Stron

sobota, 28 grudnia 2019

W GRODZIE BOGINI TANIT - Cz. IV

DZIEJE KARTAGINY

W CZASACH HANNIBALA





MONARCHIA

(MAGONIDZI)

Cz. II




  
 W toczącym się konflikcie pomiędzy arystokracją kartagińską a królem Malchusem, ogromną rolę odegrał syn tego ostatniego, kapłan najwyższego tyryjskiego boga Melkarta (który był również najwyższym bogiem i innych fenickich kolonii zakładanych w całym zachodnim basenie Morza Śródziemnego) - Kartalon. Zdążał on z Tyru do Kartaginy i po drodze został zawiadomiony przez ojca o zaistniałej sytuacji w jakiej ten się znalazł (po przegranej bitwie z Sardami i wygnaniu, na jakie króla i jego żołnierzy skazała arystokracja kartagińska, zmuszając ich do osiedlenia się na tejże niegościnnej wyspie). Kartalon otrzymawszy jednak wiadomość od ojca (z poleceniem aby nie płynął do Kartaginy, tylko podążył ku brzegom Sycylii, gdzie Malchus już gromadził wojsko które miało ukarać arystokratów i przywrócić mu władzę), postanowił dalej zdążać w kierunku Kartaginy, co wzbudziło ogromne podejrzenia wśród króla Malchusa, co do lojalności własnego syna i gdy tylko był gotów, wypłynął ku Kartaginie, aby zmusić miasto do ponownego oddania mu władzy. Oblężenie grodu bogini Tanit (pierwotnie bogini stojącej u boku Baala, zwanej: "Tanit Pene Baal" - "Tanit, twarz Baala" - w tym czasie jej kult był jeszcze słaby, gdyż dominował przede wszystkim kult tyryjskiego Melkarta oraz Baala-Hammona) trwało kilka miesięcy, a przez ten czas Kartagina wyczerpała wszystkie swe zapasy żywności i zmuszona została do poddania się. Jednak aby król nie mścił się zbyt srodze, wysłano do Malchusa jako posła jego syna Kartalona, który przybył do obozu ojca, odziany w bogate szaty kapłana Melkarta. Kartagińczycy sądzili, że sam autorytet kapłański zmusi króla do uległości, a poza tym kapłanem był przecież jego syn. Bardzo się jednak pomylono, gdyż Malchus, widząc przyobleczonego w purpurę syna, uznał do za dowód braku szacunku wobec niego samego, jak i zdrady, którą tamten dopuścił się, odmawiając dołączenia do niego na Sycylii. Kazał wiec pochwycić swego syna i skazał go na śmierć przez ukrzyżowanie (ukrzyżowano go w tym samym stroju kapłańskim, w którym przybył do ojca). Wkrótce potem Kartagina skapitulowała.

Zwycięski Malchus, skazał na śmierć dziesięciu spośród arystokratów, którzy najmocniej optowali za skazaniem go na karę banicji po przegranej na Sardynii bitwie, po czym ponownie objął władzę w mieście. Nie trwało to jednak długo, gdyż wkrótce potem doszło do zamachu stanu (ok. 550 r. p.n.e.), w wyniku którego Malchus został obalony i zabity, a jego miejsce zajął jeden spośród arystokratów (zapewne wybrany w drodze głosowania przez innych "panów braci"). Nosił on imię - Magon i stał się założycielem drugiej wielkiej dynastii w dziejach Kartaginy - dynastii Magonidów. Nowy król (władcy Kartaginy nie mieli w swym ręku władzy absolutnej i byli ograniczeni stanowiskiem rady, złożonej z miejscowych arystokratów, która następnie z końcem IV wieku p.n.e. ewoluuje w tzw.: Radę 300), był prawdopodobnie człowiekiem, który posiadając majątek ziemski (będący wyznacznikiem prawdziwego bogactwa i znaczenia, gdyż handel morski był tylko dodatkiem i raczej sam nie generował prawdziwej majętności ówczesnych elit), miał również kontakty handlowe w wielu fenickich, hiszpańskich a może nawet greckich miastach, stąd można właśnie tłumaczyć jego reformy, podyktowane tym, co ujrzał lub usłyszał u innych ludów. Magon uznał bowiem, że armia obywatelska jest na dłuższą metę armią mało skuteczną, gdyż odrywa mieszkańców od pracy w kraju i zmusza ich do dalekich i niebezpiecznych eskapad. Postawił więc na siły najemne, jednak zdając sobie sprawę z faktu że zatrudnienie najemników z obcych krajów byłoby bardzo niebezpieczne dla miasta, przeto armia najemna (zawodowa) aż do IV wieku p.n.e., wciąż formowana była z mieszkańców Kartaginy (i punickich kolonii). Wygląda jednak na to, że prócz stworzenia osobistej formacji zbrojnej - zwanej Świętym Zastępem i złożonej z przedstawicieli najbogatszych rodów Kartaginy, a liczącej 3 000 żołnierzy - reforma ta niewiele różniła się od dotychczasowego modelu armii obywatelskiej, polegającego na mobilizacji mężczyzn, którzy ukończyli 17 rok życia (tzw.: neonów), dania im do ręki broni (którą zabierali do domów) i przeszkolenia w podstawowym zakresie walki wręcz, miotania włóczni i strzelania z łuku.




Wiele wówczas jeszcze było niepodległych miast na wybrzeżu afrykańskim. Na północ od Mniejszej Syrty (dzisiejsza południowo-wschodnia Tunezja) leżały fenickie miasta: Ruspe (nazwana potem Achollą, Das Dimasse (potem Thapsus) i Leptis Parva. Na zachód zaś od samej Kartaginy, istniały: Ruspina, Chullu, Rusuccuru, Ikosion ("Wyspa Sów" - dzisiejszy Algier), Tipasa, Iol, Habdamos, Chalka, Arylon, Mes, Psamathos i Abila. Wszystkie te miasta do połowy V wieku p.n.e. będą już podlegać władzy Kartaginy (choć nie wiadomo w jaki sposób i kiedy gród bogini Tanit je sobie wszystkie podporządkował). Jednak prawdziwą konkurencję dla handlu punickiego stanowiła wzmożona grecka eksploracja handlowa zachodnich brzegów Morza Śródziemnego. Właśnie w okresie zdobycia władzy w Kartaginie przez Magona, powstała obawa przeniesienia żywiołu greckiego ze Wschodu na Zachód, w celu ucieczki przed wzrastającą potęgą perską (powstał taki plan wśród jońskich, małoazjatyckich mieszkańcach polis, który opierał się na porzuceniu dotychczasowych miast i przeniesieniu się na Sardynię, co stanowiłoby poważne zagrożenie zarówno dla handlu fenickiego jak i punickiego). Już ok. 680 r. p.n.e. Grecy z Samos (a za ich przykładem z innych polis), zaczęli wydzierać Fenicjanom intratne zyski z handlu w Hiszpanii, szczególnie w bogatym Królestwie Tartezjów (południowo-zachodnia Hiszpania, za Cieśniną Gibraltarską - zwaną przez Kartagińczyków Słupami Melkarta, przez Greków Słupami Heraklesa, a przez Rzymian Słupami Herkulesa). Ok. 600 r. p.n.e. Grecy z Focei założyli na południowym brzegu kraju Ligurów, osadę, którą nazwali Massalia (dziś Marsylia). Wkrótce potem (w VI wieku p.n.e.) w dolinie Rodanu wyrosły jak grzyby po deszczu, kolejne greckie miasta: Agate, Atenopolis, Antinopolis, Olbia, Nicea - wszystkie one stanowiły poważne zagrożenie dla punickiego handlu w tym regionie. Gdyby teraz doszło do przesiedlenia się Greków z Azji Mniejszej na Sardynię, to byłaby prawdziwa katastrofa, która doprowadziłaby do całkowitej helleńskiej dominacji w całym basenie Morza Śródziemnego, tym bardziej że od 565 r. p.n.e. mieli Grecy już swój przyczółek na Korsyce - miasto Alalię. 

To Grecy zdominowali niezwykle intratny handel dolinami galijskich rzek, aż do "Morza Brytańskiego" (Kanału La Manche). W Hiszpanii Kartagińczycy i Fenicjanie musieli się mocno natrudzić, aby przekonać króla Tartazjów (i inne plemiona celtyberyjskie) iż wyroby punickie są nie tylko równie dobre, ale znacznie lepsze od greckich. Tak więc rynek północny (celtycki) był zamknięty dla handlu punickiego, rynek wschodni (egipski) również zdominowany przez Greków, jedyna konkurencja toczyła się więc o Hiszpanię i wyspy (takie jak Sycylia, Sardynia, Korsyka i Baleary), natomiast ok. 545 r. p.n.e. Grecy małoazjatyccy w większej liczbie przybyli do Alalii i Massalii (również do Naksos, Katany i Leontini) w większej liczbie niż dotąd, uciekając bowiem przed perskim władcą - Cyrusem II, który w 546 r. p.n.e. podbił Królestwo Lidyjskie i uzależnił tamtejsze greckie polis od siebie. Była to zapowiedź nadejścia ciężkich czasów dla Kartaginy i innych miast punickich. I tak też się stało, gdyż szybko okazało się że przybyli Grecy postanowili zabawić się w piratów i na swych szybkich i zwrotnych okrętach (pentakonterach), atakowali i palili kartagińskie korabie. W tym właśnie czasie, niejaki Hazdrubal (Kartagińczycy nie byli oryginalni w nazewnictwie jak Grecy czy Rzymianie i nie nadawali sobie jakichś wyjątkowych, różniących się od siebie imion. Tam można wręcz dostać oczopląsu od postaci o wciąż powtarzających się imionach: Hazdrubal, Hamilkar, Hannon, Hannibal, Magon i co jakiś czas tylko przemknie przez karty historii jakiś Giskon, Bomilkar lub Kartalon), wnuk króla Magona - wraz ze swym bratem Hamilkarem, dokonał inwazji na Sardynię (wylądował u południowego wybrzeża wyspy i założył najpierw jedną, potem drugą, wreszcie trzecią kolonię, czyli Norę, Karales, Sulci, w każdym razie przebywał tam ponad dziesięć lat, tocząc walki z miejscowymi plemionami Sardów - Iliensenów, Balarów, Korsów). Jednak około roku 540 p.n.e. intensywność greckich ataków na punickie okręty i na etruskie wybrzeże była już tak duża, że Kartagińczycy i Etruskowie (z miasta-państwa Caere) postanowili się zjednoczyć we wspólnej walce z grecką dominacją morską.




W 535 r. p.n.e. doszło do wielkiej bitwy morskiej u brzegów Korsyki (pod Alalią), która miała ostatecznie zadecydować o dominacji na morzu jednej bądź drugiej strony. Ponoć Kartagińczycy i Etruskowie (z Caere), wystawili po 60 okrętów wojennych. Tyle samo posiadali Grecy z Alalii, którzy ufni w swoje doświadczenie, przystąpili do tej nierównej bitwy. Zakończyła się ona pogromem floty greckiej - 40 okrętów z Alalii poszło na dno - spalone lub roztrzaskane, reszta zaś musiała szybko ratować się ucieczką. Tak oto, po zaledwie trzydziestu latach istnienia, zakończyła swój żywot ta grecka kolonia, zaś uciekinierzy znaleźli schronienie w niedawno założonej osadzie (ok. 540 r. p.n.e.) w Elei na południowo italskim brzegu. Natomiast zwycięzcy podzielili między siebie zdobyte łupy. Alalia (wraz z korsykańskim wybrzeżem) przeszła pod władzę Etrusków (choć miasto nadal zasiedlone było przez Greków), natomiast wybrzeża Sardynii miały pozostać pod władzą Kartagińczyków. Wspólne zwycięstwo bardzo zbliżyło do siebie oba te miasta i to do tego stopnia że Arystoteles twierdził nawet, iż stały się jakby jednym państwem. Mieszkańcy miasta Caere, zezwolili Kartagińczykom nawet na osiedlenie się w swoim porcie (Pyrgi) i założenie tam punickiej kolonii o nazwie Punicum. Poza tym zawarto intratne (dla obu stron) umowy handlowe, a Kartagińczycy płacili hiszpańskim złotem za etruskie bogactwa naturalne (np. żelazo czy ołów). Z czasem Etruskowie zaczeli przyjmować punickie kulty, jak choćby kult bogini miłości - Astarte (w Caere powstała nawet świątynia tego bóstwa), natomiast Kartagińczycy dzięki temu sojuszowi mogli trzymać w szachu greckie polis w Italii i oczywiście Massalię. O tym jednak że Grecy pomimo klęski pod Alalią, wciąż stanowią zagrożenie, przekonano się już dekadę później, gdy (ok. 524 r. p.n.e.) fenickie kolonie w Trypolitanii (Oea, Sabratha i Leptis Magna), zostały zagrożone atakiem pewnego lacedemońskiego renegata - Dorieusa, który porzucił swą ojczyznę i zebrawszy gromadę zbrojnych, postanowił "wywalczyć dla siebie nową ojczyznę". Zagrożone fenickie osady, zwróciły się wówczas z prośbą o pomoc do Kartaginy, która tę pomoc oczywiście udzieliła i ostatecznie pokonała (po dwóch latach walk) greckiego wodza (który wreszcie wrócił do Sparty), ale od tej pory miasta nad Małą i Wielką Syrtą przeszły pod całkowitą dominację punicką i utraciły dotychczasową niepodległość. 

Ok. 530 r. p.n.e. nowym władcą Kartaginy został - po śmierci Magona - jego wnuk Hazdrubal. Za jego rządów doszło do nietypowego wydarzenia, które wydawać by się mogło, było niemożliwe - pogodzenia wrogich sobie miast: Kartaginy (Kart Hadaszt) i greckiej Massalii. Jak to się stało? Zapewne obie strony miały już dość wzajemnego niszczenia swych okrętów (nie dochodziło co prawda do bitew, a jedynie do takich uciążliwych wzajemnych ataków pirackich i wzajemnego niszczenia okrętów oraz rabowania badź palenia towarów). Wreszcie obie strony postanowiły zakończyć te niszczycielskie podchody i zawarto układ handlowy, który obu miastom dawał równe prawa. Grecy otrzymali możliwość handlu w południowej Hiszpanii, Kartagińczycy zaś w Galii. Italia stała się wspólnym terenem handlowym dla obu polis, zaś w Massalii dodatkowo osiedlili się puniccy kupcy (podobnie jak w Pyrgi). Koniec wzajemnych walk, przyniósł nowe otwarcie i spowodował znaczne podwojenie (a nawet potrojenie) ludności Kartaginy w tym okresie. Prawdopodobnie nie brało się to tylko z dużej rozrodczości wśród samych Kartagińczyków w czasach pokoju, a było spowodowane masowym napływem do tego miasta mieszkańców z innych fenickich osad (a być może nawet dopuszczenia do miasta koczowniczych Berberów i Libijczyków). Znacznie wzrosła też zamożność mieszkańców i to nie tylko samej Kartaginy, ale i innych miast regionu (np. założone ok. 550 r. p.n.e. miasto Kerkuan na przylądku Bon w Afryce, stanowi doskonały tego przykład. Miasto to nazywane jest przez historyków "punickimi Pompejami" - jako że zostało zniszczone w 256 r. p.n.e. przez legionistów Marka Atyliusza Regulusa w czasie I wojny punickiej i nigdy potem nie już nie odbudowane. Dzięki temu zachowały się w nienaruszonym stanie przykłady codziennego życia mieszkańców miasta na przestrzeni owych trzystu lat, dowodzące bardzo wysokiego stopnia rozwoju zarówno samego miasta, jak i stopy życia jego obywateli, którzy posiadali choćby rozbudowany system kanalizacji, czego przykładem były częste wanny do kąpieli w tamtejszych domach i osobne toalety. Swoją drogą w Rzymie jeszcze w dwieście lat po zniszczeniu Karkuanu wciąż nie było kanalizacji - można sobie więc porównać stopień cywilizacyjnego rozwoju tych miast i zadumać się jak to możliwe, że ci rzymscy barbarzyńcy ostatecznie zatriumfowali nad całym ówczesnym, tak już ucywilizowanym światem?).




Z jednymi przeciwnikami zawierano pokoje, z innymi zaś wciąż toczono krwawe boje. Do tych drugich należeli choćby Sardowie, przeciwko którym król Hazdrubal wyprawiał się aż jedenaście razy, czterokrotnie rozbijając ich w bitwach, dzięki czemu opanował prawie całą wyspę. Ostatecznie jednak (ok. 510 r. p.n.e.) został śmiertelnie ranny podczas walk, co na pewien krótki czas, wstrzymało dalszy podbój. Jednak nowym królem został (prawdopdobnie jeszcze wybrany przez poprzednika) brat zmarłego - Hamilkar, który dalej kontynuował walki. Wreszcie cała wyspa w przeciągu kilku lat została opanowana. Wyrosły tam nowe punickie miasta handlowe, a twierdze - budowane w głębi Sardynii - stały na straży uległości Sardów względem ich nowych panów. Doszło też do prawdziwej kulturowej dominacji, która nie osłabła nawet wówczas gdy Kartagina dawno już utraciła swe polityczne wpływy na wyspie, a ostatecznie sama przestała istnieć. Ostatnie bowiem ślady punickich napisów notuje się na... II wiek naszej ery, czyli okres całkowitej dominacji łaciny i greki w zjednoczonym Imperium Rzymskim. Za panowania króla Hamilkara, Kartagina weszła w kolejny okres gospodarczego rozwoju. Doszło wówczas też do zawarcia dwóch, niezwykle intratnych umów handlowych. Jedna z nich została zawarta z greckim polis na afrykańskim zachodzie, w Cyrenajce, druga zaś na północy - w osadzie która dopiero co zrzuciła z siebie ustrój monarchiczny, wprowadzając nowy - republikański. Osadą tą oczywiście będzie miasto, które w końcu "pożre" Kart Hadaszt i przy dźwięku słów Marka Katona: "a poza tym uważam że Kartaginę należy zniszczyć", wysyłać będzie swe legiony w najdalsze znane wówczas krańce, a dominacja jego trwać będzie przez stulecia, aż po kres antycznego świata.      
 




CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz