Stron

czwartek, 15 lutego 2024

PIERWSZE" ODKRYCIE AMERYKI - Cz. III

CZYLI JAK WŁADCY MUCHOMORZA DOTARLI DO NOWEGO ŚWIATA





HALFDAN JASNOWŁOSY
Cz. II





 Począwszy od VII wieku nieustannie trwał przygraniczny konflikt sasko-frankoński, a granica Franków na Renie i w Austrazji (czyli obszar Nadrenii oraz północnej Lotaryngii i Szampanii) był nieustannie najeżdżany przez saskich wojowników. Gdy w 751 r. władcą Franków został pierwszy przedstawiciel rodu Karolingów - Pepin Krótki (obaliwszy wcześniej ostatniego Merowinga, Childeryka III - jednego z tzw. "leniwych królów" jak potem nazwała ich historiografia francuska i belgijska, którzy wiedli wygodne życie, zaś realne rządy pozostawiali w rękach swoich majordomów. Tak się akurat złożyło, że od 680 r. w Austrazji, a od 687 we wszystkich dzielnicach państwa Franków władzę tę pełnili przedstawiciele rodu Karolingów, pierwszym z nich był zaś Pepin z Herstalu - dziad Pepina Krótkiego i pradziad Karola Wielkiego), planował on podbój kraju Sasów, ale planów swych nie spełnił. Dopiero gdy pełnię władzy przejął jego 24-letni starszy syn Karol w grudniu 771 r. (zgodnie z frankijskim zwyczajem Karol panował wraz z młodszym bratem - Karlomanem od października 768 r., a zwyczaj ten polegał na tym, że Frankowie nie zostawiali tronu najstarszemu synowi, czyli nie praktykowali primagenitury, a władzę - mniej lub bardziej po równo - dzielili pomiędzy wszystkich swych synów. I zasada ta tyczyła się nie tylko władców ale i zwykłych poddanych, którzy swój majątek dzielili zawsze w ten właśnie sposób), Karol mógł wreszcie skierować swój wzrok w stronę Sasów. Wiosną 772 r. organizuje wielką wyprawę przeciwko temu ludowi. Zdobywa saską twierdzę Syburg nad Ruhrą, natomiast w rejonie Heresburga każe ściąć i zabiera ze sobą święte drzewo Sasów - Irminsul. Licząc że przez jakiś czas powstrzyma to łupieżcze napady Sasów na ziemie nadreńskie, Karol powrócił do Akwizgranu, ale z nastaniem wiosny roku następnego, tym razem to Sasi zaatakowali, biorąc sromotny odwet za zniszczenie ich Świętego drzewa. Splądrowali dzisiejszą Hesję, a w bazylice Fritzlar urządzili sobie stajnię dla swych koni (wcześniej zamordowali tamtejszego biskupa, przybijając go za ręce i nogi do drzwi owej bazyliki).

Najazd ten był jawnym rzuceniem wyzwania nowemu władcy państwa Franków, ale Karol nie mógł od razu interweniować. Zajmowały go bowiem rzeczy znacznie poważniejsze. Oto bowiem w Italii, w Królestwie Longobardów, schronienie uzyskała małżonka zmarłego w grudniu 771 r. Karlomana - Gerberga. Zabrała tam również swego syna (i potencjalnego konkurenta do władzy po swym ojcu) - młodziutkiego Pepina (a król Longobardów - Dezyderiusz dawał niedwuznacznie do zrozumienia, że gotów jest pomóc młodemu Pepinowi w odzyskaniu władzy w Królestwie Franków). Co prawda Karol żonaty był z córką Dezyderiusza - Desiree, ale pomiędzy oboma królestwami od dawna nie układało się dobrze - choć do pełnej zgody dążyła matka Karola i żona Pepina Krótkiego Bertrada (zwana też Bertą). Od czasu bowiem gdy wojska króla Aistulfa zdobyły Rawennę (likwidując ostatecznie bizantyjski egzerchat Rawenny w 751 r.), papieże w Rzymie nie mogli już czuć się bezpiecznie. Nie mogli również orientować się na Konstantynopol, jako siłę zdolną obronić ich przed zalewem barbarzyńskich Longobardów (wschodni Rzymianie, czyli Grecy bizantyjscy wówczas mieli inne sprawy na głowie, jak wojny z Arabami, z Bułgarami, czy też kwestie światopoglądowo-religijne, związane z prześladowaniem zwolenników kultu ikon - o czym pisałem w poprzedniej części). Jedyną nadzieją dla papiestwa było oparcie się o władców zachodnich królestw, z których najpotężniejszym bez wątpienia byli wówczas Frankowie. Już papież Grzegorz III (pontyfikat w latach 731-741) jako pierwszy zaczął wysyłać sygnały do majordomusa Karola Młota (dziada Karola Wielkiego), sugerujące, że to w nim właśnie widzi obrońcę Stolicy Piotrowej. Wówczas jednak apele te nie uzyskały odzewu. Papież Zachariasz też aż do końca swego pontyfikatu (741-752) nie uzyskał wsparcia od Franków, dopiero z chwilą zdobycia władzy przez Pepina Krótkiego sytuacja zaczęła się powoli zmieniać. Król Pepin spotkał się z nowym papieżem Stefanem II w Ponthion (w styczniu 754 r.) i obiecał mu tam swoje poparcie oraz ewentualną pomoc militarną w przypadku zagrożenia Rzymu ze strony Longobardów (potwierdził to w kwietniu tego roku na zgromadzeniu w Quierzy).

W 755 r. Pepin wyprawił się zbrojnie przeciwko Aistulfowi, obległ go w Pawi (w północnych Włoszech) i zmusił do opuszczenia zagarniętych wcześniej ziem Egzerchatu Rawenny i zwrotu tych terenów papieżowi. W roku następnym musiał jednak Pepin ponowić swą wyprawę, ponieważ Aistulf po raz kolejny zagroził Rzymowi. Znów obległ go w Pawi i znów zmusił do tego co wcześniej (i oczywiście do dania zakładników, jako gwarantu zachowania status quo). Następnie ze swym wojskiem wyruszył do Rzymu, gdzie spotkał się z papieżem Stefanem II. W czasie tego spotkania uroczyście Pepin ogłosił stworzenie Państwa Kościelnego, jako domeny papieskiej i jednocześnie zapewnił Stefana, że Frankowie będą stać na straży Stolicy Piotrowej oraz nowo utworzonego państwa. Od tego czasu, czyli od 756 r. aż do 1870 r. istniało Państwo Kościelne. Upadło ono, po zajęciu Rzymu przez Armię Włoską (20 września 1870 r.) po wcześniejszym (sierpień) wycofaniu się z Rzymu wojsk francuskich (spowodowane oczywiście to było przegraną wojną z Prusami. Notabene zwolenniczką utrzymania Państwa Kościelnego była małżonka cesarza Napoleona III - cesarzowa Eugenia i w zasadzie głównie z jej powodu wojska francuskie tam jeszcze stacjonowały. A ponieważ była żarliwą katoliczką, nie dopuszczała do siebie myśli że Rzym może zostać zajęty przez nowo powstałe państwo włoskie. Dopiero po klęsce Francji w wojnie z Prusami stało się możliwe zajęcie Rzymu przez Włochów, a po referendum ze stycznia 1871 r. Rzym stał się stolicą nowego państwa włoskiego - wcześniej od 1865 była nim Florencja, a od 1861, czyli od daty proklamacji Królestwa Włoch Turyn. Kolejni zaś papieży uważali się za więźniów i prowadzili cichą, lecz niezwykle konsekwentną wojnę z państwem włoskim. Ostatecznie skutkowało to tym, że Bazylika Świętego Piotra popadała w ruinę, gdyż rząd włoski nie finansował papieży i ci nie mieli za co remontować budynków w którym mieszkali. Dochodziło do tego, że w sali audiencyjnej czy nawet w sypialni papieży z dachu podczas ulewy lał się deszcz. Ostatecznie kwestię finansowania i uregulowania tych spraw, rozwiązał dopiero reżim faszystowski Benio Mussoliniego, powołując do życia w lutym 1929 r. państwo Watykan. Notabene zawarto wówczas ugodę, ponieważ należy pamiętać że faszyści uważali papieży i w ogóle katolików za swoich wrogów, ponieważ katolicy byli zjednoczeni we wspólnej organizacji, a przecież jedyną organizacją która miała prawo istnieć i która posiadła jedyną prawdę była według nich partia faszystowska, której wodzem stał się duce Benito Mussolini. Przede wszystkim zaś walka toczyła się o rząd dusz wśród młodzieży, bo jak mówił Hitler "Najbardziej lubię psy i dzieci, bo łatwo je wyszkolić").




Po śmierci króla Aistulfa na polowaniu (w dość dziwnych okolicznościach) jeszcze w tym samym 756 r. Nowym władcą został właśnie Dezyderiusz, wcześniej arystokrata z Friuli, który kilkanaście miesięcy przed objęciem władzy otrzymał w zarząd Toskanię. Innym konkurentem do tronu w Pawi był Ratchis (były król 746-749) inny wielmoża z Friuli. Ostatecznie konflikt ten wygrał Dezyderiusz (757 r.), ale jego pozycja w stosunku do papieża Stefana II znacznie osłabła, a ten drugi potrafił to wykorzystać na własną korzyść. Jednak gdy w kwietniu 757 r. Stefan zakończył swoją ziemską wędrówkę po tym łez padole, Dezyderiusz miał wolną rękę w sytuacji wyboru nowego następcy Świętego Piotra (w tamtym czasie papież był najczęściej wyznaczany przez władców lub biskupów. Wybór papieża na konklawe to dopiero XII wiek). Co prawda władcy Longobardów nie udało się narzucić swojego kandydata na Tron Piotrowy, ale i tak wiele innych spraw zdołał rozwiązać na swoją korzyść. Zdołał ponownie scentralizować kraj, podporządkowując sobie na wpół niezależnych książąt Spoleto i Benewentu. Prowadził politykę sojuszy matrymonialnych z Bawarami, Benewentem i oczywiście z Frankami. Zbliżył się do Bizancjum. Wszystkich mamił sojuszami i ugodami, a wykorzystywał jak tylko mógł na swoją korzyść. Zaczął głosić iż jest prawdziwym i jedynym obrońcą Rzymu i papiestwa, a słaby papież Paweł I nie potrafił mu się sprzeciwić. Po jego śmierci w czerwcu 767 r. starał się Dezyderiusz ponownie przeforsować swego kandydata na Tron Piotrowy. Ponownie mu się to nie udało, ale nie mógł wcale narzekać. Nowy papież Stefan III też żył w jego cieniu, a poza tym Dezyderiusz (po śmierci Pepina Krótkiego we wrześniu 768 r. i przyjęciu tronu przez dwóch jego synów), stał się bodajże najsilniejszym władcą Królestwa Zachodu. To właśnie u niego, w Pawii schroniła się Gerbega w grudniu 771 r. licząc iż pomoże jej synkowi Pepinowi w odzyskaniu tronu Franków. Stworzyło to bardzo niebezpieczną sytuację, która zaważyła na przyszłość państwa Longobardów i samego króla Dezyderiusza.

W styczniu 772 r. po śmierci Stefana III nowym papieżem obrany został Hadrian I. Wysłał on natychmiast drogą morską wiadomość do Karola (przełęcz alpejskie kontrolowane były przez Dezyderiusza), przypominając mu, iż jest powiernikiem i obrońcą Rzymu, tak, jak był nim jego ojciec Pepin Krótki. Karol natychmiast rozwiódł się i odesłał Dezyderiuszowi jego córkę Desiree i rozpoczął przygotowania do nowej wyprawy na italię. Wojsko longobardzkie kontrolowało przejścia alpejskie i chociaż w czasach zamętu związanego z często zmieniającymi się panującymi w tym kraju, armia nieco osłabła, to jednak nadal stanowiła pokaźną siłę. Karol jednak był pewny swego i twierdził, że skoro dwukrotnie atak na Italię udał się jego ojcu, to jemu uda się po raz trzeci i ostatni konfrontacja z tym państwem. Tak też się dzieje (774 r.), wojska frankijskie zdołają przekroczyć alpejskie przełęcze i wychodzą na tyły sił logobardzkich które zamykają się w Pawi (ponownie). Zaczyna się kilku miesięczne oblężenie tej twierdzy. Gerberga, Pepin i syn Dezyderiusza Adalgis uciekają do Werony, miasto to jednak zostaje zajęte przez Karola, a żona i syn jego brata znajdują się teraz w jego mocy (Adalgis zbiegł do Konstantynopola). Karol nie zamierza czekać aż Pawia padnie. Na Święta Wielkiejnocy 774 r. postanowiła wyprawić się do Rzymu na spotkanie z papieżem Hadrianem. Wraz ze swym wojskiem, hrabiami i biskupami idzie do Rzymu jako pielgrzym. Karol ma dopiero 27 lat a już czuje się niczym Juliusz Cezar wkraczający do Wiecznego Miasta (a w planach ma zwycięstwa ma miarę Aleksandra Wielkiego). Ale i papież Hadrian przestraszył się Karola i pozwolił mu wejść do Rzymu dopiero wówczas, gdy ten przysiągł, iż przybył tutaj jako pielgrzym, nie pragnąc czynić nikomu nic złego. W Rzymie Karol składa kolejną donację na korzyść Państwa Kościelnego, potwierdzając jego istnienie i w sposób jasny określając granice, po czym powraca pod Pawię. Miasto, nie mogąc się dłużej bronić, kapituluje z końcem maja 774 r. Dezyderiusz trafia do niewoli, a jego pałac oraz skarb przechodzą na własność Karola (co się toczy skarbu, to podzieli go pomiędzy swych żołnierzy). Królestwo Longobardów (w takiej formie jak do tej pory) przestaje istnieć, natomiast 5 czerwca 774 r. Karol koronuje się w Pawi Żelazną Koroną Longobardów na króla Franków i Longobardów (odwołując się do tej tradycji, 1031 lat później cesarz Napoleon Wielki również koronuje się tą samą koroną na króla Włoch).




Teraz, gdy rozprawił się już z południowym przeciwnikiem, może król Karol całą swoją uwagę skierować przeciwko Sasom. W czasie bowiem gdy był on nieobecny na północy, plemię to zdobyło twierdze Syburg i Heresburg. Wiosną 775 r. ruszyła kolejna wyprawa Karola na Sasów. Odzyskuje on dwie wyżej wymienione twierdze i zdobywa kilka innych ośrodków saskich, dochodząc (w ciężkich walkach podjazdowych) do rzeki Wezery. Widząc siłę (szczególnie ciężkiej jazdy) Franków, przedstawiciele kilku rodów saskich składają broń i godzą się przyjąć chrześcijaństwo. Następują więc pierwsze masowe (chodź niezbyt liczne) chrzty nad Wezerą. Następnie wojska frankijskie przekroczyły Wezerę i pod dzisiejszym Brunisbergiem zadały ciężką klęskę Sasom, lecz pod Lubbecke nagły atak Sasów zakończyłby się zdobyciem obozu Franków i ich masakrą, gdyby nie odsiecz pod wodzą samego Karola, który zapobiegł owej klęsce. W obozie nad rzeką Ocker Karol Wielki zmusza saskie rody do uznania swej władzy nad nimi (775 r.). Z początkiem 776 r. zaczęły się niepokoje w Akwitanii jak również jawny bunt we Włoszech, któremu przewodził książę Friuli Rotgaud. Dla Longobardów utrata niezależności politycznej była bowiem szokiem. Wcześniej bowiem uważali się oni za lepszych od miejscowych Rzymian,  wybranych przez Boga (Dezyderiusz głosił przecież że Bóg jest z nim w tej wojnie). Były też dwa porządki prawne panujące w Królestwie, jeden dla Rzymian a drugi dla Longobardów, i nawet jeśli Rzymianie uważali tych drugich za barbarzyńców, to byli od nich zależni w ramach prawa. Teraz okazało się że zwycięstwo Karola to wszystko jakoby przekreśliło, przekreśliło 200 lat niezależności Longobardów w Italii (pierwsze ich wejście nastąpiło z rejonu Panonii - czyli dzisiejszej Austrii w 568 r.). Nic zatem dziwnego że nie tylko Rotgaud, ale inni książęta longobarscy mieli ambicje przywrócenia niezależność swemu Królestwu, a należeli do nich chociażby zbiegły do Konstantynopola syn Dezyderiusza - Adelchis (z którym część elit longobardzkich wiązała nadzieje na przywrócenie niezależności), oraz książę Benewentu Arechis (wraz ze swą ambitną małżonką, córką Dezyderiusza - Adelpergą, kobietą która miała ambicje sama zostać królową Longobardów). Aby nieco rozładować ten buntownicze nastroje Karol koronował się na króla Longobardów jeszcze za życia Dezyderiusza (a być może nawet w jego obecności) czym dał do zrozumienia, że oto nastąpiła zmiana z woli Boga. Zachował też szczególne miejsce Pawi, jako ośrodka królewskiego i pałacu jako centrum zgromadzeń elity longobardzkiej. Mennica w Pawii zaczęła bić też złote tremisy, podobne do tych które bito wcześniej, tyle że teraz z wizerunkiem Karola (a w tym czasie w Benewencie zaczęto bić złote tremisy z wizerunkiem Arechisa II). Zaczęto też (w Królestwie Longobardów) liczyć czas od zdobycia Pawii przez Karola. Oczywiście symbolem nowej władzy rex francorum były dawne pałace królów longobardzkich w Pawii, Weronie (w tym mieście za młodu przebywał ojciec Karola - Pepin Krótki) i Corteolonie, ale bez wątpienia najtrwalszym wyznacznikiem władzy Franków w Italii stały się klasztory (to właśnie mnisi, przeprowadzając swoisty "podbój klasztorny" uczynili więcej dla utrwalenia władzy Karola w Italii niż jego wojska, czy nawet on sam jako nowy król Longobardów). To właśnie oni twierdzili, że Bóg osadzając Karola na tronie w Pawii, tym samym zapewnił mieszkańcom Królestwa przychylność, którego nie mogli doświadczyć pod rządami niemiłego Bogu Dezyderiusza. Tym bardziej że Karol manifestował utrzymanie niezależności Królestwa Longobardów jako jedynego z dwóch członów jego władztwa (drugim była owa "Franciia"). Zatem po stłumieniu buntu Rotgauda w 776 r. (bunt ten nie pociągnął za sobą prześladowań ze strony Karola) Karol panował jeszcze w Italii przez pięć lat. W 781 r. oddał to Królestwo swemu 4-letniemu synowi Pepinowi-Karlomanowi, a stało się tak głównie z tego powodu, że Karol nie mógł przez cały czas przebywać w Pawii, a skoro tam go nie było, to zależność możnych od tronu słabła i należało tę sprawę jakoś uporządkować jeśli nie chciało się kolejnego buntu longobardzkich elit. 4-letni Pepin-Karloman uzyskał również sakrę papieską i został nowym królem rezydującym w Pawii.

Gdy Karol zajęty był w Italii, Sasi ponownie chwycili za broń (776 r.). Udało im się w ciężkich walkach zdobyć twierdzę Eresburg, toczyli też walki pod Hohensburgiem - ale twierdzy tej nie zdobyli. A Karol po uporaniu się z Rotgaudem w Italii, wyruszył przeciw Sasom i odzyskał Eresburg i do końca 776 r. ponownie spacyfikował ziemię saską, zmuszając Sasów (a raczej saskich możnych) do złożenia mu przysięgi wierności w obozie nad brzegiem rzeki Lippe. Sasi przybyli tam licznie wraz z rodzinami, decydując się również na przyjęcie chrztu. Po podboju kraju Sasów - jak się Karolowi wydawało - przystąpił on do budowy swojej rezydencji w Paderborn, nieopodal miejsca gdzie niegdyś stał święty dla Sasów Irminsul, gdzie rozpoczęto również budowę jednego z pierwszych na ziemiach saskich kościołów (777 r.), pierwszy powstał bodajże w Eresburgu jeszcze ok. 773 r., ale potem został zniszczony przez Sasów. W 777 r. Karol zwołał zjazd wszystkich Sasów do Paderborn. Jego celem było nie tylko ostateczne podporządkowanie ich swej władzy, ale przede wszystkim chrystianizacja tych, którzy jeszcze się opierali przed przyjęciem wiary Chrystusowej. Tutaj, wśród gęstych lasów teutoburskich, gdzie prawie 770 lat wcześniej (czyli w 9 roku naszej ery) Arminiusz wyrżnął trzy legiony Publiusza Kwinktyliusza Warusa i tym samym upokorzył samego cesarza Oktawiana Augusta (utrata trzech legionów to była ogromna klęska, tym bardziej że każdy legion miał przydzielony do siebie numer i jeśli przestawał istnieć, już potem ten numer nie wracał, nie nazywano tak kolejnego legionu. A poza tym utrata Orłów legionowych była potwornym upokorzeniem o czym pisałem wcześniej w kwestii bitwy pod Carrhae, gdzie 53 r. p.n.e. Partowie rozbili doszczętnie legiony wcześniejszego pogromcy Powstania Spartakusa -  marka Licyniusza Krassusa, także jednego z triumwirów, obok Cezara i Pompejusza. Tamte Orły próbował odzyskać Marek Antoniusz, lecz ostatecznie udało się to - na drodze pokojowej - Oktawianowi Augustowi w 20 r. p.n.e.). Po klęsce teutoburskiej nie tylko utracono Orły, ale upokarzano też rzymskich żołnierzy, składając ich w ofierze bogom, lub wieszając na gałęziach drzew teutoburskiego lasu. W tym przypadku mścicielem Rzymian był Germanik Juliusz Cezar (syn Nerona Klaudiusza Druzusa syna Liwii Druzylli - małżonki Oktawiana Augusta, i Antoni Młodszej - córki Marka Antoniusza i Oktawii - siostry Augusta), który ostatecznie pokonał Arminiusza w bitwie pod Idistawiso (okolice dzisiejszej Bremy) w 16 r., odzyskując część utraconych wcześniej przez Warusa Orłów (ponoć Oktawian gdy usłyszał o utracie trzech legionów, w swym żalu i rozpaczy zaczął wołać: "Kwinktyliuszu Warusie, zwróć mi moje Orły").


RZEŹ RZYMIAN W LESIE TEUTOBURSKIM
(9 r.)







Nie wszyscy jednak wielmoże sascy zjawili się w Paderborn. Ci, którzy nie chcieli uznać władzy Karola i przyjąć chrztu, skupili się wokół Widukinda - wojownika, który postanowił kontynuować walkę nawet, gdy wydawała się ona skazana na porażkę. Oczywiście nie mógł też pozostać w Saksonii i w 777 r. musiał zbiec na Północ, na ziemie dzisiejszej Danii. Ziemie te (prawdopodobnie chodzi o tereny dzisiejszego Schleswigu, który wówczas Frankowie zwali Nortmanią) kontrolował właśnie ów Zygfryd z rodu Ynglingów, bodajże najpotężniejszy jarl norweski, którego władza również obejmowała niektóre tereny dzisiejszej Danii. Niewiele wiadomo o tym władcy, poza tym, że właśnie w 777 r. udzielił schronienia zbiegłemu z Saksonii Widukindowi. Jego synem i następcą był Gudrod - czyli Gotfryd (ojciec bohatera tej części, Halfdana Jasnowłosego). Toczył on również walki z Karolem, ale niewiele na ten temat wiadomo (wiadomo tylko że planował atak na Akwizgran, i że zmarł zamordowany w 809 r. Pozostawiając zaledwie rocznego synka - Halfdana). Aby jednak trzymać się całości chronologicznej tekstu, warto dokończyć kwestię opanowania Saksonii przez Karola Wielkiego, aby móc przejść zarówno do wydarzeń które mogły miały miejsce z Gotfrydem, jak i tych, które potem tyczyły się Halfdana Jasnowłosego. Tym bardziej że w Skandynawii wciąż to nie był jeszcze czas Wikingów, wciąż to nie był jeszcze czas, kiedy podejmowali oni długie morskie wyprawy i to zarówno na Zachód jak i na Wschód i na Południe. To wciąż był czas jarlów i to miało się nie zmienić w ciągu kolejnych kilkunastu lat (chociaż Tomasz Carlyle w swej książce "Pierwsi królowie Norwegii" z 1932 r. pisze pod rokiem 860: "Mniej więcej do Roku Łaski 860, w Norwegii nie było królów, jedynie liczni jarlowie").


CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz