Stron

środa, 19 kwietnia 2023

SPANKING - OPINIE KOBIET

 CZYLI DLACZEGO WARTO

PRZYNAJMNIEJ RAZ W TYGODNIU

MOCNO WYSMAGAĆ KOBIECĄ SEMPITERNĘ?





 Dziś nieco na luzie, chciałbym zademonstrować opinie kobiet, które opisują korzyści jakie przynieść może stosowanie dyscypliny domowej przez ich mężów lub partnerów, a które definiuje się częstą (przynajmniej raz w tygodniu) praktyką klapsów. Ja sam już kilkukrotnie wcześniej pisałem o korzyściach dla związku płynących ze spankingu, lecz dziś głos postanowiłem oddać tym z kobiet, które są pod tym względem znacznie bardziej zaawansowane niż ja i moja partnerka, chodź jak przynajmniej niektóre z nich przyznają - w życiu zawodowym są zupełnie niezależne i często nikt by nie uwierzył w to, że w domu dostają klapsy od swych mężów za jakieś drobne przewinienia. A one wręcz pokochały taki sposób dyscypliny domowej i otwarcie twierdzą że nie są już w stanie powrócić do innej formy (tzw. "normalnej") związku i polecają taki właśnie sposób praktykowania posłuszeństwa (bo przede wszystkim wymaga to uznania nad sobą całkowitej kontroli swego mężczyzny) innym kobietom. Zapraszam zatem do lektury, należy jednak pamiętać że większość tych kobiet pragnie pozostać anonimowa i często nawet ich najbliższe otoczenie (w tym przyjaciele) w ogóle nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w ich rodzinach i jak wygląda rzeczywiście związek w którym kobieta uznaje nad sobą całkowitą władzę swego mężczyzny.





JAYLA


 Czuję się uległa. (...) Jeśli ustaliłeś uzgodnione zasady lub wytyczne dotyczące tego, jak prowadzisz swoje małżeństwo, a ona zgodziła się na dyscyplinę (jednorazowa zgoda i więcej nie jest potrzeba), to postępuj zgodnie z nią. Zasady mogą obejmować ogólny brak szacunku. Żonie może się to wydawać arbitralne, ale mąż ma nie tylko prawo, ale i OBOWIĄZEK, aby poprowadzić swoją żonę/dom w kierunku, który uzna za stosowny. Zostaniesz osądzony za prowadzenie swojej rodziny, więc nie wycofuj się.

Każda żona żyjąca w małżeństwie z dyscypliną domową powie ci, że dyscyplina nie jest dobrowolnie chciana lub akceptowana w danej chwili. Zwykle po gorącej wymianie zdań, wzmożonych uczuciach lub uczuciach intensywnego zaangażowania w punkt widzenia następuje klaps. W takich momentach nie lubię zbytnio moich klapsów, ponieważ myślę, że on się myli, a ja mam rację. Najlepsze, co mogę wyjaśnić, to to, że klapsy są rodzajem psychologicznego połączenia, które szybko łagodzi emocje obu zaangażowanych stron i przywraca równowagę patriarchalnego małżeństwa. Szybko też przywraca żonę do uległości, a męża wzmacnia w jego męskość. Przynajmniej takie jest moje niewykształcone przypuszczenie na temat magii klapsów w małżeństwie. Biorąc to pod uwagę, często nadal jestem zdenerwowana i nadąsana po intensywnym laniu. Przynajmniej przez jakiś czas.

Właśnie wczoraj wieczorem rozmawiałam z moim mężem i zapytałam, czy kiedykolwiek czuł się źle, i czy zauważył, czy czasami nadal jestem nadąsana lub zdenerwowana po laniu, którego nie uważałam za szczególnie sprawiedliwe? Powiedział mi, że tak, zauważa i nie, wcale go to nie obchodzi! Byłam trochę zszokowana. Powiedział mi, że moje uczucia nie są jego zmartwieniem. Prawe przewodnictwo i prowadzenie mnie i naszej rodziny to jego najważniejsze priorytety.

Żeby było jasne, mój mąż jest bardzo miły i wrażliwy na moje uczucia. Jest dla mnie więcej niż słodki i robi dla mnie więcej, niż szczerze czuję, że ja robię dla niego. Jest czuły, kochający i cierpliwy. A moje dzieci i wszyscy, których znamy, postrzegają go jako hojnego i honorowego człowieka. Jednakże, kiedy hańbię nasze małżeństwo tak, jak ON to widzi (a nie tak, jak ja to widzę), to jestem poprawiana. I często moje uczucia "urazy", "złości" lub "zranienia" są właśnie tym uczuciem. A uczucia są ulotne, nieprzewidywalne, ciągle się zmieniają. Dlatego to mężczyźni rządzą w małżeństwach. Bowiem nie kierują się ani nie rządzą uczuciami.

Wynik jest taki…. Postrzegam i szanuję mojego męża jako autorytet, nawet jeśli "rani moje uczucia", co często zdarza się w momencie słownej korekty lub czasami przerażającego lania. Moim zdaniem, jeśli będziesz działać z przekonaniem i wykonasz uzgodnione klapsy (nawet jeśli ona jest niechętna), to ogólnie będzie cię szanować.

Pozwól, że coś ci doradzę, nie powinno cię obchodzić jak bardzo twoja żona jest "uległa". Wciąż bowiem pozostaje kobietą i wymaga ciągłego poprawiania. Możesz nie dostrzegać buntu, jaki mój biedny mąż czasami widzi w stosunku do mnie, ale zaufaj mi, przejawia zachowania, z których nie jesteś zadowolony. Jej niechęć do korygowania w ogóle wiele mi mówi. TO TYLKO MOJA OPINIA, ale myślę, że manipuluje tobą i może potrzebować długoterminowej korekty za upokarzanie swojej postawy. JA nie mogę dyktować MOJEJ dyscypliny. Mąż jest dla mnie autorytetem i to ON dyktuje, co jest najlepsze. A twoja żona zachowuje się jak księżniczka, która potrzebuje tygodnia bolesnych klapsów tylko po to, aby utrzymać ją na właściwej drodze. Możesz zacząć to wprowadzać, dopóki nie zobaczysz przemiany jej serca.

Pamiętaj, jeśli naprawdę jest uległa, to wyraźnie rozumie, że to Ty rządzisz i musi połączyć swoją wolę z Twoją. Wygląda na to, że potrzebuje DUŻO klapsów, żeby to zrozumieć. Ktoś, kto głosi, że jest na dobrej drodze do tego, czego Pan pragnie w domu i małżeństwie, jest zwykle tak zboczony, że nie widzi błędu na swojej drodze wynikającego z braku pokory. Wlej w nią pokorę!

Mój mąż ma jasne oczekiwania co do mojego zachowania itp. i w większości całkowicie się z nim zgadzam i jestem mu posłuszna. Są jednak chwile, kiedy mu się sprzeciwiam. Czasami wynika to z czystego zapomnienia lub bycia pochłoniętym chwilą. Nie lubi przekleństw i czasami pozwalam, by słowo przekleństwa się wymcknęło ponieważ pasuje do narracji w danej chwili, a on albo komentuje od razu, żeby przestać, albo później, kiedy o tym wspomina, następuje rachunek sumienia.

Mam też obowiązek przestać się kłócić, komentować, generalnie kontynuować, kiedy mój mąż wypowiedział w jakiejś sprawie ostatnie słowo. Są jednak chwile, kiedy po prostu muszę się w nie wcisnąć ostatnie słowo! To mu nie pasuje. Postrzega to jako całkowite nieposłuszeństwo i jest odpowiednio traktowane.

Nigdy otwarcie nie próbuję lekceważyć mojego męża i okazywać mu nieposłuszeństwa, ale są chwile, kiedy robię to nieumyślnie. Pewnie zastanawiacie się, jak radzi sobie z moim nieposłuszeństwem poza karą słowną?! No ogólnie to on mnie bije. Mamy małżeństwo z dyscypliną domową. Oznacza to, że podążamy za małżeństwem patriarchalnym, tak jak jest to opisane w większości doktryn religijnych. Aby utrzymać ten rodzaj małżeństwa na dobrej drodze, wspólnie zgodziliśmy się, że tego właśnie chcemy i uważamy, że jest to najlepsze dla nas obojga. Jestem dyscyplinowana (lanie) za dowolną liczbę zachowań i jest to całkowicie prywatne pomiędzy nami. Klapsy nie zdarzają się cały czas, ale kiedy już się zdarzają, są szybkie, bolesne i zdecydowanie przywracają nasze małżeństwo na właściwe tory. Jesteśmy zupełnie normalną parą, która nie traktuje tego jako jakiegoś dziwnego fetyszu. To ścisła dyscyplina i dziwnie tworzy to szalone, ale silne małżeństwo.

Klapsy, nie zawsze, ale zwykle, zdarzają się wtedy, gdy mój mąż widzi wzorzec lekceważenia jego zasad lub naginania ich na moją korzyść. Natychmiast da klapsa, jeśli okażę mu całkowity brak szacunku. Brak szacunku kobiety do mężczyzny jest zabójcą wszystkich małżeństw. Mężczyźni zostali tak zaprogramowani, aby wierzyli, że każdy dotyk kobiet czyni ich oprawcami. Ale mężczyźni zostali wepchnięci do tego regulowanego pudła, w którym tak naprawdę nie rządzą swoimi domami, ich żony nie są im posłuszne, ich dzieci odpowiadają bardziej mamie jako szefowi gospodarstwa domowego niż im. To jest tak niezsynchronizowane z naturalnym porządkiem rzeczy. Nie wiesz, jakie są piękne możliwości, dopóki nie włączysz klapsów. I dopóki nie zanurzyłeś palca w możliwości, że możesz działać w prawdziwym patriarchalnym małżeństwie, w którym mąż ma władzę nad swoją żoną we wszystkim.

Myślałam, że byliśmy wcześniej całkiem dobrym małżeństwem, ale on tak nie uważał. Powiedział mi: "jeśli to zrobimy, chcę mieć pełną kontrolę". Więc zgodziłam się na 6 miesięcy związku z dyscypliną domową. Gdy jednak minęły 4 miesiące, mój mąż powiedział mi, że nigdy już nie wróci do naszego poprzedniego związku. Poczuł się bliżej mnie, poczuł się bardziej jak mężczyzna, bardziej kontrolował mnie i moje zachowania, bardziej kontrolował całą naszą rodzinę, był bardziej we mnie zakochany, opiekuńczy, odzyskał energię seksualną, czuł się bardziej pewny siebie poza naszym domem w pracy itp. (w której zawsze był bardzo pewny siebie i odnosił sukcesy, ale coś się w nim zmieniło, by być jeszcze bardziej).

Nigdy nie chciałam rezygnować z lania, kiedy denerwowałam się dyscypliną, którą czułam że jest niesprawiedliwa, ale przyzwyczaiłam się do rezygnacji z kontroli w naszym małżeństwie. To było szalone! I zawsze myślałam o nas przede wszystkim jako o małżeństwie patriarchalnym. Ale pozwól, że opowiem ci o kilku zachowaniach, które zrobiłam, aby dać ci wyobrażenie o tym, jak doszliśmy od przeciętnego małżeństwa do cholernie dobrego/wspaniałego związku.

Denerwowałam się i byłam poirytowana  przez cały dzień i noc. Albo dlatego, że byłam zmęczona, albo mój mąż coś powiedział, albo dzieci zachowywały się w określony sposób. Mogłabym się wściekać i denerwować z powodu rzeczy, które nie miały nic wspólnego z moim mężem, ale on brał na siebie cały ciężar. Czasami wdawałam się w spory o coś głupiego i zamiast o tym mówić, mogłam to ciągle eskalować. Potem unikaliśmy prawdziwych rozmów przez około 3-4 dni poza tym, co musieliśmy omówić.

Zwykle jestem bardzo niezależna, więc jeśli nie łączyłam się z mężem podczas jego i mojego dnia w pracy, byłam zadowolona, ale jemu się to nie podobało. Chciał więcej kontaktu. Wykonywałam większość obowiązków domowych, ale jeśli miałam ochotę dać mu znać, jakie to niesprawiedliwe (mimo że on pracuje bardzo ciężko, długo i załatwia wszystkie nasze dodatkowe rzeczy), to to robiłam. To były takie typowe sprawy małżeńskie. A dzięki dyscyplinie domowej mój mąż położył temu kres i nie tylko temu. Czuł też, że muszę bardziej skupić się na naszym życiu seksualnym, a nie tylko robić to, kiedy najdzie nas nastrój (nawiasem mówiąc, dyscyplina domowa troszczy się o to za ciebie, ponieważ gdy mężczyzna przeciągnie cię przez kolano, żeby dać ci klapsa, masz ochotę zedrzeć z niego ubranie przez następny tydzień lub coś koło tego… zaufaj mi!)

Mówię ci to wszystko, ponieważ jesteśmy najbardziej typowymi ludźmi, jakich spotkasz. Mówiłam to już wcześniej i powiem to jeszcze raz, z dyscypliną domową mój mąż jest bardzo zainteresowany mną, bardzo zestrojony ze mną i tym, co się dzieje, a ja nawet nie wiedziałam, że chcę tego poziomu połączenia, dopóki go nie mieliśmy i to sprawiło, że poczułam się tak szczęśliwa. Przestałam szukać zewnętrznych źródeł potwierdzenia własnej osoby w pracy, na Facebooku, u znajomych czy w innych miejscach i czuję się po prostu związana z moim mężczyzną w sposób przypominający nasze pierwsze spotkanie i zakochanie. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć, po prostu musisz tego doświadczyć.

Nie wiem, dlaczego klapsy nam to zrobiły. Wierzę, że powoduje to, że przyjmujesz to, czego Bóg chce, abyś miała w swoim małżeństwie męża na czele, żonę pod jego władzą i życia zgodnie z wypróbowanym i prawdziwym sposobem, w jaki małżeństwo powinno być prowadzone. 

Oto główne zmiany, które wykraczają poza nasze normy od samego początku:

Mój mąż bardziej zaangażował się w nasze małżeństwo (szybciej wraca do domu po pracy i woli spędzać czas z nami niż wychodzić z kolegami do pubu), a ja martwię się jak go uszczęśliwić (zawsze witam go z uśmiechem na ustach, całuję i pytam jak minął mu dzień). Zachowanie naszych dzieci znacznie się poprawiło i wydają się być super (SUPER) zadowolone i szczęśliwe (choć nic nie wiedzą o naszym sekrecie w postaci domowej dyscypliny i klapsów jakie mama dostaje od taty). Obcy ludzie komentują też jak bardzo jesteśmy w sobie zakochani. Nasze dzieci zawsze przewracają oczami, że za często się całujemy, ale wiem, że to lubią. Mój mąż powiedział mi, że dzięki dyscyplinie domowej czuje się nadzwyczaj pewnie w swoim życiu biznesowym.

Z klapsami dojdziesz do słodkiego miejsca, które wydaje się właściwe. PROSZĘ WPROWADŹ TO W SWOJE ŻYCIE. CZĘSTO jestem bita. Mąż ma nade mną władzę. Mam głos w naszym domu i małżeństwie, ale mój mąż wie, kiedy muszę to zakończyć i ma pełną kontrolę nad tym, jak i kiedy dyscyplina jest stosowana. Jak pokazuje ta historia, poprzez praktykę bicia i dyscyplinę domową mój mąż przejął kontrolę nad naszą rodziną i naszym małżeństwem dla większego dobra i wszyscy na tym skorzystaliśmy. Dobrze jest być żoną z klapsami i już nigdy, ale to NIGDY z tego nie zrezygnuję.





KARINA 


 Mój mąż jest Głową Domu, rządzi stabilnie, troskliwie i odpowiedzialnie, ustala zasady, standardy i granice, trzyma mnie w ryzach oraz poprawia i karze mnie kiedy trzeba. W zależności od sytuacji i mojego wykroczenia, dyscypliną może być wszystko, od dezaprobującego spojrzenia lub surowej werbalnej korekty, poprzez surową naganę, podkreśloną przez kilka mocnych klapsów w mój ubrany tyłek lub nagie udo, aż po pełne klapsy z gołym tyłkiem.

Jestem szczęśliwa, że ​​mam dobrego, kochającego i troskliwego męża, który jest surowy i nie toleruje nieposłuszeństwa i złego zachowania, ale jest sprawiedliwy i nie karze mnie, chyba że na to zasługuję, więc to nie jest "zła rzecz".

Oczywiście nie jest przyjemnie zostać ukaranym za moje złe zachowanie, a szczególnie nieprzyjemnie jest odsłonić pupę i dostać klapsa paskiem, który zadaje szokująco ostry i intensywny ból i sprawia, że ​​moje pośladki są obolałe co najmniej przez kilka dni. Jednak sama natura kary jest nieprzyjemna i bolesna i dobrze sprawdza się jako moderacja i korekta mojego zachowania. Surowe lanie, kiedy byłam niegrzeczna, jest również pokutą, która oczyszcza mnie z poczucia winy, więc dobrze jest, aby mój szacunek do samego siebie został surowo i zasadniczo ukarany za moje wykroczenia, a mój mąż trzymał mnie w ryzach i dawał mi klapsy surowo z paskiem. Jednocześnie mój mąż zawsze zapewnia mnie, że pod jego władzą jestem bezpieczna i nie zrobi mi krzywdy.

Czuję się komfortowo dzieląc się moimi doświadczeniami jako żona w szczęśliwym i dobrze funkcjonującym małżeństwie przestrzegającym Dyscypliny Domowej, ponieważ bycie zdyscyplinowaną żoną nie jest powodem do wstydu. Gdybym była niezdyscyplinowaną żoną, miałabym wiele powodów do wstydu. Mimo to, na szczęście, jestem tak uprzywilejowana, że ​​mam dobrego i troskliwego męża, który rządzi stabilnie, odpowiedzialnie i mądrze, dobrze się mną opiekuje i przywraca mnie w bezpieczne miejsce, kiedy działam i źle się zachowuję.

Jest surowy, ale także sprawiedliwy, opiekuńczy i kochający, więc cieszymy się szczęśliwym i harmonijnym małżeństwem, o ile dobrze się zachowuję i nie zapominam o manierach. Kiedy tak się dzieje, znika harmonia i szczęście, a pojawia się płacz, surowe słowa i bolesna kara, ale tylko na chwilę. Kary są równie szybkie i natychmiastowe, jak nieuniknione i surowe, a kiedy się skończą, to się skończą i wrócimy do naszej szczęśliwej i harmonijnej normalności.

Inni ludzie powiedzą ci, że to znęcanie się i przemoc, gdy mąż daje żonie klapsy za złe zachowanie, i że szaleństwem jest podporządkowanie się władzy męża i domaganie się od niego ukarania. Nie wątpię, że inne pary mogą być razem szczęśliwe bez włączania Dyscypliny Domowej do swoich małżeństw, ani też nie wątpię, że istnieją kobiety, które są tak wyjątkowo dobre, że potrafią dobrze się zachowywać i uszczęśliwiać swoich mężów bez wymierzania im klapsów od czasu do czasu. Chcę tylko powiedzieć, że dla mnie i mojego męża Domowa Dyscyplina zadziałała wyjątkowo dobrze i zagwarantowała szczęście i harmonię, dlatego ośmielam się polecić ją innym parom.

 



JELENA


 Do dziewcząt i kobiet tak - Bóg uczynił nas uległymi i mamy wbudowaną potrzebę dyscypliny a nasze pośladki zostały stworzone do klapsów. Mężczyźni powinni dominować i tak powinno być zawsze. Oto jak wygląda nasz rytuał dyscypliny:

Kiedy złamię ustaloną przez mego męża zasadę, zapraszam nie do naszej wykończonej przez niego piwnicy (najczęściej o godzinie 22:00). Tak więc około 21:40 sprawdzam czy dzieci dobrze śpią, aby nas nie usłyszały. Czasami mąż mówi mi, w co mam się ubrać albo co zabrać do piwnic (ubieram się najczęściej wystrojona - zwłaszcza w sukienkę, pończochy i pas do pończoch, oraz szpilki). Mąż bije mnie ręką, szczotką do włosów, paletka do ping-ponga albo paleta z moim imieniem. Oczywiście nie wolno mi się spóźnić (spóźnienie doprowadziłoby do silniejszych i liczniejszych klapsów, chyba że któreś z dzieci by się obudziło). Mąż zawsze czeka na mnie w piwnicy, siedząc na swoim krześle na którym wymierza mi klapsy. Oczekuje, że stanę przed nim i nie powiem ani słowa gdy zacznie mnie besztać. Następnie zdejmuje mi spodnie / sukienkę / spódnicę i majtki. Następnie klepie mnie obiema rękami po udach jako sygnał, żeby do niego podejść i położyć mu się na kolanach. Chwyta moją prawą rękę i przyszpila mi za plecami, a następnie wymierza klapsy - mocno i szybko w jeden pośladek - bez rozgrzewki. A potem drugi pośladek . Tam i z powrotem.

Po klapsach pozwala mi zsunąć się ze swoich kolan i każe tańczyć z odkrytymi i piekącymi pośladkami. Potem rozkłada ramiona i przytula mnie do siebie. Całujemy się namiętnie, a on szepcze mi do ucha jak bardzo mnie kocha i jak jest ze mnie dumny. Potem zbieram swoje ubrania i odnoszę je. Kiedy wchodzimy po schodach na piętro naszej sypialni, on idzie kilka kroków za mną, mając bezpośrednio przy twarzy moje czerwone od klapsów pośladki. W naszej sypialni każe mi dokończyć rozbieranie się (oprócz pończoch i pasa do pończoch). Wejść na łóżko na rękach i kolanach - potem zgiąć  łokcie - głową w dół, tyłek w górę. Następnie on rozbiera, się a ja czuję jak we mnie wchodzi jego sztywny członek. Kilka ruchów i poczuł ulgę. Potem leżeliśmy w objęciach aż do rana.






Na dziś to tyle!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz