Stron

środa, 12 lutego 2020

SUŁTANAT KOBIET - Cz. XIV

HAREMY (WYBRANYCH) WŁADCÓW

OD MEHMEDA II ZDOBYWCY

DO ABDUL HAMIDA II




SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO

Cz. III


MATKA

SERAJ POD RZĄDAMI AYSE HAFSY

(1520-1534)

Cz. II




 
 Sułtan Sulejman bardzo skrupulatnie przygotował swą wyprawę przeciw wyspie Rodos, pomny doświadczenia swego pradziada - sułtana Mehmeda II Zdobywcy sprzed czterdziestu dwóch lat. Tamto oblężenie potężnej rodyjskiej twierdzy, trwające od 23 maja do 17 sierpnia 1480 r., zakończyło się klęską i kompromitacją Imperium Osmańskiego, mimo że na początku wyprawy Turcy byli pewni swego i mieli już przygotowane worki do grabieży oraz sznury do wiązania dziewcząt i chłopców, a także 8 000 naostrzonych pali, na które miano wbijać obrońców miasta. Ale wówczas zdobycie Rodos okazało się dla Osmanów za trudne i wielki mistrz Zakonu Joannitów - Piotr d'Aubusson, dzięki dobrze przygotowanej obronie i determinacji obrońców, ocalił swoją wyspę. Mehmed II zemścił się za to na dowódcy tej nieudanej wyprawy - admirale Mesihu Paszy, który co prawda ocalił życie, ale został zesłany w charakterze zwykłego sandżakbeja do Gallipoli (udało mu się ponownie wrócić do łask po śmierci Mehmeda II w maju 1481 r. i objęcia władzy przez jego syna - a dziada Sulejmana Wspaniałego - Bajazyda II). Teraz Sulejman pragnął wyeliminować wszelkie przeszkody i niedociągnięcia, jakie popełniono podczas poprzedniej wyprawy, zdając sobie jednocześnie sprawę że mury Rodos wciąż są potężne i żeby dostać się do środka, należy je najpierw skutecznie skruszyć. W tym celu trwała więc wzmożona budowa nowych okrętów w stoczniach Złotego Rogu i odlewanie wielkich armat kruszących mury. Cel był bardzo ambitny, chodziło bowiem o zdobycie sporej wyspy, której nie udało się opanować dotąd żadnemu z poprzednich osmańskich władców, a która to stanowiła zagrożenie dla rozwoju osmańskiego handlu i tras pielgrzymkowych do Mekki (rycerze Zakonu Joannitów często napadali na okręty muzułmańskie wiozące wiernych, lub na okręty handlowe - jednocześnie zapewniali u siebie schronienie chrześcijańskim korsarzom, grasującym na Morzu Egejskim i Śródziemnym). Zdobycie Rodos stało się więc kwestią niezwykle palącą i ważną dla dalszej osmańskiej ekspansji w Europie.

Sprzyjała temu również ówczesna koniunktura polityczna, jako że Zakon Joannitów na Rodos (którego wielkim mistrzem został w 1521 r. Francuz - Filip Villiers de l'Isle-Adam) był praktycznie pozbawiony jakichkolwiek sojuszników. Hiszpania cesarza Karola V (który władał wówczas ziemiami rozciągającymi się od Renu po środkowy Dunaj i od Alp po Morze Północne, nie licząc oczywiście Hiszpanii i nowych, zamorskich nabytków w Ameryce Środkowej oraz na Karaibach), toczyła krwawe walki z Francją króla Franciszka I i hiszpańskimi comuneros na których czele stanęło kilku toledańskich caballero (rycerzy), niezadowolonych z polityki króla Karola (np. podniesienia podatków) i gotowych zastąpić go, jego obłąkaną matką (którą ten trzymał na zamku w Tordesillas) - Joanną Szaloną. Henryk VIII także był zajęty konfrontacją z Francją (w sojuszu z Hiszpanią). Co prawda król Anglii marzył o wielkiej, świętej wojnie - ale z Francją i liczył na powtórzenie sukcesu spod Azincourt (1415 r.), w której to bitwie jego przodek pokonał Francuzów i opanował całą północną Francję aż do Loary. Król Polski i wielki książę litewski - Zygmunt I Jagiellończyk też był wciąż zajęty, a to wojną z Moskwą Wasyla III, a to problemem Zakonu Krzyżackiego, a to znów wyniesieniem na tron wielkoksiążęcy na Litwie swego dwuletniego syna - Zygmunta Augusta (do czego skrupulatnie dążyła jego matka - królowa Bona Sforza), czy też sejmikami instrukcyjnymi i relacyjnymi, jakich było wiele na przełomie 1521/1522 r. będących zapowiedzią wielkiego ruchu egzekucji praw i dóbr - który już wkrótce opanuje Koronę i Litwę - mając na celu przeprowadzenie reform sądownictwa, skarbu i wojska, zwrotu nieprawnie przetrzymywanych przez magnatów królewszczyzn oraz ograniczenie władzy Kościoła (a raczej papieża nad monarchą) w myśl hasła: "Aby rząd pospolity każdego był doma". Co się zaś tyczy Turcji i Chanatu, to akurat wówczas Korona miała z nimi pokój (w 1522 r. wielką wyprawę na Moskwę przeprowadził Sahib-Girej, brat chana Mehmeda z Astrachania) i dopiero w 1524 r. 44 000 Turków i Tatarów najechało Podole i Ruś Czerwoną. Przeciwko nim stanęło (zebrane naprędce) pospolite ruszenie szlachty w liczbie 1 600 rycerzy, 400 piechoty i 430 żołnierzy wysłanych przez króla. W bitwach pod Komarnem (gdzie dowodził Jan Amor Tarnowski) i pod Trembowlą (gdzie był hetman wielki koronny - Mikołaj Firlej) zniesiono kilka turecko-tatarskich czambułów, a reszta pospiesznie uciekła, tracąc większość jasyru jeszcze na ziemiach Korony, lub potem już w Mołdawii.

Jedynie skory do pomocy Joannitom, był król Francji - Franciszek I Walezjusz, który w 1518 r. wysłał nawet swą flotę na Rodos. Ale po wybuchu wojny z Karolem V i konflikcie z Henrykiem VIII (nietrwały sojusz zawarty na Polu Złotogłowia pod Calais w 1520 r.), musiał ją stamtąd wycofać. Wenecja - która (przynajmniej teoretycznie) mogłaby dopomóc Joannitom na Rodos, gdyż posiadała dużą i silną flotę wojenną - właśnie w owym czasie (1522 r.) zawarła z Osmanami niezwykle intratny układ, na mocy którego Wenecja mogła do woli handlować na terenach opanowanych przez Turków i musiała tylko płacić 15 000 dukatów rocznie, za posiadanie Cypru i Zante. Mając więc pewność że nikt wyspie Rodos nie pośpieszy z pomocą, bowiem cała chrześcijańska Europa zajęta jest swoimi sprawami, wystosował Sulejman (1 czerwca 1522 r.) ultimatum do Joannitów, domagając się od nich kapitulacji i zaklinając się (na Boga Wszechmogącego, proroka Mahometa i 26 000 muzułmańskich proroków oraz cztery Święte Księgi - Koran, Biblię, Torę i zaratusztriańską Awestę), że nikomu na wyspie nie stanie się żadna krzywda. W przypadku zaś odmowy poddania się, mieszkańców wyspy czekałaby w najlepszym przypadku niewola - w najgorszym "ciężka śmierć". List-ultimatum kończył sułtan słowami: "I tego możecie być pewni!". Odpowiedź z Rodos nie nadeszła, więc Sulejman polecił zawiesić na dziedzińcu swego Pałacu w Konstantynopolu dwie turgi (sztandary z końskimi ogonami - symbole najwyższej władzy sułtańskiej), których wywieszenie zawsze symbolizowało wyprawę wojenną. W haremie wszystkie kobiety (zarówno matka, jak i faworyty czy zwykłe niewolnice) były zobowiązane modlić się za pomyślność wyprawy i zwycięstwo Sulejmana. Nie wiadomo czy w tych dniach, tuż przed swym wyjazdem z Konstantynopola, sułtan odwiedzał Hurrem i ich urodzoną w marcu córeczkę - Mihrimah (słowo to oznacza "Urocza"), wiadomo tylko że lubił spacery po ogrodzie różanym w swym haremie, a ponieważ wiosna była już w całej pełni, zapewne dochodziło tam do owych pożegnalnych spotkań tuż przed wyprawą. Sulejman uznał również że klęska rodyjskiej wyprawy Mehmeda II wzięła się głównie stąd, że sam władca nie wziął w niej udziału. Teraz postanowił to zmienić i osobiście stanąć na czele armii inwazyjnej, która w liczbie ponad 10 000 ludzi i prawie 400 okrętów wojennych, wyruszyła pod dowództwem Coban Mustafy Paszy z Konstantynopola.




Sam sułtan ruszył lądem z Uskudaru z ponad 100 000 żołnierzy. Po drodze dołączyli doń bejlerbejowie (namiestnicy) Rumelii - Kasim Pasza i Anatolii Ayas Pasza (razem ok. 70 000 ludzi). Obrońcy byli co prawda zdeterminowani i waleczni, ale liczyli jedynie 7 000 żołnierzy, z czego tylko 650 to byli rycerze Joannici, a reszta to jałmużnicy, mieszkańcy wyspy i przybyli ochotnicy (z Francji, Italii, Rzeszy, Hiszpanii i Anglii). Bitwa rozpoczęła się 1 sierpnia 1522 r., lecz przez pierwsze cztery dni Turcy (pomimo posiadania ponad stu dział, z czego aż 33 to były potężne działa kruszące) nie potrafili poczynić żadnego wyłomu w solidnych murach rodyjskiej twierdzy. Dopiero 4 sierpnia udało się doprowadzić do zawalenia muru w bastionie bronionym przez Anglików i tam właśnie sułtan skierował piechotę (w tym janczarów), aby przebili się do środka. To się im nie udało gdyż Anglicy bronili się wyśmienicie (ponoć tego dnia poległo w walce 2 000 Turków) i wyparli najeźdźców. W następnych dniach ataki się powtarzały. Cały czas trwała też kanonada artyleryjska i doszło do kolejnych wyłomów w murze, ale wciąż nie udawało się Turkom dostać do miasta. 23 września sułtan zarządził kolejny atak, tym razem na wszystkich bastionach twierdzy jednocześnie. Również i on zakończył się klęską Osmanów a ich straty wciąż rosły, co tylko potęgowało gniew Sulejmana, który zaczął (trochę bezmyślnie) mścić się na swych dowódcach za niepowodzenia (aresztował i złożył z urzędu Ayasa Paszę a następnie Cobana Mustafę Paszę, ale wkrótce pierwszego z nich uwolnił, a drugiego zesłał). Gniew sułtana potęgowały niepowodzenia i ogromne straty jakie ponoszono przy szturmach. Ostatecznie 10 grudnia Sulejman zaproponował wielkiemu mistrzowi Zakonu Joannitów - Filipowi Villiers de l'Isle-Adam honorową kapitulację miasta i możliwość wycofania się obrońców, w przeciwnym razie po zdobyciu twierdzy wszyscy mieszkańcy mieli zostać zabici. Po pewnej zwłoce (kapituła Zakonu chciała więcej czasu do namysłu), ostatecznie zgodzono się na warunki Osmanów, tym bardziej że w obozie chrześcijańskim także rosły straty i kurczyły się zapasy zarówno żywności jak i prochu, a nie można było przecież liczyć na jakąkolwiek odsiecz z zewnątrz. 22 grudnia zakończono więc walki i zawarto porozumienie, na mocy którego Zakon miał opuścić Rodos w przeciągu dwunastu dni, a w tym czasie (po otrzymaniu 50 zakładników) armia osmańska miała się cofnąć na ok. półtora kilometra spod murów miasta. Mieszkańcy Rodos (chrześcijanie) mieli być zwolnieni z podatków przez pięć kolejnych lat. Straty obu stron były ogromne: Turków poległo ok. 100 000 ludzi, straty chrześcijan sięgały zaś ponad 5 000 żołnierzy (wyspę opuściło zaledwie jakieś 1 800 obrońców, z czego jedynie 200 rycerzy). 

Jak wyglądało życie w haremie, w czasie gdy sułtan Sulejman toczył walki o Rodos? Takie informacje niestety nie przetrwały, ale można pokusić się o zaprezentowanie życia w seraju w czasie, gdy sułtani opuszczali stolicę i wyruszali na wyprawy wojenne (lub na inspekcje prowincji i terenów podbitych). Otóż życie w haremie toczyło się swym zwykłym, codziennym trybem (takim jak do tej pory opisywałem). Wciąż nabywano i przysposabiano do nauki nowe niewolnice (szczególnie preferowano Czerkieski, albo Gruzinki, albo zalotne Greczynki - choć uważano że są "niestałe w kochaniu", albo Persjanki - Turcy uważali je za najlepsze matki, albo Berberyjki - zmysłowe i zalotne, albo też... Polki. Turecki poeta Enderumi Fazuli tak oto pisał o Polkach: "Wszystkie kobiety nic nie znaczą wobec Polek. (...) Niewiasty Lechistanu to istoty całkiem wyjątkowe: lica ich piękne jak róża, kibić wyniosła jak cyprys, kiedy idą, postawa ich pełna wdzięku, kiedy mówią - usta ich pełne słodyczy. Każda z nich w sztuce kochania jest mistrzynią"). Prawdopodobnie w tym czasie (tak jak przy każdej dłuższej nieobecności) Sulejman pisywał też listy do Hurrem, aby podkreślić w nich swą miłość i oddanie. Przetrwało kilka takich listów, jeden z nich brzmi następująco: "Moja ty jedyna królowo. Moje ty wszystko. Moja kochana, mój jasny księżycu (...) Moja ty wybranko spośród wszystkich piękności. (...) Moje radości i moje szczęście. Jesteś dla mnie świetlistym porankiem. (...) Jesteś moją największą przyjemnością i zabawą, słońcem na niebie. (...) Jesteś rządcą mego serca i moją gołębicą. Moim Stambułem i wszystkimi ziemiami Anatolii, jakie posiadam. Moja jedyna ze swymi pięknymi włosami (...) Pomóż, błagam, moja miłości z innej religii. (...) Pieszczę szyję i bez przerwy całuję twoje uśmiechnięte usta (...) Będę to robił ciągle i ciągle". Jakże radosny musiał być powrót sułtana do stolicy? Cały harem, Pałac, całe miasto zostało przystrojone w odświętne barwy a lud powszechnie radował się ze zdobycia Rodosu. Także w haremie z tej okazji przygotowywano ucztę. Powitanie przybyłego do haremu sułtana (szczególnie z wyprawy wojennej) odbywało się zawsze wedle określonego ceremoniału dworskiego. Najpierw Sulejmana witała jego matka - czyli sułtanka Ayse Hafsa - jako władająca całym haremem. Następnie siostry sułtana okazywały mu swą radość z okazji zwycięstwa i szczęśliwego powrotu. Potem przyszła kolej na faworyty (kobiety które urodziły synów) a w tym przypadku bez wątpienia prym wiodła Hurrem (zapewne z małą Mihrimah na ręku), a następnie Mahidevran (jeśli w tym czasie nie została jeszcze odesłana do Starego Pałacu). Na końcu przychodził czas na pozostałe sułtańskie kochanki (ulubienice) i wreszcie na resztę niewolnic. Dzieci (które nie były już niemowlakami) witały swego ojca, stojąc po drugiej stronie "Złotej Drogi" (stumetrowego korytarza) ustawieni od najstarszego do najmłodszego (z tym że najpierw wszyscy synowie a potem wszystkie córki). Sułtan obsypywał swe siostry i nałożnice podarkami, a one całowały go w pierścień.




Po swym powrocie do stolicy, sułtan musiał rozwiązać kilka spraw, które były ważne z punktu widzenia interesów dynastii Osmanów. Otóż swych mężów jak dotąd miały jedynie trzy siostry sułtana Sulejmana. Fatma jeszcze w 1522 r. poślubiła Kara Ahmeda Paszę. Beyhan w 1521 r. wyszła za Ferhada Paszę, a Hafize stała się w 1517 r. żoną Coban Mustafy Paszy. Niestety, ten ostatni został pozbawiony swego stanowiska za nieudolność podczas zdobywania Rodos, co automatycznie oznaczało że i również Hafize musiała się z nim rozstać (żaden mężczyzna który był poślubiony córce lub siostrze sułtana, nie mógł się z nią rozwieść sam, bez jej zgody, za to ona mogła porzucić go wedle uznania - choć oczywiście liczyły się tutaj także względy polityczne, gdyż taki małżonek z reguły sprawował jakiś publiczny urząd - najczęściej wielkiego wezyra i rozstanie się z nim było zawsze uzależnione z utratą przez niego władzy. Oficjalnie wystarczyło, jeśli sułtanka publicznie do swego męża wypowiedziała trzykrotnie słowa: "Rozwodzę się z tobą", by rozwód uznać za właściwie dokonany). Bez mężów wciąż pozostawały dwie sułtańskie siostry: Hatice i Sah (a także zmuszona do rozwodu Hafize). Obu kobietom sułtan w tymże samym 1523 r. wybrał mężów. Sah poślubiła sandżakbeja Lutfi Paszę z Kastamonu. Nie był to szczęśliwy mariaż, gdyż młodej dziewczynie (była od niego młodsza o jakieś dwadzieścia lat) niezbyt spodobał się wybranek, ale musiała być posłuszna i poślubić tego, kogo dla niej wybrał brat. To że w tym małżeństwie nie układało się dobrze, wiemy choćby stąd, że rozstanie nastąpiło w atmosferze wielkiego skandalu z 1541 r. kiedy to Lutfi Pasza w sprzeczce uderzył w twarz swą małżonkę, sułtańską siostrę, co było równoznaczne z wyrokiem śmierci. Nie doszło do tego tylko ze względu na dzieci, jakie Sah Sultan z nim miała i zdołała przekonać sułtana by mimo wszystko darował mu życie.




Zupełnie inaczej ułożyło się życie sułtanki Hatice, która wyszła za mąż za "najprzystojniejszego mężczyznę w całym Imperium" - Pargali Ibrahima Paszę, sułtańskiego sokolnika a prywatnie bliskiego przyjaciela i powiernika Sulejmana Wspaniałego. W czerwcu 1523 r. Ibrahim został mianowany wielkim wezyrem, a ślub z Hatice odbył się wkrótce potem. Teraz on, zwykły niewolnik, starszy od Sulejmana jedynie o kilka miesięcy - wszedł do świata wielkiej polityki, wpływów i pieniędzy. Ponoć Ibrahim dostrzegał niebezpieczeństwo które się za tym kryje i prosił władcę by nie wywyższał go tak bardzo, gdyż wystarczy mu to, co już posiada. Sułtan jednak miał namawiać Ibrahima do przyjęcia godności i przysięgał że bez względu na wszystko nigdy nie pozbawi go życia. Ale człowiek jest istotą zmienną, często zapomina o danym słowie lub serce jego ogarnia zupełnie inna namiętność. Tak właśnie było w przypadku Sulejmana i Ibrahima. Ten drugi z biegiem lat stał się człowiekiem dumnym i pysznym, wierząc że to on kieruje sułtanem - niczym treser lwem. Sułtan zaś dostrzegł zmianę Ibrahima i jego umiłowanie władzy oraz pieniędzy i poczuł się zagrożony oraz zdradzony. Koniec tej historii był więc tragiczny, gdyż obaj przyjaciele zamienili się w śmiertelnych wrogów. Ale po kolei, nie wyprzedzajmy zbytnio faktów i dalej trzymajmy się chronologii wydarzeń.    

   






 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz