NAJWAŻNIEJSZE I (NIEKIEDY)
NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI
GWAŁTÓW W HISTORII
145 r. p.n.e.
GWAŁT NA WESELU
Cz. V
BÓG Z ODLEGŁEJ KRAINY
Cz. V
"JEŚLI ZAŚ IDZIE O ZAKRES MOŻLIWOŚCI, TO SILNIEJSI OSIĄGAJĄ SWE CELE, A SŁABSI USTĘPUJĄ (...)
WYSTĘPUJEMY TU W INTERESIE NASZEGO PANOWANIA"
ATEŃCZYK EUFEMOS W SWEJ MOWIE DO OBYWATELI KAMARINY
(415 r. p.n.e.)
Już w kilka lat po zakończeniu Wojny Peloponeskiej, dotychczasowi sojusznicy Sparty zaczęli się od niej odwracać, widząc w hegemonii lacedemońskiej nie tyle ochronę przed perskimi dążeniami do odzyskania ziem Jonii, Eolii i małoazjatyckich wysp Morza Egejskiego, lecz jedynie "wejście w buty Aten" - czyli innymi słowy: zajęcie miejsca bezwzględnego hegemona. Ateny co prawda zawsze rozmawiały ze swymi sojusznikami z pozycji siły, częstokroć traktując inne polis jak pokonanych nieprzyjaciół, a nie jak członków jednej wspólnej organizacji - Związku Morskiego. Domagali się też określonej ilość trybutu (nazywanego oficjalnie składkami na cele obronne Związku Morskiego) i brutalnie oraz konsekwentnie ściągali te pieniądze ze wszystkich swych sprzymierzeńców - nie oglądając się na żadne konwenanse (częstokroć upokarzano tych, którzy zwlekali ze składką, a szczególnie ewidentnie było to widoczne podczas święta Wielkich Panatenajów ku czci bogini Ateny, odbywających się w Atenach co cztery lata. Wówczas to szła procesja miast - członków Związku, które zapłaciły już składkę [ci ateńscy młodzieńcy byli przystrojeni w białe tuniki], oraz tych, które wciąż jeszcze nie wysłały Ateńczykom pieniędzy [tu w procesji szli niewolnicy, przystrojeni w czarne szaty hańby]. Choć były też i inne przykłady upokorzeń, jak na przykład w sztuce komediopisarza Eupolisa pt.: "Poleis", gdzie sprzymierzeńcy Aten - którzy nie opłacili składek związkowych - zostali przedstawieni nieżyczliwie, jako... kobiety [a należy pamiętać że dla Greków przedstawienie danego polis w formie żeńskiej - jeśli oczywiście nie odnosiło się to do określonej bogini, tylko zwykłej kobiecej postaci - było dużą ujmą, gdyż sprowadzenie mieszkańców do roli kobiet, oznaczało odebranie im dumy oraz szacunku wyrosłego chociażby z dokonań przodków]). Przytoczona wyżej mowa ateńskiego posła Eufemosa do mieszkańców miasta Kamariny - jest tego dobitnym przykładem, jako że Eufemos wprost (nie bawiąc się w żadne ceregiele) wykłada po co przybył i czego żąda, a jednocześnie mówi im że domaga się tego, ponieważ stoi za nim potęga Aten. Poza tym Ateńczycy odbierali swym sojusznikom suwerenność (choć ich ziem nie przyłączali bezpośrednio do Aten), szczególnie w kwestii polityki zagranicznej oraz wymiaru sprawiedliwości (obywatele innych polis mogli na przykład odwoływać się do Aten ze skargą na swoje rodzime miasto, jeśli czuli się tam prawnie pokrzywdzeni), a także zakładali na ziemiach swych sojuszników własne kleruchie (kolonie), które były całkowicie eksterytorialnymi enklawami i ściśle podlegały prawodawstwu ateńskiemu.
Jeśli zaś ktokolwiek się buntował, czekały go bardzo surowe represje (np. w Sykionie w 421 r. p.n.e. i na Melos w 415 r. p.n.e. Ateńczycy wymordowali wszystkich tamtejszych mężczyzn, a kobiety i dzieci uprowadzili w niewolę - choć oczywiście tak radykalne działania należały do rzadkości). Mimo to przez cały okres istnienia Związku Morskiego i ateńskiej hegemonii na Morzu Egejskim, Persowie nawet nie mogli marzyć o odzyskaniu małoazjatyckich polis, gdyż nad wszystkim dominowała ateńska flota - która skutecznie wyeliminowała z tych wód także i piratów. Natomiast po klęsce Aten w Wojnie Peloponeskiej, powszechnie uważano że teraz to Sparta przejmie obowiązki Aten na Wschodzie, jako obrońca całej Hellady. Jednocześnie dotychczasowa praktyka łagodnej polityki Lacedemonu w odniesieniu do własnych sprzymierzeńców ze Związku Peloponeskiego, była korzystnym prognostykiem na przyszłość i wiele greckich polis radowało się z przejęcia przez Spartę hegemonii w Grecji. Dzień zburzenia ateńskich Długich Murów (spartański wódz - Lizander obserwował to wydarzenie siedząc na krześle niczym na tronie, w towarzystwie sprowadzonych z miasta fletnistek, które przygrywały mu w takt rozpadających się murów), stał się dniem powszechnej radości w całej Helladzie i był obchodzony bardzo uroczyście, jako prawdziwy "dzień wolności" wszystkich Greków. Szybko jednak okazało się, że Lacedemończycy wcale nie są tacy skorzy do obrony Hellenów z Azji Mniejszej przed Persami, a niektóre wypowiedzi spartańskich harmostów (mianowanych namiestników nowo zdobytych ziem - do ich zadań należało wspieranie lokalnych oligarchów, wyłapywanie ukrywających się demokratów i utrzymywanie spartańskich garnizonów), wręcz jawnie sugerowały, że Sparta nie kiwnie nawet palcem w obronie Jonów i Eolów z Azji Mniejszej (np. wypowiedź harmosty Lichasa, który raczył stwierdzić, że: "Wszyscy Hellenowie żyjący na dawnym terytorium Króla, powinni w pewnej mierze służyć Tissafernesowi i starać się o jego względy". Tissafernes był oczywiście perskim satrapą Lidii, Karii i Jonii).
Jednocześnie coraz dobitniej okazywało się, że ateńska hegemonia została w całości zastąpiona hegemonią Lacedemonu. Dotychczasowa euforia i pro-spartańskie nadzieje (które znalazły ujście choćby w dziełach takich poetów jak: Chojrylos, Antylochos, Antymach, Nikeratos, Arystoon czy Duris, w "Lizandrei" z Samos, złotego okrętu z Akantos i posągu Lizandra z Delf - nie licząc oczywiście wielu innych posągów, ustawianych w całej Grecji na cześć owego Lacedemończyka), powoli zaczynały ulatywać. Wiele przyczyniły się do tego działania i wypowiedzi samego Lizandra, który mając cięty język i dość wybuchowy charakter - często nie zważał na dyplomatyczne konwenanse, tylko otwarcie mówił to, co myśli (jak wówczas, gdy do przedstawicieli miasta Argos - którzy domagali się niewielkiej korekty granicznej ze Spartą, podając przy tym wiele argumentów, tak iż trudno było nie przyznać im racji - Lizander w pewnym momencie wyciągnął swój miecz i rzucił go na stół przy którym radzono, po czym rzekł: "O, jakże słusznie prawicie. Lecz najlepiej przemawiać w obronie swego kraju potrafi nie ten, co ma giętki język, a ten, co potrafi władać tym oto mieczem". Innym zaś razem, gdy pewien Megaryjczyk wystąpił z ostrą mową przeciwko Sparcie, Lizander przerwał mu, mówiąc: "Tak, miły przyjacielu - piękne są twe słowa. Tylko wiedz że nie stoi za nimi silne państwo!" Gdy zaś Beoci protestowali przeciwko spartańskiej interwencji w Attyce [przeciw ateńskim demokratom Trazybulosa w 403 r. p.n.e. - o czym pisałem w poprzedniej części], Lizander spytał: "To jak chcecie abyśmy przeszli przez wasz kraj, z włóczniami trzymanymi poziomo czy pionowo?" - co już było jawną groźbą skierowaną do sojuszników). Gdy więc w 400 r. p.n.e. Lacedemończycy zażądali od Elidy pokrycia (części) kosztów Wojny Peloponeskiej oraz wyzwolenia Tryfilitów (których Elidyjczycy zamienili w periojków - czyli ludność zależną), a ci odmówili - wówczas Spartanie wkroczyli zbrojnie na ich ziemie. Mieli oni z Elidyjczykami również i swoje prywatne porachunki sprzed kilku lat, gdy w czasie Igrzysk Olimpijskich (w 408 r. p.n.e.) obywatele Elidy (na ziemi których leżała Olimpia) wykluczyli Lacedemończyków z zawodów pod zarzutem wspierania przez nich Persów kosztem wschodnich Hellenów. Elidyjczycy oczywiście nie mieliby większych szans w starciu ze spartańską machiną wojenną (co ciekawe - w tej kampanii Lacedemończycy otrzymali wsparcie jedynie z... Aten, które po spartańskiej zgodzie na odrodzenie demokracji w 403 r. p.n.e. podpisały porozumienie, na mocy którego w Atenach istniał rząd demokratyczny, zaś Eleusis zarządzali dotychczasowi ateńscy oligarchowie wspierani przez Spartę, natomiast Ateny pozostały w sferze hegemonii Lacedemonu - mimo iż spartański kontyngent wojskowy miał opuścić Akropol, na którym obozował od kapitulacji Aten w kwietniu 404 r. p.n.e. Eleusis ponownie zostało przyłączone do Aten w 401 r. p.n.e. po wymordowaniu tamtejszych oligarchów), lecz wówczas wydarzyło się coś, co przesądziło o porażce spartańskiej interwencji w Elidzie.
Zeus Gromowładny wpadł w wielką złość za świętokradczą próbę napadu na jego miasto - czym tłumaczono sobie trzęsienie ziemi, jakie w tym właśnie czasie nawiedziło Lakonię (ziemię Spartan). Spartanie pospiesznie opuścili Elidę (jednocześnie składając liczne ofiary przebłagalne), jednak pospieszna ewakuacja wojsk z Elidy mogłaby zostać odebrana w greckim świecie jako słabość, dlatego też należało mimo wszystko przykładnie ukarać Elidyjczyków. Zatem roku następnego (399 p.n.e.) spartańska armia ponownie wkroczyła do Elidy i pustoszyła tamtejsze wsie oraz pola, ale... nie zbliżała się do miasta Zeusa - czyli Elidy. Jednocześnie starano się obalić dotychczasowe demokratyczne władze Elidy i zainstalować tam kontrolowany przez Lacedemon, oligarchiczny rząd. Spartańska armia rozbiła obóz nieopodal Elidy i choć nie zbliżała się do samego miasta (które - co ciekawe - nie miało nawet murów obronnych, a ich skuteczną bronią była jedynie wiara w okrutny gniew Zeusa, co okazywało się nad wyraz skuteczne, gdyż Spartanie nie odważyli się wejść do miasta. Jakże prawdziwym w tej sytuacji jest powiedzenie że "wiara czyni cuda"), to jednak obecność lacedemońskich wojsk w Elidzie była niezwykle uciążliwa. W lecie 398 r. p.n.e. wspierani przez Spartę oligarchowie z Elidy próbowali dokonać przewrotu i zdobyć władę, ale demokraci byli czujni i uniemożliwili im tę próbę. Zdając sobie jednak sprawę z ciągłego niebezpieczeństwa, postanowili jakoś porozumieć się z Lacedemończykami i wypracować wspólny konsensus. Ostatecznie zgodzono się na uwolnienie Tryfilitów, wydanie Sparcie całej floty, zburzenie dwóch twierdz i zawarcie ze Spartą przymierza (podobnego do tego, jaki zawarli demokraci z Aten), w zamian za co tamtejsi demokraci mogli zachować władzę, a lacedemońskie wojsko opuściło Elidę (co by jednak nie mówić - były to dość ciężkie warunki pokoju, tym bardziej że Elida należała do Związku Peloponeskiego i w czasie wojny z Atenami walczyła po stronie Sparty. Był to też pierwszy dobitny sygnał, że Lacedemończycy zaczynają postępować ze swoimi sprzymierzeńcami dokładnie tak samo, jak niegdyś ze swoimi postępowali Ateńczycy).
To, co uczyniono z Elidą to jeszcze nic, gorsze było to, jak Spartanie zareagowali na jawny sprzeciw ich polityki, podniesiony na zgromadzeniu Związku Peloponeskiego w 399 r. p.n.e. Beocja i Korynt zaprotestowały zdecydowanie, zaś Etolia (nie należała do Związku Peloponeskiego) wysłała do Elidy jako wsparcie 1000 wyborowych hoplitów. Jawnie też zbuntowali się Trachici (gdzie w Heraklei Trachijskiej Spartanie utrzymywali swój kontyngent wojskowy - a było to związane z faktem iż z Heraklei wiodła droga przez Termopile do Grecji środkowej, dlatego też utrzymanie tego obszaru było niezwykle ważne ze względów strategicznych. Osiemdziesiąt lat wcześniej w rejonie Heraklei Persowie rozbili swój obóz i stąd właśnie wychodziły ataki na Greków w Termopilach). Natychmiast wysłano tam posiłki, które... dokonały krwawej rzezi mieszkańców Heraklei (zamordowano ok. 500 obywateli tego polis, a większość mieszkańców wypędzono z okolicznych terenów). Te wszystkie działania spowodowały powszechne oburzenie - szczególnie wśród dotychczasowych sojuszników Sparty, a gdy do Lacedemonu przybyło perskie poselstwo od Króla Królów - Artakserksesa II Mnemona, domagające się (zgodnie z układami z 412 i 411 r. p.n.e.) oddania Persom miast i wysp Jonii i Eolii, Spartanie w tym momencie nie mogli już sobie pozwolić na całkowity upadek swojego autorytetu w świecie greckim i musieli Persom zdecydowanie odmówić. To zaś oznaczało wojnę (tym bardziej że Lacedemończycy aktywnie uczestniczyli w niedawnym buncie księcia Cyrusa Młodszego w 401 r. p.n.e. a dowódcą Greków był Spartanin Klearch - który walczył do końca pod Kunaksą w obronie Cyrusa, za co po swej śmierci - na polecenie królowej-matki Parysatis - jego grób miał być przystrajany świeżymi liśćmi palmowymi - o czym już wcześniej pisałem). Po śmierci brata (i uczynieniu z jego głowy piłki do kopania dla żołnierzy) Artakserkses II postanowił ostatecznie rozprawić się z Grekami i zażądał zwrotu obiecanych wcześniej ziem. Ponieważ Spartanie (nie mogąc postąpić inaczej - gdyż byłoby to totalne pogrążenie ich dotychczasowej polityki, gdzie występowali jako obrońcy Hellady) odmówili, wojna z Persją stała się faktem, a satrapa Lidii - Tissafernes rozpoczął zajmowanie wschodnich polis (w zachodniej Azji Mniejszej). Był rok 400 p.n.e. czyli początek konfliktu z Elidą, więc Spartanie nie zamierzali kierować większych sił na Wschód. Wysłano tam zaledwie 4000 hoplitów z miast Związku Peloponeskiego, 1000 neodamodów (wyzwolonych helotów) z Lakonii oraz 300 jeźdźców z Aten. Wojskiem tym dowodził Lacedemończyk - Tibron.
Pierwsze greckie oddziały wylądowały w Jonii z końcem 400 r. p.n.e., a w tym czasie satrapa Tissafernes zajął Cylicję (likwidując jej autonomię), oraz opanował Salaminę Cypryjską (a z nią cały Cypr) gdzie poddał się Persom tamtejszy grecki tyran - Euagoras. Wkrótce po wylądowaniu Greków w Jonii, na stronę Persów przeszedł wódz ateńskiej jazdy - Konon, którego następnie król Artakserkses mianował dowódcą perskiej floty (budowanej w tym czasie na Cyprze). Natomiast Grecy uzyskali wzmocnienie ze strony najemników, którzy w 401 r. p.n.e. wyszli z Cyrusem Młodszym i ponieśli klęskę w bitwie pod Kunaksą w Babilonii. Udało im się jednak przetrwać i dokonać odwrotu, który zamienił się w długi marsz powrotny do Grecji (ich drogę opisał Ksenofont - uczestnik tej wyprawy - w swym dziele "Anabaza"). Ci hoplici - idąc przez skrajnie nieprzyjazne tereny (np. przez ośnieżone góry Armenii) i odpierając ataki kolejnych ludów - doszli wreszcie do Trapezuntu (na pamiątkę dotarcia do morza i swego ocalenia, ułożyli tam kopiec z kamieni), gdzie świętowali uroczyste igrzyska. Potem zaś wybrzeżem przeszli do Troady, gdzie natknęli się na wojska Tibrona - z którymi się połączyli (z 10 000 Greków, jacy wyruszali na pomoc Cyrusowi, ostatecznie przeżyło ok. 6 000), co też stanowiło poważne wzmocnienie sił spartańskich w Azji Mniejszej. Do Tibrona przyłączyli się również lokalni greccy rządcy, jak Aleksander (dowódca greckiego garnizonu na usługach Persów w Eolii), Eurystenes - władający z woli króla Persów Pergamonem (jego dziadek - Spartanin Damaratos odznaczył się w walkach z Persami w latach 70-tych V wieku p.n.e.), oraz Prokles z Teutranii (brat Eurystenesa). Do koalicji przyłączył się również i inny Grek na perskim żołdzie - Gorgion z Myriny (prawnuk Gongylosa, towarzysza Pauzaniasza, który uciekł do Persów). Strategiczny plan Spartan polegał na opanowaniu Karii - co miało doprowadzić do odcięcia perskiej floty od portów w Azji Mniejszej. Niestety, eforowie z Lacedemonu odebrali Tibronowi dowództwo nad flotą, przez co ten, nie mając możliwości synchronizacji własnych działań, ruszył na północ, do Lidii, którą pustoszył (ale nie udało mu się ani zmusić Persów do bitwy, ani też - z braku machin oblężniczych - zdobyć jakiegokolwiek miasta).
Z braku jakichkolwiek osiągnięć wojennych, żołnierze poczęli grabić poszczególne (niebronione) osiedla i tak się rozzuchwalili, że atakowali również osady sojusznicze - przy czym dowództwo przyzwalało (lub przymykało oko) na te ataki. Wreszcie na jesieni 399 r. p.n.e. Grecy z Jonii i Eolii oskarżyli Tibrona o wydanie zezwolenia na rabunek sprzymierzonych miast, co spowodowało że został on odwołany z dowództwa, skazany na zapłacenie wysokiej grzywny i skazany na wygnanie z Lacedemonu. Jego miejsce zajął teraz nowy spartański wódz - Derkyllidas. Nowy dowódca zawarł sojusz z Tissafernesem i wyruszył do walki przeciwko Farnabazosowi (z którym akurat miał osobiste porachunki). Musiał jednak przejść przez tereny kontrolowane przez dardańską księżniczkę - Manię, która starając się utrzymać swoje władztwo, aż nadto skwapliwie wysyłała Artakserksesowi daniny ze swych ziem, zmuszając ludność (głównie grecką) do płacenia wysokich podatków. Mania pozowała na amazonkę, nosiła pancerz (ze specjalnie wyprofilowanym miejscem na kobiece piersi), miecz, a nawet osobiście powoziła rydwanem. Zmusiła też do podporządkowania swej władzy trzy miasta w Eolii: Larissę (zasiedloną przez egipskich jeńców, sprowadzonych tutaj przez ojca Artakserksesa II - króla Dariusza II), Hamaksitos i Kolonaj. Teraz, w tych dniach zmagań z Grekami Derkyllidasa, zamierzała Mania wysłać wsparcie do Farnabazosa (była uważana bowiem nie tylko za jego doradczynię, ale i kochankę - choć nie ma na to żadnych dowodów). Nim jednak to się stało, Mania (po swych 40 urodzinach) została zamordowana przez męża swej córki - Midiasza, który zgładził również jej siedemnastoletniego syna. Midiasz zagarnął też pokaźny skarbiec Manii i opanował dwa jej miasta (Gergis i Skepsis, inne odmówiły uznania jego władztwa). Gdy zaś wysłał daninę do Farnabazosa, deklarując mu swoją wierność, ten jej nie przyjął, a nawet poprzysiągł zemstę za śmierć przyjaciółki. I wtedy właśnie nadciągnął z wojskiem Derkyllidas.
Szybko też poddały mu się Larissa, Hamaksitos, Kolonaj, Neandria, Ilion, Kokylion, Kebren i Skepsis (gdzie Derkyllidas złożył ofiarę w tamtejszej świątyni w intencji swego zycięstwa). Spartański wódz wszędzie oddawał władzę w ręce miejscowych Greków, usuwając jedynie wszelką ich zależność od Persji. Wreszcie obległ miasto Gergis, gdzie ze swym wojskiem skrył się uzurpator Midiasz. Derkyllidas obiecał że jeśli ten otworzy bramy miasta, daruje mu życie i pozwoli pójść w swoją stronę, jeśli nie - to jego głowę wyśle Farnabazosowi. Midiasz przyjął propozycję Derkyllidasa (co ciekawe - nie miał on machin oblężniczych, więc nie było wcale takie pewne że uda mu się zdobyć miasto. Co najwyżej mógł zmusić obrońców do kapitulacji głodem) i otworzył bramy Gergis, po czym Derkyllidas przyjął jego wojsko pod swoją komendę (zdobył też skarbiec, dzięki czemu od razu wypłacił żołnierzom żołd). Midiasza (zgodnie z umową) puścił wolno, zaś do Farnabazosa wysłał posłów aby się opowiedział, czy przez zimę pragnie wojować, czy też zawrze rozejm. Ten zdecydował się na rozejm (zawarty z końcem 399 r. p.n.e.), po czym Derkyllidas ruszył do Bitynii, którą doszczętnie złupił. Na wiosnę 398 r. p.n.e. przedłużono rozejm (zaś Farnabazos udał się do króla z prośba o posiłki), a tymczasem w Sparcie miały miejsce ciekawe wydarzenia o charakterze polityczno-obyczajowym.
PS: Wojna między Spartą a Persją ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia wydarzeń dziejących się w Egipcie, dlatego też staram się je w miarę dokładnie opisać, aby ukazać ów kontekst wspólnej, antyperskiej koalicji spartańsko-egipskiej, która zostanie zawiązana już na wiosnę roku 397 p.n.e.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz