Stron

wtorek, 31 marca 2015

UMIERAMY I CO DALEJ? - czyli co się z nami dzieje po śmierci? - Cz. XXII

WOLNA WOLA a PRZEZNACZENIE


"ZIELONE WZGÓRZA NAD SOLINĄ" - ULUBIONA PIEŚŃ MEGO OJCA
(który zginął straszną śmiercią - zgnieciony przez dwa autobusy)
(Zdążyłem się jeszcze z nim pożegnać: "Kocham Cię i wkrótce ponownie się spotkamy")
(Widok całego zdarzenia i Jego śmierć, była dla mnie tak traumatyczna, że odsunąłem ją na obszary "niepamięci" mego umysłu)



Czym jest Przeznaczenie? Czy jest to efekt tego, co koniecznie musi nas spotkać w życiu?, a jeśli tak, to jak można łączyć z tym pojęcie Wolnej Woli, (którą według różnych religii), człowiek został obdarzony przez Boga? Przecież logicznie myśląc Przeznaczenie i Wolna Wola...wzajemnie sobie przeczą. Weźmy przykład: idziemy do wróżki i prosimy ją by nam powróżyła co też spotka nas w przyszłości. Ona zaś dostrzega czekające nas w niedługim czasie nieszczęście, lub nawet śmierć. Jednak do zapowiadanego przez ową wróżkę nieszczęścia nie dochodzi. My oddychamy z ulgą i...uważamy że ktoś wystrychnął nas na dutka, każąc sobie za to jeszcze płacić. Ale czy to prawda? Czy rzeczywiście (przy założeniu że wizja lub sen wróżki lub też jakiejkolwiek innej osoby był prawdziwy, a nie stanowił jedynie łatwego sposobu na dorobienie się), istnieje coś takiego jak Przeznaczenie, które od początku do końca wyznacza nasz, ludzki los? Oczywiście Przeznaczenie istnieje, lecz jeśli tak, to jak jednocześnie może istnieć Wolna Wola, którą również ma posiadać człowiek? Ja sam, będąc dzieckiem, zawsze wierzyłem, że to właśnie ludzie  poprzez swoje wybory - stanowią o własnym życiu, że każdy z nas jest: "kowalem własnego losu". Lecz jednocześnie (szczególnie od dziadków), słyszałem że: "Tam w Niebie jest wszystko zapisane". Dziwiło mnie to i nie potrafiłem pojąć ani zaakceptować owego, wzajemnie się wykluczającego paradoksu. Jak to możliwe, by jednocześnie coś "było zapisane" i by to ludzie sami dokonywali wyborów dróg własnego życia - wówczas było to dla mnie nie do pogodzenia.

Wówczas! Dziś bowiem zupełnie nie dostrzegam żadnego paradoksu, ani wzajemnie wykluczających się pojęć, dziś widzę że istnieje zarówno Przeznaczenie (które jest z góry ułożone i "zapisane"), oraz Wolna Wola, która determinuje i kształtuje nasze wybory, a co za tym idzie - nasz los. Jeśli w przepowiedni ktoś (lub my sami), ujrzał naszą śmierć, czy inne nieszczęście, a tymczasem do tego wydarzenia nie doszło - o czym to świadczy? Że wróżka nas oszukała? Niekoniecznie, ona po prostu...ujrzała jedną z alternatywnych dróg naszego życia, lecz to my sami zdecydowaliśmy (często zupełnie nieświadomie), o zmianie naszego losu. Dlatego też należy stwierdzić (gdyż nie jest to domysł czy przypuszczenie, lecz pewność), że przeznaczenie owszem istnieje i jest zapisane "Tam" w "Zaświatach", lecz...to właśnie Wolna Wola decyduje o jego kształcie. To Wolna Wola tworzy nasze przeznaczenie, gdyż to my sami decymujemy jak potoczy się nasze życie. Jakąkolwiek jednak wybierzemy drogę - będzie ona po prostu jedną z wielu alternatywnych rozwiązań w naszym życiu - nie tylko wcześniej "zapisanym", lecz także dokładnie przeanalizowanym i omówionym w "Świecie Dusz" (podczas przeglądu nowego życia - o czym już wcześniej pisałem). Są jednak ludzie, którzy nie tylko twierdzą że nie posiadają żadnej Wolnej Woli, czyli żadnego wpływu na bieg toczących się w ich życiu wydarzeń, lecz uważają jednocześnie że są jak te kłody, rzucone do rzeki przeznaczenia, której prąd wszystko znosi w jednym kierunku, bez możliwości zatrzymania się, czy chociażby zmiany jego kierunku.

Ludzie ci, widząc iż nie mają wpływu by pomóc cierpiącej i umierającej najbliższej im osobie - często sądzą że są właśnie jak te kłody rzucone do rzeki. Na nic nie mając wpływu, płyną z prądem przeznaczenia, od swych narodzin do śmierci. Szczególnie silnie taki stan powoduje niemożność udzielenia pomocy cierpiącej ukochanej osobie, lub utrata najbliższych (rodziców, krewnych, czy - co szczególnie bolesne - własnych dzieci). Ale w tym przypadku my zapominamy o jednej bardzo ważnej rzeczy, jaką jest Wolna Wola. Myślimy że tylko my sami ją posiadamy. Opisujemy świat z punktu widzenia nas samych - czyli My i Reszta Świata. Przy tym wszystkim jednak zapominamy, że osoby nam najbliższe, ukochane, nasze dzieci, rodzice, dziadkowie, wujkowie, przyjaciele - oni wszyscy również posiadają Wolną Wolę. Jeśli przydarzyło im się nieszczęście, które doprowadziło w konsekwencji do ich śmierci - to był ich wybór, to była jedna z dróg, którą podążyli. Oni zadecydowali - my decydujemy o naszym życiu. Podam przykład: kobieta w ciąży schodzi z piętra swego mieszkania po schodach, drogą którą przemierzała wielokrotnie razy wcześniej. Teraz jednak w pewnym momencie się potyka i spada z owych schodów - w konsekwencji traci dziecko. Pytanie brzmi - czy gdyby nie zdecydowała się wówczas na zejście na dół, uratowałaby swą ciążę? - zapewne, lecz mogłaby wówczas wejść w inną "alejkę", która doprowadziłaby ją do jeszcze gorszego zakończenia (np. wpadłaby pod samochód, spiesząc się do pracy czy uczelni, gdyż...zaspała i zapomniała wcześniej zejść po tych schodach). Oczywiście wszystko mogłoby się również zakończyć szczęśliwie.

My jesteśmy panami własnego losu, to my decydujemy o tym jak zakończy się nasze życie (choć oczywiście jako żyjący ludzie - w ogóle sobie tego nie uświadamiamy). Musimy pamiętać że Przeznaczenie to jest suma wszystkich naszych uczynków, spełnianych przez tysiące lat niezliczonych inkarnacji. Wszystkie te uczynki były spowodowane naszym własnym wyborem - Wolną Wolą. Dlatego też należałoby tu powiedzieć iż to Wolna Wola kształtuje nasze Przeznaczenie, zaś Przeznaczenie stanowi sumę wszystkich naszych Wolnych Wyborów. Jedno wynika z drugiego, jedno tworzy drugie - nie ma mowy o sprzeczności czy  paradoksie. Poza tym zupełnie nie bierzemy pod uwagę, że owo nienarodzone jeszcze dziecko...może właśnie miało zginąć będąc jeszcze w łonie swej matki, gdyż taki właśnie podjęło wybór. Są dusze, które aby się czegoś nauczyć, nie muszą wcale "się narodzić", wystarczy im wejść do niemowlęcego płodu, by już doświadczać. Na nasze własne wybory nakładają się również wybory karmiczne, oraz doświadczenia z poprzednich żywotów (lecz to my decydujemy o tym kiedy, jak i gdzie cokolwiek się stanie, oraz...czy stanie się właśnie w tym wcieleniu). Każda dusza, nim jeszcze wniknie do będącego w łonie matki ciała nienarodzonego jeszcze dziecka - już wie, czy ów płód zginie czy przeżyje, czy matka dokona aborcji, czy też zginie w wyniku "nieszczęśliwego zdarzenia losu".

Dlatego też musimy pamiętać, że to co nas spotyka - to suma nie tylko naszych własnych wyborów (często karmicznych pozostałości z poprzednich wcieleń), które tworzą nasze własne Przeznaczenie, lecz również nasze wybory łączą się z wyborami innych ludzi (innych dusz), wchodzących z nami w korelacje za życia. Suma tych wyborów - wpływa na to "co przyniesie nam (wszystkim) przyszłość". Jest jeszcze jedna rzecz, o której - my - żyjący ludzie często zapominamy. Prócz Wolnej Woli, która wyznacza nasze Przeznaczenie, wszyscy ludzie (w zasadzie wszystkie istoty, rozumiane jako całość, ale skupmy się na ludziach), są chodzącymi...budkami telefonicznymi.  Co to znaczy? Spójrzmy na poszczególne światowe religie - wielu ludzi, którzy kiedyś byli głęboko religijnymi osobami, na pewnym etapie swego życia porzuciło wiarę i wyznawaną wcześniej religię. Stali się ateistami lub agnostykami. Ci, którzy w wierze wytrwali straszą tamtych, iż będą się po śmierci "smażyć w ogniu piekielnym", lub że nie doczekają Armageddonu i nie będzie im dane nowe życie w raju na Ziemi, który oferuje im Jahwe/Jehowa (po wcześniejszym zgładzeniu wszystkich niewierzących i odstępców - czyli w przekonaniu "wiernych" - wszelkiego zła). Takie wzbudzanie lęku (lub przynajmniej ostrzeżenia typu: "Chodź z nami bo zginiesz"), na pewno nie powodują zmiany nastawienia odstępców, a wręcz przeciwnie tym gorzej ustosunkowują ich do danej wiary i religii.

Lecz tak naprawdę, nie ma najmniejszego znaczenia to, jaką religię wyznajemy, w jakim obrządku się modlimy i którym bogom składamy ofiary. Nie ma znaczenia, że nie potrafimy "naukowo" udowodnić istnienia Boga, by przekonać tych niewierzących. Tak naprawdę znaczenie ma tylko jedno - wszyscy jesteśmy...budką telefoniczną. Piszę trochę kolokwialnie, gdyż pragnę przez to powiedzieć że MY WSZYSCY, zawsze i w każdym momencie, z każdym problemem możemy zwrócić się do...Wyższej Instancji (i nie ma znaczenia jak Ją nazwiemy - Bogiem/Źródłem, Aniołem Stróżem/Przewodnikiem, Losem czy Przypadkiem). Każdy z Nas, bez znaczenia wierzący czy niewierzący, Katolik, Muzułmanin, Żyd, Buddysta, Świadek Jehowy czy ktokolwiek inny - każdy z nas może zawsze i w każdym momencie swojego życia - połączyć się właśnie z ową Wyższą Instancją (i nie ma najmniejszego znaczenia czy w nią wierzy). To piszę nie jako osoba pomagająca sobie wynikami sesji hipnoterapeutycznych, ale jako "ja" sam we własnej osobie. Wszystko to o czym teraz piszę - doświadczyłem na sobie samym, przeżyłem i przeżywam to wciąż. A na czym polega owe "połączenie telefoniczne", skoro nie trzeba nawet wierzyć w istnienie owej Wyższej Instancji? Na prośbie. Trzeba niestety się przemóc, i poprosić o pomoc (choćby "krasnoludków z zaczarowanego lasu", jeśli nie chcemy używać słowa "Bóg"). Ja tego doświadczyłem i powiem...TO DZIAŁA (działa cholernie skutecznie).

Często było tak, że stawałem przed problemami, które (z mojego punktu widzenia), wydawały się beznadziejne. Były tak diabelnie trudne do rozwiązania, że bałem się w ogóle je zaczynać, czy próbować rozwiązywać. Wówczas w duchu prosiłem (Boga-Źródło-Przewodnika), o pomoc, o wsparcie. Prosiłem o radę i wskazanie odpowiedzi, jak powinienem postąpić, lecz przede wszystkim o pomoc w rozwiązaniu problemu. Wiem, że to co teraz napiszę, zabrzmi głupkowato, ale nie było momentu, nie było prośby która by została (przez ową Wyższą Instancję), zlekceważona. Nie wiem jak to się działo  - nie potrafię tego logicznie wyjaśnić, ale wszystkie problemy które wydawały mi się na początku tak trudne iż prawie nie do rozwiązania, z czasem (nie wiem jak długim, ale zwykle dość...krótkim) - rozwiązywały się po prostu same. Ja prosiłem o wsparcie i pomoc i ona ZAWSZE przychodziła. Nie pamiętam sytuacji, gdy o coś poprosiłem (oczywiście nie myślałem o rzeczach materialnych, lecz skupiałem się na wsparciu i podpowiedzi, jak rozwiązać ten jeden - jedyny kłopot, przed którym w danym momencie stawałem), by to...jakoś samo się rozwiązało. I powiem więcej, ostatnio zacząłem nawet myśleć, że po prostu "przeciągam strunę", gdyż tych próśb o wsparcie jest z mojej strony coraz więcej. Zastanawiam się czy "To" się kiedyś nie skończy.

Ale wiecie co - takie myśli szybko znikają, gdy po raz kolejny udaje mi się rozwiązać problem, lub kłopot, który nagle pojawił się na koleinach mojego żywota. I mogę z tego miejsca powiedzieć - TO SIĘ NIGDY NIE SKOŃCZY, nigdy nie "przeciągnę struny", jeśli tylko moje myśli będę kierował w stronę konkretnych spraw, tyczących mnie, moich bliskich, przyjaciół i innych ludzi z którymi wchodzę w interakcje. Nam się bowiem wydaje, że ten świat tu na Ziemi jest pełen cierpienia i bólu, że nasze życie szybko się kończy i nawet jeśli wracamy w "Zaświaty", to znów przygotowujemy się do kolejnych "narodzin w piekle". Tak naprawdę, cała tajemnica wyraża się w ciągłym dążeniu do doświadczania, ale...nie oznacza to, że my koniecznie MUSIMY cierpieć i doznawać tych wszystkich trudów naszego życia. My jesteśmy częścią Światła, które nie pragnie wcale naszego cierpienia i bólu (nawet jeśli jest to kwestia doświadczenia - trudno to wytłumaczyć, więc na razie sobie odpuszczę). Źródło pragnie naszego szczęścia, pragnie jak najszybszej z nami bliskości. Ale nim to się stanie, czeka nas trudna droga przez bezdroża Przeznaczenia. My jadąc wozem o nazwie Wolna Wola, czujemy się na tej drodze (i każdej innej w którą skręcamy), trochę zagubieni, zdezorientowani i niepewni. Tak niewiele świateł, tak wiele ciemnych zaułków, iż nie potrafimy powstrzymać uczucia lęku. Lecz my w "swym pojeździe", mamy zamontowany "system nawigacyjny" i "CB Radio".


Pytanie tylko brzmi...czy zechcemy ich użyć, czy zechcemy poprosić o pomoc, na tej naszej wyboistej drodze życia?



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz