Stron

niedziela, 14 marca 2021

ŁZY DLA DŻENTELMENÓW - Cz. II

OPOWIADANIE BDSM OPARTE NA

PRAWDZIWYCH WYDARZENIACH

 
 

 
 
OPOWIADANIE TYLKO DLA OSÓB + 18 
 
 
 
 
 
 
TOSKANIA
DZIEŃ - 3
 
 
 Trzeci dzień rozpoczął się dobrą włoską kawą w porannym słońcu, którą pozwolono mi pić nago u stóp mojego Pana. Wkrótce potem sporządzono nazwy kar dnia, a dzisiaj uderzyło to w Rozę, pocieszaną przez Lelię.  Codzienna kara z pewnością wywarła pożądany wpływ na nas, niewolników. Unosiłyśmy się w napięciu i niepewności, dopóki nazwiska nie zostały ogłoszone. Potem niecierpliwie czekałyśmy na karę, nie uciekając przed naszym losem. Imiona niewolnic losowano zwykle rano, a chłosta odbywała się późnym popołudniem. Panowie zaplanowali to bardzo czule, trzeba im to przyznać. Byłam podekscytowana każdym losowaniem. Z jednej strony bałam się, że właśnie mnie wybiorą, z drugiej tak bardzo pragnęłam, aby moje imię zostało wyczytane, a napięte oczekiwanie dobiegło końca. Dzień wcześniej mogłyśmy obserwować surowość kary naszych Mistrzów na Polinie, a miecz Damoklesa wciąż unosił się nad każdą z nas.
 
Tego dnia miałam wiele okazji, by służyć różnym Dżentelmenom. I nie zawsze chodziło tylko o dobre samopoczucie seksualne Mężczyzn. Na przykład rano pozwolono mi zrobić panu J. obszerny masaż. Jego leżak był wygodnie umieszczony w cieniu, olejek do masażu był gotowy i mogłam wówczas udowodnić swoje umiejętności masażystki. Byłam oczywiście naga i starałam się raz po raz dotykać Pana swoimi piersiami - tak przez przypadek - jak nauczył mnie mój Mistrz. Później inny Pan poprosił o "książkę audio", co oznaczało, że mogłam usiąść obok Niego i czytać wybraną przez Niego książkę, podczas gdy inna niewolnica "opiekowała" się jego penisem.  Kiedy przyszło do codziennej kary i ręce Rozy były zakute w kajdanki i przywieszone do rusztowania, byłam bardzo spięta. Roza przybyła do willi jako samotna niewolnica i nie miała ze sobą "swojego" Pana, który znałby ją od podszewki, tak jak inne dziewczyny. Nasi Mistrzowie potrafią zinterpretować każdą najmniejszą reakcję w nas, dlatego też podczas ciężkiej nauki wiemy, że zawsze jesteśmy dokładnie tam, gdzie chcą. Ale jak to by było w przypadku Rozy? Kara szybko stała się bardzo interesująca dla nas wszystkich, łącznie z samą Rozą: ślady i krwawe paski na jej ciele pojawiły się z zapierającą dech w piersiach szybkością. Moją pierwszą reakcją była totalna zazdrość. W bardzo krótkim czasie można było zobaczyć na jej tyłku, gdzie uderzyły ją bicze: w uda, piersi, plecy i oczywiście pupę. Mój Pan zawsze musi tak ciężko pracować, żeby zobaczyć takie ślady na moim ciele. A z Rozą stało się to tak szybko!
 
Ale bardzo szybko zgodziłam się, że nie mogę być zazdrosna o tę rzekomą zdolność. Początkowo Panowie nie byli pod wrażeniem reakcji skóry Rozy. Kiedy jednak jej tyłek wyglądał naprawdę przerażająco, obawy przeważyły i wśród Dżentelmenów pojawiły się wątpliwości czy w ogóle będzie mogła kontynuować swój pobyt w willi i brać udział w naszych zabawach. Rzeczywiście, w kilku miejscach na jej tyłku pękła skóra i zaczęła krwawić. Panowie zakończyli więc zabawę. Roza była wyraźnie rozczarowana, że nie otrzymała takiego lania jak Polina. W kółko powtarzała, że ​​tak naprawdę nie czuje źle, a  jej ciało może jeszcze wiele wytrzymać. My, dziewczyny, jesteśmy tak różne, żadna nie jest taka jak inne. Oczywiście musiałyśmy wciąż podziwiać osiągnięcia naszych Panów i wyrażać nasz entuzjazm, gdy ciało Rozy pokrywały krwawe pasy.  
 
Tego wieczora mój Pan kazał mi włożyć ciasny, czerwony gorset odsłaniający moje piersi, czarny pas do pończoch i czarne pończochy. Na stopy włożyłam czarne szpilki ze złotym paskiem - prezent od mojego Mistrza. Oczywiście cały czas robiłam się na bóstwo i czułam, jakbym malowała się dwadzieścia razy dziennie. Tego wieczora nałożyłam na usta ciemnoczerwoną szminkę, błękitny cień do oczu i  najpiękniejszą biżuterię jaką posiadałam. Pozostałe niewolnice również były bardzo seksowne i prowokacyjnie przygotowane do obiadu. Podawałyśmy naszym Mistrzom przygotowane przez nas dania, chodząc wokół nich na wysokich obcasach - i flirtując z nimi - niczym modelki po wybiegu. Jestem pewna że widok krzątających się w tę i z powrotem niewolnic na tle zachodzącego słońca, musiał bardzo podobać się naszym Panom.
 
Po obiedzie zostałyśmy niewolnicami jednego z panów w dużej sali. Piękne, prowokacyjne i seksowne, siedziałyśmy na przydzielonych nam miejscach, póki inni Panowie nie weszli i nie przyjrzeli się nam, niczym żywemu inwentarzowi, który miał im osłodzić dzisiejszy wieczór. Chodzili, sprawdzali i oglądali i dotykali swój towar, a my musiałyśmy wykonywać wszystkie polecenia, jakie padły z Ich ust. Pan Leli kazał mi pokazać tyłek i westchnął że: "nie ma jeszcze nic do oglądania". Następnie wziął mnie na ręce i położył nad stołem, a następnie kazał wypiąć moje pośladki w jego stronę i mocno "ogrzał" je swoją dłonią. Musiałem liczyć każde uderzenie, ale ostatecznie Mistrz nie był zadowolony ze swojego dzieła i sięgnął po inne "instrumenty wychowawcze". Najbardziej bolesna była gruba laska, za pomocą której skrupulatnie rysował regularne linie na moich pośladkach, często kilka razy w tym samym miejscu, aby stworzyć naprawdę prostą i trwałą linię.  Ból był intensywny, ale moje myśli krążyły tylko wokół pytania czy wystarczająco ładnie ukazuję Mistrzowi swój tyłek i czy On jest ze mnie zadowolony. Chciałam, żeby mój Pan, gdyby spojrzał w moją stronę, zobaczył jak dobrze i cicho przyjmowałam ciosy i że zawsze miałam ładnie wygięte plecy, tak jak nauczył mnie mój Mistrz.
 
 

 
Chociaż byłam bardzo zajęta tą myślą, wciąż słyszałam jak inne niewolnice jęczą z bólu lub z przyjemności. Szczególnie dwie niewolnice jęczały z wielką przyjemnością i to coraz głośniej. Były to  Lelia i Polina. Było to niezwykle zabawne i mnie samej chciało się śmiać, szczególnie jak słyszałam głos Leli, która brzmiała niczym mała dziewczynka prosząca o lizaka. A tymczasem Pan Lelii kontynuował pracę wokół mojej sempiterny i bolesne, ciągłe ciosy, spadające na mój tyłek, spowodowały że bardzo szybko przestałam myśleć o całej reszcie i skupiłam się na tej niezwykłej chwili. Ostatecznie Pan Lelii był bardziej zadowolony ze swojej pracy, a mój tyłek pokrywały czerwone ślady i linie, będące nagrodą każdego dobrego niewolnika. Gdy skończył, gwałtownie przewrócił mnie na stole na plecy i przysunął sobie krzesło, po czym przystąpił do wylizywania mi szparki. Byłam więc lizana, leżąc na obolałym tyłku na twardym stole. Mistrz sprawiał mi ogromną przyjemność a ja z każdą sekundą byłam bardziej napalona, choć nie wolno mi było się poruszyć. Całe szkolenie z moim Panem, potrzeba poddania się Jego woli, wszystko to w końcu się opłaciło. Może też atmosfera tamtego miejsca, tamtej, odosobnionej od świata willa i naszego towarzystwa - w każdym razie pozwolono mi trzykrotnie zaznać wówczas radości - trzykrotnie!
 
Następnie Mistrz Lelii wyjął z torby - którą trzymał przy sobie - małą tabliczkę i kawałek kredy i położył je przede mną. Kazał mi napisać w czym byłam szczególnie dobra. Czułam się jak mała uczennica, gdy napisałam "klapsy". Następnie Pan Lelii wyciągnął ze spodni swojego penisa i kazał mi go celebrować ustami. Mój Mistrz przywiązuje do tego bardzo dużą wagę, a ja zawsze zaczynam od jajek, delikatnie i wilgotno liżę cały worek wokół penisa, a dopiero potem biorę go głęboko w usta. Od czasu do czasu pomagam sobie ręką i znów wracam językiem do jajek, liżąc tam wszystko, podczas gdy moja wilgotna dłoń nadal szarpie kutasa. Mój Pan cieszy się tym, dopóki nie chwyta mnie za głowę swoimi rękoma i ostro pieprzy mnie w usta, aż do rozwiązania. Gdy więc lizałam Pana Lelii, od czasu do czasu spoglądałam na niego jak mała dziewczynka, do czego też mój Pan przywiązuje wielką wagę, aż język jego ciała sprawił, że zrozumiałam, iż teraz chce wejść do moich ust. Przyjęłam go więc całego i zwiększyłam tempo, aż się zrelaksował i był ze mnie zadowolony gdy wszedł w moje wilgotne usta.
 
Potem był mały konkurs dildo dla nas, niewolnic. Powinnyśmy zawsze stawać dwójkami i wkładać do ust podwójne dildo, każda z jednej strony. Zwycięzcą została ta dziewczyna, która miała najbardziej "pojemne" gardło. Nie byłam najgorsza, ale też zdecydowanie nie najlepsza. Z absolutnym podziwem patrzyłam, jak Polina i Samanta, na znak Dżentelmena trzymającego dildo, wzięły to coś tak głęboko w gardła z zapierającą dech w piersiach prędkością, że mogły nawet pocałować się na środku. Niesamowite. Było to tak imponujące, że musiały to zrobić po raz drugi, ale tym razem miały rzeczywiście pocałować się na samym środku tego przyrządu. My, niewolnice, musiałyśmy bez zazdrości przyznać, że obie były po prostu lepiej wyszkoleni w tym względzie i biłyśmy im brawo, gdy ostatecznie musnęły się ze sobą ustami.

Pod koniec wieczoru pozwolono mi wykonać seksowny taniec na kolanach Pana Samanty. Jak nauczył mnie mój Mistrz, pocierałam tyłek o jego krocze, od czasu do czasu tańcząc tak, że moje piersi dotykały jego twarzy. Oczywiście spoglądałam na mojego Pana, aby zobaczyć czy i On mnie obserwuje i czy jest również ze mnie zadowolony (Jego uśmiech pokazał mi że jest). Kiedy potem nadal siedzieliśmy razem ja i Samanta na podłodze, powiedziała mi szeptem, jak wspaniałe było to moje oddanie dla mego Pana. Przyznałam że i ja to w niej dostrzegam. Ten blask w oczach Samanty, gdy patrzy na swojego Pana, to jest ten sam blask bezwarunkowej miłości, który widzi się w oczach dobrego szczeniaka dla jego pana. W obecności swojego Pana może być sobą, może być słaba, może być małą dziewczynką i widać że jest Mu za to bardzo wdzięczna. Rozmawiałyśmy również o tym, jak wygląda związek D/s na starość i Samanta również dużo na ten temat myślała. Ona i jej Pan byli bowiem najstarszą parą w willi. Ale muszę szczerze powiedzieć, że nie dostrzegam jej wieku. To, co widzę, to prawdziwie oddaną niewolnicę i dobrego Pana. Wiek bowiem jest dla mnie prawie niewidoczny w parach D/s. Czy młody czy stary, gruby czy chudy - to, co widzę (i mój Mistrz czuje to samo), to wewnętrzne nastawienie, które jest tysiąc razy ważniejsze niż zewnętrzność. Najpiękniejsza osoba nie może mnie długo fascynować, jeśli nie pasuje do niej wewnętrzne piękno. I odwrotnie, nie widzę fizycznych wad u ludzi, którzy mają diament w swojej duszy i widzą świat tak, jak ja go widzę. Zwłaszcza jeśli chodzi o siostrzane niewolnice.
 
 
 

 
 
TOSKANIA
DZIEŃ - 4
 
 
Tego ranka obudziłam się z tępym bólem pupy, a widok wzorów na moim tyłku był wystarczającym bodźcem by zacząć go masować. Gdy jednak ujrzał to mój Mistrz, który również już się przebudził, kazał mi stanąć na czworakach i wszedł w moją cipkę niczym w masło. Tak na dobry początek dnia! Następnie przygotowałam śniadanie dla mojego Pana i dla siebie na jednym talerzu, z którego mój Mistrz nakarmił mnie, a ja siedziałam nago u Jego stóp i delektowałem się moją włoską kawą.
 
Dzień wcześniej pomalowałam paznokcie Lelii na piękną czerwień. Moje regularne instrukcje po malowaniu paznokci zawsze brzmią: nie dotykaj niczego przez 20 minut. Jednak z jakiegoś powodu, pomimo tego środka ostrożności, jej paznokcie były zniszczone. Pokazała mi to bardzo rozczarowana. Zapewniła mnie, że przestrzegała zasady 20 minut! Jednak bardziej szczegółowe badania wykazały, że podczas orgazmu za bardzo spięła się, a teraz wszędzie pojawiły się małe rowki. Dlatego muszę się poprawić. Nie dotykaj niczego przez 20 minut i nie osiągaj orgazmu przez co najmniej godzinę, inaczej cała praca pójdzie na marne. Poranny wypoczynek szybko się skończył i znów przystąpiłyśmy do służbę niewolniczej. Pan J pozwolił mi zrobić sobie kolejny masaż, a z tego wywnioskowałam, że musiał być zadowolony z moich usług z poprzedniego dnia i dlatego nic nie zmieniłam w moim "programie": delikatny masaż olejkiem do masażu, przypadkowe dotknięcia piersi, większy nacisk i uwaga na napięte mięśnie. Tolerował to przez jakiś czas, dopóki nie zapytał mnie, czy obecnie jestem użyteczna. Niestety nie, dlatego zdecydował się użyć mojej pupy. Nie lubię jak penetrują mnie tam inni mężczyźni, gdyż czuję wówczas duży dyskomfort. Jednocześnie zawsze darzyłam szacunkiem te kobiety, które mogą tam doświadczać przyjemności (chociaż nie spotkałam żadnej osobiście i stopniowo podejrzewam, że jest to po prostu coś, co sprawia kobietom przyjemność jedynie na... filmach porno. Choć oczywiście mogę się mylić i są dziewczyny, którym seks analny sprawia przyjemność). 
 
Wcześniej spytałam Mistrza J. czy zechciałby abym najpierw trochę "usztywniła" jego penisa ustami. I w nadziei, że polubi to tak bardzo, że nie będzie już chciał opuścić moich wilgotnych ust, starałam się jak mogłam i użyłam sposobów, które tak bardzo podobają się Mężczyznom. Łącznie z kontaktem wzrokowym i seksownie wygiętym łukiem mych pleców - wszystko, aby tylko zapomniał o analu. Niestety, moje wysiłki nie zdały się na nic, gdyż Pan J. zdecydowanie lubi ruchanie niewolnic w dupę, i nie pozwolił się odwieść od tego planu. Kiedy jego penis zesztywniał i miał już dość moich ust, założył prezerwatywę i rzekł: "tyłek do góry, twarzą w dół!" (On jest Amerykaninem). Wykorzystałam ten krótki czas, aby przygotować moją małą dziurkę z dużą ilością śliny na to, co miało nadejść. A potem nadszedł ten czas. Uzbrojony w lubrykant (i bardzo umiejętnie) penetrował mój tyłek, a ja intensywnie oddychałam przez piekący ból. Na początku oczywiście, jak zawsze, było ostro i mocno. Ale pan J. hojnie czekał na tę chwilę, aż trochę się odprężyłam i przyzwyczaiłam do jego "wielkości" i dopiero wtedy gwałtownie zerżnął moją tylną dziurkę. Jęczałam i płakałam zgięta z bólu, a jednocześnie powstrzymywałam się od naprawdę głośnych jęków, żeby nie zepsuć Panu zabawy. Na szczęście Pan J. zna nas od bardzo dawna i dlatego nie był pod wrażeniem łez, które płynęły z mych oczu. Ostatnią rzeczą jakiej pragnę od moich łez, jest zepsucie pożądania Dżentelmena. To zmieniłoby łzy czystego bólu w przygnębione łzy rozpaczy i wtedy wszystko poszłoby na marne! Ponieważ pan J znał tę różnicę, a także wiedział, że mój Mistrz jest bardzo szczęśliwy, kiedy widzi po moich łzach, że naprawdę próbuję przekraczać kolejne granice, pieprzył mnie coraz mocniej. W pewnym momencie poczułam na swojej głowie moją siostrzaną niewolnicę Lelię. Klęczała przede mną, obejmowała mnie i delikatnie gładziła moje włosy. Z miłością i współczuciem szeptała mi do ucha różnego rodzaju motywujące i słodkie rzecz. Nie mogłam sobie przypomnieć ani jednego słowa, które do mnie mówiła - ból był bowiem zbyt intensywny - ale wiem, że dały mi one dużo siły i odprężenia. Byłam w stanie jeszcze bardziej się zrelaksować i zaakceptować ból.
 
 

 
W głębi duszy czułam radość, że mogłam tak przysłużyć się Panu J. i sprawić, że mój Mistrz był ze mnie dumny. Kiedy pan J. był gotowy, wyszedł ze mnie, zdjął prezerwatywę i trysnął na mój tyłek z jękiem. Kiedy skończył i zauważyłam po ruchach Lelii, że teraz byłoby właściwe wstać, uwolniłam się z jej siostrzanego, pocieszającego uścisku, odwróciłam się do pana J. i podziękowałem Mu, za pozwolenie służenia sobie. Byłam taka wdzięczna i szczęśliwa, że osiągnęłam to, co uważałam za ostateczną dyscyplinę, nawet mimo bólu i łez które przeżyłam. Mój Pan był bardzo dumny ze swojej dziewczyny, wziął mnie czule w ramiona i przytulił przez chwilę. Miłość, pożądanie i duma w oczach mego Mistrza, to naprawdę wszystko, czego potrzebuje mała dziewczynka ukryta we mnie.
 
Za karę moja droga siostra-niewolnica Samanta została dziś przykuta do miejsca kary obok basenu. Lelia została wybrana jako niewolnica-pocieszycielka. Samanta jest siostrzaną niewolnicą o bardzo przyjemnym usposobieniu. Jest tak oddana swojemu panu, jest tak dobra i uległa, a jednocześnie ma dziecięcą pogodę ducha, że ​​jej obecność jest po prostu przyjemnością dla każdej z nas. Jednocześnie rzadko widać w niej niezależność i siłę, które nieustannie ogranicza dla swojego pana. Wspaniale jest widzieć, jak zdaje sobie sprawę w niektórych (bardzo, bardzo rzadkich) momentach, że mogłaby być nieposłuszna lub nieuważna. Kiedy potem przeprasza lub ponownie ujarzmia w sobie "dzikość, jej  oddanie  i uległość Mistrzowi ponownie przejmują ster. W tych właśnie chwilach, można dokładnie ujrzeć, że bycie niewolnikiem wcale nie polega na słabości. Samantę traktowano tak samo surowo i nieubłaganie, jak inne dziewczyny poprzedniego dnia. Kiedy mój Pan zadał jej kilka mocnych ciosów w górną część pleców, krzyknęła głośno z bólu. Trzeba powiedzieć, że te kary były dla nas, niewolnic, naprawdę ekstremalnymi przeżyciami, podobnie jak i dla naszych Panów. Kiedy Samanta krzyknęła: "Dość już na ramiona!", To nie był zwykły "nieprzyzwoity" krzyk, ale coś, co wydobyło się ze sfery, w której była razem ze swym bólem. Mój Pan zostawił jej ramiona w spokoju, ale inni Panowie nie okazali jej żadnego pobłażania. A biedna Samanta była tak zawstydzona swoim okrzykiem, że nie odważyła się nawet później błagać o litość. Wołanie o litość, jak to było poprzednio, miało na celu wskazanie Panom, kiedy niewolnik naprawdę jest już u kresu swych sił. Po surowej karze Samanta serdecznie przeprosiła mojego Pana za swoje zachowanie: "Proszę wybacz mi moje słowa, Panie. Byłam niemądra - wybacz mi". Cudowny sposób na przeproszenie. Mój Mistrz nie mógł powstrzymać uśmiechu i ostatecznie jej wybaczył. Następnie podziękowała po kolei wszystkim Panom za chłostę jakiej doświadczyła i czule całowała każdą z nas, niewolnic.
 
Popołudnie tego cudownego czwartku spędziliśmy w pięknej Sienie. Usiedliśmy na Piazza del Campo i delektowaliśmy się fantastycznym tiramisu z cappuccino. Potem mój Pan dał mi kartę kredytową i my, niewolnice, wyruszyłyśmy, żeby odwiedzić kilka sklepów z ciuchami. Cieszyłam się tym szczęściem jak mała dziewczynka, której pozwolono pójść po łyżkę lodów. W sklepie był piękny sweter, wełnisty biały na ciepłe wieczory na tarasie, cudowny. Był jednak zbyt drogi i go ostatecznie nie kupiłam, ale później powiedziałam o tym mojemu Panu. Mój Mistrz jest dobrym Panem. Zbyt rzadko zdarza się to w dzisiejszych czasach. Ma bardzo wielkie serce i dużo cierpliwości do swojej małej kobietki. I dlatego wrócił do sklepu i kupił mi ten zupełnie niepotrzebny, fantastyczny sweter, który wcale nie jest seksowny (chyba że jesteś naga pod spodem). Kiedy zobaczyłam go biegnącego w moją stronę z tym swetrem, zapakowanego w torbie, naprawdę nie mogłam wyrazić mu swojej radości słowami. Staliśmy na jednej z bardziej ruchliwych ulic handlowych Sieny i jedynie dygnęłam służalczo, kiedy wręczał mi torbę. "Byłaś bardzo dzielna moja maleńka, oto twoja nagroda" - powiedział z uśmiechem i skinął głową w stronę swoich stóp. Nie wahałam się ani sekundy, upadłam na kolana i ucałowałam jego stopy. Gdybym przez chwilę pomyślała o tym, ile osób obserwuje nas w tej bardzo nietypowej scenie, być może nie odważyłbym się już tego zrobić.
 
Wieczorem jedliśmy wszyscy w restauracji z zapierającym dech w piersiach widokiem. Taras był udekorowany małymi łańcuchami światełek, które wisiały nad nami. Był aperitif, a gdzieś w oddali dzwoniły kościelne dzwony. Miłe zakończenie cudownego dnia wakacji. 
 
 
  



 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz