Stron

czwartek, 15 stycznia 2015

HISTORIA ŻYCIA - WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. XXVII

WYBUCH III WIELKIEJ WOJNY GALAKTYCZNEJ

 

 FAZA I

Opanowanie i okupacja przez Gady całego Układu Słonecznego


System Gwiezdny - BELLATRIX

Gady z Maldeka otrzymały stamtąd (jak również z Sagittariusa i Alpha Draconis) pomoc zbrojną w swym niszczącym ataku na nasz Układ Słoneczny

 

  "I nastąpiła walka na niebie: 
Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem.
I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie"

(APOKALIPSA ŚW. JANA 12:7)


Maldek, to właśnie stamtąd wzięła swój początek niszcząca pożoga, która doprowadziła do niezwykle okrutnych i krwawych wydarzeń. Maldek był również tym miejscem, gdzie to wszystko się zakończyło. Po prawie 200 milionach lat trwania względnego "zbrojnego pokoju", ten stan rzeczy zaczął w końcu przeszkadzać gadzim istotom. Dążyli oni do wojny, do której konsekwentnie się przygotowywali w ciągu poprzednich milionów lat. Przez ten czas rozwinęli tak niszczącą technologię, rozbudowali takie zbrojne umocnienia na planecie i zamienili Chowtę (nasz księżyc), w prawdziwą bazę wojskową, zdolną do działań międzyplanetarnych o niezwykle silnej mocy uderzeniowej (porównywalnej z siłą okrętu-planety Nibiru, będącego na usługach Federacji Galaktycznej), że znacznie przewyższyli to, co przez ten czas uczyniła w tym zakresie Federacja Galaktyczna Jedyne co różniło Nibiru i Chowtę to...rozmiary (Nibiru była nieporównywanie większa), mimo to niszcząca siła obu planet-okrętów była taka sama. Ok. 1 320 000 lat temu Gady były już gotowe do rozpoczęcia zbrojnego konfliktu. Wiedziano również, gdzie ma nastąpić pierwsze uderzenie - w naszej Galaktyce, a pierwszym celem Reptilian miała być...nasza Ziemia. Dlaczego akurat Ziemia? Dlatego że o kierunku decydowały najpotężniejsze Reptoidy w Radzie Anchara - z systemu gwiezdnego Alpha Draconis (Smoka), a ci nie mogli zapomnieć Lirianom i Syrianom zniszczenia ich dinozaurowatych pobratymców sprzed 66 milionów lat. Poparły ich Reptoidy z Sagittariusa, jedynie Dinoidy z Bellatrix opowiedziały się za innym kierunkiem pierwszego uderzenia.

Przeważyło stanowisko Alpha Draconis i powzięto tam również decyzję o zniszczeniu wszelkiego ludzkiego życia na planecie Ziemia (i w całej naszej Galaktyce). Miało się to odbyć w ten sam sposób, który wcześniej doprowadził do zagłady ziemskich dinozaurów - przez ściągnięcie i nakierowanie na naszą planetę ogromnej asteroidy lub innej mniejszej satelity. Chodziło oto, by niszcząc ludzkie życie na planecie, nie zniszczyć jednocześnie samej Ziemi, którą zamierzano następnie skolonizować. Nim jednak doszło do sławnego "Piekielnego pierwszego kontaktu" Galaktycznej Ludzkości i Gadów (jak opisują początek wojny channelingi), miała miejsce niezwykła, wręcz niespotykana sytuacja. Otóż zarówno w reptiliańskich społeczeństwach z rożnych Galaktyk, jak również w samej Radzie Anchara na Bellatrix (system gwiezdny Bellatrix znajduje się najbliżej dawnej, zniszczonej przez Federację planety Gadów - Aln), znaleźli się i tacy, którzy nie pragnęli wojny z Galaktyczną Ludzkością. Tak długi okres pokoju, trwający prawie 200 milionów lat, spowodował że część gadzich społeczeństw, przyzwyczaiła się do tego stanu rzeczy i nie pragnęła go zmieniać siłą. Uznano że zarówno Reptilianie jak i Ludzie mogą odnaleźć we Wszechświecie swoje miejsce i jedni nie muszą drugim wchodzić w drogę, a wszelkie punkty sporne pomiędzy naszymi rasami - można by było rozwiązywać na drodze pokojowej. Takie głosy podniosły się również w Radzie Anchara na Bellatrix - nie znalazły jednak poparcia i szybko zostały "zakrzyczane". Przez ten czas wspólnych ludzko-gadzich relacji, wyrządzono sobie nawzajem zbyt wiele krzywd, by teraz nie pragnąć za to odwetu.

Najbardziej do wojny dążyły Reptoidy z Alpha Draconis, najmniej zaangażowane w ten konflikt były Dinoidy z Bellatrix, ale podział nie przebiegał pomiędzy tymi rasami, tylko w poprzek nich. Zarówno wśród Reptoidów z systemu Smoka i z Sagittariusa znaleźć można było niechętnych nowemu konfliktowi Gadoidów, jak również pośród Dinoidów z Bellatrix byli zwolennicy wojny i całkowitej eliminacji ludzkości we Wszechświecie. To właśnie ich zdanie przeważyło (zwolenników pokoju była zaledwie garstka). Oskarżono ich następnie o działanie na rzecz Ludzkości i uznano za zdrajców. Odtąd w samych gadzich społeczeństwach wyszukiwano zwolenników pokoju i prześladowano ich oraz zabijano. Nie mając innego wyjścia, część tych, którzy nie chcieli brać udziału w nadchodzącej wojnie uciekła z Bellatrix. Ich celem stało się teraz ostrzeżenie Galaktycznej Ludzkości przed nadchodzącą katastrofą. Udało im się nawet stanąć przed Radą Federacji, ale...nie uwierzono im, uznając że są oni celowo wysłanymi agentami, mającymi wymusić na Federacji wykonanie pierwszego zbrojnego kroku, by potem można było oskarżyć Ludzkość o rozpoczęcie nowej wojny. Dlatego też natychmiast nakazano...uwięzienie gadzich uciekinierów i planowano nawet wydać ich Gadom z Bellatrix, jednak nim to się stało, nastąpił ów "Piekielny pierwszy kontakt" i wybuchła wojna powodując masakryczne straty Federacji i zmuszając ją do ucieczki z "ziemskiego" Układu Słonecznego. Wówczas dopiero doceniono przysługę jaką Ludzkości oddała ta zbiegła część Gadoidów.

 Klęska Federacji Galaktycznej


BELLATRIX w gwiazdozbiorze ORIONA 
Mieści się tutaj również planeta RIGEL (o której jeszcze napiszę), będąca pierwotnym domem dla nordyckich "Bogów ASGARDU" - takich jak...ODYN, THOR, BALDUR, FREJA czy LOKI (innymi słowy, to z tamtej planety, pochodzili późniejsi bogowie wikingów), którzy podjęli walkę z Reptilianami (już po zakończeniu III Wojny Galaktycznej), gdy ci próbowali ich zniszczyć 
(opiszę to w kolejnych postach).
 





"I inny znak się ukazał na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów.

I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:
i rzucił je na ziemię
"



(APOKALIPSA ŚW. JANA 12:3-4)


Wszystko już było gotowe do rozpoczęcia konfliktu, teraz wystarczył jedynie pretekst by ją wywołać. Takim pretekstem ok. 1 320 000 lat temu, było natknięcie się gwiezdnego patrolu Federacji Galaktycznej ze zwiadem Reptilian. To właśnie wówczas wytworzyło się owe "Piekło pierwszego kontaktu". Patrol Federacji Galaktycznej wykonywał swą rutynową misję kontrolną i po jego dokonaniu miano opuścić "ziemski" Układ Słoneczny i powrócić do baz Federacji. To już jednak nie nastąpiło, gdyż zastąpił im drogę wysunięty zwiad Sojuszu Anchara. Wywiązała się bitwa (choć raczej należałoby tu użyć słowa prawdziwa masakra), w wyniku której okręty Federacji Galaktycznej zostały całkowicie zniszczone. Atak i zniszczenie okrętów Federacji prawdopodobnie nie były wcześniej zaplanowane, po prostu nadarzyła się okazja i Gady z niej skorzystały, ale ten krok nie oznaczał nic innego jak jawne wypowiedzenie wojny. Zdawano sobie z tego sprawę zarówno w Radzie Anchara na Bellatrix jak i na Maldeku, skąd wyruszył wysunięty szpic gadzich okrętów. Takiego posunięcia nie dało się ukryć czy zapomnieć - wojna stała się faktem. Postanowiono więc działać, nim jeszcze wieści o masakrze dotrą do Rady Federacji Galaktycznej mieszczącej się w systemie gwiezdnym Liry. Wydano wiec rozkaz rozpoczęcia ataku na Ziemię i inne planety naszego Układu Słonecznego w celu ich szybkiego opanowania.


"PIEKŁO PIERWSZEGO KONTAKTU"
Unicestwienie patrolu Federacji Galaktycznej, przez wysuniętą szpicę reptiliańskiego zwiadu 
Ok. 1 320 000 lat temu - preludium do wybuchu III WIELKIEJ WOJNY GALAJTYCZNEJ




ZAGŁADA HYPERBOREI

Tymczasem w hyperboreańskim mieście Czarnych - Ikirito, w tamtejszym obserwatorium astronomicznym dało się wyczuć pewne poruszenie - astronomowie bowiem dostrzegli olbrzymich rozmiarów asteroidę, będącą na kursie kolizyjnym z Ziemią. Nie było jeszcze pewne że ta asteroida z całą pewnością uderzy w planetę (była jeszcze wówczas prawie niedostrzegalna, nawet przez najlepsze teleskopy na całej Hyperborei, jakie posiadano w Ikirito), mimo to obawa że tak się może stać była bardzo prawdopodobna. Po dwóch miesiącach naukowcy nabrali pewności - asteroida z całą pewnością uderzy w Ziemię. Po dwóch kolejnych miesiącach można już było dostrzec ją gołym okiem - świecącą rozżarzoną, złowrogą czerwienią na tle rozgwieżdżonego nieba. Naukowcy skrupulatnie (biorąc pod uwagę tor lotu asteroidy), wyliczyli w którym miejscu i którego dnia spadnie ona na Ziemię. Miał to być teren dzisiejszej Południowej Ameryki (wówczas jeszcze nie istniał taki kontynent). Naukowcy przewidzieli wszystko, skrupulatnie co do dnia a nawet godziny, nie pomyśleli jednak o jednym szczególe. Że owa asteroida, jest...sterowana przez obcą, potężną i wrogą im cywilizację oraz że może...zmienić kurs. Tego nie przewidziano i nie brano nawet pod uwagę, co potem zakończy się tragicznie dla Hyperboreańczyków. Nie było wyjścia, aby ocaleć należało czym prędzej przygotować się do ewakuacji.

Nie można jednak było ocalić całej ludności Hyperborei, gdyż okręty gwiezdne nie były w stanie ich wszystkich pomieścić - postanowiono ewakuować tylko ludzi najzdolniejszych - lekarzy, inżynierów naukowców, cała zaś reszta ludności skazana była na zagładę. Rządy Czarnych z dzisiejszej Australii, Nowej Gwinei i Antarktydy (wchodzących wówczas w skład kontynentu hyperboreańskiego), wraz z Żółtymi z dzisiejszej Birmy, Zatoki Bengalskiej i Chin - podjęły się wspólnej pracy, mającej na celu ocalenie najzdolniejszych spośród siebie jednostek, po to, by po katastrofie byli w stanie ponownie odtworzyć cywilizację Hyperborei. W tym celu wyposażono i załadowano po brzegi 80 okrętów Czarnych i 98 okrętów Żółtych z Hyperborei (Czarni i Żółci mieszkańcy Afryki byli skazani na zagładę, gdyż ich o niczym nie poinformowano). Wcześniej wybrano najgodniejszych i najlepszych przedstawicieli obu ras, podczas wielogodzinnych głosowań, rozpatrując cały ich dorobek naukowy. Pozostałą ludność oczywiście ostrzeżono o spodziewanej zagładzie, ale nie poinformowano ich o ewakuacji najzdolniejszych specjalistów, w obawie przed powszechnymi rozruchami. Po jednym z miejsc w okrętach gwiezdnych przeznaczono również dla każdego z przywódców państwowych Czarnych i Żółtych, ale tylko dla nich. Ani ich rodziny, ani ministrowie i członkowie rządu nie uzyskali takiego przywileju.

Gdy do uderzenia asteroidy pozostało już 48 godzin, raz jeszcze poinformowano ludność o zbliżającej się katastrofie, jednocześnie bagatelizując jej rozmiary. Twierdzono że spadnie na tereny opustoszałe a jej skutki nie będą zbyt dotkliwe dla ludzi i że większość z nich przeżyje tę kosmiczną katastrofę. Dzięki temu nie odnotowano przykładów paniki, gdyż Hyperboreańczycy uznali że skoro władze do których miano zaufanie - bagatelizują problem i nie przygotowują ewakuacji  - zagrożenie nie jest tak poważne. Okazało się zupełnie inaczej. W planach było że 2 godziny przed spodziewanym uderzeniem wszystkie okręty wzbiją się w powietrze i przeczekają owe 12 tygodni na orbicie planety, by ponownie na niej wylądować i rozpocząć odbudowę. Uderzenie asteroidy przewidywano na godzinę 14- tą po południu, dlatego też o godzinie 12-tej, statki z "wybrańcami" miały wystartować i "zakotwiczyć" na orbicie planety. Obliczenia te okazały się błędne, jednak nie dlatego że źle wyliczono trajektorię i szybkość poruszania się śmiercionośnej skały, lecz dlatego że skała ta, będąc już blisko Ziemi...gwałtownie przyspieszyła. Stało się tak, ponieważ asteroida ta była od początku do końca sterowana przez Reptilian. Pojawiła się więc na niebie znacznie wcześniej, już ok. godziny 11-tej rano, świecąc niczym pomarańczowe słońce. Natychmiast ogłoszono alarm i wydano rozkaz ewakuacji (nie wszyscy jednak zdążyli się ewakuować).

Okręty wzbiły się w powietrze gdy asteroida już "muskała" pola grawitacyjnego Ziemi, lecz by wzbić się w przestrzeń kosmiczną, musiały najpierw skierować się w rejon "dziury grawitacyjnej", która wówczas znajdowała się na obszarze dzisiejszej Europy. Nie wszystkim okrętom udała się ta sztuka przed katastrofą, a w zasadzie to...nie udała się prawie nikomu. Ocalały jedynie trzy okręty Czarnych i cztery Żółtych, które zawczasu dotarły do pola grawitacyjnego i go przekroczyły, nim podmuchy wzbijającego w górę ognia i wody nie wessałyby ich z powrotem w dół, opuściły ziemską grawitację, cała reszta zginęła. Jednak nie tylko czas uderzenia się nie zgadzał, błędny był również kierunek uderzenia. Asteroida nie spadła tam, gdzie wcześniej zakładano, lecz przed samym uderzeniem...rozbiła się na trzy olbrzymie kawałki, które spadły w trzy zupełnie oddalone od siebie miejsca na planecie. Kawałki asteroidy były specjalnie naprowadzane na najbardziej zaludnione ośrodki miejskie na Ziemi i tak najmniejszy z trzech części (o średnicy kilku kilometrów), spadł na osiedla Czarnych i Żółtych w Afryce (rejon dzisiejszego Morza Czerwonego), powodując natychmiastową zagładę wszelkiego tam życia. Drugi "odłamek" znacznie większy od poprzedniego, Gady naprowadziły na pozycje Czarnych Hyperboreańczyków w rejonie dzisiejszej Australii, a trzeci największy na ośrodki Żółtych niedaleko (dzisiejszych) wysp Galapagos.

W jednej chwili powstało prawdziwe piekło i nastąpiły wybuchy o niezwykłej sile. W kilku miejscach odłamki asteroidy przebiły skorupę ziemską. Natychmiast wybuchły wszystkie wulkany na planecie. Powstały fale wodne o wysokości 300 metrów i zatopiły większą część Australii. Góry zaczynały się kruszyć jak domki z kart, a tam gdzie dotąd były doliny, wyrastały nowe pasma górskie. W wyniku tych zawirowań - Tasmania oddzieliła się od Australii, duża część Antarktydy zatonęła w oceanie, tworząc dwa olbrzymie podwodne kaniony pomiędzy dzisiejszą Australią a Antarktydą. Z wód, które dotąd opływały Hyperboreę i kontynent afrykański, wyłonił się nowy kontynent (który później otrzyma nazwę Lamar i stanie się miejscem powstania kolejnej ziemskiej cywilizacji - Mu). Ogromna część Birmy zatonęła w oceanie, a w Afryce powstało Morze Czerwone na miejscu dawnych ludzkich osad Czarnych. W miejscu uderzeń trzech odłamków asteroidy - wyrosły całe partie wulkaniczne, buchające rozgrzaną lawą z wnętrza planety. Cała Ziemia zmieniła nachylenie swej osi i zaczęła się obracać pod innym kątem. Większa cześć ludności pozostałej na planecie - zginęła - albo w wyniku samej katastrofy, albo jej późniejszych skutków, albo też w wyniku rozprzestrzeniających się po (prawie) całej planecie śmiercionośnych gazów wulkanicznych. Niektórym udało się przeżyć, lecz zostali napromieniowani przez odsłonięte złoża uranu. Spotkało to głównie Czarnych, których skóra zaczęła przypominać kolor jaki mają dzisiejsi australijscy Aborygeni.

Tymczasem przebywające na orbicie okołoziemskiej ocalone okręty Czarnych i Żółtych, po upływie 12 tygodni, musiały lądować, gdyż te statki nie wytrzymałyby dłuższego pobytu w Kosmosie. Jedyna w miarę dobra widoczność była na terenach dzisiejszej Europy, tam też postanowiono wylądować. Lecz samo lądowanie w warunkach powszechnego kataklizmu nie było wcale proste. Wybuchy wulkanów wyrzucały do atmosfery ogromne ilości pyłów i innych odłamków, uniemożliwiających swobodne manewrowanie pojazdami gwiezdnymi. Oceany też się gotowały, tworząc ogromne ilości pary wodnej, mieszającej się z chmurą wulkaniczną. Efektem tego były na ogromnych obszarach planety - nieprzeniknione ciemności - również w trakcie dnia. W efekcie tych wszystkich przeciwności losu, z siedmiu okrętów które podjęły się próby ponownego lądowania na Ziemi - udało się to...tylko jednemu z nich z 95 pasażerami Żółtych na pokładzie. Ponieważ lądowanie w Europie nie było możliwe ze względu na szalejące wiatry (dochodzące do prędkości 400 kilometrów na godzinę), wylądowano dalej w rejonie dzisiejszej Grenlandii. Mimo to statek podczas lądowania został tak poważnie uszkodzony, że nie nadawał się już do dalszych podróży (i tak mieli dużo szczęścia - przynajmniej na początku - gdyż inne okręty pochwycone przez wichurę rozbiły się o ziemię z ogromną siłą). Po wylądowaniu rozpoczęto (zgodnie z wcześniejszymi założeniami), próbę odbudowy cywilizacji hyperboreańskiej, założono nawet małą osadę. Jednak nie przetrwała ona długo - miesiąc po lądowaniu wszystkich Żółtych, którzy przetrwali katastrofę pochłonęło potężne trzęsienie ziemi (ziemia nagle rozpadła się im pod stopami). Tak oto przeminęła pierwsza ziemska cywilizacja z planety Bakaratini.
 

ZAGŁADA MARSA i WENUS

Tymczasem sukces zagłady ziemskiego życia, został powitany przez Gadów z Maldeka z radością. Natychmiast też wysłano kolejne asteroidy, by zniszczyły wszelkie życie na dwóch pozostałych planetach naszego Układu Słonecznego - Marsie i Wenus. Marsjanie bardzo szybko rozpoczęli ewakuację ludności do wydrążonych zawczasu pod powierzchnią planety, ogromnych tuneli, których głębokość dochodziła do 2 kilometrów pod powierzchnią Marsa. Ci ludzie przeżyli zagładę, która zmieniła Marsa w dzisiejszą "Czerwona Planetę". Ponieważ w wyniku ataku, z Marsa zniknęła prawie cała atmosfera, Gady nie planowały kolonizacji tej planety (dzięki czemu Ludzkość na Marsie przetrwała w podziemnych bunkrach i korytarzach zniszczonych miast). Natomiast Wenus, nie była zupełnie przygotowana do obrony swojej ludności, dlatego też asteroida zmiotła stąd wszelkie życie, unicestwiając pokojowo rozkwitającą cywilizację Noborin i po pewnym czasie Gadoidy rozpoczęły kolonizację Wenus (planeta ta nie została zniszczona w taki sposób, by nie można było się na niej osiedlić - nie przypominała jeszcze wówczas rozgrzanego do czerwoności "kotła", którym jest dzisiaj - wówczas jeszcze ucierpiała najmniej ze wszystkich trzech zniszczonych przez Reptilian planet). Nim jednak Gady rozpoczęły kolonizację Wenus i przygotowywały się do zasiedlenia niespokojnej Ziemi - musiały zmierzyć się z wysłaną przeciw nim potęgą Federacji Galaktycznej, która zareagowała dopiero po zniszczeniu trzech planet naszego Układu Słonecznego (Gady przeprowadziły bowiem błyskawiczną akcję eliminacji ludzkości i nim wieści o niej dotarły do systemu gwiezdnego Liry - było już po wszystkim.

Teraz potężne okręty zmierzały ku naszej Galaktyce z zamiarem jej odzyskania. Nie spodziewano się jednak jaką siłą dysponowały wówczas Gadoidy i myślano że Maldek i Chowta są osamotnione. Okazało się że zgromadzono tutaj ogromną potęgę z Alpha Draconis, Bellatrix i Sagittariusa - biorąc to wszystko pod uwagę, należy stwierdzić, że misja Federacji (choć liczna, dobrze przygotowana i uzbrojona), była w zasadzie misją samobójczą - o czym Galaktyczna Ludzkość wkrótce się przekonała, gdy zaczęła ponosić dalsze dotkliwe klęski.



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz