Stron

sobota, 20 czerwca 2020

MOJE PRYWATNE - "50 TWARZY GREYA" - Cz. VII

OPOWIADANIE + 18









 Całe przedpołudnie zajęło Basi sprzątanie stajni, wynoszenie końskiego łajna i czyszczenie boksów. Ponieważ nie miała ona wcześniej doświadczenia z końmi, Piotr wyprowadził je ze stajni, dzięki czemu nieco ułatwił jej pracę. Mimo to, gdy wreszcie Baśka skończyła sprzątanie, okazało się że trwało to tak długo iż nie załapała się na śniadanie - przez co będzie musiała poczekać do obiadu. Stojąc tam prawie nago w promieniach południowego słońca i czekając na przybycie lokaja - którego ona w myślach przezwała "fajfusem" - zastanawiała się czy będzie w stanie przetrwać do końca tej chorej umowy, bowiem to był dopiero drugi dzień jej niewoli, a pozostało jeszcze pięć - nie wiedziała też jakie wynaturzone "atrakcje" przygotował dla niej Piotr. Co zrobi, jeśli będzie chciał przebić jej piersi, albo cipkę? Czy powoli mu na to, czy też nie - co automatycznie doprowadzi do rezygnacji z pieniędzy - ogromnych pieniędzy, które bardzo by ułatwiły jej życie. Co jest ważniejsze - godność, czy kasa? Ta myśl przez chwilę zakiełkowała w głowie Basi, gdy nagle usłyszała ochrypły głos kamerdynera:

- Skończyłaś już suko?!... I co, nie wiesz co dalej robić - silny cios wymierzony w jej pośladek przez tego sadystycznego bydlaka, szybko sprowadził ją na ziemię - Postawa! - lokaj wydał kolejne polecenie.

Basia upadła na kolana i w rozpaczy upokorzenia pochyliła głowę. "Jaka godność" - pomyślała - "Piotr i tak zyskał już to, co chciał, upokorzył mnie. Jeśli teraz zrezygnuję nic z mojego upokorzenia mieć nie będę, za to on zgarnie całą pulę. Kto wie zresztą czy nie nagrywa tego szaleństwa" - te myśli ponownie przerwał kolejny cios, który tym razem został skierowany na jej piersi. Syknęła z bólu. 

- Boli? - zapytał ów sadysta - To dobrze, to znaczy że jeszcze żyjesz - po czym przypiął do jej obroży smycz i pociągnął za sobą niczym krowę na pastwisku. 

Zaprowadził ją do drewnianego budynku który przypominał pralnię. Lecz nie taką współczesną, a raczej mocno przedindustrialną, gdzie nie było ani pralki, ani suszarki, za to stały stare balie, wiadra na wodę i wyżymaczka, a wszędzie okół rozwieszone były sznury na bieliznę. Wokół bocznej ściany, piętrzyły się zaś stosy ubrań i brudnej bielizny.

- To gacie naszej służby. Wypierzesz je wszystkie, wysuszysz i rozwiesisz! Może wtedy poczujesz się wreszcie jak prawdziwa kobieta - dodał z sarkastycznym uśmiechem kamerdyner.

"Bydlak" - pomyślała Basia, jednak pochyliła głowę na znak zgody i poddaństwa.

- Masz dwie i pół godziny, jeśli wyrobisz się do trzeciej, zjesz obiad z panem Piotrem, jeśli nie, może załapiesz się na kolację... choć i wtedy będziesz zajęta czym innym - mówiąc to, mężczyzna zbliżył się do Basi. Stanął przed nią tak, jakby chciał ją pocałować i powiedział - Czas start, do roboty suko! - po czym wymierzył jej kolejny siarczysty klaps w pupę. 

Basia nie wiedziała za co ma się zabrać i co to właściwie było. Biustonosze i kobiece majtki były jeszcze w miarę łatwe do prania, ale kalesony i gacie męskiej służby to była prawdziwa droga przez mękę. Zaschnięty mocz i jakieś plamy po wszelkich możliwych wydzielinach. Choć Baśka pracowała w pocie czoła piorąc i wyżymając oraz rozwieszając powierzoną jej bieliznę, to jednak nie była w stanie wyrobić się w narzuconym jej czasie, tym bardziej że musiała jeszcze co jakiś czas wymieniać wodę w balii, którą czerpała... bezpośrednio ze studni. Tak więc gdy minął czas pracy, ponownie zjawił się kamerdyner aby ocenić postępy. Okazało się że udało jej się uprać zaledwie połowę bielizny. 

- Nie wyrabiasz się ! Moja babcia zrobiłaby to z zamkniętymi oczami, a ty jak widzę wolisz się obijać. Trudno więc, nie wyjdziesz stąd póki tego nie skończysz, a jeśli nie skończysz tego do piątej, nie chciałbym być w twojej skórze, tępa wywłoko - obrażanie kobiet zapewne weszło mu w krew, ale Basia nie zamierzała go drażnić, wiedziała czym to się może skończyć. - Zasługujesz na karę, ponieważ nie wykonałaś w terminie polecenia które ci wydałem. Wypnij się i stań w rozkroku!

Basia była przerażona - "Znowu bicie" - już i tak była cała obolała, zmęczona i głodna, postanowiła więc spróbować przekonać "fajfusa" by jednak jej nie bił. Upadła do jego stóp i zaczęła błagać:

- Proszę, niech pan mnie nie bije, zrobię wszystko, czego tylko pan sobie ode mnie zażyczy. Bardzo przepraszam że nie wykonałam pańskiego polecenia w terminie, ale jestem tylko ułomną istotą i jeszcze nie nadążam za wszystkimi poleceniami - po czym ujęła ręką jego spodni i spojrzała mu w oczy błagalnym wzrokiem. 

- Przy mnie będziesz chodziła, jak sekundnik w zegarku, rozumiesz?

-Tak, pan jest wspaniałym treserem... to znaczy trenerem i jestem bardzo wdzięczna że mogę wykonywać pańskie polecenia.

Takie słowa mocno podbudowały ego mężczyzny, który był już mniej skory do zadawania jej bólu.

- Skosztujesz moich... płatków owsianych i pamiętaj - dobrze się do tego przyłóż dziewczyno, gdyż takiej prowizorki jaką tutaj uczyniłaś, ja tolerował nie będę! - ponaglił ją wykręcając jej boleśnie sutek.

Basia ujęła się jego spodni, po czym ustami zaczęła wodzić po materiale w górę i w dół, starając się jednocześnie nie spuszczać wzroku ze swojego ciemiężcy. Trwało to jakiś czas, gdy wreszcie lokaj zapytał:

- Lubisz to, prawda? Lubisz takie zabawy, jak każda podła suka? - ponieważ Baśka nie zamierzała się więcej narażać, odparła tak, jak sobie by tego życzył ów "fajfus".

- Tak Panie, bardzo lubię - po czym sięgnęła ręką do jego rozporka i już zamierzała rozpiąć mu spodnie, gdy w pewnym momencie otrzymała silny cios w twarz.

- Nigdy, ale to nigdy nie dotykaj mnie swoimi brudnymi łapami, bo ci je przetrącę, nim zdołasz się stąd wydostać.

Taka reakcja mocno zaskoczyła i przestraszyła Basię, ale natychmiast kiwnęła głową na znak że zrozumiała polecenie.

- Zapamiętaj sobie, że póki tutaj jesteś, twoje usta służą do dwóch rzeczy: do dawania radości i do uśmiechu. Głos ze swojej gęby wydajesz tylko wtedy, gdy usłyszysz wyraźne ku temu polecenie i Tylko Wtedy! Jeśli zechcę, to będziesz miała cały czas otwartą jadaczkę, której nie wolno ci będzie zamknąć, a jeśli to zrobisz, osobiście młotkiem wybiję te twoje piękne ząbki... Zrozumiałaś suko?

"Zaraz, zaraz - o czym on mówi" - pomyślała Basia. To już zaczyna się robić niebezpieczna zabawa, a ten sadystyczny bydlak zapewne wcześniej czy później będzie chciał wyrządzić jej jakąś krzywdę. Czas najwyższy już przerwać to szaleństwo...

W tej chwili jednak myśli Basi brutalnie przerwał głos kamerdynera:

- Otwórz usta suko!

A gdy to uczyniła, brutalnie wepchnął jej w gardło cały swój palec i dodał:

- Ssij! Pokaż czego się nauczyłaś w ciągu tego swojego parszywego życia.

Basia nie mając innego wyjścia, zaczęła ssać brudny paluch mężczyzny i choć starała się robić to najlepiej jak umiała, swymi działaniami nie wzbudziła wyraźnej akceptacji, a mina "fajfusa" nieco zrzedła, po czym wepchnął w jej gardło drugi palec.

- Może teraz pójdzie ci lepiej, bo widać że do niczego się nie nadajesz. 

Basia prawie się zadławiła, tym bardziej że drugą ręką lokaj złapał ją za włosy i mocno przyciągnął do siebie. 

- Pracuj, pracuj - powtarzał, a Basia ledwie łapała dech w piersiach, aż wreszcie lokaj rzekł - to może chcesz trzeci palec, choć za takie frykasy musisz ładnie poprosić i podziękować.

Basia zaczęła mówić coś bez ładu i składu, tym bardziej że mężczyzna wciąż nie wyjął palców z jej ust.

- Jeśli poczuję choć jeden twój ząb na moim palcu, dostaniesz po dziesięć batów na jeden pośladek, dotarło! - Baśka szybko pokiwała głową, ale kolejne jej próby poproszenia o trzeci palec, nie był słyszalne, tym bardziej że mężczyzna mocno trzymał ją za włosy i uniemożliwił jej tym samym wyartykułowanie wymuszonej prośby. - Kombinuj dziewczyno, kombinuj, bo czas leci, a ty wciąż jesteś w wielkiej dupie. 

Nic to nie dało, Basia nie była w stanie wypowiedzieć prośby, gdy jej usta zapchane były dwoma palcami owego mężczyzny, a poza tym śliniła się i starała na tyle szeroko otworzyć usta, aby nie dotknąć go zębami. 

- Przyjemnie? - bezczelnie zapytał "fajfus", ale Basia szybko kiwnęła głową - Jedyna przyjemność, jaką powinny odczuwać parszywe suki, takie jak ty - dodał. 

Ta nierówna walka stłamszonej i próbującej wykazać się z jak najlepszej strony kobiety z bydlakiem o sadystycznych skłonnościach, który dodatkowo wpychał w jej usta dwa palce i kazał poprosić o trzeci, trwała jeszcze przez jakiś czas, aż znudzony mężczyzna zakończył ją, brutalnie odpychając usta Basi i wyjmując z niej swoje palce. 

- Przyjdzie czas, że jeszcze się pobawimy w ten sposób, a teraz bierz się do roboty, bo czas leci, a ty do piątej musisz się ze wszystkim wyrobić. Jazda - rzekł, chwytając ją za sutki i brutalnie podnosząc z ziemi. - Zapominasz mi jednak podziękować za tę dzisiejszą lekcję, a myślałem że nauczyłaś się już że tego nie toleruję. 

Basia była przerażona. Nie wiedziała jak znów dziękować, przepraszać lub prosić tego mężczyznę, aby wreszcie zostawił ją w spokoju i sobie poszedł. Nienawidziła go To on bowiem sprawiał jej największy ból, a poza tym nie odczuwała przy tym żadnej przyjemności. Co innego przy Piotrze. Ostatecznie jednak kamerdyner wyraził zgodę na przyjęcie jej uniżonego hołdu, ale w zamian musiała przyjąć po pięć silnych batów na każdy swój pośladek i to specjalną szpicrutą, którą - nie wiadomo kiedy - wyjął zza pazuchy. Potem wróciła do pracy, gdyż pozostało jej zaledwie... półtorej godziny do zakończenia prania brudnych gaci.




Ocenić jej pracę przyszedł osobiście sam Piotr. Niektóre spodnie i kalesony zostały uprane powierzchownie ze względu na napięty grafik, ale Piotr nie dostrzegł owych mankamentów, a może nie chciał ich dostrzec? W każdym razie podszedł do klęczącej przed nim kobiety, uniósł jej twarz i patrząc prosto w jej piękne, niebieskie oczy, zapytał:

- Zmęczona? - Basia szybko odparła

- Ta mój Panie!

- I pewnie jesteś głodna, co moja maleńka?

- Tak mój Panie, jestem bardzo głodna. 

- Można powiedzieć że dziś się spisałaś, choć dzień nie dobiegł końca więc nie poznałaś jeszcze wszystkich atrakcji dzisiejszego wieczoru, ale ogólnie jestem z ciebie zadowolony. Pójdź za mną, mam dla ciebie niespodziankę. 

Piotr co prawda nie przypiął smyczy do jej obroży, ale i tak szła za nim pokornie i posłusznie krok w krok - zresztą i tak nie miała innego wyjścia. Gdy więc weszli do budynku i przeszli przez salon oraz długie korytarze owej willi, nagle Piotr zatrzymał się na jednym z korytarzy, gdzie nie było żadnych drzwi i okien. 

- Zaciekawiona? podniecona? - Piotr lekko dotknął jej ciała. Jego ręce powędrowały do jej obolałych piersi, które wprawnym ruchem zaczął masować i lekko ugniatać. - Zamknij oczy - rzekł w pewnym momencie.

Basia natychmiast wykonała polecenie, a on dalej nie przestawał rytmicznie ściskać i masować jej piersi, przy czym konsekwentnie omijał sutki. Stanął za nią a jego mocny oddech, wzmocniony drogą wodą kolońską czuła Basia na swoim karku. Wreszcie złapał ją za piersi tak mocno, że aż się wystraszyła, ścisnął je i powiedział:

- Dość pieszczot na dziś, na resztę musisz sobie zasłużyć. Otwórz oczy - Basia natychmiast wykonała jego polecenie, po czym nie wiadomo skąd wcisnął on jakiś przycisk i nagle ściana korytarza rozchyliła się, ukazując wejście do jakiejś tajemniczej, na w półmrocznej komnaty. Weszli razem, ale ponieważ Basia wciąż miała buty na obcasach, a w dół wiodły strome schody, Piotr chwycił ją mocno za rękę i tym samym pomógł jej zejść w dół.

Gdy oczy Basi przyzwyczaiły się do atmosfery półmroku, ujrzała na środku sali niewielki nakryty stół, pełen dań. 

- Zjesz ze mną podwieczorek moja maleńka? - zapytał Piotr tonem, którego ona nie słyszała tutaj nigdy. Pytał bowiem tak, jakby to ona miała podjąć decyzję.

- Tak mój Panie, z radością zjem z Tobą co tylko zechcesz.

Zadowolony Piotr pogłaskał ją po policzku jak małą dziewczynkę, odwrócił się i kiwnął ręką do postaci stojącej w cieniu. Dopiero teraz Basia dostrzegła, że w owym półmroku czaiła się jeszcze jakaś postać, której wcześniej nie widziała. Była to kobieta w średnim wieku, znacznie jednak od niej starsza, która ubrana była dość dziwnie. Otóż stała tam kobieta przystrojona w lawendową suknię obszytą białymi koronkami, która opadała jej do samych stóp, a jednocześnie całkowicie odsłaniając jej pokaźne piersi. Były one podniesione w górę za pomocą gorsetu umieszczonego tuż pod nimi, tak iż nie opadały. Suknia ta miała również drugie wycięcie z tyłu, tak, że widać było nie tylko nogi owej kobiety, ale również i jej całą pupę. i plecy. Kobieta na polecenie Piotra, w milczeniu zaczęła nalewać wino do stojących na stole pucharów, a Basia teraz dopiero lepiej się jej przyjrzała i dostrzegła że jej pupa pokryta była czerwonymi nacięciami po zapewne niedawno przebytej karze. Nacięcia te pokrywały się z wcześniejszymi bledszymi smugami, tworząc ciekawy wzór w kształcie tablicy, przypominającej grę w kółko i krzyżyk.

- Maleńka - Piotr zwrócił się bezpośrednio do Basi - Poznaj Pralinę, moją osobistą niewolnicę.

Basia nie mogła uwierzy,ć że ta kobieta naprawdę nazywa się "Pralina", "co to w ogóle jest za imię" - pomyślała.

- Poznajcie się - Piotr wydał rozkaz tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym kobieta zbliżyła się do Basi, przedstawiła jej się i pocałowała ją w policzek na powitanie - Pewnie zastanawia cię obecność drugiej cipki w moim domu? - zwrócił się z pytaniem do Basi - Otóż Pralina to nie jest jej prawdziwe imię. Nadałem je, ponieważ uznałem że najbardziej do niej pasuje, jest bowiem wierną i oddaną suczką, choć wykazuje jeszcze pewne oznaki niesubordynacji z czym konsekwentnie walczymy, prawda? - Piotr zwrócił się z tym pytaniem do kobiety, a ona natychmiast odparła:

- Tak Panie! - po czym pochyliła głowę.

- Pralina to moja... była szefowa, wielka pani która lubiła dominować, a przynajmniej tak jej się wówczas wydawało? - znów skierował pytanie do owej kobiety.

- Tak Panie!

 - Pralinko, pokaż Basi jak piękny wzorek przybrała twoja pupka - kobieta natychmiast odwróciła się tyłem do Basi i wypięła ku niej swoje pośladki - Dotknij, może ty też otrzymasz podobne dystynkcje? - zwrócił się do Basi.

Ta niechętnie wyciągnęła dłoń i dotknęła kobiecej sempiterny.

- Pomasuj są! Ona to lubi, jak kociak którą się stała - dodał Piotr.

Basia zaczęła lekko masować pośladki na wpółnagiej kobiety, choć czuła że dotyk świeżych ran wciąż sprawia jej jeszcze ból, ale masaż przynosił jej również sporą ulgę.

- Starczy już tych babskich czułości, siadajmy do stołu - rzekł Piotr, a Basia poczuła że wreszcie będzie mogła się najeść po ciężkim dniu pracy, tym bardziej że na wieczór Piotr przygotował dla niej kolejne atrakcje.           








CDN.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz