Stron

piątek, 16 sierpnia 2019

NIE ZGINĘŁA I NIE ZGINIE!

"IDĄ TERAZ GODZINY ZA GODZINAMI,

ZWYCIĘSTWO ZA NAMI, 

PRZED NAMI SZEROKIE ŻYCIE"



 
 Dziś krótko o temacie którego ani nie mogłem ani nie chciałem pominąć, choć już wielokrotnie o tym pisałem, wyjaśniałem i przytaczałem. Otóż dziś - 16 sierpnia 2019 r. mija 99 rocznica Zwycięstwa, które ocaliło całą Europę. Zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej które było jednym z dwóch decydujących ciosów zadanych przez Wojsko Polskie w Wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920. Sądzę jednak że takie postawienie sprawy także w dużej mierze nie oddaje skali tego, co tak naprawdę nad Wisłą, Wieprzem i Niemnem uczynił dla Europy polski żołnierz. Tam po prostu ocalona została cała wielowiekowa cywilizacja europejska, tam ocalony został ten podstawowy rdzeń siły i potęgi tego kontynentu (który niestety potem się zdegradował, czy raczej został zdegradowany ale na własne życzenie). Siły, dzięki której dziś w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoszech państwo wciąż może żywić ludzi, którzy miast podkasać rękawy i wziąć się do uczciwej i rzetelnej pracy dla dobra swego społeczeństwa - wolą marnotrawić wypracowane przez ich ojców i dziadów (a ocalone przez Polaków) środki na takie bzdury jak feminizm, polityczna poprawność czy ekoterroryzm. Debatują sobie przy filiżance macchiato czy cappuccino o eko-zagładzie jaka czeka Ziemię już za kilka lat, bo rodzi się za dużo dzieci, a w ogóle to krowy śmierdzą i wydalają dwutlenek węgla który nas wszystkich wkrótce zabije. To jest przerażające jak się o tym mówi (i jak się o tym pisze), ale to jest symbol upadku współczesnego świata. Przyszłość, jaką ci młodzi dziś ludzie zostawią swoim potomkom (jeśli w ogóle będą ich mieli bo po pierwsze z homo-związków - nic się nie urodzi, a poza tym dominuje koncepcja że lepiej nie mieć dzieci bo Ziemię czeka zagłada dwutlenkiem węgla, który wytwarzamy my wszyscy - a szczególnie te perfidne krowy) jest nie do pozazdroszczenia. Nic bowiem nie rodzi się z gadania, siedzenia przy latte i pobierania grantów lub zasiłków - pieniądze się kiedyś skończą, i co wtedy ci ludzie zrobią? Co zrobią gdy nie starczy im na czynsz i zostaną wyrzuceni ze swych domów? Co zrobią, gdy nie będą mieli za co wyżywić swojej rodziny lub nawet siebie samych? Te pytania pozostawiam na zupełnie inną okazję, pragnę jedynie podkreślić że społeczeństwo nie jest w stanie przetrwać bez kolejnych pokoleń (pytanie tylko brzmi w jaki sposób zdegenerowani moralnie rodzice, mogą coś wartościowego przekazać swym potomkom, aby ci nie ulegli tej samej lub jeszcze większej degeneracji?).

Dziś książek już się nie czyta - bo po co, są audiobooki (a nawet i to dla sporej części młodego społeczeństwa to zbyt wiele), jest nowoczesność prawda - roboty będą w przyszłości za nas pracowały?! Powiem szczerze, przeraża mnie stopień zdebilenia dzisiejszego świata, bowiem większość osób nie zadaje sobie podstawowych pytań o przetrwanie, fundamentalnych pytań, odnoszących się do ich własnej egzystencji. Oczywiście już Paul Lafargue (zięć Karola Marksa) przedstawił w swojej książce z 1880 r. pt.: "Prawo do lenistwa" taką właśnie przyszłość, w której człowiek nie będzie musiał w ogóle pracować, bo wszystko będą za niego wykonywały roboty. Ta koncepcja została potem znacznie rozbudowana w innych źródłach i wśród innych autorów i wszyscy zgodnie twierdzili że czeka nas "Raj na Ziemi", bowiem roboty będą robiły to, czego nie będą musieli (i nie będą potrafili) zrobić ludzie. Oczywiście taka koncepcja społeczeństwa bajkowych Jetsonów jest po prostu... nierealna, co oczywiście nie znaczy że społeczeństwo w którym roboty (lub androidy) będą wykonywały ponad 90 % wszelkich prac jest niemożliwe. Wręcz przeciwnie - już teraz trwają nad tym prace i są w wielu dziedzinach bardzo zaawansowane. Dlaczego więc taka wizja jest nierealna? Ponieważ Raj o którym się mówi, jest jednocześnie przedsionkiem piekła. Zastanówmy się bowiem, jeśli człowiek nie będzie musiał pracować, lub jeśli jego praca będzie się sprowadzała do godziny lub dwóch godzin dziennie to pytanie podstawowe brzmi - gdzie tu jest raj? Ja nie dostrzegam tutaj raju, z tego powodu że ludzie którzy nie pracują, też muszą jeść, a kto im to jedzenie da za darmo? Kto da im środki na kupno nowego modelu iPhone lub sportowego auta? Kto im cokolwiek da za darmo, skoro nie będą musieli pracować i jednocześnie nie będą posiadali środków na zakup owych dóbr (wytwarzanych cudownie przez roboty) ? Ci ludzie po prostu zaczną masowo umierać z głodu, nie mówiąc już o posiadaniu przez nich żadnych kosmicznych gadżetów w stylu Jetsonów. I gdy już do tego dojdzie, to ludzie wezmą co mają pod ręką i ten cały raj rozbiją w drzazgi. Raj stanie się więc piekłem. 

I właśnie problem polega na tym że ci, którzy dążą do realizacji świata w którym pracują maszyny (kontrolowane przez kogo, lub co?), doskonale zdają sobie z tego sprawę. Wiedzą że jeśli to wprowadzą i dojdzie do rewolucji (głodny człowiek jest zdolny do wszystkiego) do krew płynąć będzie strumieniami. Jak więc tego uniknąć? Odpowiedź jest bardzo prosta - zmniejszyć liczbę ludności na świecie. Wmawiając na przykład ludziom im że lepiej nie mieć dzieci bo to grozi zagładzie planety, propagować aborcję, rozbijać rodzinę i promować związki homoseksualne. To już się dzieje, ta eugenika stosowana na społeczeństwach (głównie tzw.: cywilizacji "Białego Człowieka") dzieje się już teraz, na naszych oczach (zapewne są też opracowywane plany eksterminacji fizycznej większych grup ludności). Dlatego też na zdrowy rozum - jeśli ludzi przy pracy zastąpią roboty lub androidy (np. w telewizji jako prezenterzy lub aktorzy w filmach - a takim androidom nie trzeba płacić i nie mają kaprysów), to ci ludzie owszem, będą mieli dużo wolnego czasu, tylko nic poza tym, a ich egzystencja z idealistycznych i bajkowych bram Raju zostanie sprowadzona do rzeczywistości - czyli do piekła. Tak to właśnie wygląda i przeraża mnie że wydawałoby się inteligentni ludzie posługują się hasłami typu: "Ziemia ulegnie zagładzie, bo rodzi się za dużo dzieci i przez to wytwarza się dwutlenek węgla" (oczywiście przeludnienie jest zupełnie inną kwestią, bowiem to też generuje biedę, ale przede wszystkim należy myśleć logicznie, a nie poddawać się totalnemu praniu mózgów). Oczywiście - dwutlenek węgla jest zabójczy dla ludzkiego organizmu, ale tylko wówczas, gdy jest skondensowany w jakimś zamkniętym pomieszczeniu i gdy jest go zbyt dużo. Natomiast w przyrodzie dwutlenek węgla w ogóle nam nie szkodzi, wręcz przeciwnie, bez dwutlenku węgla nie ma mowy o zaistnieniu procesu fotosyntezy roślin i wytwarzaniu przez nie tlenu. Dlatego jak widzę tę biedną, zmanipulowaną dziewczynkę - Gretę Thunberg, która nie chodzi do szkoły, tylko cały czas "walczy o klimat" (w sposób wręcz beznadziejnie głupi, bowiem teraz okazuje się że płynie na szczyt klimatyczny łódką, w której nie ma toalety, a jest tylko wiaderko do którego wszyscy uczestnicy tego pożal się Boże rajdu, będą oddawać swoje wydzieliny - to ja się pytam, w jaki sposób to ma pomóc środowisku? Gdzie tu jest sens, gdzie logika?), to mi jej po prostu zwyczajnie żal. Żal mi  dziewczynki, która jest manipulowana przez cwaniaków pragnących zarobić ogromne pieniądze na ideologii ekologizmu i wykorzystujących do tego dziecięce obawy i ludzką naiwność.

Ale zostawmy to, nie o tym chciałem pisać. Dziś bowiem przypada 99 rocznica zwycięstwa oręża polskiego nad "czerwoną zarazą" jaka szła od Wschodu. Zarazą morderczego marksizmu, bolszewizmu i tyranii jakiej nie zaznał świat cywilizacji zachodniej bodajże nigdy w całej swej historii. Ale o tym się nie mówi, o tym się nie uczy na lekcjach historii w europejskich państwach (jeśli w ogóle lekcje historii współczesnej jeszcze tam istnieją). Mówi się o Holokauście (oczywiście tylko Żydów, tak jakby inne narody nie przeszły takich samych a często gorszych cierpień i fizycznych eksterminacji) i o nazizmie (z którego całkowicie zostali wycięci Niemcy. Dziś na Zachodzie młodzież nie ma bowiem pojęcia kim właściwie byli owi naziści i skąd się wzięli? (zapewne przybyli z księżyca, tak jak na filmie: "Iron Sky" z 2012 r.), lecz zupełnie pomija się zbrodnie, jakich dopuszczali się komuniści. A to prawdziwe zło, które w 1920 r. szło ze Wschodu (z Rosji) na Europę, było o stokroć gorsze od wszystkich nazistowskich zbrodni razem wziętych. Wiem że stosuję tutaj pewne dziwne zamienniki typu "prawdziwe zło", co jest równie irracjonalne jak stwierdzenie "naziści". Ale ideologii jaka wypisana była na sztandarach Armii Czerwonej która runęła z Rosji na podbój Europy, była prawdziwym, czystym złem. Nic gorszego w całej historii ludzkości nie wymyślono, nic gorszego właśnie od marksizmu - który dziś niestety stał się ideologią panującą w Europie i niezwykle silną w USA. A polski żołnierz w 1920 r. to zło zatrzymał, ocalając Europę i pozwalając jej na dekady spokojnego i dostatniego rozwoju, aby dziś błazny pijące latte rozprawiały o "krowach wytwarzających dwutlenek węgla" i "dzieciach które rodząc się spowodują zagładę naszej planety". Europa powoli umiera od środka, a Polska:


"NIE ZGINĘŁA I NIE ZGINIE"
    








DEFILADA WOJSKA POLSKIEGO (I ARMII SPRZYMIERZONYCH) W KATOWICACH Z OKAZJI 99 ROCZNICY OCALENIA POLSKI I EUROPY OD BOLSZEWICKIEJ NIEWOLI, ORAZ Z OKAZJI 100 ROCZNICY WYBUCHU PIERWSZEGO POWSTANIA ŚLĄSKIEGO



 


 PS: PRZEPRASZAM ZA TAK KRÓTKI I DOŚĆ "SWOBODNY" TEKST DZISIEJSZEGO TEMATU, ALE ODWIEDZIŁ MNIE WŁAŚNIE DAWNO NIEWIDZIANY PRZYJACIEL I MUSIELIŚMY OCZYWIŚCIE ODPOWIEDNIO UCZCIĆ NASZE SPOTKANIE ORAZ ŚWIĘTO ZWYCIĘSTWA ROKU 1920. PRZEZ TO NIESTETY NIE MIAŁEM CZASU PRZYGOTOWAĆ NIC DŁUŻSZEGO.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz