Stron

wtorek, 23 lutego 2021

SUŁTANAT KOBIET - Cz. XXII

HAREMY WYBRANYCH WŁADCÓW

OD MEHMEDA II ZDOBYWCY

DO ABDUL HAMIDA II

 
 

SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO

Cz. XI

 
 

 
 

 MATKA

SERAJ POD RZĄDAMI AYSE HAFSY

(1520-1534)

Cz. X

 
 

 
 
 Sulejman i Hurrem z końcem 1532 r. byli już rodzicami pięciorga dzieci (Mehmeda, Mihrimah, Selima, Bajazyda i najmłodszego, urodzonego w grudniu 1531 r. kalekiego Cihangira). Jednak Hurrem nie była małżonką padyszacha, a posiadała jedynie tytuł kadiny - przyznawany tym niewolnicom, które urodziły sułtanowi synów. Dumna i ambitna Roksolana, która ponad dziesięć lat wcześniej przyjęła islam, wciąż uznawana była powszechnie za niewolnicę, co jej nie odpowiadało nie tylko ze względów ambicjonalnych, ale również z faktu konkurencji o względy sułtana z Mahidewran - matką Mustafy, który powszechnie był uważany za prawowitego następcę tronu po swym ojcu. A wstąpienie na sułtański tron Mustafy, to wyrok śmierci dla synów Roksolany - o czym ona doskonale zdawała sobie sprawę i doprawdy nie miało tu żadnego znaczenia ani przywiązanie, ani braterska miłość, gdyż w grę wchodziły kwestie znacznie ważniejsze, jak stabilność wewnętrzna państwa, a nawet bezpieczeństwo samej dynastii Osmanów. Władca, który okazałby litość swym braciom, musiałby się liczyć z poważnymi konsekwencjami w przyszłości, łącznie z buntami janczarów i spahisów - którzy z pewnością wykorzystaliby owych książąt przy najmniejszej fali niezadowolenia z poczynań swojego sułtana. Padyszach który przedkładając miłość braterską nad interes państwa i swojej rodziny (nikt by mu wówczas nie zagwarantował że jego synowie przejmą po nim władzę), byłby uważany za słabeusza niegodnego korony. Władca bowiem nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy przejaw człowieczeństwa w stosunku do ludzi, którzy mogliby w jakikolwiek sposób zagrozić stabilności państwa - tak wówczas rozumowano, a ponieważ jeszcze nie istniała praktyka luksusowych "klatek" w których zamykano książąt praktycznie do końca ich życia, aby ci nie mogli w niczym zagrozić władzy sułtana - przeto pozostawało jedynie prawo bratobójstwa, wprowadzone jeszcze przez sułtana Mehmeda II Zdobywcę (pradziada Sulejmana) w 1477 r. Zatem Roksolana doskonale zdawała sobie sprawę zarówno z własnego położenia jako jednej z kadin, jak i z położenia jej synów, którzy będąc młodsi od Mustafy i nie mając takiego poparcia jak on wśród paszów i wojska - byli wręcz skazani na śmierć. Aby tego uniknąć i postarać się zawalczyć o ich przyszłość, Hurrem postanowiła położyć swój własny los na ostrzu miecza. Tu walka toczyła się o życie, a Roksolana zdawała sobie doskonale sprawę po jak cienkim lodzie stąpa. Mimo to - w walce o swych synów - podjęła się czynu, który nigdy wcześniej nawet nie przeszedł przez myśl żadnej z jej poprzedniczek, a mianowicie ta córka prawosławnego popa z Rohatyna postanowiła rzucić wyzwanie władcy państwa rozpostartego na trzech kontynentach. Gdyby przegrała, straciłaby życie zarówno ona jak i jej synowie.

O co jednak chodziło? A mianowicie o... odmowę dzielenia z sułtanem wspólnego łoża, gdyż jako muzułmance, nie godziło jej się sypiać z mężczyzną bez ślubu (stwierdziła ponoć iż nie może "kłaść głowy na jednej poduszce" z sułtanem i więcej nie przybędzie do jego alkowy, chyba że ten zmusi ją do tego siłą). Można sobie wyobrazić odwagę takiego stwierdzenia. Realnie rzecz biorąc, żadna z kobiet zamkniętych w haremie nie miała wyjścia i jej los zależał od woli, a nawet od zwykłego kaprysu sułtana. Ten mógł ją wywyższyć i uczynić ulubienicą lub nawet osobistą faworytą, lecz ani tytuł, ani urodzone potomstwo nie gwarantowały kobiecie bezpieczeństwa i pozycji. Wszystko zależało od woli padyszacha. Wczorajsze faworyty mogły stać się zwykłymi niewolnicami i to zupełnie bez przyczyny, po prostu władca przestał darzyć je swym uczuciem i skupił uwagę na innych, młodszych dziewczętach. Utrata sułtańskich względów nie była jeszcze najgorszą ewentualnością, gdyż można było też stracić życie za choćby niewyraźny uśmiech, lub też nie taki kolor włosów, jaki preferował władca (np. sułtan Ibrahim I, panujący w latach 1640-1648, po całonocnych igraszkach seksualnych w ramionach kobiet ze swojego haremu, rano postanowił wymienić je wszystkie na nowe "sztuki", nakazał więc wrzucić je do worków, zawiązać i tak... potopić w Bosforze. Utopiono wówczas cały harem, ponad 280 kobiet). Dlatego też każdy gest, kolor włosów (niektórzy preferowali blondynki, inni brunetki, jeszcze inni lubili kobiety o bujnych włosach aż do ziemi - np. Mahmud I panujący w latach 1730-1754 długimi włosami swych nałożnic okrywał ich nagie ciała - jeszcze inni byli potwornymi sadystami, jak np. sułtan Osman III panujący w latach 1754-1757, który okrutnie bił kobiety ze swego haremu, jeśli tylko którakolwiek pokazała mu się na oczy - Osman nienawidził kobiet i był efektem skutków działalności "klatki", spędziwszy w niej większość swego życia, po prostu postradał tam rozum), mógł przesądzić o przyszłości danej nałożnicy. Obowiązkiem każdej haremowej niewolnicy - jeśli tylko dostąpiła zaszczytu odwiedzenia sułtańskiej alkowy (a biorąc pod uwagę że w haremie było zebranych kilka setek kobiet, mających własne historie rodzinne, mówiących często różnymi językami i nieustannie przebywających we własnym towarzystwie - nie licząc eunuchów - było oczywistym iż marzeniem każdej z nich stało się wyrwanie z tego otoczenia i spędzenie co najmniej jednej nocy w ramionach mężczyzny, którym dla nich mógł być jedynie sułtan), musiała ściśle trzymać się odpowiedniej procedury. I tak sułtan witał swą wybrankę leżąc już w łóżku, ona zaś miała obowiązek wsunąć się mu pod kołdrę (lub to, czym padyszach się nakrywał) od strony stóp i prześliznąć się ku niemu dalej. Tak właśnie wyglądały "zaloty" sułtana z jego wybrankami.
 
 

 
Stawiając teraz wszystko na jedną kartę, Hurrem igrała z ogniem. Żadna z faworyt a nawet z sułtańskich żon (gdyby Sulejman je miał) nie odważyłaby się na taki krok, jednak Roksolana nie miała wyjścia. Tytuł kadiny nic nie znaczył, a ponieważ miała też licznych wrogów (jednym z największych był wielki wezyr - Ibrahim Pasza), z pewnością nie zdołałaby osadzić jednego ze swych synów na tronie. Mustafa miał już 17 lat, był młodym mężczyzną, zaś najstarszy syn Hurrem dopiero co skończył lat 10, był więc jeszcze dzieckiem. Oczywiście sułtan Sulejman z pewnością panowałby jeszcze długie lata i jej synowie mogliby podrosnąć, ale przecież nie miała żadnej pewności że tak się właśnie stanie. Gdyby podczas kampanii wojennej jakaś zbłąkana kula dosięgła padyszacha, cóż ona wówczas by poczęła, nie mając oparcia praktycznie w nikim poza samym sułtanem (sułtanka-matka Ayse Hafsa i jej córki również nie pałały do niej przyjaźnią). Czy wówczas ocaliłaby synów? A jeśli tak, to na jak długo? Jej los i tak był przesądzony, więc swym zachowaniem postanowiła jedynie przybliżyć to, co nieuniknione. Nie wiemy dziś jak początkowo zareagował sułtan na jej "łóżkowy bunt", ale można się domyślić że jako władca, który miał ambicje zdobycia Rzymu i Włoch, podboju Austrii i Niemiec, rozbicia Hiszpanii, a nawet... dotarcia do Nowego Świata i nawracania tam amerykańskich Indian na islam - z pewnością nie mógł być zadowolony taką butą jednej ze swoich niewolnic. W końcu on, który mógłby mieć każdą kobietę w swym imperium, teraz miałby ulec szantażowi jednej niewolnicy? Los Hurrem był więc już w zasadzie przesądzony i wszyscy jej wrogowie zacierali ręce, odliczając dni (a może godziny) do jej egzekucji. Nie wiadomo co myślała sobie wówczas Roksolana. Czy liczyła że to przeżyje? W końcu sułtan mógł ją na przykład wygnać z haremu (była przecież matką jego synów), a wtedy już więcej nie ujrzałaby swoich dzieci. Jej czyn był więc nie tylko brawurowy, ale wręcz szaleńczy, gdyż na jednej szali stawiała całe swoje życie i przyszłość swych synów, nie mając żadnej gwarancji że wyjdzie z tego zwycięsko. Mogła jedynie liczyć na miłość, jaką darzył ją sułtan, tylko czy miłość ta była wystarczająco mocna, aby przezwyciężyć jego gniew? Cóż, ostatecznie jednak okazało się, że wrogowie Hurrem pomylili się, sądząc że są to jej ostatnie dni, sułtan bowiem (pomimo z pewnością początkowego wzburzenia) ostatecznie przyznał Roksolanie rację, wyzwolił ją z niewoli i stwierdził że rzeczywiście muzułmanka nie powinna sypiać z mężczyzną bez ślubu (swoją drogą było to wyjątkowo kuriozalne stwierdzenie, gdyż jak wcześniej wspomniałem, Hurrem przeszła na islam co najmniej dekadę wcześniej, tak więc gdy rodziła sułtanowi dzieci, była już muzułmanką i wówczas nie przeszkadzało jej że sypia z nim bez ślubu. Jej argumenty były więc tak słabe i tak łatwe do obalenia, że nie dziwota iż jej wrogowie już widzieli ją w objęciach kata. Ostatecznie jednak oni wszyscy ponieśli porażkę, a Hurrem triumfowała). Nie wiadomo tylko czy przygotowania do ślubu rozpoczęto w owym 1533 r. i czy wówczas się on odbył. Nie ma co do tego żadnej pewności, ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że ślub nastąpił dopiero w roku następnym, już po śmierci sułtanki-matki, która z pewnością nie zgadzała się na taki związek. Jednak Hurrem, będąc już wolną kobietą i mając obietnicę sułtana co do ich przyszłego małżeństwa, była spokojniejsza o los swych synów i znów powróciła do jego alkowy. 
 
A sułtan miał przecież na głowie sprawy znacznie poważniejsze, niż humory i kaprysy jednej z niewolnic jego haremu. Jeszcze w 1532 r. podczas wojny z cesarzem rzymskim Karolem V i jego bratem arcyksięciem austriackim Ferdynandem I, wynajęty przez Karola genueński admirał - Andrea Doria, zdobył na Peloponezie dwie osmańskie twierdze Koron w Morei i Patras. Było oczywistym że Hiszpanie zmierzają do opanowania całego Peloponezu, odbicia Rodos i odebrania Turkom prymatu po wschodniej części Morza Śródziemnego. Teraz co prawda zarówno cesarz, jak i jego brat byli już wyczerpani ostatnią wojną (w samych Niemczech narastały trudności wewnętrzne i wrzenie religijne, zwolennicy Tomasza Muntzera - anabaptyści - przejmowali kolejne miasta w Niemczech i Niderlandach, pragnąc tworzyć tam "nowe społeczeństwo" oparte na biblijnym Jeruzalem. Poza tym w lutym 1531 r. zawiązał się Związek Szmalkaldzki - czyli sprzysiężenie protestanckich stanów Niemiec. Wciąż też tlił się konflikt z Francją, a cesarz starał się odwieść papieża Klemensa VII od wspierania króla Franciszka I), dlatego też postanowiono wysłać do Sulejmana posłów mających doprowadzić do rozejmu. Sułtanowi też odpowiadało zakończenie konfliktu na Zachodzie, gdyż jego wzrok zaczął teraz padać na Wschód i Persję rządzoną przez szyicką dynastię Safawidów - dlatego też zgodził się na zawarcie rozejmu, do którego doszło w czerwca 1533 r. w Konstantynopolu. Arcyksiążę (i król Czech oraz części Węgier) Ferdynand I Habsburg, wysłał więc do sułtana swego przedstawiciela - Hieronimusa von Zarę z zamiarem zawarcia "wiecznego pokoju". Sulejman jednak zgodził się jedynie na rozejm, deklarując iż pokój zostanie zawarty dopiero wówczas, gdy Ferdynand przekaże mu klucze do miasta Ostrzyhomia, jednak gdy poselstwo przybyło i takowe klucze zostały sułtanowi uroczyście ofiarowane, do pokoju dalej nie doszło, gdyż Karol wraz z kluczami przysłał list, w którym raz jeszcze żądał oddania mu całych Węgier, za co on byłby w stanie zwrócić Osmanom zdobytą niedawno twierdzę Koron na Peloponezie. Wiadomo że takie warunki nie mogły spodobać się sułtanowi, jednak rozejm został ostatecznie zawarty (obie strony były już zbyt zmęczone wzajemnym wojowaniem). Posłowie Ferdynanda zauważyli podczas tej wizyty, jak bardzo wzrosła pycha wielkiego wezyra Ibrahima Paszy, który przemawiał do nich tonem nieznoszącym sprzeciwu, deklarował że Sulejman woli zbrojnie zdobyć Koron, niż układać się o niego z giaurami (było to pogardliwe określenie chrześcijan, stosowane wśród muzułmanów w Hiszpanii i na Bliskim Wschodzie). W opinii posłów zachowanie Ibrahima było nie tyle obraźliwe dla nich samych i cesarza, co... dla sułtana. Ibrahim twierdził bowiem w ich obecności, że ma taką władzę iż: "może ze stajennego uczynić sułtana", że może nadać i odebrać ziemie komu zechce, a sułtan nawet się nie odezwie. Twierdził też że gdy rozkazuje, to wykonywana jest jego wola, a nie wola Sulejmana. Był to pierwszy tak poważny dowód, że "woda sodowa" mocno już uderzyła do głowy Ibrahimowi i że w przeciwieństwie do Roksolany (która też stąpała po cienkiej linii życia), nie postępuje on rozsądnie, co może w przyszłości doprowadzić go do zguby. W każdym razie rozejm został zawarty. Ferdynand ogłosił się: "przyjacielem przyjaciół i nieprzyjacielem nieprzyjaciół" sułtana, zaś Sulejman nazwał Ferdynanda "swym synem". Wszystko też pozostało po staremu, Zapolya (jako lennik sułtana) zachowywał władzę nad częścią Węgier a granice miały być ostatecznie ustalone w przyszłości. Był to więc klasyczny rozejm, który mógł zostać w każdym momencie zerwany, gdyż żadnej ze stron do niczego nie zobowiązywał.
 
 

 
Cesarz Karol V był jednak usatysfakcjonowany i mógł wreszcie opuścić Włochy i przez Genuę udać się do Hiszpanii, gdzie oczekiwała go małżonka - Izabela Portugalska wraz z dziećmi Filipem i Marią. On też zapewne tęsknił już do rodziny (czego dowodem jest gorące powitanie cesarza, jakie odbyło się w Barcelonie), gdyż prawdziwie kochał swą małżonkę i dzieci (jak pisał bowiem w swoich "Memorias", niczym Cezar - do którego często się porównywał - w "Wojnie Galijskiej" o sobie w trzeciej osobie: "Bardzo tego pragnął, ponieważ od czterech lat pozostawał w rozłące z cesarzową, swoją żoną"). W tym samym 1533 r. został zawarty jeszcze jeden układ, znacznie trwalszy niż krótkotrwały rozejm sułtana Sulejmana z arcyksięciem Ferdynandem, a mianowicie "Pokój Sulejmański" z Rzeczpospolitą. Rozbicie pod Obertynem (22 sierpnia 1531 r.) armii hospodara mołdawskiego (który oficjalnie uznawał się za lennika Turcji, a realnie lawirował jak tylko mógł często zmieniając strony, podobnie jak jego ojciec - hospodar Stefan III Wielki) Piotra Raresza zwanego też Petryłą, nie doprowadziło to wcale do pogorszenia się stosunków turecko-polskich. Król Zygmunt I Jagiellończyk co prawda początkowo mocno się zapalił do wizji nowej krucjaty przeciwko Turkom, ale po roku 1532 było pewne że Węgry porzuciły już sprawę chrześcijaństwa, Ferdynand i Karol V dążyli do układu z Sulejmanem, Francja zawarła z Osmanami traktat handlowy i nawet Wenecja - która dotąd najmocniej opowiadała się za krucjatą antyturecką - ukorzyła się przed sułtanem i w zamian za spokój zgodziła się płacić coroczną daninę. A poza tym szlachta na sejmach nawet nie chciała słyszeć o nowym podatku na wojnę z Osmanami, zatem król - widząc własną niemoc - musiał zgodzić się na podjęcie rozmów z Sulejmanem. Tym bardziej że sułtan był zawsze uprzejmy w stosunku do króla (zapewne ogromny wpływ na jego postepowanie miała właśnie Roksolana, która wywodziła się z ziem Rzeczypospolitej i niegdyś była poddanką polskich monarchów). W listach pisanych do Zygmunta, Sulejman często wspominał też Hurrem, jako przykład piękna kobiet z ziem będących pod panowaniem lechickiego króla. Gdy wybuchł konflikt z Piotrem Rareszem o Pokucie, sułtan nie tylko nie wsparł swego lennika, ale wręcz delkarował listownie (list w kancelarii Jana Osieckiego - pisarza królewskiego), że prędzej da już pomoc przeciw Mołdawianom (wówczas nazywano ich Wołochami, zaś Wołochów prawdziwych zwano Multanami - takie to trochę pokręcone). Sułtana nie obraziło również wsparcie Wiednia w 1529 r., jakie udzielił (drogą dyplomatyczną) Zygmunt I (mając matkę Habsburzankę, nie mógł postąpić inaczej), a wysłanego wówczas do Konstantynopola Jakuba Wilamowskiego przyjął godnie. Teraz zaś polecił paszy Sylistrii przyjąć "posłów z Lechistanu", którzy przybyli (z końcem 1532 r.) pod przewodnictwem kasztelana łęckiego - Piotra Opalińskiego. Ostatecznie uzgodniono przyznanie Osmanom praw do brzegów Morza Czarnego (które i tak kontrolowali w całości), w zamian za co Polska zyskała prawo do swobodnego prowadzenia handlu na tym morzu, zakazano także Tatarom łupieżczych najazdów na Wielkie Księstwo, Podole, Wołyń czy Ruś Halicką (ci jednak niewiele sobie robili z sułtańskich zakazów). Hospodar Mołdawski miał być zawsze chrześcijaninem i choć był lennikiem sułtana, to zastrzeżono enigmatyczne stwierdzenie iż ma: "sprzyjać obydwu panom". Zygmunt Jagiellończyk przyrzekł nie wspierać (ani jawnie, ani tajnie) nieprzyjaciół sułtana. Pokój został zawarty na czas życia króla i sułtana, ale Sulejman wyraził nadzieję że jego potomkowie zechcą go przedłużyć. Sułtan wysłał też list do chana Tatarów Krymskich Sahib-Gireja I, nakazując mu, by trzymał w ryzach swych Ordyńców i zabraniał pustoszyć ziemie Rzeczypospolitej. 
 
Pokój został zatwierdzony na zwołanym w styczniu 1533 r. sejmie w Środzie. Przybyli tam zarówno posłowie od Sulejmana jak i od Sahiba. Debatowano też nad wzmocnieniem obrony potocznej na Kresach Wschodnich (z reguły nielicznej i słabo opłacanej, tak naprawdę trzon obrony wobec podejmowanych rokrocznie najazdów tatarskich - swoją drogą jak ci ludzie musieli tam żyć w ciągłym zagrożeniu, wiedząc że wiosną, gdy opadnie śnieg, znów na horyzoncie pojawią się Ordyńcy i będą palić, rabować i uprowadzać w jasyr całe wsie - stanowiło jedynie pospolite ruszenie miejscowej szlachty [pamiętam jak mój ojciec kładąc się spać, żartował do mojej mamy, mówiąc: "Obudź mnie tylko w wypadku wojny, albo pospolitego ruszenia"]. Mimo to znoszone w bitwach tatarskie czambuły, choć osłabiały siłę Chantu, to jednak nie doprowadziły do zaprzestania najazdów. Nic w tym dziwnego, bowiem Chanat Krymski to nie było zwykłe państwo, a raczej zwiazek piracki pod władzą muzułmańskiego chana - kultywującego tradycję wielkich Mongołów Dżyngis-Chana. Napadanie i rabowanie było więc częścią ich życia, podobnie jak piraci morscy napadali na okręty i rabowali ich zawartość, tak Tatarzy - czyli piraci lądowi - napadali na okoliczne ziemie i uprowadzali w niewolę tamtejszą ludność). Na sejmie w Środzie podjęto więc debatę nad wzmocnieniem obrony potocznej, a obecny tam Eustachy Daszkiewicz - starosta czerkaski (który sktecznie walczył z Tatarami na Kresach, niczym Michał Wołodyjowski półtora wieku później, zaś w 1521 r. omal nie zdobył Moskwy, gdy podszedł pod to miasto ze swoim zagonem) zapytany o sposoby trwałego ubezpieczenia kraju od najazdów, oświadczył że potrzeba do tego stałych sił złożonych z 2000 piechoty i 400 rycerzy (szlachty) by Ordyńcom skutecznie uniemożliwić przeprawę przez Dniepr. Poza tym należy wzmocnić ostrowy na rzekach: Kochanie, Chorczycy, Tomakówki i Sinuchy, wówczas zablokowano by dwa główne szlaki, którymi Tatarzy podążali do Rzeczypospolitej (szlak "Czarny" - przez Czerkasy, Kaniów, Kijów, Połonne, Łuck, Sokal i Żółkiew, oraz szlak "Kuczmański" zwany też "Podolskim" przez Sawrań, Kodymę, Rohatyn - miejscie urodzenia Roksolany - i Lwów). Szlachcie spodobał się ten plan, ale gdy przyszło rozprawiać o pieniądzach potrzebnych na wzmocnienie wojska, zaczęto się wykręcać, jako pretekst podając brak obecności Litwinów na sejmie, a przecież nie godziło się uchwalać nowego podatku bez zgody szlachty z Wielkiego Księstwa. Ostatecznie więc niczego nie uzgodniono, a Tatarzy z nastaniem wiosny 1533 r. wpadli znów na Podole w liczbie ok. 800 Zaporożców. Jeden czambuł wycieły poczty wojewody kijowskiego, reszta jednak uszła ze zdobycznym jasyrem. Wiosną 1534 r. 10 000 Ordyńców ponownie wpadło, tym razem na Wołyń pustosząc go niemiłosiernie i znów zostali rozbici przez szlacheckie pospolite szuszenie w bitwie pod Wiśniowcem, jednak była to też jedynie część rozproszonego tatarskiego "kosza", reszta zaś Zaporożców spokojnie wróciła do siebie ze zdobycznym jasyrem.
 
 

 
A tymczasem sułtan, ponownie baraszkując w objęciach Hurrem (i czytując swoje "Księgi Jadeitowej Komnaty" - które były zwykłymi erotykami podobnymi do hinduskiej Kamasutry, jak choćby... "Księga wystaw nauk kopulacji" - tak brzmiało to w tłumaczeniu, czy też "Wonny ogród ku duszy rozrywce". Szczególnie ten drugi był prawdziwą turecką Kamasutrą, zawierającą wiele seksualnych instrukcji i porad - głównie skierowanych do mężczyzn, którym erekcja sprawiała trudność. Księga ta powstała na początku XVI wieku, a jej autorem był wezyr Nefzawi, będacy na usługach beja Tunisu. Szybko stała się popularna w całym muzułmańskim świecie - oczywiście głównie na sułtańskich dworach i wśród chanów, wezyrów oraz szachów. Nefzawi wymienił tam 11 standardowych pozycji seksualnych i dodał jeszcze 25 pozycji rodem z Indii i Chin. Najbardziej zaś zachwalał jedną z nich - twierdzac jednak, że jest to pozycja szalenie wyczerpująca i trudna, mogąca spowodować wiele urazów, szczególnie dla kobiety - możliwa tylko dla nielicznych par - która wygląda następująco: kobieta kładzie się na łóżku na plecach, mężczyzna siada na jej piersiach z twarzą zwróconą w stronę stóp partnerki. Podciąga nogi, palcami stóp zapiera się o ziemię, unosi biodra. Kobieta w tym czasie unosi się na plecach i poddaje biodra w taki sposób, że następuje zbliżenie. Ciekawe jak długo kobieta byłaby w stanie wytrzymać w tej pozycji?). Jednocześnie Sulejman już zamyślał o wyprawie na Wschód, przeciwko szyickim Safawidom, których pod Czałdyranem (1514 r.) rozgromił jego ojciec, sułtan Selim Groźny. Teraz Sulejman marzył po powtórce tego wyczynu. Myślał też przede wszystkim o zdobyciu Bagdadu - dawnej stolicy kalifatu Abbasydów i rozpoczął wielkie przygotowania do tej nowej, wielkiej wojny, a slub z Hurrem musiał z tego powodu zostać (z pewnością) przełożony.
 
 
 
 
 
 
CDN.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz