Stron

piątek, 6 marca 2015

TROPEM WILCZYM - CZYLI PAMIĘCI ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH - Cz. I

PAMIĘCI ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH - OSTATNICH (WIERNYCH PRZYSIĘDZE) ŻOŁNIERZY II RZECZYPOSPOLITEJ



"TRUDNO JEST WYTRWAĆ GDY WSZYSTKO ZDAJE SIĘ STRACONE

TRUDNO JEST MARZYĆ, GDY MARZENIA TWOJE DEPCZĄ

LECZ PRZYSIĘGALIŚMY NA ORŁA I NA KRZYŻ

NA DWA KOLORY, TE NAJŚWIĘTSZE W POLSCE BARWY!

NA CZYSTĄ BIEL I NA GORĄCĄ CZERWIEŃ KRWI

NA WOLNOŚĆ ŻYWYCH I NA WIECZNĄ CHWAŁĘ ZMARŁYCH"

"I ZWYCIĘŻYMY, GDY ZWYCIĘSTWO DASZ NAM PANIE

PRZYJMIEMY KLĘSKĘ, JEŚLI TAKA TWOJA WOLA

TYLKO DAJ W GODZINIE PRÓBY NAM WYTRWANIE

GDY UPADNIEMY, ZAWSZE POZWÓL POWSTAĆ Z KOLAN"






TAK MORDUJE MOSKWA NASZYCH BOHATERÓW

"SKREŚLAM DZIŚ DO CIEBIE KILKA SŁÓW,

CHOCIAŻ WIEM, NIE DOJDĄ PEWNIE ZNÓW.

PISZĘ STĄD DO CIEBIE TEN OSTATNI RAZ,

ŻEGNAJ JUŻ KOCHANIE, NA MNIE CZAS.

NOCĄ WCIĄŻ TE SAME MIEWAM SNY,

PIĘKNĄ PANNĄ MŁODĄ JESTEŚ W NICH.

SYNEK PEWNIE URÓSŁ - ZA MNIE PRZYTUL GO,

TERAZ JESZCZE TRUDNIEJ ODEJŚĆ STĄD!

TERAZ JESZCZE TRUDNIEJ ODEJŚĆ STĄD!

W TAKIEJ JAK TA CHWILI CHCE SIĘ ŻYĆ,

WSZYSTKO JEST NIEWAŻNE - BYLE BYĆ.

LECZ WYBORU NIE DAŁ DOBRY BÓG,

STOJĘ DZIŚ U KRESU MOICH DRÓG.


KAŻĄ NAM WYSIADAĆ - TO JUŻ TU,

TEN BRZOZOWY LASEK - TO MÓJ GRÓB!

JESZCZE TYLKO WESTCHNĘ JEDEN RAZ.
JESZCZE MYŚL OSTATNIA:


KOCHAM WAS!"





PAMIĘCI WITOLDA PILECKIEGO


Kim był WITOLD PILECKI? Powiedzieć o Nim prawdziwy Superman - Człowiek ze Stali, to tak, jakby w ogóle nic o nim nie powiedzieć. Można oczywiście napisać o Witoldzie Pileckim że: był uczestnikiem walk z bolszewikami jeszcze w 1919 (jako 17-letni uczeń gimnazjum im. Joachima Lelewela w Wilnie), o polskie Wilno i Grodno. Brał udział w wojnie 1920 roku. Walczył w Bitwie Warszawskiej w sierpniu 1920 roku, w której to Armia Polska powstrzymała niezwyciężony marsz bolszewików na zachód Europy. Brał również udział w drugiej wielkiej bitwie tej wojny - Bitwie Niemeńskiej z września tego roku, podczas której geniusz Marszałka JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO, ukazał się w całej pełni. 

Niewiele osób bowiem wie, że przegrana przez Armię Czerwoną - Bitwa Warszawska, nie przekreślała wcale bolszewickich planów. Tuchaczewski bowiem ściągał nowe posiłki i szykował się (w początkach października) na kolejny wielki marsz na polską stolicę (po której trupie miano pójść dalej - na Berlin, Paryż, Wiedeń, Budapeszt, Bukareszt, Pragę, Ateny czy Madryt). Wyprzedzające uderzenie Józefa Piłsudskiego z września 1920 roku i "manewr litewski", jaki zastosował - czyli przejście wojsk polskich przez terytorium Litwy (sprzymierzonej z bolszewikami...na swą zgubę, gdyż po klęsce Polski, Litwa bardzo szybko stałaby się jedną z sowieckich republik), okrążając siły bolszewickie i...CAŁKOWICIE je eliminując, doprowadził do definitywnego zwycięstwa Wojska Polskiego nad Armią Czerwoną. 

Piłsudski zresztą był wyjątkowym człowiekiem, znacznie wyprzedzającym swoje czasy i swą epokę. Był ewenementem na skalę światową, podobnie jak NAPOLEON BONAPARTE - tych dwoje Wielkich Ludzi było nie do zastąpienia. Biskup Aleksander Kakowski powiedział w 1937 roku: 

"Józef Piłsudski był wtedy jedynym człowiekiem danym przez Opatrzność, który mógł stać na czele odradzającej się Polski"


Józef Piłsudski zdawał sobie bowiem doskonale sprawę, że zwycięstwo któregokolwiek z zaborców Polski - nie może spowodować odzyskania przez Polskę Niepodległości. 21 lutego 1914 roku, w sali paryskiego Towarzystwa Geograficznego, Józef Piłsudski wygłosił referat na temat zbliżającej się wojny europejskiej, w którym przedstawił...wynik wojny która jeszcze nie tylko nie wybuchła, ale w którą tak naprawdę niewielu w Europie wierzyło. 

Brzmiał on następująco - najpierw Niemcy i Austro-Węgrzy pobiją Rosję, a następnie koalicja anglo-francuska lub anglo-francusko-amerykańska (skąd wiedział że do wojny wejdą Stany Zjednoczone? - ciekawe pytanie), pobije Niemcy. Przedstawił tam również jasny i klarowny plan postępowania dla Polaków w nadchodzącej wojnie - najpierw idziemy z Niemcami i Austriakami przeciw Rosji, a potem...zmieniamy front i wspieramy koalicję mocarstw zachodnich. Piłsudski wiedział doskonale że zwycięstwo Niemiec w tej wojnie nie leży w interesie odradzającej się Polski - wręcz przeciwnie, stanowi tego odrodzenia wyraźną barierę. Niemcy byli potrzebni tylko do wypędzenia z kraju Rosjan, potem dalsza współpraca z nimi była już nie tylko niepożądana, ale wręcz szkodliwa i niebezpieczna.

Dał temu czytelny wyraz po ogłoszeniu Aktu 5 Listopada 1916 roku, w którym to cesarze Niemiec (Wilhelm II) i Austro-Węgier (Franciszek Józef I), proklamowali powstanie niepodległej Polski. Deklaracja była wynikiem rozpaczy, szczególnie dyplomacji niemieckiej. Liczono bowiem na to że Rosja zgodzi się na zawieszenie broni i rozpoczęcie rozmów tyczących zawarcia separatystycznego pokoju na froncie wschodnim. Byłoby to bardzo na rękę Niemcom, pragnącym jak najszybciej przerzucić większość swych sił ze Wschodu na front zachodni, przeciw Francji i Anglii. Gdyby Rosja zgodziła się na podjęcie rozmów, wówczas Akt 5 Listopada nigdy nie ujrzałby światła dziennego. 

Najbardziej ubolewał nad tym faktem kanclerz Rzeszy Theobald von Bethmann-Hollweg, który doskonale zdawał sobie sprawę, że ofiarowanie Polsce niepodległości, w jakiejkolwiek, nawet szczątkowej formie - może bardzo negatywnie odbić się na ruchach ludności w samej Rzeszy i doprowadzić do wzrostu separatystycznych dążeń Polaków (a nawet niektórych Prusaków), w Niemczech i ich żądań połączenia się w tym nowo utworzonym polskim tworem państwowym. "To byłby koniec spójności państwa niemieckiego w obecnej formie" - jak stwierdził w piśmie przesłanym do cesarza.

Jednak w czasie wojny to nie politycy decydują lecz wojskowi - generalicja, gdyż to żołnierze przelewają swą krew i oddają życie. A nacisk niemieckich szefów sztabów (ze szczególnym uwzględnieniem gen. Ludendorffa i generała-gubernatora warszawskiego von Beselera), był coraz silniejszy. Chcieli bowiem jak najszybciej wygrać tę wojnę (jak każdy wódz), lecz brakowało im nowych rekrutów. Widząc boje Legionów Polskich na Wołyniu czy szczególnie pod Kostiuchnówką (4-6 Lipca 1916r.), byli pod ogromnym wrażeniem Polaków. Zauważono bowiem że żołnierz polski nie tylko potrafi się dobrze bić, lecz także zwyciężać. 

Takich żołnierzy potrzebowano, ale...należało im coś dać, coś za co chętnie zgodziliby się walczyć u boku Niemiec i Austrii - na przykład...własne państwo? Niemieccy politycy początkowo stawiali temu opór, wreszcie jednak musieli ulec i zarówno Auswärtiges Amt, jak i cały rząd, parlament z cesarzem na czele - wyraziły zgodę na ogłoszenie deklaracji polskiej niepodległości. Co ciekawe jednak - na dokumencie widnieją imiona cesarzy Niemiec i Austro-Węgier, natomiast...to nie oni złożyli pod nim swoje podpisy. Uczynili to oficerowie - głównodowodzący armii niemieckiej i austro-węgierskiej.



Józef Piłsudski doskonale zdawał sobie sprawę z przewrotności niemieckiej polityki i wyraził to dobitnie swym podkomendnych w warszawskim hoteli Bruhla, krótko po ogłoszeniu Aktu 5 Listopada 1917 roku:


"Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja - nasz wspólny wróg w tej światowej wojnie, skończyła swoją rolę. Wspólny interes przestał istnieć (...) Niemcy ogłosili jakąś "niepodległość", by zjednać sobie naród polski, chcą by dał żołnierza do armii dowodzonej przez pana Beselera. Tymczasem chcieliby chociaż reprezentację tej przyszłej armii polskiej, część dawnych Legionów wsadzić do pociągów i wysłać na front zachodni, by pokazać światu, że Polacy są przeciw Francji i Anglii - przeciw Zachodowi (...) W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym - by alianci pobili Niemców (...) Dlatego wy do tej armii polskiej nie pójdziecie"



Piłsudski doskonale zdawał sobie sprawę co się święci - wiedział że deklaracja niepodległości Polski jest tylko tymczasowym wybiegiem, wykalkulowanym na czas krótkoterminowy. Poza tym nie było pewności czy przetrwa on również wówczas, gdy Niemcy i Rosja zawrą pokój i gdy żołnierz polski przestanie być potrzebny? Polacy natomiast patrzyli hen w odległą przyszłość - i coraz otwarciej domagali się pełnej niepodległości. Gdy wreszcie ta chwila nastąpiła i 11 Listopada 1918 roku, Niemcy podpisały akt kapitulacji - w Warszawie zaczęto rozbrajać niemieckich żołnierzy. Tak rodziła się Wolna Polska, która w dwadzieścia lat potem, jako pierwsza ze wszystkich państw europejskich, sprzeciwiła się bezprawiu totalitarnych reżimów - niemieckiego hitleryzmu i rosyjsko-sowieckiego bolszewizmu. 

A tak pisał Józef Piłsudski o swym powrocie do Polski 10 Listopada 1918 roku (po zwolnieniu z niemieckiego więzienia w Magdeburgu, do którego trafił, odmawiając przysięgi na wierność niemieckiemu cesarzowi, po to by odbudować Niepodległą Rzeczpospolitą po 123 latach niewoli - nie jako małe, zależne od Niemiec państewko, ale jako potężne mocarstwo. Tak, mocarstwo, choć wsparte sojuszem politycznym, wojskowym i gospodarczym z mniejszymi narodami na Wschodzie - Litwą, Białorusią i Ukrainą - tworzącymi trzon owego mocarstwa - Sojuszu MIĘDZYMORZA - pod polskim przewodem):

 
"Gdym wracając z więzienia niemieckiego do Warszawy, w takt turkotu wagonu powtarzał sobie - DO POLSKI, DO POLSKI, marzyłem że jadę do Raju. Chciałem wierzyć naszej duszy polskiej. I wtedy zdawało mi się że na straży tego odrodzenia stoją wielkie dusze z epoki dawnej mocy Rzeczypospolitej - że dusza polska rozbłyśnie dawnym pięknem"
 
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI



Polska została odbudowana, w wyniku dwóch krwawych (lecz zwycięskich) wojen (z Ukraińcami i bolszewikami), Powstania Wielkopolskiego i trzech Powstań Śląskich. W lutym 1920 roku, Wojsko Polskie zajęło także, przyznany nam przez zwycięskie mocarstwa w Wersalu - pas ziemi na Pomorzu (który Niemcy złośliwie określali mianem "korytarza"), a 10 lutego tego roku, gen. Józef Haller - notabene mający niemieckie korzenie (zresztą podobnie jak ja sam) i wywodzący się ze starego niemieckiego rodu von Hallenburgów, lecz z gałęzi rodu całkowicie już spolonizowanej - przeprowadził ceremonię "Zaślubin Polski z Morzem", wrzucając w fale Bałtyku, pierścień, który w 1647 roku królowa Rzeczypospolitej - Maria Ludwika Gonzaga (małżonka króla Władysława IV Wazy), ofiarowała jednemu z gdańskich rajców. Przechowywany z pokolenia na pokolenie zatonął w morskich odmętach na powitanie polskiej obecności nad Bałtykiem.






Gen. JÓZEF HALLER 
(von Hallenburg)




"Każdy z osobna na co dzień musi szukać w sobie zwycięstwa (...) wbrew zniewolonym małym ludziom, bądźmy dumni, by w Ojczyźnie co dumy nie znała - dumni być potrafili"

JÓZEF PIŁSUDSKI



Kierując się takim właśnie mottem Józefa Piłsudskiego, WITOLD PILECKI całym swym życiem zaświadczył o tragizmie polskich losów. Walczył w Wojnie Obronnej Polski 1939 roku (notabene zaatakowanej z dwóch stron, przez totalitarnych bandziorów), walcząc...aż do 17 października 1939 roku. Tak pisał w swych wspomnieniach: 

 "W lasach dobiega nas wieść, że Warszawa i Modlin są już zajęte przez Niemców. Oficerowie oddziału decydują, że dalszy pobyt w lasach jest mniej korzystny dla sprawy niż walka innego rodzaju z najeźdźcą. Ponieważ rozkazu demobilizacji nie było, więc wszyscy są wojskowi...".


Potem w Tajnej Armii Polskiej i aż do 19 września 1940 roku, gdy Witold Pilecki dobrowolnie dołącza do ulicznej łapanki w Warszawie (jakie Niemcy organizowali na terenie polskich miast, odcinając przechodniom na ulicy drogę i ładując ich do ciężarówek, wiozących albo na roboty do Niemiec, albo do Auschwitz. Taki to był "kulturalny" naród poetów - czy raczej...hycli). W Auschwitz tworzy podwaliny ruchu oporu, zakładając podziemną siatkę podporządkowaną ZWZ-AK (Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej), którego trzonem był obozowy szpital, gdzie pracowali polscy lekarze, ratujący życie tysiącom więźniów. 

Pilecki wierzył w wywołanie w obozie wielkiego buntu więźniów, który wsparty z zewnątrz atakami Armii Krajowej i bombardowaniem obozu przez Aliantów, doprowadziłby do uwolnienia więzionych w nim osób. Nikt na Zachodzie nie uznał tego za ważne - ani Winston Churchill, ani też Franklin. D. Roosevelt - nikt. Dlatego też 27 kwietnia 1943 roku, po fiasku swych planów, Witold Pilecki dokonuje brawurowej ucieczki z obozu. (wraz z Edwardem Ciesielskim i Janem Redzejem) i dalej podejmuje walkę konspiracyjną i powstańczą z bronią w ręku. 


Bierze udział w Powstaniu Warszawskim (1 Sierpnia - 2 Października 1944 roku), w wyniku którego Niemcy niszczą prawie całą Warszawę.





Po upadku Powstania, Witold Pilecki trafia do obozów jenieckich - najpierw Lamsdorf, potem Murnau. Następnie (od 1945 roku), służy w II Korpusie Polskim we Włoszech, a z końcem listopada 1945 roku wraca do Polski. Tutaj 8 maja 1947 roku, zostaje aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa "ludowej" Polski i trafia do więzienia mokotowskiego, gdzie poddawany jest niezwykle brutalnemu śledztwu. 3 marca 1948 roku, rozpoczyna się Jego proces przed komunistycznym sądem, który 15 marca - skazuje Witolda Pileckiego na karę śmierci. Wykonaną 25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie - strzałem katyńskim - w tył głowy (bez wątpienia bandyci spod "czerwonej gwiazdy" lubili w ten sposób mordować ludzi).


WITOLD PILECKI 
W II KORPUSIE POLSKIM WE WŁOSZECH




OSOBIE TEGO NIEZWYKŁEGO CZŁOWIEKA POŚWIĘCĘ KOLEJNE CZĘŚCI TEGO TEMATU, W KTÓRYCH BARDZO SZCZEGÓŁOWO OPISZĘ POSZCZEGÓLNE KOLEJE ŻYCIA ROTMISTRZA WITOLDA PILECKIEGO - NIEZŁOMNEGO ŻOŁNIERZA WOJSKA POLSKIEGO



"ROTMISTRZU PILECKI - SKĄD TE KRWAWE RANY?
KTO ZŁAMAŁ TWĄ SZABLĘ - CZEMU KOŃ SPĘTANY?

 ROTMISTRZU PILECKI - TWARDYŚ JAK ZE STALI
HITLER CIĘ NIE SKRUSZYŁ - BAŁ SIĘ CIEBIE STALIN!
 HEJ - HEJ ROTMISTRZU Z HARTOWANEJ STALI,
NIE SKRUSZYŁ CIĘ HITLER - BAŁ SIĘ CIEBIE STALIN!

ROTMISTRZU PILECKI - ZE ŚMIERCIĄ IGRAŁEŚ,
ZSTĄPIŁEŚ DO PIEKIEŁ - Z PIEKIEŁ SIĘ WYRWAŁEŚ!
HEJ - HEJ ROTMISTRZU, ŚMIERCI SIĘ NIE BAŁEŚ,
DO AUSCHWITZ ZSTĄPIŁEŚ, Z AUSCHWITZ SIĘ WYRWAŁEŚ.

BYŁO WAS TYSIĄCE - ZOSTAŁO NIEWIELU,
BO ZABIJA MOSKWA NASZYCH BOHATERÓW!

WITOLDZIE PILECKI ŻONA TWOJA PŁACZE,
CIESZĄ SIĘ UBECY, CZERWONI SIEPACZE.
HEJ - HEJ ROTMISTRZU, PŁACZE TWOJA ŻONA,
ŚMIEJĄ SIĘ BANDYCI SPOD GWIAZDY CZERWONEJ!

ŻOŁNIERZU NIEZŁOMNY - NAGRODĄ CI BLIZNY,
DROGOWSKAZEM TWOIM  BÓG - HONOR - OJCZYZNA!

RYCERZU BEZ SKAZY - KACI WCIĄŻ SIĘ BOJĄ,
TYLE LAT PO ZBRODNI, NISZCZĄ PAMIĘĆ TWOJĄ.

ROTMISTRZU PILECKI - DO APELU STAWAJ,
ŻYCIE CI ZABRALI - LECZ ZOSTAŁA SŁAWA!"


ROTMISTRZ WITOLD PILECKI (1901 - 1948)




MŁODY WITOLD PILECKI
 W WALCE O POLSKIE WILNO I GRODNO
I W WOJNIE Z BOLSZEWIKAMI
1919 r.





WITOLD PILECKI 
ZDJĘCIE ŚLUBNE Z MAŁŻONKĄ MARIĄ OSTROWSKĄ
 1931 r.




WITOLD PILECKI
Z MAŁŻONKĄ I SYNKIEM ANDRZEJEM
W SWOIM DWORKU SUKURCZE
 LATA 30-te.




 WITOLD PILECKI
W "SAMOOBRONIE SĄSIEDZKIEJ"
WSPIERAJĄCEJ KORPUS OCHRONY POGRANICZA
BRONIĄCY POLSKICH GRANIC WSCHODNICH II RZECZYPOSPOLITEJ,
PRZED ATAKAMI BOLSZEWICKICH BOJÓWEK





WITOLD PILECKI
OCHOTNIK DO AUSCHWITZ




 WITOLD PILECKI
PROCES I ŚMIERĆ W KOMUNISTYCZNEJ (PODLEGŁEJ ZSRS) POLSCE




I JEGO  KAT
JÓZEF RÓŻAŃSKI
(prawdziwe nazwisko - JÓZEF GOLDBERG - JAK OGROMNA WIĘKSZOŚĆ ÓWCZESNEGO PERSONELU APARATU (ZNIEWOLENIA) BEZPIECZEŃSTWA
KOMUNISTYCZNEJ POLSKI - TAK I ON BYŁ POCHODZENIA ŻYDOWSKIEGO 
(był synem ABRAHAMA GOLDBERGA i CHANY RÓŻAŃSKIEJ)




"STARAŁEM SIĘ ŻYĆ TAK - ABYM W GODZINIE ŚMIERCI
 MÓGŁ SIĘ RACZEJ CIESZYĆ NIŻ LĘKAĆ"

WITOLD PILECKI







"Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem".
 

WITOLD PILECKI
(do swych dzieci) 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz