Stron

niedziela, 5 marca 2023

PIEKŁO NIE ISTNIEJE!

 WSZYSCY JESTEŚMY ANIOŁAMI




Ciekawą kanał odnalazłem na YouTube, nosi on tytuł: "Wiedza ojca Pio" i prowadzony jest przez byłego jezuitę (odszedł z zakonu w 1982 r. po około czterech latach) Wiesława Matucha. Według tego, co opowiada, wychodzi na to że kontaktował się z ojcem Pio w Nowej Hucie pod Krakowem poprzez osobę pani Krystyny (zapewne medium gdyż spotkania z ojcem Pio jak również innymi duszami o których wspomina Wiesław Matuch, a które również schodziły się na te spotkania - odbywały się już po śmierci ojca Pio). Usłyszał odeń wiele informacji, zarówno o tym życiu tutaj na Ziemi, jak i tam w Zaświatach. Ponieważ część z tych przemyśleń jest bliska temu, co już kilkukrotnie na tym blogu pisałem, przeto pozwolę sobie streścić główny sens myśli ojca Pio wypowiadanych słowami pani Krystyny które zostały przedstawione na kanale Wiesława Matucha na YouTubie.




Otóż najważniejsza sprawa to Miłość. Siła wszechogarniająca i wszechjedyna, ale niestety często odrzucana przez nas żyjących tu na tym "łez padole". Jesteśmy tu powołani aby kochać i to kochać wszystkich ludzi bezinteresownie (nie tylko zresztą ludzi a wszystkie dusze) gdyż wszyscy pochodzimy od Boga. Niestety bardzo często jest to rzecz nie do udźwignięcia dla nas, nie potrafimy ludzi miłować za to że są, tylko za to kim są, albo czego dokonali. Bóg zaś (jak mówi ojciec Pio ustami pana Matucha) kocha nas całkowicie i bezinteresownie - bez względu na nasze grzechy czy słabości. Wiesław Matuch podczas jednej ze swych rozmów z ojcem Pio (prowadzonych w Nowej Hucie - rozmowy te trwały łącznie jak przyznaje Matuch jakieś 35 lat począwszy od 1978 lub 1979 r.) zadał pytanie czy Judasz jest w niebie? Bowiem według zbrodni jaką popełnił (wydania na śmierć Mesjasza/Zbawiciela) i jak bardzo Kościół czyni z niego kozła ofiarnego, wyglądałoby że znajduje się on w czeluściach piekielnych. Ojciec Pio stwierdzić miał jednak że Judasz jest w Niebie, owszem poddał się słabości, popełnił błąd (raczej niekoniecznie błąd, trzeba bowiem pamiętać że Jezus doskonale wiedział że musi umrzeć), ale to nie znaczy żeby musiał za niego cierpieć jakieś piekielne męki, tym bardziej że - jak twierdzi ojciec Pio - piekło nie istnieje. Piekło tak naprawdę jest w nas samych i to my tworzymy albo rzeczy niebiańskie albo piekielne. My sami, my... Aniołowie!

Wszyscy bowiem jesteśmy Aniołami, ale takimi, którzy zapragnęli żyć i doświadczyć potrzeby tworzenia z dala od bezpośredniej bliskości Boga. Bóg stworzył bowiem rzeczy idealne nie potrzebujące żadnych ulepszeń, ale jednocześnie powołując do życia poszczególne dusze anielskie (o tym, jak według relacji hipnoterapeutycznych rodzą się dusze w Zaświatach pisałem już w serii: "Umieramy i co dalej?") obdarzył je jednocześnie Wolną Wolą, a to oznaczało, że każda z tych dusz miała również możliwość sprzeciwić się Bożemu porządkowi. I tak też się stało, ogromna część dusz anielskich zapragnęła tworzyć własne światy, własne rzeczywistości na wzór tej idealnej rzeczywistości Boskiej. Tak powstał wszechświat, wszechświaty, światy równoległe, światy które już nie istnieją i te które istnieją obok naszego. Jest ich takie mnóstwo, że doprawdy trudno byłoby nawet spróbować podać jakąkolwiek maksymalną znaną nam liczbę. Wszystkie jednak te światy, wszystkie te porządki wytworzone z myśli anielskich dusz które zapragnęły tworzyć na wzór Boskiego oryginału,  wszystkie one mają jednak podstawową wadę - zaczęły się i kiedyś dobiegną końca, jak wszystko co materialne. A niestety będąc w oddali od Boga (mimo iż nasze dusze są nieśmiertelne) i nie mając bezpośredniego zasilania Bożej Energii, twory dusz anielskich wypadają jak koślawe odbicia Bożego planu (ojciec Pio porównać miał to do drzewa, którego odbicie widać w jeziorze - z tym że drzewo jest oryginalne a owo odbicie to tylko złuda, którą my odbieramy za rzeczywistość). Tak więc część Aniołów zapragnęła tworzyć na własną rękę z dala od Bożej pomocy, część im w tym pomagała lub też zapragnęła współdziałać, a część została po prostu odciągnięta od Boga aby zasiedliła te nierzeczywiste materialne wizje. Dlatego też pytania: gdzie był Bóg w Auschwitz lub gdzie był Bóg gdy mordowani byli ludzie podczas wojen - są źle postawione, bo to nie Bóg był sprawcą tych rzeczywistości, zostały one stworzone jako próbka możliwości anielskich dusz pozbawionych bliskości Boga




Ojciec Pio opowiadał również że Aniołowie ci nie byli w stanie stworzyć innej rzeczywistości, niż taka, w której aby wszystko podlegało pewnej równowadze, to jedni musieli zjadać innych, po prostu nie byli w stanie stworzyć systemu w którym ta wzajemna konsumpcja w materialnych rzeczywistościach nie byłaby potrzebna. I rzeczywiście jak przypatrzymy się dokładnie, to wszyscy w zasadzie stanowią wszystkich, zarówno istot anielskich (żyjących w tej materialnej rzeczywistości) jak i rzeczywistości wytworzonej z myśli Aniołów, czyli innymi słowy: zwierzęta zjadają się nawzajem, my ludzie też zjadamy zwierzęta, zjadamy rośliny, a gdy umieramy nasze ciała rozkładają się w ziemi użyźniając jednocześnie glebę i też stanowiąc pokarm dla żyjątek które w niej żyją. I tak ponoć jest w całym tym Wszechświecie i na innych Wszechświatach które stworzone zostały z anielskiej myśli oddalonej od Boga. A ponieważ my wszyscy jesteśmy istotami anielskimi, to im dalej oddalamy się od Boga, tym bardziej wpadamy w kołowrotek materialnej nierzeczywistości która nas przytłacza i której często nie jesteśmy w stanie zrozumieć i choć wszyscy szukamy piękna i dobra i wszyscy chcemy dobrze (bo tak jest, zobaczycie że nawet Stalin czy Hitler też chcieli dobrze, a jakie były tego efekty to już zupełnie inna sprawa), to często wydaje nam się jakbyśmy zapadali się w jakąś mulistą papkę z której nie ma ucieczki. Nie wszyscy jednak Aniołowie przybyli na te materialne rzeczywistości (te materialne wizje) powodowani chęcią czynienia własnych tworów lub też oderwania się od Boga, wiele dusz anielskich zostało do tego namówionych przez tych, którzy już się odłączyli wcześniej i którzy zapragnęli tworzyć samodzielnie. I te dusze według ojca Pio poczuły się oszukane, bo wpadły w karuzelę inkarnacyjną z której aby się wydostać, trzeba nauczyć się kochać wszystkie dusze bezinteresownie i umieć przebaczać - a to jest cholernie trudna sprawa. Nie wyrwiemy się bowiem z kotła inkarnacji, jeśli nie uświadomimy sobie tej oto prawdy, że rzeczywistość tutejsza jest nietrwała i i że aby wyrwać się z tego świata trzeba potrafić ujrzeć w innych ludziach winy istotach siebie samego z naszymi problemami z naszymi bolączkami i naszymi żalami. Pozornie nie jest to trudne w rzeczywistości jednak często niemożliwe przez kilkanaście a być może kilkadziesiąt kolejnych wcieleń.

Pozwolę sobie tutaj też na małą prywatę i opowiem o swoim doświadczeniu którego trochę się wstydzę. Mianowicie chodzi o to, że ja od najmłodszych lat swego życia jakoś nie czułem się dobrze na tym świecie, nie czułem się dopasowany, nie czułem że to jest to, co wydawało się że jest. I mimo że ojciec Pio również twierdzi (tak jak ja też wcześniej pisałem) że po każdej naszej fizycznej śmierci - a na tym świecie nie ma możliwości obyć się bez fizycznej śmierci, tak samo jak nie ma możliwości obyć się bez wzajemnego spożywania się organizmów - trafiamy do Nieba, które jest tylko i wyłącznie miejscem naszego odpoczynku i regeneracji przed kolejnym wcieleniem. Przygotowujemy się tam do nowego życia, choć (i też o tym pisałem kilka lat temu), tam nie ma przymusu, nikt nam nie powie że musimy ponownie się narodzić wtedy a wtedy, że musimy urodzić się w takim a nie innym ciele i że musimy zrobić to czy tamto, po prostu my sami dojdziemy do tego, że taka droga jest dla nas w tym momencie najlepsza i każdy nasz wybór będzie tylko i wyłącznie indywidualny i za nic (niestety) nie możemy nikogo obwiniać - prócz nas samych (ojciec Pio stwierdził również, że np. ci ludzie którzy zginęli w Auschwitz oni wcześniej wiedzieli że tam trafią i tam zginą i zgodzili się na to). Największy problem jest jednak wtedy, gdy już się narodzimy, bo my nie pamiętamy naszych własnych wyborów, nie pamiętamy tego, na co zgodziliśmy się i czego chcieliśmy będąc Tam, gdzie nie ma bólu i cierpienia i zdając sobie jedynie sprawę że ten wybór przybliża nas do osiągnięcia celu, jakim jest zakończenie naszej wędrówki na tym łez padole. Gdy się narodzimy często gdy spadają na nas jakieś ciężary życiowe, porażki albo inne tragedie zadajemy sobie wówczas pytanie "Boże dlaczego ja, dlaczego mnie to spotkało" i gdybyśmy tylko mogli przypomnieć sobie nasze wybory, to już byśmy nie zadali takich pytań. Naszym celem bowiem jest wyrwanie się z tego kręgu nierzeczywistych wizji anielskich i powrót do Domu czyli do Boga, ale nie da się tego uczynić bez zrównoważenia energii pozytywnej i negatywnej a potem eliminacji owych energii i zastąpienia ich bezwarunkową Miłością. Aby jednak zrównoważyć owe energie, musimy doświadczać i niestety doświadczamy całej palety materialnej nierzeczywistości która, opiera się przede wszystkim na bólu i cierpieniu.

Ja sam od moich najmłodszych lat życia czułem że jest coś nie tak, albo z tym światem, albo ze mną i nie potrafiłem wskazać źródła tego problemu. Robiłem wtedy rzeczy których dzisiaj trochę się wstydzę, gdyż mogłyby zostać odebrane jako początki choroby psychicznej. W każdym razie moi rodzice bardzo się martwili tym co robiłem, a miałem wtedy może pięć może sześć lat (nie pamiętam już dokładnie), w każdym razie nie mogąc zaakceptować swojego jestestwa i czując niedopasowanie do tego materialnego świata (dziś nie potrafię tego wyjaśnić w sposób jasny i zrozumiały) po prostu uderzałem głową w ścianę a czasem w podłogę. I czyniłem tak kilka razy dziennie przez jakiś czas, a czułem wtedy pewną ulgę. W każdym razie rodzice byli przerażeni moim zachowaniem, a ponieważ była to końcówka lat 80-tych, raczej wtedy nie myślano o jakichś tam psychologach, zresztą wyszedłem z tego i stałem się normalny 😉.

Ojciec Pio podkreśla również (o czym mówi w swych filmikach na YouTubie Wiesław Matuch), że to, co zabija nas od środka, co nas niszczy, co powoduje że czujemy się jakbyśmy pogrążali się w jakiś piekielnych odmętach, to jest uczucie zazdrości i nienawiści. Owe uczucia bowiem automatycznie uniemożliwiają nam ujrzenie w innych ludziach nas samych zrozumienie ich i pokochanie takimi, jakimi są - tak jak my, anielskimi istotami, zwabionymi tutaj i oderwanymi od Bożej bliskości. Natomiast ojciec Pio twierdzi że najpotężniejszym lekarstwem dla naszej obolałej duszy, jest Przebaczenie. Przebaczenie ma bowiem nieprawdopodobną siłę i moc a jest tożsame z Miłością i w zasadzie wywyższa nas w naszej drodze inkarnacyjnej o kilka być może nawet kilkanaście etapów. Przebaczenie jest prawdziwym balsamem dla naszej duszy, jest wybawieniem i wyczekiwanym spełnieniem naszego często ciężkiego żywota. Ci, którzy potrafią zdobyć się na wybaczenie drugiej osobie popełnionych przez nią grzechów i sami poprosić o wybaczenie naszych grzechów, są w zasadzie bardzo blisko wyjścia z tej inkarnacyjnej niewoli i powrotu do Domu.


POGODZENIE SUŁTANKI HURREM Z MAHIDEVRAN



Ojciec Pio jednak twierdzi że pomimo tego iż jesteśmy oddaleni od Boga (teraz jak sobie przypominam jak spisywałem te zapiski hipnoterapeutyczne, to rzeczywiście bardzo niewiele osób po śmierci, będąc już w Zaświatach twierdziło, że miało możliwość zbliżyć się do obcości z Bogiem, oni nie twierdzili że widzieli Boga, oni tylko czuli tę obecność nieprawdopodobnej Miłości i... muzyki - jak twierdzili wszystko utrzymującej, dlatego też kiedyś napisałem że prawdopodobnie Bóg jest muzyką) to tutaj na tym świecie każdy ma swojego Przewodnika zwanego też Aniołem Stróżem i bezpośredni kontakt z Bogiem, który jednak polega na tym, że my indywidualnie musimy poprosić o wsparcie (bo jak twierdził ojciec Pio, Bóg stworzył świat doskonały raz, stworzył dusze i obdarzył je Wolną Wolą i od tej pory się nie wtrąca... chyba że będziemy go potrzebować, ale niestety musimy o to poprosić czy też bardziej adekwatnie byłoby stwierdzić - zakomunikować że tej pomocy potrzebujemy). Wszystkie nasze grzechy, nawet najcięższe będą wybaczone, bo Bóg kocha nas bezinteresownie za sam fakt że w ogóle jesteśmy. Tylko najpierw, nim wrócimy do Domu, to to, czego dopuściliśmy się w naszych materialnych żywotach będziemy musieli wypracować tam, w tym Niebie do którego trafimy aby przygotować się do kolejnego żywota. Tam czasem jesteśmy pozbawieni kontaktu z naszą grupą docelową z naszymi najbliższymi z którymi tutaj inkarnujemy, dzieje się tak, kiedy dopuściliśmy się nieprawdopodobnie wielkich zbrodni, ale kary w tamtym miejscu nie ma, tam jest odpoczynek i regeneracja, tam trafiasz do swojego wcześniej przygotowanego przez siebie świata (może to być na przykład domek w środku lasu, albo jakaś inna wizja, której doświadczyliśmy fizycznie i która bardzo nam się spodobała i zapadła w pamięć do tego stopnia, że zapragnęliśmy ją odtworzyć w Zaświatach). Oczywiście dusze przygotowują się również do kolejnego wcielenia, ale prawdziwa kara i prawdziwa zapłata czeka nas ponownie w tym materialnym świecie, w tej materialnej wizji do której znów trafimy gdy narodzimy się fizycznie. Będziemy musieli wówczas zebrać tą ilość negatywnej energii, którą wytworzyliśmy w poprzednim życiu i doświadczyć tego cierpienia które daliśmy innym na własnej skórze, a potem wybaczyć tym wszystkim, którzy nam to zrobili - i na tym właśnie polega wyjście z kręgu internacyjnego według ojca Pio.


Po więcej informacji zapraszam na kanał Wiesława Matucha na YouTubie.



7 komentarzy:

  1. O rozmowach w Nowej Hucie pierwszy publicznie odważył się opowiedzieć Pan Sławek Piwowarczyk. To on wspomniał w którymś momencie o Wiesławie, który wie o wiele więcej od niego i tak zaczęła się "kariera" internetowa Pana Matucha. Jeśli się słucha obu tych panów to można się zdziwić, bo w sumie nie mówią tego samego, ale pamiętajmy, że Ojciec Pio dostosowywał się do świadomości osoby, z którą rozmawiał, a Pana Sławka widocznie interesowały trochę inne rzeczy niż Wiesia. Ja trafiłam na sprawę rozmów na samym początku więc gdyby ktoś chciał zaznajomić się z tym tematem to pozwalam sobie umieścić kilka linków:
    Pan Sławek, od którego wszystko się zaczęło (szkoda, że zlikwidował u siebie filmik ze świadectwem swojej żony i wspomnieniami samej Pani Krystyny, jak to się zaczęło):
    https://www.youtube.com/watch?v=p1Zdq1zgcmI&list=PLn1we_I7CGwiUhnAqkxB3h0VeU582H5Ux
    Jeśli ktoś chciałby kupić książki:
    https://systemmilosciwiesia.pl/sklep/
    lub tylko odsłuchać:
    https://www.youtube.com/watch?v=5pQXP5x2cJY
    Wiesiu kiedyś często wspominał o hinduizmie i swoim przyjacielu - Kubie, który też zaczął prowadzić kanał:
    https://www.youtube.com/watch?v=w_PAjHyIoxM
    Pozdrawiam wszystkich serdecznie
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wyjaśnienie, ja sam traciłem na ten kanał dopiero niedawno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytanie na ile te przekazy są wiarygodne. Każdy może powiedzieć, że rozmawiał z o. Pio, św. Teresą czy nawet z samym Bogiem lub bogami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałem, ale co Fox, są na tym świecie zjawiska które się fizjologom nie śniły 😉. Zresztą nie sadzę aby pan Matuch zmyślał czy konfabulowal. Ja sam przeżyłem różne sytuacje w życiu które miały ogromny związek z oddziaływaniem tzw.: zjawisk nadprzyrodzonych, o niektórych nawet opowiedziałem, jak choćby to, iż przypomniałem sobie swoją śmierć z poprzedniego życia i to dopiero w wieku... 25 lat. Uwierzyłbyś? Ja też byłbym sceptyczny, ale to jest tylko moje życie i moje wspomnienia i ważne są tylko dla mnie. Inni i tak mogliby uznać że to i tak zwykle ściemnianie.

      Usuń
    2. Też miewałem do czynienia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi - doświadczałem niesamowitych zbiegów okoliczności, miewałem (bardzo, bardzo rzadko) sny o charakterze "jasnowidzenia", w starych budowlach (Mongolia, Armenia, Egipt) miałem wizje dotyczące przeszłości. Uwierzyłem też w reinkarnację. Ale też ostatnio robiłem sobie research, m.in. na podstawie tej serii książek:

      https://replika.eu/tytul/nawiedzenia-i-opetania/

      I wiem, że należy zachować duuuuużą ostrożność w kontaktach z siłami z zaświatów. Nawet jeśli dane medium nie jest oszustem, to i tak jest duże prawdopodobieństwo, że istota, z którą medium się kontaktuje nie jest tym, za kogo się podaje.

      Usuń
    3. Oczywiście masz rację, nikt nie jest alfą i omegą i nikt nie wie do końca jakie siły na nas tutaj oddziałują. Ale wiesz Fox, pamiętam że kiedyś będąc jeszcze dzieckiem i mając jakieś 5 lat przyśnił mi się sen, w którym anioł (lub postać przypominająca anioła ubrana w białą szatę i mieniąca się blaskiem) powiedział mi że jak skończę 25 lat to zginie mój ojciec. W sześć dni po moich 25 urodzinach mój ojciec zginął dość okrutną śmiercią, zgnieciony przez dwa autobusy. Skonał mi na rękach.

      I dopiero w jakiś czas potem przypomniałem sobie o śnie który miałem, będąc dzieckiem (bo ten sen oczywiście szybko wyleciał mi pierwotnie z głowy). Byłem zresztą totalnie rozbity i załamany, wydawało mi się że cały świat się zawalił i często pytałem się w myślach siebie samego, dlaczego to nie ja wtedy zginąłem.

      Trwało to może jakiś miesiąc, a potem... stop. Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl która brzmiała mniej więcej tak: "Słuchaj nic się nie stało, jest dobrze więc czym się martwisz". I wiesz, wydaje mi się że myśl ta była spowodowana właśnie przez mojego ojca. To było tak bardzo uspokajające że w zasadzie trudno to w ogóle z czymkolwiek porównać. W każdym razie ja od tamtej pory zacząłem sobie pewne rzeczy przypominać, zarówno poprzednią śmierć w tamtym wcieleniu (o której już pisałem też na tym blogu) jak również ową postać, która przepowiedziała mi śmierć ojca - wydała mi się ona kimś bliskim, kimś z kim byłem mocno związany zanim się narodziłem. Wiem, że to jest bardzo ciężko wytłumaczyć ale wydaje mi się że to była ostatnia osoba którą widziałem przed narodzinami na Tamtym Świecie.

      Usuń
    4. Niesamowita historia...

      Usuń