Stron

sobota, 15 października 2022

APOLONIUSZ - POGAŃSKI JEZUS - Cz. X

KIM BYŁ NAJBARDZIEJ TAJEMNICZY

"RÓWIEŚNIK" JEZUSA?

 


 

ŚWIĄTYNIE APOLONIUSZA Z TYANY

Cz. V



 


 Oczywiście jedną z głównych świątyń, którą Apoloniusz odwiedził będąc w Atenach, była świątynia Dziewiczej Pallady, obrończyni Aten, której posąg na Akropolu (dzieło Fidiasza z V wieku p.n.e.) wciąż dumnie świadczył o dawnej świetności tego polis. Partenon - bo o tę właśnie świątynię chodzi - wzniesiony został w całości z marmuru pentelickiego, otoczony kolumnami, ze wspaniałą ozdobą szczytu świątyni, czyli rzeźbami metopów. Gmach ten budowano w latach 447-432 p.n.e. a jego autorami byli architekci: Iktynus i Kallikrates (którzy pracowali też pod kierunkiem Fidiasza). Partenon był symbolem, symbolem nieugiętości ateńskiego ducha w śmiertelnej walce z Persami, symbolem wytrwałości i pamięci po perskiej okupacji miasta (w 480 r. p.n.e.), którzy to zniszczyli praktycznie cały dawny Akropol, łącznie ze starą świątynią bogini Ateny Promachos (Wojowniczki). Nic więc dziwnego, że po klęskach Persów w bitwach pod Salaminą (480 r. p.n.e.) i Platejami (479 r. p.n.e.) i powrocie Ateńczyków z Salaminy do miasta, czym prędzej rozpoczęto odbudowę zniszczonego Partenonu. Jeden z najbogatszych ówcześnie Ateńczyków - młody Kimon (syn Miltiadesa - zwycięzcy spod Maratonu z rodu Filaidów), podjął się zadania odbudowy świątyni na własny koszt i to on wybrał jej nowe miejsce na Akropolu (na południe od starej, spalonej przez Persów świątyni Ateny). Niestety, prace szły wolno, gdyż wybrany teren był nierówny i stromy, przeto trzeba było najpierw wznieść olbrzymie mury oporowe oraz nowe fundamenty i podmurowania aby teren ów naprostować. Chciano to wówczas zrobić szybko (aby udowodnić szczególnie Persom, że Aten i ich bogini nie da się zniszczyć), ale jak wiadomo - co nagle to po diable, im bardziej chciano przyspieszyć, tym prace bardziej się wlekły. Ostatecznie przez prawie dwadzieścia lat zdołano jedynie wyrównać teren pod świątynię i wznieść kilka kolumn, ale z chwilą upadku Kimona (461 r. p.n.e.) i wygnania go z miasta (za pomocą sądu skorupkowego - ostracyzmu) prace stanęły. Odnowił je ponownie Perykles w 447 r. p.n.e. i od tej dopiero daty liczy się budowa tej świątyni, która (dziś, w morzu kamieni) wciąż dumnie góruje nad grecką stolicą.

Perykles do budowy Partenonu zatrudnił swego przyjaciela Fidiasza, a ten dobrał sobie do pomocy jeszcze Iktynusa i Kallikratesa i... wszystko oni pozmieniali (nie włączono do przyszłej świątyni nawet budowy już wykonanej za czasów Kimona), np. bębny kolumnowe - już ustawione za Kimona, zużytkowano jako materiał do budowy północnego muru Akropolu. Partenon ostatecznie składał się z 46 kolumn doryckich (po osiem stało na frontach i 17 po bokach). Tuż pod fryzem umieszczono 22 złote tarcze (14 od strony wschodniej i 8 od zachodniej), a na samym fryzie wykuto sceny z gigantomachii, walki Centaurów z Lapitami, walki Greków z Amazonkami i mitologiczne sceny z Iliady Homera. Właściwa świątynia (po przejściu między słupami krużganku) miała niecałe 22 m. szerokości i 59 m. długości. Wewnątrz (z jednej i drugiej strony) stało sześć kolumn frontowych, wiodących do przedsionka, który pełnił rolę skarbca, gdzie składano bogini cenne dary ofiarne (w starej świątyni w tym miejscu były tylko dwie kolumny, wiodące do przedsionka tylnego i potem do skarbca a następnie do głównego przybytku bogini Ateny), znajdowały się one za żelazną kratą (aby uniknąć kradzieży - choć za takie świętokradztwo była kara śmierci). Po wejściu do przedsionka głównego (gdzie znajdował się posąg samej bogini) po bokach architekci umieścili siedzących powabnie na krzesłach 12 attyckich bóstw, które ze swych miejsc przyglądały się przybywającym do świątyni pielgrzymom. Posąg Ateny Partenos (Dziewicy) - dzieła Fidiasza - stał przy końcu środkowej nawy, na zacieniowanym prostokącie, zamkniętym kratą. Posąg (wysokości 13,5 metra) wykonany był z ze złota (szata bogini i niektóre dodatki wokół głowy i szyi, co ciekawe - szata dawała się zdejmować) oraz z kości słoniowej (głowa, szyja, ręce i nogi) i stał na podstawie przyozdobionej scenami narodzin Pandory. Bogini w prawej dłoni trzymała dodatkowo małą statuę bogini zwycięstwa - Nike, a na tarczy (stojącej u stóp bogini) umieszczono wydarzenia z walk Bogów z Gigantami, bitwy Ateńczyków z Amazonkami oraz... portrety Peryklesa i Fidiasza. Dalej za posągiem i nawą główną znajdował się Partenon właściwy (odgrodzony ścianą) gdzie przechowywano przedmioty używane podczas uroczystych procesji. Wiadomo jest, że taki właśnie kształt Partenonu przetrwał nie tylko do czasów Apoloniusza z Tyany, ale prawie do końca Antyku i dopiero triumf Chrześcijaństwa wymuszał zmiany, które niewątpliwie musiały się dokonać (ale to już zupełnie inna historia).




Apoloniusz spędzał na Akropolu dość dużo czasu w otoczeniu słuchających go Ateńczyków, a także przechadzając się Drogą Panatenajską dochodzącą właśnie do Akropolu, na ulicy Trójnogów pod pomnikiem Lizykratesa (zwycięzcy Wielkich Dionizjów z 335/334 r. p.n.e.), przy ołtarzu Miłosierdzia na Agorze (nazwanego tak, na pamiątkę mitu o dzieciach Heraklesa, prześladowanych po śmierci ojca przez tyrana Erysteusza, którzy właśnie pod tym ołtarzem mieli - w charakterze błagalników - prosić o pomoc. Zlitowali się nad nimi synowie Tezeusza - [tego od nici Ariadny, dzięki której pokonał potwora Minotaura w kreteńskim Labiryncie, ojciec zaś Tezeusza, król Aten Egeusz popełnił samobójstwo gdy ujrzał z oddali powracający do Aten okręt syna, przyozdobiony czarnym żaglem; tak bowiem się umówili że jeśli Tezeusz polegnie w walce z Minotaurem, jego załoga wywiesi czarny żagiel, ale Tezeusz przeżył, a czarny żagiel wywieszono z powodu żałoby owego herosa nad śmiercią ukochanej Ariadny - w innym micie Tezeusz po prostu... zapomniał o ukochanej i pozostawił ją samą na wyspie Naksos - o czym Egeusz nie wiedział i wskoczył do morza popełniając samobójstwo. Od jego to imienia nazwę swą otrzymało Morze Egejskie]). Apoloniusz nauczał też przy ołtarzu Boga Nieznanego, który to stał się sławny po wizycie w Atenach św. Pawła w kilka lat po pobycie Apoloniusza w tym polis; a ujrzawszy ów ołtarz św. Paweł miał stwierdzić że Ateńczycy są wyjątkowo pobożni, bowiem oddają cześć Bogu, o którym nic nie wiedzą i którego imienia oraz męczeńskiej śmierci w dalekiej Judei nawet nie znają (historia ołtarza Boga Nieznanego wzniesionego przez Ateńczyków, była przeze mnie prezentowana co najmniej dwukrotnie na tym blogu). Tak też upływało Apoloniuszowi życie w Atenach. Spędził tam co najmniej cztery lata (29-33 r.), podczas których odwiedzał świątynie, upominał kapłanów odnośnie składania krwawych ofiar ze zwierząt, czepiał się modlitw i odprawianych kazań, a także nauczał Ateńczyków jak poprawnie powinni zwracać się do bogów i jak ich czcić. Został też wtajemniczony w misteria eleuzyńskie ku czci bogini Demeter (ok. 33 r.), co mu się nie udało zaraz po przybyciu do Aten (o czym pisałem w poprzedniej części).


JULIA DOMNA I FILOSTRATOS



Flawiusz Filostrat (autor "Żywota Apoloniusza z Tyany", żyjący na przełomie II i III wieku, przyjaciel i intelektualny kompan cesarzowej Julii Domny), tak oto pisał o Apoloniuszu: "Niczego nie nosił z tego, co pochodziło od martwej bestii, ani nie dotknąłby kęsa rzeczy, która kiedyś miała życie, ani nie złożyłby jej w ofierze". Jako ofiarę dla bogów postulował najczęściej pieśni, ewentualnie kadzidło lub ciastka miodowe i wino; natomiast zdecydowanie sprzeciwiał się mordowaniu setkami i tysiącami wszelkiego rodzaju kóz, gęsi, kaczek, królików, gołębi czy wołów na ołtarzach ofiarnych, które pokrywała taka ilość zaschniętej zwierzęcej krwi, że niewolnicy miewali spore trudności z ich domyciem między jednym a drugim świętem. Apoloniusz praktykował pitagorejską dyscyplinę i tego też nauczał tych, którzy słuchali jego rad. Jednocześnie nikomu nie odmawiał prawa jedzenia mięsa, picia wina i czerpania przyjemności z fizyczności swego ciała, po prostu chciał aby ci, którzy tak postępują, zdawali sobie sprawę że nie wszystko co dla siebie czynią i co w ich mniemaniu za dobre uważają, jest dobre dla innych (np. dla mordowanych zwierząt ofiarnych) czy dla nich samych. Apoloniusz zdawał sobie sprawę - i o tym mówił - że świat jest zbudowany tak, że cierpienie i lejąca się krew jest wszechobecna, jednak nawoływał też, aby ci, którzy szanowali jego słowo, dostrzegli coś więcej, niż tylko tę cielesną skorupę (np. wtajemniczeni w misteria eleuzyńskie w ogóle nie składali krwawych ofiar, gdyż uważali splamienie sobie rąk krwią, za oddalające ich od bogów i tego głównego, bóstwa najwyższego). Apoloniusz modlił się (a raczej medytował - nazywając to rozmową z bogami w swojej głowie) trzy razy dziennie, o wschodzie słońca na powitanie dnia, w południe na dobrą wróżbę i o zachodzie słońca w podzięce za przeżyte chwile i minione doświadczenia losu. Bez względu na to gdzie i z kim przebywał, zawsze o tych porach dnia znajdował chwilę na "rozmowę z bogami" i ci, którzy z nim przebywali, wiedzieli o tym i również tak postępowali. Apoloniusz posługiwał się w mowie językiem prostym (choć nie prostackim) i według Filostrata nie przemawiał jak retor czy profesjonalny mówca. Zwracał się językiem prostym, aby był zrozumiały przez wszystkich, nawet - lub szczególnie - tych, którzy nie posługiwali się językiem poetyckim, ani też nie znali mowy krasomówczej. Ci bowiem - według Filostrata - szczególnie podatni byli na wszelkiego typu misteryjne gusła, które zapętlały ich niewidoczną siecią w tym świecie pełnym cierpienia (czyli na szarych i piaszczystych Łąkach Asfodeli) i nie pozwalały im iść ku wyżynom bogów (Polom Elizejskim i Wyspom Błogosławionych). Niektórzy (szczególnie dużo wrogów napytał sobie Apoloniusz wśród kapłanów najróżniejszych bóstw, najczęściej egipskich i greckich i ale i rzymscy pontyfikowie mieli do niego sporo zarzutów, cieszył się on jednak - szczególnie w późniejszym czasie - poparciem cesarzy, m.in. Wespazjana i jego syna Tytusa; więc ta krytyka z ich strony była dość słaba) zarzucali mu nawet bezbożność, twierdząc że śmie ich pouczać jak mają oddawać cześć bogom, podczas gdy oni jedynie powielają tradycję ich ojców, którzy też tak czcili bogów. Wychodziłoby więc, że czcili ich źle, a to było nie do pomyślenia. Znacznie łatwiej było oskarżyć jednego człowieka o bezbożność, niż przekreślić millenia bzdurnych religijnych praktyk. I rzeczywiście, jeszcze w Grecji byli tacy, którzy chcieli oskarżyć Apoloniusza o bluźnierstwo i bezbożność (za co groziła kara śmierci), ale ostatecznie do procesu nie doszło (popularność Apoloniusza już wtedy była zbyt duża).
 
 
W SERIALU "RZYM" TEŻ JEST FRAGMENT, JAK LEKARZ ZALECA ZŁOŻENIE W OFIERZE ZA ZDROWIE BIAŁYCH KRÓLIKÓW DLA BOGÓW
 

 
W 33 r. Apoloniusz pożegnał Ateńczyków i udał się w dalszą podróż przez Helladę, tym razem celem jego podróży była tesalska Filea, gdzie tamtejsza amfiktionia wznowiła dawne obrzędy przy (jak wierzono) grobie herosa Achillesa poległego pod Troją. Niewiele na ten temat wiadomo, prawdopodobnie Apoloniusz udzielił im wówczas "błogosławieństwa" w ich modłach. Następnie Apoloniusz udał się do Lacedemonu, czyli Sparty. Miasto to, niegdyś okryte sławą niezdobytego (Lacedemończycy chwalili się np. że żadna Spartanka nigdy nie ujrzała oręża obcego wojownika, a w 432 r. p.n.e. w odpowiedzi ateńskiej delegacji, która stwierdziła ustami swych przedstawicieli że: "Wielokrotnie już wypędzaliśmy was znad brzegów Kefizosu" - rzeki na północ od Aten; pewien spartański efor odparł wówczas: "A my was znad brzegów Eurotasu jeszcze nigdy"), obecnie utraciło dawną świetność i żyło wspomnieniami dawnej wielkości (upadek wielkości państwa lacedemońskiego nastąpił po klęsce w bitwie pod Leuktrami w 371 r. p.n.e., a ostatnim przebłyskiem dawnej chwały, była heroiczna obrona Sparty w roku 272 p.n.e. przed armią króla Epiru - Pyrrusa, który niedawno wrócił z Italii, gdzie co prawda zwyciężał Rzymian - szczególnie że używał swoistej broni pancernej, jaką dla starożytnych były słonie bojowe, których Rzymianie nie znali -  ale po każdej bitwie tracił tylu żołnierzy, że jeden z jego oficerów odrzekł wówczas iż: "Jeszcze jedno takie zwycięstwo i zginiemy" - stąd wzięło się powiedzenie "pyrrusowe zwycięstwo" - czyli takie, które wiedzie ku klęsce. Ostatecznie Pyrrus poniósł klęskę w bitwie pod Maleventum [Zły Wiatr] w 275 r. p.n.e., i wycofał się z Italii, a Rzymianie w podzięce bogom za zwycięstwo, przemianowali nazwę miasta na Beneventum - [Dobry Wiatr] i po dziś dzień miasto Benewent nosi tę nazwę. W Grecji opór króla Sparty - Areusa I okazał się zwycięski, a Pyrrus zginął wkrótce potem w walkach o Argos z ręki... kobiety [choć tak naprawdę dobił go żołnierz, ogłuszonego przebijając mieczem], która cisnęła w niego z okna dachówką). Sparta - wcześniej szczycąca się męstwem swych synów i przez to nie posiadająca żadnych umocnień, w czasach króla Areusa miała już solidne mury obronne (jako ciekawostkę należy dodać, że w bitwie o Spartę w roku 272 p.n.e. uczestniczyły również kobiety i to nie tylko jako pomoc medyczna dla rannych żołnierzy, ale niektóre walczyły również z bronią w ręku przeciwko najeźdźcom).




Dawna sława Lacedemonu przeminęła, lecz Apoloniusz będąc w Sparcie podziwiał szczególnie pomnik króla Leonidasa, poległego pod Termopilami (480 r. p.n.e.) z perską nawałą, oraz kopiec, jaki Lacedemończycy usypali ku czci tych, którzy zginęli w obronie miasta z 272 r. p.n.e. Tych właśnie ludzi nazwał "najdzielniejszymi z dzielnych" ponieważ "upadli w imię wolności" (a posąg Leonidasa objął ramionami tak mocno, że wydawało się iż pragnie go unieść w powietrze). Następnie udał się ów znany i sławny w Azji Mniejszej, w Helladzie (i coraz częściej w samej Italii) "rówieśnik" Jezusa z Nazaretu, do Epiru, gdzie odwiedził tamtejszą świątynię Zeusa Gromowładnego w Dodonie (o czym będzie w kolejnej części, zresztą o kapłanach z Dodony i ich specyficznym trybie życia już kiedyś pisałem).    



 
 CDN.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz