pod Kynoskefalaj w 197 r. p.n.e. i gdyby nie oni szybko zostaliby zmiażdżeni przez macedońską falangę). Flamininus dodał również że ta cała armia Antiocha, która niby ma przybywać ze wschodu, jest warta tyle, co niewolnicy przerobieni na żołnierzy, gdyż i tak w większości składa się z Syryjczyków i Azjatów, czyli niewolniczych poddanych króla Antiocha. Achajowie uznali że to właśnie Flamininus ma tu rację i ogłosili stan wojny z Etolami i Antiochem III. Miało to miejsce w listopadzie 192 r. p.n.e. W grudniu wojnę Syryjczykom wypowiedział również senat (haruspikowie wyczytali z trzewi zwierząt ofiarnych iż: "w tej wojnie ukaże się triumf Rzymu"). Wojna wybuchła więc na całego.
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER
WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz