HAREMY WYBRANYCH WŁADCÓW
OD MEHMEDA II ZDOBYWCY
DO ABDUL HAMIDA II
SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO
Cz. IX
MATKA
SERAJ POD RZĄDAMI AYSE HAFSY
(1520-1534)
Cz. VIII
SZCZĘŚLIWE LATA - CZYLI PADYSZACH, WŁADCA ŚWIATA
Z chwilą powrotu spod Wiednia sułtana Sulejmana do Konstantynopola (grudzień 1529 r.), bardzo szybko rozpoczęto w seraju przygotowania do wielkiej uroczystości obrzezania książąt - Mustafy, Mehmeda i Selima. Na wiosnę 1530 r. zarządzono więc gruntowne sprzątanie Pałacu Topkapi, czyli malowanie ścian, czyszczenie mebli, dywanów i lampionów, oraz perfumowanie pomieszczeń. Prace te wykonywały specjalnie do tego zadania przyuczone setki haremowych niewolnic, które zmieniały welurowe zasłony w oknach, ściągały, czyściły i kładły z powrotem ciężkie jedwabne dywany oraz okadzały i perfumowały każdą komnatę w Pałacu. Uroczystość obrzezania książąt była wielkim wydarzeniem w życiu seraju, Konstantynopola a nawet całego Imperium Osmańskiego - gdyż sułtani na to święto zapraszali jedynie wybranych sojuszników, dając im tym samym dowód swej przyjaźni i zaufania. Wraz z książętami, obrzezani bywali i inni chłopcy (głównie synowie dygnitarzy, ale często również zdarzało się że w tej uroczystości uczestniczyli synowie zwykłych mieszkańców stolicy). Zaproszenia wysłane zostały do chana krymskiego - Saadita I Gireja, do hospodarów Mołdawii - Piotra IV Raresza i Wołoszczyzny - Dana II Besaraba, jak również do mnóstwa bejlerbejów, wezyrów oraz niższych urzędników Imperium Osmańskiego. Zaproszony został również (jako jedyny spośród chrześcijańskich władców niezależnych od Osmanów) doża Wenecji - Andrea Gritti, ale ten odmówił wymawiając się podeszłym wiekiem (75 lat) i trudami podróży morskiej do Konstantynopola. Wyznaczył jednak swego zastępcę, a był nim Luigi Mocenigo (specjalny wysłannik Republiki Weneckiej na sułtańskim dworze), któremu miał dodatkowo towarzyszyć ambasador Wenecji - Piotr Zeno.
Obchody uroczystości obrzezania książąt z reguły wyglądały tak samo, a mianowicie wybranego dnia sułtan wjeżdżał konno na Hipodrom w Konstantynopolu, który usiany był wieloma namiotami (wystawionymi dla setek chłopców uczestniczących w obrzezaniu, oraz dla artystów, którzy muzyką umilali im czas). Tak właśnie się stało dnia 27 czerwca 1530 r. gdy sułtan Sulejman w pięknej zbroi, wjechał na białym koniu na Hipodrom, a następnie udał się do "Złotego Namiotu", gdzie odbywała się najważniejsza uroczystość obrzezania jego synów. Książęta jednak nie od razu zostawali poddani tej procedurze i przez pierwsze dni - pozostając u boku ojca - przyjmowali hołdy od bejlerbejów, wezyrów, emirów i ambasadorów obcych państw. Podarki jednak otrzymywał jedynie sułtan (nie godziło się bowiem w obecności "pana świata" obdarowywać kogokolwiek innego, nawet jeśli byli to synowie władcy uczestniczący w uroczystości. Poza tym nie można było rzucać podejrzenia na jakiegokolwiek księcia - ofiarowując mu podarek - gdyż ojciec z pewnością miałby go potem na oku, a ponieważ władza sułtana opierała się - podobnie jak władza rzymskich cesarzy - nie na zagwarantowanej boskim prawem królów, niepodzielnej dziedziczności tronu - a raczej na przekonaniu ludu i wojska o swej wyjątkowości i najlepszej kandydaturze do roli "wykonawcy woli Allaha" - przeto panującego sułtana nie chroniło teżprzed ewentualną utratą władzy i mógł on zostać obalony przez każdego męskiego członka własnej rodziny - jeśli tylko tamten zdołałby zyskać większe poparcie wojska, ludu i oczywiście Allaha). A wśród podarków były np. złoto, diamenty, rubiny, szafiry, perły (jedna z kołysek dzieci Sulejmana, była wyłożona... 300 000 pereł), weneckie aksamity, greckie sukna, muśliny z Indii i chińska porcelana. Było tego tak wiele, że kilka dni zajmowało służbie sułtana przeniesienie tego do Topkapi. Oczywiście wśród podarków byli też młodzi chłopcy (przeznaczeni na eunuchów) i dziewczęta - których los również związany był odtąd z sułtańskim haremem.
Urządzono też atrakcje cyrkowe oraz symulowany pokaz walki - ustawiając naprzeciw siebie dwie drewniane wieże, które szturmowali wojownicy. Na koniec obie wieże podpalano i wówczas rozlegały się fanfary oraz opalono fajerwerki. Przez kolejne dni, swe popisy artystyczne pokazywali kuglarze i linoskoczkowie, zaś na początku lipca podejmowano janczarów, ofiarowując im do stołu kilkaset upieczonych baranów i mnóstwo drobiu. 10 lipca miała wreszcie miejsce uroczystość obrzezania, gdzie książąt odprowadził do "Złotego Namiotu" sam sułtan w towarzystwie swych dostojników. Gdy chłopcy poddawani byli zabiegowi, Sulejman wraz z poddanymi urządzał turniej wiedzy z dziedziny religijnej, a potem jeszcze miały miejsce wyścigi konne (na równinie Słodkich Wód). Cała ceremonia była dokładnie opisana i przestrzegana nawet co do koloru turbanów poszczególnych członków uroczystości (zebrane to zostało w księdze "Kanun-i-Tesrifat" sporządzonej właśnie za czasów sułtana Sulejmana, choć obowiązującej od Mehmeda II). Ambasadorowie obcych państw byli dopuszczani przed oblicze padyszacha w dość upokarzający sposób (trzymani przez sułtańskie sługi za ręce i głowę uniesioną nisko, i prowadzeni tak do samego złotego tronu sułtana, po czym zmuszeni do padnięcia na twarz. Czasem taka audiencja kończyła się nawet aresztowaniem opornego dyplomaty, który nazbyt mocno okazywał swój opór. Jednak po złożeniu ukłonów, posłom podawano sorbet - czyli chłodzący napój z owoców - jako wyraz sympatii i po skropieniu wonnymi kadzidłami, ofiarowano im również... kosze pełne owoców). Taką właśnie audiencję dyplomatyczną z 1530 r., opisał niejaki Ghislin de Busbecqa - ambasador króla Francji - Franciszka I: "Sułtan siedział na bardzo niskiej sofie pokrytej dywanami i cudownie zdobionymi poduchami. Miał przy sobie łuk i strzały. Szambelani trzymali nas za ręce, bo taki jest zwyczaj, od kiedy pewien Chorwat, pragnąc pomścić śmierć swojego pana, serbskiego despoty, poprosił Murada o audiencję z zamiarem zamordowania go. Udaliśmy, że całujemy jego dłoń, po czym zostaliśmy odprowadzeni do ściany naprzeciwko siedziska sułtana, bardzo uważając, by nigdy się doń nie odwrócić tyłem. W sali obecni byli wysokiej rangi oficerowie, oddziały gwardii cesarskiej, spahisi i janczarzy (...) Słowa nie potrafią oddać tego zadziwiającego spektaklu. Nigdy nie widziałem piękniejszego. Najbardziej uderzyło mnie to, że w tłumie tym panowała cisza i dyscyplina. Janczarzy, stojący w szeregu oddzielnie od innych żołnierzy, byli tak nieruchomi, że zastanawiałem się, czy to żołnierze, czy posągi, aż do chwili, gdy pozdrowiłem ich, jak mi doradzono, i ujrzałem, jak wszyscy pozdrawiają mnie skinieniem głowy". Należy dodać też, że kobiety z sułtańskiej rodziny nie uczestniczyły w tych uroczystościach. One przebywały w oddzielnym pomieszczeniu i jedynie mogły przez zakratowane okno z daleka obserwować całą uroczystość.
Warto też podkreślić, że w owym 1530 r. doszło w chrześcijańskiej Europie do kilku ciekawych wydarzeń, które są istotne z punktu widzenia dotychczasowych działań wojennych i polityki osmańskiej na Węgrzech oraz w basenie Morza Śródziemnego. Najważniejszym państwem, które było wówczas mocno zainteresowane w osłabieniu potęgi ottomańskiej i wypchnięciu Turków z Europy, była (prócz Papiestwa) Hiszpania rządzona przez cesarza rzymsko-niemieckiego Karola V Habsburga (który jako król Hiszpanii panował pod imieniem Karola I). Karol, po wielkim zagrożeniu Wiednia z roku 1529, myślał zorganizować wielką wyprawę krzyżową chrześcijańskich państw europejskich, wymierzoną właśnie w Osmańską Turcję, ale przez długi czas nie był w stanie zebrać chętnych, chociażby dlatego że wciąż prowadził wojnę z Francją Franciszka I, oraz wadził się (występował w obronie swej ciotki - Katarzyny Aragońskiej) w sprawie rozwodu króla Anglii - Henryka VIII, który w tym właśnie czasie zapragnął poślubić dwórkę swej żony - Annę Boleyn. Ponieważ ta druga sprawa była mniej ważna (jak również nie sposób było - ze względu na upór Henryka VIII - dojść tam do jakiegoś porozumienia), najpierw postanowił Karol rozwiązać problem toczącej się nieprzerwanie od 1521 r. wojny z Francją (w której notabene odnosił spore sukcesy, jak choćby w bitwie pod Pawią w 1525 r. gdzie wziął do niewoli samego Franciszka I, który potem musiał się z niej wykupić uznaniem hiszpańskiego władztwa w północnych Włoszech). Franciszek - król Francji, nie był jednak człowiekiem honorowym (to już nie były te czasy, bowiem w takim średniowieczu wzięci do niewoli podczas bitwy rycerze, którzy złożyli przysięgę że zapłacą za siebie okup, a którym udało się podczas bitwy wydostać z niewoli i uciec, potem przysyłali pieniądze, gdyż plama na honorze za krzywoprzysięstwo, była równoznaczna z utratą jakiegokolwiek szacunku. Zresztą po złożeniu przysięgi szlachta i rycerstwo nie było krępowane więzami, gdyż siła danego słowa była wówczas ogromna i dla wielu stanowiła niewidzalne więzy, krępujące jakiekolwiek decyzje, dopóki rycerz nie wywiąże się ze swej obietnicy) i nie zaakceptował hiszpańskich nabytków terytorialnych we Włoszech, co spowodowało że w marcu 1528 r. Karol V wyzwał go na... honorowy pojedynek na ubitej ziemi, który miał się odbyć na granicy francusko-hiszpańskiej pomiędzy miejscowościami Fuenterrabią i Hendayą. Król Franciszek propozycję honorowego pojedynku jednak odrzucił (wtrącając jednocześnie hiszpańskiego posła do lochu). Znając niechęć Franciszka do siebie i odwzajemniając mu taką samą niechęcią, Karol V postanowił jednak oficjalnie zakończyć stan wojny z Francją, nawet za cenę zrzeczenia się pewnych terenów które dotąd pozostawały jego domeną. Do tego celu wykorzystał swoją ciotkę Małgorzatę Habsburg - ówczesną hiszpańską namiestniczkę Niderlandów, która skontaktowała się z królową- Ludwiką Sabaudzką (matką Franciszka I) i tym samym obie panie na własną rękę uzgodniły warunki zawarcia pokoju, który przeszedł do historii jako Pokój z Cambrai, choć znany jest również pod nazwą: "Pokoju Dam". Zawarty został 5 sierpnia 1529 r., a na jego mocy król Francji rezygnował ze swych roszczeń do posiadłości we Włoszech, zaś Karol V zrzekał się swych praw do Burgundii.
Był to pierwszy krok poczyniony w kierunku zorganizowania wyprawy krzyżowej wymierzonej w Turcję (Franciszek deklarował swoje poparcie dla działań Karola, jeśli ten podjąłby się krucjaty przeciw Osmanom, ale ponieważ deklaracje Franciszka były niewiele warte, przeto król Hiszpanii nie traktował ich poważnie). Jeszcze w październiku 1532 r. gdy Henryk VIII udał się do Calais na spotkanie z Franciszkiem I, podczas którego zaprezentował mu Annę Boleyn jako swą oficjalną kandydatkę na małżonkę - również rozmawiał na temat ewentualnej wyprawy krzyżowej przeciw Turkom, ale ani Henryk, ani Franciszek nie traktowali tych zamierzeń poważnie, a raczej jako nawiązanie do ciekawej przygody, opartej na obronie chrześcijaństwa i na tradycji poprzednich pokoleń. Karol V jednak rzeczywiście pragnął takiej krucjaty, tylko sam jeden nie miał możliwości jej zorganizowania, a nie potrafił również przekonać do tego pomysłu innych chrześcijańskich monarchów Europy. Szybko też pojawiło się w Karolu spore rozgoryczenie z tego powodu, a jednym z przejawów, było wysłanie do Krakowa swego kanclerza, kardynała Mercurino de Gattinara, który w styczniu 1530 r. przybył w sprawie aktu oskarżenia arcybiskupa gnieźnieńskiego, prymasa Jana Łaskiego, jako "zdrajcy sprawy chrześcijańskiej". "Sprawa Łaskiego" toczyła się prawie półtora roku, aż do śmierci prymasa w maju 1531 r., a został on oskarżony o przyczynienie się (również za sprawą swego bratanka - Hieronima Łaskiego, który jawnie występował jako stronnik króla Węgier - Jana Zapolyi), do osmańskich zwycięstw na Węgrzech i zagrożeniu Wiednia (Jan Łaski radził również królowi Rzeczpospolitej - Zygmuntowi I Jagiellończykowi, zawarcie przymierza z Turkami, twierdząc że co prawda jest przeciwny "przymierzu z poganami", ale gdyby miało to przynieść korzyść królestwu polskiemu, to należałoby się nad tym zastanowić). Kardynał Gattinara oskarżył Łaskiego o "zasilanie wojskami i prochem" Turków oblegających Wiedeń i określał go mianem: "brata judaszowego", gorszego nawet od Żydów, gdyż ci: "nie śmieli szaty Chrystusa dzielić, a on (Łaski) rozerwał tę jego tunikę, świętą jedność Kościoła" (w rzeczywistości to nie Żydzi grali o szatę ukrzyżowanego Jezusa, tylko rzymscy legioniści, a jedność Kościoła już od dawna była mrzonką, choć wielu wciąż jeszcze udawało że wierzy w istnienie "Republicae Christanae" - republiki chrześcijańskiego miłosierdzia, obejmującej wszystkich wiernych "synów Kościoła - Matki Naszej"). "Sprawa Łaskiego" była badana (z pewnością z polecenia Karola V) na konsystorzu papieskim w Rzymie i wystawiono wówczas specjalne "monitorium", które miano wręczyć królowi Zygmuntowi Jagiellończykowi, z nakazem wywieszenia go na drzwiach wszystkich kościołów w Polsce, na Litwie i na Rusi, twierdząc iż działalność Łaskiego była tak naprawdę wymierzona przeciwko rozkazom samego króla. Zygmunt, który był dość naiwnym wyznawcą zasad zjednoczonej Republiki Chrześcijańskiej, w tej akurat sprawie stanął na wysokości zadania, odsyłając "monitorium" do Rzymu z pismem, iż nie reprezentuje on władzy kościelnej i nie będzie wydawał ani rozwieszał uniwersałów wymierzonych w arcybiskupa gnieźnieńskiego.
Odpowiedź polskiego monarchy nie spodobała się Karolowi i ten już 26 lipca 1530 r. oddał Zakon Krzyżacki w Prusach (który realnie przestał istnieć wraz z hołdem krakowskim wielkiego mistrza - Albrechta Hohenzollerna z 10 kwietnia 1525 r.) w ręce Waltera von Cronberga i nakazem skierowanym do Albrechta, aby przekazał władzę nowemu wielkiemu mistrzowi. Był to oczywiście cesarski straszak, mający wywrzeć presję na Zygmuncie aby porzucił plany polityki protureckiej i włączył się do projektowanej (a realnie nie istniejącej) koalicji antytureckiej. W odpowiedzi król Rzeczypospolitej zakazał księciu Albertowi, pod groźbą utraty lenna, podporządkowania się obcej ingerencji politycznej i zapowiedział że jakiekolwiek próby (na które oczywiście Albrecht nie zamierzał sie zgadzać, gdyż w przeciwnym razie musiałby oddać władzę książęcą - a tej zdążył już posmakować) podporządkowania się woli cesarza (swoją drogą Zygmunt rzadko kiedy bywał taki zdecydowany, ale - co należy przyznać - jeśli chodzi o kwestie bałtyckie i polityki pruskiej, to potrafił wykazać konsekwencję) będą oznaczać inkorporację Prus Książęcych do Korony Polskiej. Albrecht oczywiście nie wpuścił Waltera von Cronberga w granice swego księstwa, zmuszając go do powrotu do Rzeszy. W roku następnym zaś (1531) Polska odniosła kilka znacznych sukcesów i to zarówno militarnych jak i dyplomatycznych. Król Zygmunt (który po przejściu ciężkiej choroby na którą zapadł jesienią 1528 r., gdzie wszyscy sądzili że to już są jego ostatnie dni i godziny) odzyskał nieco werwy, wysłał na Węgry starostę gołębskiego - Stanisława Kostkę z poleceniem doprowadzenia do trwałego pokoju pomiędzy Janem Zapolyą a Ferdynandem I Habsburgiem (bratem Karola V). Udało mu się to wynegocjować wraz z Hieronimem Łaskim i habsburskim generałem - Wilhelmem von Roggendorfem dnia 17 maja 1531 r. (porozumienie miało obowiązywać przez rok, w rzeczywistości - pomimo pewnych napięć - przetrwało aż do układu w Waradynie w 1538 r.), w wyniku którego Węgry zostały podzielone na dwie części i zarządzane przez dwóch monarchów - na wschodzie i w centrum (wraz ze stołeczną Budą) przez Zapolyę, a na zachodzie i północy przez Ferdynanda. Następnie Stanisław Kostka pojechał do Konstantynopola i... uzyskał zgodę sułtana na taki właśnie rozejm, dzięki czemu doprowadził do trwałego pokoju na tych ziemiach. Tadeusz Silnicki pisał o tym rozejmie: "Król Zygmunt I stawał się w oczach całej Europy jako arbiter i pacyfikator, Polska okazywała się mocarstwem nie mniej niż na polu walki". Warto też dodać, że w tym samym roku - 22 sierpnia 1531 r. hetman wielki koronny - Jan Amor Tarnowski rozbił w bitwie pod Obertynem armię władcy Mołdawii - Piotra IV Raresza, który pacyfikował Pokucie (a oficjalnie pozostawał lennikiem tureckim), co jednak nie doprowadziło do jakichś poważniejszych zadrażnień w stosunkach z Turkami, a nawet w 1533 r. udało się zawrzeć "Pokój Wieczysty" z Sulejmanem, co również podsumował Silnicki słowami: "W przeciwieństwie do reszty Europy zażywała Polska pod rządami Zygmunta I prawie niezmąconego pokoju".
Aby jednak nie wyprzedzać zbytnio faktów, należy dodać że Habsburgowie nie potrafili rozmawiać z Turkami (kolejne nieudane - po wcześniejszym poselstwie Hobordanskyego z 1528 r. - poselstwo szambelana Chorwacji Nikoli Jurisica - występującego w imieniu Ferdynanda Habsburga) i wkrótce potem (kwiecień 1532 r.) wybuch nowej wojny, którą Hiszpanii, Austrii oraz Cesarstwu wypowiedział sułtan Sulejman - oznaczało klęskę habsburskich usiłowań doprowadzenia do stworzenia konsensusu, opartego na centralnej pozycji rodu Habsburgów w Europie.
PS: Już wkrótce przedstawię nieco więcej informacji z sułtańskiego haremu, szczególnie zaś z okresu oficjalnych zaślubin Sulejmana z Hurrem, do którego doszło (najprawdopodobniej) w kwietniu lub maju 1534 r. już po śmierci sułtanki-matki Ayse Hafsy.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz