WYBUCH III WIELKIEJ WOJNY GALAKTYCZNEJ
FAZA I
Opanowanie i okupacja przez Gady całego Układu Słonecznego
System Gwiezdny - BELLATRIX
Gady z Maldeka otrzymały stamtąd (jak również z Sagittariusa i Alpha Draconis) pomoc zbrojną w swym niszczącym ataku na nasz Układ Słoneczny
"I nastąpiła walka na niebie:
Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem.
I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie"
(APOKALIPSA ŚW. JANA 12:7)
Maldek, to właśnie stamtąd wzięła swój początek niszcząca pożoga,
która doprowadziła do niezwykle okrutnych i krwawych wydarzeń. Maldek był również tym miejscem, gdzie to wszystko się
zakończyło. Po prawie 200 milionach lat trwania względnego "zbrojnego
pokoju", ten stan rzeczy zaczął w końcu przeszkadzać gadzim istotom.
Dążyli oni do wojny, do której konsekwentnie się przygotowywali w ciągu
poprzednich milionów lat. Przez ten czas rozwinęli tak niszczącą
technologię, rozbudowali takie zbrojne umocnienia na planecie i
zamienili Chowtę (nasz księżyc), w prawdziwą bazę wojskową, zdolną do
działań międzyplanetarnych o niezwykle silnej mocy uderzeniowej
(porównywalnej z siłą okrętu-planety Nibiru, będącego na usługach
Federacji Galaktycznej), że znacznie przewyższyli to, co przez ten czas
uczyniła w tym zakresie Federacja Galaktyczna Jedyne co różniło Nibiru i
Chowtę to...rozmiary (Nibiru była nieporównywanie większa), mimo to
niszcząca siła obu planet-okrętów była taka sama. Ok. 1 320 000 lat temu
Gady były już gotowe do rozpoczęcia zbrojnego konfliktu. Wiedziano
również, gdzie ma nastąpić pierwsze uderzenie - w naszej Galaktyce, a
pierwszym celem Reptilian miała być...nasza Ziemia. Dlaczego akurat
Ziemia? Dlatego że o kierunku decydowały najpotężniejsze Reptoidy w
Radzie Anchara - z systemu gwiezdnego Alpha Draconis (Smoka), a ci nie
mogli zapomnieć Lirianom i Syrianom zniszczenia ich dinozaurowatych
pobratymców sprzed 66 milionów lat. Poparły ich Reptoidy z Sagittariusa,
jedynie Dinoidy z Bellatrix opowiedziały się za innym kierunkiem
pierwszego uderzenia.
Przeważyło stanowisko Alpha Draconis i powzięto tam również decyzję o
zniszczeniu wszelkiego ludzkiego życia na planecie Ziemia (i w całej
naszej Galaktyce). Miało się to odbyć w ten sam sposób, który wcześniej
doprowadził do zagłady ziemskich dinozaurów - przez ściągnięcie i
nakierowanie na naszą planetę ogromnej asteroidy lub innej mniejszej satelity.
Chodziło oto, by niszcząc ludzkie życie na planecie, nie zniszczyć
jednocześnie samej Ziemi, którą zamierzano następnie skolonizować. Nim
jednak doszło do sławnego "Piekielnego pierwszego kontaktu"
Galaktycznej Ludzkości i Gadów (jak opisują początek wojny channelingi),
miała miejsce niezwykła, wręcz niespotykana sytuacja. Otóż zarówno w
reptiliańskich społeczeństwach z rożnych Galaktyk, jak również w samej
Radzie Anchara na Bellatrix (system gwiezdny Bellatrix znajduje się
najbliżej dawnej, zniszczonej przez Federację planety Gadów - Aln),
znaleźli się i tacy, którzy nie pragnęli wojny z Galaktyczną Ludzkością.
Tak długi okres pokoju, trwający prawie 200 milionów lat, spowodował że
część gadzich społeczeństw, przyzwyczaiła się do tego stanu rzeczy i
nie pragnęła go zmieniać siłą. Uznano że zarówno Reptilianie jak i
Ludzie mogą odnaleźć we Wszechświecie swoje miejsce i jedni nie muszą
drugim wchodzić w drogę, a wszelkie punkty sporne pomiędzy naszymi
rasami - można by było rozwiązywać na drodze pokojowej. Takie głosy
podniosły się również w Radzie Anchara na Bellatrix - nie znalazły jednak
poparcia i szybko zostały "zakrzyczane". Przez ten czas wspólnych
ludzko-gadzich relacji, wyrządzono sobie nawzajem zbyt wiele krzywd, by
teraz nie pragnąć za to odwetu.
Najbardziej do wojny dążyły Reptoidy z Alpha Draconis, najmniej
zaangażowane w ten konflikt były Dinoidy z Bellatrix, ale podział nie
przebiegał pomiędzy tymi rasami, tylko w poprzek nich. Zarówno wśród
Reptoidów z systemu Smoka i z Sagittariusa znaleźć można było
niechętnych nowemu konfliktowi Gadoidów, jak również pośród Dinoidów z
Bellatrix byli zwolennicy wojny i całkowitej eliminacji ludzkości we
Wszechświecie. To właśnie ich zdanie przeważyło (zwolenników pokoju była
zaledwie garstka). Oskarżono ich następnie o działanie na rzecz
Ludzkości i uznano za zdrajców. Odtąd w samych gadzich społeczeństwach
wyszukiwano zwolenników pokoju i prześladowano ich oraz zabijano. Nie
mając innego wyjścia, część tych, którzy nie chcieli brać udziału w
nadchodzącej wojnie uciekła z Bellatrix. Ich celem stało się teraz
ostrzeżenie Galaktycznej Ludzkości przed nadchodzącą katastrofą. Udało
im się nawet stanąć przed Radą Federacji, ale...nie uwierzono im,
uznając że są oni celowo wysłanymi agentami, mającymi wymusić na
Federacji wykonanie pierwszego zbrojnego kroku, by potem można było
oskarżyć Ludzkość o rozpoczęcie nowej wojny. Dlatego też natychmiast
nakazano...uwięzienie gadzich uciekinierów i planowano nawet wydać ich
Gadom z Bellatrix, jednak nim to się stało, nastąpił ów "Piekielny pierwszy kontakt"
i wybuchła wojna powodując masakryczne straty Federacji i zmuszając ją
do ucieczki z "ziemskiego" Układu Słonecznego. Wówczas dopiero doceniono
przysługę jaką Ludzkości oddała ta zbiegła część Gadoidów.
Klęska Federacji Galaktycznej
BELLATRIX w gwiazdozbiorze ORIONA
Mieści się tutaj również planeta RIGEL (o której jeszcze napiszę), będąca pierwotnym domem dla nordyckich "Bogów ASGARDU" - takich jak...ODYN, THOR, BALDUR, FREJA czy LOKI (innymi słowy, to z tamtej planety, pochodzili późniejsi bogowie wikingów), którzy podjęli walkę z Reptilianami (już po zakończeniu III Wojny Galaktycznej), gdy ci próbowali ich zniszczyć
(opiszę to w kolejnych postach).
"I inny znak się ukazał na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów.
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów.
I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:
i rzucił je na ziemię"
i rzucił je na ziemię"
(APOKALIPSA ŚW. JANA 12:3-4)
Wszystko już było gotowe do rozpoczęcia konfliktu, teraz wystarczył
jedynie pretekst by ją wywołać. Takim pretekstem ok. 1 320 000 lat temu,
było natknięcie się gwiezdnego patrolu Federacji Galaktycznej ze
zwiadem Reptilian. To właśnie wówczas wytworzyło się owe "Piekło pierwszego kontaktu".
Patrol Federacji Galaktycznej wykonywał swą rutynową misję kontrolną i
po jego dokonaniu miano opuścić "ziemski" Układ Słoneczny i powrócić do
baz Federacji. To już jednak nie nastąpiło, gdyż zastąpił im drogę
wysunięty zwiad Sojuszu Anchara. Wywiązała się bitwa (choć raczej
należałoby tu użyć słowa prawdziwa masakra), w wyniku której okręty
Federacji Galaktycznej zostały całkowicie zniszczone. Atak i zniszczenie
okrętów Federacji prawdopodobnie nie były wcześniej zaplanowane, po
prostu nadarzyła się okazja i Gady z niej skorzystały, ale ten krok nie
oznaczał nic innego jak jawne wypowiedzenie wojny. Zdawano sobie z tego
sprawę zarówno w Radzie Anchara na Bellatrix jak i na Maldeku, skąd
wyruszył wysunięty szpic gadzich okrętów. Takiego posunięcia nie dało
się ukryć czy zapomnieć - wojna stała się faktem. Postanowiono więc
działać, nim jeszcze wieści o masakrze dotrą do Rady Federacji
Galaktycznej mieszczącej się w systemie gwiezdnym Liry. Wydano wiec
rozkaz rozpoczęcia ataku na Ziemię i inne planety naszego Układu
Słonecznego w celu ich szybkiego opanowania.
"PIEKŁO PIERWSZEGO KONTAKTU"
Unicestwienie patrolu Federacji Galaktycznej, przez wysuniętą szpicę reptiliańskiego zwiadu
Ok. 1 320 000 lat temu - preludium do wybuchu III WIELKIEJ WOJNY GALAJTYCZNEJ
ZAGŁADA HYPERBOREI
Tymczasem w hyperboreańskim mieście Czarnych - Ikirito, w tamtejszym
obserwatorium astronomicznym dało się wyczuć pewne poruszenie -
astronomowie bowiem dostrzegli olbrzymich rozmiarów asteroidę, będącą na
kursie kolizyjnym z Ziemią. Nie było jeszcze pewne że ta asteroida z
całą pewnością uderzy w planetę (była jeszcze wówczas prawie
niedostrzegalna, nawet przez najlepsze teleskopy na całej Hyperborei,
jakie posiadano w Ikirito), mimo to obawa że tak się może stać była
bardzo prawdopodobna. Po dwóch miesiącach naukowcy nabrali pewności -
asteroida z całą pewnością uderzy w Ziemię. Po dwóch kolejnych
miesiącach można już było dostrzec ją gołym okiem - świecącą rozżarzoną,
złowrogą czerwienią na tle rozgwieżdżonego nieba. Naukowcy skrupulatnie
(biorąc pod uwagę tor lotu asteroidy), wyliczyli w którym miejscu i
którego dnia spadnie ona na Ziemię. Miał to być teren dzisiejszej
Południowej Ameryki (wówczas jeszcze nie istniał taki kontynent).
Naukowcy przewidzieli wszystko, skrupulatnie co do dnia a nawet godziny,
nie pomyśleli jednak o jednym szczególe. Że owa asteroida, jest...sterowana przez obcą,
potężną i wrogą im cywilizację oraz że może...zmienić kurs. Tego nie
przewidziano i nie brano nawet pod uwagę, co potem zakończy się
tragicznie dla Hyperboreańczyków. Nie było wyjścia, aby ocaleć należało
czym prędzej przygotować się do ewakuacji.
Nie można jednak było ocalić całej ludności Hyperborei, gdyż okręty
gwiezdne nie były w stanie ich wszystkich pomieścić - postanowiono
ewakuować tylko ludzi najzdolniejszych - lekarzy, inżynierów naukowców,
cała zaś reszta ludności skazana była na zagładę. Rządy Czarnych z
dzisiejszej Australii, Nowej Gwinei i Antarktydy (wchodzących wówczas w
skład kontynentu hyperboreańskiego), wraz z Żółtymi z dzisiejszej Birmy,
Zatoki Bengalskiej i Chin - podjęły się wspólnej pracy, mającej na celu
ocalenie najzdolniejszych spośród siebie jednostek, po to, by po
katastrofie byli w stanie ponownie odtworzyć cywilizację Hyperborei. W
tym celu wyposażono i załadowano po brzegi 80 okrętów Czarnych i 98
okrętów Żółtych z Hyperborei (Czarni i Żółci mieszkańcy Afryki byli
skazani na zagładę, gdyż ich o niczym nie poinformowano). Wcześniej
wybrano najgodniejszych i najlepszych przedstawicieli obu ras, podczas
wielogodzinnych głosowań, rozpatrując cały ich dorobek naukowy.
Pozostałą ludność oczywiście ostrzeżono o spodziewanej zagładzie, ale
nie poinformowano ich o ewakuacji najzdolniejszych specjalistów, w
obawie przed powszechnymi rozruchami. Po jednym z miejsc w okrętach
gwiezdnych przeznaczono również dla każdego z przywódców państwowych
Czarnych i Żółtych, ale tylko dla nich. Ani ich rodziny, ani ministrowie
i członkowie rządu nie uzyskali takiego przywileju.
Gdy do uderzenia asteroidy pozostało już 48 godzin, raz jeszcze
poinformowano ludność o zbliżającej się katastrofie, jednocześnie
bagatelizując jej rozmiary. Twierdzono że spadnie na tereny opustoszałe a
jej skutki nie będą zbyt dotkliwe dla ludzi i że większość z nich
przeżyje tę kosmiczną katastrofę. Dzięki temu nie odnotowano przykładów
paniki, gdyż Hyperboreańczycy uznali że skoro władze do których miano
zaufanie - bagatelizują problem i nie przygotowują ewakuacji -
zagrożenie nie jest tak poważne. Okazało się zupełnie inaczej. W planach
było że 2 godziny przed spodziewanym uderzeniem wszystkie okręty wzbiją
się w powietrze i przeczekają owe 12 tygodni na orbicie planety, by
ponownie na niej wylądować i rozpocząć odbudowę. Uderzenie asteroidy
przewidywano na godzinę 14- tą po południu, dlatego też o godzinie
12-tej, statki z "wybrańcami" miały wystartować i "zakotwiczyć" na
orbicie planety. Obliczenia te okazały się błędne, jednak nie dlatego że
źle wyliczono trajektorię i szybkość poruszania się śmiercionośnej
skały, lecz dlatego że skała ta, będąc już blisko Ziemi...gwałtownie
przyspieszyła. Stało się tak, ponieważ asteroida ta była od początku do
końca sterowana przez Reptilian. Pojawiła się więc na niebie znacznie
wcześniej, już ok. godziny 11-tej rano, świecąc niczym pomarańczowe
słońce. Natychmiast ogłoszono alarm i wydano rozkaz ewakuacji (nie
wszyscy jednak zdążyli się ewakuować).
Okręty wzbiły się w powietrze gdy asteroida już "muskała" pola
grawitacyjnego Ziemi, lecz by wzbić się w przestrzeń kosmiczną, musiały
najpierw skierować się w rejon "dziury grawitacyjnej", która wówczas
znajdowała się na obszarze dzisiejszej Europy. Nie wszystkim okrętom
udała się ta sztuka przed katastrofą, a w zasadzie to...nie udała się
prawie nikomu. Ocalały jedynie trzy okręty Czarnych i cztery Żółtych,
które zawczasu dotarły do pola grawitacyjnego i go przekroczyły, nim
podmuchy wzbijającego w górę ognia i wody nie wessałyby ich z powrotem w
dół, opuściły ziemską grawitację, cała reszta zginęła. Jednak nie tylko
czas uderzenia się nie zgadzał, błędny był również kierunek uderzenia.
Asteroida nie spadła tam, gdzie wcześniej zakładano, lecz przed samym
uderzeniem...rozbiła się na trzy olbrzymie kawałki, które spadły w trzy
zupełnie oddalone od siebie miejsca na planecie. Kawałki asteroidy były
specjalnie naprowadzane na najbardziej zaludnione ośrodki miejskie na
Ziemi i tak najmniejszy z trzech części (o średnicy kilku kilometrów),
spadł na osiedla Czarnych i Żółtych w Afryce (rejon dzisiejszego Morza
Czerwonego), powodując natychmiastową zagładę wszelkiego tam życia.
Drugi "odłamek" znacznie większy od poprzedniego, Gady naprowadziły na
pozycje Czarnych Hyperboreańczyków w rejonie dzisiejszej Australii, a
trzeci największy na ośrodki Żółtych niedaleko (dzisiejszych) wysp
Galapagos.
W jednej chwili powstało prawdziwe piekło i nastąpiły wybuchy o
niezwykłej sile. W kilku miejscach odłamki asteroidy przebiły skorupę
ziemską. Natychmiast wybuchły wszystkie wulkany na planecie.
Powstały fale wodne o wysokości 300 metrów i zatopiły większą część
Australii. Góry zaczynały się kruszyć jak domki z kart, a tam gdzie
dotąd były doliny, wyrastały nowe pasma górskie. W wyniku tych zawirowań
- Tasmania oddzieliła się od Australii, duża część Antarktydy zatonęła w
oceanie, tworząc dwa olbrzymie podwodne kaniony pomiędzy dzisiejszą
Australią a Antarktydą. Z wód, które dotąd opływały Hyperboreę i
kontynent afrykański, wyłonił się nowy kontynent (który później otrzyma
nazwę Lamar i stanie się miejscem powstania kolejnej ziemskiej
cywilizacji - Mu). Ogromna część Birmy zatonęła w oceanie, a w Afryce
powstało Morze Czerwone na miejscu dawnych ludzkich osad Czarnych. W
miejscu uderzeń trzech odłamków asteroidy - wyrosły całe partie
wulkaniczne, buchające rozgrzaną lawą z wnętrza planety. Cała Ziemia
zmieniła nachylenie swej osi i zaczęła się obracać pod innym kątem.
Większa cześć ludności pozostałej na planecie - zginęła - albo w
wyniku samej katastrofy, albo jej późniejszych skutków, albo też w
wyniku rozprzestrzeniających się po (prawie) całej planecie
śmiercionośnych gazów wulkanicznych. Niektórym udało się przeżyć, lecz
zostali napromieniowani przez odsłonięte złoża uranu. Spotkało to
głównie Czarnych, których skóra zaczęła przypominać kolor jaki mają
dzisiejsi australijscy Aborygeni.
Tymczasem przebywające na orbicie okołoziemskiej ocalone okręty
Czarnych i Żółtych, po upływie 12 tygodni, musiały lądować, gdyż te statki nie wytrzymałyby dłuższego pobytu w Kosmosie. Jedyna w miarę
dobra widoczność była na terenach dzisiejszej Europy, tam też
postanowiono wylądować. Lecz samo lądowanie w warunkach powszechnego
kataklizmu nie było wcale proste. Wybuchy wulkanów wyrzucały do
atmosfery ogromne ilości pyłów i innych odłamków, uniemożliwiających
swobodne manewrowanie pojazdami gwiezdnymi. Oceany też się gotowały,
tworząc ogromne ilości pary wodnej, mieszającej się z chmurą
wulkaniczną. Efektem tego były na ogromnych obszarach planety -
nieprzeniknione ciemności - również w trakcie dnia. W efekcie tych
wszystkich przeciwności losu, z siedmiu okrętów które podjęły się próby
ponownego lądowania na Ziemi - udało się to...tylko jednemu z nich z 95
pasażerami Żółtych na pokładzie. Ponieważ lądowanie w Europie nie było
możliwe ze względu na szalejące wiatry (dochodzące do prędkości 400
kilometrów na godzinę), wylądowano dalej w rejonie dzisiejszej
Grenlandii. Mimo to statek podczas lądowania został tak poważnie
uszkodzony, że nie nadawał się już do dalszych podróży (i tak mieli dużo
szczęścia - przynajmniej na początku - gdyż inne okręty pochwycone
przez wichurę rozbiły się o ziemię z ogromną siłą). Po wylądowaniu
rozpoczęto (zgodnie z wcześniejszymi założeniami), próbę odbudowy
cywilizacji hyperboreańskiej, założono nawet małą osadę. Jednak nie
przetrwała ona długo - miesiąc po lądowaniu wszystkich Żółtych, którzy
przetrwali katastrofę pochłonęło potężne trzęsienie ziemi (ziemia nagle
rozpadła się im pod stopami). Tak oto przeminęła pierwsza ziemska
cywilizacja z planety Bakaratini.
ZAGŁADA MARSA i WENUS
Tymczasem sukces zagłady ziemskiego życia, został powitany przez
Gadów z Maldeka z radością. Natychmiast też wysłano kolejne asteroidy,
by zniszczyły wszelkie życie na dwóch pozostałych planetach naszego
Układu Słonecznego - Marsie i Wenus. Marsjanie bardzo szybko rozpoczęli
ewakuację ludności do wydrążonych zawczasu pod powierzchnią planety,
ogromnych tuneli, których głębokość dochodziła do 2 kilometrów pod
powierzchnią Marsa. Ci ludzie przeżyli zagładę, która zmieniła Marsa w
dzisiejszą "Czerwona Planetę". Ponieważ w wyniku ataku, z Marsa zniknęła
prawie cała atmosfera, Gady nie planowały kolonizacji tej
planety (dzięki czemu Ludzkość na Marsie przetrwała w podziemnych
bunkrach i korytarzach zniszczonych miast). Natomiast Wenus, nie była
zupełnie przygotowana do obrony swojej ludności, dlatego też asteroida
zmiotła stąd wszelkie życie, unicestwiając pokojowo rozkwitającą
cywilizację Noborin i po pewnym czasie Gadoidy rozpoczęły kolonizację
Wenus (planeta ta nie została zniszczona w taki sposób, by nie można
było się na niej osiedlić - nie przypominała jeszcze wówczas rozgrzanego
do czerwoności "kotła", którym jest dzisiaj - wówczas jeszcze
ucierpiała najmniej ze wszystkich trzech zniszczonych przez Reptilian
planet). Nim jednak Gady rozpoczęły kolonizację Wenus i przygotowywały
się do zasiedlenia niespokojnej Ziemi - musiały zmierzyć się z wysłaną
przeciw nim potęgą Federacji Galaktycznej, która zareagowała dopiero po
zniszczeniu trzech planet naszego Układu Słonecznego (Gady
przeprowadziły bowiem błyskawiczną akcję eliminacji ludzkości i nim
wieści o niej dotarły do systemu gwiezdnego Liry - było już po
wszystkim.
Teraz potężne okręty zmierzały ku naszej Galaktyce z zamiarem jej
odzyskania. Nie spodziewano się jednak jaką siłą dysponowały wówczas
Gadoidy i myślano że Maldek i Chowta są osamotnione. Okazało się że
zgromadzono tutaj ogromną potęgę z Alpha Draconis, Bellatrix i
Sagittariusa - biorąc to wszystko pod uwagę, należy stwierdzić, że misja
Federacji (choć liczna, dobrze przygotowana i uzbrojona), była w
zasadzie misją samobójczą - o czym Galaktyczna Ludzkość wkrótce się
przekonała, gdy zaczęła ponosić dalsze dotkliwe klęski.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz