Stron

poniedziałek, 17 maja 2021

WIELKA HISTORIA SEKSU - Cz. XI

OD CZASÓW STAROŻYTNYCH

PO NAM WSPÓŁCZESNE



ANTYCZNA GRECJA, MACEDONIA

i EPOKA HELLENISTYCZNA

(ok. 800 r. p.n.e. - ok. 146 r. p.n.e.)

Cz. IV






KULT WIELKICH BOGIŃ

Cz. IV






KULT MEGALE METER I MISTERIA ATTISA
Cz. II



 Kult bogini Kybele i jej kochanka Attisa nie był zbyt popularny w Grecji, a to ze względu na jego hermafrodyczny charakter (według mitu, o którym pisałem w poprzedniej części, bogini Kybele pierwotnie zrodziła się z czarnego kamienia - na którego to spadły krople nasienia Zeusa - jako potwór Agdystis posiadający kobiece piersi i męskie narządy rodne. Bogowie jednak odcięli Agdystis męskie przyrodzenie i przemienili go w kobietę). Poza tym kult Kybele i Attisa opierał się na odwróceniu naturalnego porządku społecznego, chociażby w kwestii ubioru. Bogini Kybele (Wielka Macierz, czy też Macierz Idejska - jak ją zwali Rzymianie) zachowała cząstkę swojej dawnej, męskiej tożsamości, nosząc ubrania przynależne mężczyznom. To ona nosiła zbroję, hełm i włócznię, natomiast jej kochanek - Attis (po odcięciu sobie przyrodzenia - o czym też już poprzednio pisałem) przywdziewał stroje przynależne dla kobiet. Grekom taki kult nie przypadał do gustu, dlatego też główne świątynie bogini Kybele ulokowane były poza Grecją właściwą (w Pessynuncie i w Pergamonie w Azji Mniejszej). Grecy mieli też bardzo negatywny stosunek do obojniactwa i uważali je za karę boską lub zapowiedź nadejścia ciężkich czasów. Jeśli rodziło się dziecko, które miało jednocześnie męskie i żeńskie cechy płciowe, było (za zgodą władz miejskich) najczęściej zabijane (wrzucane w koszu do wody, lub też ciskane do rozpadliny w ziemi, a w niektórych przypadkach nawet palone, jak podaje żyjący w II wieku naszej ery - Flegon z Tralleis, który opisuje publiczne spalenie takiego dziecka wraz z jego matką, gdyż nie chciała ona go opuścić). Jeśli ta przypadłość zaś nie została zauważona dość wcześnie, rodzice starali się wychowywać swoje dziecko albo jak chłopca albo też jak dziewczynkę (najczęściej zaś wybierano pierwszą możliwość, gdyż tak było łatwiej ukryć ową przypadłość). Jednak zdarzało się, że ktoś wychowany jako mężczyzna, nagle ujawniał się jako kobieta i np. wychodził za mąż. Było to jednak bardzo niebezpieczne postępowanie, gdyż kogoś takiego z reguły skazywano na śmierć przez spalenie.

Grecy nie akceptowali hermafrodytyzmu, podobnie jak nie akceptowali przywdziewania ubrań przynależnych jednej płci, przez przedstawicieli płci przeciwnej. Dlatego też przebieranie się mężczyzn za kobiety było powszechnie uważane za upokarzające, a każdy kto przywdziewał niewieście stroje, był postrzegany w najlepszym przypadku za głupca, godnego jedynie wyśmiania. Równie godne wyśmiania były dla Greków te kobiety, które w jakikolwiek sposób próbowały upodobnić się do mężczyzn. Dlaczego bowiem Grecy pokładali się ze śmiechu w teatrach, oglądając sztuki Arystofanesa: "Lizystratę" (wystawioną po raz pierwszy na Lenajach w Atenach w 411 r. p.n.e.) czy "Tesmoforie" (wystawione również w 411 r. p.n.e. na Djonizjach). Odpowiedź na to pytanie jest prosta, ponieważ kobiety tam przedstawione nabierały cech męskich, co już samo w sobie było powodem do śmiechu (szczególnie dla Ateńczyków). Rozbawić mogło również samo ukazanie środka, jakimi kobiety zdobyły sobie władzę, a mianowicie "strajku miłosnego" czyli odmowie spółkowania z mężami, jeśli ci nie zawrą pokoju i nie wrócą do domów. Greków tak skonstruowana sztuka musiała rzeczywiście bawić do rozpuku, jako że greckie kobiety niewiele miały do powiedzenia pod tym względem (a Atenki były wręcz zmuszane do abstynencji seksualnej i zamykane przez mężów w swych pokojach - gynecejonach. Większość z nich marzyła więc o tym, aby mąż ponownie wziął je w ramiona, miast organizować sympozjony w towarzystwie lubieżnych heter, a myśl o "strajku miłosnym" była im z pewnością bardzo odległa). Oczywiście zdarzały się wyjątki od tej reguły, ale ze względu na swój lokalny i bardzo symboliczny charakter, nie mogą być w żaden sposób uważane za jakąkolwiek formę innego sposobu działania Greków. Mam tutaj oczywiście na myśli obywateli miasta Argos na Peloponezie, którzy w święto o nazwie Hybristika, zamieniali się ze sobą rolami. Mężczyźni przywdziewali kobiece suknie, zaś kobiety ubierały się po męsku (na pamiątkę mitu o dawnych mieszkankach Argos, które odstraszyły nacierającego wroga, przywdziewając zbroje, podczas gdy przerażeni mężczyźni zamierzali się poddać). W czasie tego święta, kobiety mogły robić wszystko to, co powszechnie czynili mężczyźni, zaś ci musieli oddawać się kobiecym obowiązkom. Ale gdy święto się kończyło, wszystko szybko powracało do porządku dziennego. Bardzo podobnie było też na kreteńskiej Gortynie, gdzie co prawda kobiety nie przywdziewały męskich ubrań, ale za to miały (prawie) równe prawa z mężczyznami. Również Spartanie byli postrzegani jako wielcy pantoflarze i wyśmiewani przez Ateńczyków jako ci, którymi: "władają kobiety". Biedne Atenki nie miały tyle szczęścia i choć żyły w najbardziej demokratycznym kraju Grecji, w którym (od IV wieku p.n.e.) nawet modlono się do bogini Demokrati, one same żyły jak w najgorszej tyranii, niczym współczesne muzułmanki w kraju talibów.




Rzymianie też nie byli zwolennikami obojniactwa i także dopuszczali się mordowania osób mających jednocześnie męskie i żeńskie cechy płciowe, ale oni czynili to znacznie rzadziej niż Grecy. Co się zaś tyczy przebierania się mężczyzn za kobiety, to również było to całkowicie nieakceptowalne i choć Rzymianki miały o wiele więcej praw, niż Greczynki, to jednak ich mężowie patrzyli na tę swobodę przez palce dopóty, dopóki kobiety nie wtrącały się do polityki i do typowo męskich zajęć. Jeśli zaś postępowały inaczej to były z reguły pacyfikowane, choć ich argumenty ostatecznie brano pod uwagę (sławetny bunt kobiet ze 195 r. p.n.e. przeciwko ustawie Oppiusza z 215 r. p.n.e. zabraniającej kobietom noszenia kolorowych sukni, posiadania przy sobie dużej ilości "gotówki" czyli ówczesnych sesterców, oraz powożenia rydwanem w granicach miasta, a także w styczniu 42 r. p.n.e. gdy triumwirowie - Marek Antoniusz, Gajusz Juliusz Cezar Oktawian i Marek Emiliusz Lepidus przepchnęli przez senat ustawę, nakładającą nowe podatki również na wszystkie rzymskie kobiety. Wówczas matrony się zbuntowały i pod przewodem niejakiej Hortensji, głośno protestowały na Forum Romanum, krzycząc: "Kto nie ma praw politycznych, nie płaci podatków", a Hortensja podburzała inne kobiety, mówiąc: "Na cele waszej wojny płacić nie chcemy i nie będziemy panowie". Kobiet zebrało się wówczas tak dużo, że straż miejska była bezradna i dopiero wejście weteranów Antoniusza i Oktawiana, którzy wyłapywali poszczególne panie i wyprowadzali je, zaczęło kruszyć ich jedność. Ale pisk podniósł się tak straszny, że na pomoc swoim żonom ruszyli mężczyźni, co spowodowało że żołnierze cofnęli się. Senat zaś zmienił prawo, obarczając podatkiem tylko najbogatsze matrony, co też skutecznie rozbiło kobiecą solidarność). Przebieranie się mężczyzn w kobiece szaty, było uważane przez Rzymian za równoznaczne z pohańbieniem i odebraniem praw politycznych. Grecy uważali za szczególnie upokarzający seks oralny, który wykonywały hetery lub niewolnicy, Rzymianie zaś za upokarzający uważali seks analny, a ponieważ w obu tych czynnościach kobiety pełniły rolę bierną, przeto uważano je za pozbawione godności. I takim właśnie był w oczach Rzymian ten mężczyzna, który z własnej woli godził się przywdziewać kobiecy ubiór.

Warto tutaj jeszcze przytoczyć historię niejakiego Sporusa, czyli chłopca, którego Neron wziął sobie za kochanka i chciał z niego uczynić kobietę. Neron sprowadził do siebie Sporusa po tym, jak w 65 r. będąc pijanym pozbawił życia swą żonę - Sabinę Poppeę (kopiąc ją w brzuch, gdy była w ciąży z drugim dzieckiem). Poppeę Neron odebrał swemu przyjacielowi - Markowi Salwiuszowi Ottonowi, jego samego zsyłając na "honorowe wygnanie" do Luzytanii (dzisiejsza Portugalia), gdzie miał objąć namiestnictwo. Cesarz poślubił Poppeę w 62 r., gdy rozwiódł się ze swą pierwszą żoną - Oktawią (córką cesarza Klaudiusza) zsyłając ją na wygnanie na wyspę Pandaterię, gdzie też wkrótce potem została zamordowana. Poppea urodziła pierwsze dziecko już w 63 r., ale córka - Klaudia zmarła cztery miesiące po urodzeniu. Senat (by ułagodzić rozpacz Nerona po stracie córki) zaliczył ją wówczas w poczet bogów i kazał wznieść dla niej świątynię oraz wyznaczył do niej kapłana, jako Boskiej Klaudii Auguście. Prawdopodobnie to właśnie Sabina Poppea (jako prozelitka - czyli miłośniczka judaizmu) skierowała oskarżenie Nerona za pożar Rzymu, który miał miejsce w dniach 19-28 lipca 64 r., tylko przeciw samym chrześcijanom - jako niebezpiecznej sekty, chroniąc jednocześnie Żydów (swoje poparcie dla judaizmu okazała po raz pierwszy w 61 r., gdy do Rzymu przybyło poselstwo arcykapłana Świątyni Jerozolimskiej - Izmaela). W 65 r. Neron, w przypływie złości (będąc pod wpływem alkoholu), kopnął w brzuch swą brzemienną żonę, co spowodowało że zmarła ona tracąc również dziecko. Zrozpaczony Neron nakazał ogłosić żałobę publiczną i tak bardzo przeżywał stratę, aż ktoś (być może był to właśnie prefekt pretorianów - Ofoniusz Tygellinus) podsunął mu młodego niewolnika o imieniu Sporus, który ponoć bardzo przypominał zmarłą Augustę. Cesarzowi chłopiec bardzo się spodobał i uczynił z niego swego kochanka. Ale ponieważ przeszkadzała mu jego płeć, postanowił zamienić go w kobietę. Polecił niejakiej Kalwii Kryspinilli (która uchodziła wówczas za luksusową burdelmamę) zadbać o jego stroje, kosmetyki i zachowanie. Sporus miał się teraz ubierać i zachowywać jak kobieta, ale nawet to nie wystarczało Neronowi i ostatecznie nakazał chłopca wykastrować. Był on obecny u boku cesarza, gdy do Rzymu przybył król Armenii - Tirydates I (66 r.), aby złożyć hołd i otrzymać koronę z rąk rzymskiego władcy. A gdy Neron postanowił udać się do Grecji (66/67 r.) Sporus towarzyszył mu w podróży i jak dotarli na miejsce, Neron oficjalnie się z nim ożenił (rolę ojca "panny młodej" odgrywał Gajusz Ofoniusz Tygellinus).




A gdy przeciw Neronowi zbuntowali się: namiestnik Galii Lugduńskiej - Gajusz Juliusz Windeks, namiestnik Hiszpanii Tarrakońskiej - Serwiusz Sulpicjusz Galba, oraz namiestnik Luzytanii - Marek Salwiusz Otto (68 r.), dni Nerona zostały policzone. Sporus (jako jego żona) pozostał przy Neronie do końca, czyli do chwili gdy ten popełnił samobójstwo (9 czerwca 68 r.). Los wykastrowanego chłopca nie okazał się jednak potem wcale lepszy, gdyż przypadł on w "spadku" po cesarzu nowemu prefektowi pretorianów - Gajuszowi Nymfidiuszowi Sabinusowi. Ten również traktował Sporusa jak kobietę i także zwał go Poppeą (ponoć niegdyś się w niej podkochiwał). Sabinus zginął jednak jeszcze w 68 r. z rozkazu nowego cesarza - Serwiusza Sulpicjusza Galby, a po jego zamordowaniu (15 stycznia 69 r.) przypadł on w udziale kolejnemu imperatorowi - Ottonowi. On także uczynił ze Sporusa swoją żonę i również zwał go Poppeą. Gdy Otton popełnił samobójstwo po przegranej bitwie pod Bedriakum (16 kwietnia 69 r.), nowy władca - Aulus Witeliusz już nie zamierzał przygarniać do siebie Sporusa, lecz wymyślił dla niego znacznie bardziej okrutną i upokarzającą rolę. Chłopiec miał wystąpić w teatrze w roli dziewicy, która zostaje porwana i zgwałcona. Nie mogąc przeżyć takiego upokorzenia, Sporus odebrał sobie życie. Witeliusz wkrótce potem również został pokonany w drugiej bitwie pod Bedriakum (październik 69 r.) i zamordowany w Rzymie (grudzień 69 r.), a rządy objął przybyły z Syrii i Egiptu - Tytus Flawiusz Wespazjan. Tak zakończył się "Rok Czterech Cesarzy" i tak też zakończyło się nieszczęsne życie niejakiego Sporusa. To tyle, jeśli chodzi o stosunek Rzymian do mężczyzn (czy też chłopców) przebierających się za kobiety.

Wracając jednak do obrzędów ku czci bogini Kybele i Attisa, to w Grecji organizowano je w miesiącu lipcu (hekatombajon). Dwunastego dnia tego miesiąca obchodzono bowiem uroczyście święto ukończenia żniw ku czci Kronosa i jego małżonki Rei (którą też często zastępowano Kybele). Kronia - były wesołym, radosnym świętem równości, zarówno kobiet i mężczyzn, jak i panów oraz niewolników. Wydawano wówczas w wielu rodzinach ucztę, na którą zapraszano także niewolników, uznając ich tym samym za takich samych domowników jak ludzie wolni. Święto kończyło się złożeniem krwawej ofiary ze zwierząt (najczęściej królików, owiec lub ptactwa) zwanej - synojkia (szesnastego dnia miesiąca) i w ten sposób Kronia dobiegała końca. Jednak najbardziej popularne był obchody święta ku czci Kybele i Attisa w samym Rzymie w okresie cesarstwa. Obchodzono je (od lat 40-ych I wieku naszej ery) w dniach 15-28 marca. Co prawda kult Kybele nie był zbyt popularny wśród Rzymian, a jej kapłanami mogli być jedynie obcokrajowcy, to jednak włączano do tego kultu kilka elementów religii samych Rzymian. Otóż, już pierwszego dnia (15 marca) rzymskie bractwo trzcinowe przynosiło do świątyni bogini świeżo ścięte trzciny (na pamiątkę odnalezienia Attisa przez Kybele wśród trzcin na brzegu rzeki Sangarios). Siedem dni później następowało złożenie Attisa do grobu (po tym, jak w opętańczym szale pozbawił się męskości i zmarł z wykrwawienia), w postaci ściętego pnia jodły, który owijano bandażami (jak mumię) i przytwierdzano tam wizerunek Attisa. 24 marca, w "dzień krwi" ("dies sanguinis") nowi kapłani bogini Kybele, odurzywszy się wcześniej jakimś narkotykiem (był to zapewne wywar przyrządzony z jakichś ziół), który dawał im znieczulenie, tańczyli w orgiastycznym szale, tnąc sobie nożami ręce i nogi, a ostatecznie pozbawiali się swojego przyrodzenia, ofiarowując je następnie na ołtarzu Kybele. Kastracja była przez nich uważana za "wyrwanie zła u samych korzeni" i osiągnięcie doskonałości, poprzez zbliżenie się do żeńskiej formy istnienia. Nic dziwnego że wśród Rzymian te praktyki budziły obrzydzenie, ale zapewne były masowo oglądane przez gawiedź, jako że nic tak nie przyciąga publiczności jak seks i przemoc - a w tym przypadku mieli oni zapewnione jedno i drugie, choć może w nieco innej wersji.




Cała noc, z 24 na 25 marca przebiegała pod znakiem lamentów z powodu śmierci Attisa, ale za to ranek przeradzał się w powszechny wybuch radości, gdy kapłan Kybele oznajmiał ludziom że Attis zmartwychwstał (ponoć jego słowa brzmiały: "Odwagi, mystowie [ofiarnicy - czyli ci, którzy złożyli na ołtarzu bogini swoje przyrodzenia], bóg jest ocalony, dla was także nadejdzie wybawienie z cierpień"). Tego dnia (zwanego "dniem radości" - "dies hilaria") padano sobie w objęcia i radowano się odrodzeniem boga w nowym wcieleniu i w nowej roli (jako mężczyzny bez penisa przebranego w kobiecą suknię) i dlatego też sami kapłani bogini Kybele nosili kobiece stroje. 27 marca wyjmowano posąg Matki Idajskiej ze świątyni i w uroczystej procesji podążano ku rzece (Tyber), gdzie dokonywano rytualnego obmycia bogini. Zaś 28 marca ci, spośród kapłanów, którzy kilka dni wcześniej dokonali samookaleczenia, zostawali teraz oficjalnie przyjęci do zgromadzenia, a odbywało się to poprzez oblanie ich krwią złożonego w ofierze byka lub barana. Spożywali oni rytualny posiłek złożony z chleba i wina (po kilkudniowym okresie postu) i przechodzili "pod baldachim" (czyli do świętego miejsca gdzie znajdował się ołtarz bogini). Tak też święto dobiegało końca, a nowi kapłani stawali się członkami zgromadzenia Kybele i Attisa, które odtąd określało ich byt do końca ich życia. Co ciekawe, zwolennikami tego  kultu byli szczególnie dwaj ostatni cesarze z rodu Antoninów - Marek Aureliusz i jego syn Kommodus, którzy widzieli w tym możliwość powstrzymania chrześcijaństwa zdobywającego coraz większe poparcie szczególnie w niższych i średnich warstwach rzymskiego społeczeństwa. To tyle, jeśli chodzi o kult Wielkiej Macierzy. W kolejnej części przejdę do innej wielkiej bogini (kojarzącej się z seksem i seksualnością) do egipskiej Izydy, która swą popularność zyskała także i w Rzymie.
 





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz