CZYLI CO SPOWODOWAŁO
ŻE REPUBLIKA WEIMARSKA
ZMIENIŁA SIĘ W III RZESZĘ?
PLANY I MARZENIA
Cz. VII
REWOLUCJA 1905 r.
CZYLI DZIEJE PEWNEJ MISTYFIKACJI
Cz. II
"Z KAŻDYM DNIEM NARASTAŁY NIEDOLA I NĘDZA CHŁOPÓW. SCENY GŁODU BYŁY SZALENIE PRZYGNĘBIAJĄCE, TYM BARDZIEJ PORUSZAŁ WIDOK ROZLEGŁYCH, WIELKICH POSIADŁOŚCI WŚRÓD CAŁEGO TEGO CIERPIENIA I ŚMIERCI, PIĘKNYCH, Z PRZEPYCHEM URZĄDZONYCH DWORÓW ORAZ WIELKOPAŃSKIEGO ŻYCIA DZIEDZICÓW, BEZTROSKICH POLOWAŃ I BALÓW, BANKIETÓW I KONCERTÓW, ODBYWAJĄCYCH SIĘ JAK ZAWSZE W NIEZMIENIONEJ FORMIE"
LEW TOŁSTOJ
Co było momentem przełomowym dla wybuchu Rewolucji 1905 r. (a potem dwóch kolejnych z 1917 r. - lutowej i październikowej) w Rosji? Wiele było takich momentów można by rzec, tym bardziej, że terror polityczny jaki panował w Rosji od połowy lat 70-tych do początku 80-tych XIX stulecia stwarzał ku temu wiele okazji (terror został przyduszony w latach 80-tych, jednak nieliczne jego kontynuacje wciąż były jeszcze podejmowane - jak choćby nieudany zamach na cara Aleksandra III z 13 marca 1887 r., który potem stał się jednym z elementów budowania kariery i legendy dwóch ludzi - Włodzimierza Iljicza Uljanowa, zwanego Leninem, którego brat - Aleksander Uljanow - student zoologii na Uniwersytecie w Petersburgu, został wciągnięty do zgromadzenia rewolucjonistów i pod wpływem swoich kolegów ze studiów stał się radykalnym marksistą, który mawiał: "Nie wierzę w terror, wierzę w systematyczny terror!". Został on aresztowany jeszcze przed samym zamachem i skazany wraz z czterema kompanami na karę śmierci - wyrok wykonano w maju 1887 r. Aleksander miał wówczas 21 lat. Lenin zaś nie mógł przeboleć tej śmierci, a mając już wytyczoną przez brata drogę rewolucyjno-terrorystyczną, podążył w tym właśnie kierunku. Drugim człowiekiem, którego legenda również zaczęła się od owego nieudanego zamachu z 1887 r., był Józef Piłsudski. Jego starszy brat - Bronisław był również wtajemniczony w ten spisek, jednak został skazany na 15 lat zesłania na wyspę Sachalin. O współuczestnictwo oskarżono wówczas i młodego 19-letniego Józefa - choć ten akurat o planach zamachu na życie cara nic nie wiedział - i skazano go na pięć lat zesłania na Syberię. Legenda przyszłego Marszałka budowana była właśnie od tego wydarzenia, a we "Wspomnieniach" Jego małżonki - Aleksandry Piłsudskiej można znaleźć taki fragment: "Oto widzę człowieka, którego Syberia złamać nie zdołała. Fizycznie i psychicznie był to człowiek zdrowy, w odróżnieniu od jakże wielu tych, którzy wrócili z zesłania z piętnem klęski. Nie było w nim ani zgorzknienia, ani rezygnacji").
Wydaje się jednak że takim prawdziwym początkiem Rewolucji 1905 r. były wydarzenia mające miejsce w Rosji w latach 1891-1892. Były to bowiem ciężkie lata: nieurodzaju, głodu, ubóstwa i epidemii i to one w dużej mierze wyrobiły w kręgach pokornego dotąd prawosławnego chłopstwa i mieszczaństwa, opinię o nieudolności carskiego rządu i niewielkiej skuteczności podejmowanych prób zapobieżenia epidemii głodu na szczeblu centralnym. Na jesieni 1891 r. aż 17 guberni carskiej Rosji było objętych klęską głodu (a to dwukrotnie więcej, niż powierzchnia Francji). Ludzie głodowali lub uciekali do miast (gdzie sytuacja była nieznacznie tylko lepsza), ale największym zmartwieniem były dla nich zwierzęta hodowlane, a szczególnie konie, gdyż należało je nakarmić - inaczej padały z głodu. A jeśli padły konie, chłopi głodowali również i w roku następnym (nie mogąc kontynuować żniw), dlatego też, aby wykarmić konie ściągano nawet słomę z dachów własnych chat, pozostawiając je na pastwę sił natury. Natomiast w roku 1892 nawiedziła Rosję potężna epidemia tyfusu i cholery (przenoszona przez pchły i muchy, które rozmnożyły się przy trupach padłych z głodu zwierząt). Pomoc publiczna była co prawda podejmowana, ale ze względu na wszechobecną biurokrację, często przybierała charakter przeciwny do zamierzonego. Na przykład: kładziono nacisk na wywiązanie się z podpisanych wcześniej umów eksportu zboża do krajów Europy, tym samym potęgując głód i rozpacz, gdyż zboże to nie mogło wówczas trafić do głodujących chłopów. Największe zaś przerażenie budziło na wsi rosyjskiej pojawienie się służb medycznych, gdyż przy stwierdzeniu choć jednego przypadku epidemii, natychmiast nakładano kwarantannę, a ludność zmuszano do przeniesienia się do wyznaczonych ośrodków (często odległych o wiele setek kilometrów). W prasie panowała totalna cenzura i nie wolno było gazetom pisać o rozprzestrzeniającej się klęsce głodu, a co najwyżej o "lokalnym nieurodzaju". Powodowało to frustrację, rozpacz i gniew sporej części rosyjskiego społeczeństwa. Zaczęto też opowiadać sobie przerażające historie o całych wyludnionych wioskach, o pomarłych z głodu dzieciach (np. w dzienniku Aleksandry Bogdanowicz pokojówki pracującej u możnego państwa z Petersburga, pod datą 3 grudnia 1891 r. można przeczytać: "Podobno w guberni symbirskiej wszystkie dzieci pomarły z głodu, wysłano tam ubrania dziecięce, ale zostały zwrócone - nie ma kto ich nosić. Oburzenie narasta we wszystkich kręgach".
W tym trudnym czasie, uwidoczniła się też druga strona ludzkiej natury - ta jasna, chwalebna. "Ludzie najróżniejszych przekonań energicznie wzięli się do pomocy. Wielu zaniechało swoich zwykłych zajęć i przystąpiło do zakładania jadłodajni oraz, podczas epidemii, ruszyło pomagać lekarzom" - jak pisał Wasilij Makłakow. Wśród pomagających nie brakowało ani mieszczan ani szlachty, a nawet książęta rzucili się w wir pomocy i rozdawali zupę w jadłodajniach dla głodujących chłopów (np. książę Gieorgij Jewgieniejewicz Lwow właśnie w garkuchni... poznał swą przyszłą żonę). Ludzie pomagali jak tylko mogli, w miastach organizowano zbiórki ubrań, butów, płaszczy a nawet zabawek dla chłopskich dzieci, zakładano setki komitetów pomocowych, organizowano ochronki, studenci masowo zgłaszali się do akcji pomocowych w ramach wolontariatu. Można zaryzykować stwierdzenie, że w tym właśnie czasie, po raz pierwszy w dziejach, realnie zaczęło kształtować się prawdziwie obywatelskie społeczeństwo w Rosji. Niestety, porównanie tych akcji pomocowych i działań rządu carskiego, wypadało zdecydowanie na niekorzyść tego drugiego, poza tym duża część rosyjskiego możnowładztwa nadal żyła dawnym życiem pełnym polowań i bankietów, oderwana od reszty narodu w swych pałacach i dworach - co tak dobitnie wytknął im Lew Tołstoj. Arystokracja zresztą była niechętna ani wyzwoleniu chłopów z poddaństwa (co nastąpiło ukazem cara Aleksandra II z 1861 r. - notabene ukaz ten przyznawał chłopom jedynie wolność osobistą, ale nie otrzymali już tych samych działek, które do tej pory uprawiali dla siebie, musieli je bowiem wykupić u swego dotychczasowego pana. To spowodowało że wielu opuszczało wieś i przenosiło się do miast, gdzie zapełniało miejskie slumsy, nie mając żadnych perspektyw na podjęcie dobrze płatnej pracy), ani też jakimkolwiek innym zmianom społeczno-politycznym, mającym na celu poprawę położenia ludności najuboższej. Arystokracja rosyjska czuła się zdradzona, była pełna nieskrywanego żalu przed utratą dawnego życia (które dla nich zmieniło się tylko w niewielkim stopniu). Antoni Czechow w "Wiśniowym Sadzie" z 1904 r. doskonale uwypuklił wszystkie te skrywane dotąd żale rosyjskiej arystokracji choćby w osobie dziedziczki Lubow Andriejewny Raniewskiej, która tak kocha swój wiśniowy sad, iż nie jest go w stanie sprzedać, choć jednocześnie zdaje sobie sprawę, że gdyby to uczyniła, to jej rodzina nadal mogłaby żyć "po staremu". Ostatecznie sad zostaje sprzedany, a sztuka kończy się odgłosem ścinania ukochanych drzew Raniewskiej, jakby odgłosem odchodzącego świata rosyjskiej arystokracji.
ROSYJSCY CHŁOPI BYLI PRZED 1861 ROKIEM, TRAKTOWANI PRZEZ SWYCH PANÓW JESZCZE GORZEJ, NIŻ ŻYJĄCY W TYM SAMYM CZASIE AMERYKAŃSCY MURZYNI NA PLANTACJACH. WYKORZYSTYWANI DO WSZELKICH PRAC, BEZ ŻADNYCH PRAW - POZA TYMI, KTÓRE EWENTUALNIE NADAŁ IM ICH PAN - STANOWILI JEGO PRYWATNĄ WŁASNOŚĆ WRAZ ZE SWYMI RODZINAMI I OBEJŚCIEM. ROSYJSCY ARYSTOKRACI TWORZYLI TEŻ SOBIE PRAWDZIWE HAREMY ZŁOŻONE Z CHŁOPSKICH ŻON I CÓREK
Siłą najbardziej rewolucyjną i niebezpieczną dla caratu, nie byli jednak wcale rosyjscy chłopi (którzy w większości wierzyli w dobrego, świętego cara Wszechrusi i jedynie złych bojarów wokół niego), ani też robotnicy (rozwój przemysłowy dopiero w Rosji zaczynał kiełkować, a poza tym duża część robotników to też byli chłopi, którzy emigrowali do miast). Prawdziwym zagrożeniem dla carskiego samodzierżawia byli po pierwsze studenci (w ogromnej większości mocno zrewoltowani i to do tego stopnia że w języku rosyjskim słowo "student" i "rewolucjonista" zaczęło przybierać to samo znaczenie), oraz członkowie ziemstw (organ samorządowy utworzony na wsi po roku 1864). Tak naprawdę jednak, prawdziwie zdeterminowaną siłą rewolucyjną byli jedynie studenci. Samorząd akademicki i dość szeroką autonomię uczelni wprowadzano w Rosji w latach 1863-1864 (jednocześnie ograniczono cenzurę książek, oraz zagwarantowano studentom możliwość zagranicznych wyjazdów). Jednak po pierwszym w dziejach Rosji, publicznym (choć nieudanym) zamachu na życie cara z 1866 r. wszystko się zmieniło (carów mordowano w Rosji od wieków - jako przykład można podać choćby brutalne zabójstwo Dymitra, zwanego Samozwańcem w 1606 r., co też było jednym z powodów późniejszej polskiej interwencji w Rosji i zajęciu Moskwy w 1610 r., zamordowanie obalonego cara Piotra III w 1762 r. z polecenia jego małżonki, nowej carycy Katarzyny zwanej Wielką, czy choćby brutalny mord na carze Pawle I w 1801 r., dokonany przez grupę spiskowców zebranych wokół osoby następcy tronu - Aleksandra Pawłowicza, który w noc zamachu, siedział w pokoju obok i przysłuchiwał się jak spiskowcy mordowali jego ojca, który długo się bronił i nim ostatecznie wyzionął ducha, większość zamachowców była mocno zmęczona a car z twarzy nie przypominał już człowieka i gdy matka Aleksandra - Maria Fiodorowna - ujrzała swego męża w trumnie, podczas pochówku, mimo że mocno podtrzymywana przez syna - zemdlała i trzeba ją było szybko stamtąd wynieść. Jednak te morderstwa były dokonywane w celu zastąpienia starego władcy nowym, natomiast próba zamachu z 1866 r. miała podtekst społeczno-rewolucyjny). Nieudany zamach Karakozowa z 1866 r., otworzył władzy znów drogę do wprowadzenia represji prewencyjnej i już w 1868 r. uniemożliwiono sprowadzanie z zagranicy pewnych publikacji, które władze uznały za niebezpieczne, w 1871 r. ponownie wprowadzono cenzurę na książki (tekst miał być przesłany do biura cenzury na co najmniej cztery dni przed publikacją, a jeśli znalazły się tam treści "antypaństwowe", cenzura natychmiast zgłaszała to policji). W 1873 r. wprowadzono prawo do zawieszania na trzy miesiące polemik prasowych na tematy niewygodne dla władzy. Cenzurę znacznie rozszerzono w 1882 r. (po zabójstwie cara Aleksandra II - 13 marca 1881 r.). Ostatecznie, w 1884 r. po dwudziestu latach względnej autonomii uniwersytetów, prawo to zostało zniesione. Zabroniono również działalności wszelkich studenckich klubów i stowarzyszeń.
Środowisko studenckie w Rosji było bowiem tak bardzo zrewolucjonizowane, że przynależność do grup i kółek rewolucyjnych, bojowych lub marksistowskich, stało się wręcz obowiązkiem każdego studenta, jeśli ten sam nie chciał się wyalienować z grupy. Wielu było zwolenników tajnej organizacji terrorystycznej "Ziemla i Wola" ("Ziemia i Wolność") odnowionej (po raz pierwszy działającej w latach 1861-1864) w 1876 r. przez Michaiła Bakunina, Piotra Ławrowa i Nikołaja Czernyszewskiego. Propagatorzy walki rewolucyjno-bojowej byli uważani za bohaterów (jak choćby rewolucjonistka Wiera Zasulicz, która 24 stycznia 1878 r. dokonała nieudanego zamachu na gubernatora Petersburga - Fiodora Trepowa, ciężko raniąc go z rewolweru w jego własnym biurze. Potem, w wyniku dobrej mowy obrończej, łez i łkań oraz powoływania się na swoją płeć jako "słabej kobiety" która nie wiedziała co ma czynić w wyniku jawnej niesprawiedliwości popełnianej przez Trepowa, Zasulicz została ostatecznie przez sąd uniewinniona. Zresztą w Rosji w latach 1864-1878 istniało bardzo liberalne prawo karne, znacznie łagodniejsze dla przestępców, niż na przykład w tym samym czasie we Francji czy Wielkiej Brytanii (wykonano wówczas tylko jeden wyrok śmierci w 1866 r. - na Dymitrze Karakozowie, owym nieudanym zamachowcy na życie cara). Z reguły sądy skazywały na łagodniejsze kary więzienia lub też (czasami - jak w przypadku Wiery Zasulicz) uniewinniały oskarżonych, a należy pamiętać że była to epoka terroru (tuż po nieudanej próbie zamordowania Trepowa, tylko w samym 1878 r. zwolennicy Zasulicz dokonali udanych zamachów na życie komendantów policji w Petersburgu i Kijowie). Co prawda duża cześć zrewoltowanej młodzieży widziała w terroryzmie metodę skutecznej walki z carskim reżimem, jednak była też i druga, dość duża grupa Rosjan, którzy takich działań nie akceptowali. Sam Tołstoj po wyroku na Wierę Zasulicz ostrzegał społeczeństwo rosyjskie w dość proroczych słowach: "Proces Zasulicz to nie żart. Jest on niczym przepowiednia rewolucji!" Pod wpływem tych narastających emocji, jeszcze w 1878 r. władze carskie przekazały sprawy polityczne (w tym oczywiście te związane z działalnością terrorystyczną) sądom wojskowym. Studenci jednak jeszcze bardziej zradykalizowali swoje przekonania i uznano że jedynie rewolucja może ostatecznie zmieść carat i kapitalizm z powierzchni ziemi (od 1883 r. na rosyjskich uczelniach zaczęto zakładać grupy studenckie, zbierające się dla wspólnego czytania wypociny Marksa).
Jak już wspomniałem, nie można było być w tych latach studentem w Rosji, jeśli nie miało się skrajnie rewolucyjnych (lewicowych) poglądów społeczno-politycznych, lub przynajmniej jeśli nie było się "odpowiednio" wrażliwym na ludzką niedolę oraz oburzonym na działalność caratu (czyżbyśmy nie doświadczali deja vu). Aleksander Kiereński - który po Rewolucji Lutowej w 1917 r. stanął na czele Tymczasowego Rządu Rosji, istniejącego do przewrotu bolszewickiego - pisał w swych wspomnieniach (wydanych już na obczyźnie), jak wyglądało studenckie życie w bursach akademickich na przełomie XIX i XX wieku w Rosji. Pisał: "Studenci tworzyli przyjacielską, blisko ze sobą związaną społeczność, mieli swoich ulubieńców, którzy wskazywali im drogę w kwestiach dotyczących wspólnych trosk i interesów (...) Jeśli w kraju wydarzyło się coś wyjątkowego, co poruszało i raniło uczucia moralne młodych, jesli jakiś nakaz władz oświatowych urażał naszą zbiorową dumę, wówczas wszyscy studenci stawali razem jak jeden mąż". Dobrym tego przykładem był Siergiej Zubatow - który w latach studenckich był zagorzałym rewolucjonistą i marksistą, ale gdy tylko ukończył studia, zaczął coraz częściej czytać Biblię i uczęszczać do cerkwi i zapał rewolucyjny szybko mu przeszedł. Ostatecznie zgłosił się do władz, jako znawca środowiska studenckiego i w 1902 r. został mianowany naczelnikiem moskiewskiego oddziału Ochrany (carskiej policji politycznej, powstałej na mocy ukazu cara Aleksandra III z 26 sierpnia 1881 r. - daty dzienne podaję tylko w odniesieniu do kalendarza gregoriańskiego obowiązującego w Europie i Ameryce, natomiast panujący wówczas w Rosji kalendarz juliański, był "opóźniony" do niego o dwanaście dni). To właśnie Siergiej Zubatow był autorem wielu późniejszych prowokacji i zamachów organizowanych przez tzw.: bojowe grupy rewolucyjne. To on zorganizował skuteczną siatkę informatorów-agentów-prowokatorów, mających nie tyle wnikać w dane środowisko rewolucyjne, ale już tam będących i działających od lat. Skutecznie potrafił "przekonywać" ludzi, aby donosili jemu (i jego ludziom) o wszelkich planach zamachów terrorystycznych i akcji bojowych czy nawet ekspropriacyjnych. Oczywiście takie metody były używane przez Ochranę już wcześniej, ale Zubatow znacznie je dopracował i udoskonalił. Będąc wcześniej rewolucjonistą, wiedział dobrze jak myślą i działają tacy ludzie i potrafił to skutecznie wykorzystywać w swej pracy. Stworzył on siatkę szpiegowską, zwaną "Grupą Azefa" która była bardzo skuteczna w działalności szpiegowskiej i pozwoliła zinfiltrować policji i żandarmerii wiele tajnych rosyjskich organizacji.
Jednocześnie Zubatow stał za kilkoma zamachami, które oficjalnie popełniali terroryści-rewolucjoniści, często zaś byli to prowokatorzy na usługach Zubatowa i tajnej policji. Zamachy na ministra Plehwego (do którego jeszcze wrócę), wielkiego księcia Sergiusza, gubernatora Petersburga von der Launitza i jeszcze kilku innych, były (według mnie) właśnie dziełem Zubatowa (oczywiście stuprocentowych dowodów na to nie ma, ale przecież w tych organizacjach byli prowokatorzy i agenci Zubatowa, a on sam i inni naczelnicy "Oddziału Ochrony Porządku i Bezpieczeństwa Publicznego", jak oficjalnie zwano Ochranę - jeśliby tylko chciał - mógłby skutecznie je uniemożliwić. Dlaczego więc nie chciał?). Faktem jest jednak, że agenci nie o wszystkim informowali swych oficerów prowadzących, a ci też nie zawsze wnikali w uzyskanie konkretnych informacji (nie chcieli? a może mieli takie właśnie polecenie?). Warto jednak zaznaczyć, że świadomość "zalania" organizacji rewolucyjnych policyjnymi szpionami, była dość szeroka w kręgach władzy i gdy do jakiegoś zamachu dochodziło, wówczas lokalny naczelnik musiał się srodze tłumaczyć, aby nie zostać oskarżony o współudział w morderstwie (przykład: gdy w 1906 r. doszło do nieudanego zamachu na życie premiera Piotra Stołypina, i gdy dwaj przebrani za oficerów gwardii rewolucjoniści, rzucili bombę w jego kierunku, naczelnik Ochrany w Petersburgu - gen. Gierasimow zbladł na twarzy i przez krótką chwilę nie mógł do siebie dojść, po czym w pierwszych słowach rzekł: "To nie mój agent, to zrobili socjal-rewolucjoniści maksymaliści pułkownika Trusiewicza!". Miał rację, to Trusiewicz nadzorował agenta o nazwisku Res, który działał w partii socjalistów-rewolucjonistów którzy przygotowywali ów zamach, zaś agenci Gierasimowa nic o tym wówczas nie wiedzieli. W samej Ochranie często również dochodziło do konfliktów. Było bowiem kilka wydziałów, które wzajemnie ze sobą walczyły (wydział tajny, wydział śledczy, wydział nadzoru, zaś w 1898 r. powstał jeszcze wydział specjalny, który był bezpośrednim centrum działań Departamentu Policji). Jednak poszczególne wydziały bardzo szybko uniezależniły się od Depo (Departament Policji) i zaczęły z nim konkurować. Ochrana prowadziła także teczki personalne nawet członków rodziny carskiej, a carowi (podczas podróży) zawsze towarzyszył orszak, złożony z 10-30 funkcjonariuszy Ochrany pałacowej.
Do Zubatowa, zamachu na ministra spraw wewnętrznych Wiaczesława Plehwe'go i powołania na jego miejsce Piotra Świętopełka-Mirskiego - co też będzie miało bezpośredni związek z wydarzeniami rozpoczynającymi Rewolucję 1905 r., a także działalnością innych prometeiskich Polaków, jak choćby Stanisława Koziełł-Poklewskiego, który namówił ministra Wittego do sojuszu z Brytyjczykami i opowiedzeniu się przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom (a tylko konflikt zaborców mógł doprowadzić do odrodzenia się Polski, notabene do konfliktu z Rosją po stronie niemieckiej dążył inny wpływowy prometejczyk, przyjaciel cesarza Wilhelma II - hrabia Bogdan Hutten-Czapski. Polska sieć prometejska ciągnęła się wówczas od Konstantynopola, poprzez Moskwę, Petersburg, Berlin, Paryż, Londyn, Nowy Jork i Waszyngton - jak sądzicie, dlaczego Ignacy Jan Paderewski zyskał takie uznanie amerykańskiego establishmentu politycznego? Czy tylko swą genialną muzyką? Do odpowiedzi na to pytanie też jeszcze powrócę. Polscy tytani byli wówczas wszędzie i tak właśnie wykuwała się nasza Niepodległość. Natomiast to, co nam zaserwowano po 1989 r., to nie była zmiana prometejska i niepodległościowa, ale postubecka, resortowa transformacja komunizmu w postkomunizm. Ważne jest więc, aby zruzumieć że Niepodległość 1918 i "suwerenność" 1989 r. tworzyli ludzie ulokowani na dwóch zupełnie przeciwstawnych sobie krańcach politycznej sceny i związanych z nią celów), czy gen. Jana Jacynę - oficera armii carskiej, który po odzyskaniu Niepodległości został adiutantem Marszałka Piłsudskiego, związków pani Inessy Armand - sekretarki i kochanki Lenina - z polską (prometejską) rodziną Konstantynowiczów - powrócę i opowiem o tym w kolejnej części. Opowiem również, jak przez plany nowych (w założeniu zwycięskich oczywiście) wojen, reżim carski starał się rozładować napięte społeczne emocje i zamienić studencki bunt, na patriotyczny zapał młodzieży w zdobywanie nowych terenów w Azji i Europie przez mateczkę Rossiję.
JÓZEF PIŁSUDSKI - ABY UNIKNĄĆ SKAZANIA, SYMULOWAŁ W LATACH 1900-1901 CHOROBĘ PSYCHICZNĄ, PRZEJAWIAJĄCĄ SIĘ W NIECHĘCI DO WIDOKU ROSYJSKIEGO MUNDURU I OBAW O ZATRUCIE (JADAŁ WIĘC TYLKO UGOTOWANE NA TWARDO JAJKA). OSTATECZNIE, PRZY POMOCY CZŁONKÓW POLSKIEJ PARTII SOCJALISTYCZNEJ, UCIEKŁ ZE SZPITALA PSYCHIATRYCZNEGO W PETERSBURGU I WRÓCIŁ DO KONGRESÓWKI, A NASTĘPNIE PRZEDOSTAŁ SIĘ DO "AUSTRIACKIEJ" GALICJI
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz