CZYLI MOJE PRYWATNE REFLEKSJE PO
KRWAWYCH ZAMACHACH W PARYŻU
Powiem otwarcie - w ogóle nie obchodzi mnie to, co dzieje się obecnie we Francji w związku z krwawymi muzułmańskimi zamachami w jednej z paryskich restauracji w 11 dzielnicy. Oczywiście, współczuję rodzinom ofiar wszystkim, którzy zostali poszkodowani w wyniku tego aktu barbarzyńskiego ataku, ale ... nie współczuję Francji jako krajowi, ani też Francuzom jako narodowi. Można by nawet dodać (i na tym poprzestać) - sami jesteście sobie winni, drodzy Francuzi! Głupota bowiem powinna być karalna, gdyż to właśnie głupota jest najczęściej powodem najróżniejszych ludzkich tragedii i katastrof. Pisząc o Francji, czuję się trochę niezręcznie, gdyż w głębi mojej duszy, zawsze bardzo lubiłem ten kraj i tych ludzi. Moja kobieta, też jest Francuzką z urodzenia, tam wyrosła i tam się wychowała. Tam też zamieszkuje jej rodzina i większość znajomych. Nie przychodzi mi więc łatwo to, co pragnę napisać, a mianowicie ...
Ogromna część dwudziestoletniej historii Francji, to opowieść o totalnym kurewstwie, tak państwa jak i narodu. Nie wiem co było tego bezpośrednim skutkiem? Być może było to spowodowane hekatombą I Wojny Światowej, w wyniku której Francji poniosła ogromne ludnościowe i materialne straty. To właśnie w dużej (choć nie jedynej) mierze, ta pamięć wojennego szaleństwa Wielkiej Wojny, spowodowała że w dwudziestoleciu międzywojennym, Francuzi stali się w ogromnej większości pacyfistami. A nie ma nic gorszego, niż pacyfista, który próbuje innym narzucić swą ideologię. I chciałbym być tutaj dobrze zrozumiany, bowiem ja także uważam że świat bez wojen, walk, krwi i cierpienia - byłby światem idealnym i wspaniałym, ale (proszę raz jeszcze, nie zrozumcie mnie źle), taki świat to mrzonka. Czas bowiem nie stoi w miejscu (ani też nie pędzi do przodu). Czas jest raczej formą elipsy i tak jak zapisano w Księdze Koheleta (Koh 3:15): "To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest". Nic więc nie jest dane nam raz na zawsze i ani pokój, ani demokracja, ani rządy prawa nie są trwałe i mogą wcześniej czy później przeminąć (by potem, za jakiś czas znów powrócić, ale to już mogą być inni aktorzy i inne rekwizyty owej "sztuki" - że się tak kolokwialnie wyrażę, gdyż życie to jest sztuka, a my wszyscy jesteśmy jedynie aktorami na wielkiej scenie życia, o wiele większej niż nasze małe ziemskie podwórko).
Pacyfizm służy więc przede wszystkim agresorowi, nigdy bezpieczeństwu obywateli, którzy rezygnując z utrzymywania armii, lub zmniejszając na nią nakłady, jednocześnie sami kręcą sobie sznur na szyję. Weźcie proszę przykład z doświadczeń osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ówczesna Polska pod koniec XVIII stulecia była wielkim i rozległym krajem, który jednak był bardzo słaby militarnie. Armii prawie nie było (może łącznie całe wojsko liczyło ok. 20 000 żołnierzy, jednak większość tych sił i tak nie miała większego doświadczenia i nie nadawała się do walki), tymczasem graniczyliśmy z wielkimi absolutystycznymi monarchiami, które posiadały ogromne armie (od 100 do prawie 300 tys.). Wszelkie projekty wzmocnienia sił zbrojnych, kończyły się fiaskiem, gdyż zawsze znalazł się jakiś przekupiony przez obce dwory szlachetka, który na sejmie krzyknął "VETO" ("Nie pozwalam"). I nie musiał uzasadniać swej odmowy, wystarczyło bowiem że wyraził swój sprzeciw (w polskim sejmie obowiązywała bowiem zasada jednomyślności). W ten sposób nie można było niczego uczynić drogą prawno-polityczną a kraj słabł i uzależniał się od obcych monarchii (głównie Rosji), coraz szybciej i w coraz większym stopniu (przykładem niech będzie fakt, że w niepodległym bądź co bądź kraju, jakim w latach 70-tych i 80-tych XVIII stulecia była Rzeczpospolita - w gmachu sejmu wisiał chociażby ... portret imperatorowej Rosji, carycy Katarzyny II).
A jak nasi włodarze uzasadniali ten podły stan podległości? Ano w bardzo prosty sposób, mianowicie twierdzili że to bardzo dobrze że Polska jest słaba i nie ma armii, gdyż (uwaga, uwaga) ... dzięki temu nie stanowimy zagrożenia dla ościennych państw i nikt z nich nie wypowie nam wojny. Myślenie, należy przyznać ... ... ... po prostu brak słów, ale trzeba dodać że w pewien sposób mieli oni rację. Nikt z nami wojować nie potrzebował, po prostu ... podzielili się naszymi ziemiami i rozebrali kraj całkowicie (1772 - 1793 - 1795). Tą właśnie samą drogą podążała Francja w latach 30-tych, gdy zamiast twardo położyć tamę niemieckim żądaniom, zamiast uderzyć pięścią w stół i powiedzieć: "Jeśli posuniecie się choćby o krok dalej - uderzymy!!!" Tak nie uczyniono, tylko pozwolono Hitlerowi powoli "połykać" - najpierw Austrię, potem Sudety i resztę Czechosłowacji. Francuzi odmówili podjęcia wspólnej z Polakami wojny prewencyjnej przeciwko Hitlerowi, chociaż w 1933 r. gdy dochodził on do władzy (również przy poparciu Stalina i Moskwy oraz dzięki ... funduszom brytyjskiej finansjery), Niemcy nie dysponowali praktycznie żadnymi siłami zbrojnymi. Wystarczyło zdecydowanie wkroczyć na kilka przygranicznych terenów, by rząd Hitlera upadł, a cały niemiecki nazizm skończył się równie szybko jak komicznie powstawał.
Ta propozycja wspólnej akcji zbrojnej zgłoszona przez Polaków (Marszałek Piłsudski), spotkała się jednak z niechęcią polityków znad Sekwany - a można było poświęcić tak niewiele, by uratować miliony. Bo (i tutaj może wielu z Was zaskoczę), życie ludzkie wcale nie jest największą wartością o jaką należy dbać - NIE! Najważniejsze jest bezpieczeństwo i ochrona najsłabszych i najbardziej bezbronnych (dzieci, kobiet i starców), obrona godności ludzkiej i honoru. Obrona korzeni wartości, na jakich wyrosła nasza europejska kultura. To nie śmierć jest najgorsza, najgorsza jest bezwolność, która prowadzi do upadku i niewoli (a śmierć - i tak nas nie ominie). Ja sam nie potrafiłbym żyć w niewoli, z kajdanami u nóg w upodleniu i podeptaniu ludzkiej godności i honoru. Po prostu bym nie potrafił!
"DZIŚ IDĘ WALCZYĆ MAMO KOCHANA, NIE PŁACZ, NIE TRZEBA, CIESZ SIĘ TAK JAK JA"
"NIE DOŚĆ JEST SKARŻYĆ SIĘ NA LOS I KRZYWDY, TRZEBA UMIEĆ I WALCZYĆ Z NIMI
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Naprawdę ciężko przychodzi mi wypominanie jawnych głupot, jakie uczynili Francuzi (oraz jakich nie uczynili), by wesprzeć wielkie światowe, zbrodnicze, krwawe ideologie śmierci (komunizm, nazizm, znów komunizm i teraz ... islam). W 1936 r. na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Berlinie, francuska ekipa sportowców, jako jedyna nie licząc niemieckiej, weszła na stadion z ... hitlerowskim pozdrowieniem. A w 1940 r.? Armia francuska, ta wielka armia, która przewyższała siłę Wehrmachtu pod każdym względem (siły dywizji, uzbrojenia, liczebności i wreszcie jakości sprzętu wojennego), przegrała kampanię wojenną w przeciągu kilku tygodni. Co się stało, można by zapytać, przecież Niemcy tej wojny wygrać nie mogli - a wygrali, więc co zaważyło na klęsce i oddaniu własnych obywateli na cztery długie lata pod okupacyjną (a i tak o wiele łagodniejszą niż była ona chociażby w Polsce), władzę niemiecko-hitlerowskiego najeźdźcy, z jego chorą ideologią przemocy i śmierci? Odpowiedź jest bardzo prosta - Francuzom po prostu odechciało się walczyć, byli przeżarci wirusem pacyfizmu, który zaatakował nie tylko ich ciała, ale także i umysły. Ale nie tylko moi drodzy, innym powodem tego, że Francja nie podjęła wcale walki z Niemcami, był fakt iż większość francuskiej elity (głównie gospodarczej), uznała, że ... z Niemcami będzie po prostu Francji po drodze (opiszę to w innym temacie), że w nowej niemieckiej Europie, Francja uzyska status junior-partnera, a oni sami będą się bogacić, uzyskując dostęp do nowych, zdobytych przez Niemcy terenów (głównie na Wschodzie).
Nic dziwnego, że gdy 7 maja 1945 r. gen. Alfred Jodl, składał podpis pod aktem kapitulacji III Rzeszy, zażądał by francuska delegacja opuściła pomieszczenie, gdyż stwierdzi że Francuzi powinni wraz z nim składać ów podpis pod aktem bezwarunkowej kapitulacji. Czy miał rację? W dużej mierze miał, gdyż Francja bardzo pomagała Niemcom wygrać tę wojnę. Dodatkowo na życzenie Niemców, francuska policja, a także cywilni mieszkańcy, ochoczo wyłapywali swych żydowskich współbraci, pakowali ich na ciężarówki i oddawali Niemcom. Nie czynili tego (przynajmniej w ogromnej większości), z rozkazu Berlina (gdyż Państwo Vichy aż do listopada 1942 r. nie było okupowane), lecz z własnej woli. Niewątpliwie zwycięzcy Alianci musieli dojść do podobnych wniosków co gen. Jodl, dlatego też po oficjalnym przyjęciu kapitulacji, obok flag zwycięskich mocarstw, nie umieszczono francuskiej. Wówczas to w desperackiej próbie uratowania choć resztek honoru Francji, gen. de Tassigny, zagroził samobójstwem, jeśli francuska flaga nie zostanie zawieszona. Zlitowano się więc nad jego życiem.
W następnych latach Francuzi znów szli wężykiem, wpadając wciąż ze skrajności w skrajność. Tym razem bardzo pokochali komunizm. W czasie rewolucji studenckiej w 1968 r. francuskie uniwersytety tonęły w czerwieni i portretach "wodzów światowej rewolucji" - Lenina, Mao-Tse Tunga, Fidela Castro, Che Guevary i innych zbrodniarzy. To właśnie ci ludzie, tzw.: "pokolenie 68", włada dziś Unią Europejską, a także Francją i Niemcami. Stara miłość nie rdzewieje, a ponieważ komunizm (zauważcie, że nawet funkcja komisarzy europejskich, została skopiowana z ... bolszewizmu), już zdechł (przynajmniej jego leninowska odnoga), to, by dalej utrzymywać władzę i mamić frajerów w Europie nowym dolce vita, i "dymać" ich na kasę (lewactwo ma to do siebie, że brzydzi się pracą, a w szczególności już pracą fizyczną - już zresztą Karol Marks, wolał wyciągać kasę od swego majętnego stryja, którego prywatnie nienawidził i obrażał, licząc że gdy tamten umrze, odziedziczy jego majątek, a publicznie podlizywał się mu i robił wszystko, by kurek z pieniędzmi nie został zakręcony. Gdyby bowiem stryj ów kurek zakręcił, być może wyświadczył by ludzkości ogromną przysługę, nie mając bowiem czasu na pisanie, Marks musiałby podjąć pracę zarobkową, którą również gardził i zacząć zarabiać na chleb), należy wymyślić coś innego, by dalej "władać umysłami".
"SZUKAJ PRAWDY W DUSZY, PATRZ W OCZY,
PRAWDA JEST SIŁĄ I JEST MOCĄ DUSZY"
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Teraz te "elyty" sprowadzają nam na głowę islamistów, ryczących: "Allah Akbar" na ulicach europejskich miast. No ale przecież to nie tylko wina owych polityków, ale naszych społeczeństw i lewackiej ideologii, która powinna żyć sobie gdzieś na marginesie życia społecznego. Tak jak na marginesie społeczeństwa są wszelkiej maści dewianci, mordercy i seksualni psychopaci.
Przyznam się szczerze że brak mi słów, by wyrazić cały mój żal i gniew, że większość Europejczyków nie widzi tego, że to ich przywódcy - pan prezydent Hollande i pani kanclerz Merkel, są odpowiedzialni za rozbicie Europy, za śmierć tych ludzi w Paryżu, oraz za inne krwawe zamachy, które dopiero przed nami. To durna Merkel i przygłup Hollande, byli za otwarciem granic i wpuszczeniem tu tej muzułmańskiej dziczy. To ich powinno się w pierwszej mierze osądzić i posadzić przed Międzynarodowym Trybunałem, podobnym do tego, który sądził nazistów po zakończeniu II Wojny Światowej. Jeśli Niemcy i Francuzi nie zrozumieją, że nadszedł czas nie tylko zamknięcia granic i odgrodzenia (nawet i murami), od muzułmańskich migrantów, ale wręcz zmuszenia tych, którzy już są, do powrotu na rodzinne ziemie i osądzenia tych polityków, którzy są winni tej katastrofie. Jeśli Europejczycy (głównie Niemcy i Francuzi), nie uświadomią sobie, że już teraz stoją przed katastrofą wojen religijnych, w których brać będą udział ich dzieci i że bez drastycznych środków się już nie obędzie - to koniec Europy.
Dziś doprawdy pusty śmiech mnie ogarnia, gdy słyszę komunikaty o końcu strefy Schengen, o zamykaniu granic i o budowie murów i drutów kolczastych na granicach. Śmiech mnie ogarnia dlatego, że to wszystko powinno nastąpić o wiele wcześniej, teraz już jest za późno. Teraz, to mości panowie macie już w swoich krajach prawdziwą muzułmańską piątą kolumnę, która będzie was rozsadzała od środka. Jeśli nie podejmiecie (Niemcy i Francuzi, Szwedzi), zdecydowanych kroków, które niekoniecznie muszą być zgodne z obowiązującym prawem, to zostaniecie zniszczeni. Wasze dzieci będą walczyć na ulicach waszych miast, niczym Palestyńczycy w Strefie Gazy. Tego właśnie chcecie - śmierci i cierpienia dla waszych dzieci?
"SŁABOŚĆ MA ZAWSZE JEDNĄ KONSEKWENCJĘ - ZAMIŁOWANIE DO WIELKICH SŁÓW BEZ TREŚCI"
MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI
Wy już nie macie innego wyjścia, musicie uporać się z tłumami muzułmańskich najeźdźców (a każdy muzułmanin jest radykałem, tylko jeszcze o tym nie wie, gdyż poddanie się woli Allaha jest obowiązkiem, nie ma tam miejsca na dyskusję czy sprzeciw - jest tylko całkowite podporządkowanie się woli Allaha). Bo to jest wojna! Wojna cywilizacji - a nasza cywilizacja, to nie jest ateizm i umiłowanie wszelkiej inności (wielkie światowe ateizmy, doprowadziły do największych cierpień ludzkości). Wyrośliśmy z jednego indoeuropejskiego (aryjskiego) pnia kulturowego, cywilizacji grecko-rzymskiej, która to (jakże odmienna od cywilizacji semickich czy azjanickich), nigdy nie była tak bardzo odhumanizowana. Pojawienie się i zwycięstwo chrześcijaństwa, z jego pokojowym przesłaniem "Miłujcie nieprzyjaciół waszych" - stanowiło ukoronowanie tej cywilizacji. Islam nie wyznaje tych wartości. Dla muzułmanina, który twierdzi że Islam jest religią pokoju, nie ma tolerancji dla innych ludzi (chrześcijan, żydów czy ateistów). "Religia pokoju" w założeniu muzułmanina, uosabia się zniszczeniem wszystkich innowierców, gdyż ów "pokój boży" może zaistnieć jedynie w Islamie, tak jak sprawiedliwość społeczna i "szczęście wszystkich ludzi świata", mogło zaistnieć dopiero po zniszczeniu kapitalizmu i zwycięstwie komunizmu.
Czyli będą nas zniszczyć, osłabiać i zabijać, póki nie zwyciężą, nie ma więc mowy o asymilacji czy chociażby pokojowej koegzystencji. Powtórzę raz jeszcze, póki Niemcy i Francuzi tego nie zrozumieją, będą ginąć. A może ... może to właśnie czas, by odebrać Niemcom i Francuzom przewodzenie w Unii Europejskiej, gdyż ile razy można we wspólnym domu tolerować łobuzów, którzy wciąż go niszczą. Niemcy też są pod tym względem ciekawym przypadkiem - do czego się nie wzięli, ciągle prowadziło to do śmierci i zagłady milionów ludzi na naszym kontynencie. Może więc należy ponownie podzielić ich na mniejsze państewka (tak jak to było przed 1871 r.) i zlikwidować "łobuza" raz na zawsze? Takie Niemcy by mi bardzo odpowiadały i myślę że dużej części ludzi w Europie. Do tego Rosja rozbita na szereg mniejszych ruskich państewek, na wzór XIII i XIV wieku.
No cóż:
"TO, CO JEST JUŻ BYŁO,
A TO CO MA BYĆ KIEDYŚ, JUŻ JEST"
"ISLAM NIE JEST JAK CHRZEŚCIJAŃSTWO
MY NIE NADSTAWIAMY DRUGIEGO POLICZKA"
Ja nie będę umierał za Francję, mało tego nie będę modlić się za ateistów, bo niby do kogo lub do czego mam się modlić o nich? Do samochodu? Do kawałka papieru bez realnej wartości, w przeciwieństwie np. do złota.
OdpowiedzUsuńPo drugie ze względów historycznych nie będę bił się za Francję. Francuzi odwrócili się od Marszałka Piłsudskiego, nie poparli jego projektu wojny prewencyjnej przeciw III Rzeszy. Gwarancję Francji w razie agresji Niemiec na Polskę były jakimś żartem. To Francuzi w dużej mierze napuścili ZSRR i III Rzeszę na Polskę swoją polityką zagraniczną. Francja dogadała się za plecami Polski z ZSRR, mianowicie w razie ataku Niemiec na Francję, ZSRR miałby zaatakować w odpowiedzi od wschodu Niemcy. Francuzi w ZSRR upatrywali swojego największego sojusznika na wschodzie. Kiedy przegrali wojnę utworzyli marionetkowy rząd Vichy.
Oczywiście nie wszyscy Francuzi to zdrajcy i kolaboranci. Charles de Gaulle jest według mnie przykładem francuskiego patrioty, prawdziwego Europejczyka, męża stanu i przyjaciela Polaków.
Charles de Gaulle, którego osobiście bardzo szanuję, też miał trochę "za uszami" w kwestii klęski Francji w 1940 r. Kiedyś o tym napiszę więcej.
OdpowiedzUsuń