Stron

niedziela, 4 października 2015

SEKS I PROSTYTUCJA W CARSKIEJ ROSJI I ZWIĄZKU SOWIECKIM - Cz. I

"A U NAS SEKSU NIE MA!"

 

TYMI SŁOWY LUDMIŁA NIKOŁAJEWNA IWANOWA

ZWRÓCIŁA SIĘ DO AMERYKAŃSKICH WIDZÓW

PODCZAS TELEMOSTU BOSTON-LENINGRAD

28 czerwca 1986 r.



"Od 1 maja 1918 r. wszystkie kobiety od 18 do 32 lat, stają się własnością państwową. Każda dziewczyna, która ukończyła wiek 18 lat, jest zobowiązana pod rygorem surowych kar rejestru karnego zarejestrować się w biurze "wolnej miłości" najbliższego komisariatu. Zarejestrowanej zapewnia się prawo wyboru mężczyzny w wieku 19 - 50 lat dla siebie jako męża (...) Mężczyźni w wieku 19-50 lat mają prawo do wyboru kobiet zarejestrowanych w biurze, nawet bez ich zgody. Dzieci poczęte z takich związków stają się własnością państwa"


To nie żart - taki "dekret" naprawdę został wydany w Rosji Sowieckiej tuż po rewolucji bolszewickiej i nosił nazwę: "Dekret o uspołecznieniu panienek i pań", którego autorem był  Michaił Aleksiejewicz Uwarow. "Dekret przyznawał mężczyznom prawo do: "posłużenia się jedną kobietą nie częściej, niż trzy razy w tygodniu przez trzy godziny". Jedynym warunkiem takiego "skorzystania z kobiety", było przedstawienie zaświadczenia (wydanego w ... zakładzie pracy), o przynależności do "rodziny pracowniczej" - czyli proletariatu. Co ciekawe dotyczyło to ... wszystkich kobiet w wieku 18 - 32 lat, nawet mężatek. 

W tym przypadku Uwarow ... przyznawał mężowi prawo pierwszeństwa w "dostępie do żony", ale nie mógł on odmawiać innym możliwości skorzystania" z jego kobiety. Gdyby się sprzeciwił - uznany byłby za burżuja a nawet kontrrewolucjonistę, oraz ... traciłby prawo do "korzystania z kobiety" (tak w oryginale). Ów "dekret" oczywiście nie wszedł oficjalnie w życie (stąd dziś wielu uważa go za zwykły żart), lecz zawarte w nim "nowatorskie osiągnięcia" były powszechnie akceptowane przez komunistów do 1930 r. gdy Stalin powiedział dość i wszystkich zwolenników "wolnej miłości" odesłał do łagrów lub w kazamaty NKGB (potem NKWD), a stamtąd to już mieli z górki by przenieść się na "Tamten Świat". 






Prostytucja i seks w Rosji istniał od zawsze (zresztą trudno się dziwić że mogło być inaczej, skoro samo zjawisko prostytucji zwane jest powszechnie "najstarszym zawodem świata). Już z lat panowania Iwana IV Groźnego (XVI wiek), zachowały się informacje o publicznych karach chłosty dla "nierządnic" kupczących własnym ciałem. Jednak zjawisko to istniało, a dziewczęta i kobiety najczęściej oblegały te miejsca, które były najbardziej ludne (tawerny, szynki czy nawet publiczne łaźnie). Prostytucja nie była jednak sformalizowana, a osoby które się nią parały, czyniły to na własną odpowiedzialność. Na wsiach, w swych majątkach, rosyjska szlachta (bojarzy), nie potrzebowali jednak żadnych prostytutek. Oni tworzyli sobie własne haremy z chłopek, które do nich należały (poddaństwo chłopów zniesiono w Rosji dopiero w 1861 r. ukazem cara Aleksandra II), traktując je jak zwyczajne prywatne niewolnice (prawo zakazujące sprzedaży chłopów na licytacji niczym niewolników wyszło w 1841 r. i dotyczyło ono jedynie dóbr państwowych - carskich, a nie prywatnych).

Prostytutki dzieliły się na "tawerniane", gdzie w ogromnej części przeważały Rosjanki lub Żydówki, oraz tzw.: "kameliowe" (lub "Kamelie"), które to można by nazwać "luksusowymi", dostępnymi jedynie dla najbogatszych wielmożów państwa rosyjskiego. Tu był zarysowany wyraźny podział - Rosjanki/cudzoziemki, przy czym jeśli idzie o Rosjanki, to bardzo często były to szlachcianki szukające przygód. Poszczególnie carowie prześladowali prostytutki z całą gorliwością. Z cara Pawła I (panował w latach 1796-1801), wszystkie prostytutki musiały nosić jednokolorową żółtą suknię, by wyróżniały się w tłumie. Konsekwencją nieposłuszeństwa carowi w tej materii było zesłanie na Syberię (a nawet do kopalń, gdzie również potrzebowano prostytutek, z tym tylko że te które tam trafiały, rzadko dożywały dwóch lat zesłania). Mało tego, car Paweł I chciał jeszcze by dodatkowo farbowały sobie włosy na żółto (co było już wybitnym upokorzeniem), lecz w końcu zrezygnował z tego planu. 




Prostytucja jako zjawisko po raz pierwszy została sformalizowana w Rosji dopiero w 1843 r. gdy w Petersburgu powstał pierwszy "dom publiczny", a policja spisała wszystkie miejskie "dziewczęta", uprawiające "najstarszy zawód świata" w liczbie ok. 400. Poddano je dodatkowo kontroli medycznej, oraz wydano im słynny "żółty bilet" (uprawniający do świadczenia usług seksualnych), który musiały przedłużać co jakiś czas w najbliższym komisariacie policji. Odtąd bez "żółtego biletu" nie można było świadczyć płatnej miłości w Rosji (w tym również w Królestwie Polskim, które przecież przez cały XIX wiek, było częścią Imperium Carów). Autorem i inicjatorem zebrania wszystkich "dziewcząt" do kupy i wydania im "żółtych biletów", był hrabia Lew Aleksiejewicz Perowski (twórca Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w 1845 r.), pełniący wówczas funkcję ministra spraw wewnętrznych (1841-1852). W 1844 r. wydał on dekret, w którym jasno wykładał kto może otworzyć dom publiczny i kto może w nim pracować. 

Według owego dekretu, dom publiczny w Rosji mogła prowadzić jedynie kobieta, nie młodsza niż 30 i nie starsza niż 60 lat. Na niej spoczywał obowiązek utrzymania porządku i spokoju w prowadzonym przybytku, a także kontrola higieny i dokumentacja pracujących tam kobiet. Tzw.: "burdelmamy" otrzymały pełne prawo karania swych pracownic, jeśli te sprawiałyby kłopoty, były pyskate, lub w jakikolwiek inny sposób buntowały się przeciwko "chlebodawczyni" (niektóre wykorzystywały to prawo w sposób dość brutalny, o czym świadczą sporządzone w latach 70-tych XIX wieku policyjne raporty, w których nie brak jest przykładów okrucieństwa owych "chlebodawczyń" (np. chłosta do krwi, głodzenie, zamykanie w ciasnych, dusznych pomieszczeniach). Niektóre pobierały też oddzielne opłaty od dziewcząt (szczególnie tych bezdomnych, dla których dom publiczny był nie tylko miejscem pracy, lecz również miejscem schronienia), za takie "drobnostki", jak dodatkowe fragmenty garderoby, oraz (choć rzadziej), środki kobiecej higieny. 




Dom publiczny nie mógł też znajdować się w odległości 150 jardów od cerkwi, szkoły czy budynku instytucji państwowej. Dom miał dodatkowo posiadać oddzielny pokój dla gości, jadalnię, oddzielny apartament dla właścicielki, oddzielne łazienki dla dziewcząt i klientów, oraz oddzielnych pokoi "do pracy" (w tym przypadku uznawano możliwość odgradzania jednego łóżka od drugiego parawanem). W pokojach na ścianach nie może znajdować się żadnych symboli religijnych, ani też portretów cara, jego rodziny czy członków rządu. W domach publicznych (aż do początku lat 70-tych XIX wieku), nie można było spożywać ani też podawać alkoholu. Nie wolno było też palić papierosów (W Petersburgu aż do 1865 r. nie wolno było publicznie palić papierosów na ulicy). Każda z dziewcząt musiała się też kąpać nie rzadziej niż dwa razy w tygodniu, oraz co tydzień przechodzić badania lekarskie. 

Po legalizacji prostytucji w Rosji (1843) i otwarciu pierwszego domu publicznego w Petersburgu, bardzo szybko i już w roku 1852 r. były 152 płatne "domy miłości", a w 1879 r. ta liczba wzrosła do 206. Najwięcej z nich ulokowanych było na Prospekcie Suworowa i po obu stronach Kanału Katarzyny. Było bardzo dużo kobiet z innych krajów trudniących się nierządem, w tym Niemek, Holenderek, Polek, Francuzek, a nawet zdarzały się Japonki. Według opisów, okazuje się że klienci mieli też szczególne wymagania odnośnie ubioru dziewcząt (oczywiście chodzi tutaj o luksusowe prostytutki, gdyż te najbiedniejsze, niejednokrotnie okrywały się jedynie prześcieradłem wokół pasa). I tak popularne były ubiory: "gruzińskiej księżniczki", "ognistej Hiszpanki", "rosyjskiej piękności" oraz krynoliny, głębokie dekolty, a także "panny młode" ubrane w suknie ślubne i welony. Kobiety te (które sprzedawały swe ciało politykom, zagranicznym posłom i ambasadorom), musiały być też mądre i wykształcone. Według spisu z 1899 r. okazuje się że spośród tej grupy call-girls większość ukończyła szkolę średnią a prawie wszystkie mówią w co najmniej jednym języku obcym - (niektóre znały po trzy, cztery). Najbardziej popularnymi były język francuski, niemiecki i włoski. 




W 1909 r. na ulicy Potiomkina w Petersburgu, został otwarty ekskluzywny dom publiczny, który łączył w sobie przyjemności cielesne i luksusowy klub dla gentlemanów. Był tam jedwabne zasłony, dywany wiodące do każdego z oddzielnych pokoi, przepiękne żyrandole, a nawet ... prawdziwy niedźwiadek na łańcuszku, który witał gości przed wejściem porykiwaniem (gdy zdechł, został wypchany i ustawiony w tym samym miejscu przed wejściem do przybytku). Było tam kasyno dla gości, w którym pracowały dziewczęta ubrane w najpiękniejsze suknie wieczorowe i rękawiczki po łokcie. Dziewczęta częstokroć flirtowały z klientami a nawet goście pisywali do nich podniecające liściki adoracyjne. Wszystko miało sprawiać wrażenie romantycznego spotkania kochanków a nie zwyczajnej czynności seksualnej. Niektórzy goście bywali brutalni i nieprzyjemni, zdarzało się też że dziewczyny długo nie mogły pracować, gdyż najpierw musiały im zejść siniaki czy opuchlizna, po "nocy miłości" z takim typem (który częstokroć był chroniony albo immunitetem międzynarodowym, albo też własną pozycją polityczną w kręgach władzy).

Dlatego też już w 1910 r. dziewczęta z owego "domu uciech" z ulicy Potiomkina, wystosowały list otwarty do cara i rządu rosyjskiego, by ten "wziął je w opiekę" i ukrócił samowolę klientów. Dziewczęta (w liczbie 63 - tyle się podpisało), twierdziły m.in.: "My też jesteśmy ludźmi (...) Goście nie są lepsi od nas (...) Być może są to dobrzy ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy że niszczą nasze zdrowie i młode lata (...) Prosimy by Najjaśniejszy Pan objął nas swą protekcją i wziął w ochronę". Jaka była odpowiedź cara? Nie wiadomo, prawdopodobnie owego listu nigdy nie otrzymał (dworska biurokracja). 





A na koniec jeszcze mały przeskok do Związku Sowieckiego lat 20-tych

jedna z moich ulubionych polsko-rosyjskich komedii


"DEJA VU"



 CDN. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz