KIM BYŁ NAJBARDZIEJ TAJEMNICZY
"RÓWIEŚNIK" JEZUSA?
"DAIMONIA KINESIS"
Po zejściu z góry Nyssa i przekroczeniu rzeki Indus, Apoloniusz z Tyany skierował się do miasta o nazwie Taksila. Miasto było siedzibą lokalnego władcy z plemienia Saków, które to królestwo w tym czasie powoli już chyliło się ku upadkowi. Co prawda Taksila była miastem wielkości Niniwy (głównego miasta Asyryjczyków) i była dobrze obwarowana na wzór miast greckich (efekt wciąż jeszcze silnego na tych terenach hellenizmu), lecz było dość ciasne i bardziej przypominało Ateny z ich krętymi oraz nieregularnymi uliczkami. Były w tym mieście dwie główne świątynie, w tym jedna poświęcona Słońcu w której ponoć znajdował się słoń o imieniu Ajax. Pałac królewski bardziej przypominał jednak zamożny dom, niż siedzibę władcy, nie było tam nawet wartowników u bram. Apoloniusz spędził swój pobyt w tym mieście w gościnie u lokalnego króla Froates, którego ze względu na jego skromność i umiarkowanie miał nazwać "filozofem". Gdy Apoloniusz pożegnał się z władcą i opuścił Taksilę, udał się jeszcze dalej na wschód i przekraczając rzekę Hydraotes, dotarł do miasta Hyphasis, gdzie ujrzał ołtarz poświęcony egipskiemu Amonowi i greckiemu Heraklesowi, a także Zeusowi, Atenie, Apollinowi i bogini Kybele. Ołtarz ten został wystawiony przez miejscowych jako wotum dziękczynne za to iż Aleksander Wielki w swym zwycięskim pochodzie już dalej się nie posunął. Apoloniusz następnie skierował się do miasta Paraca a potem dotarł do siedziby indyjskich braminów, położonej na wzniesieniu u stóp Himalajów. W tamtejszej świątyni miał ujrzeć posągi wielu bogów (w tym także greckich). Według Filostratosa (autora: "Żywota Apoloniusza z Tyany") indyjscy bramini mieli rozmawiać z Apoloniuszem również i o reinkarnacji i tym, czym był w swym wcześniejszym wcieleniu. Ten jednak odparł: "Ponieważ był to haniebny epizod, niewiele z niego pamiętam". Okazało się potem, że Apoloniusz mówił o poprzednim swym wcieleniu, jako dowódcy statku handlowego, przewożącego morzem kupieckie towary.
Należy oczywiście pamiętać że dzieje Apoloniusza z Tyany nie zostały spisane w czasie jego żywota na Ziemi, czyli w I wieku naszej ery. Lucjusz Flawiusz Filostratos - autor jego biografii urodził się ok. 170 r., a swoje dzieło (w oryginale: "Vita Apolloni Tyanei") zaczął pisać (zapewne na prośbę Julii Domny - małżonki cesarza Septymiusza Sewera) dopiero w latach 215-217, czyli już w III wieku naszej ery, natomiast Apoloniusz z Tyany zakończył swój żywot w 97 r. (przeżywszy ok. 100 lat). Nie miał więc bezpośredniej możliwości przyjrzeć się z bliska czynom Apoloniusza i zapewne większość dzieła Filostratosa stanowi swobodną nadinterpretację wydarzeń. Oczywiście autor "Żywota Apoloniusza z Tyany" korzystał również z wcześniejszych pism na jego temat, tyle że żadne z nich nie pochodziło z I wieku i nie zostało spisane przez uczniów lub naocznych obserwatorów życia owego wyjątkowego człowieka. Pierwsze wiadomości na jego temat pojawiają się dopiero bowiem ok. 180 r. w twórczości Lukiana z Samosaty (który notabene pisał o Apoloniuszu bardzo negatywnie, uważając go za "szalbierza z Abonutejchos" nieudolnie próbującego naśladować Pitagorasa, choć nawet i on przyznawał, że Apoloniusz znał się na lekach i potrafił skutecznie leczyć ludzi). Mojragenes również przytaczał informacje o tym człowieku, nazywając go "filozofem" i "magiem" oraz dodając że odznaczał się on "Boską Siłą" ("Daimonia Kinesis"). Maksimus z Ajgaj również pisał o leczeniu chorych i przewidywaniu przyszłości przez Apoloniusza. Pisali o nim także: senator Kasjusz Dion Kokcejanus, Porfiriusz, Hierokles, Lampridus, Soterchios z Oasis, Libaniusz, Eunapiusz z Sardes, Ammianus Marcelinus, oraz pisarze chrześcijańscy: Orygenes, św. Augustyn, Laktancjusz, Euzebiusz z Cezarei, Makary z Magnezji, Anastazjusz Synaita, św. Izydor z Peluzjum, św. Hieronim, św. Jan Chryzostom, pseudo-Justyn, Malalas z Antiochii i Nicetas Choniates. Najbardziej rozbudowane informacje o życiu Apoloniusza znajdują się jednak w dziele Filostratosa, jednak pozwolę sobie pominąć wiele informacji jakie podaje ów autor (które zapewne były mocno naciągane) i przejść do głównych etapów życia oraz działalności Apoloniusza z Tyany.
Nie mogę również pominąć tego, co na jego temat znajduje się w channelingach (choć od razu zaznaczam że nie jest tego wiele). Otóż powiedziane jest, że narodziny Apoloniusza zwiastował jego matce egipski bóg (chrześcijanie piszą o demonie), który objawił się pewnego razu i przyglądał jej ciąży. Kobieta wówczas (zapewne mocno przerażona tym niecodziennym spotkaniem, choć Filostratos pisze że wcale się nie obawiała) zadała "bogu" pytanie: "Kogo urodzę", na co miała paść odpowiedź: "Mnie!" Jeśli zaś idzie o informacje z channelingów na temat Apoloniusza, to należy stwierdzić że nie ma tam informacji o objawieniu, ale jest o potężnej konfrontacji pomiędzy "bogami" którzy od wielu wieków kontrolowali Ziemię, zaś narodziny Apoloniusza były częścią tej wielkiej wojny o której ludzkość nie miała (i nie ma do dziś dnia) pojęcia. Niestety, nie zostało wyjaśnione która ze stron tego konfliktu "wysłała" Apoloniusza na Ziemię. Jeśli jednak uświadomimy sobie że w tym samym czasie przedstawiciele Galaktycznej Ludzkości z Plejad i TJehooba rozpoczęli swą misję "Syna Człowieczego" wysyłając na Ziemię Tjehoobanina o imieniu Immanuel, który miał się narodzić w Palestynie jako Jezus Chrystus i rozpocząć proces "podniesienia ludzkiej duchowości na wyższy poziom", można wówczas dojść do przekonania że Apoloniusz (również posiadający ową "Boską Siłę") wysłany został na Ziemię przez Nibiruan z Malony (rody Enkiego i Enlila), ale nie ma co do tego żadnej pewności (można też założyć że powstały dwa podobne projekty, jeden skierowany do monoteistycznych Żydów, a drugi do pogan) i jest to jedynie moja własna interpretacja zdarzeń. Sam fakt że taki ktoś jak Apoloniusz został wspomniany w channelingach (choć powtarzam - wcale nie wiadomo czy informacje przedstawione w channelingach są od początku do końca prawdziwe, nie wiemy bowiem czym kierują się te istoty które nam to wszystko mówią), świadczy iż musiał mieć coś wspólnego z "Obcymi". Niestety, brak jakichkolwiek większych informacji na ten temat, co powoduje że znów musimy pozostawać w ramach przypuszczeń i niedopowiedzeń.
Należy też pamiętać że nie tylko Apoloniusz odbył ową podróż do Indii. Taką samą nieco wcześniej (o czym w Biblii nie ma słowa, gdyż cały okres życia Mistrza - od jego dzieciństwa po dojrzałość - został wycięty) odbył Jezus Chrystus. Zresztą "Syn Człowieczy" oficjalnie głosił iż: "nie chce znieść Prawa ani Proroków", jednak nieoficjalnie Ruch Chrystusowy od samego początku znalazł się na torze kolizyjnym z judaizmem (to też jest dosyć ciekawa kwestia, bowiem według channelingów, twórcami religii mojżeszowej również byli TJehoobanie, stąd też wywodzić miała się sama nazwa żydowskiego boga: Jahwe, czyli (T)Jehooba "Jestem, który jestem"). Jezus działał bowiem zupełnie inaczej i było pewne że wcześniej czy później spotka się to z reakcją kapłanów oraz uczonych w Piśmie. Biesiadował z celnikami i prostytutkami, czyli osobami uważanymi za niegodne nawiązywania bliższych relacji, a już z pewnością spożywania z nimi wspólnego posiłku. Wypędził kupców ze Świątyni (byli tam z pewnością za zgodą arcykapłana, faryzeuszy i sadyceuszy - którym się opłacali) ze słowami: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska" (J 2, 13-17) i zwracał się do uczonych w Piśmie aby zburzyli Świątynię, a On w trzy dni odbuduje ją na nowo (była to metafora, której oni nie byli w stanie zrozumieć i brali ją dosłownie, co budziło jeszcze większe ich wzburzenie). Jednocześnie (jak twierdzi był agent CIA Mark Riebling - specjalista od działań hybrydowych): "Nauczając we wrogim otoczeniu, nakazał (Jezus) swoim uczniom skrywać jego tożsamość, jego słowa i działania przed niewtajemniczonymi. Stworzył tajne komórki złożone z apostołów pod wodzą Jakuba i Jana, których nazwał Synami Gromu i których zabrał na wspinaczkę w góry wraz z protegowanym Piotrem, by omawiać poufne sprawy. Spotykali się w tajnych miejscach, w których Jezus zjawiał się osobnymi, ukrytymi wejściami, a których lokalizację ujawniali sobie przez zakodowane sygnały, takie jak podążanie za mężczyzną z dzbanem przez całe Jeruzalem. Chrystus przedsięwziął także środki ostrożności nie z obawy przed rzymskimi władzami, lecz by wymykać się wysokim kapłanom żydowskim". Co więcej, Jezus dysponował także ogromną mocą niewiadomego pochodzenia, która umożliwiała mu czynić cuda (uzdrawiać chorych i cierpiących, rozmnażać pokarm, chodzić po wodzie, wskrzeszać zmarłych) oraz... wypędzać demony, które panicznie się go bały.
Zmartwychwstanie Chrystusa również było faktem (świadczą o tym działania kapłanów Świątyni, którzy przekupili rzymskich żołnierzy - co zdezerterowali ze swojego posterunku, mimo że wiedzieli iż czeka ich za to śmierć - aby nie rozpowiadali doniesień o tym co zaszło w grocie, w której złożono ciało Jezusa z Nazaretu. A należy pamiętać że żołnierze byli przerażeni i właśnie dlatego stamtąd uciekli). Jeszcze inna sprawa, że założony przez Chrystusa Kościół przetrwał ponad dwa tysiące lat (pomimo wewnętrznych podziałów i celowego niszczenia od zewnątrz i od wewnątrz), podczas gdy inne tego typu ruchy religijne (których w Palestynie I wieku naszej ery było mnóstwo) szybko się rozpadały. Nieco inaczej rzecz się miała z Apoloniuszem z Tyany, który nie został pozbawiony żywota w młodym wieku (jak Jezus) i dożył późnej starości, jednocześnie głosząc swoje przykazania, oparte na zgodności z religiami pogańskimi (ale wydaje się że też tylko pozornie, bowiem co do zasady nie przeczył istnieniu bogów, ale jednak krytykował i ganił wiele z pogańskich praktyk religijnych, jak choćby składanie krwawych ofiar ze zwierząt na ołtarzach bogów. W swym liście do kapłanów z Olimpii pisał bowiem tak: "Bogowie nie potrzebują ofiar. Co więc należy uczynić aby zdobyć ich przychylność? Moim zdaniem trzeba posiąść mądrość i, o ile się da, czynić dobro ludziom którzy na to zasługują. To właśnie podoba się bogom, a ofiary mogą składać nawet ateiści". Zwracał się również do rzymskich cenzorów takimi oto słowy: "Niektórzy z was zadali sobie trud, aby zapewnić przystanie, budynki publiczne, ogrodzenia i promenady, ale ani wy, ani wasze prawa nie okazujecie żadnej troski o dzieci w waszych miastach, o młodzież ani o kobiety"). Apoloniusz zajmował się również kwestiami ostatecznymi - życiem i śmiercią pisał o tym w liście do Waleriusza w taki sposób: "Śmierć nikogo nie dotyka a jest to jedynie pozór. Nie ma też narodzin i stawania się z wyjątkiem zmian w wyglądzie naszego ciała. (...) W rzeczywistości nic nigdy nie powstaje ani nie ulega zniszczeniu", zaś w liście do Diona pisał Apoloniusz: "Nieistnienie nie istnieje, ale istnieje ból i zmęczenie". Niech więc to będzie podsumowaniem dzisiejszej części tego tematu.
PS: W kolejnej części opowiem o wizytach Apoloniusza w świątyniach Grecji, Azji Mniejszej i Egiptu i oczywiście o jego podróżach do Rzymu.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz