Stron

wtorek, 24 sierpnia 2021

MIEJSKIE LEGENDY, OPOWIADANIA I NIEZWYKŁOŚCI - Cz. XII

CZYLI MAŁO ZNANE TAJEMNICE

I AUTENTYCZNE WYDARZENIA,

KTÓRE OSNUWA AURA BAJKOWOŚCI

I NIEPRAWDOPODOBIEŃSTWA

 



 

II

CZY LUKRECJA BORGIA

SYPIAŁA ZE SWYM OJCEM I BRAĆMI?

Cz. VIII

 





 
 MEDIOLAN SFORZÓW
Cz. VII
 

  
 Ród Sforzów założony został przez niejakiego Muzzio Attendolo z miejscowości Cotignola (nieopodal Rawenny) w Romanii, który po raz pierwszy dał się poznać w wieku lat szesnastu, gdy w 1385 r. na ziemie jego rodziny najechali żołnierze kondotiera Boldrina de Panicale (pozostającego pod rozkazami Alberico de Barbiano, walczącego po stronie papieża Urbana VI z Bolonią). Wówczas to młody Muzzio - uzbrojony jedynie w rydel (czyli łopatę o spiczastym ostrzu) - zbliżył się do żołnierzy i hardo zapytał ich, dlaczego najechali jego ziemie. Gdy zaś tamci wybuchli śmiechem, Muzzio uniósł do góry swój rydel, dając jednocześnie znak, że nikogo z nich dalej nie przepuści, a to jeszcze bardziej spotęgowało w nich wesołość. Wreszcie zainteresowany humorem swych żołnierzy, do Muzzia podszedł sam Boldrin - sławny kondotier, który wyjaśnił chłopcu, że zatrzymał się tutaj wraz ze swymi żołnierzami na odpoczynek, ale jednocześnie był zdumiony jego odwagą i hardością. Muzzio wówczas rzekł, że wziął ich za drabów rodu Passolinich, z którymi jego rodzina miała konflikt i których - jak sam stwierdził - poprzysiągł wytępić, co znów rozbawiło żołnierzy Boldrina. Dowódca jednak - zauroczony jego odwagą - zabrał go do swego namiotu i zaproponował dołączenie do jego armii, roztaczając przed nim wizję wielkiej sławy, bogatych łupów i pięknych kobiet. Tej samej nocy Muzzio dołączył do wojsk Boldrina de Panicale (przydzielono go do oddziału Scorruccia da Spoleto), jadąc na skradzionym swemu ojcu koniu i mając pod ręką zawiniątko z prowiantem, oraz zardzewiały rożen jako broń. Tak rozpoczęła się jego kariera kondotiera, a jednocześnie początek rodu Sforzów, bowiem ów przydomek otrzymał on właśnie z uwagi na niespotykaną odwagę i strach, jaki wzbudzał u wrogów.

W 1389 r. Muzzio Attendolo powrócił do swej rodzinnej miejscowości, lecz jego celem nie było objęcie gospodarstwa po ojcu, a usamodzielnienie się i założenie własnej kompanii. Dobrze bowiem wiedział, że prostemu żołnierzowi, pod rozkazami kapitanów przypadają w udziale jedynie ochłapy i że aby osiągnąć coś więcej, musi się usamodzielnić. W Cotignoli zwerbował więc siedmiu młodzieńców, roztaczając przed nimi - jak wcześniej uczynił to Boldrin - wizję wielkich bogactw i sławy. Owi młodzieńcy jednak w całości należeli do rodziny Muzzia i albo byli jego braćmi (jak Bartolo i Francesco "Beccaletti") albo też kuzynami (Lorenzo, Michele, Foschino, Bosio i Santoparente dei Peracini). Trochę to trwało, zanim ostatecznie skompletowali oni broń, zbroje i konie, potrzebne każdemu kondotierowi do marszu oraz walki, a gdy już im się to udało, wyruszyli w drogę, aby dołączyć do sił Alberica de Barbiano. Szybko też zyskali sobie też wątpliwą sławę najbardziej okrutnych i bezlitosnych żołdaków, jakich tylko można było spotkać wśród najemnych wojsk, którymi wówczas posługiwali się władcy italskich państewek. Znani byli pod nazwą "Ósemki z Cotinoli" i budzili przerażenie nie tylko swych wrogów, ale przede wszystkim ludności miejscowej, która najbardziej była narażona na żołnierskie gwałty i rekwizycje. Muzzio pełnił tam nieoficjalną rolę przywódcy całej grupy i jednocześnie był z nich najbardziej okrutny oraz skory do wszelkich zwad, kłótni i bijatyk. Sprzeciwiał się nawet rozkazom samego Alberica, za co ten (w przypływie humoru) nadł mu właśnie przydomek "Sforza" - co znaczy "Potężny". Około 1398 r. Muzzio wraz z kompanami, zgromadziwszy wokół siebie oddział 1000 jeźdźców oraz 400 piechurów, opuścił Alberica i założył swoją własną "bandę", proponując jednocześnie swe usługi miastu Perugia, zaatakowanemu właśnie przez wojowniczych signorii z Mediolanu, na czele którego stał ród Viscontich.

Warto też na moment zająć się tym rodem, jako że to właśnie jego następcami będą w Mediolanie Sforzowie (a konkretnie syn i następca Muzzio Attendolo - Francesco I [Franciszek] Sforza). Otóż objęcie władzy w Mediolanie przez ród Viscontich i wprowadzenie signorii (dziedzicznego panowania), odbyło się kosztem istnienia dotychczasowej republiki (czyli komun miejskich), jaka w Mediolanie została wprowadzona w roku 1097 (w tym bowiem roku wzmiankowani są tam pierwsi konsulowie - czyli rajcy miejscy), w okresie tzw.: "gorączki krucjatowej" jaka wówczas ruszała do Ziemi Świętej, w celu uwolnienia Grobu Świętego z rąk Saracenów. Wcześniej miasta niewiele znaczyły, gdyż po upadku Zachodniego Imperium Rzymskiego - 476 r. - straciły swą dominującą pozycję polityczną, gospodarczą i osadniczą, a stały się co najwyżej siedzibami lokalnego władcy lub biskupa - choć pałace królewskie z reguły znajdowały się poza obszarem miejskim, stąd taka popularność wznoszenia na prowincji wszelakich zamków). Władza hrabiów Mediolanu ustąpiła więc miejsca władzy komun miejskich, którym najczęściej przewodzili wielcy feudałowie (capitanei) mający poparcie lokalnego biskupa. Do nich doszli również zajmujący się handlem kupcy miejscy (negotiatores) wsparci przez rycerstwo (milites lub vavassores - czyli wasali). Na końcu zaś był lud (populus). Zarząd miejski dzielił się na dwie rady: wielką (złożoną głównie z feudałów i wasali), oraz małą (ludową - często liczącą nawet kilka tysięcy ludzi). W ten sposób samoczynnie powstawały też najróżniejsze frakcje polityczne, nad których pogodzeniem czuwał niejaki podesta (potestas), który nie tyle był przywódcą, co arbitrem miejskim (nie posiadał realnej władzy politycznej). Cały czas bowiem trwały konflikty pomiędzy arystokracją a ludem i różne oblicza przybierały poszczególne włoskie komuny miejskie: był takie w których niepodzielnie rządzili feudałowie, takie, w których lud wymusił dopuszczenie go do współrządów, oraz takie, gdzie lud wygnał arystokrację z miasta (w Perugii miało to miejsce aż trzykrotnie w okresie średniowiecza), w Mediolanie odbywało się to na zasadzie wzajemnego "ucierania" się interesów i choć miastu przewodzili feudałowie, to jednak lud miał również - poprzez "mniejszą radę" wpływ na podejmowane przez nich decyzje.




Symbolem Mediolanu były trzy rzeczy. Po pierwsze symboliczne klucze do miasta, po drugie wóz bojowy ("carroccio" - stąd późniejsza nazwa karocy, karety) użyty po raz pierwszy już w 1039 r., oraz sztandar z wizerunkiem św. Ambrożego - patrona miasta. Kult świętych patronów był niezwykle ważny, gdyż symbolizował niezależność danego ośrodka i możliwość rządzenia się po swojemu, dlatego też uroczyste procesje ku czci świętego, były naturalnym widokiem i stanowiły miejski krajobraz ówczesnych włoskich (i nie tylko włoskich) miast. Znaczenie komun miejskich uległo jednak znacznemu osłabieniu, gdy lud zaczął zdobywać coraz większe wpływy i gdy w jego imieniu zaczęli występować ambitni panowie (signiori), którzy szybko objęli dziedziczną władzę w miastach. W Mediolanie taką władzę najpierw przejęła rodzina della Torre (od 1197 r.), należąca do stronnictwa Gwelfów (sprzymierzeńców papiestwa i rodu Welfów), a następnie ród Visconti, którego pierwszym przedstawicielem w roku 1277, był Otton – arcybiskup Mediolanu (od 1262 r.) i przedstawiciel stronnictwa Gibelinów (zwolenników władzy cesarskiej, nazwa wzięta od zamku rodu Hohenstaufów – Waiblingen). Mediolan już wówczas był silnym imperium handlowym, pośredniczącym pomiędzy Genuą, a krajami leżącymi na północ od Alp, mający silnie rozbudowany przemysł tekstylny i metalurgiczny (szczególnie sukiennictwo było tutaj dominujące), a także rolnictwo (rozbudowa kanałów, wprowadzanie nowych upraw).

Władzę Viscontich ugruntował bratanek Ottona – Mateusz I (Matteo), który objął rządy po śmierci wuja w 1295 r. i otrzymał od króla rzymskiego (niemieckiego) Henryka VII, tytuł cesarskiego wikariusza (1311 r.), ale wcześniej, już w 1302 r. utracił władzę, gdy miasto zajął jego przeciwnik - Guido della Torre, który przy pomocy takich miast jak: Pawia, Cremona, Piacenza, Lodi, Novara, Crema, Monferrato i Vercelli zdołał przejąć władzę. Przy wsparciu Henryka VII w 1311 r. Mateusz powrócił do Mediolanu i wkrótce potem podporządkował sobie Pawię i Cremonę, zaś z innych miast (Como, Novara, Vercelli, Bergamo, Brescia i Lodi) przy pomocy Crangrande della Scala, zorganizował silny sojusz gibeliński. Ponieważ zaś popadł w konflikt z papieżem Janem XXII, ten oskarżył go o nekromancję (przywoływanie duchów zmarłych) i obłożył ekskomuniką w 1322 r. Ponieważ taki krok miał doniosłe znaczenie polityczne i w zasadzie wykluczał panującego (objętego klątwą) nie tylko z grona chrześcijańskich władców, ale również z grona zbawionych, a to oznaczało, że każdy poddany mógł bez obaw wypowiedzieć takiemu księciu posłuszeństwo, dlatego też Mateusz (w wieku 72 lat) przekazał całą władzę swemu synowi – Galeazzo I (maj 1322 r.), a sam wycofał się z życia politycznego i zmarł wkrótce potem (czerwiec). Poważne znaczenie zyskał Mediolan za panowania drugiego syna Matteo – arcybiskupa Jana (Giovanniego) Visconti (1349-1354), gdy państwo to obejmowało liczne miasta poza Lombardią, aż po Asti oraz Parmę i Bolonię. W 1353 r. Jan uzyskał również signiorię w Genui (którą utracono w 1356 r.).




W 1354 r. państwo zostało podzielone pomiędzy bratanków Jana, czym dodatkowo je osłabiono, a wówczas doszło do wielu buntów w podległych Mediolanowi miastach Piemontu i dopiero gdy w 1385 r. pełnię władzy w swych rękach uchwycił Gian Galeazzo Visconti, kraj znów zaczął odzyskiwać swe znaczenie. Jego priorytetem stało się przede wszystkim ulżenie ludowi we wszelkich obciążeniach fiskalnych i jako pierwszy wprowadził obniżkę podatków, czym zyskał sobie wielu zwolenników. Kontynuował też ekspansję zbrojną na inne miasta i na początku lat 90-tych XIV wieku, opanował Weronę (wypędzając stamtąd signorię Scaglierów) oraz Padwę. Zaatakował też Bolonię i Florencję. Po zawarciu pokoju (1392 r.) musiał co prawda oddać Padwę rodowi Carraresi, ale resztę zdobyczy zatrzymał i dodatkowo zabezpieczył niezależność Sieny od Florencji. W 1395 r. zaś, otrzymał od króla rzymskiego (niemieckiego) - Wacława IV Luksemburskiego, tytuł książęcy. W ciągu następnych lat, toczył nowe wojny z Francją, kantonami szwajcarskimi, Florencją, Padwą i Mantuą. W 1401 r. Opanował Bolonię, czym otoczył Florencję i wówczas stał się najpotężniejszym księciem Italii, co znacznie rozbudziło jego apetyty – myślał już bowiem o koronie królewskiej zjednoczonych Włoch. Niestety, plany te pokrzyżowała śmierć – padł on bowiem ofiarą zarazy i zmarł 3 września 1402 r. Jego następcy nie odnieśli już takich sukcesów, a państwo Gian Galeazza rozpadło się zaraz po jego śmierci.

Właśnie w jednej z takich wojen po stronie Perugii, przeciw armii Mediolanu, walki toczył Muzzio Attendolo Sforza, który dzielnie bronił tego miasta (za co uzyskał nawet obywatelstwo Perugii). Ale to mu nie wystarczyło, pragnął bowiem sławy i potęgi, którego nie mogła mu zapewnić mała Perugia, dlatego też, gdy tylko uzyskał dobrze płatną ofertę ze strony Florencji, pozostawił Perugię własnemu losowi i przeniósł się do stolicy Toskanii, gdzie też zakochał się w pewnej dziewczynie z San Miniano – Lucji Terzani. Z tego związku, w lipcu 1401 r. przyszedł na świat syn o imieniu Francesco, a następnie córki: Eliza (1402 r.) i Antonia (1404 r.), syn Alberico (1403 r.), Leon (1406 r.), Giovanni (1407 r.), Gregorio (1409 r.) i córka Ursula (1411 r.). Muzzio co prawda bardzo kochał Lucię (która była piękna i łagodna – zupełne przeciwieństwo jego samego), ale jednocześnie zdawał sobie dobrze sprawę, że jest też biedna, a to zupełnie wykluczało małżeństwo. Gdy więc zarysowała się okazja poślubienia Antoni dei Salimbeni – wdowy po władcy Cortony, która w posagu wniosła twierdzę Chiussi, Muzzio nie zastanawiał się ani chwili. Pożegnał płaczącą Lucję i wyjechał do nowej wybranki, którą poślubił w 1409 r. (Lucję zaś wydał za mąż, za swego przyjaciela – Marca Foglianiego z Parmy, gdzie też z dziećmi się przeniosła i gdzie od czasu do czasu ją odwiedzał). Z tego związku na świat przyszedł syn – Bosio, urodzony w 1410 r. Antonia jednak wkrótce potem zmarła (1411 r.) a Muzzio wyjechał na Południe, na wezwanie królowej Neapolu – Joanny II, której to został kondotierem i kochankiem. Tam popadł w konflikt z innym kochankiem królowej i jej faworytem – Pandolfellim Alopo, który, w obawie o swą pozycję, uknuł spisek i oskarżył Muzzia o próbę obalenia monarchini. Został więc Muzzi wtrącony do lochu w Castel dell'Ovo (więzieniu dla plebsu) z niechybnym wyrokiem śmierci.




Ale Muzzio Attendolo Sforza nie był człowiekiem, który łatwo się poddawał i po paru tygodniach spędzonych w celi, postanowił zawrzeć układ z Pandolfem, ofiarowując mu w zamian za swą wolność, własne usługi kondotiera, dzięki którym - jak twierdził Muzzi - Pandolfelli sam zasiądzie na tronie. Było to wielkie wyróżnienie w stosunku do człowieka, który pochodził z gminu i który awansował tylko i wyłącznie dzięki protekcji królowej Joanny, ale Pandolfelli nie był przekonany do tego pomysłu. Ostatecznie Muzzio zaproponował, że poślubi jego siostrę - Katarzynę Alopo. Tak też się stało, w czerwcu 1413 r. Muzzio poślubił Katarzynę i tym samym został szwagrem Pandolfa Alopo. Nowa żona wniosła mu w posagu aż pięć zamków w Kalabrii. Muzzio spłodził z nią troje dzieci (dwóch synów - Leonarda w 1415 r. i Pietra w 1417 r., oraz córkę która zmarła wraz z matką zaraz po urodzeniu w 1418 r.). Po śmierci Katarzyny, ambitny kondotier ożenił się po raz trzeci (1419 r.), a jego wybranką była teraz Maria, córka księcia Sessy - Giacomo da Marzano i wdowa po Ludwiku II Andegaweńskim i po hrabim di Celano. Nowa małżonka co prawda nie odznaczała się urodą, ale czegóż się nie robi dla pieniędzy, wniosła mu bowiem w posagu rozległe tereny w prowincji Terra di Lavorno. Z tego związku narodziło się dwóch synów - Bartolomeo (1420 r.) i Carlo (1423 r.). Oczywiście związek małżeński wcale nie spowodował, że Muzzio zaprzestał swych miłostek, szczególnie gdy małżonka nie grzeszyła urodą. Ów kondotier nie należał też do ludzi, którzy zbyt często widywali swoje dzieci, raczej starał się je umieszczać w bezpiecznych i w miarę wygodnych środowiskach, ale sam prawie w ogóle ich nie odwiedzał. Jednak Franciszka - swego pierworodnego (choć bękarta) przeznaczył na swego następcę i gdy tylko chłopiec skończył dwunasty rok życia, ojciec wezwał go do siebie z Neapolu i zapowiedział, że od tej chwili syn musi stać się mężczyzną. Roztoczył przed nim oczywiście wizję sławy oraz bogactw, zapowiadając że będzie znacznie sławniejszy i potężniejszy niż on sam, gdyż zaczyna z lepszej niż on pozycji. Zapowiedział mu jednak, że musi służyć możnym panom jako kondotier i oddał go na służbę swym weteranom (1413 r.). Od tej chwili chłopiec żył w obozach wojskowych i uczył się sztuki wojennej. W 1417 r.  Franciszek Sforza wziął udział - u boku ojca - w swej pierwszej kampanii wojennej i szybko też zaczął przypominać Muzzia. Walczył dzielnie i odważnie, a jednocześnie odznaczał się gwałtownością zarówno w boju, jak i w miłości. Zdeflorował wiele wieśniaczek, które zaraz potem porzucał. Tę radę również wpoił mu ojciec, mówiąc, że zarówno miłość jak i przyjemność jest naturalną rzeczą dla mężczyzny i jeśli ma ochotę, może brać sobie jaką chce kobietę - gdyż te służą tylko przyjemności. Ale - dodawał Muzzio - małżeństwo to zupełnie co innego, tutaj już należy myśleć o przyszłości - czyli powiększaniu własnego majątku i znaczenia.

I tak też się stało, gdy w 1418 r. Franciszek został zmuszony do poślubienia kobiety, której nie tylko nie kochał, ale która była mu obca lub nawet odpychająca. Miała jednak tę zaletę, iż była córką księcia Rossano i hrabiego Altomonte, a zwała się ona - Polisseną Ruffo. Dzięki temu małżeństwu Franciszek stał się możnym panem wielu włości. Wkrótce potem ojciec znów zabrał go na wojnę (1419 r.), a gdy wrócił z wyprawy przeciw królowej Neapolu - Joannie II, jego małżonka powiła na świat córkę (1420 r.) lecz w wyniku powikłań porodowych wkrótce potem zmarła. O córce też niewiele wiadomo, czyli musiała umrzeć wraz z matką. Taka sytuacja spowodowała niechęć dotychczasowych poddanych Polisseny, którzy nie godzili się, aby teraz panował nad nimi Franciszek Sforza i w trzy miesiące po śmierci swej dobrodziejki, wzniecili bunt. Muzzio nie pozostawił syna samemu sobie i wysłał mu do stłumienia buntu 1200 swych żołnierzy, przy których pomocy Franciszek krwawo rozprawił się z buntownikami i zmusił ich do posłuszeństwa. Muzzio Attendolo Sforza zginął wkrótce potem w styczniu 1424 r., ratując z wody swego tonącego giermka, a ponieważ był w ciężkiej kolczudze, bardzo szybko szedł pod wodę i nikt nie zdążył udzielić mu pomocy. Śmierć ojca - choć była tragedią, tym bardziej że zginął on w taki sposób a nie z mieczem w ręku - otworzyła jednak przed Franciszkiem nowe możliwości, z których ten ambitny młodzian szybko i ochoczo skorzystał.          
  



  
CDN. 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz