OD ANTYKU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ
GRECJA KLASYCZNA
ATENY
(V - IV wiek p.n.e.)
Cz. IX
WYCHOWANIE MŁODYCH KOBIET
(HETERY)
Cz. VII
W KRĘGU SYMPOZJONÓW
Cz. II
ASPAZJA Z PERSEPOLIS
Cz. II
Od chwili wybicia się Egiptu na niepodległość w 404 r. p.n.e., kolejni perscy władcy próbowali ponownie podporządkować sobie kraj nad Nilem, bardzo długo żadnemu jednak ten zamiar się nie powiódł (kolejne perskie wyprawy na Egipt były podejmowane w latach 386-383 p.n.e., planowana wyprawa z 380 r. p.n.e. nie doszła do skutku i rozpoczęła się dopiero w 373 r. p.n.e.). Wszystkie te perskie wyprawy zakończyły się niepowodzeniem, a Egipcjanie dzięki temu nabrali takiej pewności siebie, że w latach 360-359 p.n.e. faraon Irimaatenre Setepenhur Teos I z XXX Dynastii, postanowił (przy znacznym wsparciu greckich - szczególnie spartańskich - najemników), dokonać inwazji na Fenicję, Palestynę i Syrię i o mały włos nie zdobył tych krain (następca perskiego tronu - książę Ochos - dowodził wówczas wojskami w Fenicji, z której był zmuszony się wycofać), ale niezgoda pomiędzy Egipcjanami a Grekami (greccy wodzowie, jak Eubulos, Kratinos Młodszy, Anaksandrydes - który miał rzec wprost do Egipcjan: "Nieznośny mi jest sojusz z wami, tak skrajnie różnią się nasze zwyczaje i obyczaje. Wy czcicie krowę, ja ją w ofierze składam bogom. Dla was węgorz jest wspaniałym bóstwem, dla mnie wspaniałym przysmakiem. Wy nie jadacie wieprzowiny, ja za nią przepadam. Wy czcicie sukę, ja tłukę ją, kiedy mi zeżre ulubiony kąsek" - czy Timokles - który pytał, jednocześnie drwiąc z obyczajów Egipcjan: "Kogóż by miał ukarać zwykły kot na ołtarzu?" - wszyscy oni szydzili z egipskich wodzów: Egiptiadesa, Socharesa i Paamylesa i zarzucali im - jak Eubulos - nawet pijaństwo), oraz bunt brata Teosa - Senedżemibre Setepenamona Nektanebo II - który go zdradził - doprowadził do klęski egipskiej wyprawy na Syrię (choć Egipcjanom udało się utrzymać Fenicję). Po wstąpieniu na perski tron Ochosa (w 358 r. p.n.e.), jego celem stało się ostateczne zlikwidowanie "kwestii egipskiej" i całkowite, ponowne ujarzmienie tego kraju. W tym właśnie celu rozpoczął nabór greckich najemników do swojej armii, z którą latem 351 r. p.n.e. zamierzał ostatecznie podbić kraj faraonów. A wówczas z żołnierzami do Persji przybyło też sporo greckich heter, które podążały za swoimi kochankami, lub też pełniły swoistą rolę markietanek.
Tymczasem Naktanebo II zamienił Egipt w jeden wielki plac budowy. Za jego bowiem rządów (359-341 r. p.n.e.), wzniesiono w Egipcie wiele nowych świątyń, obelisków, naosów, stel i posągów. Praktycznie każda miejscowość w kraju została obdarzona nową budowlą. Natkanebo II był bardzo religijnym władcą, a szczególnie za swego patrona upatrywał Horusa - któremu wznosił wspaniałe świątynie. To właśnie do tego boga modlił się najgorliwiej w przeddzień perskiej inwazji z 351 r. p.n.e. Jednocześnie również i on zasilił swą armię greckimi najemnikami (Grecy byli uważani wówczas za najlepszych żołnierzy i wielu władców wynajmowało ich do składu swych wojsk). Przybyli więc zarówno Ateńczycy (pod wodzą Diofantosa) jak i Lacedemończycy (pod przywództwem Lamiosa i Gastrona). Król Persji Artakserkses III Ochos zdołał w pierwszym etapie kampanii ponownie opanować Fenicję, lecz dowództwo spoczywało w rękach helleńskiego najemnika o imieniu Straton, który jednak zaczął budzić coraz większe kontrowersje. Artakserkses był tak pewny zwycięstwa i ponownego narzucenia Egiptowi swej władzy, że na ową kampanię nie tylko wybrał się osobiście, ale zabrał również cały swój dwór, żonę - Atossę, jak i cały swój harem. Nie ma jednak żadnej pewności, czy grecka hetera Aspazja (która jest bohaterką tego tematu) przybyła do Persji w 351 r. p.n.e., czy też może potem, w połowie lat 40-tych IV wieku p.n.e. (bardziej prawdopodobna wydaje się ta druga data, gdyż Ochos wstępując na tron był dość młodym, może dwudziestokilkuletnim mężczyzną, zatem jego syn - Arses, musiał być wówczas jeszcze dzieckiem i nie mógł konkurować z ojcem o serce pięknej Greczynki. Natomiast tuż przed kolejną wyprawą w 343 r. p.n.e. zapewne osiągnął już wiek męski). W każdy razie król Artakserkses III miał się w czasie tej kampanii oddawać ciągłym rozkoszom, które ponoć miały "osłabić jego męskość".
Nie tylko zresztą męskość miały osłabić ale również i czujność, gdyż ogarnięty erotycznym zapałem król, całkowicie utracił właściwy ogląd sytuacji wojennej i nie dostrzegł że wódz naczelny jego armii - Straton z Sydonu - nawiązał kontakt z wrogiem i zamierzał przejść na żołd egipskiego władcy, wciągając perską armię w pułapkę. Wówczas wyprawę ocaliła królowa Atossa, która dowiedziawszy się o wszystkim, nakazała uwięzienie Stratona (w obliczu zagrożenia popełnił on samobójstwo) i powołała na jego miejsce króla miasta Sydon w Fenicji - Tennesa. Był on pokornym poddanym i bliżej mu było słuchać i wykonywać polecenia, niż wydawać rozkazy. Nie miał też większego doświadczenia wojskowego, choć dla królowej zapewne był najlepszym wyborem, jako że chciała ona mieć pewność że na pewno nie zdradzi on Persów. Niestety, przełożyło się to na efekt prowadzonych walk a cała kampania zakończyła się porażką i ponownym odwrotem Persów z Egiptu (350 r. p.n.e.). Z okazji zwycięstwa faraon Naktanebo II wystawił sobie posąg w Memfis, na którym stał pomiędzy nogami gigantycznego jastrzębia (symbolizującego właśnie boga Horusa), oraz chwalił się że ocalił Egipt i przepędził perskich najeźdźców. Teraz Persja znów znalazła się w defensywie, a po stłumieniu powstania mieszkańców Mendes (350 r. p.n.e.), mógł faraon przejść do bardziej zdecydowanych kroków w polityce zagranicznej. Zachęcił więc fenickie miasta do zbuntowania się przeciw Persom. Pierwszy zbuntował się Sydon (wbrew woli Tennesa - który został do tego przymuszony przez swój lud). Wzięto w niewolę a następnie stracono perskich dostojników, a także spalono park króla Persji nieopodal miasta (paradeisos). Następnie bunt podnieśli mieszkańcy Cypru, a głosy nawołujące do powstania, pojawiły się zarówno w Cylicji jak i w Palestynie (gdzie Żydzi również zaczęli szykować się do wzniecenia buntu).
Wcześniej jeszcze, bowiem w 352 r. p.n.e. po śmierci swego męża (i brata) Mauzolosa, po raz pierwszy w dziejach satrapą prowincji Karii (która perską prowincją była już tylko z nazwy), została kobieta - Artemizja II. To ona wystawiła w Halikarnasie świetne mauzoleum dla swego małżonka, które zostało uznane za jedno z siedmiu cudów starożytnego świata. Była też bardzo zręcznym politykiem, zdobyła mennicę państwową z rąk (mianowanego przez Persów) Idrieusa, zajęła miasto Herakleę w stóp góry Latmos i zorganizowała procesję do gaju Matki Bogów, znajdującego się za miastem (przybrana na biało, w królewskiej koronie na głowie, kroczyła w otoczeniu swych eunuchów, dwórek i muzykantów, by osobiście złożyć ofiarę na ołtarzu bogini Kybele). Gdy zaś Rodyjczycy wypowiedzieli posłuszeństwo (uważając że przejęcie władzy przez kobietę jest najlepszym ku temu powodem) i próbowali zająć Halikarnas, Artemizja pokazała że nie brak jej nie tylko sprytu, ale również strategicznego zmysłu i gdy okręty Rodyjskie pojawiły się na wodach wokół miasta, królowa (ona uważała się za królową, choć nie została nigdy koronowana) nakazała mieszkańcom udać kapitulację, tak, aby zwabić Rodyjczyków do portu. Gdy już tam się znaleźli i żołnierze zeszli z pokładów by rabować przybrzeżne kramy, nagle wyłoniła się eskadra karyjskich okrętów, które praktycznie bez walki zajmowały stojące w porcie statki Rodyjczyków, zaś oni sami zostali zepchnięci na miejską agorę, gdzie wystrzelano ich z łuków niczym zwierzęta łowne. Potem Karyjczycy obsadzili zdobyczne okręty i przystrajając je laurem (na znak zwycięstwa), podążyli na Rodos (Artemizja popłynęła wraz z nimi). Nim mieszkańcy Rodos zorientowali się w podstępie, flota Artemizji opanowała pozostałe okręty stojące w porcie, a wkrótce potem zajęła całe miasto. Z jej rozkazu stracono czołowych polityków tego polis, wzięto zakładników (w postaci synów możnych obywateli miasta) i przywrócono podległość wyspy, ustawiając w zdobycznym mieści dwa posągi - pierwszy przedstawiał zwycięską Artemizję, drugi zaś pokonane Rodos, napiętnowane znakiem niewolnictwa. Wszystko to miało miejsce na przełomie lat 352/351 p.n.e.
Do zbuntowanego przeciw Persji Sydonu przyłączyły się inne fenickie miasta: Tyr i Arwad, które połączyły się we wspólną ligę, tworząc jednocześnie nowe miasto - mające być właśnie siedzibą owej federacji. Nazwano je Atar (Grecy mówili na nie Trypolis) a złożone było z trzech niewielkich osiedli: Mahalata, Maisa i Kaisa. To właśnie w Atar miano podejmować wspólne decyzje, tyczące się dalszej wojny z Persją, czy też zawarcia sojuszy z Egiptem lub z greckimi państwami. To tam właśnie (349/348 r. p.n.e.) zdecydowano o zjednoczeniu całej Fenicji i kontynuowaniu wojny z Persami. Zbuntowała się także Salamina Cypryjska (gdy Euagoras II zamordował swego brata Nikoklesa - zwolennika pozostania przy Persji) w 349 r. p.n.e., a wkrótce potem dołączyło dziewięć pozostałych miast Cypru, tworząc federację podobną do fenickiej. Bunt podniosła również Troada, a szczególnie miasto Assos (leżące naprzeciw wyspy Lesbos). Tamtejszy przywódca o imieniu Eubulos zrzucił zależność od perskich Achemenidów i pragnąc sprzymierzyć się z innymi polis z Grecji właściwej, wysłał na nauki do Aten swego niewolnika - Hermejasa, który pobierał lekcje u samego Platona i Arystotelesa w Lykejonie. Hermejas po powrocie do Assos odwdzięczył się swemu patronowi tym, że... pozbawił go życia i zajął jego miejsce jako kolejny władca polis. Pobyt w mieście niewdzięcznego mordercy i uzurpatora, wcale nie przeszkadzał takim filozofom jak właśnie Arystoteles (który nawet poślubił siostrzenicę Hermejasa) czy choćby Ksenokrates. A tymczasem król Artakserkses wycofał się do Babilonu, gdzie gromadził armię mającą położyć kres tym wszystkim buntom. W 346 r. p.n.e. wysłał tę armię na Sydon, jako głównego prowodyra, jednak wsparcie które otrzymał od egipskiego władcy król Tennes (4 000 greckich najemników), pozwoliło mu pokonać Persów w bitwie pod miastem i zmusić ich do odwrotu. Ale to było zaledwie preludium, gdyż Artakserkses III szykował już nowe oddziały i gdy wiosną 345 r. p.n.e. potężna armia perska ponownie stanęła u bram Sydonu, Tennes był zdecydowany się poddać. Persowie jednak mordowali wszystkich wysłanych przez niego heroldów. Gdy ostatecznie sam król postanowił pomówić z Artakserksesem i wytargować warunki kapitulacji, został zakuty w kajdany, wyrwano mu język i jak psa przykuto żelazną obręczą za szyję do królewskiego rydwanu i tak pędzono wokół murów miasta aż wyzionął ducha.
Mieszkańcy Sydonu nie mieli już żadnych złudzeń - po wejściu Persów w najlepszym razie trafią do niewoli, w najgorszym zostaną zmasakrowani. Postanowili więc popełnić zbiorowe samobójstwo, zamykając się w domach i podkładając ogień. Większość z nich spłonęła, a Persom zostało jedynie pogorzelisko. Nie wszyscy Sydończycy jednak odważyli się zginąć w tak okrutny sposób i część z nich (w tym głównie kobiety) wpadły w niewolę "Króla-Królów", a ten kazał je przewieźć do Babilonu i tam część umieścić we własnym haremie (mówi o tym odnaleziona w Babilonie złota tabliczka, która informuje o tym co stało się w Sydonie, oraz o wysłaniu kobiet do Babilonu: "Jeńcy pojmani przez króla w ziemi sydońskiej przyszli do Babilonu i Suzy. (...) Wiele niewiast, które król wysłał do Babilonu, weszło do pałacu króla". Tabliczka informuje też o statusie tych kobiet i pisze jasno że zmienione zostały tam w niewolnice). Władzę nad zdobytą Fenicją (pozostałe miasta Tyr i Arwad po klęsce Sydonu także szybko skapitulowały) król powierzył satrapie Cylicji - Mazajosowi, który teraz kontrolował znaczne tereny Lewantu i przyjął też, jako herb: jelenia pożeranego przez lwa. Do 344 r. p.n.e. Persowie całkowicie stłumili wszelkie bunty na Cyprze i w Palestynie (deportując jednocześnie część Żydów do Hyrkanii nad Morzem Kaspijskim). Teraz, gdy Artakserkses zdławił wszelki opór, pozostał mu jedynie Egipt, który miał już ostatecznie podzielić los pozostałych zbuntowanych satrapii. Obie strony zaczęły więc przygotowania do nieuniknionego starcia. Król Persji wysłał swych posłów do Grecji, prosząc o ponowny pobór najemnego, greckiego żołnierza. Nie wszyscy jednak byli skorzy do wsparcia Persów, tym bardziej że zaczęły pojawiać się głosy, iż upadek Egiptu jest wstępem do ponownej inwazji na Grecję, tak jak to było przed ponad stu pięćdziesięcioma laty. Sam Arystoteles perorował iż: "Należy przygotować się do walki z wielkim królem i nie pozwolić mu na zajęcie Egiptu, bowiem Dariusz i Kserkses nie zaatakowali Grecji, zanim nie zajęli Egiptu, dlatego też, jeśli wielki król zajmie Egipt, zaatakuje także Grecję". Jednak takie głosy nie trafiały do większości Hellenów, którzy już dawno przestali obawiać się Persów, a służąc często w armii Króla-Królów mogli się naocznie zorientować we wszelkich mankamentach perskiej strategii wojennej. Nic więc dziwnego że król Artakserkses ponownie zdołał znaleźć wielu Greków chetnych do wojaczki za pieniądze. Jednak były też zdecydowane odmowy poboru rekruta i tak właśnie postąpiły Ateny i Sparta, ale już Teby ochoczo zgłosiły się do wsparcia Persów w Egipcie (od dawna stanowiły zresztą miękkie podbrzusze perskich wpływów w Helladzie).
Łącznie zmobilizowano kilkanaście tysięcy greckich najemników pod dowództwem Tebańczyka - Lakratesa, Argiwczyka - Nikostratosa i Mentora z Azji Mniejszej. Persami (w sile ok. 300 tys. żołnierzy, 300 okrętów wojennych i 500 transportowych) dowodzili: satrapa Jonii i Lidii - możny Rosakes (należał do jednego z siedmiu największych perskich rodów, tych, których przedstawiciele w 522 r. pod przywództwem Dariusza, obalili maga Gaumatę - o czym też już pisałem w innej serii) i Aristazanes. Dowódcą naczelnym był oczywiście sam król Artakserkses, który ponownie (jak przed ośmiu laty) wybrał się na podbój Egiptu, z tym że teraz nie zabrał już ze sobą ani dworu, ani haremu. Przy boku króla stał jego nieodłączny cień - eunuch Bagoas, który miał taką władzę, że mógł wydawać polecenia nawet najwyższej rangi perskim wodzom (i często z tego przywileju korzystał). Natomiast po drugiej stronie faraon Naktanebo II zmobilizował zaledwie 100 tys. żołnierzy (z czego ok. 35 000 stanowili najemni żołnierze greccy, a ok. 20 000 najemni Lidyjczycy). Kierując się na egipską twierdzę Peluzjon, Persowie weszli na grząski teren Baratry, gdzie kilkudziesięciu z nich straciło życie w tamtejszych bagnach. Gdy już dotarli pod twierdzę, nie udało im się zdobyć jej szturmem (obroną Peluzjon dowodził Grek - Filofon, mając pod swymi rozkazami 15 000 rodaków). Widząc że zbiera się na dłuższe oblężenie, król Artakserkses podzielił armię na trzy części i wyruszył w kierunku Nilu, gdzie też swą armię skoncentrował Naktanebo II. Co ciekawe faraon był pewny zwycięstwa. Przekonywała go do tego zarówno pamięć wcześniejszych perskich inwazji na Egipt (które rozbijały się albo o system umocnień znad Nilu, albo też trafiały na wylewy rzeki i musiały się wycofać), jak również sen, jaki ponoć miał po złożeniu ofiary bogu wojny Onurisowi. W tym śnie, faraon ujrzał tratwę z papirusu stojącą na Nilu, na której znajdował się wielki tron, a na nim zasiadała bogini Izyda. Po jej boku stali inni bogowie, w tym bóg Onuris, który w pewnym momencie padł na brzuch i poskarżył się że świątynia jego jest w opłakanym stanie. Gdy Naktanebo się zbudził, kazał sprawdzić jak się sprawy mają ze świątynią Onurisa w Sebennytos. Doniesiono mu, że świątynia przeszła niedawno remont i wszystko jest odnowione, choć nie ma jeszcze świętych znaków i hieroglifów wyrytych na ścianach. Faraon stwierdził że napisy muszą czym prędzej się tam znaleźć i obiecał sporą nagrodę dla tego, kto szybko je tam umieści. Do tego zadania zgłosić się miał niejaki Petesjos syn Ergajosa z Afroditopolis. Naktanebo wypłacił mu sporą zaliczkę, a ten miast od razu wziąć się do pracy, wdał się w romans z córką wytwórcy perfum z Sebennytos i całkowicie stracił dla niej głowę, przeto praca nie została wykonana w terminie. To zaniechanie miało potem (w ludowej legendzie) stać się powodem upadku Egiptu i odwrócenia się od niego bogów (legenda ta - spisana na papirusie - pochodzi z czasów znacznie póżniejszych, więc nie wiadomo czy jest prawdziwa).
Prawdziwa jest natomiast niechęć Naktanebo do szybkiego uderzenia na Persów, gdy ci tylko zbliżyli się do brzegów Nilu. Taką taktykę zaproponowali greccy wodzowie - będący u jego boku - ale król im odmówił. Liczył bowiem na wsparcie opatrzności i ponowny wylew Nilu, który zmusi najeźdźców do ucieczki (zapewne nie chciał zawdzięczać zwycięstwa Grekom, tylko wolał aby wyglądało to na interwencję rodzimych bóstw Egiptu). W każdym razie bezczynność Egipcjan została wykorzystana przez Persów, którzy przepłynęli Nil (na swych okrętach) i tym samym obeszli siły Naktanebo od tyłu. Greccy najemnicy bili się dzielnie do samego końca, próbując przerwać blokadę spychającą wojsko Egiptu w kierunku Nilu, ale bezskutecznie. Odwaga i poświęcenie takich wodzów jak Klejnias, Diofantos czy Lamios na niewiele już się zdały - klęska armii Naktanebo II była oczywista. Tylko niewielka cześć wojska wydostała się z okrążenia (kosztem śmierci 5 000 Greków, którzy przyjęli na siebie główne perskie uderzenie). W ten sposób cała Delta została stracona a Memfis i Peluzjon musiały się poddać. Naktanebo uciekł na południe, do Teb, gdzie starał się zorganizować obronę, a gdy to mu się nie udało, załadował na okręt cały swój majątek (który zdołał jeszcze wywieźć z Memfis) i uciekł w górę Nilu, do Edfu. Bubastis zostało doszczętnie splądrowane przez Persów i Greków (wręcz ścigających się który z nich zdobędzie więcej łupów). Filofon z Peluzjum poddał się Persom w zamian za oszczędzenie życia jego i jego żołnierzy. Tak właśnie dobiegła kresu XXX Dynastia Egiptu - ostatnia w dziejach tego kraju dynastia rodzima. Wszystkie egipskie miasta i twierdze zostały pozbawione murów obronnych, świątynie padły łupem grabieży (a potem żołnierze sprzedawali kapłanom przedmioty ich kultu, po znacznie zawyżonych cenach). W greckich źródłach mówi się również o zarżnięciu świętego byka Apisa w Memfis i świętego kozła Mnewisa w Mendes - ale wydaje się to być wytworem późniejszej grecko-macedońskiej propagandy, która (aby przypodobać się Egipcjanom) wyolbrzymiała zbrodnie dokonane przez Persów. W każdym razie Egipt stracił suwerenność i stał się starapią pod zarządem niejakiego Ferendatesa (notabene, człowiek o podobnym imieniu pełnił już funkcję satrapy Egiptu podczas poprzedniego okresu zniewolenia). Bagoasowi Król-Królów powierzył stanosiko wezyra. Zaś Mentor z Azji Mniejszej, otrzymał nadzór nad wybrzeżem Morza Egejskiego.
W 341 r. p.n.e. Persowie opanowali również i całe południe, wraz z Edfu (gdzie ponoć jeszcze przebywał Naktanebo) i tym samym całkowicie zjednoczyli Egipt pod swymi rządami. Drugie panowanie Persów było jednak o wiele mniej humanitarne niż pierwsze, a Egipcjanie żyli (ponoć) w ciągłym strachu przed rabunkiem i terrorem, wyczekując nowego mesjasza, który ponownie przyniesie im wolność. Taki "mesjasz" zjawił się w kraju nad Nilem w dziewięć lat później (332 r. p.n.e.) i został okrzyknięty nowym faraonem - zapoczątkowując okres tzw.: "Egiptu greckich papirusów" - a zwał się oczywiście ALEKSANDER. Tymczasem, wraz z napływem do Persji greckich najemników, zjawiły się tam również (jak i wcześniej) hetery. Jedna z nich o imieniu Aspazja szczególnie wpadła w oko perskiemu władcy, a potem zakochał się w niej jego syn - Arses. Ale o tym już w kolejnej części.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz