Stron

niedziela, 3 listopada 2024

POLSKA IDEA IMPERIALNA - Cz. IX

CZYLI BROSZURA WYDANA W 1938 ROKU 
POD EGIDĄ "POLITYKI"





DZIŚ KOLEJNA ODSŁONA TEJ JUŻ NIECO ZAPOMNIANEJ SERII



POLSKA IDEA IMPERIALNA 

Cz. VIII







VI
POLITYKA SPOŁECZNO-GOSPODARCZA 
Cz. II



5. ZAKRES WŁASNOŚCI PUBLICZNEJ


 Zanim wskażemy kierunek powyższych reform, musimy stwierdzić, że stojąc na gruncie własności prywatnej, nie tylko nie eliminujemy własności publicznej, lecz przeciwnie stwierdzamy, że zakres jej ustawicznie rośnie. Dzieje się tak dlatego, że zwiększa się stale ilość usług i dóbr, których produkcja nie opłaca się bezpośrednio, a które ze względów ogólnogospodarczych muszą być produkowane. Tego rodzaju produkcja może być prowadzona jedynie przez państwo. Poza ten teren państwo nie powinno jednak wychodzić. 

Żądamy, innymi słowy, aby wszystkie przedsiębiorstwa które winny być w zasadzie rentowne, w administracji publicznej jednak są źródłem strat pokrywanych z podatków albo też odrzucają minimalne zyski, zostały uprywatnione. Nie może to oczywiście dotyczyć przemysłu wojennego w ścisłym tego słowa znaczeniu, który z całego szeregu poza gospodarczych względów winien pozostać w rękach państwa i względy rentowności schodzą w odniesieniu do niego na plan drugi. Należy się jedynie sprzeciwiać zbyt szerokiej interpretacji przemysłu wojennego, ponieważ wtedy każdy prawie przemysł mógłby zostać w obecnych warunkach zaliczony do tej kategorii i uznany za bezsprzeczną domenę przedsiębiorczości państwowej.




6. KRYTERIA PLANOWANIA GOSPODARCZEGO 


 Stojąc na gruncie własności prywatnej kierujemy się nie wygodą właścicieli, ale koniecznością eliminacji marnotrawstwa przez sprawną organizację produkcji. Żądamy też socjalizacji nie własności prywatnej, ale płynących z niej zysków, które nie powinny być przejadane, lecz po uwzględnieniu pewnych konieczności konsumpcyjnych samych przedsiębiorców, reinwestowane. Reinwestowanie to nie może się jednak odbywać w sposób dowolny, lecz winno być zorganizowane w myśl określonego programu. Odpowiednim kryterium programowym mogą być jedynie potrzeby szerokich mas ludności, których ograniczenie wino mieć miejsce tylko z uwagi na zbiorowe potrzeby państwa. Należy sobie też zdawać sprawę, w jaki sposób przejawiają się potrzeby mas, oraz jaki wpływ na ich zaspokojenie wywiera zwiększenie wydatków na potrzeby publiczne.

Istnieje pewne minimum potrzeb, które winny być zaspokojone przez każdą jednostkę, zanim ktokolwiek uzyska prawo zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu. Postulat ten jest podstawą naszego żądania, aby w pełni zatrudniono bezrobotnych oraz zużyto na ten cel cały przyrost dochodu społecznego - nie zaś na zwyżkę płac osób już zatrudnionych. Z chwilą jednak, gdy osiągniemy pełne zatrudnienie, winno się pozostawić wyborowi jednostki, na zaspokojenie jakich potrzeb pragnie ona obrócić swe dochody. Sprzeciwiamy się zatem ingerencji państwa w wolność konsumpcji za wyjątkiem tych jej form, które wiodą do degeneracji fizycznej i duchowej, względnie osłabiają państwo w walce konkurencyjnej z zagranicą.

Z powyższego postulatu wynikają doniosłe konsekwencje. Różnorodność potrzeb ludzkich jest tak olbrzymia, że nie istnieje jakakolwiek możliwość przewidywania i obliczania każdorazowo, co i w jakiej ilości należy produkować. Jedynym wskaźnikiem w tym względzie jest głosowanie konsumentów, odbywające się poprzez rynki towarowe. Ceny dóbr najbardziej przez konsumentów pożądanych idą w górę, dając w ten sposób znać, że produkcja ich powinna być zwiększona. Obniżenie tych zwyżkujących cen, celem udostępnienia odnośnych dóbr szerszym masom ludności, jest możliwe jedynie przez zwiększenie ich produkcji. (...) Tak zatem fluktuacje zysków w poszczególnych gałęziach produkcji są jedynie wskaźnikiem, mówiącym w jakim kierunku winien być rozbudowany aparat produkcyjny, jeżeli ma służyć zaspokajaniu potrzeb ludności. (...)




7. REWIZJA POLITYKI KARTELOWEJ


 Obecnie musimy wysunąć z kolei żądanie, ażeby narastające zyski mogły płynąć właśnie do tych gałęzi produkcji, których dóbr ludność najbardziej potrzebuje, co się objawia we wzroście ich rentowności. Żądamy usunięcia wszelkich przeszkód, jakie różnego rodzaju grupy interesów stwarzają, ażeby utrzymać swe anormalnie wysokie dochody, nie dopuszczając do ich wyrównania z ogólnym poziomem i wyrządzając tym samym olbrzymią szkodę całości gospodarstwa społecznego. Oznacza to konieczność przywrócenia wolnej konkurencji tam, gdzie działanie jej zostało wysiłkami różnych grup interesów zawieszone. W tym też kierunku winna iść integracja państwa. Zwalczamy też bezwzględnie te formy ingerencji państwa, które czy to przez nieudolność biurokracji, czy też na skutek zabiegów różnych grup interesów działają w kierunku odwrotnym tzn. stwarzają niczym nie uzasadnione przywileje produkcyjne, utrudniające kapitałowi oraz pracy ludzkiej ich odpływ w kierunku, gdzie są najbardziej pożądane. 

Istnieją jednak gałęzie produkcji, w których rozwój techniki doprowadził do takiego stopnia koncentracji, że przywrócenie wolnej konkurencji jest w nich niemożliwe. W odniesieniu do tych gałęzi produkcji domagamy się z jednej strony kontroli cen, mającej na celu uniemożliwienie wyzysku konsumenta, z drugiej zaś strony ustalenia pewnego minimum płac dla zatrudnionych robotników; minimum nieprzekraczającego jednak ogólnego poziomu płac. Tą właśnie drogą winno się odbyć uspołecznienie omawianych gałęzi produkcji, nie zaś przez ich upaństwowienie, które staje się źródłem olbrzymiego marnotrawstwa z uwagi na niedołęstwo biurokratyczne, nad którym nie można już rozciągnąć odpowiedniego środka kontroli. Państwo może bowiem kontrolować produkcję prywatną, ale państwa z kolei nie ma już kto kontrolować. 

Sejm bowiem nie nadaje się do kontroli zawiłych procesów technicznych. Upaństwowienie jako forma uspołecznienia jest możliwe tylko w odniesieniu do tego rodzaju monopolów, których eksploatacja jest z punktu widzenia technicznego tak prosta, że ulega łatwej mechanizacji i w związku z tym można rozciągnąć nad nią przejrzystą kontrolę. Drugim wyjątkiem są monopole o charakterze par excellence podatkowym. Zasadniczym dążeniem państwa winna być jednak nie kontrola nad kartelami, ale ich całkowita likwidacja wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Winien w tym celu być wprowadzony ustawowy zakaz zawierania wszelkiego rodzaju zmów gospodarczych, dotyczących czy to ceny ostatecznego produktu, czy też odmowy sprzedaży produktów pewnej kategorii nabywcom. Ustawowe zakazy posiadają jednak problematyczne znaczenie, dlatego też najlepszą formą likwidacji karteli jest w słabo uprzemysłowionym kraju dopuszczenie konkurencji zagranicznej. 

Z silnej ochrony rynku wewnętrznego winno korzystać tylko kilka najbardziej podstawowych gałęzi przemysłu, na których dzięki temu skupiłby się wysiłek inwestycyjny kraju, doprowadzając do ich szybkiej rozbudowy i usamodzielnienia się. Silna i szeroka ochrona rynku wewnętrznego, przerastająca w dodatku możliwości inwestycyjne kraju, jest tylko szkodliwym rozpraszaniem wysiłków i zbędnym podrażaniem kosztów produkcji, które w rezultacie uprzemysłowienie kraju w poważny sposób utrudniają. Jest już najwyższy czas skończyć cieplarnianymi warunkami, jakimi otoczono w Polsce ciężki przemysł, zabijając w ten sposób rozwój przemysłu przetwórczego odciętego zarówno od tanich źródeł energii jak i taniego surowca. Uniemożliwiono tym samym odpływ nadmiaru rąk ludzkich ze wsi do miast, pogłębiając nędzę chłopską i kryzys ustroju rolnego.





PS: Obecnie autorzy owej broszury, wydrukowanej na łamach "Polityki" w roku 1938, skupiają się na kwestiach gospodarczych, używając przy tym często trudnego języka fachowego, przez co temat nie wydaje się zbytnio ciekawy dla osób bezpośrednio nie związanych z zagadnieniami rolno-handlowymi i przemysłowymi. Wszakże - choć powoli zbliżamy się już do końca - będą jeszcze tematy związane z kulturą i opinią publiczną.


PS2: Tutaj też muszę się pochwalić jakiego mam zdolnego siostrzeńca. Ma co prawda zaledwie pięć lat ale w jego przedszkolu wybrany został do recytowania patriotycznego wierszyka na 11 listopada. Spytałem się go, czy wie jak to się stało, że Polska jest wolna i niepodległa, licząc na to, że albo nie odpowie, albo będzie próbował szukać jakichś dziwnych wymówek, jak to czynią dzieciaki w tym wieku. On powiedział coś, co mnie dosłownie zbiło z nóg, a mianowicie rzekł: "Bo byliśmy sprytni!" 👍. I przyznam się szczerze że sam lepiej chyba bym tego nie podsumował. W końcu stworzyć armię pod bokiem niemiecko-austriackich zaborców (a także zaborcy rosyjskiego, w końcu nie należy zapominać również o Legionie Puławskim), wypchnąć wraz z nimi Polski zaborcą moskiewskiego, a potem po przystąpieniu USA do wojny, zmienić stronę wspierając aliantów. Zwycięstwo bowiem ani Niemiec ani Rosji nie było nam na rękę, a jedynie klęska tych wszystkich państw i rozpad Monarchii Habsburskiej mógł doprowadzić do ponownego odrodzenia Rzeczpospolitej, i tak się właśnie stało. Tutaj w dużej mierze zagrało szczęście, ale tego szczęścia by nie było, gdybyśmy nie potrafili skutecznie wykorzystać okienka czasowego które się dla nas otworzyło, a to właśnie objawiło się w naszym sprycie, pomysłowości i upartym dążeniu do celu.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz