CZYLI CO SPOWODOWAŁO
ŻE REPUBLIKA WEIMARSKA
ZMIENIŁA SIĘ W III RZESZĘ?
PLANY I MARZENIA
Cz. IV
ENTENTE CORDIALE
CZYLI CAŁY W TYM AMBARAS,
ABY DWOJE CHCIAŁO NARAZ
Cz. I
"DUŻA NIEMIECKA FLOTA I ZŁE NIEMIECKIE MANIERY TO WIĘCEJ NIŻ MOŻEMY ZNIEŚĆ"
ANGIELSKIE POWIEDZENIE Z POCZĄTKU XX WIEKU
Na początku nowego - XX stulecia, stosunki brytyjsko-francuskie były jak najgorsze. Wszędzie można było znaleźć tak silne punkty zapalne, które wówczas wydawały się nie do pogodzenia nawet dla największych optymistów i rzeczników sojuszu obu tych krajów. Konsekwentna polityka Otto von Bismarcka, który celowo popychał Francję na drogę ekspansji kolonialnej, zdając sobie sprawę że musi to (wcześniej czy później) spowodować konflikt z Wielką Brytanią (która posiadając najsilniejszą flotę globu i kontrolując 1/6 ziemskiego globu, uważała się za prawdziwe centrum świata). I rzeczywiście, osamotnieni w Europie po klęsce z 1870 r., przyblokowani przez Niemcy od wschodu i skonfliktowani z Włochami o podział Północnej Afryki, za swą jedyną drogę ekspansji uznali Francuzi zdobycie i rozbudowę nowych kolonii zamorskich, oraz utrzymanie tych już istniejących. Republikańsko-oportunistyczny rząd Juliusza Ferry'ego zdecydowanie postawił na ekspansję kolonialną i w 1881 r. wojska francuskie wylądowały w Tunezji, zajmując Tunis i wymuszając na tamtejszym beju - Muhammadzie as-Sadiqu, zawarcie traktatu, w którym Francuzi brali sobie Tunezję we władanie jako swój protektorat (traktat w Bardo pod Tunisem). W 1882 r. Włoch w służbie francuskiej - Piotr Brazza przyłączył do francuskiego imperium kolonialnego Gabon (wówczas zwany Kongiem Francuskim). W tym samym roku, Francuzi opanowali większość kluczowych osad Malgaszów na Madagaskarze, zmuszając tym samym ostatnią królową tego ludu - Ranavalonę III, do uznania francuskiego protektoratu (1885 r.). Podobnie było na Dalekim Wschodzie, gdzie do utworzonej w południowym Wietnamie w 1862 r. prowincji Kochinchina (Sajgon zajęli Francuzi już w 1859 r.), dołączyli prowincję Annam (Wietnam środkowy) i Tonking (Wietnam północny), zajmując w 1883 r. Hanoi (w tym samym czasie sprawowali już protektorat nad Kambodżą od 1863 r.). W 1885 r. wymusili zrzeczenie się przez Chińczyków zwierzchnictwa nad Wietnamem (traktat w Tien-tsin), a w 1886 r. połączyli Kochinchinę, Annam, Tonking i Kambodżę we francuską Unię Indochińską (do której w 1893 r. przyłączyli jeszcze Laos - jako swój protektorat).
Konfrontacja brytyjsko-francuska skumulowała się jednak w Egipcie oraz Sudanie, o które to kraje trwała dyplomatyczno-finansowa batalia Londynu i Paryża. W 1851 r. Brytyjczycy uzyskali od regenta Egiptu - Abbasa I (wnuka Mohammeda Alego - władającego Egiptem od 1805 r.), koncesję na remont linii kolejowej Aleksandria-Suez, ale w 1854 r. francuski przedsiębiorca i dyplomata - Ferdynand de Lesseps, zdołał przekonać wicekróla Mohammeda Saida, aby ten przydzielił mu koncesję na budowę i wykorzystanie Kanału Sueskiego. Prace przy przekopie tego kanału (to właśnie tam pracował jako inżynier, ojciec Stasia Tarkowskiego z powieści Henryka Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy"), trwały piętnaście lat i ostatecznie zakończyły się hucznym otwarciem Kanału Sueskiego (w obecności cesarza Napoleona III i cesarzowej Eugenii) 27 listopada 1869 r., gdzie wśród strzelających w niebo sztucznych ogni, grających orkiestr i świetlnych iluminacji, przepłynęło tamtędy 51 okrętów (na czele z cesarskim jachtem, wiozącym na pokładzie Napoleona i Eugenię). Od chwili budowy do otwarcia, kanał był pod kontrolą Francuzów (choć władcy Egiptu posiadali 177 tys. z 400 tys. akcji Towarzystwa Kanału Sueskiego), zaś Brytyjczycy (dla których droga do Indii zależała właśnie od tego skrótu, gdyż skracała podróż od 18 do 24 dni, w zależności od trasy podróży. Było to tempo prawdziwie rewolucyjne i godne wręcz Juliusza Verne'a) starali się odkupić od Francuzów udziały i przejąć Kanał Sueski dla siebie. Rząd premiera Benjamina Disraelego podjął decyzję o natychmiastowym zakupie akcji Towarzystwa i gdy pewnego niedzielnego popołudnia 14 listopada 1875 r., który premier Disraeli spędził na przyjęciu w domu bankierów, przy kieliszku mocnej angielskiej brandy, przyszła doń propozycja od kolejnego wicekróla Egiptu - Isma'ila Paszy, sprzedaży jego 177 tys. akcji Kanału Sueskiego (wcześniej Disraeli złożył propozycję kupna francuskich udziałów, ale rząd francuski zabronił ich sprzedaży swym udziałowcom). Ism'ail był człowiekiem rozrzutnym. Rozmiłowany w przyjemnościach stołu i łoża, zajmował się głównie przebywaniem w swoim haremie, na który wciąż potrzebował pieniędzy. Za sprzedaż swych akcji, zażądał 4 milionów funtów, a takich pieniędzy nie było wówczas gotówką w Banku Anglii (poza tym Parlament miał przerwę w obradach, a istniał przepis że Bank Anglii może udzielić rządowi pożyczki jedynie podczas obrad Parlamentu). Nie było więc innego wyjścia i Disraeli skierował się prosto do... banku Rotschildów.
Baron Lionel de Rotschild tego dnia właśnie wypoczywał na werandzie swej willi i zajęty był jedzeniem winogron. Gdy Disraeli przybył i poprosił o 4 miliony funtów, usłyszał pytanie: "A co dostanę w zastaw?", na co brytyjski premier odparł bez zastanowienia: "Rząd Jej Królewskiej Mości". Rotschild się zgodził i dobili targu (oczywiście po wcześniejszym uzgodnieniu wysokości spłacanych odsetek). Dzięki tej inwestycji, Brytyjczycy zdominowali Towarzystwo Kanału Sueskiego, bo choć posiadali jedynie 44 proc. akcji, to jednak jako jeden podmiot (rząd Wielkiej Brytanii) zdobyli najwięcej udziałów (pozostały pakiet większościowy, choć oczywiście należał głównie do Francuzów, był rozproszony pomiędzy wielu poszczególnych udziałowców) i to oni teraz zdobyli decydujący głos w sprawie Kanału Sueskiego (co prawda jeszcze nie w 100 procentach). A tymczasem sprawy wokół Kanału Sueskiego i Egiptu zaczęły nabierać tempa, gdy już w roku następnym (1876) wicekról Isma'il ogłosił bankructwo swego kraju. W ciągu zaledwie roku zdołał stracić 4 miliony funtów i znów nie miał pieniędzy, co zmusiło go do podjęcia tak radykalnego kroku. Niestety, Egipt był zadłużony po uszy (głównie we francuskich i brytyjskich bankach) zaś ogłoszenie bankructwa automatycznie oznaczało wstrzymanie spłaty rat kredytów. A na to nie było zgody zarówno w Paryżu, jak i w Londynie. Francja oraz Wielka Brytania (przy akceptacji Niemiec, Austro-Węgier, Włoch i Imperium Osmańskiego) powołały do życia Międzynarodową Komisję (ds. egipskiego) Długu, która starała się wymusić na Isma'ilu spłatę pożyczek, a gdy to się nie powiodło, w 1879 r. przekonano sułtana Abdul Hamida II (który był zwierzchnikiem egipskiego wicekróla) by pozbawił go stanowiska i na jego miejsce powołał kogoś bardziej uległego. Tak też się stało i opróżnione miejsce po Isma'ilu, zajął jego syn - Taufik Pasza, który był już całkowicie uzależniony od swych europejskich wierzycieli i bezdyskusyjnie wykonywał ich polecenia. Ponowne uzależnienie Egiptu od Brytyjczyków i Francuzów nie spodobało się jednak egipskiej armii i imamom, którzy podburzyli lud do buntu przeciwko władzy wicekróla Taufika - jako zależnej od niewiernych marionetki. Doszło wówczas do rozruchów, w trakcie których zabito pewną liczbę Europejczyków (początek 1882 r.), oraz poturbowano dyplomatów z kilku europejskich krajów. Na czele zbuntowanego ludu stanął pułkownik Ahmed Arabi, który dokonał zamachu stanu, wtargnął do siedziby egipskiego rządu i oblawszy atramentem ministrów, kazał im skakać z okien (na szczęście dla nich był to parter). Od tej chwili przejął pełnię władzy, zamykając wicekróla w swoistym areszcie domowym.
Rozpoczął też przygotowania do nieuniknionej konfrontacji zbrojnej z Brytyjczykami i Francuzami, nakazując umocnienie fortyfikacji Aleksandrii. Wkrótce potem zjawiła się tam brytyjska eskadra okrętów wojennych, wycelowując działa na umocnione tereny fortu i wystosowując ultimatum do pułkownika Arabi o zakończenie prześladowań Europejczyków w Egipcie, oraz o podporządkowanie się wyrokom Międzynarodowej Komisji d/s Długu. Ultimatum to zostało odrzucone i 11 lipca 1882 r. brytyjskie działa okrętowe otworzyły ogień, dokonując ogromnych spustoszeń nie tylko wśród egipskich stanowisk ogniowych w forcie, ale również w samej Aleksandrii. Pod wieczór w aleksandryjskim porcie wylądowała brytyjska piechota morska, która zajęła miasto (po kilku godzinach intensywnej artyleryjskiej kanonady). W kilka tygodni później Brytyjczycy opanowali również sam Kanał Sueski (wbrew protestom Ferdynanda Lessepsa), zaś 13 września, w bitwie pod Tell el-Kebir z armią Arabiego, brytyjski generał - Garnet Wolseley - odniósł całkowite zwycięstwo i mógł z całą pewnością powtórzyć słowa, wypowiedziane wcześniej przez młodego francuskiego generała o nazwisku Bonaparte sprzed 84 lat: "Żołnierze! znad tych piramid spogląda na was czterdzieści wieków". Teraz jednak nie byli to żołnierze z przypiętymi do klapy granatowych mundurów "trikolorami" i w bikornach na głowach. Byli to przebrani w jaskrawo-krwiste uniformy "dżentelmeni z Eton College" w białych hełmach, którzy nadzwyczaj szybko podporządkowali sobie kraj nad Nilem. Wkrótce potem nowy brytyjski premier - William Gladstone (z Partii Liberalnej), ogłosił że Brytyjczycy nie zamierzają długo pozostawać w Egipcie, a ich obecność związana jest jedynie z "zapewnieniem ochrony istniejących praw, czy to dotyczących sułtana, chedywa (wicekróla), czy też narodu angielskiego i zagranicznych wierzycieli". Stwierdził również że siły brytyjskie opuszczą ten kraj: "tak szybko, jak tylko pozwoli na to stan kraju", dodając że Wielka Brytania nigdy nie miała i nie ma zamiaru okupować Egiptu: "Ze wszystkich rzeczy na świecie to właśnie jest ta jedna, której na pewno nigdy nie uczynimy". Brytyjska okupacja Egiptu zakończyła się dopiero w... 1936 r., zaś ostatnie brytyjskie oddziały wojskowe opuściły kraj nad Nilem w 1956 r. Rzeczywiście, dość "szybko" opuścili oni Egipt, biorąc pod uwagę że inne terytoria okupowali znacznie dłużej bez mrugnięcia okiem (jednocześnie niszcząc lokalne gospodarki i zmuszając pozostałych mieszkańców Imperium "Nad którym nigdy nie zachodzi Słońce", aby zaopatrywali się w najróżniejsze bibeloty właśnie w Anglii. Przecież już William Pitt Starszy grzmiał iż nie pozwoli angielskim kolonistom w Ameryce, wyprodukować "ani jednego gwoździa". Efektem takiej właśnie polityki, był bunt amerykańskich stanów i powstanie USA).
Gdy więc Brytyjczycy podporządkowali sobie Egipt i (jak rzekł premier Gladstone już w roku 1883) "stali się egipskim rządem", jednocześnie objęli kontrolę nad Sudanem (który od 1874 r. pozostawał pod kontrolą Egiptu). Powstała jednocześnie dość dziwna sytuacja, iż co prawda Brytyjczycy kontrolowali egipskie państwo (choć formalnie nie pokusili się o żadne uprawomocnienie swojej okupacji, a pierwszy brytyjski protektorat utworzono tam dopiero w 1914 r., dopiero po wybuchu I Wojny Światowej), to jednak Egipt kontrolował Sudan. Powstało więc pytanie: czy Brytyjczycy mają również prawa do Sudanu, skoro i tak okupują Egipt? Gladstone był przeciwny zajmowaniu Sudanu, twierdząc że jest to "bezużyteczna ziemia", pustynny i górzysty "kraj czarnych" barbarzyńców i łowców niewolników. Jednak dla wielu brytyjskich urzędników stało się jasne, że rozciągnięcie kontroli nad Sudanem może okazać się korzystne pod względem finansowym, gdyż tamtejsi łowcy niewolników (napadający na afrykańskie wioski i wystawiający uprowadzony "heban" w Chartumie, Omdurmanie czy Suakinie) musieli opłacać się egipskim gubernatorom, którzy przymykali oko na ich działalność, a ci zaś opłacali się brytyjskiemu gubernatorowi Egiptu. Powstała samonapędzająca się spirala łatwych pieniędzy, czerpana z ludzkiej rozpaczy, poniżenia i niegodziwości, której Anglicy nie zamierzali przeciwdziałać a wręcz ją wspomagali, mając jednocześnie w głębokiej pogardzie miejscowe ludy (podobnie jak i Egipcjan, zresztą angielskie kobiety, które przybyły do Egiptu lub Indii wraz ze swymi mężami, gdy tylko zachodziły w ciążę natychmiast pierwszym statkiem wracały do Anglii, aby dziecko nie musiało potem mieć przez całe życie wpisane jako miejsce urodzenia jakiś Wisakhapatnam, Srirampur, Rangun, Omdurman czy inny Bombaj. Znacznie lepiej w brytyjskich kręgach "dżentelmenów z Eton" widziane było miejsce urodzenia w Hertford, Reading, Aldershot czy Hull. Zresztą Brytyjczycy z początku XX wieku uważali siebie samych i swój kraj za prawdziwy pępek świata, powtarzając często że "Dzikusy zaczynają się już w Calais").
Wplątanie się Brytyjczyków w sprawy Egiptu, spowodowało wybuch kolejnego buntu (1881 r.), tym razem prowadzonego przez pustynnego ascetę z wyspy Aba na Białym Nilu (już za życia uważanego za "umiłowanego przez Allaha" czyli muzułmańskiego świętego) Mohammeda Ahmeda zwanego "Mahdim" (prorokiem). Tak oto rozpoczynało się krwawe powstanie, które trwało w Sudanie aż do 1899 r. i zakończyło się okupacją i podporządkowaniem sobie egipskiego Sudanu przez Brytyjczyków (pozwolę sobie już nie wchodzić w kluczowe momenty tych walk, gdyż nie mają one większego znaczenia dla tego tematu i przejdę bezpośrednio dalej). Ostatecznie po długotrwałej wojnie z derwiszami Mahdiego, a po jego śmierci w 1885 r. kalifa Abdullahiego (analfabety, który doskonale potrafił prowadzić działania partyzanckie i kierować uzbrojonymi w oszczepy i łuki zwolennikami świętości Mahdiego), Brytyjczycy (pod dowództwem gen. Horatio Kitchenera) zdobyli Dongolę (21 września 1896 r.), Abu Hamed (7 sierpnia 1897 r.) i rozbili mahdystów w bitwach nad rzeką Atbarą (8 kwietnia 1898 r.) i pod Omdurmanem nad Nilem (2 września 1898 r.), To właśnie po zakończeniu tej ostatniej bitwy o mało co nie doszło do wybuchu znacznie większego konfliktu, który z pewnością odmieniłby przyszłość Europy i Świata. Otóż w Faszodzie (obecnie Kodok) w południowym Sudanie, doszło do poważnej konfrontacji pomiędzy dwiema ekspedycjami: brytyjskiej flotylli kanonierek, płynącej pod dowództwem gen. Kitchenera w górę Nilu i francuskiej kolumny kapitana Jeana-Baptiste'a Marchanda, idącej drogą lądową z Dakaru do Dżibuti. Konflikt ten trwał prawie pół roku i choć obie kolumny nie otwierały do siebie ognia, to jednak żadna ze stron nie zamierzała się wycofać, co jedynie potęgowało wzajemny konflikt i w dłuższej perspektywie groziło wybuchem otwartej wojny brytyjsko-francuskiej (na co bez wątpienia liczył Berlin), tym bardziej że brytyjska Royal Navy już się szykowała do uderzenia na francuską Marine Nationale na Morzu Śródziemnym. Wówczas zadziałał jednak zdrowy rozsądek i za sprawą kilku polityków (przede wszystkim zaś Teofila Delcasse - francuskiego ministra spraw zagranicznych, który świadomy rosnących wpływów niemieckich, otwarcie dążył do zbliżenia Paryża z Londynem) udało się zakończyć ten konflikt (21 marca 1899 r. zawarto porozumienie uznające prawa Wielkiej Brytanii do całej doliny Nilu, a korpus kapitana Marchanda został wycofany z Faszody na polecenie ministra Delcasse'go).
Lord gen. HORATIO KITCHENER
KAPITAN JEAN-BAPTISTE MARCHAND
Był to pierwszy krok na drodze późniejszego zbliżenia Paryża i Londynu, choć kolejny krok ku temu wyszedł teraz ze strony Anglików (za czasów urzędowania przy Quai d'Orsay ministra Gabriela Hanotaux - poprzednika Delcasse'go i zwolennika zbliżenia zarówno z Rosją jak i z Niemcami, oraz stworzenia bloku kontynentalnego złożonego z tych trzech państw, a wymierzonego przeciw Brytyjczykom - Wielka Brytania znalazła się w izolacji i na gwałt poszukiwała sojuszników). Rozładowanie konfliktu z Faszody stwarzało doskonałą okazję pod wygaszenie narosłych przez wieki uprzedzeń oraz przezwyciężanie stereotypów narodowych (bardzo silnych w obu tych krajach), w celu realnego zbliżenia polityczno-militarnego Francji i Anglii. I w tym dziele znacznie wykazał się nowy król (od 22 stycznia 1901 r.) Wielkiej Brytanii (koronowany 9 sierpnia 1902 r.) - Edward VII. Po raz pierwszy od 64 lat, na tronie brytyjskim zasiadł mężczyzna, gdyż długoletnie rządy jego matki, królowej Wiktorii - zdążyły już przyzwyczaić Anglików że "Monarchia jest kobietą" (notabene podobnie jest dzisiaj z Elżbietą II). Anglicy rodzili się za panowania Wiktorii i umierali za panowania Wiktorii, która w pewnym momencie stała się dla nich już nie tyle żywą osobą, co wręcz pewnym symbolem czasów wielkiej brytyjskiej prosperity i rozwoju kolonialnego. To właśnie Wiktoria wprowadziła Anglię w wiek kolei, fotografii, pierwszych samochodów i samolotów, to wlaśnie za jej panowania powstały największe od czasów Tudorów arcydzieła brytyjskiej literatury. Królowa Wiktoria była więc symbolem nie tylko monarchii, ale wręcz brytyjskiego Imperium i wszystkich żyjących w nim ludów. Teraz zaś na tron wstępował sześćdziesięcioletni (skutecznie odsuwany przez matkę od spraw politycznych), nieco przysadzisty mężczyzna o skłonnościach do kleptomanii (nie jest do końca wiadome czy to prawda czy też plotka, ale istnieją przypuszczenia że książę Edward lubił dokonywać drobnych kradzieży w sklepach, a żeby sprawy te nie ujrzały nigdy światła dziennego, szedł za nim specjalny urzędnik dworu i na miejscu regulował ceny za skradzione przedmioty). Mimo to, jeśli chodzi o charakter, to nowy monarcha wcale nie przypominał swej nudnej (noszącej czarne suknie od śmierci swego męża w grudniu 1861 r.) matki, której niewiele rzeczy było w stanie zadowolić (szczególnie pod koniec swego długiego życia, stawała się nieco zgorzkniała i marudna) i która często powtarzała podczas publicznych przedstawień, organizowanych na królewskim dworze: "Nie jesteśmy zabawieni". O Edwardzie można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że był nudny.
KRÓL WIELKIEJ BRYTANII - EDWARD VII
Kochał życie i dawał się lubić (miał skłonność przyciągania do siebie ludzi). Gdy jeszcze jako młody mężczyzna (w wieku 19 lat) wyjechał do Stanów Zjednoczonych, był tam witany jak zwycięski amerykański prezydent, a tłumy kłębiły się, aby tylko, choć z oddali ujrzeć księcia. Jako pierwszy brytyjski przedstawiciel dynastii panującej, złożył kwiaty na grobie Jerzego Waszyngtona, czym od razu przekonał do siebie amerykańską prasę i elity ze Wschodniego Wybrzeża (tamte amerykańskie elity jeszcze był patriotyczne, nie to co dziś). Zaś podczas oficjalnego przyjęcia w Chicago, taki tłum gości oczekiwał przyjazdu księcia, że w budynku... zarwała się podłoga i 200 osób pospadało do znajdującej się niżej sali teatralnej, wprost na krzesła parteru. Nikt co prawda nie zginął, ale było wielu poważnie rannych. Amerykanie tak zakochali się w Edwardzie, że powstała nawet propozycja wysunięcia go jako kandydata w wyborach na prezydenta USA (to były te same wybory, które wygrał Abraham Lincoln i które pośrednio doprowadziły do rozpadu Unii i wybuchu Wojny Secesyjnej). Książę uwielbiał życie i zabawy, a przede wszystkim uwielbiał płeć piękną i wdawał się w liczne romanse (będąc na przykład w Paryżu, wprowadził swoje całkiem nagie kochanki - które notabene pochodziły z brytyjskiej elity arystokratycznej - okryte jedynie w wymyślne futra, na wieżę Eiffla). Spotykał się też (a potem długie lata korespondował) ze znaną kurtyzaną Katarzyną Walters. Książę był również bardzo inteligentnym człowiekiem i nawet swoją mowę tronową wygłosił własnymi słowami (a nie odczytywał jej z deklaracji Wilhelma IV z 1831 r.), czym wzbudził ogromną radość swych poddanych. Nowy król, na nowe czasy (wszyscy myśleli że nowe, XX stulecie, także będzie wiekiem Brytanii), monarcha władający Imperium złożonym z 400 milionów poddanych - to właśnie on (i może jeszcze sekretarz stanu do spraw kolonii w rządzie Artura Balfoura - Joe Chamberlain, ojciec Austena i Neville'a - tego który po powrocie z Monachium w 1938 r. twierdził że zgodą za oddanie Hitlerowi Czechosłowacji przywiózł: "Pokój naszych czasów") stał sie autorem zgody z Francją, która przeszła do historii jako "Entente Cordiale" ("Serdeczne Porozumienie"). Cóż się zresztą dziwić, skoro to właśnie we Francji książę Edward przeżył swe najlepsze, erotyczne doświadczenia.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz