Stron

wtorek, 21 lutego 2023

POLSKA IDEA IMPERIALNA - Cz. II

CZYLI BROSZURA WYDANA W 1938 ROKU
POD EGIDĄ "POLITYKI"





POLSKA IDEA IMPERIALNA

Cz II.







I
ZAŁOŻENIA IDEOWE
Cz. II


Wspomnieliśmy już, że najgroźniejszym objawem, jaki może wystąpić w społeczeństwie, jest wypaczenie tych idei moralnych, od których zawisło funkcjonowanie całokształtu ustroju społecznego. Jednym z najbardziej tragicznych przykładów tej wielkiej prawdy stały się losy państwa polskiego. Od chwili bowiem kiedy Polska zaczęła się sprzeniewierzać swej misji dziejowej na Wschodzie Europy, na skutek zwyrodnienia idei narodowej i katolickiej w społeczeństwie, zaczął się jej upadek. Odrzucane przez nacjonalizm poglądy słabości, bierności, egoizmu i bezwładu, zostały z biegiem czasu najbezwstydniej wyzwolone właśnie w nacjonalistycznych formach i pozorach. Z nadmiaru troski o wolność szlachecką doprowadzono do poniewierki władzy królewskiej. Przywiązanie do ziemi ojczystej i pracy na niej zaczęto wyrażać w pogardzie dla innych stanów oraz przez uporczywe odmawianie wszelkich praw do tej ziemi chłopom. Oddanie idei katolickiej posunięto do ciasnej bigoterii i niewyrozumiałości dla obcych przekonań religijnych. Na naszą korzyść trzeba tylko przyznać, że objawy degeneracji kulturalnej nie posunęły się w Polsce tak daleko, jak w wielu innych krajach. Fatalne jej następstwa były w znacznej mierze wynikiem naszego specyficznego położenia pomiędzy dwoma stale rosnącymi w potęgę imperiami. Tak samo długa agonia państwa polskiego świadczy o spoistości jego pierwotnych więzadeł oraz sile atrakcyjnej jego zasadniczych cech kulturalnych.

W długiej walce o niepodległość musiał naród polski przejść proces oczyszczający jego kulturę od czynników rozkładu. 
Szereg pokoleń musiało pędzić swe życie w rozpamiętywaniu błędów swych ojców, aż w końcu obecnie żyjącemu pokoleniu było dane doczekać się spełnienia marzeń o wolnym bycie państwowym. Odzyskanie najdroższego dobra narodowego, jakim jest własne państwo, jak gdyby zamknęło epokę heroizmu narodowego. Ale jest to złudzenie. Pod pozorną szarzyzną codziennego życia biją siły nowe, młode, niespożyte, który dawny ideał odzyskania niepodległości potrafią zastąpić ideałem utrwalenia bytu i rozszerzenia potęgi Rzeczypospolitej. Jesteśmy skazani na wielkość i albo wielkość tę zdobędziemy lub się w niwecz obrócimy (podobnie twierdził Marszałek Piłsudski że "Polska może być albo wielka, albo nie będzie jej wcale - wszelki stan pośredni jest tymczasowy"). 

Musimy dlatego być narodem imperialnym, prężnym inicjatywą i wolą ekspansji. Tak jak niegdyś stoją przed nami nieograniczone wprost możliwości. Ale Imperium Polskie może powstać w tym punkcie geograficznym, w którym nas Opatrzność postawiła, tylko pod warunkiem nadania mu absolutnie odmiennego charakteru od dwu sąsiadujących z nami imperiów. Tak jak przed setkami lat zaczniemy rosnąć w siłę i znaczenie, kiedy wrócimy do czystej krynicy naszej kultury narodowej; kultury wnoszącej do atmosfery przepojonej pruską butą i rosyjskim barbarzyństwem świeży powiew wielkiego posłannictwa dziejowego; posłannictwa polegającego na ułożeniu współżycia ludów Europy środkowo-wschodniej na podstawach chrześcijańskiej kultury narodowej. Musimy podjąć naszą dawną misję historyczną w odmiennych wprawdzie warunkach i wymagających odmiennych form politycznych, ale opierających się na tych samych założeniach ideowych i kierując się duchem tej samej tolerancji narodowej i religijnej. Nasze wielkie posłannictwo dziejowe rozbiło się już raz w przeszłości na skutek nieumiejętności do zorganizowania siły zdolnej do odparcia obcego najazdu. Błędu tego po raz drugi nam powtórzyć nie wolno.

[Dlatego też w II Rzeczpospolitej wojsko stało się emanacją narodu, było uważane za siłę państwa i naturalnych praw Narodu do życia i do istnienia zgodnie z własną wolą; nic więc dziwnego że wojsko było bardzo liczne i do lat trzydziestych XX wieku zajmowało czwartą pozycję w Europie i siódmą na Świecie pod względem liczby dywizji. Zupełnie inaczej było w czasach Rzeczpospolitej Obojga (Trojga) Narodów, gdy wojsko było nieliczne, gdyż szlachta niechętnie płaciła na jego pobór i wyposażenie; czyniła to tylko wówczas, gdy zachodziła jakaś istotna potrzeba wojenna - zagrożenie najazdem lub chęć odzyskania utraconych ziem. W XVIII wieku doszło zaś do takiej patologii i paraliżu państwa, że wojska praktycznie nie było w ogóle a sejm nie był w stanie uchwalać praw dotyczących całego kraju, gdyż liberum veto blokowało wszelkie tego typu zamierzenia. Ustawy wprowadzono tylko na sejmikach, gdzie veto nie obowiązywało, ale dotyczyło to tylko danej ziemi lub ewentualnie województwa czyli mieliśmy do czynienia z powrotem do rozbicia dzielnicowego; zaś obrady sejmu ochraniało wojsko rosyjskie a posłowie niby niepodległego kraju -przysięgali wierność carycy Katarzyny II. Jeśli to nie była patologia to doprawdy nie wiem co mogłoby nią być. Aby uniknąć więc tych samych błędów II Rzeczpospolitą zbudowano na odmiennych fundamentach, na idei niepodległego bytu utożsamianego z wybudzeniem Narodu z 50-letniego letargu (lata 1864-1914 były bowiem powolną próbą rusyfikacji Polski częściowo niestety udaną o czym świadczyła niechęć ludności Kongresówki wobec wkraczających z Galicji Legunów) i z ogromną daniną krwi, jaką Naród ów zapłacił najpierw służąc w Legionach a następnie w odtworzonym po 1918 r. w Wojsku Polskim i w wojnie z bolszewikami o przetrwanie].






Tylko w umiejętnym pogodzeniu ideałów katolickiej kultury narodowej z potęgą ramienia potrafimy stworzyć niezwyciężony wał, w oparciu o który mniejsze względnie młodsze narody tej części świata, w której żyjemy, znajdą warunki bezpiecznego bytowania. Najgłębiej zrozumiał i najgenialniej w życie zaczął wdrażać idę tę Józef Piłsudski. Dlatego też po zrealizowaniu pierwszego celu swego życia, jakim było odzyskanie niepodległości, cały swój geniusz poświęcił stworzeniu tych dwu absolutnie nieodzownych warunków bytowania i ekspansji: ładu wewnątrz kraju oraz siły na zewnątrz. W realizacji tych dwu zadań dbał jednak o to, aby równocześnie zachowane zostały warunki rozwoju dla wszystkich wartościowych elementów naszej kultury narodowej. Swe dyktatorskie stanowisko wykorzystywał tylko o tyle, o ile to było koniecznym dla rzucenia nowych fundamentów pod budowę państwa, działając poza tym w granicach prawa i odwołując się do honoru narodu. Przykładem swym uczył, że państwem nie może rządzić niczyj kaprys ani też żądza zemsty, ale honor i prawo. Tę świętą spuściznę musimy podjąć w zbiorowym wysiłku po Nim dziś, kiedy Go już nie stało między nami. Z rzuconego Jego ręką ziarna musi wzrosnąć wspaniałe drzewo odrodzonego polskiego nacjonalizmu, zdolnego zbudować nowe Polskie Imperium (Marszałek Józef Piłsudski nigdy nie był nacjonalistą i daleko mu było do takich stwierdzeń, aczkolwiek rozumiem że słowo: "odrodzony polski nacjonalizm" zostało użyte tutaj w innym kontekście niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Piłsudski zaś był reprezentantem idei dawnej Rzeczpospolitej, w której łączono w sobie wiele elementów narodowych aby powstał jeden element państwowy: Rzeczpospolitanin). Imperium niosące z ludom z nami sąsiadującym wolność i braterstwo w miejsce ucisku i strachu.




W tym też celu Polska musi mieć silną armię stojącą z dala od rozgrywek politycznych oraz niezależną politykę zagraniczną - niezależną zarówno od przetargów partyjnych jak i od zakusów obcych potęg. Siłę zaś wewnętrzną może Polsce zapewnić jedynie realizacja następujących haseł:

  1. Etyki katolickiej w życiu publicznym i prywatnym.
  2. Dopuszczenia najszerszych mas ludowych do współudziału w ustawodawstwie i kontroli rządu, przy jednoczesnym zachowaniu silnej i sprężystej władzy wykonawczej.
  3. Tępienia egoizmów klasowych. Polityka gospodarcza winna zmierzać do unarodowienia i pełnego wyzyskania wszystkich sił produkcyjnych Polski, w szczególności wszystkich zdolnych do pracy rąk ludzkich oraz usunięcia rażących różnic społecznych. Zadanie to nie jest możliwe do spełnienia bez ingerencji państwa, zmierzającej do podporządkowania tak ujętej polityce wszystkich partykularnych grup interesów.
  4. Zgodnego współżycia z mniejszościami słowiańskimi.
  5. Stopniowego usuwania nadwyżki mniejszości żydowskiej bez pogromów (temu chociażby celowi służył program odrodzenia państwowości żydowskiej w Palestynie - wówczas zdominowanej przez ludność arabską i kontrolowanej przez Brytyjczyków. Strona Polska w latach 30-tych mocno naciskała na Brytyjczyków, aby ci zezwolili ludności żydowskiej na przebywanie do Palestyny i tworzyli dla niej autonomiczne sektory w których tamci mogliby kultywować swoją tradycję i religię. Wspierano również tworzenie żydowskich organizacji paramilitarnych, jak choćby Betaru Władimira Żabotyńskiego, który był sformowany dokładnie na kształt Legionów Piłsudskiego (wysyłano do Palestyny również ogromne ilości uzbrojenia). Poza tym polsko-żydowska komisja w 1937 r szukała dogodnego miejsca pod ewentualną przyszłą kolonizację żydowską i na ten cel wybrano Madagaskar, który który wówczas należał do Francji. Nie udało się jednak doprowadzić do masowej emigracji Żydów ani do Palestyny ani na Madagaskar przed 1939 r. (Żydzi nie chcieli wówczas wyjeżdżać ani z Polski ani z Europy), a szkoda bo gdyby to się udało, to nie doszłoby do Holokaustu i potwornych niemieckich zbrodni na ludności żydowskiej).

Tutaj jednak należy wyjaśnić pewną kwestię, a mianowicie fakt że w taki oto sposób zwożeni do obozów koncentracyjnych byli Żydzi dopiero od stycznia 1942 r i dopiero wówczas byli mordowani na skale przemysłową, wcześniej przebywali zaś w gettach. Natomiast Polacy byli w ten sposób mordowani i wywożeni do obozów koncentracyjnych od września 1939 r.




PS. Kilka razy już pisałem o tym, że współczesna Polska jest czymś na kształt Italii sprzed wybuchu I Wojny Punickiej. Przyjazd prezydenta USA Joe bidena na Ukrainę i do Polski jest tego najlepszym dowodem. Pominięcie takich krajów jak Niemcy czy Francja do tej pory się nie zdarzało amerykańskim prezydentom odwiedzającym Europę Środkowo-Wschodnią, a nawet jeżeli by się zdarzyło, to pominięcie Wielkiej Brytanii już było jawnym sygnałem, że coś tutaj zaczyna się zmieniać. Ktoś kiedyś powiedział że nasze położenie geograficzne jest przekleństwem, ponieważ Polska leży pomiędzy dwoma wielkimi państwami - Niemcami i Rosją, leży w strefie zgniotu. To prawda, nasze położenie bywa przekleństwem, ale ale jednocześnie może stać się i staje się błogosławieństwem tak jak to ma miejsce obecnie. Położenie Polski i Ukrainy staje się przekleństwem kiedy Niemcy i Rosja są potężne i dążą do ekspansji, jest zaś błogosławieństwem gdy kraje te słabną, a my rośniemy w siłę i tworzymy wspólną ideę Międzymorza (jakkolwiek by ona nie wyglądała, czy to jako Unia Jagiellońska czy jako związek sojuszniczy państw naszego regionu). I tak właśnie dzieje się teraz. Jesteśmy Italią przed wybuchem Wojny Punickiej, a w zasadzie wojna to już wybuchła i czas znacznie przyspieszył do tego stopnia, że to, co wówczas trwało lat 20 - 30 teraz może trwać 5 najwyżej 10. 




USA bardzo nam w tym pomogą ponieważ mamy wspólne interesy. Amerykanom zależy na powstrzymaniu Chin i takim osłabieniu Rosji, aby nie była zdolna udzielić Chińczykom jakiejkolwiek pomocy w przypadku wybuchu poważnego konfliktu amerykańsko-chińskiego, a w tej kwestii Amerykanie zauważyli, że nie mogą liczyć ani na Francuzów ani na Niemców, a jedynym państwem który jest w stanie realnie sprzeciwić się Rosji i realnie dopomóc Ukrainie w toczącej się wojnie jest właśnie Polska. Przecież bez Polski Ukrainy już by nie było, nie byłoby bo wiem żadnej możliwości dostarczenia Ukrainie wsparcia w takiej ilości w jakiej to się odbywa obecnie. Gdyby Polska zachowała się zupełnie inaczej, gdyby dostarczała pomoc w takiej ilości, w jakiej dostarcza Francja czy Niemcy, gdyby udawała że pomaga a tak naprawdę przyglądała się jedynie jak ginie sąsiedni kraj, to Ukrainy już dawno by nie było. I znów wracamy do tej samej sytuacji o której pisałem jakiś czas temu, a mianowicie że bez Polski nie ma ani niepodległej Ukrainy ani Białorusi ani Litwy ani też Łotwy czy Estonii, natomiast utrata tych krajów i podbój ich przez Moskwę oznacza sprowadzenie Polski do roli małego kraju, pozbawionego jakichkolwiek ambicji i płynącego w głównym ścieku ruskiego miru. Brrr... niedobrze mi na samą myśl.

PS2: I jeszcze jedna niezwykle ważna rzecz, a mianowicie że po raz pierwszy od 500 lat Polacy nie muszą toczyć wojny o naszą wielkość własnymi rękoma, gdyż walczą za nas w tym momencie Ukraińcy. Jest to sytuacja która nie zaistniała od 500 lat (czyli od czasów wojen litewsko-moskiewskich w czasie których Koroniarze udzielali pomocy Litwinom w takiej tylko ilości, w jakiej byli gotowi to uczynić i ilu chętnych do takich wypraw zebrano). I to również pokazuje zmianę naszego paradygmatu geopolitycznego.Czas przyśpiesza, wojna punicka niedługo dobiegnie końca a Kartagina (Moskwa) już nigdy nie powróci do dawnej wielkości. Amen.





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz